• Nie Znaleziono Wyników

Echo Chełmskie. R. 1, nr 25 (24 maj 1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Chełmskie. R. 1, nr 25 (24 maj 1934)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

n

A<łw»j

C H E Ł M

« Ł L w b e ls k a SC

*«l. 301 -rećfakter

Karim. Czernicki

C c i t i e i

10 gr.

Frwminetata:

•łH .iję .a m l. 3 «ł. 30y.

•■•d.<,*s.uiktn «!« domu ląb preeryłka pocztowo.

- a,

a. U ^ - ' 1

„ o A O t.’* * ’’ ’ , V,A * H * _

• V

C H E Ł M S K I E EW j t

Ceny* «ył«««eC.

Za w tem m lilat.tr. , wyt rwyeg. |B gr., w f«V-

<*5< Ml gr,

tjkfaa <>$'?•»•$ jft ?<•

w e i y.

0K*bpt 10 gr. tii iryr>ę

*'"*•« y <t»- jrk 9Ą o 3& %

7,9 1i»rwi« <frol» < frretju*

nir odpowiada.- ,

B W f

I 9 34 Maj

Czwartek

J o a n n y

W. g. 3 m 30 Z g 19 m 35

Właściciel sklepu bandytą.

Tragiczna walka o 2000 złotych.

Sprawca nieudanego napadu powiesił się.

Mowa Ojca Św. do Polaków.

Pielgrzymi otrzymali pamiątkowe medale.

Solec Kujawski, 24 maja. — Firma Fltzermann w Solcu Kujawskim w ysła la sw ego pracownika Feliksa Fliskow Ikłego do miasta celem zmiany na drób ne 2,000 złotych, potrzebnych do wypła ty zarobków.

Fliskow skl często spełnia! podobne czynności, wyw iązując sie z nich za­

w sze bez zarzutu. W poszukiwaniu irobnych pieniędzy, udał się Fllskowski do składu kolonialnego Franciszka Hej nicha, który w yraził

gotow ość zmiany pieniędzy I w tym celu poprosił Fliskowskiego do sw ego mieszkania prywatnego, gdzie rzekomo posiadał większa gotówkę.

Fllskowski nie przeczuwając nic złego, gdy spokojnie liczył pieniądze, dostał

nagle śliny cios, jak się później ok.a’+a ło, dw ukilow ym ciężarkiem w głow ę.

Po oszołomieniu w yw iązała się po­

między Fliskowskim i Hejnlchem tra giczna walka o 2,000 złotych. Fliskow ski zdołał w y sk o czy ć przed atakującym go kupcem przez okno na podwórze.

Krótko potem przybył on wraz z po llcją, która zamierzała aresztować kup ca, jednak go w domu nie zastała. Na stole leżały jeszcze porozrzucane plenią dze. Kupiec uclekł do pobliskiego lasu, gdzie

pow iesił się na drzewie.

Czy kupiec napadł Fliskowskiego w przystępie szału, czy też z premedyta cja, a następnie przed karą sam sobie w ym ierzył sprawiedliwość, nlewlado

f

mo. N iezw ykłe to zajście, w yw o ła ło w ielkie w rażenie w całej okolicy.

Miasto Watykańskie, 24 m aja,__ Pod

czas audiencji udzielonej pielgrzymce polskiej, przybyłej w liczbie

250 osób do Rzymu,

Ojciec Ś w ięty w ygłosił przemówienie, dając w yraz sw ym szczególnie serdecz nym uczuciom w stosunku do naszego kraju.

Na zakończenie audiencji Ojciec Św .

podarował wszystkim pielgrzymom pa miątkowe medale z wizerunkiem św . Jana Bosko, który według słów Papie ża, specjalny ma tytuł do wdzięczna ścl ze strony Polski, ze względu na niezw ykle owocną pracę zakonu salezjari skiego na polu w ychow aw czem 1 zaw o

dowem.

Aresztowanie morderców służącej.

ODZYSKANY SKARB

Byli studenci Sztuk Pięknych — naśladowcami

KRWAWY POJEDYNEK NA NOŻE

w obecności w iarołom nej zony.

W iln o . 24 5. U lic a B etlejem ska s tała Się widownią tragicznego wypadku.

Zam. przy tej ulicy Włodzimierz Szyb- czyk podejrzewał swoją żonę o niedocho- wywanie wierności małżeńskiej.

Objektem zazdrości byi ich wspólny zna­

jomy niejaki Jan Jankowski zamieszkały w sąsiedztwie przy ul. Betlejemskiej 8.

Kiedy Szybczyk niespodziewanie powró­

cił przedwcześnie do domu zastał w swojem mieszkaniu Jankowskiego, który czule

obejmował Jego żonę.

Wówczas Szybczyk pochwycił nóż i rzucił się z nim na Jankowskiego.

Jankowski również wydobył nóż i po­

między zazdrosnym mężem, a kochankiem rozpoczął się śmiertelny pojedynek.

Krzyki kobiety, która była powodem krwawej rozprawy, zwabiły sąsiadów, lecz

walczący nie dali się obezwładnić 1 w dal­

szym ciągu kontynuowali pojedynek, acz­

kolwiek z obu spływała już obfitemi mieniami krew.

Wkrótce jednak obaj stracili siły i padli na podłogę.

Zawezwany lekarz stwierdził, odnieśli po kilkanaście ran kłutych i tych i że stan ich jest bardzo ciężki.

Rannych przewieziono w stanie bardzo groźnym do szpitala, gdzie obaj walczą ze śmiercią. Zdaniem lekarzy jest słaba na­

dzieją utrzymania ich przy życiu.

Na Szybczykową wypadek ten tak działał, żc dostała

ataku nerwowego.

Odmówiła w tej sprawie złożenia jakichkol­

wiek bądź zeznań.

’. L —

stru-

obaj cię-

po­

ci się dam żenić!

tiłna m l

Czeladź, 24 maja___ W kościele cze­

ladzkim miał odbyć się ślub Stanisława Pęczka z Plasków, W arszawska 8, z p.

Mojewska. W chwili, gdy orszak ślub ny stanął przed balustradą, odgradzają cą wielki ołtarz, w kościele

wynikła nagle awantura.

Z grupy przygodnych widzów w y rwała się nagle jakaś młoda kobieta i z okrzykiem: „Ja cl się dam żenić”, rzuciła sie z pięściami na „młodego pa na”* Po stronie atakującej stanęła gru

pa osób, to też zanosiło się na łormal ną bójkę. Do kościoła w ezw ano poił cję, która zlikwidowała zajście i asy stow ała przy udzieleniu ślubu.

Przed kościołem jeszcze raz zaatako wano parę oblubieńców, przyczem w rę ku jednej z atakujących kobiet błysnął nóż. Jak sprawdzono, Inicjatorką ata­

ku była Stanisława Soczewłanka z Cze ładzi, ul. Niwa, ex - narzeczona Pęczka, która rościła sobie do niego prawa, ma jąc ku temu podstawę.

K ra k ó w , 24 maja. Po ośmiodniowym po śclgu udało się policji aresztować sprawców ohydnego morderstwa dokonanego na służą cej dr. Niissenfelda, — ś. p. Garncarzównlc ł rabunku 70,000 złotych przy ul. Potockie­

go w Krakowie.

Najpierw aresztowano w szynku przy rogatce rakowickiej robotnika Henryka W a ­ nata, w chwili gdy chclai płacić

złotą monetą 20-dolarową.

Następnie aresztowano kochankę Wanata, a na podstawie jej zeznań policja aresztowa­

ła wspólnika W anata, niejakiego Jana Doń- ca, również robotnika zamieszkałego w Koc- mynowie. Przy nim znaleziono szereg zra­

bowanych monet złotych i medal dr. Nusscn- iclda.

Na podstawie ich zeznań ‘ aresztowano trzech

głównych sprawców napadu,

którymi* okazali się. r /u itn lc iŁ Schcnkimyk, lat około 25, relegowany student Akademji Sztuk Pięknych w Krakowie.

Stanisław Bobrzecki, lat około 25, handlo wiec, oraz brat jego Władysław Bobrzecki, lat około 24, relegowany student Akademji Sztuk Pięknych. •

„ B a b s k i w ę z e ł ”

Według dotychczasowych przypusz­

czeń właściwym mordercą byi Władysław Bobrzecki.

