• Nie Znaleziono Wyników

Echo Chełmskie. R. 1, nr 22 (20 maj 1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Chełmskie. R. 1, nr 22 (20 maj 1934)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

1 0 gr.

Prenum erata:

ntieeięeanle 2 zi. 50 g.

SBSESX~r . C. iiMN0v_£_'4lMnMMMeM»

C H E Ł M ,

w L L u b e l s k a t e l . 2 0 1

W ydawca-redaktor K a z tm . C z e rn ie li

C e n a

1 9 3 4 . n y o g U . s e * . I M a j

Niedziele

Antoni W acław O lasik

Zesłanie Ducha Świętego,

...Pięćdziesiąt dni już b yło , od Paschy skończonych G dy nadszedł uroczysty dzień Świątek

" : -,o Zielonych

I stało się gdy razem w W ie c z e rn ik u , trw a li Szum w ie lki, niby morskiej, dał się słyszeć,

fa li. ' Jakby się wszystkie w ic h ry ze wszech stron

, zleciały Tak w ie lk i szum napełnił wonczais dom ów ca ły, I gdy tak trw a li szumem owym zadziwieni U jrzeli naraz jasne. języki z płomieni Które zwolna św ietliste zatoczwszy koła Każdemu z nich z osobna spromienialy czoła.

I stało się, że z ow ym językiem z płomieni Duchem św iętym zostali wszyscy napełnieni.

A gdy szum o w y powstał ciekawe na zw iady Ze wszej Jerozolim y się zbiegły gromady.

| wówczas to się wielkość objawiła cudu:

Z. D. Sw B.

Zamknięcie sesji Rady Ligi.

Rozdźw ięki m iędzy Francją i Niem cam i w so ra w ie Saary.

Humorystyczna petycja o sprzedaży napojów alkoholowych w Polsce.

Genewa, 20 maja. Rada L ig i Naro;

dów zakończy dziś prace twe) 79-oj sesji, przyjmując raport w sprawie zarządzeń p r z y 1 gotowawozych do plebiscytu w Saarze i uchwa tając powołania do ty c ia specjaJnej komisji ple­

biscytowe). Nie wszystkie jednak zagadnienia, związane z plebiscytem zostaną definityw nie I załatwione na obecne) sesji, ■ to dlatego, że pomimo w ysiłkó w przewodniczącego komitetu rady barona Aioisiego, k tó ry odbył rozm ewy, zarówno z delegacją francuską, Jak i rządem niemieckim, nie osiągnięto dotychczas co do niektórych spraw całkowitego porozumienia.

Dotyczy to w szczególności kw estii gw arancyj bezpieczeństwa dla mieszkańców Saary, Niem-

| cy w y ra z iły gotowość uczynienia pewnych obietnic, które jednak ze strony Francji nwa- I tane są za niewystarczające, Pozatem Niemcy stawiają, iako warunek natychmiastowe usta'e-

| nie d aty plebiscytu co przez Francję uważane est za przedwczesne.

Kiedy bowiem uczniowie kazali do ludu Choć mowa była dziwna nieznana i nowa Każdy iaknajdokładniei pojmował jej słowa.

A było- W u 'm n o g a : z P arty i F r y g i] / Z ,Kappadoęji i-Litoji,■'Pontu"!"'Aźy!'

W ięc w szyscy piętdzy?sobą' w podziwie m ów ili:

Jakoż tak kazać mogą-czyżby się popili?

A wówczas Jeden z uczni w yb ra n y przez. Pana P io tr — tak m ówi do rzeszy co stała zebrana:

Ufajcie cudów Pana przedziwnej kolei Mężowie z Jeruzalem i z całej Judei — Oni pijani nie , są-boć wczesna godzina A insza jest tu cudu istotna przyczyna:

Spełnia się bowiem to co kiedyś przez Joela Proroka-Bóg Indowi m ów ił Izraela:

„ I sprawię aby to się w dniach ostatnich stało W yleję Ducha Mego r.a wszelakie ciało**..,

Pięciu zamaskowanych bandytów

splondrowało mieszkanie kościelnego.

sachaczew, 20 maja. — Do mieszka

nia Ludwika Oieanderka, kościelnego we wsi Pawłowice pod Sochaczewem przyszło wczoraj około godz. 9-ej wie czór pięciu zamaskowanych bandytów, którzy pod groza rewolwerów zmusili wszystkich domowników do opuszczę nia mieszkania i udania się

do piwnicy.

W piwnicy pod straża jednego z ban dytów siedziała już właścicielka sklepi ku spożywczego Wanda Wasilewska i jej służącą Józefa Kopciówna.

Obezwładniwszy w ten sposób mle szkańców całego domu, napastnicy poczęli ploncfrować mieszkanie. Z miesz kania p- Oieanderka zabrali 20 zł, go tówka i kosztowności wartości około 200 złotych, z mieszkania i sklepiku p Wasilewskiej skradli 50 zł. gotówka i

artykuły żywnościowe.

Po dokonaniu rabunku złoczyńcy wy ciągnęli z piwnicy Kópciównę i poko- lei dopuścili się gwałtu. Dokonawszy tego ohydnego czynu zbiegli w stronę W arszawy.

Wpobłiżu wsł natknęli się na powra cającego do domu na rowerze nauczy­

ciela ze wsi Pawłowice p. Maurycego Wawrzyńskiego, którego zatrzymali i obrabowawszy z posiadanych pieniędzy i roweru związanego wrzucili do przy drożnego rowu, poczem zbiegi! w kle runku W arszawy.

Po paru godz’nach p. Wawrzyński uwolnił się z więzów

i o dokonanym napadzie zaw’adomił po liclę. która wszczęła natychmiast po­

ścig i dochodzenie.

Ojciec św. P.us X»

kąkolwlek postacią stwarzane b y ły przeszkody dla normalnego funkcjonowania wewnętrzne) działalności państwa” . Jestem upoważniony do oświadczenia — dodał min. Raczyński — że zdaniem mojego rządu — Liga Nrodów nie mo­

że być zmuszona do poświęcania swego czasu i swej energii tego rodzaju sprawie bez poważ nej przeszkody dla jej autorytetu 1 pow agi".

W konkluzji debaty sprawozdawca stw ier­

dził, że po dyskusji, jaka miała miejsce postara się przygotować na następną sesję wnioski w tej sprawie.

Zwraca! uwagę fakt, że spośród członków komitetu 3-ch. sygnalizujących sprawę Radzie, 2’ cli, m ianow ide- delegaci Wioch I Portugali1

nie poparli wystąpienia Angiji.

NIECO HUMORU.

Genewa, 20 maja. Rada L ig i ' N a ro d ó w r o z p a try w a ła . posiedzeniu petycję w sprawie knncejjy) na spredaż irp o - iów alkoholowych w Polsce, przedstawioną jei przez trz y państwa: Portugalię, W ielką B ryta ­ nię i W łochy. Z chwilą gdy Rada zajęta się tą błahą sprawą, sala zupełnie opustoszała i tylko nieliczne grono osób przysłuchiwało się obra­

dom.

Sprawozdawca delegat hiszpański przedsta­

w ił raport, zawierający jedynie stres- -enie petycji oraz uwagi rządu polskiego, s> rdza’

iące bezpodstawność zarzutów Jakoby ^odział koncesyi dokonywany byt pod narodowościo­

wym kątem widzenia.

Min. Raczyński w kró tkie j deklaracii stw ier­

dził, że nie .może uważać ' sferycznego expę»e sprawozdawcy za raport Qdybv tal. było, nie mógłby raportu przylać. M n. Raczyński pod­

kreślił dalej, że, zdaniem rządu polskiego, mo­

żna b yło zaoszczędzić Radzie badania te l spra­

w y , ponieważ ma ona w chw ili obecnej do s,pet nienia wiele zadań naprawdę powabniejszych

Delegat W ielkiej B ryta n ii iłórnaczył, dlacze­

go członkowie komitetu 3-ch uważali za wska­

zane przedstawić sprawcę Radzie. Jego zdaniem komitet nie posiadał inform acyj i sta tystyk, któ

eby mu pozw oliły na zamknięcie sprawy.

