• Nie Znaleziono Wyników

Puławy i Kazimierz Dolny przed wojną - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Puławy i Kazimierz Dolny przed wojną - Maria Sowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA SOWA

ur. 1926; Zamość

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, Kazimierz Dolny, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, wycieczka, wycieczka szkolna, Żydzi, rzeka

Wisła

Puławy i Kazimierz Dolny przed wojną

Przed wojną byłam raz w Puławach, po prostu na takiej wycieczce z rodzicami i byli nasi jacyś sąsiedzi, jacyś państwo znajomi. Ale ja już nie pamiętam kto to był. I byliśmy na plaży cały dzień po prostu, nad Wisłą. Tam było wtedy masę ludzi na plaży w Puławach, tam była piękna plaża. Jak tam dojechaliśmy? No chyba pociągiem, na pewno pociągiem, bo wtedy autobusy chyba do Puław nie jeździły.

Pojechaliśmy pociągiem i wracaliśmy pociągiem, bo samochodu nie mieliśmy przecież przed wojną, samochód to miał tylko ktoś wyjątkowy.

W Kazimierzu Dolnym byłam na szkolnej wycieczce przed wojną. O Boże, ten Kazimierz, właściwie rynek to był cały żydowski. Maleńkie sklepiki, maleńkie takie budeczki sklecone z drewna. I tam się wszystko sprzedawało: i makagigi te typowe żydowskie, i lizaki, i jakieś tam precle słone, i stragany z owocami tam były, i stragany z odzieżą. Właściwie ten Kazimierz, ten rynek to był zupełnie nie ten jak teraz. Bo ja od czasu do czasu jeżdżę do Kazimierza, zresztą ja tam pracowałam kiedyś cały sezon, prowadziłam taki bar Nadwiślański w Kazimierzu, to znam ten Kazimierz od podszewki. Długi czas jeździłam po prostu na wakacje do Kazimierza z dziećmi, tak że Kazimierz znam. To jest nie ten sam Kazimierz, co był przed wojną. Właściwie rynek to był cały, powiedziałabym, z żydowskimi sklepikami. Tam tylko pamiętam była jedna apteka, pamiętam gdzieś tam taki szyld, jeszcze pamiętam że był bank w rynku. No, może jakaś spółdzielnia spożywców była, ta Lubelska Spółdzielnia Spożywców, bo one już tam od wieków istniały te spółdzielnie. A dalej to były małe sklepiki. Ta słynna piekarnia, która koguty sprzedaje, to to jest takie, z pokolenia na pokolenie przechodzi ta piekarnia. A dalej, to było wszystko żydowskie raczej. Te stragany z owocami, trochę pamiątek było polskich, tych ludowych. To były stragany z tymi rzeczami z różnych tych województw, tam jakieś łowickie, jakieś inne rzeczy sprzedawali, a reszta to wszystko właściwie było w rękach żydowskich.

(2)

Data i miejsce nagrania 2008-01-25, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Jakub Skowron

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak miał dyżur do późna na poczcie, to wieczorem wstępował do Krzyżanowskiej i takie pudło całe tych ciastek przynosił, bo jeszcze byli brat i siostra z tego

Przez całe lato to żeśmy chodzili spotykać się z dziewczynami, tam do Góry Puławskiej, z tymi letniczkami.. Tam byli co roku harcerze z Warszawy, chłopcy byli tu bliżej,

Tu gdzie jest taki skwerek przed domem handlowym to była taka uliczka, w pole szła i tam było mnóstwo chałupek, takich maleńkich chałupek, i tam mieszkało mnóstwo

Dawne Puławy były urocze można powiedzieć, bo było pełno zieleni, to było miasto takie zielone, chociaż to było bardzo malutkie miasteczko, ale bardzo czyste.. Tutaj, w okolice

Takie były budki przy Lubelskiej ulicy i ta sodówka to był domek taki był postawiony mniej więcej trochę dalej jak [ulica] Bystrzycka. Za tymi domkami co stoją to tam

Ja musiałem prowadzić to gospodarstwo, tam nie dużo było, gdzieś tak półtora hektara, ale to nie było złotówki, żeby konia nająć tylko się szło na odrobek za konia,

Jak żeśmy byli jeszcze w szkole przed wojną to było słychać te śpiewy, te modlitwy [niosące się z cmentarza], ale oni tam swoim językiem modlili się, śpiewali.. Myśmy z tego

[Żydzi] mieli swoją religię, a myśmy mieli z księdzem swoją religię, także tym tylko się trochę różniliśmy, ale tak to wszystko było razem i wszystko było bardzo dobrze.