• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 42 (15/17 sierpnia 1930)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 42 (15/17 sierpnia 1930)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, dnia 15[17 sierpnia 1930 roku.______ Cena nam era 2 0 growy.

RoR II

L T A

MUCHA

Nr. 42

Oto przywódcy*), którzy w roku 1920 zgodnie wykrzesać zdołali z Narodu Polskiego „Cud nad Wisłą”. Zaledwie 10 Jat minęło, a jak daleką i nieprawdopodobną wydaje się nam współpraca tych ludzi. jednak Polska, wciąż jeszcze zagrożona ze Wschodu i Zachodu, wymaga nadal

zgodnego i ofiarnego wysiłku wszystkich bez wyjątku synów swoich.

W rocznicę wiekopomnego czynu, który oby w zawistnem zacietrzewieniu zaślepieńców nie po- '________szedł na marne,przypominamy tę historyczną k o n i e c z n o ś ć ! ! !

*) Gen. Józef Haller, dowódca armji ochotniczej, Wincenty Witos — ówczesny premjer, Wojciech Trąmp- czyńsk! — marszałek Sejmu Ustawodawczego, Władysław Sikorski — zwycięski dowódca armjl północnej, Józef Piłsudski — marszałek Polski I Naczelnik Państwa, Kazimierz Sosnkowskl — ówczesny minister wojny.

(2)

Ż Ó L T f l M U C H A

Od ludów zwana męczennicą, Ojczyzno dumna iechickiego rodu!

W miłości naszej królewskim dyademie, Swoje królewskie prowadziłaś plemię, — Teraz juz wolnaś pośród wolnych synów, Którzy wpatrzeni w twe promienne lico, Stoją na straży jasnego odrodu,

Twojej wielkości śród lasów wawrzynów, Gdy piętnastego sierpnia rano błysło, — Święcisz rocznicę swą— cudu nad Wisłą..

Bezmyślne hordy w twe progi wtargnął/, Polsko, w granice twoje, ś ^iętokradzko..

flby twój naród znieważyć, splugawić, fl z* nim i ciebie — po zbójecku zdławić!

Zuchwalcy! Teraz? Gdy Bóg zdjął kajdany?

Gdy dzieci nasze-wolne żyć zaczęły, — Po swojej ziemi stąpając junacko, Nędzny niewolnik w obrożę wkuwany, Co kark zbrodniarzom poddał w upodlenie, Chciał swoją hańbę wprządz w polskie Iwie

(plemię!

O! nie powróci ta chwila straszliwa, 1 Gdy naród wielki i sławny oszalał,

Dał swe dziedzictwo, swe ziemię, swe bory, 1 By obcy mieli z tych darów honory: — Że naród ćo miał zwycięstwa wciąż przednie, ffl Same Grunwaldy i same Podwiednie, — Chciał, by się nad nim noce rozpostarły, — S Mocarz zezwolił, by go wiodły karły,

Lecz szał przeminął,—przywrócona dzielność, fl droga nasza zwie się: — nieśmiertelność! #

Więc sława Tobie, Pclsko, Matko nasza!

I niech się święci pośród rocznic tylu Ff(l Ta, co zabłysła na ostrzu pałasza it Ludu, co zaległ od KaVpat do Hylu!

Który się korzy tylko u ołtarza, — ! Naród, co dzieciom swym hardo powtarza: ;!«.

Nigdy nie byłem zwyciężony..

Sam chciałem zależności prób..

Lecz gdy mi zbrzydły histryjony, i;

Strząsłem ich z karku prosto w grób! : "

Em . fil

mi pi

W r o c z n i c ę . . .

Rozmowy w barze pod „13“

— Słyszałeś, Sanacja zamierza obchodzić rocznicę zwycięstwa nad bolszewikami, nie 15 sierpnia, le jz 18 października.

— Cóż w tem dziwnego? Wszystko jest sa- nowane, więc dlaczegóżby i „Cud nad Wisłą" nie m at być zsanowauy, szczególniej, Kiedy się ma do dyspozycji tak zdolnego... okulistę jakim się okazał — marszałek Szymański.

* .

— Po domach na lodzie i na fiasku, docze­

kaliśmy s:ę o.becnie domów... na wodzie.

— Jakich? Nic o tem nie wiem...

— Jakto, nie słyszałeś żę Magistrat udziela zezwoleń na budowę domów pływ ających na Wiśle, by chociaż’w ten sposób ożywić ruch budowlany i... obniżyć rentę gruntową niezabudowanych placów...

• . *

— Jednak ,w Polsce jest sprawiedliwość! ’

— Czyżby? .

— I to bezwzględna, o czem świadczą fak­

ty: — nie tylko konfiskujo s'ę .Pamiętniki" gen..

Zagórskiego14 w ABC, al i również zabrania się na wiecSch publicznych (naprz. w Ł^towicach po w. brzeskiego) odczytywania .Mów i pism mar­

szałka Piłsudskiego".

*

— Mówią, że następcą premjera Sławka, którego upadek spodziewany jest najdalej na je­

sieni, będzie b. minister Józewski.

— Zawsze ten Józef, tymczasem przysłowie mówi, dwa grzyby w barszczu — to za dużo.