Zabierając ponownie glos min. Raczyński złożył deklarację o charakterze zasadniczym Delegat Polski przypomniał przedewszystkiem, że system koncesji na sprzedaż napojów alko­

holowych w Polsce, oparty jest na ustawach, stosowanych jednakowo w całym kraju. Usta­

w y te nakazują udzielanie koncesyj osobom spe cjanle zasłużonym, w szczególności inwalidom i b. kombatantom. Są one analogiczne do ustaw obowiązujących w innych krajach, posiadają­

cych monopole, jak np. we Francji 1 we W ło ­ szech. Min. Raczyński nie uważa za konieczne rozpatrywanie poszczególnych w ypadków, zwła szcza, że koncesje nie są dożywotnie, ani tem- bardziej dziedziczne. Natomiast delegat polski przypomina deklarację min. Becka, złożona na 7O‘ ej sesji Rady, k tó ry wówczas oświadczył

„rzą d polski nie będzie tolerow ał, aby pod ja

Samochodem z Zagfebia do... Palestyny.

Wielka afera emigracyjna w Sosnowcu.

Sosnowiec, 20 maja. - W związku

z gorączką emigracyjną żydów do Pale styny, popełniane są liczne oszustwa.

Na tern tie dokonano przestępstwa w Sosnowcu.

Nie mogąc uzyskać zezwolenia władz angielskich na wyjazd do Palesty ny pewna grupa żydów, wpadła na po mysł zorganizowania wycieczki turysty

cznej . .

I wyjechać samochodem z ZacłeWa do Palestyny.

Jako turystom władze ale stawiały

by żadnych przeszkód. Inicjatorzy po częli werbować członków ekspedycji,

których — rzecz prosta “ nie brakło.

Kandydaci składali zaliczkę na kosz ta, w wysokości kilkuset złotych, ocze kując cierpliwie terminu wyjazdu.

Kiedy jednak sprawa przewlekała się, a kandydaci nie wyjeżdżali, ani też nie mogli otrzymać zwrotu zaliczek, złożyli skargę o oszustwo.

Przypuszczać należy, że śledztwo w y kryje wiele ciekawych szczegółów afe­

ry;

.2-

w

- * '

którego list drukujemy na str. Ii-ej.

Ł U N A N A N O C N E A N IE B IE .

Groźny pożar w Zgierzu.

Fabryka spłonęła doszczętnie.

Łódź, 20 maja. Ubiegłej nocy, około gol dżiny 2 i pół mieszkańcy Zgierza zaalarmo wani zostali jękami syren fabrycznych i 1 trąbkami straży ogniowej spieszącej do po żaru. Paliła się fabryka maszyn Towarzy­

stwa Akcyjnego Juijusza Hoffmana, przy ulicy Dąbrowskiego 20, przy zbiegu ulicy Narutowicza.

Część murów fabrycznych dzierżawiło kilku drobnych przemysłowców, posiadających łącznie do 40 warsztatów

tkackich.

Ogień, z niewyjaśnionych dotąd przy­

czyn, powstał w jedne, z sal I piętra. Po­

żar mpir.c wicie podatnego materjału w po­

staci przędzy, towarów i mnaraw, szerzył się t błyskawiczną szybkością i zanim przybyła *traż, cały, drugi, dwupiętrowy budynek fabryczny, stał Już w płomieniach

Nad Zgierzem zajaśniała krwawa łuna Pożar, począł poważnie zagrażać sąsled nim obiektom fabrycznym.

Wobec takiego niebezpieczeństwa za­

wezwano pomocy straży łódzkiej.

Do Zgierza wyjechały niezwłocznie dwa oddziały I i II pod dowództwem nowo

mianowanego komendanta inż. Kowalczyka i Warszawy.

Strażacy po zabezpieczeniu sąsiednich objektów fabrycznych, skierowali całą uk- cję na pionącą fabrykę Hoffmana.

Około godziny 4 rano pożar osiągnął punkt kulminacyjny. Poczęły się walić su­

fity i podłogi, oraz części przepalonych mu rów.

Snopy iskier i płonących głowni strzeliły w powietrze i zaczęły padać na pobliskie budynki. Strażacy czuwali jednak i głów

nie gasili.

W godzinę później pożar zlokalizowa­

no. Cała fabryka spłonęła doszczętnie.

Strażacy łódzcy w ró cili do koszar o ko ­ ło godziny 6.

Straty wyrządzone przez pożar sięgają wysokości

kilkuset tysięcy złotych.

Przyczyny pożaru nie udało się narazić u- sfalić. Dochodzenie w tym kierunku Irwa.

W murach fabryki pracowało ogółem do fiO robotników. Wszyscy oni znaleźli się bez pracy.

Uczeń szkoły technicznej

u s iło w a ł o s z u k a ć F . K . O .

W ilno, 20 maja. —- Do okienka dy­

żurnego urzędnika Urzędu Pocztowo - Telegraficznego Wilno 1 zgłosił się mło dy osobnik 1 okazawszy książeczkę oszczędn. PKO wydaną na nazwisko Sta uisława Petryka, zatn. przy ul. Zarzecz nej poprosił o wypłatę 100 złotych*.

Książeczka oraz zachowanie się id właściciela wydały się urzędnikowi bardzo podejrzane, wobec czego spraw dzil w centrali ile wynosi wkład Petry ka w PKO.

Odpowiedź brzmiała, że Petryk po

Główne wygrane

w 12-tym dniu ciągnienia.

100-000 zł. - 160743

10-000 z ł. ~ 97302 166811 168292 5,000 zł. ~ 112298 120739

2.000 zł. “ 7079 9618 28997 27542 59482 65056 72562 86276 87484 85107 95087 110162 147022 156762 159513 16U04

Po 1,000 zł. “ 1592 8476 6873 8366 6766 13614 15861 32022 32019 33568

52203 53487 57998 58192 56338 64780 64978 68016 73725 77865 79410 81788 8 4 9 4 2 8 7 5 9 4 8 4 4 8 7 89487 89714 97142 99109 105627 114987 119155 127083 129023 135105 137064 139925 137579 146777 158552 160833 160857 165275.

II CIĄGNIENIE.

Zł. 250 tys. nr. 15600 Zł. 20 tys. nr. 114848 Zł. 15 tys. nr. 57168 144108

2 tys* nr" 2 4 6 i°il2 2 3 22649 23002 31781 83954 89393 62986 119208 123452 131970

135? 5 o ' S " £ i ™ « » « 13322 2,673 22,14 24554 26572 31039 42735 46650 67655 69533 70199 72150 71256 73401 80790 81476 81652 85292 88246 88410 90495 99509 112665 115548 121706 136386 142635 153090 156652 162562 161734

siada 1 zł. Nie ulegało wątpliwości, le właściciel książeczki dopisał dwa :ra i w' ten sposób usiłował

podnieść 100 złotych.

Do urzędu wezwano policjanta, Kt<*

ry fałszerza książeczki zatrzymał- Zatrzymany Stanisław Petryk, 18 lat okazał się uczniem szkoły techniczne,.

Ucznia - fałszerza skierowano do dyt.

pozycji władz sądowo • śledczych, któ re uwzględniając młody wiek Petryka zwolniły go pod opiekę rodziców dc czasu procesu.

Wieśniak kłonią zabił sasiada.

T ra g iczn y e p ilo g sporu.

Łódź, 20 maja. Krwawa zbrodnia, z bła­

hych zupełnie przyczyn, miała miejsce wczo raj popołudniu we wsi Godziec, powiatu konińskiego.

Dwaj miejscowi gospodarze Kazimierz Cieślak i Andrzej W yderski posiadali grani­

czące ze sobą łąki. Na tle wypasania łąk tych dochodziło pomiędzy obu wieśniakami do częstych sprzeczek, kończących się nie­

jednokrotnie bójką.

Wczorajsza sprzeczka wieśniaków za­

kończyła się tragicznym epilogiem.

Andrzej Wyderski, zaopatrzywszy się w kłonicę udał słę na łąkę 1 zaczaił w krza­

kach.

Po pewnym czasie Kazimierz Cieślak przyprowadził na łąkę swoje konie. Zwie­

rzęta w pewnej chw ili przekroczyły granicę i zaczęły skubać trawę. Na tę chwilę czekał tylko ukryty W yderski i wyskoczywszy zza krzaków

począł bić konie.

Skolei Cieślak rzucił się na sąsiada. Do­

szło do krwawej bójki. Cieślak walczył ba­

tem, zaś Wyderski kłonicą.