Według obecnego wyświetlenia sprawy upada hipoteza, iż w morderstwie brała u- dział również kobieta. Wysnuwano tę hipo tezę na tej podstawie, iż chustka, którą by­

ła związana śp. Garncarzówna, miała t.

zw. „babski węzei“. Również fakt przykry­

cia twarzy ofiary dywanikiem wskazywał na to, że w napadzie brała udział osoba o niezbyt bandyckiej wrażliwości.

Krupp objął zbrojenia Niemiec!

Forsowna produkcja armat, tanKów i amunicji.

Cyniczne ła m a n ie T ra k ta tu W ersalskiego.

strzelanie pod kątem 90 st., czyli zupełnie pionowo. Krupp przygotował już 30 tan­

ków średniej wielkości. Części do tych tan­

ków skonstruowane w różnych warsztatach, zostały zmontowane w specjalnym oddziale Rhein-Metal otrzymał szereg zamówień na Paryż, 24. 5. „Pariser Tageblatt" za­

mieszcza rewelacyjne doniesienie, iż Niem­

cy od czasu dojścia hitlerowców do władzy dokonywują wielkich zbrojeń, nad któremi czuwa urzędująca w ministerstwie Reichs- wehry specjalna „komisja dla ustalenia pla­

nów mobilizacji przemysłu niemieckiego” . Zakłady Kruppa przyjęły w ciągu roku 4 tys.

nowych robotników, którzy fabrykują broń w działach, wyrabiających dotychczas w y- lokomotywy i samochody ciężarowe, (n i października 1433 / . zakłady te produ­

kują lawety do arrtiat 7,5 cm. i 10,5 cm. Spe cjalńe warsztaty, określone cyfrą m. b 9, przystąpiły do budowy lawet do dział 2W mm i 280 mm. Te ostatnie są tego samego typu co t. zw. „gruba Berta” , która ostrzeli­

wała w czasie wojny Paryż.

Dziennik wymienia również szereg zamó wień, udzielonych przemysłowi niemieckie­

mu. M . in. Krup buduje lawety dla 100 dział przeciwlotniczych f. 1. a. k., a zakłady Rhein- Metal w Duesseldorfie fabrykują lufy i spe­

cjalny aparat umożliwiający tym działom

działa f. 1. a. k., które montuje w warszta taeh Sommerda. Zakłady te produkują rów uleż działa małokalibrowe 1 amunicję. W pierwszej połowie października wyproduko­

wały one 16 tys. pocisków 20-miiimetro- wych. Rhein-Metal farykuje również działa dużego kalibru 30 mm., 160 mm., i 170 mm.

oraz tanki. Nie mogąc podołać tym inten­

sywnym zamówieniom Rhein-Metal zmuszo­

ny był odstąpić część zamówień fabryce lo­

komotyw Borsib-Berlin-Tegel. Pociski są fabrykowane przedewszystkiem w Bochum, aby podołać zamówieniom. W zakładach

„Bochumer-Verein” przyjęto 1.400 nowych robotników. Fabryka ta wytwarza dzien­

nie 2.200 pocisków 27 mm. i 2 tys. pocisków 105 mm., wyrabia się tam też obecnie p oct ski do „grubych Bert” .

G łó w n e w y g r a n e

w 14-tym dniu ciągnienia,

G Ł Ó W N E W Y G R A N E . 15 tys. zł. — 36578

10 tys. zł. — 152419 154433.

5 tys. zł. _ 43479.

2 tys. zł. — 9187 10209 25280 26328 27076 25702 34911 45048 64120 79444 86217 92306 96966 111513 114069 127473

150857 162062.

Po zł. 1 tys. — 2410 3308 4462 10071 10170 11541 15938 24867 24645 24704 26067 29658 34431 39340 40883 50052 51330 54640 55402 56460 59416 70006 73798 72754 73891 73439 90943 98490 99172 108937 111518 114006 125435 127615 ]3 °6 0 2 139118 146013 149041 160701 167536.

II- G IE C IĄ G N IE N IE , lo tys. zł. 42854 57743 107213.

5 tys. zł. 73475 96391.

2 tys. zł. 3164 56352 67804 77326 101577 100873 110450 111394 147902.

1,000 zł. ~ 16984 18048 16116 23236 32845 36614 42541 47026 55368 57202 56145 57776 71696 73863 81121 89091 99809 105042 106370 110501 115390 115283

115681 123075 144290 152246 159684 161167 167773.

W obecnej chwili w mieszkaniach Bo- brzeckich i Schenkłrzyka odbywa się rew i­

zja szczegółowa. Już pierwsze jej wyniki dały spodziewany rezultat — znaleziono bowiem niezbite dowody współudziału wszystkich sprawców.

Przedewszystkiem przystąpił do ba­

dania ich rzeczoznawca sądowy prof. dr.

Olbrycht. Już pierwsze badanie aresztowa­

nych wykazało liczne ślady zadrapań. Jak wiadomo, śp. Garncarzówna przed śmier­

cią tragiczną stoczyła niedługą wprawdzie, ale wcale energiczną walkę z napastnika­

mi. Najprawdopodobniej owe ślady zadra­

pań są pozostałościami z tej walki. Dalsze badanie rozstrzygnie, czy rzeczywiście śla dy owe są pozostałościami z tragicznego dnia.

Sprawcy napadu zostaną oddani w ręce władz sądowych wraz z całym materiałem, zebranym przez dotychezaśbwe śledztwo.

Dotychczas w całej sprawie Jest jesz­

cze szereg niejasnych punktów,

Pożostaje do wytłumaczenia, w jaki spo sób mordercy dowiedzieli się o przechowy waniu przez d-ra Niissenfelda większej go tówki, bo sięgającej kilkudziesięciu tysię­

cy — skąd wiedzieli, że dr. Niissenfeld przechowuje tę gotówkę

w zwyczajnym kufrze,

nie posiadając nawet prowizorycznej choć by kasy w mieszkaniu. W tym składzie na­

pastników, jaki dokonał napadu rabunko­

wego, najmniej oporna kasa byłaby się 0- parla usiłowaniom niefachowych i niewpra­

wnych włamywaczy.

Stąd też powstało przypuszczenie, iż u- dzlal w napadzie Wanata, który jest ro- botnlklem-ślusarzem, był warunkowy — po moc jego miała być użyta dopiero wtedy, gdyby natknęli się na Jakiś żelazny scho­

wek.

Poza tem pożostaje do rozstrzygnięcia

Inne pytanie: skąd ,

znajomość bandytów

ze śp. Garncarzówną, a ewentualnie niektó­

rych Inteligentniejszych spośród nich z d rem Nusselfeldem. I ta zagadka nłewątpll wie zostanie wyjaśniona.

Przy aresztowanych znaleziono więk­

szość zrabowanego łupu.

Potrafiono odebrać olbrzym ią ilość złotych monet 20’dolarow ych, b iżu terii, zegarków i t. d.

T a k więc w gruncie rzeczy strata dra Niisseułelda nie będzie ta k w ie lk a, iakby się tego należało spodziewać.

W łaściciel obrabowanego mieszkania wy chodzi ze sprawy obronną ręką. Jak wiadomo, dr. Niissenłeld przeznaczył za w ykrycie sprawców nagrodę w wysoko­

ści 5 proc, odzyskanej sumy.

J a k k o lw ie k procentowo nagroda jest naogół skąpa, to jednak wobec re ko r­

dowego ujęcia bandytów i faktu , że nie p o tra fili oni jeszcze pozbyć się zrabow a­

nych pieniędzy i b iżu terii — sięgać mo-

śledztwo postawione było na bardzo wy sokim poziomie.

Morderstwa dokonali niefachowcy Nasze władze śledcze od pierwszej chwi­

li zorjentowaly się w tym tak zasadui czym szczególe i na nim oparły całe dal sze dochodzenia.

Pozostałaby do wyjaśnienia sprawa kapelusza z literami S. S, Jak się oka zało następnie, kapelusz ten zostr

przez sprawców

umyślnie podrzucony, celem zmylenia śladów.

Jak z tego wynika, mordercy mieli plan znakomicie, aż do najdrobniejszych szczegółów obmyślony/ Wzorując się po­

niekąd na niedawnym napadzie MaPsza, nostanowili oni pozostać na miejscu zbm dni i zupełnie nie zmieniać trybu życia.

