• Nie Znaleziono Wyników

Echo Chełmskie. R. 1, nr 15 (13 maj 1934)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Echo Chełmskie. R. 1, nr 15 (13 maj 1934)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

A dm s

C H E Ł M ,

i>L L u b e ls k a 56

ł e l 201 Wydawf ■ nr

K az (r, t z e r o : ęli«

C e n a

10 gr.

P rsa o n iera tn r

m ie s ię c z n ie 2 z ł. 50 g,

t *«inoBZ<Bgi«n> do domu

lo b p rze syłką pocztową. C H E Ł M S K I E

C e n y o g ł o s z e ń .

Z

a

wlerey, m iU rrtfttro- w y iw y c z . 15 g r , w UU m e 30 gr.

U kła d ogłuazeń 10 ła- D robne 10 g r z a w y ra t

1 9 5 4 M a j

1 3

(••n y ogłoszeń nie- deie łuycb aą o 26 0/® dro£*

Niedziela

ogłoszeń n d m in ia tra c

a

R o b e r t a W. S. 3 m 47

Z. g. nr 17

Potworna zbrodnia m ęża

Żywa kobieta w grobie.

S t r a s z n e o d k r y c i e p o l i c j a n t u .

Lwów, 13 maja. Na oddział chorób za­

kaźnych szpitala powszedniego we Lwowie przywieziono z Ciszka pow. Zborowskiego młodą gorączkującą kobietę, jako

podejrzaną o tyfus.

H "torja chorej obfituje w niesamowite szczegóły.

Nazywa się Franciszka Szozda, ma lat 30, jest żoną gospodarza, bardzo bogate­

go rolnika, posiadającego wielomorgowe gospodarstwo, stadninę koni i las. Szozdo- wl~ żyli z sobą ostatnio bardzo źle, a przy czyną

była bezdzletność,

o którą Szozda obwiniał żonę. Przed kilku dniami Szozdowa zapadła ciężko na zdro­

wiu i silnie gorączkowała. Mąż nietylko nie okazywał nieszczęśliwej najmniejszej troskliwości, ale wręcz zdawał się czynić

wszystko, by doczekać się jej rychłej śmierci.

Koroną niesłychanego postępowania był

niesłychany wyczyn degenerata. Oto w no­

cy, gdy Szozdowa leżała w 40 stopniach go rączki, wsadził ją na furę i zawiózł na cmentarz. T u ta j wykopał dół i rozebraw­

szy żonę

do naga,

wrzucił ją do dołu, poczem spokojnie odje chał.

Rano natknął się na Szozdową policjant gminny, który przy pomocy ludzi wydobył ją z grobu i zawiózł na posterunek policji w Podbereszczach. Obecnie Szozdowa znajduje się na obserwacji w szpitalu za­

kaźnych we Lwowie. Przesłuchać jej nie zdołano, albowiem jest nieprzytomna spo-

wodu wysokiej gorączki.

Właściciel auta uratował z topieli

trzy uczenlce i dwu chłopców.

Tragiczna p rze ja żd żk a d ziu raw ą łodzią.

Częstochowa, 13 5. Korzystając z u.

palnego dnia, tłumy wycieczkowiczów z Częstochowy w ybrały się do pobliskiego Kor winowa nad Wartę. Nagle wśród naj­

bardziej ożywionej zabawy, około godz.

6-ej po poł. z zakrętu rzeki na największej

Granatem w tw arz chłopca.

Nieszczęśliwy wypadeK na boisKu.

Świecie, 1,3 maja.

Podczas odbyw ania p ró b y zawodów o odznakę państw ow ą w L n ia n ie zd a rzył się na boisku

nieszczęśliwy wypadek.

Jedna z dziew czynek, b iorących udział w zawodach, P ałczyńska rz u ciła ta k nie­

zręcznie granatem iż ten uderzył w tw a rz chłopczyka K u to w skie g o z L n ia ­ ny. C hłopiec zalany k rw ią p a d ł na boisku n ie p rzyto m n y. Samochodem p rze w ie zio ­ no nieszczęśliwego do szpitala w Świę- ciu.

głębinie, rozległy się rozpaczliwe .krzyki i wołania o pomoc.

Na środku rzeki tonęła łódź, w której rozpaczliwie miotało się 8 chłopców i dziewcząt. Na brzegu powstało duże zbie­

gowisko, nikt jednak nie kwapił się z pomo­

cą tonącym, z których troje, wyskoczywszy z pogrążającej się w wodzie łodzi, zdołało

wydostać się na brzeg.

Widząc tragiczną sytuację pozostałych w łodzi, p. Fijałkowski, właściciel auta półcię żarowego, którem wozi wycieczki, bez na­

mysłu rzucił się w fale i zdołał wyratować W Topólni-e, pow . Świecie, zdarzył

się w ypadek, k tó r y pociągnął za sobą „ . Ł . , . . . . . śmierć 9 -le tn ie j S te fa n ji R a u c h fle is z ó w n y , wszystkich pozostałych uczestników R auchfleiszów na w racając ze szko ły ba

w iła się

gumową piłką,

k tó ra w pew nym m omencie w padła jej do w ody. P rz y p róbie w ydobycia p łk i wpadła na głębię i u to p iła się. Z w ło k i

— m im o natychm iast wszczętego alarm u

— w y d o b y to dopiero po u p ły w ie p ó ł go­

dziny.

Zwołanie kongresu Legionu Młodych.

U s tą p ie n ie k o m e n d a n ta g łó w n e g o Z , Z s p a s e w . c - a .

Warszawa, 13 maja. Rada głów na Legjonu M ło d ych s tw e ird z iła je ­ dnom yślnie, że m łode pokolenie zorgani­

zowane w Legjonie M ło d ych stać będzie zawsze w obozie Józefa Piłsudskiego- Celem stw ierdzenia je d n o lito ści płaszczyz ny ideologicznej Legionu M łodych. R id a główna Legjonu M ło d ych s tw ie rd ziła je-

W zw iązku z tem , kom endant głów ny Legjonu M ło d y c h p. Z bigniew Zapasie- w icz u stą p ił z zajm owanego stanow iska.

W m yśl obowiązującego statutu, do czasu kongresu funkcje kom endanta głów nego o b ją ł inspektor g łó w n y organizacji p. Józef B ieliński.

J u ż w k r ó t c e r o z p o c z n ie m y druk n a jn o w sz e j p o w ie ś c i z n a k o m ite j p isa rk i IRENY ZARZYCKIEJ s p e c ja ln ie n a p isa n e j d la nas.

P.t. W schody i Zachody.

Wzdłuż brzegów Kalifornii zbudowano poza osłoną « «kał wspanUU autostra de. która ma również duże znaczenie strategiczne.

Romans z rozwiedzionym m ężm

po drugiem zamąźpójściui.

Łódź, 13 maja. W czoraj późnym wicczo rem w Rudzie-Pabjanickiej, przy ulicy Oarapicha 83 rozegrała się krwawa trage- dja małżeńska. Alfred Krygier na tle niepo rozumień rodzinnych pokłuł nożem żonę swą 23-letntą Eufcmję.

Poranioną Krygierową przewieziono na kurację do szpitala.

Krygier po dokonaniu zbrodniczego czy nu zbiegł do Lodzi, gdzie sam oddał się w ręce policji.

Jak się okazuje podłożem tragedji była zazdrość.

Alfred Krygier przed rokiem ożenił ;...

z Eufemją, już podówczas rozwódką. Kry- gierowa ostatnio miała zdradzać męża ś, to, jak się zdołał dowiedzieć Krygier ? pierwszym rozwiedzionym mężem.

Gdy wczoraj Krygier zapytał żonę o t , ona nie zaprzeczyła.

To właśnie skłoniło Krygiera do zbro­

dniczego czynu.

Jak się dowiadujemy życiu Kryglerowe, nie zagraża niebezpieczeństwo.

Szkielet pod podłogą oberży.

Zbrodnia odkryta po 80-ciu latach.

niefortunnej przejażdżki łodzią, jak się okazało dziurawą. W yratowani zo stali: Fr. Ktiysak z Korwinowa i Jan Szym czak z Bargłów, oraz trz y .' Innice.

Dzielnemu wybawcy zarówno ocaleni, jak i zebrana tłumnie publiczność zgotowa

ła żywą owację.

Tczew, 13 maja. U zbiegu ulic Ła.

ziennej i Marszalka Piłsudskiego, szpe­

ciła i asto T czew stara zapadła rude­

ra, w której m ieścił się warsztat stolar ski Karola Ś orclierta. Obecnie w ła ści­

ciel tego budynku p. Hcldt zb urzył Starą ruderę,

w miejsce której powstał dobrze t e p iv zentujacy się nowoczesny budynek.