Szala zwycięstwa ffzechyliia się na

stronę Wyderskiego. Cieślak ugodzony k il­

kakrotnie kłonicą w głowę, zbroczony krw ią upadl na ziemię. W yderski leżącemu zadał jeszcze kilka uderzeń, poczem w rócił dc domu.

Przed wieczorem dopiero znaleziono Cieślaka. Dawał on słabe oznaki życia, a przewiezony do szpitala zmarl, nie odzy­

skawszy przytomności. Policji nie trudno było ująć zabójcę. Andrzej W yderski osa­

dzony został w więzieniu do dyspozycji władz sądowych.

D o l a r 5 . 2 5

Prywatnie dolar papierowy w żądaniu b.26, w płaceniu 5.25; dolar złoty w żąda­

niu 8.95, w palceniu 8.92; funt angielski w żądaniu 27.10, w płaceniu 27; rubel złoty w żądaniu 4.65, w płaceniu 4.60; marka w żądaniu 2.08,'w płaceniu 2.07: za 100 franków francuskich w żądaniu 35, w place niu 34.90.

Bank Polski w godzinach rannych kupo

wal dolary po 5.2»

(2)

Opozycja (ta poważniejsza) dow o­

dzi, że rząd p. Janusza Jądrze je wieża u- padi w walce z kryzysem. Jej zdaniem p. Jędrzejewlcz zaw ierzył pewne] Kru­

pie ekonomistów, iż kryzys ale skończył iz prace b. premjera Prystora zdołały luż ustafłć życie gospodarcze I wydatki państwowe oraz publiczne na nowym niższym poziomie i dlatego oderwał się od akcji gospodarczej a skoncentrował swoia uwagę na posunięciach politycz­

nych: konstytucji, reformie uposażeń u- rzędniczych, reformie szkolnictwa Itp.

Danie przewagi polityce nad ekono­

mią— spowodowało upadek rządu pre- mjera Jedrzejewłcza.

• * *

Ci co płacą z natury rzeczy są oględ niejsi w sprawach finansowych od tych, którzy biorą. Organ konserwatystów krakowskich ..Czas" naszą sytuację go­

spodarczo -finasowa ł związane z nią za dania nowego rządu wyobraża sobie w ten sposób.

„Jeżeli chodzi o budżet, to powszech ną Jest świadomość, że dalsze trwanie deficytowe! gospodarki Jest nledopusz czalne. Mowy premjer musi się w tej dzie­

dzinie oknzać człowiekiem surowym, nie ugiętym, bezlitosnym stróżem równowa

?> budżetowej. By tę równowagę osią gnać potrzebna jest tylko jedna rzecz:

by premjer umiał powiedzieć „nie” i by to „nie” było nieodwołalne I bezapeła cyjne. Bo w obronie każdej nozycii bud żetu znaleźć można nie Jeden, ale sto Je den argumentów. Potrzebujemy I szkól i dróg i szpitali i tego, i owego, i dziesh tego. Tak. to wszystko prawda. Ale Jeszcze większa prawda Jest, że potrzebu jem v równowagi budżetu.

Zadania polityki defiacyjnej, a Już zwłaszcza dcflacja b rd ż e tir- to są kwe stje proste, nawet prym itywne. Zato w y magaia żelaznej woli, żelaznej energii. Jc ŚIJ „nie” p. premiera Kozłowskiego be- 'dzl<r d ź w ię c z a ło lak z a n o ra ognia artvle ryjskiego to .będzie miał sto tysięcy wrogów He na każdego wroga sto osób, które będą błogosławiły jego stanowczość. A jeśli jego „nie.» nie będzie ze stali, to jego rządy do żadnego uzdrowienia finansów naszych n ie d o p ro w a d z a .

Przestrzegamy przed niebezpfeczeń stwem pokrywania deficytu kredytem.

W roku zeszłym skarb państwa zakredy­

tował się u społeczeństwa na ogromna na nasze stosunki sumę 373 miljonów zł.

Cóż dziwnego, że w tych warunkach nie tł»*t»pffn tak pożądane i konieczne uzdro wienle rynku pieniężnego 1 kredytowe go. które, Jak to doskonale wytłum aczył na naszych łamach przed paru dniami p.

.,Fab.», jedynie może być sygnałem do- wyjścia z okresu depresji. Dzisiaj ex post można i trzeba nawet powiedzieć, że Pożyczka Narodowa, ogromny sukces Jeżeli chodzi o stwierdzenie patriotyzmu i zaufania naszego społeczeństwa do re­

żimu, nie była pomysłem ekonomicznie bardzo trafnym. Zdemoralizowała ona władze budżetowe, zahamowała wysiłek

oszczędnościowy, odrzuciła problemy zamiast Je rozwiązać, zostawiła nadto Ic gat bardzo trudny: jak uniknąć disagia obltgacyj P . N., które przecież w sierp­

niu trzeba gdzie wypuścić na rynek? Nic ulega wątpliwości, że pod żadnym pozo rem powtarzać Pożyczki Narodowej nie wolno. A również JaknaJwstrzemięźHwIej trzeba korzystać z kredytu krótkotermi­

nowego, Jaknajoględnlej emitować bile ty skarbowe. W ub. tygodniu akcje Ban ku Polskiego I 7 proc- pożyczka stabillza cyjna, dwa standardowe papiery polskie poszły ogromnie w górę, w tym tygo­

dniu dość poważnie spadły. Jakże zna­

mienny przebieg wypadków. Oto w ze szłym tygodniu haussa wlazała się z o- czekiwanlem p. Prystora, którego naz­

wisko łączono z energiczną kompresja budżetu. W tym tygodniu sfery flnasowe sa widocznie w niepewności, czy rząd nie ucleknle się do kredytu, co oczywlś cle. wvT»ompowiitac rynek 7 gotówki, muslałoby się odbić na kursie papierów.

Obok trosk gospodarczych stoi przed nowym gabinetem niemniej doniosłe za danie walki z karjerowiczostwem, z pro tekcjonizmem, zmiana metody dobierania sfer rządzących wyłącznie z bardzo ogra niczonego grona, zbliżenia rządu i społe czeństwą. Zadanie to jest nader pilne”.

Może nowy premjer ograniczy co­

kolwiek szkodliwy dla rządu i reżimu przerost biurokracji?

I może wreszcie energicznie odep chnle wszystkich. Jak sJe mómł w Ame ryce „yes-men*ów"— „ludzi— tak", ludzi bez charakteru, bez zdania, bez god­

ności. bez odwagi,których polityka ogra nlcza sie do odgadywania Intencvi »»na-

<'»a!stwa”, potakiwania wszystkiemu, kłaniania sle do ziemi? 7 systemu lizania butów rząd musi zrobić porządek, mu

W odpowiedzi na pismo hołdownicze Konferencji Episkopatu Polski.

Ojciec sw. nadesłał list własnoręczny na stępującej treści:

Do ukochanych Synów Naszych Aleksan dra Rakowskiego, św. Rzymskiego Kościoła Kardynała Presbytera, Tytułu św. Augusty­

na, Arcybiskupa Warszawskiego i Augusta Hlonda, św. Rzymskiego Kościoła Kardynała Presbytera Tytułu Najśw. M arji P. Pokoju, Arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Poznańskie­

go oraz do innych Czcigodnych Braci Arcy biskupów i Biskupów Falski.

Umiłowani Synowie Nasi i Czcigodni Bracia, pozdrowienie i Apostolskie Błogo­

sławieństwo.