Tem większy przato jest sukces poli­

cji, sukces, Iflóry powiiilen być mlerzo.

ny nu europejską skalę.'

Wobec znie**4 »-ila sądów doraźnych sprawcy staną przed sądem Zwykłym, gdzie jednak grozi im również kara śmierci, ko­

deks nasz bowiem przewiduje karę od 5 lat aż do kary śmierci włącznie.

Szczególnie silny oddźwięk spruwa ti znalazła wśród studentów Akademji Sztul Pięknych, którzy nie spodziewali się, iż w gronie b. kolegów znajdą się bandyci i mordercy.

Jeśli chodzi o osoby sprawców, to daw­

ni Ich koledzy określają Władysława Bo- brzeckicgo Jako zwyrodniałeś. Jeśli zaś che dzi o drugiego sprawcę ze słer inteligenci!

Schenkłrzyka to udział jego w zbrodni, q potem aresztowanie go Jako sprawcę wywo­

łało niezwykle zdumienie. Poprostu nie wic rzono, że mógł on w tej sprawie brać u- dział.

że kwoty kilku tysięcy.

Należy zaznaczyć, iż morderstwo było z kategoryj takich, które są najtrudniej- sze do wykryci®. M°żn® powiedzieć iż

D o l a r 5 . 2 5

P r y w a tn ie dolar p a p ie ro w y w żąda nlu 5,27, w płaceniu 5.26: d o lar zło ty w żądaniu 8.94, w płaceniu 8.92; funt angielski w żądaniu 27, w p ta c e ify 26,90; rubel z lo ty w żądaniu 4,65. w

płaceniu 4.60; m a rk a w żądaniu 2.08 ! pół, w płaceniu 4-0S; za 100 franków francuskich w żadanlu 35, w płaceniu 34,90.

Bank Polski w godzinach rannych ku pował dolary po 5,25.

SZW EDZKA ESKADRA LO TN IC ZA PRZYBYW A DO POLSKI.

Sztokholm, 24 maja. Szwedzka cskadri lotnicza, która udajc się z wizytą do Gdy­

ni, opuszcza Karlskronę 28 maja. Zabawi ona w Polsce sześć dni.

Eskadra składa się z sześciu sarnolo tów. Załoga Jej Uczy 9 oficerów i 3 podo­

ficerów. Do Polski udają się: komandot Dernberg, pułkownik Bjocrnberg, kpt. Gaer- dln, kpt. Aluhr, kpt. W lgert, kpt. Runlus ‘ kpt. Bergstroem oraz por. Haard i por.

BJuggren.

Wizyta dziennikarzy holenderskich

w W arszaw ie. ■ ■ ■ ■

Czy jesteś czło n kiem

L.O.P.P.?

Warszawa, 24-go maja. — O godzi­

nie 19-ei przybędzie do W arszaw y sa­

molotem komunikacyjnym z Berlina w y cieczka dziennikarzy holenderskich

w liczbie 5 osób.

Dziennikarze holenderscy zabawi

w W arszaw ie 2 dni jako goście Polsklcl

Llnlj Lotniczych „Lot”.

(2)

P o u c z a j ą c y p r z y k ł a d .

przewrót majowy na iCotwie doko nał się w tempie htyskawls.rneni. W cła j?u 21 godzin rząd przeprowadził sw e za mierzenia. A więc: wprowadził stan wy łątkowy, uw ięził szereg przy „ćdeów par tyjnych, zakazał wydawania płsm anty rządowych, obsadził wojskiem gmachy państwowe, hnje kolejowe, mosty.

Jakie były motywy tych nadzwyczaj nych zarzadzetó?

Tkwiły one w przeroście »>partyj uictwa” 1 wynikających stad niebezpie­

czeństw. Parlament łotewski składa sie ze 100 posłów, podzielonych na,., dwa cłzieścia stronnictw! Atom’zacJa posunie la do tego stopnia, iż uniemożliwiała wśzelkle próby stabilizacji stosunków wewnętrznych. A miedzy dwudziestoma partiami prym wiodły dwie krańcowo sobie przeciwne, biegunowo sprzeczne:

socjalistyczna i prawicowo nacjonalisty czna. Obie wzajem się zwalczały najo strzejszemł środkami 1 ~ obie zgodnie toczyły namiętną kampanie przeciw au lorytotowl władzy w kraju

Równocześnie z frontem przecłwrza dowym, coraz szerzej przez partie orga nizowanym, poczęły się krzewić zaku­

sy zamachowe w kraju. Rząd miał w re ku szereg dowodów, że z różnych cen traii partyjnych padały hasła spiskowe, że szykują sie akcje terorystyczne, że

pieni sie zarzewie buntu.

Tej sytuacji trzeba było słlną rzeka

•>ołożyć kres. I tak słe też stało. Mo­

ment zaskoczenia był tak dobrze dobra ny, a wykonanie tak precyzyjne, iż bez oporu niemal rząd stał sie panem sytua cjl. Pierwsza czynnością było oczywiś cle— rozwiązanie party!, jako głównego

źródła zła. Obecnie— jak donoszą telegra my— zapanował na Łotwie spokój i nie ulega wątpliwości, że~ podobnie Jak to sie stało przed trzema miesiącami w Es tonjł— drugie państwo bałtyckie znajdu Je sie w przededniu spokojnego 1 celowe go rozwobf politycznego, rowej ery, któ rej nie zmąci więcej przekora partyjna I rozgrywki młedzystronnłcze.

A w warunkach, w jakich żyja pań stwa bałtyckie. Jest to sVażna przesłanka Ich przyszłości. Polska może słe tylko cieszyć, że stłumiono zostaje zarzewie uiepokojów I następuje tak pożądana obecnie dla struktury państw wschód nio- europejskich stabilizacja stosunków.

Motywy, które skłoniły prezydenta Łotwy I szefa rządu do wzięcia gruntów nego rozbratu z przerosłem ducha par

Zdarzenia i wypadki

ubiegłe} doby,

f— Wojna w Arab# zakończyła się podpi­

saniem układu pokojowego między królem, nedżasu Ibn Saudem, a imamem Yemenu.

(-»> Do Warszawy ptzybył wczoraj samo­

lotem z wizytą oficjalną estoński minister fcpraw zagranicznych Seljamaa w towarzystwie

wiceministra LareteJ.

I — ) W pobliżu Barcelony, wydarzyła się katastrofa kolejowa. Maszynista pociągu oso­

bowego odchodzącego z Barcelony, usłysza­

wszy gwizdek dany żartami przez jednego 2 pasażerów, sądził, że jest to sygnał do odei- ścia pociągu.

Personel kolejowy me zdołał zatrzymać przedwcześnie odchodzącego pociągu W l0 km. od Barcelony nastąpiło zderzenie z po­

ciągiem, zdążającym do Barcelony. Kilka wa­

gonów zostało zupclaie strzaskanych. Dotych' czas wydobyto 20 zabitych oraz 25 ciężko rannych

Zachodzi obawa,

że

pod gruzami znajduje się więcej ofiar katastrofy.

(—) Sąd Apelacyjny waszawski wyrokiem z dnia 22 b. ni. oddalił powództwo Natalii Bras sow przeciw skarbowi państwa polskiego o własność majątków ziemskich Zagórze. Ostro­

w y i Kłobucko, zasądzając na rzecz skarbpu państwa polsktegó 10 000 złotych kosztów pro­

cesu za obie instancje.

(—) Na polecenie prokur atom został aresz­

towany inspektor gminny nn powiat brzeziński Zygmunt Fijałkowski oskarżony o szereg nadu­

żyć.

Przed wyborami prezydenta Czechosłowacji.

Jak w ybierany b ęd zie p rezyd en t re p u b lik i. — W historycznej sali W ładysław a Jagielloń­

czyka na H radczynie praskim . — Wybór T. G. M asaryka zadaw niony.

Praga, w maju.

Naród czechosłowacki znajduje słę przed wielkim momentem historycznym. Dnia 24 maja odbywać się będą wybory prezydenta republiki. Od dłuższego już czasu czyniono przygotowania do tego doniosłego aktu po­

etycznego. Tym razem wybory bowiem od­

bywać się będą nie jak dotychczas w sałl posiedzeń sejmu, ale na zamku królewskim, na Hradczanach w sali historycznej, wybu­

dowanej w latach 1493— 1502 przez W łady­

sława Jagiellończyka. Tem większą donio­

słość mieć będą tegoroczne wybory głowy państwa.