Podczas w yko p yw a n ia ziemi w d ru ­ giej części budującego się domu od stro tiy ul. Łaziennej dw aj robotnicy Zupa i Kamiński na głębokości około 40 cin- pod ziemią, odkopali dolną część szkieletu ludzkiego, które to kości w raz z piaskiem w yw iezion o w pole.

Dnia następnego odkopano czaszkę ludzką w raz z górna częścią szkle lełu ludzkiego, które ró w n ie ż zała dowano z plaskiem na wóz w celu w y ­

wiezienia za miasto. Dzięki interw en­

cji policja wóz z kościotrupem zatrzym a tri i zabezpieczyła do czasu przyb ycia kom isji sądowo - lekarskiej. Na wieść o odnalezieniu szkieletu ludzkiego p rz y ­

K u l a i ihf

z a z e r w a m e g a ł ą z k i b z u .

Brzeziny 13 5. Tragiczny wypadek w y j najspokojniej udał się na spoczynek.

- ’ - - •--- — n w ; - t . . . ' o b i postizeicncg o darzył się w dniu wczorajszym we wsi j W chwilę później jęki

Olsza, gminy Mroga-Dolna, pow iatu j zaalarmowały dozorcę wiosk wego,~któ- brzezińskiego.

Wieśniak Jan Świde’ ek s;ojąc ckolo godziny lO-ej wieczorem w okn'e, w y ­ chodzące™ na ogród ujrzał jakiegoś o.

sobnika, k tó ry wszedł do egredu i począł zrywać bez.

Świderek nie namyślając się wiele w y­

strzelił z rewolweru. Strzał b ył celny.

A m ator bzu z jękiem unadł na ziem ę.

Tymczasem Świderek zamknął okno i

b y ł niezwłocznie komendant powi.i io w y P. P. oraz tłu m y publiczności.

Szkielet ludzki Iprawdopodobu m łodej kobiety) zakopany został pr/<

zbrodniczą rękę przed około 80 laty W miejscu, w k tó ry m znaleziou szkielet mieściła sle w roku 1850 do 186t w ielka stacja zaprzęgów pocztow ych nr,., ober.'j Ha podróżnych, która była w ła s ilo ś iia niejakiego Janzema

Zachodzi p, 'Ydopodobleństwo, Iż w ówczesnem stuleciu za; zęgów • ocz.to- w ych , w k tó ry m nie b y ło kók . nej banda rabusiów zam ordował i*,atą podróżną, k tó re j z w ło k i zakopała

pod podłogę oberży.

ry zbudził k ilk u wieśniaków. Ci zajęli się lannym, którym okazał się mieszka­

niec tejże wsi 23-lctni Stanisław M ały­

siak. Matysiak został postrzelony w szy­

ję. Ciężko rannego przewieziono do szpi­

tala. Już w pierwiastkowem dochodzeniu stwierdzono, że Matysiaka postrzelił św i derek, którego le i zatrzymano do cza­

su zakończenia śledztwa.

G łó w n e w y g r a n e

w 6 - t y m d n iu c ią g n ie n i 10. łys. zl. 154478,

5 tys. zl. 2964 88626 11074Ó.

2 tys. zł. 9406 9444 11539 13144 344-1 41867 45868 47899 61269 66997 6732t 70393 81082 91699 99106 107445 114796 129215 138850 158885 161725 167246.

Po zl. 1.000. — 7665 14549 349/ć 35647 42085 45406 49508 570,33 663 lć 69355 88196 85388 88971 89298 89322 90063 93933 9.5753 U 1756 117304 116610

133722 136975 136646 136012 135959 137854 141876 140767 147625 150446 159084 162763 167803.

II-G IE C IĄ G N IE N IE . 2o tys. 16381.

10 tys. 7973 12699 98560 132630.

5 tys. 21196 .5487,9 96177 148996.

2 tys. 3358 »2125 41734 64034 64£5n 66754 72758 98575 101481 1)6523 118171 127999 134905 132761 141086 14334, 156084.

1.000 zł. 5361 8516 889(1 13238 18089 22624 26316 35650 46421 63759 60949 64299 75035 79272 81444 85533 R866I 90561 91559 94348 98575 106S77 140706 148666 155529 162827 160103.

Nowy York i Chicago w ciemnościach kurzu

M Ilony Kilogramów czarnoziemu zasypały oba miasta. J J M i e s z a ń c y n ie m a ją « e m o d d y c h a ć

wierającc niiljony tonn kurzu, przyniesione­

go przez w iatr ze środkowo-zachodnlch Stanów. Chmury te są tak grube i gęste, że chwilami powodują wśród dnia zupełną ciemność w mieście. Kurz, który począł już Nowy Jork, 13 maja. Nad New Jorkiem

1 okolicą ukazały się olbrzymie chmury za

Drużyna bokserów polskich

p r z y b y ł’ d o N w e ^ o jjorku.

Nowy J o ik , 13. 5- Przybyła tu w czo­

raj wieczorem na pokładzie statku „Beren- garia" z 12-godzinnem opóźnieniem

drużyna bokserów polskich.

Wszyscy są w doskonalej formie oprócz Sipińskiego, który przeziębił się w drodze z Warszawy do Paryża.

Drużyna pozostanie przez dzień jutrzej­

szy w Nowym Jorku, celem zwiedzenia mia sta, a następnego dnia rano wyjedzle do Chicago na zawody.

D o l a r 5 . 2 5

Prywatnie dolar papierowy w żąda­

niu 5,24, w płaceniu 5,23; dolar ilo t y w żądaniu 8,95, w płaceniu 8.93; funt aa- gielski w żądaniu 27,10, w płaceniu 27;

rubel zlo ty w żądaniu 4.66, w płaceniu 4.63, marka w żądaniu 2-06. w płaceniu 2,05; za lOfl franków francuskich w żąda niu 35, w płaceniu 34.90.

Bank Polski w godzinach rannych ku- oował dolary po 5.23.

H itle r s ię u g ią ł

p rz e d p o tę g ą k a to lic y z m u ,

Berlin, 13 maja. Szef sztabu szturmó- wek minister Kocimi wydal do wszystkich oddziałów S. A. rozporządzenie, zakazujące szturmowcom wszelkiego udziału w demon­

stracjach kośclelno-poiltycznych. Zarządze­

nie to zakazuje równocześnie czynienia ja­

kichkolwiek trudności przy wykonywaniu przez duchownych ich obowiązków, względ nie stosowania przeciwko nim jakichkolwiek środkow represyjnych.

opadać wdziera się do mieszkań przez n a j­

mniejsze szczeliny. Oddychanie jest ogre. 1 nie utrudnione 1 mieszkańcy zmuszeni są do częstego płukania gardła.

W stanach środkowo-zachodnlch po i - padnięciu kurzu nastąpiła ogromna sus a wskutek której bydło ginie masowo.

Na Chicago opadły m iljony kilogramów czarnoziemu, ja ki w ia tr przyniósł ze sta­

nów Minnesota, Dakota 1 Illinois w posta- ci chmur kurzu.

C zy j e s t e ś c z ło n k ie m

L.O.P.P.?

5 7 94 robotnikom w Łodz

p rz y z n a n o z a o p a t r z e n ia e m e r y t a ln e .

W czasie od l stycznia do 7 majt r. b. Zakład Ubezpieczenia Em erytalne­

go Robotników przyznał na podstawię ustawy scaleniowej zaopatrzenia eme rytalne 5,794 robotnikom, którzy

ukończyli 65 rok życia.

Zaopatrzenie to wynosi 20 zł. mle siecznie.

.JXarSt ay 1.u Przyznano zaopatrze­

nie 1,492 robotnikom, w Łodzi t 420

w Sosnowcu 1,402,

(2)

W Y M O W A R .

Już od pierwszych dni kwietnia br.

na całym terenie Rzeczypospolite] roz­

poczęły się rozległo prace inwestycyjne.

Uruchomił je ‘ Fundusz Pracy, realizuiac w 100 procentach swoje zamierz ..Ja i za silając wydatnie kredytami nasze led uostki samorządowe i związki komunał ne. Od O lzy po Prypeć. od P rftyku po Karpaty dźwięczą kilofy i łopaty i stała do wyścigu pracy ochotnicze drużyny robotnicze i liczne rzesze bezrobotnych Z dnia na dzień narastała trw ałe warto ścl społeczne w postaci dróg,torów kole iowych, uregulowanych rzek, boisk sportowych i szkół Elektryfikacja I gazy iłkacja rozległych połaci kraju Idzie nie wstrzym. ale naprzód. M’asta rozszerza ją swą kanalizacyjną sieć I wodociągo­

wą, kończą,- budowę rozmaitych gma­

chów publicznych, budowę rozpoczęta przed laty, a przerwaną d!a braku fundu

zów.

