• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina ze strony ojca - Zipora Nahir - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina ze strony ojca - Zipora Nahir - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

ZIPORA NAHIR

ur. 1930; Hrubieszów

Miejsce i czas wydarzeń Hrubieszów, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe rodzina i dom rodzinny, dzieciństwo, dziadkowie,

rodzeństwo ojca

Rodzina ze strony ojca

Mój ojciec nazywał się Mosze Abraham… Mojsze. A jak myśmy nie chcieli, bo Mojsze to była konotacja antysemicka, tak jak wiele żydowskich imion, to jak się pisało, to się pisało Mojżesz. Ale na co dzień, w żydowskiej dzielnicy i w ogóle, to on był Mojsze, Mojsze Sztecher. To było imię ojca, tatusia, który był właściwie kupcem. I on miał rodziców, u których mieszkaliśmy. Ja myślę, że wspomniałam pradziadka, ponieważ mówiłam, że ja wiem, gdzie oni mieszkali, ja słyszałam o nim. Bo on już chyba nie żył jak ja byłam małym dzieckiem, ale ja wiem, że później w zapiskach w Jad Waszem, ja znalazłam, że mój wujek, właśnie ten, który wrócił z Sybiru, jeszcze w pięćdziesiątym siódmym roku wpisał wszystkich w Jad Waszem. Ja nie wiedziałam, ja to zrobiłam później, dopełniłam tę listę. Ale wtedy znalazłam, że ten pradziadek nazywał się Symcha… Bo ja myślałam, że on się nazywał Leib Symcha, ale nie, to był Lewi Symcha. A lewi, to jest oznaczenie rangi kapłańskiej. Jest kohen, jest lewi.

Że on był lewi, to tego się nauczyłam. Ale to tylko ta wzmianka. Bo on był widocznie bardzo takim Żydem z brodą, majestatyczny, ale ja nie wiem o nim nic więcej. Ja nawet nie wiem dokładnie, gdzie oni mieszkali. O ile pamiętałam, to było w Wojsławicach. Ale nie jestem pewna. Ponieważ były tam dookoła małe miasteczka i wioski, z których przyjeżdżali chłopi w dzień rynku, targów i ja pamiętałam te nazwy tych różnych miejsc, tak że ja nie jestem pewna, że Wojsławice to właśnie tam, gdzie mieszkał nie tylko pradziadek, ale również jego córka i wnuki. I ja mogę opowiedzieć trochę o nich.

Mój ojciec był najstarszym synem. Ja wiem też, że tam było siedmioro dzieci. Zostało ich, ja muszę policzyć, mój ojciec Mosze Abram, syn Aaron, który mieszkał w Warszawie z żoną i córeczką. I jeszcze jeden syn Josef z żoną, bezdzietny, to znaczy wtedy nie miał jeszcze dzieci. I jeszcze jeden syn Meir, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych. I syn Hersz, który mieszkał z rodzicami w domu w Hrubieszowie i córka Margules, czyli Gucia. Ja mówiłam wpierw, oni byli nieżonaci, niezamężni, to znaczy kawaler i panna, mieszkali z rodzicami, w naszym domu na parterze. To ile

(2)

naliczyliśmy? Już nie pamiętam. Raz, dwa, trzy, cztery… pięciu braci i jedna siostra.

Jeden wujek, Josef, mieszkał w Warszawie z żoną. Roza się nazywała jego żona.

Niekoniecznie starszy, może młodszy, ale jeden z nich. Drugi nazywał się Aaron, jego żona nazywała się Estera i mieli dziewczynkę dwuletnią, która się nazywała Halusia.

