• Nie Znaleziono Wyników

O rozumieniu metafory poetyckiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O rozumieniu metafory poetyckiej"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Tanya Reinhart

O rozumieniu metafory poetyckiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 74/2, 283-305

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X I V , 1983, z . 2 P L I S S N 0031-0514

T A N Y A R EINH ART

O ROZUMIENIU METAFORY POETYCKIEJ 1

Prow adzona ostatnio w obrębie lin gw istyk i dyskusja nad m etaforą d otyczy problem u, czy istn ieje coś takiego jak dew iacja sem antyczn a i czy m etafora m oże być traktow ana jako przejaw ow ej dew iacji. P o jęcie dew iacji sem antycznej pochodzi z w czesn ych prac gen eratyw istów : C hom sky’ego (1964, 1982), K atza (1964) i Z iffa (1964). M etaforę uw aża się w nich za w yn ik p ogw ałcenia ograniczeń selek cyjn ych . Już w 1959 r. Jakobson dow odził jednak, że sform ułow anie to jest bardzo m ylące, gdyż nie m a w yraźnej różnicy m ięd zy w yrażeniam i d osłow nym i i m eta­ foryczn ym i: jego zdaniem oba ty p y podlegają ty m sam ym testom praw ­ dziw ościow ym . S zereg n ow szych prac, np. Cohena i M argalitha (1972), R ed d y’ego (1969), B ickertona (1969), W issm ana Brussa (1975) oraz Gop- n ik ów (1973), idzie tropem tego rozum owania, w ysu w ając rozm aite ar­ gu m en ty przeciw pojm ow aniu m etafory jako dew iacji 2.

Owa dyskusja na tem at d ew iacji jest interesująca dla w sp ółczesnej lin g w isty k i o tyle, że stan ow i — n ie zaw sze w yraźne — odbicie bardziej zasadniczej k w estii, a m ianow icie, czy proces rozum ienia m etafory różni się w sposób znaczący od procesu rozum ienia w yrażeń dosłow nych. Za­ łożenie, na którym opierają się przeciw nicy koncepcji d ew iacyjnej, głosi, że procesy te n ie różnią się zasadniczo od siebie. Zgodnie z ty m

założe-[Tanya R e i n h a r t , badaczka izraelsk a zajm ująca się pograniczam i języ k o ­ z n a w stw a i teorii literatu ry, zw iązana z u n iw ersy tetem w T e l-A v iv ie . O publiko­ w a ła m.in. n astęp u jące prace: On C e rta in A m b i g u it ie s and U n certa in Scope (1975),

P a tt e r n s , I n s tit u ti o n s a n d th e S e n se of N on sen se (1976), P o la r i ty R e v e r s a l — L o g ic or P r a g m a t ic s (1976), C o n d itio n s fo r T e x t C oh eren ce (1980).

Przekład w ed łu g: T. R e i n h a r t , O n U n d ersta n d in g P o etic M etaphor. „ P o etic s” 5 (1976) s. 383— 402.]

1 W cześniejszą w ersję tego a rty k u łu przed staw ion o na k on feren cji G reater B oston S ty listic s C ircle w m aju 1974 r. Pragnę podziękow ać członkom teg o koła, a w szczególn ości P a u lo w i K ip arsk iem u , M arkow i L ib erm an ow i i D ick o w i O ehrle za ich bardzo przyd atn e uw agi. W cześniej jeszcze w ie le uzysk ałam d zięk i d y sk u ­ sjo m z W allacem C hafe, Joh n em S earle, a zw łaszcza z B en iam in em H ru sh ovsk im . 2 N iezależn ie od k w e stii m etafory, pojęcia ograniczenia selek cy jn eg o i d ew ia cji sem an tyczn ej k ry ty k o w a li w pracach z zakresu sem an tyk i gen eratyw n ej M cC aw ley (1968, 1971) i L ak off (1972), a bronił go M oravcsik (1970).

(3)

2 8 4 T A N Y A R E IN H A R T

n iem różnica w rozum ieniu w y rażeń m etaforyczn ych i dosłow nych jest co n ajw yżej spraw ą stopnia. P ragn ę dow ieść, że krótka, tw ierdząca bądź przecząca, odpow iedź na to p ytan ie n ie jest m ożliw a, poniew aż — przynajm niej w w yp ad ku m etafor poetyckich czy „tw órczych ” — proces rozum ienia zaw iera w sobie d w ie w yraźn ie określone procedury. P ier w ­ szą ok reśliłabym jako i n t e r p r e t a c j ę o g n i s k o w ą [focus i n te r ­

p re ta tio n ]; przebiega ona zasadniczo tak sam o, jak przy rozum ieniu

w y rażeń dosłow nych. D ruga to i n t e r p r e t a c j a n o ś n i k o w a [ve­

hicle in te r p r e ta tio n ]; w y stę p u je ona w yłączn ie przy rozum ieniu m etafory

p oetyckiej. Jak się przekonam y w rozdziale 3, lin g w iści zajm ujący p rzeciw staw n e stan ow iska w d ysk u sji na tem at dew iacji skłonni są roz­ p atryw ać jed yn ie in terp retację ogniskow ą.

G dy idzie o dow odzenie hipotez dotyczących rozum ienia tek stów literackich, rzeczą problem atyczną jest, co m ożna uw ażać za dowód. Ja k k olw iek brak rozleglejszych ek sp erym en tów odnośnie do sposobu, w jaki m ów iący rozum ieją m etafory p oetyckie, jednakże dow odów bardziej p rzekonujących niż zw yk ła „introspekcja” m ogą dostarczyć prace literaturoznaw cze- Opis m etafor w ty ch pracach ukazuje n ie w ą t­ p liw ie, w jaki sposób badacze je rozum ieją. A naliza ich tw ierd zeń in ter­ pretacyjn ych , jak i założeń teoretyczn ych , m oże w ięc służyć jako źródło inform acji o p rocesie rozum ienia m etafory. Rozpocznę zatem w rozdziale 1 od przeglądu u jęć m eta fo ry w badaniach literackich. Przegląd ten m o­ że słu żyć za w stę p n y dow ód na istn ie n ie dw óch procedur, które zostaną ok reślon e i poparte d alszym i przykładam i w rozdziale 2. S tosu nek ty ch dw óch procedur do procedury stosow anej w procesie rozum ienia w yrażeń d osłow nych om ów ię w rozdziale 3, łącznie z lin g w isty czn y m i u jęciam i m etafory.

1. Analiza m etafory w badaniach literackich

Za rep rezen tatyw n e próbki teorii m eta fo ry w e w sp ółczesnej nauce o literaturze m ogą słu żyć prace Richardsa (1936), B lacka (1962) i B eard- sley a (1958). D okładne zbadanie założeń tk w iących u ich podłoża ukaże w szelk ie m ożliw ości, jakie w różnym sform ułow aniu i z różnym rozkła­ dem akcentów w y ło n iły się w d ysku sji nad m etaforą. N ajdogodniejszym sposobem u sy stem atyzow an ej prezen tacji danych dostarczonych przez trzech uczonych jest zbadanie, jak zgodnie z zasadam i sw ych sy stem ó w m oglib y oni zanalizow ać tę samą m etaforę. W eźm y m etaforę „riding on

th e w a v e s [jadąc konno na falach ]”, np.:

I h a v e seen th e m e r m a i d s r id in g s e a w a r d s on th e w a v e s

[W idziałem , jak to p ielice w m orze jech a ły na falach 8

D o sło w n ie: W idziałem syren y jad ące w m orze konno na falach]

3 T. S. E l i o t , P ie śń m i ło s n a A l f r e d a P ru fr o ck a . W: T. S. E l i o t , P o e z j e

w y b r a n e . Esej p o ezji E liota pióra W. B o r o w e g o . P rzeło ży ł W. D u l ę b a . W arszaw a 1960, s. 51.

(4)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y P O E T Y C K IE J 2 8 6

1.1. D efinicja m etafory

Na p ytanie, dlaczego „riding on the w a v e s [jadąc konno na falach ]” jest m etaforą, otrzym alib yśm y trzy różne odpowiedzi, oparte na trzech odm iennych definicjach m etafory. Richards dow odziłby, że jest to m e­ tafora, poniew aż reprezentuje w zajem ne oddziaływ anie ,,d w óch m yśli 0 różnych rzeczach” (1936: 93) — m ianow icie ,Jazdy na k oniu” i „uno­ szenia się na falach ”. B eardsley pow iedziałby, że jest „to m etafora, gdyż m odyfikator »riding [jadące konno]« nie jest w zgodzie z rzeczow nikiem

»w a v e s [fale]«” 4. Black u siłow ałb y pochw ycić obie m ożliw ości — jego de­

fin icja m eta fo ry oscylu je m ięd zy u jęciem lin gw istyczn ym , podobnym do B eardsleya, i „ep istem ologiczn ym ” ujęciem Richardsa. O ficjalna od­ pow iedź Blacka brzm iałaby: jest to m etafora, poniew aż w yrażen ie „riding [jadące konn o]” w kontekście „w a v e s [fale]” zostało u żyte w sensie n ieliteraln y m . L ecz u w agi padające tu i ów dzie w jego artyku le w sk a ­ zują na to, że n ieliteraln ość n ie jest w arunkiem w ystarczającym do zaistnienia m etafory. W yrażenie n ieliteraln e jest m etaforą jedyn ie w ted y, gd y „powoduje zw iązek dw u system ó w p ojęć” (Black 1962: 42; 1977: 95 i 97 passim ). Oznacza to, że druga część odpow iedzi Blacka stan ow i w arian t odpow iedzi Richardsa.

