• Nie Znaleziono Wyników

Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. 1832, z. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Czasopismo Naukowe : od Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich wydawane. 1832, z. 2"

Copied!
138
0
0

Pełen tekst

(1)

PIŚMIENNICTWA KRAJOWEGO.

Y ita sin e litte ris m o rs e s t , e t h o m in is v iv i s e p u ltu r a .

S c n e c a.

M uzeum narodow e czeslue, w ydało do swych ziom ków w narodow em piśm ienni­

ctw ie zakochanych, następującą odezw ę (1).

«Aczkolwiek nasze piśm iennictw o n a ro -

« d o w e , za sław nego panow ania ,T. C. Mości

«Franciszka I. te ra z dopiero w z rastające,

«juz niektórym i w ydarzonym i płodam i po-

«sczycić się m o ż e , przecie zapierać tego

«n ie m o żn a, ze i tak jescze ubogie jest i

«n ied o jźrałe. Jakiekolwiek czeskie xiążki

« za naszych czasów na św iatło w y c h o d zą,

( l ) Z a c h o w u ję p o najw iększe'] części s k ła d n ię i n a w e t s ło w a c z e s k ie , a b y te'm lep iej o k azać p o w in o w a c tw o s ła -

w ia ń sk ic h ję z y k ó w .

1

(2)

«te swój b \ t jed y n ie w inny gorliw ości na-

« rodow ej n iektórych spisowacielów (1) któ-

«rz y nietylko czas ale i m ienie sw o je, a

«bez chęci zysl<u lub sław y , krajow i w ofie-

« rz e niosą. Jednakże niescześciem dzieje

« s ię , ze w ła ś n ie , ldedy nie m ało dzieł nie-

« źrałych i niepotrzebnych lite ra tu rz e na-

« szej więcej szkody niż korzyści p rzy n o -

«szących, na świat w y d a ją , tym czasem i

«najlepsi spisow aciele, niem ając p o trze b n e-

« go n a k ła d u , próżnow ać m uszą.»

«Ula zapobieżenia tem u złem u i usposo-

«bienia lite ra tu ry naszej , tak do pom yśl­

n ie js z e g o o d b y tu , jako też korzystniejszego

« za m ia ru , ju ż n iera z od p r z y w i ą z a n y c li

« d o O j c z y z n y m ę ż ó w i p o u f n i e i

«j a w n i e (2) napom ykano, aby z dobro-

« w olnych pieniężnych składek \v k r a ju , nie-

«jaka zasobnia czyli kassa (3) oddzielna na

(1 ) S p i s o w a t c l p o c ze sk u , z n a c z y : A u t o r ; jjo ło z y - łc m w ię c S p i s o w a c i e l , i o d d a ję to s ło w o p o d z d an ie p o w s z e c h n e ; j a w o la łb y m d a w n ie j u ż y w a n e : d z i e ł a c z .

(2 ) C zech m ó w i: w l a s t e n e c k y , s a u k r o m j i w e - r z e g n i e ; w s ty d ź m y s i ę , ze n ie m am y s łó w n a o d d a n ie o b c y c h : p a t r y j o t a , p r y w a t n i e i p u b l i c z n i e .

(3 ) P o c z e s k u : p o k l a d n i c e ; d aw n i P o la c y u ż y w a li n a to m ia s t: s k a r b n i c a , i m y b y śm y się d o te g o s ło w a w ró c ić m ogli.

(3)

rt łożyła. Kiedy zaś szanow ny W ybór Społe-

« czności czeskiego M u zeu m , podług zakła-

« dnych p ra w id eł swych , od J. C. M ości naj-

« m iłościw iej potw ierdzonych d. 11 Stycznia

« r. 1830 z Członków T ow arzystw a sw ego,

« osobny Zbór czyli W ydział, dla um iejętnego

« obrabiania rzeczy a lite ra tu ry czeskiej usta-

;< no wił, Członkowie Z boru tego za pow inność

«sobie położyli, aby rzecz tak w a ż n ą , pod

« szczególna swoia uwaffe w zięli. I stało sie;

o o J c 0 0 o o '

«a z poradą i pochw aleniem W yboru Spo­

łe c z n o ś c i (T o w a rz y stw a ) u łożone są n a ­ rt stepujące p ra w id ła , które tu gorliw ości i

«szlachetnem u ojczyctw u ( l ) w szech w ier-

«nych Czechów z dow ierzaniem (zaufaniem )

« pod ajem y .

§. 1.

Z darów pien iężn y ch , u miłośników lite ­ ra tu r y krajow ej tylko raz ze b ran y ch , założy się osobna zasobnia (kassa) pod n a z w ą : M a- c i c a (M a tk a ) c z e s k a .

(1 ) P a t r j o t y z m o w i : a p o c z e s k u : w la s te n c c tw u .

(4)

Zasobnia ta ku tem u celow i się U stanaw ia, ażeby do w ydaw ania dobrycli czeslucli xią- ż e k , czyli to w obec (p o w sz ech n ie ) u ży te­

cznych, czy tez naukow ych (scientyficznych) i nadobnych (J) napom agała i je usnadniła (u ła tw iła ).

§. 3.

Zbor M uzejny dla rzeczy i lite ra tu ry cze­

skiej, z tejże zasobni (k a ssy ) pod osobnym dozorem a spraw a jednego z W yboru spo­

łeczności, nakłady czynić, a liczby (rach u n ­ ki) swe k aż d o ro cz n e, tem uż W yborow i dla pow szechnego og ło szen ia, podaw ać będzie.

§. 4.

Każdy d a r , gdy Zborow i oddany będzie, n ajp rz ó d w pow szechnej oszczędni (2) cze­

skiej się złozy, a jak tylko tym sposobem

§. 2.

(1 ) K r a s o r z e c z n y c h , p o c zesk u .

(2 ) S p o r z i t e l n i c i , p o c zesk u . S p a r k a s s e , p o n iem ieck u .

(5)

niejaka głów na iścina ( l ) się zejdzie, ta na pragm atykalny żalił ad (n a pew ną h ipotekę) za orokam i (2) się wypożyczy, te oroki (pro­

centa) zaś każdorocznie w edług myśli §. 2.

w ykładane ( u ż y te ) bydź mają.

§. 5.

Każdy jakikolw iek d a r n a te n cel n a ro ­ dowy złożony (o fia ro w a n y ), w dzięcznie przyiętym b ędzie; kto atoli nie mniej jak 50 złotym i reńs. w s r e b r z e , czy to na r a z , czy częściami ( ra ta m i) , k tóre sam sobie ułożyć może , przyczyni s ię , ten m iędzy za­

ło ży cieli M acicy czeskiej poczytany będzie.

v

§. 6 .

Założyciele M acicy czeskiej dostaną da­

re m a b e z p ła tn ie , po jednym exem plarzu każdej x ią ż k i, która z czasem nakładem lub za po'mocą zasobni (k a ssy ) tej w ydana zo­

stanie.

(1 ) G i s t i n a p o c z e s k u ; zam iast s u m m a , a lb o k a p ita ł.

(2 ) A u r o k y p o c z e s k u : p r o c e n t , p ro w iz ja .

(6)

Jm iona wszystkich załozycielów i pod- porców M acicy czeskiej z ogółem darów ich sczególnych, corocznie ciskiem ( d ru ­ kiem ) dla pow szechnej wiadomos'ci ogło­

szone beda.

o o

§• 8.

W edług dostatku i zasobu pieniężnego w zasobni, Zbor u stanow i, które i jak liczne xiążki co rok w ydaw ane bydź m ają, zw ra­

cając sczególną uw agę swoją na to , aby z czasem zu pełny a krytycznie w ygotow any słow'nik czeskiego języ k a, i realnej ency- klopedji ( l ) na św iat wyszły.

$• 9.

D ary przyjm ują się w P rad ze u podpisa­

nych C złonków zborow ych lub u Bibliote-

$. 7.

( l ) C zy b y te z n ie m o ż n a , z a m ia st e n c y k 1 o p e d j a p i ­ sać w p o l s k i ć m : w i e d z o k r ą z n i c t w o ? w szak w tćm sło w ie ró w n ie ja k w g r c c k ie m , ty lk o je s t p ię ć z g ło s e k , a o d d a je to sam o.

(7)

Haniu; krom Pragi zaś u zbierających Człon­

ków m uzejnycli; gdzie też i złożenie darów te m u , który tego żąda, osobnym listem się p otw ierdzi. W P ra d ze dnia 1. Stycznia 1851.

« Od Zboru m uzejnego dla rzeczy i lite-

« ra tu ry czeskiej.

« Józef Jungm ann. Jan Św iętosław T resł.

«Franc. Palacki. D la pew ności (p o d p is )

« Rudolf X iąże Kiński W ybraniec S połeczno­

ś c i czeskiego M uzeum .»