— Słusznie, i dla tego nie należy spodziewać s:ę w tym wypadku poprawy.

$

ProJeKtowane zjazdy

Komunikują nam, że po zjeździe w Ra- jf*

domiu odbędą się w Warszawie następujące zjazdy (terminy jeszcze nieustalone):

J. Urzędników min. skarbu — w II oddz. Szt. Gen. — 2. Urzędników B. G. K. — w gmachu gminy

(łtarozakonnych.

3. Mężów zaufania B. B S. — w Urzędzie Śled- <‘n (czym. tira

4. Szaradzistów — nad grobem K^ryżmy. nv 5. Nierejestrowanych akuszerek — w mieszkaniu lijra

(Boya-Ze^eńakiego.

6. Amnestjonowanych morderców— wlokalu Trzmie- m (łebskiego,

■7..' Konserw ■ ty stów — w muzeum osobliwości.

8. Zwolenników „kieszonkowej"—- w Komendzie Miasta. ^ 9.Strzelca w Studzieńcu.

10' B-. ministrów pomajowych — na karuzeli w ifI (Luna Parku. ^ 11 Niebieskich, ptaków i półświatka — w Ziemiań-

(skiei.

12. Projektowany zjazd Wielkich — nie 11 do;dzie do skutu. M issclini orijnówil Kat gorycz Si nic ; Waldtmaras pod s rażą; K mai Pasza zajęty 6:

{wkuwa a’fabet łaciński); Pangalos narazie w wię 1i>j zienlu gryzie razowiec, a Primo de R vera — i:;

ziemię. h

11

— Otóż zjazd Radomski wykazał, że mury jtj S a n a c y jn e j Grenady zostały poważnie zachwiane, j,1

— fi ja się ucieszę dopiero wtedy, kiedy j.

zostaną zburzone! |

— Dlaczego Panu Prezydentowi w jego po- * dróży do Estonji towarzyszy tak mało przedsta- '

wicieli prasy? '<]

— fl tybyś chciał, żeby tam był również przedstawiciel .Żółtej Muchy*?!?

(3)

Ż Ó Ł T A M U C H A 3

Posłucb aj ta Judkowie, Co wam dziadek opowie, 0 tem, jak to bolszewiki Dostały porządne wnyki • Temu rychtyk dziesięć lat.

Wlazły ci te psubraty, Z winy naszej głupoty, Pod Warszawy aż ulicp, Chcieli rabować stolice: — .Cud nad Wisłą” im nie dał.

Bo się stała dziwna rzecz, Partyjnictwo poszło precz, Zgoda, jedność nam nastała 1 zwycięstwo zgotowała Orężowi polskiemu.

Przegnaliśmy Moskali,—

W Rydze pokój spisali, A Polska w jedności Bilna W pracy także była pilna, Prędko rany zgoiła.

Każdy się do pracy wziął, Dobrobyt się rozwinął, W spokoju, miłości bratniej Polska kwitła coraz ładniej, — ftż przyszedł trzynasty maj...

Za łby się znowu wzięli, Sanacyję zrobili,

I już mija cztery latka, Jak czekamy wszyscy tatka, By się toto skończj ło...

Mówię wam po dobroci, Jak się waśń nie ukróci, Znów wrogowie nas napadną, Wyrządzą nam krzywdę łaciną, Zmarnuje się ludu moc!..

Chy ba dobrze każdy wie, Że zgodą się buduje: — Więc już skończcie bracia mili Z tym, za co nas ciągle bili:

Mądry Polak po szkodzieW..

Obawa przed zagładą (bajka)

Powszechnie jest znanem, że gdy okręt tonie, W życia własnego obronie, Opuszczają go najpierw Myszy

I Krysy.

Najlepiej wiedzą o tem mary­

narze...

To też kapitan

Widząc, jak Krysa z pod po­

kładu czmycha, Przytem pasażerów swych po­

bladłe twarze, — Chcąc uniknąć popłochu, (A może i statku bronić renomy

potrochu)—

Krzyknął: .Tam do lichal — Okręt nasz w porządku, burza

przeleciała.

Ta Krysa za wiele sobie po­

zwalała,—

Kazałem jej przeto statek nasz opuścić! “ ,A juścić !*

Wrzasnęły blade pasażery:

„Okręt już na pół zalany, To widać, jak dwa i dwa— cztery;

1 jeszcze jedna fala nowa, Jak ta, co przyszła niedawno

z Krakowa, A pójdzie na dno razem z nami..1* To rzekłszy, każdy zgarnia poły I radby $ię schronić do Chłop- Eska. Bkiej stodoły.

Zuzanna w Kąpieli (Bajka)

Pewna ryba srebrnołuska.

Która się w głębinach pluska 1 zażywa tam swobody, Zapragnęła wyjrzeć z wody.

Ciekawa była, jakie najświeższe są mody I czy to prawda, że te ziemskie kobJety Dług e suknie noszą i gorsety.

Co słychać w polityce, co nowego w rządzie 1 wogóle, jak tam ca lądzie?

Dawno już nie czytała gazety,;

Lecz słyszała coś nie coś o plaży, Gdzie się człowiek chętnie w słońcu smaży.

Popłynęła więc zaraz tam, choć bez kostjumu, Ufna, że jej policjant nie zoczy wśród tłumu.