1.2. Części składow e m etafory

T erm iny t e n o r i n o ś n i k (dalej oznaczone jako T i N ), które Richards (1936) u ku ł na oznaczenie „dwóch m y śli” bądź „system ów p ojęć” działających w każdej m etaforze, zostały zaakceptow ane — pod różnym i nazw am i i postaciam i — przez w iększość badaczy m etafory. Jednakże bardzo trudno sprecyzow ać, co by w edle Richardsa czy ja­ k iegoś innego badacza term in y te m iały dokładnie oznaczać. [...] W yra­ żen ie „jadące (konno) na falach ” można analizować na dwa sposoby: albo T oznacza „ fa le”, a nośnikiem N jest „koń”, albo też T stan ow i „unoszenie się na fa li”, a N — „jazdę na k oniu” 5. W ydaje m i się, że

4 W isto c ie B eard sley posłu gu je się jed yn ie term inam i „przedm iot [s u b ject]” 1 „m odyfikator [modifier]", to zaś, czego m od yfik ator dokonuje z przedm iotem , n a zy w a „atryb u cją”. W ygląda to tak, jakby B ea rd sley o w i nie przyszło na m yśl, że zw ią zek m eta fo ry czn y m oże zachodzić m iędzy orzeczeniem i dopełn ien iem , jak ró w n ież m ięd zy in n y m i sk ład n ik am i zdania (np. m iędzy orzeczeniem i p rzy słó w ­ k iem — jak w słyn n ym „śpią w śc ie k le ”). L ecz ok reślen ia „atryb u cja” n ie n a leży trak tow ać p ow ażn ie ani też zakładać, że m etoda B eard sleya n ie m oże m ieć za sto ­ sow an ia do n aszej m eta fo ry o rzeczen iow o-d op ełn ien iow ej.

5 D ecyzja, aby te d w ie a ltern a ty w n e m ożliw ości zap isyw ać k u rsyw ą, n ie jest tak zu p ełn ie oczyw ista. P rzyjm u je się w ów czas, że T i N są term in am i tech n iczn ym i ok reślającym i fu n k cję słó w w zdaniu. Tak w ięc istn ieją zasadniczo dalsze a lte r ­ n a ty w n e m o ż liw o śc i — jeśli w ziąć pod u w agę p rzedm ioty od n iesien ia w y ra żeń zap isan ych k u rsyw ą. Pogląd, że zrozum ienie m etafory w ym aga raczej rozw ażen ia w ła ściw o ści przed m iotów bądź sy tu a c ji (czy też przekonań, ja k ie istn ie ją na ten tem at) niż sem an tyczn ych w ła śc iw o śc i w yrazów , w y ra ził F illm ore (1975: IV —31, IV— 32).

(5)

2 8 6 T A N Y A R E IN H A R T

z ep istem ologiczn ej d efin icji m etafory R ichardsa m ożna w y sn u ć w n iosek , iż w yb ra łb y on tę drugą w ersję, poniew aż jest bardziej prawdopodobne, że w niej T i N d ałyb y się opisać jako dw ie k om p letn e ,,m y śli”, o k tó­ rych m ów iliśm y.

W sy stem ie B eard sleya n ie ma m iejsca na term in y T i N. D w a m ożli­ w e sposoby u życia tych term in ów określone są przez nasze rozum ienie sen su m etafory. Z daniem B eard sleya części sk ład ow e m eta fo ry określa w yłączn ie struktura gram atyczna w yrażen ia m etaforyczn ego. W om aw ia­ n ej tu m etaforze m am y dwa elem en ty składow e: rzeczow nik ,,fa le” i m od yfik ator „jadące (konno)”; do ich id en ty fik a cji n ie są nam potrzeb­ n e żadne w cześn iejsze inform acje. Z pozoru propozycja B eardsleya jest bardzo pociągająca, dostarcza nam b ow iem spraw nego narzędzia do za­ n alizow ania tej m etafory. L ecz praw d ziw ym jej spraw dzianem będzie faza następna, w której ok aże się, czy p rzyjęcie ty lk o tych dwóch sk ład ­ n ik ów m oże słu żyć jako punkt w yjścia do pełnej interp retacji m etafory (poniew aż analiza ta n ie u m ożliw ia nam w prow adzenia składnika, k tóry ob ejm ow ałby słow o „koń” bądź jego cechy).

B lack (1977) w p row ad ził do d ysk u sji o sk ład n ikach m etafory d w ie p ary term inów : „ognisko i ram a [focus and fra m e ]” oraz „przedm iot głó w n y i pom ocniczy [principal and su b s id ia ry s u b je c t]”. Próba zrozu­ m ienia, do czego te dwa zesta w y term inów , a szczególn ie drugi, p ow in n y się odnosić, n ajeżona będzie trudnościam i. T ym czasem w y ja śn ien ie pojęć stojących u p odstaw ty ch term in ów m oże m ieć zasadnicze znaczenie dla teorii m etafory. Mimo bow iem , że B lack nie m ów i tego w sw ojej p racy w yraźn ie, w istocie p ierw szego z tych rozróżnień dokonuje on m iędzy dw iem a grupam i sk ład n ik ów m etafory, co m oże zadecydow ać o w yb orze którejś z dw óch od m ien nych procedur jej interpretow ania.

Sposób, w jaki B lack u żyw a term in ów „ognisko [focus]” i „rama

[fram e]”, jest jasny: w naszej m etaforze „jadące (konno)” to ognisko,

„ fa le” zaś to rama. L ecz d efinicja tych term in ów jest w znacznej m ierze zw odnicza. Jak w yk azał M argalith (1970), Black oscylu je m iędzy sem a n ­ tyczn ą i pragm atyczną d efin icją ogniska. Z jednej stron y o ognisku m ów i on jako o n ie litera ln y m bądź m etaforyczn ym składniku m eta fo ­ ry — różnym od ram y m ającej sens d osłow ny (Black 1977: 87), z drugiej zaś powiada:

C hociaż ca łe zd an ie tra k tu jem y jako (dobry) p rzyk ład m etafory, u w aga n asza szybko k o n cen tru je się na tym p o jed y n czy m sło w ie (B lack 1977: 86).

W artość tego ostatn iego stw ierd zen ia dla id en ty fik a cji ogniska jest bardzo problem atyczna, poniew aż n ie ma żadnej gw arancji na to, by w danej m etaforze m iało zachodzić jak ieś zogn iskow anie uw agi. Co w ięcej, jeśli zogn isk ow an ie tak ie zachodzi, nie ma gw arancji, b y m iało być ono rów nocześn ie ogn isk iem sem antyczn ym . Z drugiej stro n y d efi­ n icja sem antyczn a jest m yląca, p oniew aż zakłada, że jed yn ie ognisko

(6)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y P O E T Y C K IE J 2 8 7

je st w yrażen iem n ieliteraln ym , tzn. że tylk o w nim zaszła przem iana m etaforyczn a (zob. też niżej).

Sposób na uratow anie ow ego w ażnego B lackow skiego rozróżnienia podsunął M argalith (1970). W ślad za M argalithem ognisko określić m ożem y jako dający się w yelim in ow ać składnik m etafory:

W m etaforyczn ym (n ieliteraln ym ) w yrażen iu -Rr.(Wz,), W,, je st ognis­ kiem , jeśli m ożliw e jest zastąpienie W z, przez W z , tak że R z>(Wz) jest w yrażen iem dosłow nym i w yk azu je „podobieństwo znaczeniow e” do

R Z ( W Z').

Dla potrzeb niniejszej d ysku sji ustalm y, że dwa w yrażenia P(a) i P ( b ) w ykazują podobieństw o znaczeniow e, jeśli argum enty (a) i (b) m ają identyczn e p rzedm ioty odniesienia, zaś p red yk aty P i R przecinają się znaczeniow o. D efinicja „przecinania się znaczeń” będzie się oczyw iś­

cie zm ieniać w zależności od teorii sem antycznej. W ym aga ona jednak istn ien ia przynajm niej jednego składnika znaczeniow ego (bądź cechy, predykatu n iższego rzędu, ograniczenia zastosow ania, itd.), w sp óln ego dla P i R 6.