U wiadam iając Szanow nych Ziomków o tak pięknym z a k ła d zie, nie możemy u taić życze­

n ia , ażebyśm y gorliw ością n aro d u bratniego przejęci, poszli za przykładem Czechów. Te same tu i tam p o w ody: n ied o jźrałe ram oty cisną się w św iat bez p o trz e b y , dzieła zaś p raw dziw ie u ż y te c z n e , w u kryciu b u tw ie- j ą , a pisarze św iatli próżnują. W eźmy się scz erz e do n a u k , podnieśm y piśm iennictw o k ra jo w e, ogrzew ajm y się ożyw nym i p ro ­ m ieniam i św iatła, i rozsiew ajm y je dalej.

( l ) W z ią w s z y za o b c e : b i b l i o t e k a w y ra z p o lsk i x i ę - g n i a , m o ż n a z a m ia s t: b i b l i o t e k a r z , p is a ć i m ó w ić x i ę g n i k , za b ib lio te c z n y x i ę g n i c z y i t. p.

(8)

V i t a s i n e l i t t e r i s m o r s e s t , e t h o - m i n i s v i v i s e p u l t u r a , napisał Seneka i w ielka p raw d ę napisał. Pojm ićjm y tę p ra ­ w dę i p rz y wiążmy się do niej. Nie znaj­

dziem y W tćm żadnćj przeszkody od łaska­

w ego R ządu, i owszem Zakład narodow y im ienia Ossolińskich, zasczycony sczególna opieką Najj. Cesarza i K róla, w moc §. 37.

Ustawy g łó w n ej, najw yższą U chw ałą z d. 4.

C zerw ca 1817 p o tw ierd z o n ej, m oże i chce założyć d ru k a rn ię ; tylko że uskutecznieniu tej m yśli, kosztow ne b u d o w le, i chybiajace w pływ y dochodów n a zaw adzie stoją. Bę­

dzie ta zaw ada u s u n ię ta , u stali się p o rz ą d e k , u tw o rz y piękne źródło dochodów , ale kilka la t jescze u p ły n ie , za nim to nastąpi. Kilka l a t , długi przeciąg w tym czasie o so b liw ie, gdzie ośw iata olbrzym im krokiem n ap rzó d postępuje. W yprzedziły nas nadm orskie od zachodu k ra in y , w yprzedziły N iem cy, nie dajmyż się i pobratym com w tak szlache­

tnym , w tak sczytnym zaw odzie w yprzedzić.

Nie ujm ujm y p o trz e b o m , ale pow ściągniej- m y zbytki, a zbytkiem je st niezaw odnie każdy grosz na k a r tę , na zagraniczne w in a , n a ka­

re ty , galony, naw et na w ykw intne liczne

(9)

p o traw y i t. p. straw iony. Gdyliy tez płeć p ię k n a , p rz e sta ła na skrom nem u b ra n iu , w jakiem się piękność najlepiej w ydaje, a nie przepłacała na każde odw iedziny, na każdą zabaw ę, zawsze now ych strojów ; m i­

liony złotych w k raju i na lsrajowe p o trz e ­ b y , międzyT l(tóre sczególniej ośw iata się liczy, zostać by mogły. P różność je st zaw sze p różnością, a te in n a g a n n ie jsz ą , im je st p o ­ w szechniejsza. P rzy k ład w yższych za raz ił niższe stany. Krawcy, szewcy, kow ale i t. p.

stroją się, żyją i baw'ią jak daw niej S enato­

row ie , a z kądże na to dochody ? Oto z nie­

rozsądnego zbytku w łaścicieli ziemskich.

P orzućm yż te n zb y tek ,

011

nie je st konie­

c z nym, obejść się bez niego łatw o możemy;

dopóki w nim trw a m y , zostaw iam y kraj w nędzy, i te n się nigdy nie w zniesie. Uczmy się raczej i nauczajm y w zajem , a na tem w ięcej kraj zyslia , niż na pozornych błysko­

tkach. R zućm y okiem na k arty dziejów , spojźrejm y na owe pyszne gm achy, k tóre pobożność przodków w kraju i za granicą w z n o siła; nie odtrąciż w styd oczów naszych ku ziem i, gdy wspomnim y żeśmy od lat kilkudziesiąt nic podobnego wrystawTić nie

2

(10)

mogli. Znalazł się Mąż czcigodny, l<tóry z daw nego w ieku naszych czasów d o ż y ł, ale zepsuciem naszem p o g a rd z a ł; ten cały swój m ajątek na dobro publiczne p o św ięc ił;

je st to wiekopom nej pam ięci, Józef Max.

Ossoliński. U znał to N ajjaśniejszy Cesarz i Król sczęśliwie p an u jąc y , gdy w ła sn o rę ­ cznym listem swoim z d. 23. Lutego 1809.

tem uż O ssolińskiem u, nie tylko założenie x ięgni narodow ej poch w alił, ale nadto o- św iadczył sczególne swoje u k o n ten to w an ie , za tak sczytne p rz ed siew z ię cie, k tóre szla­

chetne uczucia uw ieczn ia, i dzięki ojczyzny za dobroczynne sta ra n ia , ku pom nożeniu ośw iaty narodow ej upew nia.

U radow ał się Ossoliński, gdy czyn jego za życia je s c z e , gorliw ego naśladow cę w o- sobie X ięcia Henr. Lubomirskiego z n a la z ł;

ten bow iem założył i z xięgnią Ossolińskich połączy ł M u z e u m L u b o m i r i a n u m .

Szanow ni Ziom kowie: M arcjanna Juljan- na czyli M arcella z Bielskich W o rcello w a, W incenty K opystyński, X aw ery Hrabia Cho­

łoniew ski i Józef B enedykt P aw likow ski, pom nożyli dochody Zakładu dość znaczny­

mi zapisam i; czynny i sczególniej gorliw y

(11)

Adam Junosza R ościszew ski, powiększa zbio­

ry rozm aitem i d aram i, inni w edług stanu i okoliczności przyczyniają się, ile mogą.

I jakąż za to ci założyciele i w spieracze Za­

kładu zyskali n ag ro d ę? Oto piękną i naj­

piękniejszą, bo żyć będą w wiecznej ro d a ­ ków pam ięci, a na grobach ich kw itną i kw itnąć bedą od każdego pokolenia świeżo uw ite wieńce w dzięczności.

I my na tej samej ziemi z r o d z e n i, tem samem p ow ietrzem oddychający, tym sa­

mym sposobem jak oni żyć pow inniśm y.

Nie w ielka ofiara w yrzec się zb y tk u , z ró b ­ my w ięc te o fiarę, tak małą dla każdego rozum nego. W dobrem , nie w złem n aśla­

dujm y ziomków i cudzoziem ców ; tego w ła­

sna sprawTa , spraw a naszych dzieci i k raju wymaga. Nie możemy lub nieclicem y oddać m ajątk u , oddajm y co rok sczupłą cząstkę dochodów , jaka nam nie od p o trz e b , ale od zbytku zostaje.

Jest ju ż M a c i c a c z e s k a , niech będzie

i M a t k a g a l i c j i s k a . T am ta w skazała nam

zasady swTo je , m y j e możemy p rz y ją ć , ro z ­

szerzyć lu b zm ienić; w olno każdem u otw o ­

rzyć swoje m y śli, a te gdy się rozw ażą ,

(12)

ułożą i slm p ią, będziem y prosić o p o tw ie r­

dzenie św iatłeg o , praw ego i opiekuńczego R ządu. W §. 37. rzeczonej Ustawy głównej , przez Najj. P ana łaskaw ie p o tw ie rd z o n e j, a zatem p raw o stan o w iącej, w łożony jest na D y re k to ra obow iązek, ażeby z p rz y b ran ą pew ną liczbą w spółpracow ników , w ydaw ał D ziennik. W yw iązuję się w ięc z tego obo­

w iązku, i wzywam uczonych ziom ków do w spółpracow ania; będzie to zaród p rz y ­ szłego T ow arzystw a naukow ego, o którego u tw o rzen ie ju ż p rzyzw oite kroki u W ładz krajow ych poczyniono. W spólnie radźm y i w spólnie działajm y dla dobra pow szech­

n eg o , a obfite skutki uw ieńczą p racę naszą.

Z e s trz e lm y m y śli w je d n o o g n is k o , I w j e d n o o g n isk o d u c h y .

li.

s.

(13)

D O

P A N A M A C I E J A .

O C Z A S O P IS M IE N A U K O W E M

Zakładu N arodow ego Jm ienia Ossolińskich.

A u th o r ’s b e fo re th c y w r itt e , s lio u ’d re a d .