Nazwano już ten rozmach lnwestvcv>

iy, do którego dał impuls i k tó ry umo­

żliw ił Fundusz Pracy, —„naszą wiosną”

Nietylko dlatego, że roboty publiczne w wlelkiem stylu rozpoczęto z nadejściem pierwszych dni wiosennych, gdy tylko lody i śniegi spłynęły,gdy roztajała zie mia i uległą się stała uderzeniem łopaty i oskarda. Dlatego przedewszystkiem.

że z teml rozległem! procami in w e sty cyineml łączą sie nasze promienne na­

dzieje, i znaleźliśmy jedynie słuszną dro ge dla likw idacji bezrobocia przy rów- noczesnetn wydźwignieciu kraju na wyż szy poziom kultury i ożywieniu cało­

kształtu naszego życia gospodarczego.

Uszliśmy dopiero niewielki szmat tej drogi, ale trafny obraliśmy kierunek, to też nie ustaniemy w połowic rozpoczę­

tej pracy.

Inwestycje finansowane przez Fun­

dusz Pracy w lw iej części dotyczą na­

szych miast. Jest to rzeczą konieczną i zrozumiała, gdyż miasta przedewszyst- kiem, w p..rws?ej linji miasta przemysło we I robotnicze, są ośrodkami nalwięk ć?Cgo nasilenia bezrobocia, równocześ­

nie zaś wykazują największe zaniedba­

nie wołające o rychła pomoc i naprawę.

To też Fundusz Pracy wydatkował ubiegłym roku budżetowym i933-34

” westycje miejskie ponad 20 rniljo- złotych. W. bleżacyni.roku prelliui- :'a roboty publiczne po miastach - /s-ystkie sa lu t w pełnym toku —prze szło trzydzieści trzy i pół mlljona zł. Do dać tu jeszcze należy 1 mlljon złotych, preliminowanych na pomiary I pfcay za budowania miast, wreszcie około 4,500 tysięcy zł. przeznaczonych na drobne budownictwo w rezultacie rząd w yd at­

kował za pośrednictwem Funduszu Pra cy na przestrzeni dwóch lat około 60 miljonów złotych, przeznaczając je nie na doraźne łatanie dziur w budżecie, ale na prace produktywne, stwarzające trwałe wartości społeczne I podnoszące kulturę materialną naszych miast I mla steczek.

W ubiegłym roku budżetowym mia­

sta nasze na całym terenie państwa wy datkowały — poza kosztami adminislra cii i kosztami obsługi długów - na cele produktywne ogółem 190 miljonów zło tych. Fundusz Pracy inwestuiac no uda

Z d a rze n ia i wypadki

u b ie g łe j do b y .

(_) Szef sztabu szturmówek hitlerowskich

•ntnister Roehm wydał do wszcstkich oddzia­

łów S. A. rozporządzenie, zakazujące sztur­

mowcom wszelkiego udziału w demonstracjach ko«cielno-politvcznych. Zarządzenie to zakazuje równocześnie czynienia jakichkolwiek trudno­

ści przy wykonywaniu przez duchownych ich obowiązków, względnie stosowania przeciwko nim jakichkolwiek środków represyjnych.

(—) Dokonane na osobie pani Henriot koło Lorient morderstwo wstrząsnęło całą Francja.

Dochodzenie wykazało, te morderstwa dokonał mąt, właściciel fermy srebrnych lisów, celem zdobycia asekuracji w kwocie 800,000 fran­

ków. ( _ ) W Wilnie rozpoczął swe obrady w obec ności premiera JędrzeJewicza walny zjazd har.

cerstwa polskieso. Nabożeństwo w. Ostrej Bra­

mie odprawił ks. biskup MichalHewIcz. Obrady zagaił wojewoda śiądti Grażyński.

( _ ) w Warszawie runął na plac w kolonii Staszica samolot wojskowy, kierowany przez pilota podchorażeco rezerwy Jerzego Nowot- niaka, rozbiia.iąc się doszczętnie. Nowotniak zmarf w szpitalu.

(—) Marszałek Piłsudski przyjął kilka oso­

bistości politycznych. W związku z tern roze­

szły się pogłoski o rychłej zmianie gabinetu.

Pik. Prystor obejmie albo premierostwo albo tet Jedną z tek gospodarczych.

(—) Na kursie działaczy społecznych i gospo darczych wygfnstł wykład o polityce finanso­

we) państwa minister skarbu Zawadzki. Sta­

łość waluty jest główną podstawą polityki fi­

nansowej rządu Polska nie pójdzie na żadne eksperymenty gospodarcze i nie ogłosi mora- torbim.

Stach 20 miljonów w roku ubiegłym a 39 w roku bieżącym, bierze na swe barki ciężary odpowiadające 10-5 proc, (rok 1933— 34), względnie 20,5 proc., (rok 1934- 35). ogółu w ydatków miejskich poza administracją i obsługą długów.

W y J c o r t a r a i o b u d ż e t u

Wzrost dochodów sKarbu w ostatnich miesiącach.

Z m n ie js z a n ie s ię m ie s ię c z n y c h d e fic y tó w .

Warszawa, 13 maja. — Wobec zakończenia zestawień kasowych roku bud­

żetowego 1933 34, dowiadujemy się szcze­

gółów wykonania budżetu państwowego za len okres.

Dochody w r. budżetowym 1933 34 wyra ziły się, jak wiadomo, cyfrą 1.869.047.000 złotych. W sumie tej w pływ y z danin publl uzoych wyniosły — 974,3 m iljonów ziotych, z monopoli państwowych — 627,5 m iljn. zł., z dochodów administracyjnych — 225,4 miljn. zł., wptaty zaś przedsiębiorstw pań­

stwowych — 41,8 m iljn. zł.

Łączna suma dochodów, osiągniętych w roku budżetowym 1933 34 w porównaniu z rokiem poprzednim jest mniejsza o 3,24 proc., zmniejszenie to zaś należy zaliczyć wyłącznie na poczet dochodów administra­

cyjnych.

Jednakże z porównania szczegółowego wynika, że w pływ y w ciągu pierwszych pię ciu miesięcy ubiegłego roku budżetowego były wprawdzie o 61,2 miljn. zł. niższe od w pływ ów w podobnym okresie roku po­

przedniego. Poczynając wszakże od wrzes nia roku ubiegłego spadca w pływów ustaje I wpływy ostatnich siedmiu miesięcy ro ­ ku 1933 34 utrzym ały się już na poziomie wpływów podobnego okresu w r. 1932/33.

Dalej w p ływ y z danin publicznych, po­

cząwszy od września r. 1933, wykazują sta­

lą zwyżkę w porównaniu z odpowiednim okresem r. 1932. W zakresie w pływ ów z podatków bezpośrednich również istnieje lek ka tendencja zwyżkowa. Tendencja ta za­

znacza się nawet przy uwzględnieniu no­

wych podatków celowych, jak np. 10 proc, dodatki do podatków przemysłowego i grun towego oraz podatek od uboju, które w okresie listopad r. 1933 — marzec r. 1934 dały ogółem 6,1 miljn. zł.

Tendencje do dzrostu w pływ ów w za­

kresie podatków bezpośrednich są jeszcze bardziej wyraźne. W tym dziale dochody skarbowe, Już począwszy od listopada r. ub.

są stale wyższe niż w odpowiednch miesią­

cach roku poprzedniego.

O c z e m p i s z ą i n n i ?

NIEPOKÓJ O SAARĘ.

Gazeta Polska

Sam takt, że 93 proc, uprawnionych do gloso wania zapisało się do „Frontu niemieckiego” — powstałego i-go marca r. b. po dobrowolncni rozwiązaniu się NSDAP na terenie plebiscyto wym — nie przesądza zresztą o tern, jak ci za.

pisani w r. 1935 będą glosowali. Przystąpienie do „Frontu niemieckiego” mogło się odbyć pod presją czy przez oportunizm. A glosowanie bę dzje tajne. Nie byłoby nic dziwnego gdyby w okresie wyraźnego zbliżenia między Moskwą Genewą komuniści Saary otrzymali rozkaz glo­

sowania za przedłużeniem „status quo” . Już dziś wiemy, te kierowana przez pp. M3\a Maltza i Maxa Brauna „Saarla-endische Soziali.

stische Partei” za owetn przedłużeniem agituje i hasłu „Deutsch die Saar immerdar“ przeciw­

stawia: „F re i die Saar iminerdar” . Jest rów ­ nież możliwe, że katolicy — rozporządzający potową wszystkich głosów — nie wypowiedzą się jednomyślnie za powrotem do Rzeszy, szczególnie gdyby między Watykanem a Berli­

nem nie osiągnięto porozumienia we wszystkich spr.iwacli będących obecnie przedmiotem dysku su. Wreszcie pewna materjalistycznie usposo­

biona cześć wyborców może wątpić czy Rzesza istotnie potrafi dziś bez wstrząsów wchłonąć terytorium produkujące zgórą 10 milj. tonn wę- gla i 1,4 mil). tonn stali. Takie są niewiadome sytuacji i takie powody niemieckiego niepoko­

ju o los zagłębia Saary.

NIEBEZPIECZEŃSTWO ŻYDOWSKIE.

Kurier Poznański

Niebezpieczeństwo żydowskie wzrosło ogro­

mnie w dziedzinie kulturalnej. Okres wojenny i pierwszych piętnastu lat naszej wskrzeszonej niepodległości —- to okres istnego najazdu Ży-

!!Cud techniki!!

B ro w n in g a u to m . 6-cio

w y r z u c a j ą c y a“ m p o w y s t r z a ł * .

strzelający do celu metalowemi kulkami, albo śrutem do pta.

ctwa, pięknie oksydowany, pła­

ski, zapewnia zupełne bezpie­

czeństwo osobiste: huk strzału ogromny. Nadaje się do obro­

ny mieszkań, dla pp. automobi.

bstów, rowerzystów, inkasentów i t. d. Wykonanie luksusowe z najlepszych materjałów. Cena reklamowa tylko zł. 7.46, 2 szt.

14—. Setka kul mosiężnych zł. 3.65. Szczwtkędo czyszczenia lufy dodajemy bezpłatnie. Za dobroć naszych browningów otrzymuje my mnóstwo listów dziękczynnych. Wysyłamy bez zezwolenia polfe. za pobraniem poczt.

Koszty przes. opłaca kupujący. Zwracać baczną uwagę na adres dla korespondencji: Jen.

r"rzcdst. „Montre”, Warszawa Płac Napoleona skrzynka poczt. 827 E.

W ymowa tych c y fr jest dostatecznie jasna. Stwierdzają one ponad wszelką wątpliwość jak realną i wydatną iest po moc państwa, okazywana naszej samo­

rządowej gospodarce miejskiej. W tym roku przekroczy ona jedną piątą ogółu

Jeśli chodzi o w pływ y z ceł, to nie w y­

kazują one żadnej tendencji zniżkowej, gdyż pomimo zmniejsz, się w pływ ów z ceł netto o 11,2 m iljn. zł. w porównaniu do r. 1932 33, w pływ y celne brutto w ciągu całego roku 1933 34 łącznie ze zwrotem cet wyniosły 156,4 m iljn. zł., a więc zaledwie o 200 tys.

zł. mniej niż w r. 1932 33.

W p ływ y z monopolów państwowych sta ty w r. 1933 34, biorąc ogólnie, na poziomie r. 1932 33. Zwyżka tych w pływ ów przytem zaznaczyła się dopiero przy końcu roku bud żetowego. Natomiast dochody administra­

cyjne byty w r. 1933 34 niższe od wpływów z lego źródła, osiągniętych w r. 1932 33.

Zmniejszenie to nastąpiło na skutek znizkl dochodów z odsetek od ruchomego majątku państwowego, w związku z obniżką >py procentowej i obniżką oprocentowania pa­

pierów kredytu długoterminowego. W yda­

tki roku budżetowego 1933 34 zamknęły się cyfrą 2.206.307.000 złotych, mniejszą zatem o zgórą 38 m iljonów zł. niż w r. 1932 33, kle dy w ydatki w yraziły się sumą 2.244.064.000 złotych. Powstały w roku budżetowym 1933 34 deficyt w sumie 337 m iljonów zło­

tych b ył zgóry przewidziany w tej właśnie wysokości, co zaznaczył już minister skarbu w przemówieniu, wygloszonem w swoim czasie na zebraniach plenarnych sejmu i se­

natu.

Pewne zwiększenie wydatków, jakie za­

znaczyło się w marcu r. b., t. zn. w ostatnim miesiącu ubiegłego roku budżetowego, po­

wstało wskutek wypłacenia sumy długów

Newa faza faszystowskiej przebudowy.

Real zacja ustroju korporacyjnego.

Zasady k o le k ty w izm u i współpracy.

Rzym, 13 maja. Agencja Ste­

fan! donosi: uchwalony na posiedze­

niu centralnego komitetu korporacyjnego

pod przewodnictwem Mussoliniego i z udzia tein najwyższych dostojników faszystow­

skich projekt ustroju korporacyjnego, przed stawia się ja k następuje: projekt przewidu­

je powołanie 22 kotpoiacyj, obejmujących całokształt produkcji włoskiej. Korporacje te będą się dzieliły na 3 grupy według nastę pujących działów produkcji: rolnictwa, prze , rnyslu i handlu. Pierwsza grupa składać się dow na literaturę, sztukę i naukę polską oraz będzie z następujących 8-u korporacyj: kor- ryehWX a T S \ o m n V z y ? - obejmującą producentów zboża,

„Wiadomości Litearekie” są najbarsMed wtply- ogrodniczą, producentów win, oliw y, trzcł- wowem pismem llterackiem i spoleczno-kułtu-| ny 1 buraka cukrowego, przemysłu ptzetwo- rainem w dzisiejszej Polsce — ,«st w znacznej ró w zvvjcrzeeych i rybactwa, przemysłu mierze winą poprzednich kierowników Polskie-' dr7ewne_ , tkackieso

go życia kulturalnego, którzy ulegli wpływom pewnego l ncaCKiego. . . . frazeologii liberalnej i filosemickiej. Dziś rdzeń-j Druga grupa obejmuje korporacje działu ni pisarze i artyści polscy przywierają często przemysłowego i handlowego. W skład tej głodem, a wszystkie niemal czołowe stanowi-1 "n ip y wejdą następujące przemysły: meta- ska w instytucjach kulturalnych i iiteracko-arty j ‘,reicznv : mechnniczny, odzieżowy, chemi- stycznyd, opanowane są bądź przez Żydów, ' ,r« ,czny ‘ meermn.czny, n orze bądź przez icli protektorów i przyjaciół. Spjórz /z.n y, budowlany, papierowy i ptasou>, prze my choćby na powołaną niedawno do życia Rozmysł wodny i gazowy przetwórczy, szklany ską Akademię Literatury.

Cala, tak szkodliwa „ruchawka obyczajo­

wa” p. Boya-Żeleńskiego nic przybrałaby takich

rozn iarów i zasięgu, gdyby nie wydatna i skwa --- n - ... ... ... -■ - . pliwa pomoc Żydów, którzy oddali na jej tis ln -1 nia, instytucje kredytu, organizacje zawoao- gi zarówno lamy „Wiadomości Literackich” , : we ł artystyczne, przemysł morski, komuni- jak swój rozgałęziony aparat reklamowy i w la - jkacię powietrzna komunikację wewnętrzną sn? swe pióra, wystarczy wymienić p. Uold- ,

berg-Krzywicką, p. dr. Rubirtrauta, P- Waser- cuga-Wąsowskiego. Równocześnie na łamach tychże „Wiadomości” Żyd Słonimski prowadzi walkę z patriotyzmem i „militaryzm em " pol­

skim, głosząc hasła rozbrojenia i narodowego indyferentyzmu.

W „terenie" zaś, na obszarze całej Rzeczy­

pospolitej. Żydzi kierują robota tajnych jacze- jek komunistycznych, próbując — jak to w y ­ kazały ostatnie procesy — szczepić jad bolsze­

wicki nawet wśród wojśka. W ciągu ostatnich miesięcy aresztowano w różnych miastach i miasteczkach Polski za robotę komunistyczna nie mniej niż 360 Żydów, gdy liczba aresztowa­

nych Polaków nie dosięga nawet dziesiątej czę­

ści tego.

wydatków produktyw nych wszystkich miast i miasteczek na całym terenie pań stwa.

Równocześnie zaś c yfry te wskazu­

ją niezbicie, że rozwój samorządu miej­

skiego leżeć może tylko i wyłącznie na

zagranicznych i wewnętrznych jak np. ku­

pony od pożyczek. Suma ta wyniosła ogó­

łem 32 m iljouy złotych.

Ujawniony już w drugiej połowie ubiegłe go roku budżetowego wzrost wpływ ów skarbowycli z tytułu zarówno podatków bez pośrednich jak i pośrednich oraz monopo­

lów państwowych, jak należy przypuszczać, w najbliższych miesiącach w związku z po­

lepszeniem się ogólnej sytuacji gospodar­

czej powinien zwiększyć się jeszcze.

Jednocześnie należy przypuszczać, że bę­

dą się zmniejszały również deficyty miesię­

czne. Dokonane zamknięcie rachunków bud żctowych za kwiecień zdaje się to potw ier­

dzać. W tym miesiącu bowiem, będącym pierwszym miesiącem roku budżetowego de­

ficyt wyniósł już tylko 15,1 m iljonów zło­

tych. W porównaniu do 58 m iljonów zł. de ficytu w marcu. 50 m iljonów zł. w lutym oraz 37 m iljonów zł. w styczniu stanowi to bardzo poważne zmniejszenie.

NOtfOŚĆ! AUfOrtAT-BROiWźlING

6-cio mm. odznaczony na wystawie techniczne! wyrzucający sa"

gilzy po wystrzale, patent, roku 1934 automat, syst. „Strzała*

strzelający do celu metalowemi kulkami lub śrutem do ptactw, pięknie oksydowany, plaski, zaoewnia zupełne bezpiecz. osob’

ste, buk cgłuszamcy. Cena tylko zł. 7.45. 2 szt. 14.15 gr., 10-ci strzał, zt. 22. — Setka kul 3.55 gr. Szczoteczkę do czyszczenia lu­

fy dodajemy darmo. Pozwolenie niepotrzebne. Wysyłamy za zań czeniem poczt. Koszty przesyłki opłaca kuouląc y. - Adresować: Gen P"eds*#w. na Polsk- W. M. Gdańsk „STRZAł A“ . WARSZAWA - ul Dr. Zamenhofa 12. Oddz. 3. E.

Baczność' Tylko z naszej firm y można sprowadzić czarne prawdziwe automatyczne Orowir. . wyrzucające gilzy po wystrzale. — Dla sklepów speclalne rabaty.

i ceramiczny.

Trzecia grupa obejmie korporacje, repre z.entujące inne zawody, jako to: ubezpiecze-

M ło d e siły narodu.

Zjazd harcerski w Wilnie.

P r z e g lą d d ru ż y n p r z e z m in . J ą d rz e .e w ic z a .

W ilno, 13 maja. Przyby) pociągiem warszawskim p. minister Wacław iędrżejcwicz, witany na dworcu udekorowa tiym flagumi. przez przewodniczącego Związku Harcerstwa Polskiego woj. Ora- zyńskiego I woj. wileńskiego Jaszczołta oraz lektora Uniwersytetu Stefana Batorego Staniewicza, generalicję, prezydenta miasta, kuratora Okręgu Szkolnego wileńskiego i reprezentacyjne drużyny harcerskie.

O godz. 9 rano przed obrazem M atki Bo­

skiej Ostrobramskiej ks. biskup wileński M i- chałkiewlcz odprawi! uroczyste nabożeń­

stwo, poczem kazanie wygłosił ks. kanclerz Mauersberger, wiceprzewodniczący ZHP.

Po nabożeństwie na Placu Katedralnym od­

był się przegląd drużyn harcerskich przez p.

min. JędrzeJewicza. Następnie woj. O raiyń ski złożył wieniec na grobie biskupa Bandur skiego. Skolei p. min. Jędrzejewicz w oto­

czeniu wojewodów, generallcji szeregu oso­

bistości urzędowych i harcerstwa polskiego odebrał defiladę dmżyn harcerskich i gro­

mad druhowych. Po defiladzie rozpoczęły

linji Jaknajściślejszej i jak najlojalniej szej współpracy z czynnikami rządowe mi. Uczą te c y fry pozatein, że organiza­

cja miejskiego samorządu musi w najbliż szym czasie stanąć na faknirPwyższym poziomie, by sprostać swym wlell-łm za daniom, by nie uronić nic z płynącej szc roką strugą pomocy państwowej, lecz przekuć ją - jaknajoszczędniej i jakna’

racjonalniej — na trw ałe wartości sp- łeczne.

O tern przy nadchodzących w y!

rach miejskich pamiętać musf ogół o' wateli. W tym dnhj kartka głosow- rozstrzygnie o przyszłości nasz miast.

J. K.

BUDAPESZT. „Gazette de Hongrie" p nosi artykuł wstępny historyka prof. F. Pa poświęcony pamięci i czynom gen. Bema, ’ rego autor nazywa jednym z najwybitmejs?

wodzów wszelkich czasów. Nowy pnnin’k ‘ Bema, który odsłonięty będzie w Budapesz jest symbolem tysiącletniego braterstwa węei- sko-polskiego.

BUKARESZ T. Tewtlik Ruszdi Bev przs b wczoraj w południe wraz z żoną do Bukareszt!

Na dworcu tureckiego ministra spraw zagranic7 nych powitał minister Titnelscn w otoczeni wyższych urzędników rumuńskiego ministerstw?

spraw zagranicznych, noslowis Jugosławii, Gre cii i Czechosłowacji. Minister spraw zagranic:’

nych Turcji pozostanie w Bukareszcie do ponic działku rano.

PARYŻ, Agencja Hava<$a donosi, i i parła ment francuski wznawia we wtorek swe prac które zostały przerwane 16 marca.

kraju, widowiska i szpitalnictwo.

Rzemiosło nie stanowi oddzielnej korpo­

racji, lecz wejdzie w skład odpowiednich działów. Przewodniczący poszczególnych korporacyj będą mianowani dekretem preze sa rady ministrów. Wiceprzewodniczący będą wyznaczani przez partję faszystowską Projekt przewiduje ścisłe połączenie admini słia cjł państwowej z korporacjami, prze:

udział przedstawicieli poszczególnych gałęz administracji w radach adminisracyjnyd odpowiednich korporacyj. Uchwalony pro­

jekt systemu korporacyjnego opiera się n t zasadach kolektywnych, na współpracy po­

szczególnych instyucyj i na współpracy od­

rębnych przedstawicielstw pracowników j ,iracodawców.

System powyższy jest tak skonstruowa ny, że żadna grupa w łonie poszczególnyct korporacyj nie może liczebnością swych de legatów zmajoryzować drugiej grupy. P artjf faszystowska przez delegatów, mianowa­

nych dla poszczególnych korporacyj, odgry­

wać będzie rolę czynnika decydującego.

Dość reprezentantów świata pracy w tonie poszczególnej korporacji równać się będzie ilości przedstawicieli pracodawców.

się obrady zjazdu, które zagaił woj. Orażyń skł, witając p. ministra oraz przedstawiciel władz i dclegacyj.

W Imieniu rządu przemówił min. Jędrze jewicz, podkreślając doniosłą rolę harcer­

stwu. Następnie w gorących stówach prze­

mówi! biskup M ichalkiewkz, udzielając pas ierskiego błogosławieństwa. Skolei aabra głos prezydent miasta Maliszewski, przed stawicie! woj. Nowogródzkiego p. Pełczyn ska z ramienia Fidac*u, przedstawiciela wo»

skowości, przedstawiciela młodzieży i Zv Pracy Obyw. Kobiet.

Depeszę gratulacyjne nadesłali: błskn połowy Gawlina, min. Zarzycki, min. Hu biekł, gen. Żeligowski, gen. Popowicz oro szereg organizacyj społecznych.

Po przemówieniach odczytano wniosk zgłoszone na zjazd, które przekazano do po szczególnych komisy], Skolei nastąpiły re feraty fachowe, wreszcie przewodnicząc Z. H. P. woj. Grażyński złożył sprawozda!

za rok ubiegły. Pooołudniu obradowały *

misje.

(3)

■■i r u - ' i~'~gii y i W ł i • iti - 1-

Bezskuteczna walka z gangsterami. GL m

Podświadome instynkty przestępcze

drzemią w amerykańskich potomkach europejskich awanturników.

Krwawa uczta szczęśliwca. L

Tłum zlynczował mortercę.

Nowy York, w maju.

W szystkie głodomory Stanów Zjedno czonych, dla których praca i dwa posił­

ki dziennie wydają się rajskim, ale nie doścignionym snem, mogą odtąd wal­

czyć

o zdobycie 25,000 dolarów, cenę wyznaczoną za schwytanie żywe go czy też martwego przestępcy. Całą tę kampanję przeciwko przestępczości .wywołał nieuchwytny John Dlllinger —

„wróg społeczny Nr. 1", o którym szcze gółowo donosiliśmy w „Echu” (dn. 18 kwietnia b. r.)

Aby um ożliwić schwytanie przestęp cy na innej jeszcze drodze niż polowa­

nia na intratną zwierzynę, postanowio no, by niektóre przestępstwa zostały podciągnięte pod kompetencję sądu fe­

deralnego, stwarzającego specjalne in­

stytucje dla w a lk i z przestępstwem, Jak „Secret Service” , o któ rym także pisaliśmy niedawno.

Wszelkie zarządzenia władz rozbija­

ją się wszakże o dwa niesłychanie waż ne czynniki: z jednej strony o strach ogółu przed zemstą gangsterów, z dru­

giej ~ o... sympatję, jaką pewne sfery społeczeństwa darzą ludzi odważnych i nieustraszonych. Tą ostatnią okoliczno ścią tłumaczy się, dlaczego Dillinger, na którego poluje armja policjantów, zawsze ujść potrafi ich czujności.