Zdrobniałe, nie wiem, czy ona była Hala. I ja, o ile ja wiem, wtedy był okres zdaje się bezrobocia. I ten wujek był bezrobotny, ale jego żona była stenotypistką. I to było bardzo pożądane, jak gdyby nowy zawód. I ona była ta, która finansowała rodzinę. I mieli małą dziewczynkę i ten wujek zajmował się domem i tą dziewczynką. To co ja pamiętam, bo oni przyjeżdżali do nas latem, na wakacje, to ja pamiętam z moich wspomnień, że się o tym mówiło. Teraz był wujek, ja myślę, że to był zaraz po moim ojcu, drugi syn, Meir, który gdzieś w tysiąc dziewięćset dwudziestym, czy dwudziestym pierwszym, on po prostu wyjechał. On wjechał na tle romantycznym, jak to się nazywa. Bo tam była jedna kuzynka, która wyjechała z rodziną i on zakochał się w niej i wyjechał też sam. I przez całe życie mieszkali w Ameryce. Byli w kontakcie widocznie przed wojną i po wojnie też. Ja zresztą u nich byłam. Teraz, kogo jeszcze nie wspomniałam? Zdaje się, że to wszystko. No i mówiłam o tym kawalerze, który mieszkał z rodzicami, on się nazywał Hersz. Hersz był mechanikiem, ślusarzem, bardzo zdolnym. On miał złote ręce. Ale to było jakoś niepoważane socjalnie, jako zawód odpowiedni, i cały czas próbowali kupić mu coś. Ja pamiętam, że mój ojciec był gotów zaangażować się finansowo, żeby mu kupić jakiś sklep czy jakieś coś, a on nie chciał. Bo on się nie nadawał do tego i on bardzo lubiał swoją pracę, miał doskonałe miejsce pracy w takiej dużej ślusarni. I ja nawet mam w domu zdjęcie, jak on siedzi koło jakiejś maszyny, którą reperowali, czy konstruowali. On był bardzo zdolny… I ciotka, ta panna, nazywała się Gucia na co dzień. Była piękna. I starali się ją wyswatać. Ja bardzo często się przyłączyłam do tej pary, która chodziła na spacer, żeby to jakby była jeszcze jedna obecność, nawet małej dziewczynki. To ja pamiętam, że starali się ją swatać do różnych tych kawalerów. Ona miała dwadzieścia kilka lat, miała koleżanki… Ona była w domu, bo dziadkowie nie byli zdrowi. Dziadek był chorowity i babcia miała problemy bardzo poważne z oczami.

Chore oczy miała. Czasem jeździli do Warszawy nawet do lekarzy. Tak że ta ciotka była bardzo potrzebna i funkcjonalna w domu. I widocznie czekała na jakiś… nie wiem.

Dziadek, ojciec ojca, nazywał się Jakow Jankiel, a babcia się nazywała Rywka.

Nazwisko? Sztecher, S-Z-T-E-C-H-E-R.

(3)

Data i miejsce nagrania 2017-11-04, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I jego żona, to znaczy babcia mojej mamy, była taką… Zawsze jak był taki uczony, to jego żona również była poradą dla kobiet, czy dla codziennych rzeczy, jeżeli chodzi o

A, mieliśmy jeszcze wielki taki, nie wiem gdzie to było, ale taki duży obszar, gdzie zimą był lód i tam można było na łyżwach jeździć.. Myśmy jeździli na

To było jak gdyby te domy były trochę ruchome, bo one były takie stare już, ale to drzewo było takie suche, takie wiekowe.. Tak jak sami

Ja byłam w domu sierot, w sierocińcu i tam było kilkoro dzieci, to znaczy tam była dwunastoletnia dziewczynka, ośmioletni chłopiec i zdaje się tam dziesięcioletnia jeszcze

Nie tylko, że to było zapisane, ale na każde pytanie potencjalne, odpowiadałam i odpowiadam, że ja jestem Żydówką. To znaczy jak tak kategorycznie powiedziałam, bo

Więc babcia moja, ze strony mamy, nazywała się Nechama Chuma Wajnsztain i ponieważ była wdową, jej synowie, czyli moi wujkowie, którzy mieszkali w Łodzi, zabrali ją z

Bo ja wiem, że moja mama była kuzynką tej ciotki później, która wyjechała i za nią wyjechał mój wujek, to znaczy brat mojego ojca.. I oni się poznali na

On był buchalterem, bardzo dobrym buchalterem, muszę przyznać, i on pracował jako buchalter w fabryce, która należała do żony drugiego brata, który się nazywał Szlomo.. On