Różne tam ujrzała kształty (Cierpliwa^ jest Wisła i Bałtyk).

Lecz ogólną uwagę na siebie zwracała Jakaś Jejmość nader , okazała, Z nią Dzieciak dosyć niemrawy,—

Co domki z papieru stawiał dla zabawy.

Jejmość była krzykliwa, jak Paw, Arogancko żądając specjalnych praw.

Rządziła, jak szara gęś, całą plażą, Krzycząc: .Jeśli tu już ludzie przyłażą, Niech przynajmniej na szarym końcu stoją tam,

Gdy Pieszczoszka swego kąpać mam!"

— .ftch, przepraszaml flch, pardon, Madame!"

Szeptał ten i ów cichutko, aby Nie rozdrażniać jeszcze wiecei Baby.

Lecz inni spoglądali na nią krzywo, Mrucząc głośno z mińą złtśliwą:

— .Droga panil Trochę więcej taktul Czy straciłaś już krytykę faktów?"

— .Ach, ciszej! Dajcie spokój! — drżeli wokół tchórze, — Po cóż wywoływać burzę?

Przecież wiecie, jak stasznie jest mściwa!

Pal ją sześć! Niech się nikt nie odżyw* 1"

Wówczas Ryba na migi pyta innych Ryb:

— . Powidżcie, cóż to za typ?

Wiecie? chociaż mam zimną krew, niczem u żaby, Zdenerwował mnie jednak widok tej Babj!“

hHir ha, ha ,— zaśmiał się szczupak,—

Czyżby cię zamroczył upał?

Naprawdę? Nie poznajesz? Nie wiesz? Dziwię się!

Wszak to Madame Sanacja ze swojem Bebi\“

J. Oręża.

Z Księgi przysłów

I Sanojca waść, i Radziwiłł waśó, a kto będzie świnie paść?!

Brak inu jednej klepki we łbie, choć ma ich kil­

kanaście w herbie.

Nie suknia zdobi człowieka, ale mundur, zwłasz­

cza pułkownikowski.

Wolnoć Tomku w swoim domku, ale za zgodą policji.

Co nagle, to po przejechanym przechodniu.

Im dalej w las, tem więcej spekulantów drzewnych.

Wśród najlepszych patrjotów, nadwyżki budżeto­

we djabli wzięli.

• - d 5 0 W

3

3 8 2

2 *

aa?8

CD 4 8» ^ g s-g jrg.

2: ^

^ o »ST

- Sxg.

CL CD

to n o*

f * 3^*

CT- M

£ 7t 5. CD

SC CJ D

£ £ < i 3 =<t tr ®

§ ®« * 3 o D ^ N* O

^ Ł g SI*W ® ® © S J S ® *1

i ° &

N *1 £.

s» © ® B

w w N J

>

• H

as

(4)

FARBIARNIAPAROWAT VD7Vr7KAV FABRYKA: Prosta50, tel.116-92(domwłasny) i PRALNIACHEMICZNAŁ. KANTOR: Złota16, telefon503-19. Praniechemiczne, farbowaniegarderoby damskiej i męskiej bez prucia. Czyszczenieskór,kołnierzy, bekiesz, dywanów, portjer i mebliw całości.

ź Ó L T A M U C H A

CA

V nh (4U

A

h C« U

<8 Vc

+*6 A0.

X0

Źe bolszewik nas.kocha, Syrenie dowodził

W ;pamiętnych dniach sierpniowych, kiedy już podchodził Pod mury warszawskiego, stołecznego grodu

Moskal, co szedł rabować, wynędzniały z “głodu.

Smutny jednak był koniec owego gruchania: —- Takiego nikt mu dawno nie urządził lania, Jak nasza dzielna „wiara", co Syrenę bronić Pospieszyła gromadnie, chcąc Mocha przegonić"...

W yniKi KonKursu

„Żółtej Muchy" ' na 3, humoreski

Z pośród 72 prac, nadesłanych na konkurs, jury wyróżniło i przeznaczyło do ściślejszego roz­

patrzenia dziesięć, opatrzonych naatępującemi godłami: 1) „Alfa XII Beta", 2) „Cenzura", 3) „Gó­

rą maj", 4) „Humor — to zdrowie", 5) „Kobron", 6) „Ormuz", 7; „Satyr", 8) „Stańczyk", 9) „Strzy­

ga14 i 10) „Wlejawa".

Którym z pośród tych dziesięciu wyróżnio­

nych zostaną przyznane trzy nagrody, — poda­

my w następnym numerze.

Z r y n k u K s ię g a r s k ie g o

„ D a m y i H u t a r y " —^Fredry

KomeJja, odsłaniająca najtajniejsze szczegóły z życia naszych .huzarów* w .Oazie*, ukazała się staraniem .Prasy Polskiej* w najnowszem wydaniu dla wszystkich.

„ Ś w ię t o s z K i” — Moliera

Nareszcie jedna z najwspanialszych komedyj Moliera, w przekładzie p. min. Czerwińskiego, autoryzowa­

nym przez Boy’a, ukazała się na rynku pod zmienio- nyw nieco, .zbiorowym* tytułem. .Świętoszki*. Jest to sztuka śmiało i z brawurą wytykająca antyklerykalny plan działania naszego energicznego ministra. Nakład .Bibljoteki wybranych dzieł dla młodzieży* pod redakcją p. Kuratora Lubelskiego.

W „ P u s t y n i i P u s z c z y ” — Sienkiewicza

Znakomicie zaktualizowane i ze znajomością rzeczy wydane, staraniem Klubu poselskiego B. B„ znakomite dzieło Sienkiewicza zyska dopiero teraz na przejrzystości 1 sile, dzięki czemu nadaje się specjalnie na czytanki w szkołach sanacyjnvch i w „Nowej Kadrowej", gdzie ukaże się jedno­

cześnie w odcinkach tygodniowych.

WyioKo urodzona

— Słyszałem, że synowa pani dobrodziki pochodzi z dobrego domu i wysoko urodzona.

— Dom to nieszczególny, potrzebuje re­

montu, ale zato rzeczywiście wysoko urodzo­

na, bo aż na 6-tem piętrze.

BeczKa (baka)

Za miasto daleko, nad niewielką rzeką, Beczkę wywieziono i tam zostawiono...

Ciekawa gawiedzi we dnie, w noce śledzi, Co za dziwna beczka? S kąd ona pochodzi?

1 coraz to więcej ciekawych podchodzi. — Robią wciąż wywiady, wre zawzięta sprzeczka, W gazetach sensacji : „Poliiyczna Beczka"!

Jeden mówi: „z miedzi”, drugi, że z żelaza, Co może zawierać?. Może w niej zaraz:?

Lub warszawskie źmijel? Coś tu podejrzanel?, Sprowadzić komisję! Muai być zbadani!

Aż przechodzień pewien, mądry co się zowie, W te mniej więcej słowa do zebranych powie.—

Panowit 1 wąchaj ciii a pozna i Sieczka, Ze asenizacji miasta jest to beczka, Rzucona za miasto, by nam nie pachniała!

Ot i sprawa cala!!.

Coś źle z wami, mości szewcy, spadkobiercy Kilińskiego, L gdzie są dzisiaj owi krewcy, nawet z roku dwudziestego. ' Narzekacie, że was „Bata*, męczy, gnębi i rujnuje, — czyżby trzeba było bata, co wytrwania chęć wykuje, flosj bv rzemiosło, chlubę kraju, należycie znów postawić, j j„

a was, niekoniecznie w maju, nowym czynem też "rozsławić- j 1

(5)

Ż Ó Ł T A M U C H A «

5

Decyzją Sądu Okręgowego, Wydział VIII Karny, uchy­

lono konfiskatę Nr. 36 Żółtej Muchy z dn. 21 lipca b. r.

Wobec tego w następnym numerze podamy zwoln o- ny obecnie z zajęcia artykuł p. t. „Lew z Jerozolimy".

REDAKCJA

M y s z i K o t

(Z cyklu: B a j k i d l a d o r o s ł y c h p o l i t y k ó w )

Waldemaras pragnął Wilna...

w tem naraz, sprawa pilna, (Trzęsą zaraz mu się łydki)...

Ma ambaras człek ten płylki...

N o w a M ły n a r K a W majowy dzień do miasta wrót Przybyli cni rycerze,

Z wojennych jeden słynny cnót Zaraz je szturmem bierze.

Warszawo puść, bo zburzym cię, Nie możem stać na mościel Należy się nam przecież coś Po długotrwałym poście.

Jesteśmy biedni, to nie wstyd, Hulanka nie bogaci,

Leoz co wypijem w murach twych, To ciebie też wzbogaci.

Na taką prośbę, taki giest, Otwarły się wnet wrota...

Każdy z nich je i wstawia „fest”, flż patrzeć jest ochota.

Po latach kilku takich sjest Stolica, jak wymarła, — Bo choć niektórym „byczo*

jest, — Sanacja wszystko zżarła.

1 chociaż jeszcze tu, czy tam, Grosz jakiś, się kołacze,

To jednak dziś sanator śam Z rozpaczy nawet płacze. Eska

Mysz, gdy całą książkę historji dwunastolecia Polski zjadła, Pomyślała, że polityczne orjen--

tacje wreszcie posiadła.

Więc rzekła: .Towarzyszki moje i towarzysze z Centrolewu, Przy puszczan’, że dosyć macie ciągłego z rodem kocim gniewu;

Pozwólcie tylko, a ja biedę na szą rai na zawsze ukrócę, I to nie przemocą, lei.z kota sanacyjnego też nawrócę.

Posłano po kota z sanacji. Kot, chociaż syty, lecz gotowy

Był i jeat na żądanie myszki do miłej,Jciekawej rozmowy.

Mysz wielką podjęła orację..Kot pilnie i uważnie słuchał, Płakał, wzdychał. Myszka my­

ślała, że^Kot się wzruszył, udo­

bruchał.

Zatem, by go całkiem nawrócić, mysz wpadła w kaznodziejski

zapał, I w tym ferworze wyszła z dziu­

ry. Kot na to czekał i mysz złapał.

Stanisław B agiński.

W P iK ilis z K a ć łi

M-

N

m

co

N

P*

o- ■£

o

nN 2

m r -

mH

c_

c n

No"

ET 0*■

£Ln 013 ow

*

O

2

\ r m H

~<

w

'76't/i N

<J O

< N 0>

Ofl> Cl.

5. °

i 05 - j XX N nMNP _.

* OJ

. rt oni ? a sr

,3

n>‘

Ul C/JN r“t“c TT

Coś mi z tej s t r u g i dużo g r u b s z y c h ryb pouciekało, zwłaszcza od

czasów radomskich... -

(6)

W IE L K A S Z O P K A P O M A JO W A

Au

<s fiu

^ <0 X TM w £ te to - A

n £ LU" .2 N A u -5 1 NU.

o

S • *

* .i

s 8z: £

u/

fl fi 0 O TJ

W W NH U

V

£LU oe.

3i*

U

*(3« N(0

*

fc

Pan Wlej-WstwialsRi mówi:

Takiem się cieszył na v - ten Rad<Jm, — no i nici.

Oblizałem się tylko sma­

kiem i... zostałem w War­

szawie. Bo jak tu można jechać, kiedy człek nie wie, dokąd i z kim. Dostałem aż trzy zaproszenia: do Ra domia, do Krakowa no i do zarejestrowania się w War­

szawce, — każde podpisa­

na przez ludzi, których ce­

nię i z któryni lubię wy­

pić. Pojadę do Krakowa, gdzie mnie Hawełka ciąg­

nie, bo dawnom go już nie odwiedzał, — to ci z Warszawy i Radomia obra­

żą się, a licho wie, czyje w rezultacie będzie na wierzchu. Pojechałbym do Radomia, ale tam niema ani jednej porządnej knaj­

py i w dodatku za mało asygnują na „przyjem­

ności": Powrona droga za darmo — to sta­

nowczo za mało za zerwanie z Krakowem i War­

szawą i bardzo niepewne jutro z temi panami z Radomia, jak opowiadał mi o tem jeden przy­

jaciel z „Robotnika", co rejestruje, lewicowych"

i „ideowych* legjonistów z pod sztandaru pp. Stru­

ga i Thugutta. W dodatku mówią, że i z gen.

Góreckim gorzej, bo to i z „forsą1* kuso i. będzie musiał ustąpić pierwszeństwa Smigłemu-Rydzowi.

Więc, obliczywszy wszystkie szanse, wolałem, jak prawdziwy mąż stanu, „zadekować” się w Warszawie i wyczekać wyjaśnienia konjuktury.

Zawsze tutaj znam wszystkie handelki i łatwiej uzyskać kredyt pod alkohol, którego nawet czę­

sto nie jeden właściciel chętnie mi postawi, żeby w dobrem, to jest mojem towarzystwie przepić frasunek: — każdy z nich spragniony jest lepszych czasów. Dzięki temu, chociaż pastki w kieszeni, jednak mogę od czasu do czasu po­

rządnie zwilżyć sobie gardło i również w spo­

koju, na cudzy koszt, oczekiwać lepszych czasów.

Hum or staropolski

(z W Kochowskiego).

Pytanie i odpowiedź

Pytała się JehannaWielopolska księdza, uprzy­

krzona srodze:—

Na zbawiennej, li ona, czy zgubionej drodze?—

Ksiądz rzecze:— „Hozdziaw gębę".-— Że zębów nie (miała

—„Nie będziesz“ —prawi, nw piekle, czemżebyi zgrzytała'?

Sic vos non vobis Płacy f ig nie szczepią, o przecie je dziobią,

Tak sanatorzy chleb jedzą, chociaż nań nie robią.

Słuszne

Staraś, a czemuż wolisz młodego, niż starca'/

—Nowszej pokrywki trzeba do starego garnca!!!

Z tąd i z owąd

Prof. Lamont — amerykanin, sporządził lisię najlepszych powieści świata, lecz pominął Sien­

kiewicza i wogóle pisarzy polskich, zamieszcza­

jąc trzeciorzędną pTodukcję angielską i amery.

kańską...

Ano, trudno! Co robić z tą pismaków zgrają?

Błagać, prosić: — niech państwo nas trochę kochają?

Wolę lwa — którego gromada Zulusów się lęka, Niż psa, co kontent, gdy go głaszcze ręka!

Sytuacja finansowa N emców „jest bardzo poważna, nieledwie fatalna"...

Jęczą pod podatkami pracownicze sfery, A rząd krocie marnuje na różne Reichswery!

Polobno jest zamiar przekazania niektórych zakładów dobroczynnych Magistratu instytucjom pry watnym - aby zmniejszyć koszta.. Przekaza­

nie to ma być „czasowe"...

Dlaczego czasowe? zapytam się ,kogo‘ ? Niechaj ster prowadzą, skoro wam, za drogo!

Tor dla jazdy konnej w Alejach Ujazdow­

skich ma być przerobiony na chodnik dla pie­

szych...

DU piechurów zaleją tor asfaltu tonną...

Więc w Warszawie już niema harcu]ących konno?

A podobno jesteśmy narodem kawalerzystów...

Coraz częściej donoszą pisma o nieudanych występach komunistów-.< Zdawałoby się, że agi­

tatorzy powinni zrezygnować, ale:

Jakby to nalętało, proszę państwa mego,

Lecz miło brać „pensyjkę* każdego .pierwszego*...