Nie jestem zarozum iały: chętnie w ięc p rz y jm ę , od kogo bądź n au k ę , byle ta t r a ­ fiła do mego przekonania. P rzyjm ę ją za­

tem i od P. M acieja S obol. . . . ( l ) ale w przód ro z w a ż ę , czyli je st dobrą ? czyli pożytecz­

ną ? bo P an M aciej nie w sław ił się jescze tak d alece, ażeby zdania jeg o , za w yroki delfickie uw ażane bydź mogły. T w ierd ze­

nia je g o , po większej części nie z dośw iad­

czenia c z e rp a n e , ale w lotnem u ro je n ia

(1 ) Z o b . R o z n u iit.’ lw o w sk ie 1832. N r. 6.

/

(14)

s k ła d a n e , głasczą poniekąd uprzedzonych , o wysokim stopniu ośw iaty n a sz e j, gdy sły­

szą od P. M acieja, ze «wiek dzisiejszy, nie

«je st w iekiem w skrzeszenia n a u k , (nie jest)

« e p o k ą , w której ł>y um ysł cz ło w ie k a, nie

« ro z w in ię ty jescz e, zabaw iać'drobnostkam i

«wTy padało, aby łatw em i w yrobam i rozum u

« usposabiać go do pojm ow ania p ra w d w yż-

« szych m oralnego świata. Umysł dzisiej-

«szego czytelnika na wyzszem stojąc stano-

« w isk u , szuka pokarm ów odpow iednych i

« właściw ych swojej s fe rz e , i t. d. » P ię k n ie , bardzo pięknie; tak bydź pow inno (utinam 1) Ale czy tak je st w istocie? Usuńm y w styd fałszyw y i w yznajm y sczerze: B i a d a ! nie n ad pismami czasow em i, ale nad czytelni­

kami ubolew ać trzeba. Przeczytajm y z u w a­

gą 1’ra n , Siarczyńskiego: P i z e c z o s t a n i e p i ś m i e n n i c t w a p o l s k i e g o w G a 1 i- c y i ( l) . Godny te n m ąż, znany uczonem u św iatu tak z obszernych w iadom ości, jak z przyw iązania do k r a ju , niechciał zapew ne ukrzyw dzić ziom ków i nie ukrzyw dził, ale niepochlebną dla nas p ra w d ę napisał. Nie

( l ) C za so p ism o n a u k o w e 1828. II I . 114.

(15)

uieukryw ajm y tej słabości, myślmy owszem n ad środkam i pozbycia się jej z w o ln a , nie pow iększajm y jej korzennym i pokarm am i, k tó re na chw ilę podniebienie łech c ą, ale na długo niestraw ność spraw iają. P an M a ­ c i e j nie zna tej słabości, P an M a c i e j za­

tem leczyć nas nie m o ż e , bo pierw szą ale i najtrudniejszą zasadą nauki lekarskiej, je s t p o z n a n i e cli o r o b y . D o b re są wyskoki zagraniczne ; wszakże o stro ż n ie , w m iarę , po kropli praw ie zapisyw ać je tr z e b a ; p rz e ­ b ra n a bow iem m iara w o durzenie .w p ra w ia , u p aja, nie zasila, w m iejscu o b ala, nie n a ­ przó d posuw a. Cieszemy się z tego że P an M a c i e j zagraniczne dzienniki czy ta, jak sam p o w ia d a ; ale nie wiem y jak m u w ie­

rz y ć , gdy go w liczbie zaliczających n a C z a - s o p i s

111

o nasze nie widzim y. M oże też obce nazw isko p rz y ją ł, może Czasopismo do p rzeczytania pożyczył, może tak i z dzien­

nikam i zagranicznym i c z y n i, m o że, m o ż e .. . . ró ż n e w padają domysły!

Ale porzućm y dom ysły, a przejdźm y do rzeczyw istości. « T yle pism perjodycznych

« (m ów i Pan M aciej) co p rz y b rały tok dzieł

(16)

« n au k o w y ch , c o d z i e n n i e pokazujących

« szybki postęp l u d z k o ś c i (?l) w dążeniu

«jej do zam ierzonego, ważnego stopnia do-

« skonało ści, pism pełnych głębokiej nauki,

«nie zostających i na krok za cy w ilizacyją,

«lecz postępujących z nią jednocześnie i

« w pływ em swoim rozw ijających dalszą jej

« u p ra w ę , tyle pism perjodycznych w ycho-

« dzących u cyw ilizow anych n arodów N ie-

«m iec, F rancji i Anglji, zaspokajając p o ­ rt trze b y europejskiego czytelnika, podają

«myśl polskiem u, ze i u nas w ojczystym

«ję z y k u , należałoby mieć pisma perjo d y -

« czne d o w o d zące, że u p raw a um ysłow a

«n a sz a , nie opóźniła się od reszty m yślą-

«cego św iata, i k tó re b y , będąc niejako

« dziennym obrachunkiem naszego ro zw ija-

«nia się um ysłow ego, daw ały mu nadal

«popęd i w łaściw y kieru n ek .»

Jak to łatw o n a p isa n e ! ale niechaj raczy P an M aciej zająć się w ykonaniem tych my­

ś li, a ja i każdy P o la k , chętnie mu miejsca

ustąpiem y, z w dzięcznością za krzew ienie

św iatła w narodzie. Chce bow iem , ażeby

w szystko , cokolwiek w N iem czech, F rancji

i Anglji w ychodzi, i w Polscze w ychodziło;

(17)

ch ce, ażeby nasze Czasopismo dow odziło, z e u p r a w a u m y s ł o w a n a s z a , n i e o- p ó ź n i ł a s i ę od r e s z t y m y ś l ą c e g o ś w i a t a , i ażeby było d z i e n n y ni o b r a- c h u n li i e m n a s z e g o r o z w i j a n i a s i ę u m y s ł o w e g o . Szkoda tylko że P an M a­

ciej nie p rzy słał nam choć jednego z pisem czasowych zagranicznych, k tóre trzym a i c z y ta , ażebyśmy m ieli w zó r do u łożenia naszego czasopisma do smaku jego. M y nie mamy tylko c z te ry , ja k o to : F o r e i g n R e v i e w , R e v u e b r i t a n n i q u e , Ba - y e r i s c h e B l i i t t e r f u r G e s c h i c h t e , S t a t i s t i k , L i t e r a t u r u n d K u n s t i E r g a n z u n g s b l a t t e r z u r h a l l . L i t e ­ r a t u r Z e i t u n g , z k tó ry ch , gdy dopiero na rok 1832 zam ów ione z o sta ły ; w p rz y ­ zw oitym czasie w yjątki umiesczać b ędzie­

my. W ięcej p ise m , dla braku p ien ięż n eg o , zam ów ić nie byliśm y w s ta n ie ; wielką więc łaskę w yśw iadczy P an Maciej Z akładow i, gdy m u przynajm niej jescze cztery pisma zagraniczne udzielać zech ce, bo w edług szum nego przechw alania się je g o , zapew ne w szystkie p o sia d a ; o czem jednak z tru d n o ­ ścią w ierzyć p rzy ch o d zi, bo ile w iem y,

3

(18)

w państw ach ces. austrjackich , na pisma n a­

stępujące zaliczać i zamawiać je można.

A. Zagraniczne gazety i dzienniki.

z A n g l j i .

B e lls W e e k ly M esse n g e r.

T h e B ritis h P re s s.

T h e C o u rie r.

M o rn in g H e ra ld . S ta n d a rd . E v e n in g M ail.

T h e M o rn in g C h ro n ic ie . T h e S ta r.

T h e S u n . T h e T im e s.

z F r a n c j i.

M o n ite u r.

G a z e tte de F r a n c e . O u o tid ic n n c . C o u rie r d e 1’E u r o p e . G a lig n a n i’s M e sse n g e r.

z W ł o c h .

G a z e tta tic in e se . ,, p ie m o n te s e . ,, di G e n o v a . ,, di F ir e n z e . D ia rio di R o m a .

G io rn a le d e l re g n o d e lle due Sicilie.

z N i e m i e c .

A llg em ein e Z e itu n g . A u g sb u rg e r P o s tz e itu n g . B e r lin e r Z e itu n g v o n H a u d e.

,, ,, v o n V o ss.

C a rlsru h e r Z e itu n g . F r a n k f u rte r-O b e rp o s ta m ts -

Z eitu n g .

H a m b u rg e r B ó rs c n h a lle . ,, u n p a rtlie is c h e r C o rre s p o n d e n t.

J o u r n a l d c F r a n c fo r t.

L e ip z ig e r Z e itu n g . M a n h e im c r Z e itu n g . M iin c h n e r p o litis c h e Z eitu n g . P re u s sisc h e S ta a tsz e itu n g . R c g e n s b u rg e r Z e itu n g . S tu ttg a rte r Z e itu n g . W iirz b u rg e r Z e itu n g .

z R o s s j i.

J o u r n a l d e S t. P c te rs b o u rg . C o u rie r d e la n o u v e lle R ussie.