6 Ta d efin icja „podobieństw a zn aczen iow ego” jest ca łk o w icie arbitralna i n ie w y d a je się praw dopodobne, by m ogła m ieć jakieś za sto so w a n ie w k tó rejk o lw iek z teo rii sem atycznych. D la przykładu, w ed łu g tej d efin icji zdania: „Róża u sia d ła ” i „R óża w sta ła ” określono by jako podobne znaczeniow o, gd yż przecinają się co n ajm n iej w obrębie jed n ej cechy, a m ianow icie: zm iana p o zy cji ciała. Bardziej ogólną d efin icję ogniska m ożna by sform ułow ać w term inach w a ru n k ó w p ra w d zi­ w o ścio w y ch — m niej w ięcej tak:

W w yrażen iu m etaforyczn ym R Z-(WZ0 W z> jest ogniskiem , jeśli m o żliw e jest za stą p ien ie W g, przez W z, tak że R Z,(W Z) jest w yrażen iem d osłow nym , zaś R Z,(WZ,) p ociąga za sobą w sposób k on ieczn y [entails] R Z,(W Z). (Podobną d efin icję m oż­ na rów n ież p odstaw ić w m iejsce d efin icji „przedm iotu pom ocniczego” b ądź „noś­ n ik a ”.) W m etaforze (I) „top ielice jadące k on n o na fa la c h ” p o d sta w ien ie „un oszące się ” zam iast „jadące k on n o” daje w rezu lta cie (II) „top ielice unoszące się na fa la c h ”, co m u si być p raw d ziw e, jeśli zdanie (I) (in terpretow ane w sw ym k on tek ście) je s t p raw dziw e; n atom iast p od staw ien ie np. „koni” w m iejsce „fal” d aje (III) „top ielice jadące n a k o n ia c h ”, co m oże b yć fa łsz y w e w sy tu a cji, gdy (I) je s t praw dziw e. Stąd „jazdę k o n n ą ”, a n ie „fa le” ok reślim y jako będącą ogn is­ k iem an alizow an ej m etafory.

T a ogólna d efin icja m a tę zaletę, że m ożna ją stosow ać rów n ie dobrze do w s z e l­ kich ty p ó w m eta fo r, ta k że do tych, w których ognisko jest rzeczow n ik iem (np. deskrypcją określoną). D efin icja „podobieństw a zn a czen io w eg o ” m oże b y ć zasto­ sow an a ty lk o w tych p rzypadkach, gdy d eskrypcje określone trak tu jem y jako w y ­ rażen ia p red y k a ty w n o -a rg u m en to w e (jak np. u van D ijk a 1975).

Jednakże dla potrzeb n in iejszy ch w stęp n ych rozw ażań d efin icja „podobieństw a zn aczen iow ego” m a ten atut, że n ie w sp om in a o in terp retacji w yrażen ia m eta fo ­ ryczn ego jako całości, podczas gdy d efin icja odw ołująca się do im p lik a cji [entail - ment] uzależniona jest w sposób zasadniczy od w yło żen ia w aru n k ów p raw d zi­

w o ścio w y ch d la w yrażeń m etaforyczn ych , m ia n o w icie od w aru n k ów dla in terp re­ ta c ji tak ich w yrażeń (poniew aż m etaforze m ożna przypisać w a lo r p raw d ziw ości jed y n ie przy od p ow ied n iej in terp retacji).

(7)

2 8 8 T A N Y A R E IN H A R T

W św ietle tych d efin icji w m etaforze (I) „jadące konno na falach ” og n isk iem jest „jadące k onn o”. Jeśli w m iejsce w yrażen ia „jadące kon­ n o ” p odstaw im y np. „unoszące s ię ”, otrzym am y (II) „unoszące się na fa la ch ”, co jest w yrażen iem dosłow nym . W yrażenie (II) w yk azu je po­ nadto „podobieństw o zn aczen iow e” do (I), poniew aż argu m en ty („ fale”) są id en tyczn e w (I) i (II), a p red yk aty „jadące” i „unoszące się ” łączy w sp ólna cecha — posuw anie się w przestrzeni (a także parę inn ych cech, co można spraw dzić w tab eli 1). Jeśli n atom iast w m iejsce „ fa l”

pod-T abela 1 „ fa le ” — ożyw ion y 4- ciecz „koń” + oży w io n y — ciecz „jazda k o n n a ” ( ) + ożyw ion y „unoszenie s ię ” ( ) — ożyw ion y

p o su w a n ie się za p o su w a n ie się za p o su w a n ie się p osu w an ie się

pom ocą ru ch ów pom ocą ru ch ów (w przestrzeni) (w przestrzeni)

w zn o szą cy ch się w zn oszących się i opadających

n ie śm ie r te ln y śm ierteln y na w ierzch u czegoś częściow o na w ie r z ­

(konia) chu czegoś (w ody)

b łę k itn y

sło n y jada paszę

brak em ocji m a p e w n e uczucia m ożliw ość reakcji brak reak cji

i in telig en cję u czu ciow ej w obec uczuciow ej obiektu, na którym

się jedzie (konno) b u rzliw y bądź dziki bądź p osłu szn y

sp o k o jn y

szla ch etn e zw ierzę czyn n ość lu d zi szla ­ ch etn ie urodzonych

s iła 1 siła m oc i p a n o w a n ie

sta w im y np. „k onie”, otrzym am y w yrażen ie (III) „jadące na k oniach ”, które nie w y k a zu je „podobieństw a zn aczen iow ego” do (I), p oniew aż ar­ g u m en ty w (I) i (III) n ie m ają tych sam ych przedm iotów odniesienia {jeśli zam iast „ fa l” p o d staw im y ich syn onim bądź argum ent o id e n ­ ty c zn y m od niesieniu , rezu lta t tego p odstaw ien ia — np. jadące konno na sp ien io n ych bałw anach — n ie sp ełn i w ym ogu , że R (W ) pow inno być w yrażen iem dosłow nym ).

Z naczenie drugiej p ary term in ów Blacka: „przedm iot g łó w n y ” i „przedm iot p om ocn iczy” jest jeszcze m niej jasne. P rzystęp u jąc do szczegółow ej analizy, B lack, jak w ielu in n y ch badaczy m etafory, u żyw a jak o przykładów jed yn ie m etafor rzeczow n ik ow ych (m etafor sk ład a­ jących się z dw óch rzeczow n ik ów i łącznika). Stw arza to w rażen ie, że „przedm iot g łó w n y ” i „przedm iot p om ocn iczy” są term inam i dodatko­ w y m i, d u b lującym i odpow iednio „ognisko” i „ram ę”, poniew aż w

(8)

zda-O R zda-O Z U M IE N IU M E T A Fzda-O R Y P zda-O E T Y C K IE J 289

n iu „człow iek jest w ilk ie m ” „ w ilk ” to zarówno ognisko, jak i przed­ m iot pom ocniczy. Form alne definicje podaw ane przez Blacka (1977: 100, przyp. 28) n iew iele w yjaśniają. Przedm iot głów n y G określono jako „w przybliżeniu to, czego zdanie r z e c z y w i ś c i e d otyczy”. Jest to isto tn ie przybliżone, lecz jeszcze zrozum iałe 7, czego n ie można p ow ie­ dzieć o następującej definicji: „przedm iot pom ocniczy P to to, o czym jest R(W) czytana liter a ln ie”. Zdanie to w takiej form ie n ie ma sen su , gdyż cała sprawa polega na tym , że m etafory nie m ożna odczytyw ać d osłow nie, a zatem „odczytana litera ln ie” R (W ) nie m ów i o niczym . Jed yn ą drogę w yjścia stan ow i zdefiniow anie przedm iotu pom ocniczego jako „czegoś”, co jest w yn ik iem dosłow nej m od yfik acji pod w p ły w em ogniska. Lub dokładniej, w w yrażen iu m etaforycznym R(W) przedm iot pom ocniczy ok reślim y jako ram ę R z, (), w której p ojaw ien ie się W z. daje w rezu ltacie w yrażen ie dosłow ne RZ( W Z,), takie, że n ie w y k azu je ono podobieństw a znaczeniow ego do fÇ(W,<)

Zgodnie z tym i definicjam i w m etaforze „jadące konno na falach ” „ fa le ” to przedm iot g łó w n y (zob. też przyp. 7), przedm iot zaś pom ocniczy to „konie”, poniew aż w y stąp ien ie ogniska „jadące konno” w ram ie ( ) „na k oniach” da w rezu ltacie w yrażen ie dosłow ne „jadące na k oniach”, k tóre jak w id zim y, n ie jest podobne znaczeniow o do w yrażen ia m etafo­ rycznego w ed łu g podanej w yżej definicji podobieństw a znaczeń. Choć B lack n iczego podobnego n ie proponuje, zgodziłby się chyba z tą ana­ lizą, poniew aż daje ona jedyną m ożliw ość przekładu term inów T i N, k tó ­ re Black pragnie zachow ać, na term inologię jego w łasnego s y s t e m u 8.

7 W rzeczy w isto ści term in „przedm iot głów n y [principal s u b j e c t ]” jest istotn ie redundantny, pon iew aż zaw sze będzie tożsam y z ram ą (bądź częścią ram y). R ozu­ m iana d osłow n ie d efin icja przedm iotu głów n ego jest m yląca, p on iew aż ok reślen ie „to, o czym fa k ty czn ie m ów i m etafora” stanow i form ułę ujm u jącą znaczenie m eta ­ fory, a n ie zn aczenie jednego z jej składników . Już R ichards p rzestrzegał n a s przed m ylen iem tenoru ze znaczeniem m etafory. Lecz B lack, p osługując się tą d e­ fin icją, m iał p raw dopodobnie na m yśli coś innego. W m etaforach typu przed m iot— m od yfik ator, np. „człow iek jest w ilk ie m ” lub „m orze ryczy” p rzedm ioty głów n e „ czło w iek ” i „m orze” m ożna opisać jako „to, o czym m ów i m eta fo ra ”, co znaczy po prostu, że m etafora m ów i coś o m orzu, a m ia n o w icie, że ono ryczy. Innym i sło w y , p rzed m iotem g łów n ym jest to, co ognisko m od yfik u je, lub ogólniej (by objąć także m eta fo ry typu orzeczenie— dopełnienie [ver b — object], jak przez nas an alizow an a), to, z czym ognisko w y stęp u je, a m ian ow icie z ram ą.