Zgromadzeni niedawno razem w tem zna komłtem mieście, stolicy Polski, które w nas zawsze tak miłe budzi wspomnienia, Wy, Dostojni Zwierzchnicy Polscy, zechcieliścłe, zwrócić myśli i serca Wasze do Nas, któ­

rzy z Opatrzności Bożej zastępcą Chrystu­

sa na ziemi jesteśmy, aby dać wyraz uczu­

ciom najgłębszego synowskiego względem Nas oddania i powiadomić Nas o Waszych licznych i ważnych decyzjach, które roztrop nie powzięliście po pracowitej wspólnej na radzie. Wszystko to zaś coście we wspól­

nym liście niedawno ogłosili, było Nam bar dzo mitem, Z tego bowiem mieliśmy nowy i wspaniały dowód tej zgodności zdań i de cyzyj, która Was wszystkich ściśle jedno- cźy i od której nie odstąpicie napewno nig­

dy i z żadnej przyczyny, nłetylko w głoszę niu świętych praw i urządzeń, ale również I we wspólnem Waszem działaniu dla ich obrony i przywrócenia im należytego miej­

sca. Nie jest Wam wcale łajnem, Ukochani Synowie i Czcigodni Bracia, z jakiem zado woleniem, z Jaką troską ojcowską i zaintere sowaniem dowiedzieliśmy się o tem, co rozważyliście i coście postanowili dla utrzy mania w całości w iary katolickiej w obec­

nych warunkach w Polsce a jednocześnie dla ochrony i poparcia wszelkiej akcji reli­

gijnej wśród poszczególnych wiernych, w stowarzyszeniach katolickich i w społeczeń stwie. Przedewszystklem z przyjemnością dziękujemy Wam za Waszą gorliwość pas­

terską jaką okazaliście w usilnych stara­

niach, aby obfite owoce tego roku świętego szczęśliwie się kończącego, jaknajdłużej trwały, rozpowszechniając zasady i mnożąc sposoby wykonywania miłosierdzia, nawołu jąc powierzony sobie lud do częstszego u—

częrzczania i gorliwego przyjmowania Sa­

kramentów św., oraz do udoskonalenia co­

raz bardzie) życia chrześcijańskiego. W iel­

ce się do tego przyczyni i Wasz list wspól­

ny, w którym poważnie naponmiel śclc wiernych, aby strzegli się złych obyczajów, niestety wprowadzonych w życie, oraz oferwszy Synod krajowy, któryście trafnie zapowiedzieli na miesiąc maj roku przyszłe go.

Niech to Bóg łaskawie sprawi, by ten szlachetny Naród, ochotnie usłucha! głosu

swych Pasterzy i zrozumiał go dobrze i w całej pełni. Wszak przez złe obyczaje nędz nic upadają nawet najsilniejsze i najkultural niejsze narody.

Przepięknie zaś napisaliście, że męstwo, I siła każdego narodu, tak, jak i poszczegól nego człowieka, opiera się na czystości oby rzajów i że jedynie prawa Boże tak jak je podaje i objaśnia Kościół, wiem y tłumacz w oli Bożej, mogą sprawić, że narody, pow­

róciwszy znowu do Boga osiągną pokój i si łę, i dobrobyt.

Prócz tego jesteśmy Wam wdzięczni za

N O W Y H Z Ą I ) .

T ł o i z a d a n i a .

K o n s e k w e n c j e n i e d o c i ą g n i ę ć .

sł wyplenić służalstwo. Każdy dzień /.włoki jest dniem straconym, straconym dia Polski, dla rządu dla reżimu.

W dniu 16 bm. odbyło się X V I ple­

narne zebranie Izby Przemysłowo- Hau dlowej w Warszawie pod przewodnie!

wem prezesa Izby inż. Czesława Klarne ra, który w obszernem przemówieniu wskazał, Iż obecnie Jesteśmy świadka­

mi pewne] poprawy koniunktury ogólna światowej po raz drugi od czasu rozpo częcia się kryzysu. Pierwsze oznaki po prawy, obserwowane w drugiej połowie r. 1932, zostały zachwiane przez wyda rżenia gospodarcze w Stanach Zjedno czonych I wypadki polityczne w Euro­

pie i na Wschodzie. Obecnie stwierdzić możemy, iż np. wskaźnik światowej pro dukcji przemysłowej wzrósł do 90 proc, stanu z r. 1928, ponadto podniosły się równłeż cyfry przewozów kolejowych kursy akcyj I niektórych papierów o sta łem oprocentowaniu. Obserwowana po prawa przejawia się przedewszystkłem w wewnętrznych stosunkach państw I nie znajduje dotychczas refleksu w mię

(Izynarodowych stosunkach gospodar­

czych.

Przechodząc do zobrazowania sytua cji gospodarcze] Polski, prezes Klamer stwierdził stały, od połowy ubiegłego roku, wzrost produkcji przemysłowej, ustabilizowanie się cen surowców, nie wielkie tendencje zniżkowe w zakresie kosztów utrzymania 1 wyraźny wzrost zatrudnienia w szeregu przemysłów.

Wzrost wykazuje również przewozy ko lejowe i morskie, a przedewszystkicm za notować należy w I kwartale rb pewna poprawę obrotów handlu zagranicznego

co świadczy, iż po wielu latach spadaja cych stale obrotów weszliśmy w okres stabilizacji z tendencją zwyżkowa 1 ma łem saldem dodatniem na naszą ko­

rzyść.

Ponieważ nie może być mowy o no­

wych obciążeniach życia gospodarczego

Przy dolegliwościach żołądkowo-hiszkowych, odbijnniach, zastosowanie 1—2 szklanek natnral ne.i wody gorzkiej Franciszka-Józefa wywołuje doskonałe opróżnienie przewodu pokarmowego.

Pytajcie się lekarzy.

Ojciec Św. do Episkopatu Polskiego.

O d p o w ie d ź na p ism o h o łd o w ifc z e

K onferencji Episkopatu Polski

Wasze troskliwe zabiegi co do należytego, wychowania młodzieży, czy to w szkołach, czy w innych zakładach i stowarzyszeniach zarówno w całkowicie katolickich jak i pub licznych, w myśl ostatnich umów zawai -

tych między Stolicą św. a Polską, oraz iak tego wymaga obowiązek pasterski, który ciąży w caiej pełni na biskupach i innych podwładnych im duszpasterzach. Stąd też cieszymy się, że Rząd Waszego kraju roz­

tropną swą decyzją zmieniając przez usta­

nowione prawo o stowarzyszeniach, uznał wiele praw i pożytków stowarzyszeń, które prowadzą Akcję katolicką, zwłaszcza że o- na się odnosi do zaszczytnego i niezmier nie korzystnego apostolatu, który tak bardzo leży Nam na sercu i tak radosne dla Was co do owoców rokuje nadzieje.

Skoro więc w tych sprawach władza pań stwowa drogą bardzo uprzejmych rozmów, doszła do porozumienia z Episkopatem, u - ważamy to za dobrą wróżbę i oznakę na przyszłość normy wspólnego postępowania zgodnego z obu stron; norma ta jeśli bę­

dzie trw ała nienaruszona, przyniesie bardzo v'iele dobrego.

Oby też jaknajprędzej zgodnie zostały, zakończone pertraktacje i debaty, k*óre już przedtem władze Rzeczypospolitej t-czpoczę ty z Episkopatem t. j. z Komisją, na której jeszcze dotychczas spoczywa pomierzone (ej przez nas zadanie wykonania ko- korda- tu. Dopiero b oriem w chwili, gdy między władzami kościelneml a państwoweiri na­

stąpi zupełne porozumienie, w ysiłki wszy­

stkich i staranTa zwrócą się do wspólr.ego relu i wtedy nietylko dla Kościoła a’e i dia Państwa również będzie to przyczyną wzro stu wszelkiego dobra i pomyślności.

Co się tyczy pozostałych rozważań i n- (hw al waszego zjazdu, ponieważ odnoszą s’ę one do rzeczy wielkiej wagi i wielkiego pożytku, wyrażamy Wam ■'asłuż^iią pcrfi- wełę i uznanie. Do tych Waszych n e s fr o - wień chcielibyśmy dodać jeszcze Nasze ży

im.

i.-stow, rowerzystów, inkasentów i t. d. Wyko nanie

najlepszych materjaiów. Cena reklamowa tylko zł. 7.45, 2 14—. Setka kul mosiężnych zł. 3.65. Szczotkędc czyszczenia dodajemy bezpłatnie. Za dobroć naszych browningów otrzymuje my mnostwo listów dziękczynnych. Wyśyłaniy bez zezwolenia polic. za pobraniem poczt.

Koszty przes. opłaca kupujący. Zwracać baczr.r uwagę na adres dla korespondencji: Jen.

rzedst. „Montre”, Warszawa Płae Napoleo na skrzynka poczt. 827 E.

F a ta ln a w y p r a w a z ło d z ie ja .

Śmierć od kuli rewolwerowej.