P e te rs b u rg e r D e u tsc h e Zei- N o rd is c h e B ie n e. ( tu n g . R u ss is c h e r J n v a lid .

z T u r cj i.

M o n ite u r O tto m a n .

(19)

15. Zagraniczne Czasopisma i dzienniki.

z A n g l j i .

O u a r te r ly R e v ic w . E d i n b u r g h ,,

B rilis h

P h ilo s o p h ic a l M agazinc.

B la c k w o o d s ,,

F o re ig n ,,

z F r a n c j i.

Am i d e la R clig io n c t d u R o i . J o u r n a l des S av an s.

R ć y u e de P a ris.

A n n a les des y o y ag es.

J o u rn a l des v o y . de L o u v o n . B ib lio th . u n iv . d es scie n c e s.

B u lle tin ,, ,, ,, J o u rn a l ge'ne'r. d e l a l i t t e r . de

F r a n c e .

J o u rn a l d es D am es e t d es M o - d es de P a ris .

L a M o de.

P e tit c o u rie r d e s D am es.

T h e L o n d o n a n d P a ris O b - s e ry e r.

R e v u e b rita n n iq u e .

z N i e m i e c .

A b e n d z e itu n g . A llg . m e d iz . Z e itu n g . A m s te rd a m e r K u rs b la tt.

A n n a l. lite r, d e r g esam m ten H c ilk u n d e .

A n z eig e r o d e r U n te rh a ltu n g s - b la tt fiir d e n H a n d w e rk - s ta n d .

A n to lo g ia d i T o r in o . A rch iv d e s K rim in a lre c h ts v.

K le in s c h ro tt.

A rc h iy ftir d ie g e sa m m tc N a - tu rle lire v o n K a stn e r.

A n n a le n (k lin isc h e ).

A rc h iy fiir W is s e n s c h a ftc n , K u n st u n d G e w e rb c . B e r lin e r K u rs b e ric h t.

,, p o litis c h c s W o c h e n - b la tt.

B u rg e r u n d B a u e rn -Z e itu n g . E rg a n z u n g s b la tte r d e r H aili-

sćlien L i te r a tu r Z e itu n g . E r g a n z u n g s b la tte r d e r J e n a c r

L ite r a tu rz e itu n g . F lo r a (b o ta n is c lic ) . F ra n k f u rte r K u rs b la tt.

,, J^ g d u n d F o r s t- zeitu n g .

G a rte n Z e itu n g .

G c o g ra p h is c h e E p h e m e rid e n . G ó ttin g e r g e le h rte A n z eig e n . lla llis c h e L ite ra tu rz e itu n g . H a m b u rg e r p o litis c h e s J o u r ­

nal.

H a n d lu n g sz e itu n g ( B e rlin e r) . ,, (N L irn b erg er).

,, (S t. P e te r s b u r g e r ) . Ile id e lb e rg e r J a h r b . d e r L ite ­

ra tu r.

J e n a e r L i te r a tu r Z e itu n g . J o u rn a l fiir B ćiukunst.

J o u rn a l fiir L a n d u .S e e re is e n . ,, d es D am es e t d es M o - des dc F ra n c fo rt.

K a rls ru h e r U n te rh a ltu n g s - b la tt.

K a th o lis c h e K irc lie n -Z eitu n g au s B a y e rn .

K a th o lik (d e r). R e lig ió se Z e it- sch rift.

L e ip z ig e r L i te r a tu r Z e itu n g . ,, M o d e Z eitu u g . ,, B la tte r a u s d e r G e - gcn w art.

(20)

L c ip z ig e r m u sik alis. Z e itu n g . L i n n e a , b o ta n is c h e Z eitu n g . L i te r a tu r f. k a th o l. R e lig io n s-

le h re r.

M ag a z in f. k a th o l. R cłig io n s- le h re r v o n K ó b e rle . M c rk e r s B e y tra g e z u r p ra e t.

P o liz c y .

M ilita r. W o c h e n b la tt.

M ilita r Z eitu n g (a llg e m e in e ).

M ó g lin is e h e A n n a le n d es Ac- k e rb a u cs.

M o d e Z e itu n g (A a e h n e r) fu r d e u tse h e F ra u e n . N a tio n a l Z citu n g d e r d e u tsc h .

u n d allg em . A n zeig er.

N eu e P a ris e r M o d e B la ttc r , O b stb a u m fre u n d .

P o lite e h n is c h e s J o u rn a l v o n D in g ler.

P re u s sisc h e G c s c tz s a m m lu n g . R e lig io n s u n d K irc h e n fre u n d

\ o n B c n k e rt.

U n iv e rs a lb la tt f. die gesam m - te L a n d u n d H a u sw irth - sch a ft.

Z e its c h riftf . G e se tz sa m m lu n g u . R e c lits w is se n s c h a ft v o n M u lle r.

Z c itu n g fiir P fe rd c lic b h a b e r.

Z e itu n g fu r’s g e sa m m te M ed i- c in a lw c s e n .

C. Krajowe gazety i dzienniki.

A g ra m e r Z citu n g .

R e o b a c lite r ( ó s te r re ic h is e h .) B o th e au s T y r o l.

B riin n e r Z e itu n g . B ó h m is c h e P r a g e r Z e itu n g . E p h e m c rid e s p o s o n ic n s c s

p o litic o -s ta tis tic e s . G a z e tta di M ila n o .

,, d iY e n c t ia . G a z e ta L w o w s k a . (^ ra tz c r Z c itu n g .

H a z a i’s k iilió ld i T u d o s ita s o k . R la g e n f u rte r Z e itu n g . L e n ib c rg e r L a ib a c h e r ,,

L in z e r ,,

,, B iirg e rb la tt.

]Magyar K u rir T o ld a lc k k a l.

M essa g ie re tiro le s c . O fn e r Z c itu n g . O s s e rv a to rc trie s tin o .

,, n u o v o v e n e to . P ra g e r d e u tse h e Z e itu n g . P rc s s b u rg e r Z c itu n g , sam m t

d e r B ey lag c ,,A e h re n lc s c “ z u r B e lc h ru n g u . U n te rh a . S a lz b u rg e r Z e itu n g . S ie b e n b iirg e r B o th e . T e le g ra p h in g rie c h isch e r

S p ra e h e . T r o p p a u c r Z citu n g . W a n d e re r.

W ie n e r Z c itu n g .

D. Itrajow e literackie (piśm iennicze) Czasopisma.

A lte rth u m e r ; d as ró m isc h e i A rch iy fiir G e o g ra p h ic . R ric g sw e sc n . | B ib lio th e c a ita lia n a .

(21)

B o h e m ia , o d e r P r a g e r U n- te rh a ltg .

C o rrie re d e lle D am c.

Ł ’E c o . K rin n c ru n g e n . F e ls o M a g y a rM in c rv a . F e y e r s tu n d e n . G c su n d h e its z e itu n g . J a g d u n d F o rstn e u ig k e ite n . J a h r b u c h e r d e r L ite ra tu r.

J u g e n d f re u n d .

M e d ic in is c h -c h iru rg .Z e itu n g . M ezci G azd a.

M n em o sin c . M il i ta r. Z c itsc h rift.

M itth c ilu n g c n z u r B e fo rd e - ru n g des A c k crb au e s.

M o n a th s c h rift d es M u se u m in lió h m e n .

M u sik a lisc h e r A n z eig e r.

O e c o n o m isc h e N e u ig k eiten . O e s te rr e ie h . Z e its c h r. fu r d en

L a n d w irth .

O rd e n s w e rk , R itte r u n d D a-

n ien O rd e n .

O rd e n sw e rk G e istlic h , m a n n - lic h u. w c ib lic h e O rd e n . P o r ta te . N

P re z z o C o rre n te .

S a lz b u rg e r A m ts-u n d J n tc lli- g e n z b la tt.

S a m m le r (d e r ) ein U n te rh a l- tu n g s b la tt.

Streifziig e in d cm g eb ietlie d e r L a n d e r u n d V ó lk e rk u n d e . T h e a tc r Z e itu n g u n d O rig i-

n a lb la tt v o n B a u e rld . T h e o lo g is c h e Z c its c h rift.

T u d o m a n y o s G y u jte 'm e n y . W e c z c rn y W y ra z e n y (b ó h m .

A b e n d b la tt).

W ie n e r C u rs z e tte l.

,, M o d e Z e itu n g , n u n - m e h r Z e its c h rift f. K u n st, L i t e r a t u r , T h e a t e r , u n d M o d e .

Z e its c h rift fiir ó s te rre ic h is c h c R e c h ts g e le h rsa m k e it.

I P an M aciej ż ą d a , ażebyśm y w yrów nali tym w szystkim dziennikom , w szystkim n a ­ ro d o m ? M ozę o tem nie m y ślał, gdy pisał;

ale gdy n ap isał, w yrazów jego inaczej tłó- m aczyć nie m o ż n a , a w ytłóm aczyw szy, któż nie p rz y z n a , że się na śmieszność w ystaw ił ?