3 W m etaforach łączn ik o w o -rzeczo w n ik o w y ch [c opula-nom inal m e t a p h o r s ]

(„człow iek jest w ilk ie m ”) przedm iot p om ocniczy zaw sze będzie rów n ież ogniskiem . T łu m aczy się to tym , że przedm iot pom ocniczy w sk azu je zw y k le na dom yśln y rzeczow nik [constructed noun] (bądź przedm iot), który w chodzi w interakcją z rzeczow n ik iem w y stęp u ją cy m e x p li c it e w m etaforze. W w yp ad k u m etafor rze­ czo w n ik o w y ch n ie zachodzi potrzeba ta k ieg o dom yślania się, p on iew aż oba rze­ czow n ik i (bądź przedm ioty) są w y m ien io n e (człow iek p rzyrów nany jest do w ilka). P roponow ana d efin icja przedm iotu pom ocniczego b ędzie m iała zastosow an ie ró w ­ n ież w obec tego typ u m etafor, z tym że w takich w yp ad k ach w w yn ik u p o d sta ­ w ie n ia u zysk am y zdanie dosłow n e tau tologiczn e: w ilk jest w ilk iem .

(9)

290 T A N Y A R E IN H A R T

1.3. Interpretacja m etafory

O m ów ione w yżej różne koncepcje a n alizy m etafory i jej rozbioru na części sk ład ow e w sk a zy w a ły na cztery słow a, które m ogą być istotn e w procesie in terp retacji zw rotu „jadące (konno) na fa la ch ”, a m ianow icie: fale, jadące (konno), koń, unoszące się.

Choć teorie sem an tyczn e badaczy litera tu ry są bardzo w ątłe, m ożna posłużyć się n im i do sporządzenia listy przybliżonych cech sem antyczn ych (bądź kom ponentów znaczen iow ych ) dla każdego słow a. L ista ta n iek o­ n ieczn ie m u si odpow iadać słow n ik ow ej d efin icji danego słow a, przekazu­ je ona raczej „system n asu w ających się p ow szechnie skojarzeń [com m on­

p laces]”, k tóre łączy z n im dana grupa m ów iących (Black), bądź jego

„k onotacje” (B eardsley) lub „w artość em o ty w n ą ” (Richards). Ta in tu ic y j­ na lista w ygląd ałab y m n iej w ięcej tak, jak w tabeli 1.

Na p odstaw ie tej listy cech dokonana zostanie ostateczna interp reta­ cja m etafory. W edle B lacka (1977: 99) „m etafora selek cjon u je, u w y ­ pukla i organ izu je” cech y, które znalazły się na tej liście. Trzeba zde­ cydow ać, k tóre cech y zostają zatarte (np. określenia: „b łęk itn y ”, „słon y”, „jedzący p a szę” są praw dopodobnie n iew ażn e), które zaś zostały p rze­ n iesion e z jednego słow a na drugie i jaki p ow stał p rzy tym sens. Takie p ostęp ow an ie in terp retacyjn e uw aru n kow an e jest d ecyzją podjętą w fa ­ zie poprzedniej. O wa faza, w której ok reślon e zo sta ły części sk ład ow e m etafory, przesądza o tym , m ięd zy jak im i kolum nam i tab eli 1 zachodzić b ędzie proces p rzeniesienia cech. P o w sta ły w zw iązku z ty m cztery m ożliw ości: p rzen iesien ie cech (bądź kom ponentów znaczeniow ych) na­ stępuje:

1) m ięd zy „jadące (konno)” i „unoszące s ię ” (u B lacka — ognisko), 2) m ięd zy „ fa le” i „koń” (u B lacka — przedm iot g łó w n y i pom ocni­ czy),

3) m ięd zy „ fale” i „jadące (konno)” (u B eard sleya — rzeczow nik i m odyfikator),

4) m ięd zy „unoszące się na falach ” i „jadące na k on iu ” (u R ichard­ sa — tenor T i nośnik N).

W ybór m ożliw ości 1 zakłada, że w yrazem n ielitera ln y m je st w m eta ­ forze w yraz b ęd ący ogn isk iem „jadące (konno)” i że jed yn ym pożądanym od czytaniem jest od czytanie sen su tego słow a, żadna zm iana n ie zajdzie zaś w sen sie sło w a „ fa le”. Teoria su b stytu cji, którą B lack k ryty k u je, głosiłab y, że sen s słow a „jadące (konno)” jest w k ontek ście tej m etafory id e n ty czn y z sen sem słow a „unoszące s ię ”. Teoria interakcyjna, którą w y su w a on jako altern atyw ę, u znałaby, że p o w staje to na drodze sw ego rodzaju w zajem n ego od działyw an ia kom ponentów zn aczen iow ych słów „jadące (konno)” i „unoszące s ię ”. Interpretacja oparta w y łą czn ie na tym w yb orze zakłada w każdym razie, że rozum iejąc tę m etaforę, nie m y ślim y zu p ełn ie o koniu.

(10)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y P O E T Y C K IE J 2 9 1

percepcją pojęcia „ fali” i „konia”. Poprzez ten proces w m etaforze może nastąpić zm iana znaczenia słow a „fale”, tak że zysk ałoby ono p ew n e ce­ ch y konia. O kreślenie tej m etafory jako m etafory „an im acyjn ej” zw iąza­ n e jest z w yb orem tej m ożliw ości.

W ybór m ożliw ości 3) nie różni się zbytnio od 1). I ona zakłada rów ­ nież, że słow o „jadące (konno)” n ie ma tu znaczenia dosłow nego. W szel­ ka próba zastosow ania go (jeśli w ogóle ma ona sen s) m usi w końcu doprowadzić do porów nania m ięd zy kom ponentem zn aczen iow ym „jadące (konno)” i kom ponentam i znaczeniow ym i podobnym i do tych, które zgrupow ano w tab eli 1 pod słow em „unoszące się ”.

W ydaje się, że m ożliw ość 4) n ie m oże w n ieść w ięcej inform acji, niż to w yn ik a z połączenia w n iosk ów z 1) i 2). Zakłada ona, że niezbędne je st zarówno skonstruow anie pojęcia w spółoddziałującego ze słow em „ fa le” (2), jak i odczytanie sen su słow a „jadące (konno)” (1), oraz że p ełn e znaczenie analizow anej m etafory będzie stanow iło połączenie in­ form acji dostarczonych przez obie te procedury rów nocześnie. To w łaśn ie czyn i dośw iadczony odbiorca m etafory przy interpretacji w ięk szości (choć n ie w szystkich ) m etafor poetyckich.

N ajbardziej znaczącym w nioskiem , jaki daje się w ysn u ć z analizy teorii m etafory w badaniach literackich jest zatem rozróżnienie m ięd zy 1) i 2) jako dw iem a odrębnym i proceduram i w ystęp u jącym i przy inter­ p retacji m e ta fo r y 9. Procedurę leżącą u podstaw typ u 1) nazyw ać będę i n t e r p r e t a c j ą o g n i s k o w ą [/ocus interpretation]. Procedurę zw iązaną z typ em 2), k tóry m ów iąc term inam i Blacka, w ym aga rekon­ strukcji przedm iotu pom ocniczego, nazw ę i n t e r p r e t a c j ą n o ś n i ­ k o w ą [vehicle interpretation]; term in ten jest prawdopodobnie zgodny z inten cją Blacka, jako że zachow uje pierw otne rozróżnienie Richardsa.

D w ie procedury interpretacyjne

2.1. Interpretacja ogniskow a i interpretacja nośnikow a

P rzy jrzy jm y się dokładniej tym dwom procesom. Dla u łatw ien ia pow tarzam d efin icje ogniska i n ośnik a10:

Jeśli w yrażen ie m etaforyczn e przedstaw im y jako R Z-(WZ.) to:

» R óżnica m ięd zy (1) i (2) p olega zasadniczo na tym , co M ooij (1975) op isu je szczegółow o jak o k o n flik t m ięd zy m on istyczn ym (1) i d u alistyczn ym (2) p od ejściem do m etafory. M ooij u siłu je ponadto dostarczyć a rgu m en tów n a rzecz pod ejścia d u alistyczn ego, lecz w e w n iosk ach k oń cow ych stw ierdza, że b yć m oże zagadnienia tego n ie da się w yraźn ie rozw iązać. T w ierdzę, że rozw iązan ia n ie sta n o w i tutaj w ybór m ięd zy dw om a w sp om n ian ym i pod ejściam i, lecz raczej u św ia d o m ien ie sobie, że oba z nich przed staw iają sob ą procedury rozum ienia oraz że n orm alnie oba dają się zastosow ać do każdej m etafory, choć (jak w y k a żem y w rozdziale 2.2) ich w zględ n a p rzew aga m oże u leg a ć zm ianie.