Zgierz, 20 maja. Ubiegłej nocy do po­

sesji przy ulicy W iatrakowej 10 w Zgierzu dostał się jakiś osobnik, który usiłował skraść drób z komórki niejakiej Kurow ­ skiej.

Zbudzona ze snu głośnem gdakaniem kur p. Kurowska ujrzawszy w komórce zło­

dzieja obudziła swego zięcia — przodowni­

ka policji. Ten usiłował złodzieja zatrzy­

mać. Amator kur począł jednak uciekać. Po licjant wezwał kilkakrotnie złodzieja do za-

na cele budżetowe, przeto należy prze­

prowadzić inny, niż dotychczas rozdział całości dochodów płynących z ciężarów publicznych. Proponuje mianowicie

Klamer „czasow-e zredukowanie świad­

czeń socjalnych” i przeznaczenie zao­

szczędzonych w ten sposób sum na cele budżetowe

Przemówienie p. Klarnera wyzłaca szare tło gospodarcze- optymizmem, co mocno atakuje Gazeta Warszawska:

„Czy jednak ta chytra kombinacja się uda? Bardzo w to wątpimy. W każ dym razie rząd posiadł bez wielkich za chodów bardzo cenne wyznanie sfer go sond.->rc7vch. że trndza sle one nn obec­

NOWOŚĆ! AUTOMAT-BROWNING

6-clo mm. odznaczony na wystawie technlcznel w yrzucam y san, gilzy po wystrzale, patent, roku 1934 automat, sysl. Strzała**

strzelający do celu metalowemi kulkami lub śrutem dó ptactwa piekme oksydowany, płaski, zapewnia zupełne bezplecz osobi­

ste. huk ogłuszający. Cena tylko zł. 7.45, 2 szł. 14.15 gr. 10-clo strzał- zł- 22. "3 S etka kul 3 55 * r - Szczoteczkę do czyszczenia łu-

W dodaiemy darmo. Pozwolenie niepotrzebne. Wysyłamy ra zaii- .7 '' p0C7t- Kosz,y Prze*y ,ki 0P'aca k w ilą c y . _ Adresować- Gen P r,»3«.,w p2?łk” , W . M. Gdańsk „STRZAt A* , WARSZAWA - ul Dr. Zamenhofa 12. Oddz 3 E ? Baczność! Tylko z naszej firm y można sprowadzić czarne prawdziwe automatyczne browning wyrzucające gilzy po wystrzale. - Dla sklepów specjalne rabaty. «” ™wczne browningi.

czenie, aby jaknajprędzej zaczął się iiRazy v-ać dziennik w pełni katolicki, jakoze w raszych czasach rzecz taka, co wszyscy do brze rozumieją, wydaje się bard/.o potrze bną we wszystkich krajach. Tymcz-sem ja ko zadatek darów niebieskich i o nakę Na fzej wielkiej miłości, udzielamy Wam, Uko chani Synowie Nasi i Czcigodni r t - J a , o raz owczarni Wam powierzonej w Panu A rostolskiego Blogosawieństwa, o k*óre p»o- siliście, a które jak mamy nadziej-?, postano wienia Wasze umocni, prace Wasze uczyni, obfitującemi w radosne owoce i pociechy I sprawi, że zbawienny postęp duch «,/t-, dob ro poszczególnych dlecezyj, pomyślni’, ść J chwała tego zacnego ł w łe rn e g j Narufu, szczególniej przez nas umiłowane*,© coraz bardziej będą wzrastały.

Dan w Rzymie w św. Piotra, dnia I go kwietnia, w uroczystość Zmartw,- hwstanła Chrystusa Pana, roku 1934, a rre y ,(n. tezo Naszego Pontyfikatu.

Pius XI I ap.eż.

ZcfarreiTa i w y p a d k i ubiegłej doby:

dZi^ J n n in °T isa/ ’! Litw inow Przyjechał niespo-

5 S 2 M l * ” ' ’ EdZ" «

m n L ,. Na Ło‘ wie są przeprowadzane nadal ar,iFu 7 ania- £ artJe Poli‘ vczne zo- UŻ Z ] j kwK,2wane Rząd postanowił po­

dzielić majątki państwowe między b uczestni­

ków walk o niepodiegość.

Premi«r Doumergue postawił wczoraj w Izbie Deputowanych kwestie zaufania. W alosowamu za votum zaufania opowiedziało się 360 głosów przeciw 205.

(—) Komisia badająca przyczynę katastro’

ty niemieckiego balonu stratosferycznego, któ­

ry spad! w Sowietach, stwierdziła, że obaj członkowie załogi ponieśli śmierć przez udu­

szenie w dwie godziny po starcie wskutek zepsucia sie aparatów tlenowych

1—1 Minister Raczyński wygłosił w Gene­

wie ostre przemówienie przeciwko naduży­

waniu trybuny Ligi do wystąpień antypolskich.

1—) Wicepremier Wiełkiej Brytanji Bab dwin oświadczył, że Anglia zmuszona jest do zwiększenia swoich zbrojeń powietrznych.

!:C u d te c h n ik i!!

Browning autom. 6-cio gliny

w y r z u c a j ą c y p o w y s t r z a le .

strzelający do celu metalowemi kulkami, albo śrutem do pta.

ctwa, pięknie oksydowany, pła­

ski, zapewnia zupełne bezpie.

czeństwo osobiste: huk strzału ogromny. Nadajo się do obro­

ny mieszkań, dla pp. automobL luksusowe z

szt.

lufy

trzymania się, a gdy to nie odniosło skutku

— strzelił z rewolweru.

Złodziej ugodzony kulą padł na ziemię i w chwilą później zmarł.

Zabitym okazał się niejaki Jan Grze­

lak, zamieszkały w Zgierza przy ul cy Tuljus®a 3o. Grzelak posiadał za sobą bogatą przeszłość kryminalną j był już

likakrotnie karany więzieniem.

Zwłoki zabitego złodzieja przewiezio­

ne zostały do kostnicy miejskiei.

ną wysokość ciężarów publicznych, a tylko pragną, aby te ciężary były ina czej rozłożone między państwo I ubez pieczalnie.

Skutkiem niedociągnięć trafnie zapt ezqtkowanych prac b- premiera Prysto ra -je s t opóźnienie poprawy gospodat*

czej w Polsce. T rzy najpoważniejsze za gadnienia: budżet ceny i k r e d y t- prze pracowane z żelazna konsekwencją po linji polityki defiacyjnej- usprawnia na-o aparat gospodarczy i spowoduła ożywi*

nie. Ciekawe, jak się nowy rząd do tycf S.

O czem p iszą inni?

PRZtźCjLHD PRASY.

LOSY SAARY - LOSY LIGI NARODÓW Kurjer Puranny

230 dni dzieli od terminu, w którym — zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersal­

skiego — ma być zdecydowany dalszy los Za­

głębia Saary.

Zanim więc doszło jeszcze do daty preklu zyjnej 10 stycznia 1935 roku, atmosfera została naładowana taką ilością wybuchowego mater­

iału, że nawet poważna sprawa, Jaką jest ta- powiedziana na dzień 29 maja sesia prezydium Konferencji Rozbrojeniowej, usuwa się prawie na drugi paln, wobec decyzji, które muszą być powzięte w Genewie względem zagadnienia Saary. Kto wie, czy obydwie te sprawy nie Ja czą sie w podziemnych kanałach, preep.ywają- skiegoP? d ° BÓlnMn zagadnieniem Pokoju europej-

Liga Narodów stanęła wobec jednego z naj­

poważniejszych zadań, Jakie w łożyły na nią T w e r s a l i k i i zagadnienia międzynarodo­

we. W Genewie, Jak o tem donoszą liczne gło- sy prasy, sądzą nawet, że od siły. Jaką wvka- źe w tej sprawie Liga Narodów, trzo ip;- lei dalsze losy, zwłaszcza, że i ca.y kem “

ca

spraw rozbrojeniowych wobec niemożności ure.

gl' owama 'cli Przez Konferencję rozbrojeniową, może powrócić na stół ligowy.

Kwestja Zagłębia Saary, tego pierwszego zagadnienia terytorialnego w centrum Europy, podlegającego kompetencji Ligi Narodów, bedzH musiała być załatwiona, jeżeli mury wspaniałe­

go Pałacu nad jeziorem lemańskiem nie maja pozostać zaledwie bezużytecznym pomnikiem

^randelokwentnej** architektury. vumn,Klełm 170 MILJONÓW NA SUBWENCJE I

SUBSYDJA.