« Z tem wszystluem (pisze dalej P. M aciej)

« cała p o trze b a takowych pism dotldiw ie czuć

«sie d a je , a do zaspokojenia j e j , żadnego

« dotąd u nas nie odkryto źródła.»

(22)

Mój Panie M acieju 1 Jeżeli czytasz p i­

sma zagraniczne, pow inienbys w iedzieć, na w iele ralt ro zb ierają tam pisma. A u nas ? Co jaltie pismo p o w stan ie, to dla braku kupujących natychm iast upada. P s c z o ł a p o l s k a , P ą t n i k , P a m i ę t n i k g a l i c y j ­ s ki , H a l i c z a n i n , G a z e t a o g r o d n i c z a , długoż istn ia ły ? Niech nie pow staje P an M aciej n a w ydaw ców czyli re d ak to ró w tych pisem , bo wszyscy zasczytnie z n a n i, a w ielu z n ic h , w idząc niew dzięczną niw ę , opuścili j ą , i po większej części pod łaskaw sze niebo zdolności swToje p rz e n ie śli, gdzie na w yso­

kich stopniach stan ęli; in n i w zaciszu do- m o w em , żale na ziomków rozw odzą. S i n t

c

M a e c e n a t e s , n o n d e e r u n t F l a c c e M a r o n e s ! Nie wież o tem P an Maciej ? M y do C z a s o p i s m a n aszeg o , dzięki ś. p.

O ssolińskiem u, nie potrzebujem y ju ż M e­

cenasów ; op atrzen i jesteśm y dostatecznym zasiłkiem pien iężn y m , bo gdyby nie te n , ju ż i Czasopismo ró w n y m u losow i z p o p rze­

dnikami , uledzby m usiało. Ale czy uw ierzy ktoś za granicą , że to pismo przez dwa m ie­

siące m ia ło ...j e d n e g o tylko prenum e-

r a n ta , w osobie szanow nego A lexandra Ba-

(23)

towslsiego; chociaż p rz ed pokazaniem się p ism a , nie m ożna było sadzić ani o w artości je g o , ani o zdolnościach wydawcy. T u to je s t miejsce rozw odzić Jerem jady, ale my ich nie rozw odzim y.

J e n e sai p o i n t e n la c h ę e s s u y e r le s o u tra g e s J )’u n F a q u in o rg u e ille u x q u i v o u s tie n t a ses g a g e s : D e m es S o n n e ts fla tte u rs la ss e r to u t l ’U n iv c rs , E t v e n d re au p lu s o ff ra n t m o n e n c e n s e t m es v e rs . P o u r u n si b a s e m p lo i m a M u se e s t t r o p a ltie re . J e suis ru s tiq u e e t f i e r , e t j ’ai l ’a m e g ro s sie re . J e n e p u is rie n n o m m e r , si cc n ’e s t p a r s o n n o m . J ’a p c llc u n c h a t u n c h a t , e t R o le t u n frip o n .

U o ilc a u S a tire 1. v . 45. scq q :

Tak je st za iste , z b o l e ś c i ą w y z n a ć p r z y c h o d z i , jal< P an M aciej p isze, ż e w t y m w z g l ę d z i e z o s t a l i ś m y d a l e ­ k o , z a o ś w i e c o n e m i N i e m c a m i , A n- g l j ą i F r a n c j ą . Ale cóż za ra d ę daje n a to P an Maciej ? Oto gani w szystkie pisma perjodyczne n asz e, pow iada, że go usypia­

j ą , o trę tw ia ją , nareszcie m etafizyczno-m a- tem atycznie w y k rzy k u je: « w pływ pisma sam

« z siebie o d j e m n y , nie m oże zm ienić się

« n a d o d a t n y . » Jak też to d obry te n p a ­

p ie r, bo wszystko na sobie kreślić pozw o li,

i to n aw et czego czytać nie w arto. Tak np.

(24)

rozw lekłe w yw ody P ana M acieja, o jego sczytnćm w y k ształcen iu , dla którego nasze Czasopismo je st tern, co pierw sze dodaw a­

nie arytm etyczne d la __ Śniadeckiego. Mój P anie M a c ie ju ! pokaże się za ra z , czyli masz praw o do tego p o rów nania:

I. Powstajesz na dziełko p ió ra J. M. Os­

solińskiego: O b r o n a a u t o r s t w a ; nazy­

wasz go b r o s z u r k ą , ze ci się niepodoba polskie sło w o : rozpraw a. Niech i tak b ę ­ d z ie , ja jednak za tw ym przykładem nie p ó jd ę, bo zawTsze w olę polskie niż obce.

M a w p r a w d z i e t a b r o s z u r k a (pow ia­

dasz) k i l k a m y ś l i d o b r y c h , a c z n i e

n o w y c h , w i e l e z w r o t ó w i

w

t y r a ż e ń

p r a w d z i w i e p o l s k i c h , c h ę c i d o ­

b r y c h ; a l e t e w s z y s t k i e z a l e t y n i e

m o g ą d l a n a s b y ć d z i ś d o s t a t e c z n e .

D la czego? bo sięga w i e k u S t a n i s ł a w a

A u g u s t a , w i e k u p r z e r a d z a n i a s i ę

i o d r a d z a n i a j e n i j u s z u p o l s k i e g o .

Jdźcież ted y pod ław ę K rasiccy, Narusze-

w icze, Czaccy, K arpińscy, N iem cew icze,

bo i w y sięgacie tego w ieku i g a s t r o n o -

m i c z n o - l i t e r a c k i c h c z a s ó w S t a n i ­

s ł a w a A u g u s t a , jak je P. Macićj nazywa.,

(25)

chw ilkę zastanow ić, nad praw dziw ym du ­ chem tego pisem ka? Nie pozn ałżeś, jak Ossoliński w yśm iew a, podobnych tobie pi- sark ó w , którzy się szarpią do au to rstw a , i narzucają ra m o ty , szóstaka nie w a rte ? M ac ie ju ! M ac ie ju ! pam iętaj na Horacego.

Q u i d v a l e a n t h u m e r i , q u i d f e r r e r e c u s e n t . Nie wyszydzaj pism a, k tó re jak sam pow iadasz, m a myśli d o b re , w iele zw rotów i w y ra żeń praw dziw ie polskich i chęci d o b ry c h , korzystaj z niego i p o p ra w się. Niech do ciebie nie przem ów i cień Ossolińskiego, słowam i Sew. Gosczyńskiego:

„ M ilc z n ie g o d n e p le m ie

„ Z K a r p a t ó w ja c h m u ra ,, S iw e j W is ły ja c ó ra , ,, P o ls k ą o rz e ź w ia m ziem ię

,, A le z w a s żad n e g o ,, D e sc z m ó j n ie z a s ili.. . .

II. D r u g i p r z e d m i o t w Czasopismie ro z b ie ra n y , są u w agi krytyczne nad w yją­

tkiem z ręk o p ism a : L u t n i a , JP. A ndrzeja z R aciborska M orsztyna. Chwali je P. M a­

cie j, dodając: T a k i c h n a m a r t y k u ł ó w p o t r z e b a , z a t a k i e w d z i ę c z n i b ę ­ d z i e m y . UwTagi t e , są pióra teraźniejszego

rt

(26)

W ydawcy C zasopism a, a przecie P. Macićj pio ru n u jąc ogólnie na to pism o, nie w ie :

«czy to w ydaw ca ulegał d z i a ł a n i u ol<o-

« l i c z n o ś c i n i e p o d o b i e ń s t w a (?!) czy

« dobrow olnie zaniedbyw a w y b o ru przed-

« m iotów odpow iednych w spółczesnym po-

« trzebom czytelnika, czy niższos;cią uspo-

« sobień nie m ógł odpow iedzieć jego oczeki­

w aniu. » K tóryż z tych błędów pada na powyższe uw agi o L utni M orsztyna ?

III. W t r z e c i m p r z e d m i o c i e Czaso­

pism a, ostrzy P an Maciej dowcip nad n a ­ pisem : M a r j a L e s c z y ń s k a ; w o lałb y bow iem nazyw ać j ą : Ludw ikow ą XV. M a - r j ą z L e s c z y ń s k i c h . M ylisz się P anie M acieju! P roszę do siebie, pokażę w ize­

ru n k i tej K ró lo w e j, pokażę m edale na jój cześć b ite , w szędzie pisano: M a r j a L e ­ s c z y ń s k a K rólow a F ran cji i N aw arry, nie zas; Ludw ikow ą XV. Tymczasem spoj- źrej do pam iętników P ani C a m p a n , do B e n t k o w s k i e g o Spisu medal, polskich.

N r. 513. 521. do Blatt. fu r liter. U nterh.