19 O becne om ów ien ie ograniczy się do m etafor, z k tórym i łączy się p o g w a ł­ cen ie ograniczeń selek cy jn y ch (lub do w yrażeń „rodzajow o n iep o p ra w n y ch ”). In n y ty p m etafor, znany jako „m etafory— zastąp ien ia [r e p l a c e m e n t m e t a p h o r s ]”

(11)

(Brook-2 9 (Brook-2 T A N Y A R E IN H A R T

I) Wy jest ogniskiem , jeśli m ożliw e je st zastąpien ie W z, p rzez W z , tak że R Z'(WZ) jest w yrażen iem dosłow nym i w y k azu je podobieństw o znaczeniow e do RZ’(W Z,).

II) N ośn ikiem jest rama Rz( ), w której pojaw ien ie się W z. daje w rezu ltacie w yrażen ie d osłow ne R Z(W Z,), przy czym R Z(W Z,) n ie w y k a ­ zuje podobieństw a znaczeniow ego do RZ,(WZ,).

A by p onow nie zilu strow ać zastosow anie tych d efin icji przy u stalaniu ogniska i nośnika danej m etafory, rozw ażm y następującą słyn n ą m eta­ forę:

T h e y e l l o w fog t h a t r u b s it s b a c k u pon th e w i n d o w pan es

[Żółta m gła, co ociera się grzbietem o s z y b y ]11

W m etaforze tej ogniskiem jest „ociera się grzb ietem ”, poniew aż m ożem y podstaw ić za n ie inne w yrażen ie, np. „dotyka”, „kłębi s ię ”, „podchodzi”, u zysk ując w y ra żen ie dosłow ne, np· „Żółta m gła, co dotyka sz y b y ”. To d osłow ne w yrażen ie w yk a zu je — zgodnie z w y żej podaną d efin icją — p rzyb liżon e podobieństw o znaczeniow e do w yrażen ia m e­ taforycznego, gdyż jego predykat przecina się znaczeniow o z predyka­ te m w yrażen ia m etaforyczn ego (choć n ie jest ono oczyw iście identyczn e znaczeniow o z w yrażen iem m eta foryczn y m i sam o w sob ie n ie m oże b yć uw ażane za p ełn e od czytan ie m etafory).

N ośnikiem w tej m etaforze jest kot (lub jakieś inn e zw ierzę, które kojarzy się z ruchem ocierania grzbietu o przedm ioty). O dtw orzony sen s tego nośnika w y n ik a z podanej w yżej d efin icji nośnika, poniew aż je śli w staw im y „ociera się grzb ietem ” w ram ę „kot, co ”( ), otrzym am y w yra żen ie d osłow ne „kot, co ociera się grzbietem o sz y b y ”, które nie jest jednak podobne znaczeniow o do m etafory w y jścio w ej, gdyż m ów i n ie o m gle, lecz o kocie.

-R ose 1958: rozdz. 1) bądź „ sy m b o le” (H endricks 1969) ob ejm u je w yrażen ia, które m ają sen s d o sło w n y (są „rodzajow o p o p ra w n e”), lecz w k o n tek ście, w jak im z o sta ły u żyte, n ie ten sen s jest zam ierzony. T ak w ięc d o sło w n e zdanie „dwór k ró lew sk i u d aje się n a p o lo w a n ie ” m oże być u ży te m eta fo ry czn ie do op isa n ia lw ó w czających s ię n a sw o je ofiary. L ub jak w p rzy k ła d zie v a n D ijka (1975), w zdaniu „Piotr w o la ł zerw ać jed en z m iejsco w y ch k w ia tó w ” w yrażen ie „m iejsco­ w e k w ia ty ” m oże oznaczać m iejsco w e d ziew częta. P roponow ana tu d efin icja n o ś­ n ik a w form ie, w jakiej tu została podana, n ie m a zastosow an ia do tych p rzyp ad ­ k ów . W ta k ich m etaforach sytu acja jest odw rotna od opisanej w yżej: w yrażen ia „dw ór k r ó le w sk i” i „ m iejsco w e k w ia ty ” fu n k cjo n u ją jako to, co op isałam jako „n ośn ik ”. A zatem w ty ch przypadkach n ośn ik je s t dany, a in terp retacja polega na sk on stru ow an iu „tenoru” (w p rzyb liżen iu d o sło w n eg o tem a tu w ypow iedzi). O kazuje się w ięc, że tak jak i w m etaforach łączn ik o w o -rzeczo w n ik o w y ch , o k tó ­ rych w sp om n iałam w p rzyp isie 8, w m etaforach „sym b olach ” ognisko i n ośn ik d ane są p rzez to sam o w y ra żen ie (choć w m eta fo ra ch łą czn ik o w o -rzeczo w n ik o w y ch d an y jest ró w n ież tenor). N iew y k lu czo n e, że m o żliw a jest bardziej ogólna d e fin i­ cja n ośnika, która ob jęłab y tak że ow e p rzypadki „sym bolu”, lecz jej o m ów ien ie przekracza ram y tego artyk u łu .

(12)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y PO E T Y C K IE J 2 9 3

Z identyfikow an ie ogniska i nośnika stwarza podstaw ę do interp retacji m etafory. D w ie stosow ane przy tym procedury różnią się w sposób dość zasadniczy. Interpretacja ogniskow a przypisuje p ew ien sens w yrażen iu ogniskow em u, co sprowadza się do w yboru tych cech zw iązanych z og­ n iskiem , k tóre m ają zastosow anie w danym kontekście. Tak w ięc spo­ śród cech ocierania się grzbietem , z k ontekstem m etafory Eliota zga­ dzają się tak ie cechy, jak bycie w kontakcie fizyczn ym oraz znajdow anie się w ruchu, one też mogą być w ięc w ybrane. Procedura ta pozw ala w przybliżeniu zrozum ieć, o co chodzi w danej m etaforze bądź jak rzeczyw iście w ygląd a opisyw ana sytuacja (m gła kłębiąca się przed okna­ m i) i jak w iąże się ona z szerszym kontekstem m etafory. Jednak gd yb y ten poziom zrozum ienia, tj. uśw iadom ienie sobie, o czym m ów i dana m etafora, m iał w yczerpyw ać jej pełne znaczenie, p osłu giw an ie się m e­ taforą n ie m iałob y w ięk szego sensu, poniew aż ową część treści m etafo­ ry m ożna w yrazić dosłow nie 12. Nadal pozostaje do w yjaśn ien ia „obrazo­ w y ” aspekt m etafory, k tóry m ożna u chw ycić przez interpretację n ośniko­ w ą. Jej od zw ierciedleniem są tak częste w nauce o literaturze stw ierd ze­ n ia in terp retacyjne dotyczące porów nyw ania bądź zestaw ien ia w m eta­ forze dwu pojęć. Interpretacja nośnikow a nie m usi nośnikow i p rzyp isy­ w ać odczytania (poniew aż z chw ilą, gdy nośnik zostaje w yin terpretow an y, jego odczytanie jest znane). W iąże się ona raczej z u stan ow ien iem zw iąz­ ku m ięd zy dwom a w chodzącym i w grę pojęciam i, w rozw ażanej m eta­ forze — „m głą” i „k otem ”. P oniew aż w m etaforze tej oba pojęcia są konkretne, obraz jest bogaty w w ybrane elem en ty w izu aln e — m o żem y sob ie w yobrazić płow ego kota i płową m głę, jedno i drugie w ruchu. Może zachodzić podobieństw o m iędzy kędzierzow atością kociego futra i k onsystencją m gły. M gła m oże zostać skojarzona z czym ś ciep łym czy n a w et przyjaznym , ta m gła ma w sobie coś zm ysłow ego, co w ią że się z atm osferą w iersza. M ożliw ych jest kilka in n ych sposobów u jęcia zw iąz­ ku kota z m głą. Zasadnicza sprawa polega na tym , że choć częściow e zrozum ienie tego, o czym m etafora m ówi, m ożliw e jest na podstaw ie in ­ terp retacji ogniskow ej, pełne zrozum ienie m etafory sprawia, że zachodzi ow o podw ójne postrzeganie kota i m g ły — co stan ow i procedurę in ter­ pretacji nośnikow ej.

Rozpatrzm y teraz funkcjonow anie tych dw óch procedur na przykła­ dzie m etafory bardziej zagadkow ej i trudniej poddającej się analizie. Idzie tu o utw orzoną przez Cum m ingsa (S electe d P o e m s, s. 18) m etaforę „jasn ow łosy brak”:

12 G łów nie ta k w estia k r y je się w ostrzeżeniu R ichardsa (1936) przed u tożsa­ m ia n iem tenoru ze znaczeniem m eta fo ry oraz w argu m en tach B lacka (1962) p rze­ ciw k o teorii su b sty tu cy jn ej. A rg u m en ty przeciw hip otezie, że zn aczen ie m etafory jest ca łk o w icie p rzetłu m aczaln e na w yrażen ia dosłow n e, p rzed staw ia tak że B ar­ fie ld (1960).

(13)

2 9 4 T A N Y A H E IN H A R T

I m e a n t h a t th e b lo n d absen ce of a n y p r o g r a m / e x c e p t la s t a n d a l w a y s and fi r s t to l i v e / m a k e s u n i m p o r t a n t w h a t I an d y o u belie v e .

[M yślę, że ja sn o w ło sy brak w sz e lk ie g o program u / z w y ją tk iem w końcu, zaw sze i p rzede w szy stk im tego, b y żyć, / czy n i n iew a żn y m w szy stk o , w co w ierzym y.]