Dokonanie wyboru prezydenta w history­

cznej sali gmachu królewskiego jest nawro tem do wielkiej tradycji. Na zamku praskim nie baw ili zawsze tylko Habsburgowie. — Przez Hradczyn przesuwały słę wielkie cza sy starej demokracji w hłstorjł narodu cze chostowackiego. I w demokratycznej Fran­

cji wybór prezydenta nie odbywa się w gma chu izb ustawodawczych, lecz posłowie i se­

natorowie dla dokonania tego aktu zgroma­

dzają się pod Paryżem w historycznym zam

tylnego, są zresztą identycznie te same, jakie działały u nas przed ośmiu laty.

Dziś, w perspektywie minionych lat, u świadamiamy sobie w całej pełni, jak wa żna 1 dla Polski konieczna była decyzja, która spowodowała przewrót majowy.

I dziś widzimy, że przykład, dany przez Polskę, wywołał naśladowców wszędzie

S R E B R O O B O K Z Ł O T A

Orędzie Roosevelta do kongresu. w

Waszyngton, 24 maja. Prezydent Roo­

seyelt zw rócił się do kongresu z zapowiada- nem od pewnego czasu orędziem w sprawie srebra.

Orędzie zaleca udzielenie rządowi pełno­

mocnictw do wydawania ustaw, mających na celu wprowadzenie pokrycia srebrem obiegu pieniężnego. Pokrycie to ma stano­

wić 25 procent ogólnego pokrycia kruszco­

wego (reszta przypadnie na złoto). Przyjnio wana będzie zapłata, jak i srebro, kupowane czynione w St. Zjednoczonych, przyczem srebro to, zarówno ,jak i srebro, kupowane na rynku krajowym, będzie liczone po 50 centów za uncję. Zapłata w srebrze oraz zakupy kruszcu, czynione będą w celu stwo­

rzenia niezbędnych rezerw.

Rooseyelt wspomina w swem orędziu o młędzynarodowem porozumieniu w sprawie wprowadzenia bimetalizmu, jako o defini- tywnem rozwiązaniu problemu srebra. Przy tej okazji, prezydent komunikuje, że rozpo­

czął już z sąsiedniemi krajami rokowania, dotyczące równoległego użycia srebra i zło­

ta, jako podkładu pieniężnego.

Orędzie domaga się jednocześnie pełno­

mocnictw do przejęcia „obecnego zapasu srebra monetarnego w Stanach Zjednoczo­

nych, nieużywanego na cele przemysłowe, przyczem przejęcie to nastąpi za sprawie­

dliwą zapłatą oraz do uregulowania importu eksportu i innych operacyj srebrem mone­

tarnem” .

Roosevelt proponuje wprowadzenie po­

datku w wysokości conajmniej 50 proc, od zysków, osiągniętych z operacyj handlo­

wych srebrem monetarnem.

Ustawodawstwo, mające na celu wpro­

wadzenie -w życie j propozycji Roosevcjta, jest już opracowane i gotowe do złożenia izborrj ustawodawczym. Spodziewane jest szybkie przyjęcie tych ustaw, zważywszy na zgodność istniejącą między zwolennikami remonetyzacji srebra, reprezentującymi za­

chodnie stany, gdzie znajdują się największe ośrodki produkcji srebra.

CO ZAWIERA NOWA USTAWA?

Waszyngton, 24 maja. Złożony kongreso­

wi projekt ustawy o wprowadzeniu srebra, jako

Rozbitkowie „Czeluskina"

w drodze do W ładywostoku

Moskwa, 24 maja. Statek „Smoleńsk"

wyruszył z zatoki Opatrzności w kierunku Władywostoku, maiąc na pokładzie wszystkich rozbitków „Czeluskina” t lotników, którzy bra li udział w akcji ratunkowej. Po drodze statek zatrzym się na dwa do trzech dni w Petropa- wlowsku na Kamczatce. „Smoleńsk” oczekiwa­

ny jest we Władywostoku około 8 czerwca.

Statek ,Stalingrad” wylądował na przyląd­

ku Weilen, wyładował żywność i paliwo i za­

bierając 40 zimujących ruszył w kierunku Pe‘

tropawłowska. %

Łamacz lodów „Krasin” udaje się do No- mc na Alasce po lotnika Slepnlowa i jego samo lot, na którym prof. Schmidt i kierownik akicji ratunkowej Uszakow byli przewiezieni do Ame

ku wersalskim.

Tam, gdzie dawnie] żyli najwięksi fran­

cuscy t ladcy, Luw ik XIV, który w sław ił się swem powiedzeniem „Państwo — to ja " i Napoleon Bonaparte. A przecież demokracja francuska nie została tem naruszona. Trze- ciwnie, pomniki dawnych czasów są przestro gą na przyszłość. Zresztą prezyucnt sam jest symbolem wolności, demokracji i republiki.

W ybory prezydenta Massaryka będą w roku obecnym manifestacją ogólno - -naro dową, ogólno - państwową. Jego wybór jest zapewniony. Głosować będą wszystkie stronnictwa dzisiejszej koalicji rządowej, głosować będą stronnictwa opozycyjne, ba nawet stronnictwa niemieckie, ia k , że po­

mijając nic nie znaczącą demonstrację ko­

munistów, powiedzieć będzie można, że T.

G. Massaryk wybrany będzie jednogłośnie, będzie to po raz trzeci, a właściwie już po raz czwarty. Było to dnia 28 października 1918-go, kiedy T . G. Maseryk jeszcze pod­

czas swego pobytu na gruncie Stanów Zje­

dnoczonych obwołany był entuzjastycznie orzez caiv naród prezydentem republiki. W

gdzie autorytet władzy wykonawczej był na szwank narażony. Tam zaś, gdzie jeszcze tych następstw nie spowodował, mamy widowisko smutne i ponure. Tam władza państwowa miota się w sieci chronicznych przesileń I w swej zależno ści od pokłóconych ze sobą, niezdolnych do wytworzenia stałej większości par­

środka pokrycia obiegu pieniężnego upoważnia prezydenta Stanów Zjednoozonych do objęcia w posiadanie zapasu monet srebrnych i uprawnia sekretarza skarbu do nabywania srebra w Sta­

nach Zjednoczonych i zagranicą po cenie i na Warunkach, jakie uzna za najbardziej korzystne.

W razie, gdy cena rynkowa przekroczy wartość monetarną srebra albo gdy zapasy przewyższą przewidzianą proporcję 25 procent, sekretarz skarbu będzie mógł sprzedawać srebro. Będzie

S e n s a c y j n y s k a n d a l

w m oskiewskich kołach politycznych

Moskwa, 24 maja. W moskiewskich kołach partyjnych wybuch! sensacyjny skandal.

Komunista Szarow, członek partjl z r. 1020 złożył podanie o przyjęcie go do towarzystwa starych bolszewików twierdząc, że brał udział w walkach przedrewolucyjnych. Przy poszuki­

waniach archiwalnych wyszło na jaw, że przed rewolucją nie był on robotnikiem, za jakiego się podawał, lecz był urzędnikiem telegrafu. Ponad­

to znaleziono jego podanie o posadę w carskiej policji. Szarow został wydalony z partji wraz

Dwa udane przewroty.

w Bułgarji i na Łotwie.

Solja, 24 maja. — Król Borys od­

był liczne konferencje z przedstawicielami nowego rządu. O godz. I I min. 30 złożył mu raport minister wojny gen. Złatew. Po­

południu o godz. 18-ej prezes rady m ini­

strów Kimon Gieorgiew przedstawił królow i członków nowego rządu.

ZA PROGRAMEM rteWEGO RZĄDU. ■ Solja, 24. 5. Bułgarska Agencja Telegra­

ficzna donosi: poszczególne partie polityczne po­

czynają już zajmować stanowisko wobec nowe­

go rządu. „Porozumienie demokratyczne” z pod znaku Cankowa wystosowało odezwę do swych członków, w której poleca poprzeć nowy rząd.

Szereg wybitnych działaczy porozumienia de­

mokratycznego, zbliżonych do Burowa i Molo­

wa, ze swei strony w specjalnej deklaracji, ogło szonej w prasie, poparł program nowego rządu, zwracając się jednocześnie z atpełem do opinj!

ry k i, a następnie również udaje się do Wtady- wostoku.