I. K. C.

Aby nie być go.oslownym, rzucimy parę cyfr ilustracyjnych, zaczerpniętych z 3 M kn resortów administracyjnych: budżetu Min. Prze­

mysłu 1 Handlu, Min. Rolnictwa i Min. Skarbu na rok bieżący.

I tak na popieranie produkcji eksportowe]

przemysłu włókienniczego preliminujemy tego roku kwotę 4 milj. zł., na popieranie drobnego rolnictwa 700 tys. zł., na organizację drób, nych gospodarstw 564 tys., zasiłki na podniesie­

nie hotJowi I rybactwa 580 tys„ za5ilki Pterame eksportu a rty ik rZ w hodowlanych — ml 17' mli; P?,pieran!T, ,obrotu wtyHułami rolne.

ł

0 'e i? 1. ' ' Z " za,s,fk' na Popieranie hodowli kom 516 tys., zasiłki na konwersję pożyczek roi nych — 4 miiG zł. (poza dopłatą banków pań­

stwowych) pokrycie strat interwencyjne! akc’1 zbożowej z lat ubiegłych 2 mili zł., pokrycie s*rat Y han^ u nawozami sztuc^acmi (i to ma charakter subwencji — 2.200.000 złotych i t d

Wymieniliśmy tylko kilka pozycyj n o ia ć v c t nazwę zasiłków i subwencyj z 3 tych reso?tów

administracyjnych. Ale oczywiście nie uchwy­

ciliśmy ani drobnej części tych pozycyg. k óre mają w istocie charakter subsydiów, zasiłków dotacyj i subwencyj w całym budżecie. Całe

fundusze noszą ten charakter, jak Fundusz O.

brotowy Reformy Rolnej, którego budżet w y­

datków wynosi 27 miljonów złotych. Państwo­

w y Fundusz Eksportowy, duże partje FaAstwo wego Funduszu Kredytowego, Państwowego Funduszu Gospodarczego, Państwowego Fundu­

szu Budowlanego i Rozbudowy Miast, częścio­

wo i Funduszu Pracy w kredytach ulgowych dla przedsiębiorstw zatrudniających bezrobotnych lub w dopłatach do różnych imprez.

Np. z Państwowego Funduszu Gospodarcze­

go (w«dług stanu z 1 września 1933) udzielono kredytów ulgowych na kwotę 2.224 tys. zlo-

na modernizacje piekarń mechanicznych, dla Banku Ziemian w likwidacji udzielono 644 2 ^'m u i.’ W h .

Z Funduszu Pomocy instytucjom kredyto­

wym udzielono (na dzień 1 września) kredytów ratunkowych bankom z funduszów własnych na kwotę 34,1 miljonów zł., z funduszów S ! w h na kwotę 39,3 milj. zł., gwarancyj na kwotę

m ilj. zi»

Z Państwowego Funduszu Kredytowego u- dzielono wedle stanu z l września 1933 pomo­

cy kredytowej dla rolnictwa przez P B B na

kwotę 14.7 milj. zł., przez B. Q. K. na* kwotę

3 milj. zi„ oprócz tego zakupiono listów zastaw,

nych Towarzystw Kredytowych Ziemskich na

kwotę iączną 36 milj. zł.

(3)

« J B Zgon słynnego medjum. wn—

Eksperyment spirytysty.

W ędrów ka w e śnie przez minione stulecia.

Czarny kot na ramionach aotomohiiisty.

P rz y g o d a po d W ie d n ie m .

Paryż, w maju.

W tych dniach zmarła w Paryżu p.

Józefina Ch-, odprowadzona na miejsce wiecznego spoczynku przez nieliczne grono znajomych- Osoba ta w ostat­

nich dwóch dziesiątkach lat prowadziła życie samotne i odosobnione i niewielu postronnym wiadome było, że wkoń- cu ubiegłego stulecia odegrała sensacyi ną role medjum psychologa pułkownika Rochard któ ry starał się szeregiem eks perymentów dowieść wędrów ki dusz względnie reinkarnacji.

Gdy minął krótki okres sławy p. Jó­

zefiny Ch. oraz rozgłos sensacyjnej książki p t. »>Les vies successives” (ko lejne istnienia), została kasjerką w pew nej antykw am i na wybrzeżu Sekwany Tam poznał ią piszący te słowa i ku swe mu zdumieniu dowiedział się że jasno włosa kasjerka, która ieszcze jako sie­

demnastoletnia midinetka została me dtum pułkownika Rocharda. dźwiga na swych ramionach ciężar koleinych ist nień w ciągu czterech stuleci.

Tajemnice powyższą odsłoniły rzeko me eksperymenty pułkownika Rochard A odbyło sie to. iak następuję:

Pułkow nik Rochard poznał młodziut ką podówczas p. Józefinę w foyer pew nego teatru na bulwarach. W ydała mu sie podatnem medjum. stąd zaprosił ią do siebie, jakkolwiek nigdy dotąd nie słyszała o spirytyźmie.

Już pierwsza próba dowiodła pułków pikowi Rochard słuszności jego przy puszczeń: p. Józefina okazała sie nieoo równanem medium, zapadaiacem z nie­

słychaną łatwością w trans. W ystar­

czało, b v n u łk o w n ik R n ch ard przyirzał sie iej badawczo

w ciągu kilku minut a już zapadł sie dla niej całkowicie świat rzeczywisty i przeniosła się w nieznaną dziedzinę snów

Któregoś dnia pułkownik Rochard pogrążył Józefinę w sen szczególnie tw ardy i głęboki. Nakazał jej wspom­

nieć swe lata dziecięce. Józefina we śnie wróciła do okresu, gdy liczyła dwana ście. a następnie dziesięć lat. Siedzia ta na Jawcs szkolnej, pogrążona w trudnościach tabliczki mnożenia., zastana wiaiąc się nad tern, ile będzie cztery fa zy pięć... zagadnienie było niemożli­

we do rozwiązania-,. Następnie cofała sie stopniowo coraz bardziej- wstecz w

dzieciństwo swoje gdy leżała jako niemowlę w poduszce, łaknące mleka matki. Słowem: pod nakazem hipnozy

cofnęła się o siedemnaście lat.

Po przeglądzie życia swego w kie­

runku odwrotnym na chwilę odczuła wstrząs i próżnię. Pogrążona była w otchłaniach straszliwego mroku. Następ nie zaś nie była już dzieckiem wogóle przestała być Józefiną. Ta już nie ist­

niała. Na jej miejsce pojawił się wstręt ny starzec. P a lił fajkę, pił piwo i kłó cił się z jakąś starą kobietą. Nazywał się Jan Bourdon.

Coraz głębszy stawał się sen medjum

~ Józefiny. Ze starca zrobił się męż czyzna dojrzały, który powoli przeisto czył się w młodzieńca, a następnie w żaka szkolnego, a wkońcu znowu w nie mówię.

Wsteczny bieg wspomnień coraz gwałtowniej rw a ł medjum w mroki przeszłości- Po długiej pauzie, która wydawała sie Józefinie jakby snem pod wpływem narkozy, ujrzała siebie jako babkę w gronie rozbawionej dziatwy.

Znienacka nrzystaniła do niei jakaś ko

bieta, zapraszając ją do przechadzki po ogrodzie. Chciała wstać, lecz nogi jej ze starości odm ówiły posłuszeństwa.

— Biedna p. C lopinot!! — szepnęła ze współczuciem sąsiadka.

P. Clopinot odmtodniała w śnie me­

djum. Znajdowała się na balu, piękna i strojna, otoczona rojem wielbicieli. Z podziwianej młodej kobiety, zamieniła się w chore dziecko. I znowu otoczy

ta ją próżnia, mrok i nicość-

A potem coraz dalej mknęła wstecz j pięćdziesiąt, sto, czterysta lat. Przed oczyma jej rozw ijał się jakby fantastycz ny film jej minionych egzystencyj.,.