A Grecja — Rosja płacił

Jeden wójt na wileńszczyźnie zabrania sta wiać krzyże na własnych gruntach fundatorów..

Tu ,Tse-tse“ z swoja radą dyskretnie się zbliża:

By .pogadać* z tym wójtem w okolicy krzyża?

Komisja sejmowa przesłuchuje wciąż różne osoby w sprawie walących sią gmachów kolejo­

wych w Chełmie, a my powitmy krótko: poco przesłuchiwać?

Zamiast słuchać, lepiejby dobrze popatrzał!:

Czy się wali, czy nie wali?

W tem sedno sprawj 1

W Zimnej Wodzie pod Lwowem policja wy­

kryła fabrykę stuzłotówek. Pod Warszawą poli­

cja wykryła fabrykę pięciozłotówek i t.d.

Patryotyczne czucia śród tych ludzi grają, Wobec braku gotówki, swó; rząd wyręczają!

Możeby rząd, na tdwrót, wyręczył tych chłopczyków Dodrukowując, na prędce, kilka miljardzików?

W Stanach Ameryki Północnej ludzie cho­

rują od upałów.,.

No i z waszą .suchością” coście dokonali?

Znosiliby upały, gdyby się .skrapiah*!

Wilgoć, wilgoć, — to grunt!

Na Żoliborzu wycinają gaj — z zarządzenia komisji plantacji miejskich.

Plan'ator zapytał, z Żoliborza, Piętrzą:

Czego trzeba? Piętrz na to: powietrza! powietrza!

Plantator wziął siekierę i huknął na Piętrzą:

— Tu siekiera — zagmera! — A powietrza — nie trzaj Eoi.

(7)

ź o L r f l M U C H A 7 List małego Józia do dziadKa

Kohany działku!

Zdziwi się dziadek, rze pisze jósz nie z Warszawy, dokąt zwiałem dla wyczynił politycznych Ale i mn>e sie nahrzy mały odpoczynek. A po- wiewasz nie mam Pihilis. clc, wienc pojechałem do wójka na wieś. I tam. właśnie stało sie mjwienkszę nie- szczenśne, prawdziwa traged-ja pa­

na Miedzińskiego lub Jaroszewicza.

Zakohdhm sie\\\ i tó. na 6mór w mojej Kózynce Icie(Itazdrob­

niałe ot Kónegóndy; tak jo nazy wajo ot hfiii trzeciego wydania

.Dzikuski", bo to i modne i tesz, jak wójek muwi. trzeba było coś dla Ojczyzny zrobii.)

Ita ma lat jedenaście i jest jóss w drugiej klasie, pszechodzi z rokó na roicl Ćoprafda — to jej' tató

sia dobry kolega ma hózyna swej rzony, ktury posiadót znajomości pośrut belfruf .tych "Kuz". Wienc cósai dziwnego, rze Ita pszechodzi

z klasy do klasy, hoć to jest czas wąljci 'z protekcjo, przedefszystkiem dla osub óczestniczoncych w, Kon­

gresie Cent rozlewnym. I jabym tak potrafił 1

Ale wracam do żcczy. Zakoha łem się! -Rarzdemur to się sdaia, jak twierdzi de Kaden{t) Btijdow-- ski I Jest to jakieś dziwne ó ‘zócie.

Slepni* się na /szystko, co się wo kuł dzieje, mniej wiencej- tak. jak opowiadała babcią Brygida' da. "rze kiedy jo dziadek pokohał, to oślepł' na 1szystko i nawet dna oka nie miatr Tak jest i że mno, nawet nie, rozntawinn z nio. tylko- patsze na

Sfó, jak panna przy nadziei na Boy'a Żeleńskiego:.

Ale mósze wreszcie zdobył siena rozum polityczny i wybadać Ite, co do jej. pszekonań politycznych. Bo jak sie z nio orzenie, to przeciesz nje mngie dopóścić, rseby nastom piło sk&yrzowanie-sanatora (to jest mwe) pszypóśćmy' z Centrolwica, bo z tego wyniknoni morze tylko budrzet bez pretensji do CzerhoJri -.ózal Nie wiem tylko, jak żaczoni.

Kupi7e)n sobie podrenczńik dla za kohany ćh" i jkuwam. A morze dzia<łek mi doradzi, jak zączonć, bo hyba dziadek ma dcświdtczenie hoć muioio, rze teraz inne czasy 4 inaczej sie już w tej materji mu

wi i postempuje, czego działkowi życzy wnók Józio ’ Małpa

Bajeczka dla dużych dzieci.

Widząc często pana swego, lak przed lustrem sial, małpa, "korzystając z tego; ii pijany spal, kładzie "a się bez kozery jego buty, strój, ordery i na miasto'chyc! Późną pora ją nie razi!.-Mat pa wolnó, sztywno włazi do pewnej restau­

racyjki, znanej dobrze z libacyjki, różnych możnych tego świata, gdzie się różne figle piata.

Portjer skłonił się jej nisko, nie'śmie z lęku podejść blisko. Małpa pó dywanie kroczy, wytrzeszcza zdziwiona o;zy. Służba bije w pas po'rłoiy (małpa z hałdów wielce rada),.nawet szet onieśmielony grzecznie, kornie do iii fgada.