Sw iatobarae plany francuskich socjalistów.

Kongres blumowców w Tuluzie.

D yskusja na te m a t w spólnej akcji z kom unistam i.

Paryż, 24 maja. Na posiedzeniu kon-1 konstruktywnych, łzard podkreślił, że nie na gresu socjalistów blumowców w Tuluzie d ysku ! leży ograniczać działlności partyjnej wyłącznie towano nad polityką partyjną.

Delegat Philip domagał się opracowania pro gramu minimaliiego, który możnaby było zreali zować. Przedstawiciel grupy rewolucjonistów

kilka dni potem, dnia 14 listopada 1918 kie dy w historycznej sali sejmu czeskiego zgro madziło się rewolucyjne Zgromadzenie Naro dowe T . G. Masaryk wybrany został przez konstytuantę pierwszym Prezydentem Repu­

b liki Czechosłowackiej. Dnia 29 lutego 1920 konstytuanta uchwaliła konstytucję republiki czechosłowackiej. W konstytucji tej wyraża się największą wdzięczność dla Masaryka, postanawiając, że Masaryk wybierany mo­

że być bez ograniczeń, podczas gdy jego na stępcy wybierani mogą być w przyszłości tylko dwukrotnie. Dnia 27 maja 1920 odby­

wały się drugie wybory i wybrany został znowu T. G. Masaryk, który, korzystając z przywileju wyżej wspomnianego, kandyduje na prezydenta po raz trzeci w roku 1927, a więc w siedem lat później, dnia 27 maja. Za siedem lat od tego czasu, dnia v24 maja br.

odbędą się wybory trzecie, a właściwie już czwarte. Sędziwy, 84 la t liczący T. G. Masa ryk wybrany zostanie znowu głową państ­

wa. Tegoroczne wybory będą najwiekszem świetem całego narodu i państwa.

lamentarzystów— niema mowy wypro wadzenia państwa z opresy) gospodar czych I brzemiennych następstw kryzysu

Podobne warunki wywołały również nagłą zmianę rządu, w formie przewrotu w Bułgarji.

Przykład Estonji, Łotwy i Bułgarji jest więc bardzo pouczający, świadczy

on również upoważniony do wypuszczenia cer­

tyfikatów na srebro wartości nominalnej, nie niższej od sumy za jaką nabyto catą ilość srebra.

Wreszcie sekretarz skarbu będzie mógł wyda­

wać zarządzenia, dotyczące reglamentacji i za­

kazu nabywania, przywozu, wywoz« i przewo­

żenia srebra. Naruszenie tych przepisów kara ne będzie grzywną do 10.000 dolarów lub wię­

zieniem do lat 10.

z trzema poręczycielami, za których skoiei on ręczył, potwierdzając pewne fakty z ich rewo­

lucyjnej karjery.

Jak się okazuje system wzajemnego poręczy cielstwa jest w partji komunistycznej dość roz­

powszechniony, zwłaszcza jeżeli chodzi o stwier dzenie udziału w walkach czerwonej gwardjl lub w oddziałach partyzanckich podczas wojny do­

mowej, co stanowi m. łn. tytu ł do zwolnienia od wszelkich podatków i do uzyskania szeregu ulg i przywilejów.

publicznej o współdziałanie przy realizacji haseł rządu.

Komitet wykonawczy partji radykalnej (grupa Stankowa) postanowił również poprzeć rząd Komitet wybrał specjalną delegację, która udała się do premiera Georgjswa, któremu zakomuni­

kowano powyższą decyzję komitetu wykonaw- czegę. ,

Inne ugrupowania rozważają sytuację, celem powzięcia odpowiednich uchwał.

Cały szereg związków patriotycznych zgła­

sza na ręce rządu gotowość współpracy.

NA ŁOTWIE.

RYGA, ’ J .5 — Sytuacja wewnętrzna kraju jest całkowicie ustabilizowana. W kraju panuje zu­

pełny porządek. Premier Ulmanls otrzymał ty ­ siące depesz z gratulacjami z całego kraju od różnych instytucyj i organizacyj gospodarczych i kulturalnych, reprezentujących wszystkie od­

cienie polityczne.

Przywódcy centrum demokratycznego „b . opozycjonistów” złożyli wizytę premierowi U i- manisowi, gratulując mu zwycięstwa. Z prze­

wrotu zadowoleni są wszyscy obywatele — mieszczanie, chłopi t robotnicy — i obiecują współpracę z rządem.

do akcji na terenie parlamentarnym, tembae dziej, że życie wykazało‘ upadek parlamenta­

ryzmu. Mówca wzywa do zbiorowego opusz­

czenia izby przez deputowanych socjali­

stycznych.

Ls Bali w ygłosił wielką mowę, krytykując rząd Doumergue‘a, jako gabinet o charakterze faszystowskim.

Delegat Largogette wzywa do podjęcia ak­

cji rewolucyjnej w celu zdobycia władzy.

Przeciw hasłu opracowania planu natych­

miastowego zdobycia władzy wystąpił delegat Denin. Następnie kilku mówców poparło wezwa nie do zjednoczenia ruchu robotniczego i propo zycję wysłania do Moskwy specjanej delegacji dia ustalenia zasad takiego zjednoczenia.

Delegat Viel wypowiedział się natomiast za akcją demokratyczną i zaprotestował przeciw Identyfikowaniu klasy robotnłozej z ruchem ko munistycznym.

Przywódca Jedności Pivert, twierdził, że o ile oartfa chce odegrać rolę w przyszłej walce

T r o c k i 1 L i t w i n o w .

Z nó w pogłoski o spotkaniu Paryż, 24 maja. W związku z poby­

łem komisarza Litwinowa w Mentonie w paryskich kolach socjalistycznych ro­

zeszła się pogłoska, jakoby komisarz Li.

twinow spotkał sję w Mentonie z Troć, kim, z którym odbył dłuższą rozmowę.

Według tychże pogłosek spotkanie to nastąpiło na prośbę Trockiego, który chciał wystosować za pośrednictwem ko misarza Litwinowa obszerną deklarację

*UrimłlV rln kbirta WSZfeCh*

on bowiem, że nietylko wielkie, ale rów nież I mniejsze państwa stają wobec mu su zerwania z przeżytemi formami nstro jowemi, jeśli chca zapobiec chaosowi we wnętrznemu.

To co obecnie przeżywa szereg państw europejskich, u nas należy do dawno minionej, niepowrotnej przeszłości. M.

O czem p izzą inm ?

PR ZEG LĄD PRASY.

MATURA.

Kurier P.

Kto wie zresztą, czy nie przeżywamy w Po., sce ostatnich juz lat tej osławionej matury. Re­

organizacja całego naszego szkolnictwa, od szkoły powszechnej zacząwszy a skończywszy na wyższem gimnazjum, pociągnie za sobą praw dopedebnie również i jakąś reformę egzaminu maturalnego, któ iy w dzisiejszej swej tormie nie będzie może zachowany. Oczywiście łączy się to bezpośrednio ze sprawą organizacji li­

ceum. Czy uczniowie kończący nowe dwuletnie liceum będą zdawać i w przyszłości maturę w dzisiejszej jej formie — niewiadomo. Chodzą wieści, że nie. Sprawa ta jest w każdym razie ośrodkiem ożywionej dyskusji w naszsm Mini­

sterstwie W. R. i O. P. i niewiadomo jeszcze, w jakim sensie będzie rozstrzygnięta.

Oczywiście jest to sprawa dość daiekiej przy szlości. Na rok przyszły dopiero druga klas3 gimnazjum (dawniejsza czwarta) objęta będzie nowym programem i wciągnięte w orbitę re­

formy. Złąlm praca nad liceum będzie ukoń­

czona, musi być najpierw przerobione cale niż sze gimnazjum, a więc jeszcze klasa trzecia i czwarta. Dopiero potem przyjdzie kolej na li­

ceum, którego ukoronowaniem będzie już za­

gadnienie matury. Tymczasem zaś egzaminy maturalna będą się odbywać, według starego try bu i... starej tradycji.

NA ITERWSZEM ROZDROŻU.

Kur jer Poranny.

Siedmiuset maturzystów i maturzystek w sa­

mej Warszawie przystąpiło dziś do egzaminów. W całem państwie — kilka rysięcy młodzieży obojgi płci znajdzie się wkrótce, po ukończeniu matury na pierwszem życiowem rozdrożu: co robić dalej'

Starsze społeczeństwo niewiele się tern zajmu ję. Pozostawia tę sprawę do rozstrzyganio w gronu rodzinnem. Tymczasem nie jest to bynajmniej spr:

wa całkowicie prywatna, którę możnaby pozostuwia.

automatycznemu biegowi rzeczy. Jeszcze donieduv na jedynem pytaniem, jakie zadawano abiturient, wi, było: do czego caujesz powołanie? Dziś roz.

strzygnięcie tej sprawy nie wystarcza. Na'eżałob stawiać inne pytanie: czy wiesz, w jakim zawodzi, jest najmniej ścieśniony rynek pracy? Czy wiesz w jakich sawodach panuje I panować będzie „admi,, na i zbyteczna społeczeństwu podaż?

Młodzież tego nie wie, — bo i

x

stwo nie wie,. Młodzież ma ogran iczon ość!*

stosowane do chwili wymagania. Chce „ T . wać gdztebędf, byle wiedzieć, że- znajdzie cę. Ale gdzież ma je j szukać? Czy znajdziePde stępne dla siebie statystyki, 2obrazowujące co roku istniejący stan rzeczy?

Nie znajduje ich i rokrocznie dąży śle„vrr pędem. Po ukończeniu gimnazjum, aby nie sts nąć odrazu wobec smutnej konieczności na wzięcia decyzji i szukania sobie pola nrnev' zapisuje się do uniwersytetu, bo oto odracza stanięcie oko w oko z koniecznością poezukłwa nia pracy jeszcze na lat kilka. Więc znowu - idąc po linji najmniejszego oporu — na Dra wo, na polonistykę, na historję.

■ u ^yeh traech PrzynaJmni«j rodu jach studjów, tak zawsze przepełnionych ln Hf mi „do wszystkiego", należałoby sięgnąć no cv fry i uważniej się w nich rozejrzeć. Jak Ucz

jest coroczna podaż młodych sił, w jakim procencie siły te mogą być wchłonięte Czv nie wytwarza się tu olbrzymia «<ca z' ka/

dym rokiem dysproporcja? A jeśli sie nie tw»

rzy — ta jak liczny kontyngent mógłby przy puszczalnłe znaleźć pracę?

musi Już dziś wytworzyć organizacje, gotowe przeciwstawić się wszelkim ewentualnośclon i wszelkiemi środkami.

Partia, zdaniem mówcy, winna już dzisiaj wystosować do rządu Doumergue‘a ultimatum i obalić ten rząd reakcyjny. W rezultacie mów ca zgłosił wniosek, domagający się utworzenia milicji robotniczej i ogólnej reorganizacji trafnych organów Partyjnych. cen’

Jednolite listy wyborcze na K rasach.

Łuck, 24 maja. W Chorobowte, Bereszteczku, Ratnie, Korcu, Radziwiłłowie, Zdołbunowie,, Rożyskach i Bereznie złoszo- no tylko po jednej liście kandydatów do rad miejskich, wobec czego w wymienionych miastach wybory nie odbędą się, a kandy­

daci. zgłoszeni na tych listach, automatycz­

nie wchodzą do rad miejskich. Zgłoszone listy wysunęły, jako hasło wyborcze współ­

pracę gospodarczą społeczeństwa polskiego ze wszystkiemi innemi narodowościami.

związkowej partji komunistycznej. Do tychczas brak potwierdzenia tej sensacy^

nej wiadomości.

Należy przypomnieć, że przed półto­

ra roku, fciedy Trocki przybył do Francji

południowe celem odbycia kuracji, do je

dnej z mejscowości kuracyjnej, bawił tam

również komisarz Litwinow, co spowodo

wało uporczywe pogłoski o spotkaniu Li

twinOwa » Trockim,

(3)

Odro<l££^;s BetSaiinów. asa-—

N a p o l e o n A r a b j i

I b r t S e u d — w ł a d c a H e d ż a s u .

Skarga spadkobierców, Zoli.

Z N IE K S Z T A Ł C O N A P O W IE Ś Ć .

-*■ ■ Dżedda, w maju.

Wojna w Arabji zwróciła powszech­

ną uwagę na władcę Hedżasu Ibn Seu da który cieszy się wielkiem uznaniem swych poddanych.

Wdzięczność mieszkańców Hedżasu należy podkreślić z tego wzglęau, że władca ich, ustanawiając porządek i bez pieczeństwo w miejscach świętych i oko licy, naruszył niejeden interes prywat ny: dzięki niemu, naprz. ani kupcy, ani kierownicy karawan nie mają prawa pobierać opłat od pielgrzymów. Poza tern surowość przepisów religijnych których Ibn Seud strzec każę, niepokoi wiele osób. Ponadto jeszcze niemoral ne obyczaje podlegają karze, zbytek jest wzbroniony. Każdy muzułmanin musi być w meczecie w piątki.

Mimo te niedogodne dla wielu jedno stek prawa, sympatja i szacunek ota czają Ibn Seuda. Przedewszystkiem dla tego, że jest w najwyższym stopniu

sprawiedliwy.

Wszystkim wiadomo, że z każdą krzyw dą lub nadużyciem zwrócić się można do niego i uzyskać sprawiedliwe roz strzygnięcie sprawy.

Truano jest powtórzyć wszystkie szczegóły zresztą dość ciekawe, jakie krążą tutaj o Ibn Seudzie, dyktatorze religijnym swego narodu.

Słynie przedewszystkiem ze skrom­

nego i prostego trybu życia oraz niesły­

chanej pracowitości.

Niezwykle religijny, wypełnia wszel kie przepisy, związane z pięciokrotne- mi modłami dziennemi, lecz zarazem znajduje czas na wszystkie sprawy swe go państwa, zgłębiając je gruntownie.

Ibn Seud odznacza się nadzwyczajną pamięcią:

naprz. dyktuje dwom sekretarzom ’je dnocześnie przerywa dyktando dla za jęcia się innemi sprawami, i powraca doń, nie tracąc jego wątku. Umysł jego pracuje niezmordowanie.

W rozmowie Odrazu przenika charak ter i ukryte zamiary swych rozmów­

ców. Posiada napoleoński dar działa Ą nia na umysły swych żołnierzy.

Zdumiewają przedewszystkiem jego usiłowania połączenia dawnych i no­

wych obyczajów. Jako przedstawiciel Wahabitów Ibn Seud zdąje sobie spra

wę z siły, jaką przedstawia ich fana tyzm, lecz stara się skłonić ich zara zem do przyjęcia niektórych wynalaz ków nowoczesnych, uważanych przez większość ich

za pomysły diabelskie,

jak nprz. telefonu, radja, samolotów i czołgów. Przeprowadzenie jego dą żeń wymaga od niego nietylko niesły­

chanej cierpliwości, lecz również i nie słychanej zręczności postępowania.

Cytują jedno jego zdanie: „Na je­

dnym punkcie nigdy nie żądam niczyjej rady: co do sposobu kierowania be- duinami, ponieważ znam się na tern le piej, niż ktokolwiek inny”. Lecz oświad czył także: „W czasie pokoju, dał bym wszystko, co posiadam. W okre sie wojny, gdy tego żądam, naród mój daje wszystko, co posiada”.

Zaznaczyć trzeba, że Ibn Seud nie stara się o powiększenie własnego bo gactwa. Chodzi mu przedewszystkiem o podniesienie dobrobytu kraju- Wpro wadził w swem państwie nauczanie po­

wszechne i przymusowe, oraz dba o hi gjenę społeczną.

W a l k a z k a s l o w o ś c l ą w i n d f a c h

Manifestacja indyjskich mahometan przed meczetem w Dejhl przeciwko kastowości braminów.

Syn głębin Arabji, inaugurator stosun kó” międzynarodowych, posiada dokła dne pojęcie o granicach swej władzy. Nie zwykle czynny, mimo to tylko po do kładnym namyśle przystępuje do czynu i nigdy nie próbuje rzeczy niemożli wych.

T aki obraz swego władcy maluje Dżedda, położona o 600 kilometrów od teatru wojny. Świadczy o niezwykłem zaufaniu ludu do swego władcy, który upatruje w nim nietylko zwycięzcę ima ma Yaya, lecz również i przyszłego wskrzesiciela państwa arabskiego.