1829. Nr. 161. 232. i t. d. i t. d. a tego

samego się dowiesz. Pow iedz wiec z łaski

sw ojej, co trzym asz o tym przedm iocie?

(27)

bo czytając i odczytując, nie wiem y czy chw alisz? czy ganisz? Jeżeli te ltorzyść z czytania obcych dzienników odniosłeś, żałujem y c ię , bo pierw szą rzeczą w kazdem piśm ie je s t: b y ć ł a t w o z r o z u m i a ł y m .

Ja s n o ś ć je s t p ie rw s z y p r z y m i o t ; ju z to ż le o z n a c z a , K ie d y d la z ro z u m ie n ia p o trz e b a tłó m a c z a .

Są ta k o w e d o w c ip y , w m y ś la c h z a w ik ła n e Są w o b ro ta c h p rz y s a d n e , w w y ra z a c h z a t k a n e , Z e im tru d n o p r z y c h o d z i , c o p ra g n ą o k r y ś l i ć , N iech że nim zaczn ą p is a ć u czą się w p r z ó d . . . . m y ślić .

D m o c h o w sk i S z tu k , ry m o tw . I.

IV. Niechże to służy za obrok duchow ny i do czw artego przedm iotu o J e r z. F r a ń c.

K u l c z y c k i m . Biedny M acieju ! T rzebać się było w przód nauczyć m y ślić, nim zaczy­

nać p isa ć : bo czy można z tą d , że w całym opisie dw ukrotnej przep raw y Kulczyckiego przez obóz tu re c k i, raz i to na samym k o ń c u , wspom niano o k aw ie, drugi raz o kaiw iarni, w nagrodę jego niebezpieczeń­

stw a życia, i zrobionej oblężonym p rz y ­ słu g i, zało żo n ej, czy można pomijać tę za­

słu g ę, a tylko o kawie ro z p raw iać? Toć zapew ne i w dzielnym Kilińskim nie b ę­

dziesz w id z ia ł, tylko prostego szew ca, a

(28)

czyny jego sm ołą szewslią oczernisz. Ną to trz e b a bydź M aćkiem , ale nie M aciejem ; cóż dopiero P olakiem , którem u każde w spo­

m nienie zasłużonych ziom ków , m iłem bydź p o w in n o !

V. Zatrzym ując się nad sło w em : Hrajo- p is, nie w iesz , czy Iirajopis odpowiada w y ra zo w i: G e o g r a f i j a . Spojźrej w ięc do Słownika Lindego i sprzeczaj się kiedy chcesz z K napskim , W y rw iczem , M onito­

rem W arszawskim i z w ielu in n y m i, którzy tego w y razu u ż y w a li, a m nie daj pokój.

Gorąco kąpany, nie doczekasz się teg o , ażebym w Czasopism ie, um ieścił Iirajopis G alicji; możesz się zająć tem dziełem , a korzystaj i z w ierszów (jak pow iadasz) sta­

tystycznych , przypom niaw szy sobie , że n a ­ w e t w parlam encie angielskim sław ny m ó­

w ca C anning, używ ał w ierszów M arona:

C e l s a s e d e t A e o l u s a r c e . etc. etc.

VI. Z d a n i a m o r a l n e niepodobają się

M aciejow i, który przecie na w stępie swoich

u w a g , częstuje nas p r a w d a m i w y z s z e -

rni m o r a l n e g o ś w i a t a. Żałujemy cię

m ocno, że te zdania tyle cif tylko zajęły,

(29)

i l e g r a m m a t y k i M e j d i n g e r a i F o r - n a s a r e g o , t u d z i e ż w y p i s y G e d y k e n a k l a s s e 1. Oj praw dziw ie do klassy p ie rw sz e j, do klassy początkow ych nauk odesłać cię tr z e b a , bo to ci może będzie niepojęte co Mickiewicz n apisał:

,, K to m n ie z r o z u m ie , te n się u ż ali

„ I w b ia łe u d e rz y d ł o n i e ,

„ U r o n i łe z k ę i j a u r o n i ę , ,, A le ju z n ie p ó jd ę dale'j.

P o e z . M ich . W iln o 1822. 1 .1 0 9 .

VII. B allada: O l s z y n a , m o ż e s t a ­ n ą ć (jak piszesz) n a r ó w n i z t e r n w s z y s t k i e m, c o o d n a j d a w n i e j ­ s z y c h c z a s ó w , a ż d o e p o k i X i ę- d z a B a k i , a z a n i m F r a n c i s z k a S a l e z e g o D m o c h o w s k i e g o , n a ­ p i s a n o r y m o w a n ą p r o z ą . O jak tra fn e porów nanie Baki z Dmochowskim!

B aka, Dm ochowski i M ilew ski ( pisarz b al­

la d y ) są sobie ró w n iI M acieju! M acieju!

n ie oczerniaj now szych lubych w iesczów , że oni popsuli ci smak do O l s z y n y . Bal­

lada ta podobała się w ie lu , i na żądanie ich um iesczoną została w Czasopismie, zno­

w u dla w ie lu , którzy nie lubią sobie mozolić

(30)

głow y, nie mają skrzydeł, aby gonili za b u jn ą w yobraźnią po krainach uro jen ia, i przestają n a skrom nym opisie ujmującego

zdarzenia.

VIII. W y i m e k z z i e m i a ń s t w a W i r- g i l e g o , zyskał pochw ałę Tana M acieja, dziękuję za nią. Ja to , ja wydawrca chu­

dego Czasopisma, n i ż s z o ś c i ą u s p o ­ s o b i e ń n i e z d o l n y o d p o w i e d z i e ć o c z e k i w a n i o m w ykształconych zagra­

nicznym krojem czytelników , ośm ieliłem się tę d r o b n o s t k ę umieścić. Żałuję atoli że P. Maciej obsypany zagranicznym i dzien­

nikam i, nie m a pod rę k ą W irgilego. Nie u pieram ja się w cale, żem w iernie tłóm a- . czył tego m istrza; dałem tylko przekład w olny; ale w m iejscu tem , gdzie mnie P an M aciej gani, oddałem , jeżeli się nie m ylę, m yśl M aro n a, któ ry pisze:

. . . . e t Z e p h y r o p u t r i s s e g l e b a r e s o 1 v i t .

Jeżeli F a w o n i nie może orać ziemi,

to i Z e f i r nie m oże jej roztw orzyć, albo

rezolw ow ać. M o r z e się rozlew a, ale

m oże i r o z t o c z y ć , kiedy w bałw any

u ro śn ie, bo bałw any nie leją się, ale toczą.

(31)

pływ em s c z e ś c i a , bo z niesczęścia sw e­

g o , nikt się radow ać nie będzie; m usi tedy pierw ej bydź sczęście, a potem dopiero r a ­ dość. N i e z l ę k ł e s t w o r z e n i e , czy m oże osłabiać w yob rażen ie: m ę ż e ? nie w iem ; owszem zdaje mi się, ze niezlękłość w śród naw ału przeciw ności, je s t konieczną własnością praw dziw ego męża. W irgili n a ­ pisał: d u r u m g e n u s , ale ja n ietłó m a - cząc, tylko w olno przek ład ając, w olałem to przem ienić na n i e z l ę k ł e s t w o r z e ­ n i e , chociaż dosłow nie w ziąw szy, w ypa­

dało napisać: t w a r d e p o k o l e n i e . I X. U w a g i n a d Z a b a w k a j n i d r a - m a t y c z n e m i . D ziw i się P an M a c ie j, ż e n a d d z i e ł k i e m t a k s k ą p e m , r e c e n z e n t m ó g ł s i ę t a k s z e r o k o r o z p i s a ć . Skąpe je st dziełko: Z a b a ­ w k i d r a m a t y c z n e , to p ra w d a , ale T a ta jego P . Sucliorowski, w cale tem u nie w ie rz y , gdy w Rozmaitościach lwow. 1832 Nr. 5. szeroko się o niem ro zp isał, i ko­

niecznie wm ówić pragnie w czytelników ,

żem go nie słusznie ocenił. Odpowiadam

wiec i na za rzu ty Pana S u c lio r...

(32)

a) Kiedy lttoś w żółci macza p ió ro , to n iedziw że w sprzeczności wpada. Zarzuca ted y P. S u c h o r. . . d y k t a t o r s k i e w y­

rok o w an ie, a zaraz niżej, zarzuca znow u, ze w zdaniu pisano przez M y (z bożej ła ­ ski). K tóryż to D yktator pisał się z b o ż e j ł a s k i ? M onarchom to tylko p rz y sto i; ja nie jestem ani M onarchą ani D yktatorem . W y­

razy w mnogiej liczbie, przekonać były pow inny, że nie je d n a , ale w ięcej osób daw ały zdanie o Z a b a w k a c h d r a m a- t y c z n y c h , i tak je st w samej rzeczy.