Małpa weszła jui na salę. Serce jej radośnie pika, wokół s e bie widzi galę, marsza dla niej gra muzyka. Małpa słucha upojoną, nagle — jikby obudzona, łap z półmiska za pie­

czyste i bęc n!em w śłksofonistę. Brawo, brawo! Szmer uznania. Szef się jeszcze niżej kłania. Małpa wielce się zdu­

miała: w domu za to lanie miała W ęc ią chętka nagła wzięła, swój rewolweir wyciągnęła I— pif—paf! do pikkolaka.

Chór zachwytów, bije klaka. W.ęc to małpę rozzuchwala, nie przeraź i jej już sala.

Hop! na bufet 3o talerzy. W.iet wśról nich zniszczenie szerzy. Lecą w górę: sos, kurczrk ciepłe dania i szczupaki.

Małpa po bufecie skacze, a szef aż z uciechy gdacze. — ,To .dygnitarz* co się zowie*— Cicho do kelnera powie, i ra­

chunek swój już kreśli-,.

Lecz się katastrofa s ała.. Oto, gdy małpa Szalała, w skoku — szelki popękały i opadł .garnitur* cały. Wtedy małpę każdy poznał 1 zawodu dużo doznał,,.

Małpę Sprali tak kelnerzy, że po dzi„ś dzieńtiedna leży cała obandażowana. Masz naukę i to z bekiem! Nie udawaj swego pana, boś nie jest, małpo, ... człowiekiem.

KREM i MYDŁO „HALINA”

Mag. Firm. PflŹD ZIER SK IE H O Najskuteczniejszy ś r o d e ls p r z e c iw K o

Piegom, wągrom, pryszczom i t. p.

Niezawodność środka zost-ła udd1 wodniona na chłopcu o twarzy zeszpe­

conej piegami, której połowa, pielęgno­

wana k eniem HALINA, nabrała czystej, gładkiej cery.

Chłopiec ten był demostrowany na P. W. K. w Poznaniu, Targach Wschod­

nich we Lwowie, Katowicach i War- , szawie.

Stosowanie niezawodnego Kremu ..Halina" daje gwarancją pozbycia się szpetoty.

Sprzedaż w składach' apteczny.h, fptekjch i peifumetjach.

I PEftFilMERJA Zygmunta SZEPKtEU/SKIEGO

s k ł a d głów n y

W a r s z a w a , Z ó r a w i a 18 t e l . 1 )5 * 9 5

O d R e d a R c ji

Jakó pierwszą premje bezpłatną, prze znaczoną dla wszystkich naszych Czytelników, dajemy aktualne „Bajki Sanacyjnej May- ora. (Cena sprzedażna zi. 1;20) Numer z dnia 1 września r. b. zawierać będzie kupon, upoważniający do otrzymania tej

•. pre mjit' v ~

Odpowiedzi RedaRcji

M . T . 'W a r s z a w a — .Wiersza Pańskiego, potępia-.' jąćego w ry.załt wszystkich ŁegjonistóW, szcżegóniej po chwlebne.m wyeliminowaniu się z , ni woli* paru grup ide­

owych, — drukować już nie możemy.

S t r z y g a — Przesłany Redakcji przez jury kon-kur*

sowe wyróź.i otiy utwó Pański nie może być przez nis zu<

żytkowany: — jest za długi i porusza temat, który zamieszr czarny w innej formie.

J . J u n g r4- Ł ó d ź — Z i nadesłany nam dowód sympatji serdecznie..dziękujemy, „ałujsmy jednak, że nie mo­

żemy z niego skorzystać i opublikować. Zachęcamy jednak do

dalszych prób. ' ,

M a r j a K . L w ó w — Skonfiskowanych numerów nie posiadamy-

O i a f M . — W a r s z a w a Nr. 36 i 40 W.Pan nie otrzymał, gdyż numery te uległy konfiskacie, o czem irff rmoWaliśmy naszych czytelników w Nr.-37 i 41.’

BEZPŁATNIE! CZYTELNIKOM

„ŻÓŁTEJ MUCHY"

Jeżeli ci brak energji, równowagi, jeżeli cierpisz moralnie i nie znasz wyjścia—napisz imię, nazwisko, rok i miesiąc urodzenia, kawaler, żona­

ty, wdowiec, ilość osób najbliższej rodziny—napisz również szczerze i otwarcie, co jest główną przyczy­

ną twoich cierpień, a otrzymasz bezpłatnie od uczpnego psycho- graf ologa Szyllera-Szkolnika, auto­

ra prac naukowych, redaktora pisma „Świt'*, analizę cha­

rakteru, określenie zalet, wad, zdolności I przeznaczenia, szereg radl wskazówek, jak żyć, czynić I postępować, aby zwycięsko przeciwstawić się losowi, poznasz kim jesteś, kim być możesz! Adresuj: WARSZAWA, PSYCHO-GRfl- FOLOG SZYLLER-SZKOLNIK, REDAKCJA „ŚWIT“ NO­

WOWIEJSKA 32—6. — Ogłoszenie niniejsze i 75 gr. — znaczkami pocztowymi na przesyłkę, załączyć do listu.—

Przyjęcia osobiste płatne godz. 11—3 I 4—7 wiecż

9 Nw M Ui O

W

&

*

&

O ?