O gniskiem jest tu p rzym iotnik „ jasn ow łosy” (jego zastąpien ie da w rezu ltacie in terp retację dosłow ną, podobną znaczeniow o do w yrażen ia m etaforyczn ego, np. „ zu p ełn y brak”). Interpretacja ogniskow a m usi w ięc odczytać m etaforę poprzez ten przym iotnik. M etafora ta, jak m ożna się b yło spodziew ać po C um m ingsie, jest dość w ieloznaczna. P rzed staw iłam ją w sposób n ie form aln y k ilk u rozm ów com (różniącym się stopniem dośw iadczenia w odbiorze poezji) i u zysk ałam n astęp u jące m ożliw e od­ czytan ia oparte na in terp retacji ogn isk ow ej. D la m n ie i kilku m oich inform atorów m etafora ta m oże w p rzyb liżen iu oznaczać:

a) zu p ełn y, k uszący, cu d ow n y brak jak iego k o lw iek program u (nie­ posiadanie program u je st sytu acją pożądaną).

Inny rozm ów ca u w ażał, że m etafora ta oznacza coś w rodzaju: b) braku nieokreślon ego, n ie odznaczającego się żadnym i cecham i (brak je st „b ezb arw ny”, n ie m a żadnych szczególn ych rysów).

Trzeci rozm ów ca w ysu n ą ł oryginalną m y śl, że analizow ana m eta fo ­ ra oznacza:

c) będ ący czym ś n o w y m brak w szelk iego program u.

Inna m ożliw ość, na którą n ie n atrafiłam , lecz którą, jak m yślę, m ożna p rzypisać tej m etaforze w odpow iednim k ontek ście, ma charak­ ter „ m etafizyczn y” (religijn y, m ed ytacy jn y , itd.):

d) czy sto duchow y, b ezcielesn y brak w szelk iego program u (tw orze­ n ie program u n a leży do obszaru m aterialnego, n a leży zatem w y jść poza jeg o granice).

M etafora ta jest w ielozn aczna, gdyż p rzym iotnik „jasn ow łosy” jest w k ultu rze zachodniej bardzo „bogatą” jednostką lek sykaln ą, tzn. p rzy­ p isu je m u się w ie le k om p onentów znaczeniow ych, n ie zaw sze ze sobą zgod n ych (zob. tab elę 2; k om p onenty pow yżej lin ii przeryw anej m ają

T ab ela 2

żó łta w y ja sn o w ło sy

stan

n o siciel — człow iek kolor

k olor w ło só w

n ie n a cech o w a n y (bez koloru, bezbarw ny)

n iew in n y , czy sty

(w szy stk ie a n io ły i w różki są jasn ow łose)

m ło d y (dla n iek tórych ja sn y kolor w ło só w k ojarzy się z dziećm i)

+ ocena (1. p ięk n y k olor w ło só w , 2. ja sn y kon tra ciem ny, jak dobry kontra zły)

u w o d zicielsk i, k u szą cy (jasn ow łose k o b iety są uw od zicielsk ie)

(14)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y P O E T Y C K IE J 2 9 5

w y ż sz y stop ień odpow iedniości, poniżej tej linii znajdują się kom po­ n en ty czy też konotacje „im plikow ane”).

Stosując w obec tej m etafory (we w szystk ich w spom nianych odczy­ taniach) procedurę w łaściw ą interpretacji ogniskow ej, pom ija się (bądź znosi) kom ponenty znajdujące się ponad linią: „nosiciel— człow iek ”, „ko­ lo r ” i „kolor w ło só w ”, poniew aż kom ponenty te nie są w zgodzie z k on ­ tekstem „jasn ow łosy” w danej m etaforze: rzeczow nik „brak” będący ab­ straktem n ie m oże m ieć w łaściw ości koloru ani w łaściw ości istot ludz­ kich. Różne odczytania tej m etafory stanow ią zatem rezultat w yboru różnych jednostek z listy kom ponentów znaczeniow ych. Inform ator, który w yb rał w ariant b), w yjaśn ił, że w jego odczuciu „ jasn ow łosy” oznacza brak zabarw ienia, bezbarwność, tzn. w yb rał on jedyn ie ten kom ponent znaczenia „jasn ow łosy”. Interpretacja a) oparta jest na kom ­ ponentach „ + ocena” i „kuszący”. O dczytanie d) zachodzi w sk u tek w y ­ boru kom ponentów „ + ocena” i „niew inny, cz y sty ”. Inform ator, który zaproponow ał odczytanie c), posiada bardzo dużą „kom petencję w za­ k resie języka p oetyck iego”; sw ój w ybór uzasadnił tym , że w poezji ro­ syjsk iej jasn ow łosy często jest synonim em m łodego bohatera.

W ybór m ięd zy a)— d) daje czyteln ikow i podstaw ow e zrozum ienie "tego, co jest w tym w ypadku orzekane. Dalszej an alizy w ym aga jednak obraz w y w o ły w a n y przez m etaforę. W św ietle w yżej w y m ien io n y ch d efin icji nośnikiem jest tu osoba (ponieważ „osoba jasn ow łosa” jest w yrażen iem dosłow nym , n ie zw iązanym znaczeniow o z „jasnow łosym b rakiem ”). R ozm ów cy mogą się różnić stopniem dalszego w y szczeg ó l­ n iania cech, które przypisują tej osobie. L ecz z w yją tk iem jednego w szyscy, którym przedstaw iłam tę m etaforę, napom ykali na różne sposoby o fakcie, że w m etaforze tej „brak w szelkiego program u” jest personifikow any. W iększość z nich zauw ażyła — co w ięcej — porów ­ n an ie m ięd zy brakiem w szelk iego program u i kobietą.

S zczegółow y opis nośnika w iąże się z cecham i, które w ybrano na etapie interp retacji ogniskow ej: ci, którzy w yb rali odczytanie w edłu g w e rsji a), dostrzegli porów nanie do jasnow łosej i u w od zicielsk iej kobie­ ty; inform ator, k tóry w yb rał c), w ysu n ął porów nanie do m łodego chłop­ ca, podczas gdy inform ator w yb ierający b) całkow icie pom inął nośniko­ w ą interp retację m etafory i b ył zdum iony, gdy dow iedział się, że w ch o­ dzi tu w grę porów nanie (choć chętnie je zaakceptow ał). J est to w zgo­ dzie z faktem , że na etapie interpretacji nośnikow ej inform ator ten w słow ie „jasn ow łosy” sk oncen trow ał się na cesze koloru (nie nacecho­ w an y, pozbaw iony barwy), a n ie na cechach zw iązanych z ludźm i, którzy są jasnow łosi.

Znacznie trudniej niż interpretację ogniskow ą jest w ytłu m aczyć, co konkretnie zachodzi w procesie podw ójnej percepcji dwu pojęć (zw ła­ szcza że różni się on od dokładniej zbadanego procesu interp retacji w yrażeń dosłow nych). N ależy też zauw ażyć, że w różnych m etaforach

(15)

2 0 6 T A N Y A R E IN H A R T

proces ten m oże przebiegać odm iennie. W idzieliśm y пр., że w m etafo­ rze Eliota dwa w chod zące w grę pojęcia b y ły konkretne i stąd w ła ści­ w ości w izu aln e od gryw ały w ażną rolę w analizie m etafory. U C um - m ingsa zaś nie ma w izu alnego kanału porów naw czego, poniew aż jego m etafora zasadza się na pojęciu oderw anym . Choć p ersonifikacja pojęć abstrakcyjnych je st częstym zjaw iskiem w alegorii, Cum m ings odchodzi od alegorii, w yb ierając rzeczow nik abstrak cyjn y, k tóry oznacza nicość, d latego też fa k tyczn ie żadna interpretacja alegoryczna n ie jest m ożliw a. Interakcja, która tu zachodzi, ma zatem charakter bardziej p ojęciow y (czy też ab strakcyjny) niż w izu aln y. Z an alizy tej in terak cji m oże w y ­ pływ ać kilka tw ierd zeń in terp retacyjn ych , np.:

a) E lem en ty ab strak cyjn e są obdarzone życiem , w św iecie C um - m ingsa są one osobam i działającym i.

b) W p rzeciw ień stw ie do Parm en id esa Cum m ings sądzi, że brak/ n ieobecność n ie tylk o istn ieje, lecz także k ryje w sobie moc.

c) W gruncie rzeczy n ie ma różnicy m ięd zy istn ien iem a n ie istn ie­ niem , brak/nieobecność m ogą być trybem istn ien ia rów nie pociągają­ cym i żyw ym co jasn ow łosa kobieta.