Niwiński.

PROSZKI

«KOWALSK1NA»

IT O S U /E SIE OOZY u o o a c z v w v c n

CfcOWY

K O N IE C Z N IE ZE ZN A K IE ..SERCE W P I E R Ś C I E N I U ”

iVK*Oitn.-MRn<(.ARK0WAlSUl'wA>u«w«l

Przed jednym z sądów cywilnych w Pa ryżu rozpocznie się niebawem sensacyjny proces przeciw amerykańskiej „wytwórni nlmowej „Metro tioldwyn Mayer" o film pt. „Nana“, nakręcony podług głośnej po wieści znakomitego pisarza francuskiego Emila Zoli. Proces wytoczyły wytwórni amerykańskiej dzieci Emila Zoli, syn dr.

Franciszek Zola i córka pani Dcnice Le

h

J

om

J. '.,t(rzy są

spadkobiercami wielkiego pisarza.

W skardze motywują spadkobiercy Zoli swoje wystąpienie tern, że film nakręcony podług powieści ich ojca, jest prawdziwym skandalem. Film jest bowiem zupeinem zniekształceniem powieści, najbardziej cha­

rakterystyczne jej epizody są usunięte lub zmienione, tak, że film nie jest w niczem po dobny do głośnego dzieła. Wprawdzie wy twórnia zastrzegła sobie zmiany i dodatki, które uzna za stosowne, lecz pian ogólny

Animusz podróżniczy chłopców.

Uradowana matka odnalazła synów.

Dwaj bracia lk..., Aleksy, lat 14 i Stefan, lat 13, Polacy zamieszkali przy rodzicach, na ul. du Croquet, w Lille, zapragnęli zwie dzić świat o własnych silach.Za namową pewnego młodego Francuza, kolegi szkolne go, L.„, chłopcy zbudowali sobie

mały wózek,

napakowali na niego parę garnków, kilka ręczników, mydlą 1 inne niezbędne w podró ży przedmioty, poczcm, korzystając z nieo

becności rodziców i posiadając tylko 4 fr.

przy duszy, puścili się

w podróż dookoła Francji w towarzystwie owego małego Francuza.

Młodzi podróżnicy postanowili udać się do Dunkierki, a stamtąd wzdłuż wybrzeża morskiego w dalszą podróż. Przybywszy

do Dunkierki Francuz porzucił swych towa rzyszy podróży i wrócił do Lille. Bardziej wytrzymali na trudy, mali Polacy udali się

Psy sprawcami śmierci swej pani.

Wstrząsająca scena na ulicy.

Marja Bertrand, zam. w Rousies lat 59, stała przed domem na ul. de la Pla ce i .rozmawiała z sąsiadem. Na jezd­

ni bawiły się dwa jej psy. W pewnej chwili nadjechał autobus. Niewiasta usi towala przywołać psy. Chcąc je rato wąć od niechybnej śmierci, Bertrand I wyskoczyła na jezdnię

powieści nilal być w zupełności zachowa*

ny. — Tymczasem, jak twierdzą spakobier*

cy Zoli, ten został

zupełnie zmieniony,

tak dalece, że prócz imion i nazwisk, film nie posiada nic wspólnego z powieścią Zo­

li.

Spadkobiercy żądają zdjęcia tilmn t ekranu i usunięcia z niego tytułu „Nana" 1 nazwiska Emila Zoli. W sprawie tej ma wydać sąd fachowy komisja, złożona t trzech rzeczoznawców.

Wytwórnia filmowa broni się tern, że zawarła formalny kontrakt ze spadkobier­

cami Zoll, dozwalający na używanie tytu­

łu „Nana" na całym śwlecie 1 do opraco­

wania oryginalnego sccnarjusza na podsta­

wie powieści. Do innych obowiązków w y­

twórnia się nie poczuwa. Sąd paryski roz­

strzygnie niebawem w tej sensacyjnej spra wie, kto ma rację.

w dalszą podróż i doszli do Paris-Plage t utaj animusz podróżniczy opadł chłop­

ców zupełnie I postanowili zawrócić do Lłl le, zwłaszcza, że w Wlssant, pod groźbą pewnej kobiety, która Ich cliciała wydać w ręce policji, porzucili swój wózek z rzeczą mi

1 uclekli.

W drodze «'o St. Omer zabrał ich pe­

wien automobikista I dowiedziawszy się od nich prawdy, oddał ich w ręce żandarmów, a ci ulokowali ich w przytułku i zawiado­

mili stroskanych rodziców. Skończyło się oczywiście na tern, że matka zbiegów pr-y była po nich do St. Omer i zabm,a ich z sobą do domu, uszczęśliwiona

odnalezienia swych synów,

którzy obiecali solennie, że już nigdy nie będą próbowali puścić się sauiopas „ns podbój świata".

I usiłowała je schwytać.

Szofer autobusu puścił w ruch barnu) cc, lecz nie zdołał zatrzymać już sa mochodu, który uderzył niewiastę w glows pow odują pękniępią cjjaszki-

Nieszczęśliwa niewiasta zmarła w kil ka chwil później, nie odzyskawszy przy tomności.

I R E N A Z A R Z Y C K A

D Wschody i Zachody

s P o w i e ś ć

Zapatrzyła się w okno, po długiej chwili dopiero rzekła cicho:

_ Może... może... ale teraz chcę się śmiać, tańczyć, kochać, kłamać, cało­

wać... chcę skosztować wszystkich sma ków życia.

— Oby ci tylko te smaki nie obróciły się w gorycz. Poulinko, bo tak najczę­

ściej bywa.. Smaku życia trzeba szukać nie zewnątrz, ale wewnątrz siebie.

_Myślę, że już znalazłam — i zno­

wu zarumieniła się mocno.

Spojrzała na zegar i wstała szybko:

— O! Już szósta, muszę uciekać.

— Zapewne spotkać ten „smak życia”.

— Ksiądz żartuje ze mnie... ale ja wiem, że ksiądz jest dobry i dlatego przychodzę tu uciekać przed smutkiem co mnie czasem ogarnia.

Wyszła. Nie trzaskała już drzwiami jak dawniej. Tak! Najwidoczniej była

Od czasu gdym wyjechał. Pola zda żyła „pogrążyć” kilka serc, ale i sama została pobita sromotnie.

Po zajęciach szkolnych zapisała sie .na lekcje stenografii. Było to wtedy nrzez jakiś czas modne. Panienki na- Jgwałt uczyły się stenografować, pisać Ina maszynach... chodziły na kursa sani­

tarne itd..

Na tych wykładach poznała właśnie mego siostrzeńca, syna ciotecznej sio­

stry Jerzego Osiewicza. Chłopak miał wtedy osiemnaście lat. nłękna złotawa ezuprynkę i mocny zdrowy światopo­

gląd. Szanowałem zawsze jego pracowl tość, zamiłowanie norządku. jego rów­

nowagę 1 uczciwość, a nadewszystko

takt. Kilkakrotnie spędza! u mnie wa­

kacje (jeżeli tylko nie wyjeżdżał gdzie na kondycje, lub nie miał korepetycji, dzięki którym mógł się kształcić. Po­

chodził bowiem z bardzo niezamożnej rodziny. Mieszkali parę kilometrów za Piotrkowem.

Tedy na owych wspomnianych w y­

kładach Pola dojrzała swego rycerza i zagięła na niego parol. Siedzieli nieda­

leko siebie. W tedy jeszcze adorował ją cicho Krystyn, jego przecież na tych wykładach nie było. Zresztą, gdzie tu porównać bladego wątłego Kryśka i pięknego, okaz zdrowia i siły, Jurka.

Nie znam się na urodzie kobiet... ale Pola mogła zrobić wrażenie, jeżeli chcia ła, zastrzegam... Jej nieopisana ruchli­

wość, żywość, jej wesoły, zaraźliwy śmiech, sposób patrzenia, drobne białe ząbki i wybuchowy temperament były atutami, dzięki którym wygrywała.

Spokojny i opanowany Jerzy, który nigdy niemiał specjalnego pociągu do kobiet i wołał pójść do teatru iub poczy tać zamiast uganiać się za spódniczka­

mi, uległ od pierwszego wejrzenia i wo dził ukradkiem oczyma za dziewczyną, która hojnie rozdawała uśmiechy i figlar ne spojrzenia. Ale o tern, że znalazł p a­

nią swej wyobraźni, wiedział tylko on sam.