W szyscy naprz. w Mooresville, w sta­

nie Indiana, wiedzą, że D illinger spę­

dził ostatnio weekend

w domu rodzicielskim,

lecz nikt zdradzić go nie chce- Każdy szanuje rozgłos i swoją lokalną „sła­

wę” , niezależnie od dziedziny, w któ­

rej się „wielkość” człowieka obja­

wia. W spółobywatele głośnego bandy ty są przekonani, że walka, jaką w yto czyi społeczeństwu, jest zupełnie usprawiedliwiona.

Nie można twierdzić, żeby przychyl ne stanowisko, zajęte przez ogół amery kański w stosunku do gangsterów, w y ­ nikało z kontaktu stałego z kinem i li teraturą sensacyjną, jak twierdzą niektó rzy. Opiera się raczej na wrodzonej pogardzie dla prawa, cechującej charak te r narodu amerykańskiego, którego większość

wywodzi się od awanturników 1 ludzi wątpliwego pochodzenia.

Bóle g ło w y są często w ynikiem zaburzeń (w działaniu żołądka 1 J e lit

W O D A GORZKA MORSZYNSKA ,w dawce od 1 4 do 1 szklanki usuwa przyczynę choroby. Do nabycia w składach aptecznych.

Jakkolwiek Jest, Stany Zjednoczone uświadomiły sobie nareszcie, że są do­

słownie zalane przeróżnego rodzaju przestępcami, a stąd czas najwyższy w ytoczyć im wjelką ofenzywę pod w y łącznem dowództwem Waszyngtonu.

C yfry, jakie ujawnił niedawno minister w ojny Dern dla ożywienia „znarkoty- zowanego” sumienia społeczeństwa, są istotnie przerażające. Okazuje się bq wiem, że „arm ja przestępców w Sta nach Zjednoczonych przerasta trz y k ro ­ tnie ilość żołnierzy arm ji stałej” .

Prezydent Roosevelt, przerażony da nemi statystycznemi, wykazującemi rocznie 12,000 mordów, 3,000 porwań.

100,000 zbrojnych napadów, 50,000 gra’

bieży 1 t. d. zażądał stosowania jak najsurowszych miar.

M ów i się nawet o przywróceniu kary chłosty

i o przymusowem zdjęciu odcisków pal ców wszystkich obywateli Unji. Te agresywne plany w y w o ła ły liczne pro­

testy, a trudności walki piętrzą się wo hec okoliczności, że nie chodzi o zwal czenie poszczególnych jednostek, lecz

... .

B ó f o p i l i c y .

Mecz w rugby rozegrany między NIejn cami a Czechosłowacją w Pradze z wynikiem 19:9.

zorganizowanych band, które ze zbro­

dni stw o rzyły rodzaj przemysłu.

Najsłuszniej — może ~ przedstawia sprawę gazeta „Saint - Louis Post De spatch” , która pisze w jednym z ostatnich artykułów wstępnych:

„Jest rzeczą zbyteczną wypowiadać wojnę przestępczości, nie atakując pod staw zbrodni, która w Stanach Zjedno­

czonych tk w i w „legalnym ” zawodzie, o czem wiedzą wszyscy” .

Chodzi o to, że pewien odłam niesu miennych prawników oddał się na usłu gi gangsteryzmu, popierając go porada­

mi prawnemi. Ostatnio, przed w y ­ mknięciem się Dillingcra z więzienia,

niektóre dzienniki amerykańskie poda ły portrety Dillngera w celi Crown ■ Point, czule wspierającego się na swym doradcy prawnym, Robercie Estil.

Ponadto walka z przestępczością nie przyniesie pożądanych w yników , póki nie zostanie wydany nakaz zawieszenia wolnej sprzedaży wszelakiego rodzaju broni i amunicji.

O.

W ygrana nie zawsze przynosi szczęście.

Dowodem tego krwawa historja, Jaka się rozegrała przed dwoma dniami w francu­

skiej miejscowości Bagnolet pod Paryżem.

Jeden z obywateli tej malej miejscowości w ygrał na Loterji Narodowej 10.000 fran­

ków i postanowił uczcić wygraną ucztą w gronie przyjaciół.

Zaprosił więc około dziesięć osób do ma­

łej restauracji na obiad. Ody całe towarzy­

stwo raczyło się już obficie winem i aperi- tifem, siedzący w towarzystwie dwóch

swoich kolegów niejaki Henicot, osobnik karany sądownie, zażądał od fundatora uczty, aby go zaprosił do swojego stołu.

Fundator sprzeciwił się temu, a ponieważ Henicot rzucał pod Jego adresem dość moc ne wyzwiska, całe tow arzystwo opuściło restaurację 1 udało się do lasku Salnt- Cloud.

Około wieczora fundator i jego goście w rócili do restauracji, sądząc, że nie zasta ną już Henicota. Ale bandyta siedział już w

Miłość młodego dezertera uS

Z E Z N A N IA R A N N E J K O B IE T O -

Krw aw y dramat miłosny rozegrał się w zgodził się popełnić wraz z nią samobój- tnałym domku na jednem z przedmieść Pa

ryża. Już od kilku dnł ukryw ał się w mlesz kaniu swojej kochanki, 30-letnlcj żermeny

Ohanian, jej młody przyjaciel Robert Dau- trempius, — któ ry uciekl ze swojego puł­

ku w Bar-le- Duc, gdzie odbywał służbę wojskową. Żermena Ohanłan była żoną za możnego fabrykanta obuwia. Przed ro ­ kiem, po porzuceniu je j przez męża, zosta­

ła kochanką Dautremplusa, młodego, senty mt iego chłopaka, z którym żyła aż do czi jg o służby wojskowej.

licja dostała poufne zawiadomienie, że . .ody dezerter ukryw a się w domu

swojej kochanki,

a jednocześnie nadszedł do policji list, za­

wiadamiający ją, że kochankowie zamie­

rzają wspólnie popełnić samobójstwo. W o ­ bec tego policja udała się natychmiast do mieszkania Żermeny Ohanian. Ale zastała drzw i zamknięte. — Kochankowie na w i­

dok policji zabarykadowali drzw i mebla­

mi. Kiedy policja rozpoczęła atak na drzwi, aby je wyważyć, rozległy się we­

wnątrz dwa strzały rewolwerowe.

wtargnięciu do wnętrza mieszkania znale­

ziono młodego dezertera już martwego, ze skronią przebitą kulą rewolwerową. Obok leżała

ciężko ranna żermena Ohanian.

Przewieziona do szpitala młoda kobieta odzyskała przytomność i zeznała, ie ko­

chanek jej uclekł z wojska z miłości dla niej. Chclat on najpierw stoczyć z policjan taml zaciekłą bitwę, ale na je j nalegania

towarzystwie swoich kolegów. Tow ar, stwo zasiadło znów do uczty, ale Heni. | rozpoczął znów

drażnić biesiadników wyzwiskami.

W rezultacie jeden z biesiadników wyrr rzyl mu policzek. Rozpoczęła się bójka mię dzy biesiadnikami, a Henicotem i jego ln- warzyszami, która skończyła się krw aw o:

jeden z bandytów w yją ł rewofwcr i odda, do biesiadników kilka strzałów. Kule zabi­

ły jednego, dwóch Innych zraniły lekko.

Przerażony gospodarz wezwał policję, któ

♦•a przybyła natychmiast i aresztowała tnof dercę. Ale tłum, który się tymczasem zgro­

madził, wydarł mordercę z rąk policjan­

ta I zlynczował go. Kiedy policjanci ode­

brali mordercę z rąk rozjuszonego tłumu, wyglądał on jak jedna krwawa masa W beznadziejnym stanie odwieziono go do szpitala. Jednocześnie policja aresztowana Henicota, sprawce łerwawej rzezi i jego drugiego towarzysza.

Mwo.

Miejsce osiedlenia Trockiego

Bordeaux <

Wyspa Ałx, gdzie rząd francuski wobec odmowy przyjęcia Trockiego przez ja­

kiekolw iek państwo świata — zamierza osiedlić Trockiego.

STRESZCZENIE POCZĄTKU.

rsła Szreniawianka przedstawiła swemu przystojnemu pórucznikowi — lo tn iko w i rzyjaciólke Halę, która zakochała się w J pierwszego w ejrzenia.

eniawa usłyszą, przez telefon Intymna wę swej narzeczonej Nikł z Innym męz- l. Uspokoiła Jednak Jego podejrzenia 1 sa- i go do siebie.

em w szyscy znaleźli się na wywczasach im łe n u . Nika flirto w a ła , aby pobudzić aa-

Szrenławy.

rlan przyjechał do W arszaw y I zapytał

□ o Nike. Dowiedziawszy się, że Jest w ierzu natychmiast tam w yjechał,

a tymczasem baw iła się ku zazdrości ko-

eniawa, szukając Nikł, natknął się na która po cichu się w nim kochała.