S tw ierd zen ia te n ie w yczerp u ją w szy stk ich m ożliw ości, jakie przed­ staw ia sobą interakcja zachodząca w tej m etaforze. Ci, którym z tą m etaforą żyw o w iąże się obraz k obiety, m ogą dodać, że m etafora w do­ m y śle stw ierd za coś na tem at kobiet, np. że dążą do tego, b y żyć teraź­ n iejszością i m ają w ię k sz y kontakt z p ierw o tn ym i in styn k tam i ży cio ­ w ym i. W każd ym rasie m etafo ry takie, jak „jasn ow łosy brak” w skazują, że stop ień u szczegółow ien ia p rzyp isy w an y n ośn ik ow i m oże być różny. W m etaforach trad ycyjn ie opisyw anych jako „anim izacja”, „personifi­ kacja” czy też „u rzeczow ien ie” pojęć ab strak cyjn ych nośnik można je ­ dynie tłu m aczyć jako ozn aczający n ieokreślon ą osobę lub przedm iot i na podstaw ie takiego n ie u szczegółow ionego nośnika m etaforze takiej da się przypisać pew ną ogólnik ow ą interp retację n ośnikow ą (jak w po­ w y ższy ch tw ierd zen iach a)— c)). D ok ładn iejsze u szczegółow ien ie nośnika (jak „jasnow łosa k ob ieta” zam iast „jasnow łosa osoba”) m ogą różnić się w zależności od m ów iącego i n iek on ieczn ie są m ożliw e dla w szy stk ich m etafor 13.

18 S to p ień sp recyzow an ia n ośn ik a zależy też n a tu ra ln ie od in form acji d ostar­ czan ych przez ognisko. Tak w ię c w m eta fo rze „Z ap om n ien ie rozsn u w a w ok ół n as p a jęcze sie c i” ognisko „rozsnuw a p o jęcze s ie c i” n arzuca szczeg ó ło w y nośnik — pająka; o k reślen ie tej m eta fo ry jako je d y n ie b ęd ącej „an im izacją” zapom nienia jest ch yb ion e. O dnosi się to n ie ty lk o do m etafor, w k tórych w y stęp u ją p ojęcia abstrakcyjne. Z arów no w „słońce śm ieje się ” (np. D onne, N o k t u r n na d zień ś w i ę t e j

Łucji), jak i w „słoń ce pije ze m ną h er b a tę ” (p rzen iesion e z M ajakow skiego) m a m y

do czyn ien ia z p erso n ifik a cją słońca. Jed n ak że podczas gdy w p ierw szym p r z y ­ padku n ośn ik a — osob y — n ie da się d ok ład n iej określić, to w d rugim ognisko m oże nasu n ąć dalsze u szczeg ó ło w ien ie tej osoby jako osoby dorosłej (być m oże m ężczyzny), osoby p rzyjazn ej, członka tej sam ej k la sy społeczn ej c o m ów iący, itd

(16)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y PO E T Y C K IE J 2 9 7

2.2. U dział procedur interp retacyjnych w rozum ieniu m etafor (św iadectw o badaczy literatury)

P ełn e zrozum ienie m etafory poetyckiej jest zazw yczaj w yn ik iem za­ stosow ania interpretacji zarówno ogniskow ej, jak i nośnikow ej (tak b yło np. w przypadku w szystk ich om aw ianych dotychczas m etafor). Jednakże w zrozum ieniu danej m etafory m oże zachodzić w zględna prze­ w aga którejś z tych dw u procedur. Z jednej strony różne osoby m ów iące m ogą dawać przew agę jednej z procedur, pom ijając drugą. D ośw iad cze­ n i czy teln icy poezji zazw yczaj dają przew agę interpretacji n ośnik ow ej, podczas gd y cz y teln icy n iedośw iadczeni często pom ijają ten aspekt m e­ tafory i próbują „dosłow nego podstaw ien ia”, czyli in terp retacji ogn is­ k ow ej. Tak było w przypadku inform atora, k tóry w om aw ianym w y żej „jasnow łosym braku” przeoczył personifikację. Z drugiej strony m eta­ fory m ogą różnić się w sposób inherentny. W m etaforach m artw y ch (jak „żelazna w o la ” i „ryczące m orze”) nośnik stracił sw ą żyw o tn ość i ■— co za tym idzie — interpretacja nośnikow a nie ma tu zastosow ania. N atom iast w n iektórych tw órczych i now atorskich m etaforach p oety c­ kich interpretacja ogniskow a m oże być m niej trafna bądź n a w et n ie ­ m ożliw a. Tak np. w „w yem ancypow anym w ieczorze” Cum m ingsa żaden lub praw ie żaden z kom ponentów znaczeniow ych zw iązanych ze sło ­ w em „w yem an cy p o w an y ” (ognisko) n ie m oże w ystąp ić w k on tek ście „w ieczoru”. In terpretacja ogniskow a jest zatem praktycznie n iem ożliw a, choć m etaforę nadal m ożna odczytyw ać przy zastosow aniu interp retacji nośnikow ej.

N ajlepszym sposobem zobrazowania w zględnej przew agi k tórejś z dwu procedur w interpretacji danej m etafory jest ponow ne rozw ażenie rzeczyw istych sądów interp retacyjnych proponow anych dla m etafor. R ozw ażym y niżej analizę m etafor dokonaną przez L eecha (1969). A na­ liza ta p osłu ży jednocześnie jako k olejn y przykład, u kazujący, jak dw a om ów ione procesy rzeczyw iście funkcjonują u podłoża intuicyjnego ro­ zum ienia m etafory.

a) B u t y e lovers, t h a t b a th e n in gla dnesse [A w y , w m iłosn ym w e se lu sk ąp an i 14

D osłow n ie: A w y, k och an k ow ie, skąpani w radości]

b) S o m e t i m e w a lk i n g , n o t u n s e e n / B y h e d g e - r o w elm s, on hillo cks g r e e n ,

j R ig ht against th e e a ste rn gate / W h er e th e g re a t sun begin s his s t a te (M ilton, L ’A llegro)

[B łądząc czasem , w p ełn ym blasku, / pośród przydrożnych w iązów , po z ie ­ lon ych pagórkach / Tuż przed w sch od n ią bram ą, / G dzie zaczyna się p an o­ w an ie w ie lk ie g o słońca]

14 G. C h a u c e r , T ro ilu s i C ris e y d a . P rzełożył M. S ł o m c z y ń s k i . K ra k ó w 1978, s. 8.

(17)

2 9 8 T A N Y A R E IN H A R T

Zgodnie z naszą term in ologią w m etaforze a) ogn isk iem jest słow o „skąpani”, n ośnik iem zaś „w oda”. In terpretacja ogniskow a przypisuje zatem od czytanie sło w u „skąpani”, interpretacja n ośnikow a rozw ija p orów nanie m ięd zy w odą i w eselem . P rzek on am y się, że w tym p rzy­ padku analiza L eecha w zasadzie stan ow i odbicie in terp retacji ogn isk o­ w e j, a w k ład interp retacji n ośnik ow ej do ostateczn ego rozum ienia m e­ tafory jest dość nikły:

P o sta w a k o ch a n k ó w w zględ em w e se la w y ra ża się tym , że całym sercem m u się oddają. W esele 'staje stię ich ży w io łem — poza nim n ic n ie w id zą. Ich za d o w o len ie jest proste, n iesk o m p lik o w a n e, n iesk ażon e troską, podobnie jak u kogoś rad u jącego się w odą — ty m n a tu ra ln y m darem bożym (L eech 1969: 155).

Znaczenie słow a „skąpani” w p ow yższym k ontek ście skupia się w e ­ d ług interp retacji L eecha w ok ół d w u cech: p ełn i i prostoty. Idea p e ł­ n ości w yrażona jest w p ierw szym zdaniu jego analizy, w którym k lu ­ czow e zw roty: „całym sercem ”, „staje się ich ży w io łem ”, „poza ty m nic n ie w id zą”, w yrażają ideę uczucia przeżyw an ego w całej p ełni. Ta cecha p ełn i w yw od zi się z konotacji zw iązanej ze sło w em „skąpani” oznaczającym całk ow ite (pełne) zanurzenie w w odzie. Procedura in ter­ pretacji ogn isk ow ej pom ija fizy c zn y aspekt tej konotacji i w yb iera k o­ n otację p ełn i jako odpow iednią w k ontek ście tej m etafory. W ty m m iejscu m ożem y przypom nieć inną słynn ą m etaforę, która p osługuje się konotacją p ełn i zw iązaną z zanurzeniem w w odzie.

S t e e p ’d m e in p o v e r t y to m y v e r y lips

[N iech b y m n ie całk iem pogrążyło w n ę d z y ]15

C zasow niki „pogrążyć” i „kąpać/skąpać” m ają w spólną konotację zanurzenia w w odzie, lecz „kąpać” m a ponadto konotacje czystości i codziennej czynności, której brak czasow nik ow i „pogrążyć”. K onotacje te stanow ią źródło cech y prostoty, która została podkreślona w dru­ gim zdaniu an alizy L eecha („Ich zad ow olen ie jest proste, n ieskom plik o­ w a n e ”). Żadnej takiej w łaściw o ści n ie m ożna przypisać ognisku tej m etafo ry zaczerpniętej z Otella.

W ybór cech p ełn i i p rostoty spośród kom ponentów znaczeniow ych „skąpać” od zw iercied la zastosow anie in terp retacji ogniskow ej w ro­ zu m ien iu L eecha. O interp retacji n ośnikow ej, a dokładniej o bezpośred­ n im porów naniu m ięd zy „w odą” i „ w eselem ”, napom yka ostatnie zdanie a n alizy L eecha — zarów no woda, jak i w esele, są „naturalnym darem b ożym ”, lecz L eech n ie rozw odzi się nad ty m i jest rzeczą oczyw istą, że w jego rozum ieniu tej m etafory interpretacja nośnikow a gra jedyn ie n iew ielk ą rolę.