Wszyscy zgadzają się na to , że te zabawki są pracą niegodną w ie k u , w którym żyje­

m y, a K. S. podpisał to powszechne zdanie.

b) Nie trz e b a w zapędzie połykać w y ra ­ zów , ale je oddać tak jak są napisane; p o ­ w iedzieliśm y (ja i in n i) « że ganić by wy-

« padało (o w e m niem ane Z a b a w k i ) , ale

« nie chcem y bo . . . . d o c li ó d p r z e z n a -

« c z o n y n a w s p a r c i e b i e d n y c h ,

«w ięc przestaniem y n a w ytknięciu błędów ,

«bo tego obowiązek podniesienia piśmienni­

c t w a krajowTego, koniecznie po nas w y-

« maga. » Tak napisano w Czasopismie str.

123, a w tem nie ma żadnej sprzeczności;

(33)

co innego bow iem jest chw alić, co innego g a n ić , a co innego wcale wytykać błędy.

Jalsze ubolew ać w y p a d a, że nasz P. S u c h .. . zbytnią nam iętnością p o p c h n ię ty , naw et tej różnicy dostrzedz nie zdołał.

c) P. S u ch .. . koniecznie chce dow o d zić, że te w iersze są bardzo p ię k n e :

Z n isczy ć się n ic da ż a d n e j m o c y o n a , L ecz b a rd z ie j r o ś n i e , im b a rd z ie j ś c iś n io n a , C óz. . . . t y ja k w id z ę n ic je s te ś w e s o ł ą , Ja k iż to sm u te k o k ry ł t w o je c z o ło ?

T y m ilc z y s z .. . . w z d y c h a s z .. . . to d la m n ie zagadka Z m a rtw ił cię o jc ie c c zy z ła ja ła m a tk a ?

Tak m ów i kochanek Rzecznik do swojej kochanki; i to m a bydź piękna m ow a?

Rtóż n a to przystanie ? Prócz tego zaś w y- d a w c a gram m atyki polskiej, pow inien w iedzieć o te m , że: t y n i e j e s t e ś , t y m i l c z y s z , są oczywiste germanizmy, bez któ ry ch się obchodzim y, w yrzucając ile m ożności zaim ki: ja , ty , o n , w czasow aniu.

d) Posłuchajm y jak O l s z a w yłuscza sw oją spraw ę W ładysław ow i:

O to się z d arza sp o so b n o ś ć j e d y n a , M a m s ł u s z n ą c ó r k ę , d o ro s łe g o s y n a . R a d b y m , w ty c h czasach stan rz e cz y o d m ie n ić : C h cę c ó rk ę w y d a ć , i sy n a o ż en ić.

Z a m ia re m m o j e m , b y rzeczy n ie z w lek a ć

5

(34)

W ię c n ic w y p a d a d łu g o ra d z ić , czekać.

P r o s z ę W a ć P a n a , M o śc i N o ta rju s z u N a j e d n y m , d ru g im u ło ż y ć a rk u szu

M o je o jc o w sk ie s c z e re p o z w o le n i e , 1 n a z am ęz c ie i na o ż en ien ie .

W ł a d y s ł a w (m ie s z a s i ę ) . C zy to . . . . n a ty c h m iast ?

O l s z a.

N a ty c h m ia st b ez z w ło k i T rz e b a p rz y s p ie s z y ć n ieco p ie rw s z e (?!) kroki T o n a jtru d n ie js z a : gd y z za d a n em h a s ł e m , Ś lu b n e u k ła d y p ó jd ą ja k b y z m asłem . N ie w ie le s k ó r a (?!) k to z w lek a i p r z e c z y , D la teg o z araz w e ż się P a n d o rz e cz y .

( W ł a d y s ł a w siad a i p is z e ) .

Pytam się te d y , czyli ów Rzecznik, bez sczególnego n a tc h n ie n ia , mógł wiedzieć o co rzecz id zie? i co m a pisać n a j e d n y m i d r u g i m a r k u s z u ? « Pozw olenie na za­

nieście i n a ożenienie >> powiada P. Su . . . . Ale niech mi d a ru je ; czy do zamężcia czy do o ż e n ie n ia , p o trze b a naprzód w iedzieć, k t o za k o g o id z ie , albo k t o z k i m się ż e n i, a tego Olsza W ładysław ow i nic pow ie­

d ział, wszelako W ładysław siada i p isz e .. .

cóż ? że Olsza c h c e c ó r k ę w y d a ć . . . .

za kogo ? i s v n a o ż e n i ć . . . . ale z kim ?

(35)

e) Z Panem A dw okatem , wypada się r o ­ zmówić po praw niczem u. N a p r z ó d w ięc, gdy nieodpow iada na błędy swoje w godle (m o tto ), tudzież na str. 3. 4. 5. 6. i t. d.

w y tk n ięte, wiec je tem samem przyznaje.

(§ . 11. Cod. ju d .) p o w t ó r e : M ąż jest gło­

w ą ro d zin y , nie zaś d w o j e j e d n o albo j e d n o d w o j e . (§ . 91. Cod. civ. u n iv .) p o t r z e c i e : nie w ierność i m iłość złą­

czają swe s p r z ę ź a . . . bo jakie to s p r z ę- ż a ?I Z kad to słow o w z ię te ? Nie ma go o o o w k o d ex ie, nie ma w przysiędze ślubnej , ale tu i ta m , jest m owa o posłuszeństw ie żony, o którem P. Su . . . . z §. 92. Cod. civ.

univ. dow iedzieć się by ł pow inien.

f) W omyłkach d ruku na końcu dziełka um iesczonych, nie ma w ytkniętego d o m , u w i e 1 b a ć i t. d. więc słusznie w re c e n ­ zji w ytknięte zo stały , tem bardziej że Pan Su . . . . w y d a w c a gramm atyki polskiej , chce narzucać i pisow nię i w yrazy n o w e , w iec nie w iadom o, czyli te sa d ru k a rsk ie , O ' J O ' lub jego w łasne omyłki.

g) N iezrozum iał mnie P. Su . . . bo ja nie

pow staję przeciw ko słowom polskim , jakie-

mi są: w zględy, kędy, wady, ślady, i t. p.

(36)

ale wytykam rym y niezgrabnie uku te, ja ­ kimi są:

O to P a n R zeczn ik w d o m u n a sz y m gości P o k o r n ie p a d a m d o n ó g Jeg o m o śc i.

J a k ie ś m i s p ra w y m ają b y ć z le co n e . P rz y jm ę z o c h o tą i z ałatw ię o n e T o n a jtru d n ie js z a : gdyz za dane'm h a słe m Ś lu b n e u k ła d y p ó jd ą ja k b y z m asłem ,

i t. d. i t. d. i t. d.

Takich rym ów nie używ ał pew nie T r ę - b e c k i, ani K r a s i c k i , i nie używ a M i- c k i e w i c z ; takie rym y ledwo w B a c e albo w Kantyczkach miejsce mieć m ogą, a jednak takie ry m y , zapełniają całą prawTie komedje P. S u . . . bo te któreśm y w ytknę­

li , nie w calem dziełku w yszukane, ale w7 jednej s p r a w i e (?!) na jednej praw ie stronie sie znajdują.

h ) P. S u . . . . obstając za ram otą sw oją, pod n a m i o n e m (?!) P r a w o L i t e w s k i e , koniecznie chce w m ów ić, że c a ł u s e k jest to sam o, co g w a ł t i odw ołuje sie do Cza­

ckiego o litewT. i poi. prawT. Tomu III. (trze­

ciego) str. 127. Brzydka pomyłka! bo Cza­

ckiego dzieło, ma tylko d w a .n ie zaś trzy

tomy. N iezgrabne przeistoczenie gw ałtu na

całusek! bo g w a ł t p r a w d z i w y , nie może

(37)

bydź przedm iotem komedji. M oralność ska­

żona! gdy sędzia gwałcicielów nie karze w ed łu g p ra w a , d la te g o , że jed en jest jego Synem , drugi Syna służącym . « Gwałt ko-

«biety (pisze Czacki) je st gw ałtem jej w oli,

« w zruszeniem spokojności domowego spo- ałeczeństw a, nakoniec skażeniem obycza-

«jów. W ystępek takiego ro d z a ju , zawsze

«należał do celniejszych zb ro d n i. » I taką zbrodnię w ystaw ia P. S u c h . . . w kom edji ? Piękna m o raln o ść!

i) I(. S. n i e w d a r ł s i ę n a k r y t y k a ; It. S. nie pro sił o t o , ale w ezw any z u stro n ia na zasczytny s to p ie ń , w którym z o sta je , o b o w i ą z a n y j e s t ustaw ą ś. 'p. Ossoliń­

skiego , p rzez N. P ana łaskaw ie p o tw ier­

dzoną , do w ydaw ania wiadom ości o d zie­

łach uczonych; K. S. położył zasługi.:

O u i d id ic it p a tria c q u id d c b e a t e t q u id am icis ( j u o s it a m o re p a r e n s , q u o fra te r a m a n d u s e t h o s p e s .