- Przeżyła pani czterysta lat w cią gu kilku godzin — rzekł jej pułkownik Rochard, gładząc jej włosy po przebu­

dzeniu. ~ Nie mogła sobie przypomnieć

" idziadeł sennych, lecz pułkownik pnka zał jej notatki, jakie porobił, na pod stawie słów i zdań jakie wynowiada Ja w ciągu tej długiej podróży po nie zbadanych mrokach przeszłości. Tak nrzynaimniei stw ierdził wobec wierzą cego mu medjum.

Mai.

Przedsiębiorca samochodowy Piotr bues sbauei miał oryginalny wypadek. Kiedy no cą wracał do Wiednia, w świetle redukto­

rów samochodowych zobaczył, że na dro­

dze siedzi

olbrzymi czarny kocur.

Pomimo sygnałów trąbki kot ani drgnął.

Gdy Suessbauer podjechał zupełnie biisko, kot nagłym skokiem znalazł się na I-a* ku kierowcy samochodu, wczepiając s‘ę zęba­

mi i pazurami z całej siły w jego ciało.

T ylko dzięki w ielkiej przytomność, u- tnysłu uniknął kierowca, ciężkiego wypad­

ku automobilowego. Pomimo przerażenia nie puści! kierownicy. Dwaj pasażerowie, którzy znajdowali się w wozie, zerwali wściekle zwierzę z szyi kierowcy i rzucili je na szosę. Sussbauer natychmiast po przybyciu do Wiednia musiał udać się do chirurga, aby opatrzyć rany, zadane przez oszalałego kota.

DZIECKO I GRAMATYKA

Nieludzkiego ojczyma aresztowano...

Policja paryska aresztowała pewnego robotnika, niejakiego Alfonsa Favre, który maltretował 4-letnią córeczkę swojej żo­

ny, ponieważ — nie mogła wyuczyć się re gul francuskiej gramatyki. Favre ożenił się przed rokiem z niejaką Katarzyną Coff, dozorczynią, która miała 3-letnłą có-eczkę w Bretanji. Przed miesiącem dziecko powró clło do rodziców w Paryżu, ale mówiło na­

dal

dialektem bretońsklm,

który denerwował ojczyma. Postanowił

więc uczyć dziecka gramatyki, aby wpoić w ule zasady czystego języka f r a n c u s g o . Ale nauka szła twardo. — Mała CecyLja nie mogła pojąć zasad gramatyki i mówiła nadal po bretońsku. To doprowadziło «jca do pas~. Zaczął znęcać się nad dzieckiem, do tego stopnia, że sąsiedzł, słysząc krzyk) Tratowanej nieludzko dziewczynki donieśli o tern władzom. Policja, która zastałą w mie szkanlu dziecko cale posiniaczone 1 po­

krwawione, aresztowała nieludzkiego ojczy ma.

k r ó l a J e r s K e c io .

Król Jerzy powrócił już zupełnie do zdrowia, o czem świadczy podjęcie co­

dziennych rannych przejażdżek konnych w Hyde - Parku. !

Kula wystrzelona z pieca

■ ■ ■ zabiła sam otn ą k o b ietę. K&32SH

Sprawa tajemniczej zbrodni, popełnionej już dość dawno w Cardiif, znalazła niespo d.iewane wyjaśnienie.

Mieszkankę tego miasta, niejaką Flor-

;y Newman, znaleziono pewnego dnia mar tw ą w jej mieszkaniu, z krwawą raną po­

strzałową głowy. W mózgu nieboszczki wy kryla sekcja lekarską kulę. Nie znaleziono jednak wcale broni palnej 1 dlatego uznano za pewnik, że nie zachodzi tu wypadek sa mobójstwa,

lecz zbrodnia.

Zbrodniarz nie pozostawił po sobie naj n.riejszego śladu. Nikt z najbliższych są­

siadów nie zauważył nikogo podejrzanego.

7 mieszkania zabite! nic nie zginęło. Spra­

wa przedstawia się niezwykle zagadkowo.

Po pewnym czasie opróżnione mieszka­

nie. w którem zaszła tajemnicza tragedja, za ął nowy lokator. Oczyszczając mleszka-

»i’c, zajrzał on do paleniska kuchennego i z:.t lazł tam

łuskę naboju,

lekko zniekształconą wskutek wybuchu.

u-dząc, co zaszło w tem mieszkania po­

przednio, nowy lokator zameldował o swo- je.tt odkryciu policję. W tedy d o p ie o poli­

cja wpadła na pomysł, że nie popełni* no w tym wypadku zbrodni, lecz zdarzył się nieszczęśliwy wypadek.

Zestawiono wszystkie szczegóły śtrler cl Florry Newmann. Znaleziono Ją na pudlo dzc, tuż pod paleniskiem w kuchni, a obok ręk‘ zabitej leżał pogrzebacz- Najoczywl- ści», zabita poprawiała właśnie ogień, kle dy nastąpił wybuch naboju, który przypad­

kiem znalazł się pod kuchnią. K u l* trafiła ją w głowę i zabita na miejscu.

PI A WYTWORNEJ PAKI

PERFUMY, WODY KWIATOWE LC R A Y O N

■ K C H E R Y S

Pnlik. Fabryka Wvrobów Gumowych

uaj.epaza z uajiu,,.*,cu

I R E N A Z A R Z Y C K A

Wyglądała jak święta. Stokroć pięk- Uużo słyszę od kolegów o jakiejś

Poli. Mówią, że to kochana dziewczyn ka, tylko postrzelona i nigdy nikt nie wie, co jej na myśl przyjdzie, ale lu­

bią ją bardzo, bo zachowuje się, jak chłopak. Nigdy jej nie widziałem, a może i widziałem, tylko nie zwróci­

łem uwagi. Smutno mi. przeraźliwie smutno i sieroco.. Nie pójdę na spa*

cer. Pójdę do kościoła na nieszpory.

Te światła, tłum i zapach kadzidła za­

wsze silnie na mnie działają. Nasz or­

ganista pięknie gra. Dusza się wtedy unosi hen na jakieś złote w yżyny, gdzie niema tęsknoty i smutku.

Styczeń.

Co Ja wczoraj przeżyłem w koście­

le. Coś boskiego. Jakby mi jakiś anioł przechylił do ust czarę szczęścia, a jednocześnie bólu.

Cicho g ra ły organy. C ały kościół wypełniony b y ł złotem światłem a m odlitw y szemrały, jak szum skrzy­

deł anielskich.. Stałefn z prawej stro­

ny niedaleko ołtarza. Nie modliłem się B yło mi tak dobrze, że nawet i modlić się nie chclało. Przymknąłem trochę oczy i marzvłem . nie pamię­

tam o czem ... Nagle jakaś k o b ita po­

pchnęła mnie odsunąłem się trochę na bok pod sama ścianę 1 mimowoli spój rżałem naprzeciw siebie..

' I nagle coś mną targnęło. Tam ko­

lo ław ki klęczała panienka z rękami zfożonemi tak, jak to czynią małe 'dzieci.. Była bardzo blada, miała ma­

łe różowe rozchylone usta i ogromne oczy pełne łez... Światło świec migo­

tało w tvch łzach i wvdafo mi sie. że

mnie długo. Wreszcie wyszła z ko­

ścioła..

Nie poszedłem za nią, bo poco?

Gdybym nawet miał już więcej jej nie ujrzeć byłem szczęśliwy przez dłu­

gich kilka chwil. Mam już do kogo ' tęsknić, mam z kim rozmawiać w go­

dziny samotności i smutku., Moje m y­

śli zaniesie w ia tr pod jej okienko Mo­

gę ją teraz ubierać w diadem królew ­ ski i płaszcz i u stóp jej siadać z luteń ką.. O! Jaki jestem szczęśliwy,

Styczeń..

W idziałem Ją dziś znowu. Na ulicy Poznałem zdaleka tę bladą tw arzy­

czkę, tylko dziś w blasku słońca w y -

| glądała trochę inaczej.. Nie była po­

dobna do Madonny, ale zdaleka robiła wrażenie chłopca, przebranego za dziewczynkę. Szła z koleżanką i roz­

mawiała o czemś bardzo gwałtownie.. I potem zaśmiała się, aż na moment mu ! siałem przymknąć oczy.. Moja błękit- : nooka królewna śmieje się ludzkim, śmiechem? Ah, jakie to dziwne... Ais właśnie była już blisko i podniosła o- czy i spojrzała na mnie tak, jak w ko­

ściele....Tak jakoś ni to wesoło, ni to smutno... tak jakoś pytająco serdecz­

nie. Czułem, że blednę. Poszedłem przed siebie jak pijany. Chciałbym te­

raz cały pułk Szwabów wziąć do nie­

woli, związać i rzucić jej pod stopy i powiedzieć: Masz, Królewno, w hoł­

dzie.. >

Ciekawy jestem, coby z niemi zro­

biła?