15 W. S z e k s p i r , O tello. T ragedia w p ięciu aktach. W p rzek ład zie J. P a s z ­ k o w s k i e g o . O pracow ał A . T r e t i a k . K rak ów 1927, s. 107.

(18)

O R O Z U M IE N IU M E T A FO R Y P O E T Y C K IE J 2 9 9

Choć zgadzam się z odczuciem L eecha dotyczącym tej m etafory — a i w m oim rozum ieniu w zajem ne oddziaływ anie „ w esela” i „w od y” n ie jest także czynnikiem dom inującym — należy w spom nieć, że m ożli­ w e są różne sposoby w yłożen ia sensu tej m etafory. Interpretacja noś­ nikow a przew aża w dokonanej przez Richardsa (1939) analizie bardzo podobnej m etafory z Otella, którą cytow ałam w yżej:

W przypadku n ę d z y ten orem jest stan p ozb aw ien ia czegoś, w y su szen ia , lecz nośnik — m orze bądź kadź, w których O tello chce się pogrążyć, stan ow i dla n a s przykład nadm iaru (s. 105).

W idzim y, że w rozum ieniu tej m etafory przez Richardsa nośnik „w oda” jest żyw o obecny i badacz dokonuje bezpośredniego porów nania k ontrastyw n ego m ięd zy nędzą i wodą (morzem), co następnie w yw iera w p ły w na jego (m etaforyczny) opis nędzy jako stanu w ysu szen ia.

W róćm y teraz do dokonanej przez L eecha an alizy M iltonow skiej m etafory „wschodnia brama, gdzie zaczyna się p anow anie w ielk iego słońca”. Przekonam y się, że w zględna przew aga jednej z dw u pro­

cedur została tu odwrócona. W ow ej m etaforze są dwa w yrażen ia ogniskow e: „bram a” oraz „gdzie zaczyna się panow anie” (w m iejsce tych dw u w yrażeń p odstaw ione zostanie zdanie dosłow ne, które w y ­ kazuje p ew n e podobieństw o do znaczenia m etafory). N ośn ikiem jest „w ładca” bądź „król”; jego pojaw ienie się w k ontek ście ow ych dwu w yrażeń ogn isk ow ych da w rezultacie zdanie dosłow ne: „w schodnia brama, gdzie zaczyna się panow anie w ielk iego króla”. W stw ierd ze­ niach L eecha dotyczących tej m etafory u w yp u k lon y jest w yn ik in ter­ pretacji nośnikow ej — m ianow icie porów nanie słońca do króla:

W ystęp u je o czy w iste p odobieństw o m ięd zy słoń cem i k rólem : ku obu w zn o sim y oczy; i słońce, i k ról są potęgam i m ogącym i daw ać i odbierać życie; są w sp a n ia li i oślep iająco ja śn i (słońce d osłow n ie, król w przenośni). W schodnia strona n ieb a jest jak bram a, pon iew aż sta n o w i „ w ejście”, p rzez k tóre słoń ce w stęp u je n a n ieb iosa (Leech 1969: 155).

Interpretacja w yrażeń ogniskow ych (tego m ianow icie, że „bram a” użyta jest zam iast w schodniej strony nieba oraz że „zaczyna vSię p a­ n ow anie w ielk iego słońca” zastępuje w schód słońca) jest przez L eecha jed yn ie krótko w spom niana w ostatnim zdaniu jego w ypow iedzi.

3. Interpretacja m etafory w obec opisu użyć dosłow nych (opinie lin gw istó w i filozofów języka)

L in gw isty czn e (bądź filozoficzn e) analizy m etafory zazw yczaj pom i­ ja ły interp retację nośnikow ą. N iekoniecznie posługując się term inem „ognisko”, an alizy te opierają się na założeniu, że zrozum ienie m eta ­ fo ry jest zasadniczo sprawą tego, co nazw ałam interpretacją ogniskow ą. Co ciekaw e, jest to rów nie praw dziw e dla obu stron biorących udział

(19)

3 0 0 T A N Y A R E IN H A R T

w dyskusji nad zagadnieniem , czy m etafory stanow ią od ch ylenie od norm y język ow ej. M ożem y zatem porów nać dokonane przez Z iffa (1964) i B ickertona (1969) an alizy m etafory „zielona m y ś l” (po raz p ierw szy u żytej przez M arvella w w ierszu Ogród). Ziff uw aża m etaforę za p rzy­ padek „w yp ow ied zi d ew iacyjnej pod w zględ em sk ład n iow ym ” (1964: 392). B ickerton natom iast sądzi, że m etafory „najsłuszniej jest trakto­ w ać jedyn ie jako rozszerzen ie system u przyp isyw an ia w łaściw ości [attri­

bu t e as s i g nm e n t ]” (1969: 48). W jego interesującej konstrukcji sem an ­

tyczn ej term in „znak oznaczony [ mar ked sign]” u ży ty jest w sen sie „znak zw iązany ze sp ecyficzn ą w łaściw o ścią”, np. „żelazo” n acechow a­ ne jest tw ardością, a „ sta l” nie. W m ow ie potocznej m ożem y zatem spotkać m etaforę „żelazna w o la ”, lecz nie „stalow a w o la ”. W przypadku tw órczej m etafory słow u m ogą b yć przypisane dalsze w łaściw ości. Mi­ mo tych różnic w teoretyczn ym u jęciu m etafory w idzim y, że dla obu badaczy zrozum ienie „zielonej m y ś li” jest spraw ą odczytania p rzy ­ m iotnika „ zielon y”, który w św ietle d efin icji z rozdziału 2 stan ow i ognisko m etafory. Oto co m ów ią oni o tej m etaforze:

R ozpatrzm y w y p o w ied ź „w yraził zielon ą m y ś l”. D ew ia cy jn o ści tego zdania n ie m ożna w ią za ć z „ m y ślą ”, lecz jed y n ie ze sło w em „zielon a”. N iech Et sta n o w i w ybór elem en tó w , k tóre m ogą w y stą p ić, n ie w y w o łu ją c d ew ia cji sy n ta k ty czn ej w otoczen iu „W yraził (...) m y ś l”. M ożem y zatem odnieść to w yrażen ie do reg u ł gram atyczn ych , p o w o łu ją c się na regu łę, że Ei ->- „zielona” (Z iff 1964: 395).

Gdy u ży w a n y jest zn ak już oznaczony, tak i jak „ zielo n y ”, w ła śc iw o ść , którą p ociąga on za sobą, m oże zastąp ić w ła ściw o ść norm aln ie dlań przyjętą; tak w ięc „zielonej m y śli” p rzyp isan a je st raczej cech a p rzyn ależn ości do n a ­ tu ry („naturalny”) niż „ ży zn y ” — w sk a zu je na to kon tek st: „zm ienia każdą rzecz stw orzon ą / w zielo n y m cieniu w m y śl zielo n ą ” 16 (B ickerton 1969: 49).

Choć Ziff i B ickerton n iew ą tp liw ie m ają rację, zakładając, że aby zrozum ieć, o czym m ów i m etafora „zielona m y śl”, m u sim y uśw iadom ić sobie, co oznacza pojęcie „zielon a”; ze w szystk iego, co p ow ied zieliśm y w rozdziale poprzednim , jasno w yn ika, że trzeba ponadto u w zg lęd ­ nić, iż m etafora ta ob ejm uje także (przynajm niej potencjalnie) obraz bądź podw ójną percepcję dw óch pojęć. Poza k ontek stem utw oru M ar­ v ella m etafora ta jest w ielozn aczna i m ożliw e jest u stalen ie sensu nośnika na kilka sposobów . N adanie nośnik ow i sensu roślin y przyn iesie stw ierdzenia interp retacy jn e w rodzaju: „Przeprow adzono porów nanie m iędzy m yślą i rośliną. Poprzez to porów nanie »myśl« zysk u je n iektóre cechy »rośliny«, ma p ew ien rodzaj życia, rośnie i rozw ija się ”. W pra­ cach Ziffa i B ickertona nie ma w zm ianki o tej m ożliw ości interp retacji nośnikow ej.

16 A . M a r v e l l , Ogród. P rzeło ży ł J. S. S i t o . W: Poeci j ę z y k a angielsk ieg o. W ybór i opracow anie: H. K r z e c z k o w s k i , J. S. S i t o , J. Ż u ł a w s k i . W arszaw a 1969, t. 1, s. 707.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tym celu należy ustawić kursor myszy w prawym dolnym rogu komórki D2, wcisnąć lewy przycisk myszy. i naciskając go przeciągnąć kursor w dół, aż do

Przeczytajcie uważnie tekst o naszym znajomym profesorze Planetce i na podstawie podręcznika, Atlasu geograficznego, przewodników, folderów oraz map

Na koniec można zauważyć, że dalszych badań podjętych w niniejszej pracy wymagałby model działania, w którym działanie nie jest oparte na regułach, a więc model

Takie zawężenie wynika przede wszystkim z potrzeby dysku- sji na temat rozwoju, przyszłości i tożsamości historii mówionej w naszym kraju (w Europie Zachodniej oraz

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

[r]

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Ale zażądał, by poddano go egzaminom (ostrość wzroku, szybkość refleksu), które wypadły pomyślnie, toteż licencję, w drodze wyjątku, przedłużono na rok. Kilka lat