K. S. w iern y swemu pow ołaniu nie po ­ w sta je , jak się P anu S u c h . . . . p rz y śn iło , na stan Adwokatów, i owszem b ro n i, nie tylko te n szanow ny stan, ale i całe piśm ien­

nictw o p o lsk ie, przeciwko prostym w ie r­

szokletom !

(38)

38

1<) Zacny P. Such . . . . napisał grammaty- k ę , ale żadne Tow arzystw o nie przyznało jej dotąd w ieńca; niech w ięc w ybaczy, gdy jego pisow ni nie bije czołem. Niech raczy jednals przyjąć dobrą ra d e , żeby choć lńllia chw il na poznanie obyczajności pośw ięcił, i nie zadaw ał Panu T. D. nieznajomości abecadła dla te g o , że w obcem nazwisku H a c j u e t , um ieścił q. albo m nie, że w zo­

rem Kopczyńskiego używam jednej głosili x.

zamiast dwóch ks. Zacny P. S u ___niech się przejdzie do D ru k arn i, i uczy tam ze- cera zgłoskowania, bo ja j e g o nauki już nie p o trz e b u ję ; Zacny P. S uchor__ niech niew trąca niedorzecznego przypadkowania w z r o s ł y m e ż e zamiast w z r o ś l i m e ż e ,

J o o

bo w z r o s ły oznacza rodzaj żeński lub n i­

ja k i, tudzież im iona zw ierzęce; do czego m ę ż e wcale nie należą. Zacny P. S u __

niech w iec nie plecie d u b ó w , które mnie bez dow odu przyp isu je, a lepiej niech po­

każe d z ie ło , w którem w yczytał s m a l o n e duby.

A M an w ith o u t R e a s o n , is a B ea st in Season.

1) P. S u c h .... niech nie przypisuje po­

myłek o b cy c h , wydaw cy Czasopisma. Bal­

(39)

la d a : O l s z y n a , nie jest m o ją, wszak w przypisku na stron. 113. dałem to p o ­ zn a ć , a te ra z oddaje, że je st J. M ilewskie­

g o , którego uczyć praw ideł przecinkow ania, albo rym ow ania, jak nie mam p ra w a , tak i niew idzę p o trze b y ; bo jego ballada acz krótka, lepszą je st od całej kom edji P ana Sucborowskiego. Do p rzek ład u ziem iaństw a przyznaję się; nie mam go za doskonałe, dla tego dałem n a p is: P r z e k ł a d w o l n y . O w artości jego sądzić mogą m istrzo w ie, nie w ierszoklety, którzy naw et czytać do­

b rz e niech cą, lub nieum ieją, gdy zamiast li e b d y , koniecznie i to po dwa r a z y , czy­

tają i kładą h e d b y . W yraz ów je s t d o b ry , od niego pochodzą rodziny H e b d o w i H e b - d o w s k i c h , klasztor h e b d o w s k i i t. d.

ró w n ie lepsze sło w a : k a r c z y ć (karczow ać) k r ż y w a k i (krzyw ki albo krzyw ulce) niżeli niezręczn ie przez P. S u .. . . u k u te : s p r z ę ­ z a , g r z y m o l i , s k a r t a m i t. d. których nikt nie rozum ie.

W ytłóm aczyw szy się tym sposobem z za­

rz u tó w P. Su . . . . muszę prosić łaskaw ych

czytelników , o darow anie mi wielkiej winy,

kiedy um iesczając w Czasopismie Z d a n i e

(40)

0 Z a b a w k a c h d r a m a t y c z n y c h P ana S u . . . . nietylko przestąpiłem wolę ś. p.

J. M. Ossolińskiego, który nakazał wyda­

wać : ^Wiadomości o dziełach u c z o n y c h » , ale nadto pom inąłem przepis Stanisław a P o­

tockiego: «ze te jed jTnie dzieła godnem i są

« krytyki, które zasługują na p o ch w alę; bo

«nie przyw ięzuje się ona do nikczem ności,

«lecz sięga teg o , co wydoskonalonym bydź

«m oze.» (R ozpraw a o krytyce w Roczniku Tow. Prz. Nauk IX. 101.) Zabawki dram a­

tyczne zaś P. S u .. . . nie mogą w cale należeć do dzieł u c z o n y c h , nie zasługują na p o ­ chw ałę , i nie mogą bydź w ydoskonalone.

Niechże P. Maciej o sąd z i, jakich tu m a­

my pisarzów , i czyli możemy przyjąć ogól­

n e tw ierdzenia jeg o : że n i e z o s t a j e m y 1 n a k r o k z a c y w i l i z a c j ą N i e m i e c , F r a n c j i i A n g 1 j i , ż e n i e ż y j e m y w e p o c e w s k r z e s z e n i a n a u k , i t. d.

Pogodźmyż się P. M acieju ! Chętnie ci daję re k e do zgody. Nie szerm uj z wydawcą Czasopism a, k tó ry w iele przeciwności po­

konywać m usi; wszak chwalisz wszystko, co

1!. S. podpisał. Chęci jego są najlepsze, ale

skutki nie zawsze chęciom dopisują. Nie

(41)

żądaj od jednej o so b y , ażeby ta sama j e ­ d n a; bez pom ocy, co miesiąc arcydzieła w y d a w ała, k tóreby wszystkim czytelnikom zarów no podobać się mogły. Mamy r o ­ zm aite um ysły w publiczności, rozmaicie w ięc pisać potrzeba. Jed en chce t e g o , drugi o w e g o ; wszystko w szystkim podo­

bać się nie m oże, a o g u s t a c h d y s p u - t o w a ć s i ę n i e g o d z i , m aw iał P an P od- stoli. W reszcie, sądź jak chcesz o duchu Czasopisma, ja tylko p o w tó rz ę , co M ickie­

wicz n a p isa ł:

P rz y b ie g ła z g ra ja , g d zie sta rz e c s i e d z ia ł.

Co to je s t w sz y sc y p y t a j ą ,

O n n ic n ie w i e d z i a ł , m o że i w i e d z i a ł , A le n ie m ó w ił p rz e d zgrają.

P o c z . M ich . I. 110.

0

(42)

nr.

W Y J Ą T E K

o

z dzieła ś. p. Franciszka Siarczyńskiego,

P O D n a p i s e m:

O B R A Z W IE K U P A N O W A N IA Z Y G M U N T A II I .

w reliopismie zostającego.

N A U K I.

Sztuka dram atyczna, lubo jescze w w ie­

ku Zygmunta III. z dzieciństw a u nas nie w yszła, znaczny jednak w zrost w zięła.

Naśladowanie od W łochów , a sczególniej w w ielkim poście daw an e, męki Pańskiej w idow iska, bardzo jescze w ielu pobożnych w idzów baw iły (1). T ow arzystw a grających

( l ) P ą tn ic tw a czyli p ie lg r z y m s tw a , w p ro w a d z iły d o n a s n a p rz ó d w id o w is k a p o b o ż n e . W ra c a ją c y z w ę d ró w e k o d ziem i ś. z R z y m u , z K o m p o s te l li, L o r e t u , n u c ili p ie śn i o c u d a c h ś w i ę ty c h , o d z iw a c h , k tó re w id z ie li, o d z ie ja c h

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakoż m ieszkańce tego klim atu są pow iększej części ru m ian i, bujnych miąs i po­.. dlegają chorobom zapalnym sczególniej płuc i naczyń

niech w sercach nienawiść się lęgnie , Lecz do sczytu gdzie się wzniósł, szyderstwo nic sięgnie—.. Wstał jak ork an, by obwiać ze świata pleśń starą, Lotem

żn o ść, ziem iaństw a, rzem ieślnictwa i handlu czyli kupiectw a, a skutkiem tego roztrząśnienia będzie gotowa odpow iedź na głów ne pytanie

szego Króla Im ci Jana

ści rozciągać.. Aimena posypane ziarna pszenicy, w ydały jem n węglikiem zaśniecone kłosy.. Od pocisków złośliwych i te oryginalne sztulu nie są w olne..

i Rzeszy niemieckiej szukał; sam się tez jescze owera w Krakowie p rzym ierzem (zawcześnie od innych kładzionem— k tóre tajne między bracią um orzyło niesnaski)

kolwiek od czasów rozterek Xiążąt między sobą, a bardziej od napadów' mogolskich mocno osłabione, przecież aż do wyjazdu Metropolity Maxyma na siedzibę do

cnej chwały, p rz ez k tó rą do nauki zapalał.. polskim, to w łacińskim języku.. Snigurski Biskup prz em yski, za wstawieniem się J.. Szew, który spaja kość