• Nie Znaleziono Wyników

W odpowiedzi doc. Kaimierzowi Mężyńskiemu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W odpowiedzi doc. Kaimierzowi Mężyńskiemu"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Michalski, Jerzy

W odpowiedzi doc. Kaimierzowi

Mężyńskiemu

Przegląd Historyczny 61/4, 739-740

1970

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

L I S T Y D O R E D A K C J I 739

byla rozw ażana i dyskutow ana przez czas dłuższy. Czyż całe m iasto miało zde­ cydowany stosunek do spraw y Dogrurnowej? M ichalski tego nie udowodnił. Wiemy natom iast, że w tym czasie m iasto absorbow ał problem pruski; tu postaw a m iasta była jednolita, jeśli pom iniem y efem eryczne, w tych latach dopiero się organizujące, stronnictw o piropruskie.

Zw rot: Von diesen und ähnlichen Sachen zu sprechen (II) nie może odnosić się do spraw y Dogrumowej. Je j spraw a nie m iała sobie podobnej.

Jeżeli przyjm iem y tezę autora, to z listów w ynikałoby, że spraw a Dogrumowej była w G dańsku głośna, znaliby ją w takim razie dobrze Grodkowie, znaliby arg u ­ m enty obu stron. Zdanie więc, że ani Beniam in ani jego b ra t nie m ają danych do kw estionow ania decyzji owego T rybunału, nie stanie się ani odrobinę jaśniejsze, jeśli przyjm iem y tezę Michalskiego.

Słusznie autor za rzecz istotną uznał spraw ę w yroku (czy uchwały) Sądu (czy Rady), ale nie widzę w tym aspekcie m otyw acji jego tezy, że G odfryd m iał ułatw ić Dogrumowej ucieczkę. D la uzasadnienia tej tezy nie w ystarczy przecież fak t, że C zartoryski zaopiekował się Dogrumową po wyjściu jej z więzienia. Nie wiadom o zresztą, jakie były powody opieki udzielonej tej m trygantce.

Jeszcze drobne sprostow anie: z w ięźniarką mógł się kom unikow ać nie tylko Reyger, ale i jego przyjaciel, kom isarz królew ski H e n n ig 7. Nigdy on by nie do­ puścił, aby jakiekolw iek w ładze gdańskie zm ieniły w yrok Sądu M arszałkowskiego. Nie m am pewności, czy. m oja hipoteza jest słuszna — dałem tem u w yraz na s. 36 i 65. Nie sądzę jednak, aby komuś, kto uw ażnie przeczytał listy Beniam ina, teza M ichalskiego w ydała się niewzruszona.

K azim ierz M ężyński

»

W ODPOWIEDZI DOC. KAZIMIERZOWI MĘŻYŃSKIEMU

Oczywiście, że m oja polem iczna n o tatk a ograniczała się do in terp retacji listów B eniam ina G ródka, bo też one stanow ią jedyną podstaw ę źródłową tezy doc. K. M ę ż y ń s k i e g o . W mojej notatce w skazałem na miej6ca owych listów, które nie dadzą się w ytłum aczyć w spom nianą tezą. W sw ej replice doc. M ężyński.w d al­ szym ciągu w ytłum aczenia tego nie daje, bądź też próbuje to robić w sposób zupełnie nieprzekonyw ający. Z dając sobie spraw ę z jałowości naukow ej sporu, muszę jed n ak ustosunkow ać się do zaw artych w replice sform ułow ań. Doc. Mę­ żyński chce obecnie tłum aczyć, nie zauważone daw niej przez siebie, określenie ca­ łej spraw y przez B eniam ina G ródka jak,o niew ażnej tym , że uznaw ał on owe rzekome działanie E rnesta G ródka na rzecz Prus za niepoważne. Gdy pisał jednak swój arty k u ł, był innego adania i tw ierdził (słusznie), że B eniam in Grodek był „prze­ rażony” działaniem b ra ta (s. 54). Nie jest też żadnym w yjaśnieniem rzekom a an a ­ logia z dom niem anym przez doc. Mężyńskiego lekcew ażeniem przez m agistrat gdański ruchu n a rzecz przyłączenia m iasta do Prus. Beniam in szerm ow ał wobec b ra ta nie „tylko jednym ” argum entem , ale następującym i: 1. obowiązek w ierno­ ści wobec króla; 2. wzgląd na opinię współziomków; 3. narażanie się na niebez­ pieczeństwo. Ale o to m niejsza. Zdum iew ający je st natom iast argum ent doc. M ężyńskiego, że B eniam in Grodek „nie m o ż e ... powoływać się na interesy G dań­ ska, gdyż w tym czasie znaczna część trzeciego ordynku... w łaśnie w przyłącze­ niu się do Prus w idziała... swój ratunek". A więc skoro istniały dw a stronnictw a inaczej oceniające interes m iasta, to przedstaw iciel jednego z nich (i to znacznie liczniejszego) nie mógł w ogóle (i to w liście pryw atnym ) przedstaw ić swego po­ glądu! O w olności G dańska B eniam in G rodek w spom niał w zupełnie innym

(3)

740 L I S T Y D O R E D A K C J I

tekście, nie jest ona dla niego ani „głównym ”, ani w ogóle żadnym argum entem w sporze z bratem .