W racał po wykładzie do domu i brat się do książki... cóż... kiedy nie szło. Z pomiędzy liter wyglądała roześmiana zalotna twarzyczka.

Ona musi być jednak’ inna od wszyst kich — myślał uparcie. Zresztą, jaka iest, podoba mi się lepiej od wszystkich dotąd napotkanych' i lepiej od Fcluni, któ ra go tak serdecznie całowała.

Ale kiedy siadał w sali wykładowej 'nów był tylko spokojnym wzorowym uczniem, wyróżnianym przez profesora.

On być musi inny od wszystkich — myślała Pola.

Hej, hej... młode lata... jakie to wszystko zabawne, jak nieprawdopodob nie komicznie i jednakowo zaczynają się wszelkie zaburzenia sercowe, które przecież są tylko chwilowym wiatrem.

Bo jedyną miłością trwałą i niezawodną iest umiłowanie Praw dy Bożej. Ale tej nie znały jeszcze moje dzieciaki.

Paulinka przychodziła do domu zde­

nerwowana i dręczyła biednego Kryśka dziwiąc się samej sobie.

— Co mnie się mogło tyle dni w tym bladym wzdychaczu podobać?

Upłynął tydzień, dwa. Zamieniała z Jerzym tylko najprostsze słowa, ot ta­

kie z sali wykładowej.

— Zrobił pan notatki na czysto?

— Zrobiłem. Czy pani chce je wziąć

■Jo siebie?

— Proszę... ja nie mogę ze swoich nic przepisać.

— Bo pani zamiast uważać robi oczy do kolegów.

— No to co? — odparła ostro — ia tak lubię.

— Wiem, wiem... to też tylko stwier dzam fakty. Zresztą pani sama nie uw a­

ża i innym przeszkadza.

— Pan tego nie lubi? — odparła zda miewająco pokornie.

— Przecież to wszystko jedno, lubię, czy nie.

— Postaram się więcej nie przeszka dzać. Czy pan tu chodzi do gimnazjum?

— Tak... w tym roku kończę.

— Nigdy pana nic widziałam.

— Mieszkam za miastem i pędzę do domu najkrótszą drogą.

— A... a... nigdy pan nie spaceruje?

— Czasem... bardzo rzadko... jestem zwykle zajęty.

Tego wieczoru odprowadził ją do domu. Mówili mało. Zresztą przeważnie ona. Zdążyła mu opowiedzieć, że Basia jest mamusiną pieszczoszką, że w tym

roku zdechł im piesek, który nazywał się Mikado, że ma kanarka, że raz u- cickała do Legjonów, ale na stacij zła­

pała ją babcia, ojca matka, która właśnie przyjechała. Zdążyła wtrącić, że Kry­

styn nazywa ją Polettą, że wierzy w wę drówkę dusz i wreszcie, że nie cierpi grać etiud... ma ochotę zaraz potłuc kia wiszę młotkiem.

Wreszcie rozstali się. Pełne uszy miał

| trzepotliwego głosu, przypominającego ćwierkanie ptaków, pełne oczy widoku ruchliwej jak fula twarzyczki. I zdecy­

dował:

— Ta, albo żadna.

Pola zaś leżała w łóżku z głową wtu loną w poduszkę i marzyła. Tak właśnie z nosem przyciśniętym do białego hafci- ku, najlepiej było myśleć... roić... On...

spokojny, dostojny, poważny i śliczny, obejmuje ją ramieniem i mówi: Kocham cię, Polu nad życic... czy chccsz zostać moją żoną? Pola zasłania twarz (ko­

niecznie... tak jakoś jest poetycznie i dramatycznie) i szepcze: chcę... ale ja idę do klasztoru. I nie idzie wcale, wca­

le nie ma zamiaru, ale ciekawa jest, jak też on na to zareaguje.. Chcę usłyszeć przysięgi, zaklęcia itd.

Poprawia głowę ra poduszce i wżdy cha.

Matka wstajc od stołu i delikatnie ca­

łuje ją w czoło.

— Nic śpisz. Polusiu? Nie boli cię co?

— Nie, mamusiu, tylko mi smutno.

— Aha, pewno coś przeskrobałaś...

może znów jakaś dwójka?

— Nic!

— To dobrze. Pamiętaj, Polu, ucz się. Ja żyję tylko dla was i umarłabym z żalu, gdybym nic potrafiła dać wam wykształcenia.

Pola jeszcze tego nie rozumie. Nie rozumie wogóle matki. Dlaczego naprzy kład nie wyjdzie zamąż. Jest jeszcze taka młoda i ładna, tylko haruje od świtu do nocy, by dobyć dla nich wykształcę nie i chich. Pola nie rozumie jeszcze, co to jest Poświęcenie. Co to jest Macie­

rzyństwo. To szczęście ofiarowania swe ich sił, swoich marzeń, dla istot sercu najbliższych, dla dzieci. Pola jesz cze nie rozumie świętości i potęgi Obo­

wiązku.

Matka wróciła poprawiać zeszyty, a dziewczyna przyciskając mocno nosek do poduszki marzy, tc oparła głowę na ramieniu Jurka. Zasypia z uśmiechem.

Matka tymczasem późno w noc koń czy pracę. Przeciąga obolałe ramiona i staje chwilę nad śplącem: dziećmi.

O, jak droga, jak bardzo kochana jest ta czwórka. Nie odda jej nikomu. Nie wtrąci się do nich nikt nigdy. Wychowa je sama, choćby pójść miała.. Najwięk­

szy kłopot z Połą... Jest taka samowol na, a przecież ma złote serce. Ile razy zdążyła już u córki spostrzec prawdzi­

wą skruchę, prawdziwy żal. a za chwr lę broiła znowu.

— To jest huśtawka, która raz popy cha anioł, drugi raz djabeł — pomyśmh otulając kołderką odkryte plecy dziew­

czyny. — Ja w jej wieku byłam poważ niejsza.

Na drugi i trzeci raz Jerzy nie »h- Wł się na wykładzie. Poją trzęsła nie cierpliwa tęsknota, jakiej doznała po raz pierwszy w życiu. Żeby go choć zdaleka — myślała uparcie, rozkazują co... natarczywie.

Ale przyszedł dopiero czw artego, dnia. Krystynowi odrazu nagadałaby.' głupstw, a przynajmniej spytała, czemu s:ę nie zjawiał. Wobec Jerzego odczuła tak wielkie onieśmielenie, że oznajmiła tylko inteligentnie:

— Nie było pana dwa dni...

~ Miałem zajęcie... co tu słychać ’ nowego?

rzy nigdy, nie spoglądał w jej oczy 5 mównic tak, jak inni. Ale 1 to muśn cie wzrokiem wystarczyło, by pog żyć dziewczynę w stan upojenia ktć rumieńcem oblał jej twarz.. zarun)R,

sie 1 on.

(d. c. n.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zanim Jednak udamy się do bousbiru — miasta miłości, muszę panów poinformować, Iż berety, czapki 1 kapelusze. lepiej zostawić w

nim Jugosłowianom dogodniej byłoby przy łączyć się do niemieckiej sfery, aniżeli zna leźć się pod wpływami włoskiem! 1 stara) się skierować uwagę Niemiec

Od najwcześniejszych lat swego żywota zauważyła to, czego nie powinna była spostrzec: głęboki i coraz głębszy roz- dźwięk między rodzicami. Charaktery ich

Pochód przesuwał się zwolna przez starożytne ulice przy aklamacjach pu­. bliczności a dostawszy się na bulwar des Tourelles, przystanął na chwilę przed

Ztg”. ogłasza artykuł premjera włoskie go Mussoliniego. omawiający sytuację w naradacah rozbrojeniowych. Zdaniem Mussoliniego nie można dziś już mówić o

Praca zorganizowana jest tak doskonale, że natychmiast po upływie terminu można się prawnie rozwieść i jeszcze w tym samym dniu (nawet w tym samym domu)

stawia: „F re i die Saar iminerdar”. Jest rów ­ nież możliwe, że katolicy — rozporządzający potową wszystkich głosów — nie wypowiedzą się jednomyślnie

kach podwarszawskich dochodzi do 50 proc. Dziś trudno się zorientować, czy jest to osłabienie frekwencji chwilowe czy też pozostaje w związkh z ogólną sytuacją