[zia pomogła mu znaleźć Nike.

Jczas spaceru w lesie ku przerażeniu Ni­

knęli .się na Jej drugiego narzeczonego la. Spotkanie zakończyło się w brew o- raniom N ikł spokojnie.

Srednictwa miedzy Nika a Ma-rłanem Kaw- iira podjęła sie M arja. Kawczyński b y ł : N ieubłagany. Szreniawa w je c h a ł do

tyjaciel Szreniawy — W ieliński podjął sie zdemaskowania N ikł.

■a w yszła wkońcu potajemnie zarnaż za nn ta spodziewając sie. ie bedzie tam o . la w bogactwo. W Bohdana ta wiado- uderzyła jak grom.

E? Co się tak dąsasz? Pan Niw jowiedział mi wczoraj, że takich jak moje jeszcze nie widział. 1 re coś powiedział, ale boję się po- ' bobyś go jeszcze wyzwał na I nie dałaś mu w pysk? - zapy ąjż, otrząsając z szyi aksamitne ra

miona. — Porządna kobieta nie pozwala sobie m ówić brudnych komplementów.

— Eh, jaki mi porządny! A tyś nie m ów ił takich samych?

Pan Zygmunt otrząsnął się z irytacją.

— Nie bądź głupia, jesteś moją żo­

ną I powinnaś się szanować.

—• Zawracanie głowy. Szreniawian­

ka sie szanowała, toś się z nią nie oże n il — w ypaliła Nika.

Pan Zygmunt oniemiał ale jako, ie zawsze działał impulsywnie stosownie do zachcianek chw ili i nigdy się nie baw ił w refleksje tak i teraz huknął tylko pięścią w stolik i rzekł:

— Moja kochana, proszę cię, nie w y wieraj buzi. Żona, to żona. Oddałem ci w ręce mój honor i spodziewam się, że potrafisz go zachować. Dałem ci nazw?

sko i utrzymanie to mi się coś od cie­

bie należy.

— A ja nic ęi nie dałam? Gdziebyś znalazł drugą taką’ piękną jak ja? Głu­

pia byłam, że za ciebie wyszłam. Jak tak, to mi u nóg leżał. Żebym się nie nabrała na to głupie małżeństwo, to- byś nie przestał koło mnie tańcować.

Teraz mi wym awia. Nazwisko mi dał!

Dałeś imi nazwisko, żebym cię taniej kosztowała! Czy to ja chciałam zą cie bie w yjść? Zlitowałam się i tyle. Za stubym wyszła, żeby księża ła tw iej da w ali śluby. W ielkie rzeczy. Łaskę mi zrobił!

I piękna Nika „w y w a rła buzię” ni- czem rozzłoszczona przekupka.

W panu Zygmuncie zagotowało się do samego dna. Czuł się święcie w swojem prawie Jako mąż. Zapatrywa-

Inia jego na Nikę zm ieniły się pod w p ły wem małżeństwa automatycznie. Uwa­

żał ją odtąd za swoją własność, oce­

niał krytycznie, widział wyraźnie .wszystkie wady, rozumiał, że on ra­

czej zrobił jej łaskę nie ona jemu, zda­

w ał sobie sprawę iż wyszła za niego tylko dlaitego, że stanowisko mężatki miało dla niej olbrzymie znaczenie. To przewartościowanie pojęć sprawiło, żc poprostu zapomniał, jak za nią szalał.

Tradycyjny pogląd na rolę żony, w y ­ niesiony z konserwatywnego domu ro­

dzinnego, w yp łyną ł teraz na powierzch nię. Przyznał poniewczasie rację ojcu.

Do złości przeciw Nice przyczyniał się jeszcze fakt, że pan Zygmunt czuł się w stosunku do niej nie w porządku. Okła­

mał Ją przecież co do zgody ojca i co do zamieszkania na wsi po miodowym miesiącu. B y ł góry wściekły, że Nika zrobi mu okropną awanturę.

— T y kokoto! — wrzasnął. — Toś ty taka!? Ja ci łaskę zrobiłem gałga- nico! Ja! Ja się zlitowałem, że clę zro biłem swoją żoną, ale widocznie natu­

ra zawsze ciągnie w ilka do lasu.

Nika czerwona jak mak, skakała mu do oczu.

— Tyś mi łaskę zrobił, ty ? Hm!

Piesby się uśmiał. Żebym cię nie trz y ­ mała zdaleka, tobyś się nie kw apił do żeniaczki. W idzicie go! To ja was nie znam?! Teraz będzie mi sypał piaskiem w oczy. Wiedziałeś, że nie jestem stwn rzona do klasztoru. Mogłeś mnie nie brać. Kto ci kazał?

Pan Zygmunt, przyparty do muru, poratował się wybiegiem.

_ Nie wiem, coby mój ojciec po­

wiedział, gdyby cię usłyszał. Jak Ja mu cię pokażę?

Nika oniemiała. Zapomniała na amen, że przecież kariera jej jako mężatki jeszcze się na dobre nie zaczęła. Pożało wała, że się „rozjadła” . Zobaczyła sie­

bie okiem tęsknej wyobraźni w powo­

zie, na rynku prowincjonalnego mia­

steczka, wśród kłaniających się chała- ciarzy.

To sie mnie w a trdzis*? — napy­

tała prawie pokornie— Nie bój aię. Po­

trafię być panią. I na gospodarstwie też się znam. Zobaczysz, że nie będziesz żałował, żeś się ze mną ożenił.

Ale pan Zygmunt już żałował 1 nie na rękę mu była jej uległość, W ołał, że by się .»piekliła” . Teraz musiał szukać pretensji, któraby mu ułatw iła ukrycie przed nią własnego oszustwa.

— Zawiozę cię do ojca — rzekł su­

rowo — jak się poprawisz; Jak się w y zbędziesz ordynarnego szastania i jak się przekonam, że mnie kochasz. Ina­

czej: separacja! Nie potom się ożenił, żeby mi żona rogi przyprawiała i ru j­

nowała mnie na łachy. Będziesz cicha, skromna, uległa, oszczędna, pracowita, to będziemy z sobą żyli. W olisz dawne życie: jazda spod mojego dachu zro­

zumiałaś?

Pan Zygmunt postawił to ultimatum w błogiej nadziei, że Nika okaże się niepoprawna i że to mu rozwiąże ręce.

Miał jej już dosyć. Miłość, oparta 'w y­

łącznie na pociągu zmysłowym, w yp a­

liła się do ostatniej iskierki. G dyby N i­

ka zamieniła się nagle w anioła cnoty, b y łb y ciężko zawiedziony.

Nikę ,,zatchnęlo” . Nie spodziewała się czegoś podobnego. Odeszła ją mo­

mentalnie wszelka „hardość” . P rzybrała pozory uległej owcy, ale c h y try mózg zaczął pracować intensywnie nad spo­

sobem wybrnięcia z niekorzystnej sytu­

acji. Nie chciało jej się wierzyć, żt przestała mieć dla męża urok. B y ła na to zbyt zarozumiała. Przypuszczała ra­

czej, że bierze ją na jakiś „k a w a ł” . Oszust wyczuje oszusta. Postanowiła, że go „p rze jrzy” .

Zrozumiałam rzekła po k ró t­

kim namyśle. — Niech tam. Weź mnie na próbę. A długo to ma być?

— Dopóki się nie poprawisz — pu­

dła w ykrętna odpowiedź.

Na te słowa serce Niki drgnęło wy raźnem złem przeczuciem. Przysięgła­

by, że dostrzegła w oczach męża zlośli we błyski. Ale znała życie i wiedziała, kiedy milczeć, a kiedy stawać dęba. U- óała trusię i od tego dnia zmieniła się do niepoznania. Przestała się dc magać zabaw i strojów, przestała kokie tować mężczyzn na oczach męża i za­

częta okazywać niesłychaną dbałość » jego iwygody. Poprostu chodziła koi, niego jak matka. G dy jej powiedział, żc po powrocie do W arszawy, sprowadzi się do jej mieszkania, zrobiła w ielkie o- czy, ale nic powiedziała ani słowu Przed ślubem Zygmunt domagał się, żeby rzuciła posadę. Oparła się temu z wrodzonej przezorności. Teraz nie za protestował, gdy oznajmiła, że wróci do biura. Głowiąc się nad jego postępo wanlem, zaczęła się obawiać, że ją na b ra ł i że jest biedny, a wszystko, co miał, w yd a ł na konkury. Trawiona gin chą wściekłością, zaraz po przyjeździe do W arszaw y, pobiegła zebrać infor­

macje o właścicielach Tcczyna. Okaza­

ło się jednak, że wszystko było w po­

rządku. Tęczyńscy pomimo epidemii po datkowej trzym ali się dobrze. licytacji nic mieli ani jednej i cieszyli się opinjn znakomitych gospodarzy.

W róciła do domu z głową w zamę­

cie. Już myśiała, że w yrzuci męża na ulicę. Zaczęła niemal wierzyć, że wziął ją na próbę zupełnie serjo.

Ale w miarę jak u p ływ a ły dni, wzra stało w niej przeświadczenie, że długo tej próby nie wytrzym a. Zygmunt zro­

bił się niemożliwie skąpy. Sam płaci!

za mieszkanie, sam w ydaw ał dyspozy­

cje Józi. O zabawach nie było nawę

m owy. (d . c. n .)

(4)

Wicek i Wacek na szerokim świecie.

Wujek Tom: — Mnie karta idzie!

Robinson: — Ja też nie mogę narzekać!

Wujek Tom. Co się stało?

Robinson: — To łódź podwodna!

W ąsal: — Do kroćset tysięcy śledzi! To przecież kapi­

tan Tom!

Wujek Tom: — Patrzcie to mój sternik Wąsal!

.Wasal: — Trzymajcie za linę, przyholuję was do brzegu. Wąsal: (w domku) : to były czasy, kapitanie... Wąsal; Wracajcie przeklęte bachory.

Wujek Tom: —- Jaka tam pogoda pod wodą? W icek:Spiesz się bo ten czarny djabeł patrzy. Robinson: Zapóźnośmy się spostrzegli.

Wicek: P atrz tam śpi wieloryb. Wicek: Ha! — ha! ha! Wicek: Dodaj gazu, patrz ta bestja za nami goni.

W acek: — Dajmy mu prztyczka w nos! W acek: Będzie miał przyjemne przebudzenie

Robinson ,(do pomocnika): — Przywołaj wieloryba do brzegu 1

Wąsal: — A to mądry potwór, przyniósł nam obu drapichrustów!

Wąsal: — Dowidzenia koledzy! A ty wielorybio, masz ,tu smaczną szynkę za fatygę,

i ■

WHIP.

Nienaganne wychowanie

— B ąd i porządny i zachowuj się przyzwoicie — mawiał ojciec do synka, i ą i go za uszy dla poparcia awych dobrych zasad. , . u

Powyższy system wychowawczy a la Dickens jest nieco gwałtowny, lecz są natury, dla których aastosowąnie go staje słę koniecznością. jednakże wprost przeciwnie, ludzie dobrze wy*

chowani od urodzenia.

Do takich jednostek należał na przy­

kład, Gedeon. Jego tendencje do do brych manier tamanifestowflły się już pd dwunastego miesiąca życia bowiem do tego czasu —. prawda? _ kochany aniołeczek nie zdawał sobie sprawy...

nie precyzuję... ale wszystkie matki, które ,.przewijają** swoje niemowlęta po dwanaście razy na dzień, zrozumie­

ją mnie i bez bliższych wyjaśnień.

Co»«-Mvda — chcąc być zupełnie

szczerym — trzeba przyznać, że Gedeon dopiero od dwunastego roku Życia od­

zwyczaił się wyciągać gościom język na powitanie. W tymże czasie zaprzestał również siadania na kapeluszach pa­

nów i innych manifestacyj, uwłaczają­

cych szacunkowi dla obcych.

Ale trzeba przyznać, że kiedyś mło­

dość wyszutnieć musi,., dość, że Gedeon z czasem został nienagannym dtentol- ' menem: o ile zdarzy mu się w kącie sa­

lonu zająć krzesło twarde i trzeszczą­

ce, nie zmienia miejsca, póki nie pojawi się jaka korpulentna dama a wówczas z grzecznym ukłonem Zaprasza ją do za­

jęcia opuszczonego krzesła-

Następnie już nie siada, lecz stara się zawsze st«oąć wpobliżu pudełka z czekoladkami.

Dobre wychowanie nakazuje mło­

dzieńcem ustępować miejsca paniom.

Zapamiętał to Gedeon i wypełnia ten przepis zawsze i w każdem miejscu.

Kiedyś zdarzyło mu się na rogu uh cy czekać na autobus. Autobus zawsze

d'aje czekać na siebie, lecz sam nigdy nie czeka. .Nigdy*' jest może przesadą.

O ile już siedzimy w autobusie, śpie­

sząc się na jakie spotkanie, autobus za­

trzymuje się na skrzyżowaniu każdej przecznicy i czeka na sygnał poli­

cjanta, Ucz w chwili, gdy widzimy go, jak stał, i biegniemy ze wszyjtkich sił by go dopędzió, rusza natychmiast.

Nie lubi czekać na pasażerów,

A więc Gedeon czekał na autobus przy żelaznym słupku g napisem.

Padał deszcz, otworzył parasol i cze­

kał: na autobus i koniec ulewy.

Zbliżyła się jakaś pani } również za­

częła czekać — na to samo, co Gedeon.

Była bardzo miła, ale nie miała pa­

rasola... Rzecz dziwna: kobiety, które zawsze chodzą z parasolem pod ręką, zapominają nieomylnie zabrać go z so­

bą w złą pogodę- i wówczas wchodzą do sklepu, nie po parasol, Oczywiście ponieważ go mają w domu lecz po różne inne rzeczy, których nagła po­

trzeba objawi* im się nagle.

Co do pani na przystanku, nie weszła do sklepu, choć nie miała parasola, | czekała na autobus pod de­

szczem. Może właśnie chciała autobu­

sem pojechać do jakiego sklepu, ale o tom Gedeon wiedzieć nie mógł.

Nat miast widział, że czekająca pa­

ni była bardzo miła, a płaszcz jej był elegancki. Co do kapelusza, wyglądał, jak talerzyk, pionowo umieszczony na jednej połowo głowy,

Gedeon byłby chętnie zaproponował ładnej pani schronisko pod własnym parasolem, lecz nie śmiał, ponieważ ta propozycja mogła być mylnie łnterpreto wana przez ładną panią Wiedziała bo­

wiem także, że jest ładna i mogłaby posadzć Gedeona o nieuczciwe zamia­

ry. Zaś Gedeon był zanadto dobrze wy chowany, by narażać słę na podobne posądzenia.

Więc ze smutkiem w duszy | ogro­

mną przykrością przyglądał się, Jak strugi deszczu ściekały na eleganekł płaszcz ładnej pa®i, filcowy talerzyk, ją

Ki nostia na growie

wych. ładnych włosów, których ondu lacja nie wydawała się ..wieczna*'.,. U

dna pani zaziębiła się widocznie, bo za- częła kichać.*, GcdeOjj cierpiał a powodu niemal zbierało mu się na płacz... Mimo to, posłuszny nakazowi rumienia, myślał: „NięnagaJność ma­

nier przedewszystkiem!*’

Wkońcu nadjechał autobus

- Jedno tylko miejsce polnej - ryknął konduktor.

Gedeon, kierując się szczytnie do­

brem wychowaniem, pozwolił wsiąść ładnej pani.

Ładna pani, ociekająca deszczem od którego nie uchronił j«| Gede-on s na­

kazu dobrego wychowania, stojąc już na platformie, krzyknęła mu te wście­

kłością:

— Gbur, Bez wychowania!

Tłum. L, M.

i

t

Cytaty

Powiązane dokumenty

który denerwował ojczyma. Ale nauka szła twardo. — Mała CecyLja nie mogła pojąć zasad gramatyki i mówiła nadal po bretońsku. Zaczął znęcać się nad

Zanim Jednak udamy się do bousbiru — miasta miłości, muszę panów poinformować, Iż berety, czapki 1 kapelusze. lepiej zostawić w

nim Jugosłowianom dogodniej byłoby przy łączyć się do niemieckiej sfery, aniżeli zna leźć się pod wpływami włoskiem! 1 stara) się skierować uwagę Niemiec

Od najwcześniejszych lat swego żywota zauważyła to, czego nie powinna była spostrzec: głęboki i coraz głębszy roz- dźwięk między rodzicami. Charaktery ich

Pochód przesuwał się zwolna przez starożytne ulice przy aklamacjach pu­. bliczności a dostawszy się na bulwar des Tourelles, przystanął na chwilę przed

Ztg”. ogłasza artykuł premjera włoskie go Mussoliniego. omawiający sytuację w naradacah rozbrojeniowych. Zdaniem Mussoliniego nie można dziś już mówić o

Praca zorganizowana jest tak doskonale, że natychmiast po upływie terminu można się prawnie rozwieść i jeszcze w tym samym dniu (nawet w tym samym domu)

Hrydyńskl kochał się w Kryżowskiej 1 po czątkowo byl mile przez nią widziany. Sczasem jednak Kryżowska zmieniła swe uczucia 1 poczęła obcować z Geletą. Hry