Królewno moja! Jest teraz wieczór.

Wiesz, o czem myślę? Tobie mogę powiedzieć: o wszystkich smutnych, samotnych ludziach, co w taki wieczór tęsknią.. Daj dłoń Królewno i chodź­

my do nich.. Będziemy im mówić, że już niedługo zakwitną kw iaty, będzie m y im mówić, że tam gdzieś na po­

lach rozbrzmiewa piosenka „W ojen­

ko, wojenko” i giną ludzie „za w o l­

ność naszą i waszą” , trzeba więc po­

móc im modlitwa. Bo człowiek o w la niejsza. bo żywa.... W patryw ała sie w

obraz M arii z Dzieciątkiem, a uśmiech słodki i senny opromieniał tę tw a rzy­

czkę, że zdała mi się zupełnie podob­

ną do Madonny.. Nie mogłem oczu o- derwać i chciało mi się klęknąć przed nią i błagać: spojrzyj na mnie.

I nagle cud... Zatrzepotała powieka mi i spojrzała.... spojrzała na mnie i długo nie odwracała wzroku.. Myśla- łem. że oszaleję, że będę krzyczał:

Znalazłem cię, królewno! Błędny ry ­ cerz goniący majaki po świecie. Zna­

lazłem cię, królewno i jestem tw ój do , grobu!”

Przestałem na chwile czytać, bom się zdenerwował. A to dopiero gagatek z tego smyka.. Zamiast czytać historję Pol ski lub powszechną łapał pewno dzieje Donkichotów. lub inne romantyczne hi­

storie.... Błędny rycerz! Patrzcie go....

W ielkiemi krokami łaziłem po maleń kim pokoiku.... trzeszczała podłoga i trzę

■słv się ściany.. Zamiast „Ojcze Nasz”

mówić, o zdrowie prosić, za życie dzię kować. damę sobie wypatryw ał.... kró- iewnę znalazł — mruczałem żeby zdła­

w i* wzruszenie, które mnie ogarniało...

i śmiech, i wzruszenie. Wreszcie dla u- spokoienia rzekłem głośno:

—No, jeżeli wrócę cało do Pioirkow3 to ci uszy wysmaruie, smarkaczu..

To mi ulżyło. W róciłem do pamięf- nika.

Ale fego wszystkiego nie mogłem powiedzieć... mogłem tylko patrzeć.

Panienka pierwsza spuściła oczy, ale potem kilka raxv Jeszcze patrzała na

snej niedoli zapomina, gdy się za ko­

goś modli.

Daj dłoń, Królewno. Pójdziemy na wieś i będziemy małe dzieci uczyć czytać, by sobie mogły z książeczki wysylabizować: „Jeszcze Polska nie zginęła” .

Luty.

Dziś Ją poznałem. To jest właśnie Pola. Jakie śliczne imię.

Była odprawa harcerska 1 przysię­

ga. Ja składałem razem z innymi, bo zdałem egzamin.. Kiedy powtarzałem słowa przysięgi, myśialem, że serce bije mi w gardle.. O moja Ojczyznol Jeszcze Ci się kiedyś przysłużę!

A potem b y ł wspólny podwieczo­

rek, Drużynowy posadził mnie obok mojej pani. Widziałem, że się zaczer­

wieniła mocno, a drużynowy rz e k ł’

— Oh! przecież w y się jeszcze nie znacie... koleżaneczko, oto Krystyn Nikel, zwany pospolicie Krystynem- Mędrcem..

Uśmiechnęła się i skinęła główką, podając mi przytem rękę,

Obserwowałem kolegę podczas składania przysięgi i chciało mi się płakać.

— Dlaczego? — szepnąłem..

— Nie wiem. Zdaje się dlatego że porównałam kolegę do świętego Jerzego... choć właściwie żadnych świętych nie uznaję.

— Czemu? — odważyłem się spy taĆ.

— Bo prawie wszyscy mają w y ­ krzywione twarze. A to sprawia przy kre wrażenie.. I wszyscy ginęli mę­

czeńską śmiercią, czyli, że dali się no- rżnąć jak barany, i już. To jest w stręt ne... T ylko walka jest piękna i śmierć w boju..

O Boże., moja królewna! B vło ml jakbym dostał obuchem w głowę, chciałem za wszelką cenę bronić mo­

jej złudy i rzekłem cicho:

— Widziałem. Jak sie koleżanka jn o d lib

— O tak... do Madonny— Zawsze się do Niej modlę, dziękuję za słońce, za lasy, za łąki zielone, za śnieg pu­

szysty pachnący niebem....za wszyst­

ko co piękne na świecie, bo wszystko to Jej dzieło.

I kiedy tak m ówiła odzyskałem moją Królewnę.... Patrzała na mnie oczami ciemnoszaremi, pełnemi blasku I o- gnla... Nie widziałem jeszcze takich oczu. Zdawaćby się mogło, że to są jakieś dwa żywe uroczne duchy..

— A poza tern.... Jestem poganką i wierzę w wędrówkę dusz—dorzuciła.

— Ja także w to wierzę.

W yszliśm y razem. Dziś w yjątko­

wo ładny, choć mroźny wieczór.

— Chciałbym coś usłyszeć o tej pogańskiej wierze koleżanki, do­

brze?

— Dobrze. Zdaje mi się, nic wiem napewno, że kolega mnie nie wyśmieje.

Szliśmy wolno, wolniutko. Pola ma słodki melodyjny głos., słucha łem jej m owy, jak najpiękniejszej bajki.

A teraz siedzę sam ł myślę, czy rzeczywiście tak jest, jak ona mówi, że światem rządzą dobre 1 złe du­

szki. Madonna ma na usługi boginki elfy i rusałki. Złe duchy siedzą prze­

ważnie w miastach i kuszą ludzi. Mo że tak i jest w Istocie. Nie wiem. Ale mam pewność, że wytężę wszystkie siły, by coś uczynić dla ludzkości.

Moja królewna mówi, że dałaby so­

bie k rw i utoczyć, by ulżyć doli skrzywdzonych.

Ale zato krzywdzących mordo­

wałaby beż litości.

Ona tak tylko mówi. Ja wiem, że płacze nad zabitą myszą. M ówili mi o tem koledzy. Myślę, że najwv- żejby ich trochę podrapała, tak Jak tego chłopca, k tó ry ukręcił głowę gołębiowi. T rz y dni chodził z obwią­

zaną twarzą.

Nigdy jej nie powiem, że Ją ko­

cham.. (d c. n.)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zanim Jednak udamy się do bousbiru — miasta miłości, muszę panów poinformować, Iż berety, czapki 1 kapelusze. lepiej zostawić w

nim Jugosłowianom dogodniej byłoby przy łączyć się do niemieckiej sfery, aniżeli zna leźć się pod wpływami włoskiem! 1 stara) się skierować uwagę Niemiec

Od najwcześniejszych lat swego żywota zauważyła to, czego nie powinna była spostrzec: głęboki i coraz głębszy roz- dźwięk między rodzicami. Charaktery ich

Pochód przesuwał się zwolna przez starożytne ulice przy aklamacjach pu­. bliczności a dostawszy się na bulwar des Tourelles, przystanął na chwilę przed

Ztg”. ogłasza artykuł premjera włoskie go Mussoliniego. omawiający sytuację w naradacah rozbrojeniowych. Zdaniem Mussoliniego nie można dziś już mówić o

Praca zorganizowana jest tak doskonale, że natychmiast po upływie terminu można się prawnie rozwieść i jeszcze w tym samym dniu (nawet w tym samym domu)

stawia: „F re i die Saar iminerdar”. Jest rów ­ nież możliwe, że katolicy — rozporządzający potową wszystkich głosów — nie wypowiedzą się jednomyślnie

Hrydyńskl kochał się w Kryżowskiej 1 po czątkowo byl mile przez nią widziany. Sczasem jednak Kryżowska zmieniła swe uczucia 1 poczęła obcować z Geletą. Hry