N

ii?

— « ! <

CU r,

?T N 3 N*

w * Q -

^ M. N*

*2 - DJ

& * « s . n. » n

l i ? W m O)

w A O t J rt i

CD O) n

*E 5

? ź Z * n Z

zrN H*<

O £ 5!n 3 D-

70C n (A7T

. ca D)

o

&

n

N P 03

(8)

N A S T Ę P N Y N U M E R Ż Ó Ł T E J M U C H Y P O Ś W C O N Y B Ę D Z IE D O Ż Y N K O M

8 Ż O L T f l M U C H A

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna(2 szpaltowa)—300zł. 1/2 kl — 150rl. l/t — 75zł. '/s—40 zł. Margines—50zł.

_ _ _ _ _ _ Adres R e d a k c j i 1 A d m i n i s t r a c j i : W a r s z a w a , Z ł o t o 40, tel 102-16._ _ _ _ _ _

Redaktor odpowiedzialny: Ludwik Poklewski-Koziełł. Wydawca Tow. Wyd. „SWflST".

Zakład}' Graficzna JózaJ^Pgpfiąl I S-kn, Chłodna 27 tal. 77-45. Warszawa,

# v\

(o «.U,L 5)

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): kwartalnie zł 2,50, — półrocznie zl. 4,t)0, — rocznie 8,00,—

Zagranicą 100% drożej. Konto w P. K. O. Nr. 11031. Przesyłka pocztowa opłecona ryczałtem.

vVi/dkle ważne czyny w świećle Tradycją są uświęcone...

I, jak o tem dobrze wiecie, Urorzyście obchodzone.

Polska w roku tym obchodzi Nad Moskalem s.we zwycięstwo, W tym wyczynie znów się rodzi Dielnego narodu męstwo!

W Koszarach Po do/i c c r: Wyliczcie mi wszystkie szarże od majora wzwyż!

Rekrut: Major, podpułkownik, pułkownik,gcniorał mar siałek,Struk Podoficer'. Co za Struk?!

Rekrut: Moja baba cytała w gazycie, co jak psysed mania- łelc do Syna tu, to syćko stało, ino ten Struk siedzioł. Widać musi macniejso siarzia od mdrsiałka.

Już od wieków różne hordy Wciął ni Polskę napadały, Bestjalskie i straszne mordy Na svej drodze wyprawiały!

Myśmy bili wciąż Krzyżaków, Niemców, Turków i Moskali, Szwedów, hordy różnych draków: — Dobrze oni ms poznali!

I Polacy natłok Wschodu W swych granicach wstrzy nywali!

Do najazdów państw Zachodu Własną krwią nie dopuszczali!

Tei przyczyna

—Dlaczego w kinach takie pustki'?

—Do widocznie „Kino" nastego co­

dziennego życia coraz lepiej go zastępuje.

Dzisiaj w iwiecle hen rozbrzmiewa BOHATEROW polskich sławal Sztandar dumnie nasz powiewa, Stwierdzając do życia prawa!

Żeby jeszcze do tych czynów, Jednej M*tki dziś skłóconych, Dodać zgodną pracę synów, — Przejdziem,. do NIEZWYCIĘŻONYCH.

Mirza.

W szKole

Nauczyciel (tlomaczy) Jaieli rycerz z marmuru, to i rumak fc-marmuru, jeśli rumak z bronzu, to i rycerz z bronzu, — zro­

zumieliście!? Korczak, daj mi jaki przykład

TJczeń: Jeśli rumak wypcha ny to, rycerz...

Nauczyciel (z gniewem) Siadaj! sam jesteś „fajdan”! —

Cytaty

Powiązane dokumenty

i O.P.“ List kończy się przypuszczeniem, że Polska przedstawia dziś najlepszy teren dla podobnych „kawałów&#34;, dużo lepszy nawet od Niemiec przedwojennych..

głębiający&#34; się dobrobyt* Ludzie się bogacą. Czyż nie jest wystarczającym przykładem legendarny wprost Kon. Prawie każde przedsiębiorstwo w Polsce — kona,

Dlatego wprost nieoceniona jest kategorja prawa niepisanego; bo można się zawsze powołać, że istnieje jakiś zwyczaj, a jeżeli naród lub jego

Studenci — to najgorszy materjał obywatelski, któremu ,u% zdaje, że ich 10 czy 13 lat nauki oraz zapał młodzieńczy upoważnia do interesowania się

Przejeżdżający przez Berlin ks, Rad • Para-Rampa wyszedł na dworcu do specjalnego wysłannika Kurjera Czerwonego w czapce, żywo przypominającej nasz strój naro-

W obronie parlamentu stawał się — jastrzębiem, Własne kości chciał łamać i na stos je rzucić, By tylko praw poselskich na włos nie ukrócić.. Pułkow nik

— Jak może prasa sanacyjna pisać, że „opinja * publiczna w Paryżu nie może się pogodzić z faktem zniknięcia generała Kutiepowa“, wobec „pogodzenia,, się

Przygotujcie się na złe plony z waszych burzl. Szkoda waszych łez, chłopaczki, wszystko ma swój kres, chłopaczki, Czar rządzenia zczezł, zabawcie się obecnie?. w