C ały ustęp o pojęciu „k ró l” je st zupełnie bezprzedm iotowy. Doc. Mężyński uw aża m oje zdanie: „Do obowiązków jego... jest oczyw ista” za „przypuszczenie i „am plifikację”. Ma ono jednak całkow ite pokrycie w tekście listu B eniam ina Gródka: Du in P uław y vergossest ein Danziger und folglich ein U ntertan unseres

K önig zu sein i w cześniej: letzteres... kann nur in dem Staat erlaubt sein, der den H ochverrat begünstigt oder in dem Treue u n d ' schuldiger Gehorsam gegen den besten K önig fü r S ch nurrpfeifereien gelten.

Nie pom niejsza fantastyczności przypuszczenia, że G odfryd Grodek działał z ram ienia księcia L udw ika W irtem berskiego, złączenie z tym przypuszczeniem jeszcze bardziej niepraw dopodobnego, że mocodawcam i jego byli jacyś dyplom aci pruscy. Trudno polemizować n a serio z hipotezam i na niczym nie opartym i, uk a­ zującym i niewiedzę au to ra (Luccesini działający w Polsce w 1787 r., „sporo agen­ tów ” dyplom acji pru sk iej na dworze w Puław ach) i wywodzącym i się z założe­ nia, że P rusy m ające tyle możliwości oddziaływ ania n a G dańsk wzięły sobie za narzędzie G odfryda G ródka. .

Jeśli idzie o p o d jęte przez doc. Mężyńskiego „spraw dzenie” mojej hipotezy, że akcja G ródka dotyczy Dogrum owej, to je st ono nierzeczowe. Co innego przecież są sform ułow ania aluzyjne, a co innego stosow anie kryptonim ów w ym agające uprzedniego porozum ienia. N apisanie słow a T ribunal łacińskim i literam i w tekście gotyckim nie jest żadnym podkreślaniem przenośnego użycia w yrazu, jak tw ier­ dzi doc. M ężyński, ale zwykłym w X V IП w. uzusem pisania w niem ieckich te k ­ stach gotyckich literam i łacińskim i słów i zw rotów zaczerpniętych z łaciny czy francuskiego. Tribunal w danym w ypadku oznaczać może jedynie sąd m arszałkow ­ ski i cały u stęp w replice doc. Mężyńskiego o sądzie gdańskim jest bezprzedm io­ towy. N apisałem w yraźnie, że chodzić mogło o „naw iązanie "kontaktów z D ogru- m ową, a może n a w e t... um ożliwienie jej ucieczki”, nie pojm uję więc, dlaczego doc. M ężyński m niem a, iż m iałem n a myśli zm ianę w yroku sąd u m arszałkow skie­ go, co byłoby oczyw istym absurdem . To, że w korespondencji braci G rodków m owa je s t o słuszności czy niesłuszności w yroku tego sądu, tłum aczy się łatw o tym , że G odfryd G rodek w rzekom ej jego niesłuszności mógł widzieć m oralne uspraw iedliw ienie sw ych poczynań. Nie pojm uję, dlaczego zdanie: Du w eisst „. m a przeczyć przypuszczeniu, że chodzi o spraw ę Dogrumowej. Skoro m ag istrat G dańska zgodził się na um ieszczenie skazanej w swoim więzieniu, to tym sam ym w iadom y był stosunek m iasta do w yroku sądu m arszałkow skiego. N iezrozum iałe je s t też tw ierdzenie doc. M ężyńskiego: „ Z w ro t... podobnej”. P om ijając banalność i niew ielkie znaczenie owego zwrotu, z łatw ością można sobie w yobrazić podobne w ew nętrzne konflikty w Rzeczypospolitej, choćby np. spraw ę Sołtyka, trudniej natom iast znaleźć można by analogię, gdyby istotnie chodziło o poddanie G dań­ sk a Prusom .

Przypuszczenie, że A dam K azim ierz C zartoryski mógł chcieć ułatw ić ucieczkę D ogrum ow ej, w ysunąłem nie, ja k tw ierdzi doc. Mężyński, jedynie w oparciu o fakt, że zaopiekował się nią po uwolnieniu z w ięzienia, lecz w oparciu o przytoczone na podstaw ie korespondencji S tan isław a A ugusta z Hennigiem dane o tym , że król obaw iał się tej ucieczki, wiedział bow iem iż przywódcy opozycji obiecali Dogrum owej zasłonięcie od kary i próbow ali naw iązać kontakty z w ięźniarką. A n ik t przecież, poza przyw ódcam i opozycji z C zartoryskim na czele, nie był za­ interesow any w tych kontaktach. Dlatego w łaśnie zacytow ałem ową korespon­ dencję, gdyż, w b rew tw ierdzeniu doc. Mężyńskiego, przynosi ona fa k ty nieznane Al. K r a u 6 h a r o w i , ani też nie przytoczone przez E. R o s t w o r o w s k i e ­ g o w życiorysie Henniga.

Cytaty

Powiązane dokumenty

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]

Żurowski konsultorem Papieskiej Komisji Interpretacyjnej. Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny