• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 85

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 85"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena pojedyńcaego egaem iriar»» 10 g r o «* ^

Z DODATKAMI: „OPIEKUN MŁODZIEŻY“,

JDrwęca" wychod*! 3 r»«y tygodiu wt wtorek, czwartek i sobotę rano. — Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,20 sŁ

Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,59 zł.

Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet

Druk i wydawnictwo .Spółka Wydawnicza* Sp. z o. odp. w Nowemmieścit.

„NASZ PRZYJACIEL“ 1 „ROLNIK“

Cttu ogłoszeń; Wiersz w wysokości 1 milimetra aa stronią 6-ltmowrj l f gt, na stronie 3-łamoweJ CO gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenie drobne: Napisowe słowo (tłuste) 30 gr kaśde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100*/. wi^ceś*

________________Numer t e l e f o n u : N o w e m i a s t o l

Adres telegr.: .Spółka Wydawnicza’ Nowemiasto-Pomorze.

BOK XV.

NOWEMIASTO-POMORZE, SOBOTA, DNIA 20 LIPCA 1935

‘^'•TrirwmmwiimiTTinriMDnśii iiiiminniwiiiiiiniiiiiniiiwiiii i mu L — Nr. 85

znaczenie będą miały obecne

wybory?

Kto pow inien g ło so w ać, a kto g ło so w ać nie będzie?

Na powyższy temat „Słowo Pomorskie” pisze, jak następuje:

„Należ]! sobie uświadomić, że w ysokość procentu głosujących w tych wyborach b ę­

dzie m iała decydujący w pływ na dalszy bieg w ydarzeń politycznych w Polsce. Można za­

tem dzisiaj tak sprawę postawić:

Kto je st zadowolony z tego, co się dzi­

siaj w Polsce d zieje, kto uważa ustrój, obec­

nie wprowadzony, za dobry, kto chce dalszego trwania stanu obecnego, ten powinien przez udział w głosow aniu dać tem u jasny i n ie ­ dwuznaczny wyraz, ten pow inien głosow ać.

Kto natomiast pragnie zmian, pragnie innych m etod rządzenia, innej polityki go­

spodarczej, innego pojm owania państw a i pra­

w a — ten głosow ać n ie będzie.

Słowem, udział w głosowaniu czy bojkot głosowania to będzie w tych wyborach sprawa polskiego sumienia oby­

watelskiego, sprawa świadomej odpowiedzialności za losy kraju. Wszak znajdujemy się na przełomie, a w ybory mają zadecydow ać, po k tórej drodze Polska b ęd zie kroczyła w przy­

szło ści”.

Zmiana rządu po wyborach.

Prystor ma jeszcze raz spróbow ać uzdrow ie­

nia chorej gospodarki w kraju.

Po ostatecznem załatwieniu najważniejszych spraw politycznych i wobec rozpisanych już wybo­

rów koła polityczne zwracają obecnie uwagę na sprawy gospodarcze. (Czas chyba najwyższy — przyp. red.)

Zwłaszcza w kołach sanacyjnych mówi się wiele o prow adzeniu w dalszym ciągu polity­

ki przystosowania, zapoczątkow anej przez p. Prystora. Jak ta jego p olityka gospo­

darcza wyglądała, każdem u wiadomo.

Składało się nań: podw yższanie gaż i dodatków funkcyjnych oraz pod­

w yższanie starych i wprowadzanie coraz to nowych podatków dla w szystk ich p ozo­

stałych obyw ateli. Dla tych ostatnich pozosta­

wiło na osłodę tak zw. „przyciąganie pasa na ostatni guzik”.

W związku z takiemi projektami ma pow ró­

cić do rządu p. Prystor i kierow ać polityką gospodarczą.

Głownem zadaniem przyszłego rządu byłaby walka z narastającemi trudnościami gospodarczemi i finansowemi, do czego podobno pp. Prystor i Kwiatkowski już od dość dawna przygotowują się. Premjer Sławek, stanąwszy na czele przyszłe­

go Sejmu, miałby doprowadzić do końca pomyśla­

ny przez siebie i swoich współpracowników nowy ustrój polityczny w kraju. Nowa konstytucja, ob­

darzając P. Prezydenta szerokim zakresem władzy, stwarza konieczność powstania stanowiska ministra stanu przy Prezydencie. P. Sw italski m iałby zadanie utrzym ywać łączność m iędzy Prezy­

dentem a rządem.

Kto ni© b ie rze udziału w e w yb orach do Sejm u i Senatu?

Pow strzym anie się od udziału w wyboraehogło- sił „Obóz Narodowy”. — Takie same stanowisko zajęła cała polska opozycja, a mianowicie: Chrze­

ścijańska Demokracja, N arodow a Partja Robotnicza, Ludowcy, Stronnictwo Chłopskie I Polska Partja Socjalistyczna, a więc cała polska opozycja. W sanacyjnym związku robotni­

czym ZZZ grupa M oraezewskiego również sta­

nowczo występuje przeciw udziałow i w e w y ­ borach. Dnia 21 lipca rb. odbędzie się zebranie Rady Nacz. ZZZ, na którem zapadnie uchwała, czy wziąć udział czy nie we wyborach. Jest prawdo­

podobne, że znaczna część sanacyjnego ZZZ ró w n ież usunie się od udziału we wyborach.

Kto w e źm ie u d zia ł w e w yb orach ? Udział we wyborach prócz sanacji wezmą:

żydzi, Ukraińcy, Niemcy i komuniści.

Mor&ezewski b ierze rozbrat ze sanacją.

Na pytanie, ile jest prawdy w pogłoskach o bojkotowaniu samych wyborów przez ZZZ., p.

Moraczewski odpowiedział temi słowy :

„ O d m ó w i e n i a i g r o ż e n i a d o w y k o n a n i a j e s z c z e d a l e k o . J e d n a k s t w i e r d z a m b a r d z o w y r a ź n ą i p o ­ w s z e c h n ą n i e c h ę ć w c a ł e j k l a s i e p r a c u j ą c e j d o o d ­ g r y w a n i a r o l i d e k o r a c y j n e j w p r z y s z ł y c h w y b o r a c h . N i k t n i e che© b y ć „ p a r a d ą ”, — r o b o t n i k i e m , b e z g ł o s u , b e z p r a w , p o t r z e b n y m t y l k o d o t e g o , a b y s i ę n a z y ­ w a ło , ż e r o b o t n i c y n i e z o s t a l i p o z b a w i e n i t y c h j p r a w , k t ó r e im z a d e k r e t o w a ł m a r s z a ł e k P i ł s u d s k i w r o k u 1918. N ie c h c ę p r z e s ą d z a ć , j a k i o b r ó t p r z y b i o r ą s p r a ­ w y . M oj© o s o b i s t e z d a n i e , o k t ó r e p a n s i ę z a p y t u j e , j e s t : Z w ią z k i z a w o d o w e ^ p o w i n n y z r e z y g n o w a ć z w y ­ s ł a n i a s w y c h d e l e g a t ó w do z g r o m a d z e ń o k r ę g o w y c h * * .

ilu je st upraw nionych do g ło so w an ia do S en atu ? Polska liczy 32 m ilj. ludności, głosujących

najw yżej 300 tys.

Liczba wyborców senackich, pisze warszawski

„Robotnik”, osięgnie, sądząc z dotychczasowego stanu sporządzenia spisów, 250 tys. do 300 tys.

Taki „imponujący“ w pływ na wybory do Senatu będzie miało społeczeństwo w Polsce.

wtaBsmmmwmmBsmwmmmmmmBwm mmamaaj

Kto jed yn ie będzie m ia ł p raw o w yboru do S e n atu ?

1. £ t y t u ł u z a s ł u g i o s o b i s t e j : ^obyw atele, odznaczeni 1

? orderem O rła Białego, orderem V irtu ti M ilitari, Krzyżem lub ] i M edalem N iepodległości, Krzyżem W alecznych, orderem Od- \ I rodzenia Polski lub Krzyżem Zasługi.

\ 2. Z t y t u ł u w y k s z t a ł c e n i a s a) obyw atele, k tórzy \ j ukończyli szkołę wyższą lub zaw odow ą ty p u licealnego (lice- 1

| um pedagogiczne, pedagogjum ) albo szkołę oficersk ą lub I

\ szkołę podchorążych, 5

b) obyw atele, którzy ukończyli je d n ą ze szkół równo- \

\ rzędnych z określonem i w y s tę p ie poprzedzającym albo po- | I siad ają stopień oficerski.

3. Z t y t u ł u z a u f a n i a o b y w a t e l i : a) obyw atele, pia- ( stu jąe y stan o w isk a z w yboru w sam orządzie te ry to rja ln y m , j a m ianow icie : członkow ie rad (sejm ików ) wojew ódzkich, po- jj w istow ych, gm innych i m iejskich, tudzież członkow ie zarzą- f dów m iejskich,

b) obyw atele, p ia stu ją cy sta n o w isk a we w ładzach samo- } rządu gospodarczego oraz w zarząd ach organizacyj gospo- \ d arrzych i zaw odow ych, a m ianow icie : radcow ie izb rolni- § Ś ezych, przem ysłow o-handlow ych i rzem ieślniczych, przewo- § ( dniczący zarządów , cechów oraz oddziałów tych zrzeszeń |

; przem ysłow ych, rzem ieślniczych związków gospodarczych, \ k tó re objęte są praw em przem ysłow em , przew odniczący za- * rządów K ółek Rolniczych, zrzeszonych w Związku Izb i Orga- cizacyj Rolniczych, wreszcie przew odniczący Zarządów o d ­ działów ty c h pracow niczych organizacyj zaw odow ych, któ re liczą conajm niej 1.000 członków', płacących składki.

c) przew odniczący zarządów kół m iejscow ych sto w arzy ­ szeń wyższej użyteczności, jak Ł . O . P. P ., P o l s k i C z e r ­ w o n y K r z y ż , L ig a M o r s k a i K o l o n j a l n a , T o w a r z y s t w o S t r a ż y P o ż a r n y c h , T o w . P o p i e r a n i a B u d o w y S z k ó ł P o w s z e c h n y c h , T o w a r z y s t w o P r z y j a c i ó ł M ło d z ie ż y A k a d e m i c k i e j .

Zyd obiecuje za m andat 3 0 tys. z ł.

Warśzawa. Jedno z pism żydowskich podaje następującą ciekawą informację:

„W kołach, zbliżonych do pewnego konserwa­

tywnego żydowskiego stronnictwa, opowiadają o silnej rywalizacji dwóch bogatych członków tego ugrupowania, którzy równocześnie preten­

dują do mandatu poselskiego. Jeden z kandy­

datów zaofiarował na akcję wyborczą 50 tysięcy złotych. Suma ta^jednak bynajmniej nie przera­

ziła jego rywala, który wyraził gotowość finan­

sowania akcji wyborczej do wysokości 80 tysię­

cy złotych.”

Widać, dobrze się dzieje obu żydom, jeżeli są gotowi wyrzucić na wybory tak znaczne sumy.

Znów skonfiskowano nam nasze pismo i to za artykuł

wstępny

pod nagłów kiem s „Czemu udziału w e w y ­ borach do Sejmu ani do Senatu n ie

w eźm iem y ?“

Zajęcie nastąpiło na skutek postanowienia Sądu Grodzkiego, podpisanego przez sędziego Regener‘a. Według tego orzeczenia artykuł ten zawiera wszelkie znamiona p rzestęp stw a z art, 120 i 170 kodeksu karnego. Zajęcie nastąpiło około godz. 3 po południu, kiedy już cały nakład był wydrukowany. Jedynie w Nowemmieście ga­

zeta nasza się już rozeszła. Pozatem atoli cały nakład został nam zajęty i zmuszeni byliśmy, nowy wy­

drukować. Oczywiście na skutek tego Szan. Czy­

telnicy nie otrzymali gazety na czas, co niech raczą wytłumaczyć temże zajęciem!

R o złam w N. P. R.

W ystąpienie pp. Chądzyńskiego, Jankow skiego i Peplow skiego.

Jak donoszą, ostatnio zgłosili wystąpienie z Naród.

Partji Robotniczej długoletni przywódcy tego stron­

nictwa i najwybitniejsi przedstawiciele jego na te­

renie parlamentarnym: b. m inister Chądzyń­

ski, pos. Jankowski i sen. Pepłow ski. W ko­

munikacie, rozesłanym do prasy, motywują oni swe wystąpienie szeregiem tarć wewnętrznych, które od paru lat trwają w Narodowej Partji Robotniczej i ostatnio doprowadziły do ostrego konfliktu mię­

dzy klubem parlamentarnym NPR., a władzami stronnictwa, tak, że klub na posiedzeniu 8 maja rb. uchwalił wotum nieufności kierownikom partji.

W liście, wystosowanym do głównego komite­

tu wykonawczego, wyżej wymienieni działacze za rzucają władzom partji stosowanie niem oralnych m etod w życiu organizacyjnem” i opanow anie w ładz partji przez klikę, złożoną przew ażnie z lu d zi, będących jed n o g ło śn ie płatnym i funkcjonariuszam i partji”. Pp. Chądzyński, Jankowski i Pepłowski, przekonawszy się, że nie są w stanie zmienić stosunków, panujących w partji, a nie chcąc żyrować swemi nazwiskami tego, co się w stronnictwie dzieje, woleli z niego ustąpić.

Przyczyną rozłamu jest podobno polityka b. posła Popiela wewnątrz stronnictwa NPR.

A resztow ania wśród radykałów narodowych.

Warszawa. Władze bezpieczeństwa przez osta­

tnie kilka dni przeprowadzały rewizję i aresztowa­

nia w poszukiwania członków nielegalnego ONR.

Aresztowano ogółem około 20 osób, przeprowadzono szereg rewizyj w mieszkaniach akademików. Aresz­

towania wśród studentów miały związek z rewizją na uniwerstecie i z aresztowaniem przed kilku dniami znanego działacza harcerskiego w Warsza­

wie, Wiktora Martiniego. W sobotę wypuszczono go na wolność za kaucją 400 zł.

S e jm ik i w o je w ó d zkie w Poznaniu i Toruniu zo s ta ły ro zw ią za n e .

Warszawa. Zarządzeniem Rady Ministrów z 12 bm. rozwiązane zostały z dniem 16 lipea 1935 r.

sejmiki wojewódzkie w Poznaniu i Toruniu.

Rozwiązanie sejmików wojewódzkich jest szcze­

gólnie znamienne, że nastąpiło w okresie przed­

wyborczym. Jak wiadomo, obecna ordynacja przewiduje dla ciał samorządowych prawa udziału w wyznaczaniu kandydatów...

P. WI. Haczkiewicz wojewodą krakowskim.

Warszawa. Jak donoszą, w najbliższych dniach ma być podpisana nominacja b. marszałka Senatu Wł. Raczkiewicza na wojewodę krakowskiego.

(2)

» *

KSM. ‘ a „Związek Strzelecki

U

W ostatnim numerze sanacyjnego „Głosu L ubaw skiego” pewien „Żołnierz Obywatel” (— czy­

taj strzelec J) użala się w wodnistym artykule na społeczeństw o tu tejsze, a przedewszystkiem na tu te jsz e duchow ieństw o, źe n ie chce po­

pierać „Związku S trzeleck ieg o ”, naturalnie wszystko niby w obronie P. W. Czyżby w spa­

niały zjazd delegowanych K. S. M. w P elp lin ie i sprawozdanie z rocznej działalności pobu­

dziło go do tych jerem jad nad niewdzięcznością społeczeństwa wobec Strzelca ?

Po „naukowam” interpretowaniu art. 61 Ustawy K onstytucyjnej z dnia 23 kwietnia 1935 co do powszechnego obowiązku służby wojskowej i przysposobienia wojskowego dalejże na par- tyjn ik ów — przedewszystkiem na duchow ień­

stwo tu te jsz e i kierowników K. S. M. Ow

„Żołnierz Obywatel” chce w m ów ić w społeczeń­

stwo, że dobrym Polakiem może być tylko strzelec i że wtedy Polska będzie najsilniejsza, jeżeli w szyscy będą należeli do „Strzelca44 — czyżby dlatego, że „Strzelec” ma P. W. ? Z jednej strony pisze o n : „Trzeba być jednakże słabym Polakiem i podrzędnym obywatelem , aby nie dostrzec tradycji i wielkiej pracy państw ow ej

„Związku Strzeleckiego”, działającego w myśl wskazań Józefa Piłsudskiego — naturalnie górą s t r z e l c y ale gdzie....?” Czyżby naprawdę istniał podział na obywateli nadrzędnych 1 podrzędnych ze względu na przekonania oso­

biste, a bez względu na zasługi.

Dalsze twierdzenie to pogarda naszej orga­

nizacji, to wprost oszczerstw o, albowiem „autor”

pisze dosłownie: „1 trzeba być bardzo naiwnym ob yw atelem , aby tw ierdzić, źe przez przy­

należenie m łodzieży do K. S. M. sta ło się zadość obowiązkom obyw atelskim “. Dla­

czegóż to z jednej strony takie podkreślanie wszechstronnej działalności „Związku Strzelec­

kiego”, a z drugiej zaś k w estion ow an ie w y­

ników pracy w K. S. M. Z tego wynika, „Oby­

watelu”, że jesteś albo w rogiem naszej organi­

zacji, a w takim razie zobaczymy, kto będzie zwycięzcą albo nie znasz naszej organizacji i jej pracy, a w takim razie polecałoby Ci się bliżej i głębiej zapoznać się z tą pracą. Dobrze też będzie, jeżeli, „Obywatelu”, dokładniej prze­

czytasz artykuł „Dnia Pomorskiego” o zjeździe w Pelplinie. A może „Obywatel przeciwnie za­

zdrości nam wyników naszej pracy I to go wprowadza w p ew n e zd enerw ow anie?

Z treści artykułu wynika, jakoby wszystka m łodzież miała należeć do „Strzelca”, bo „Strze­

lec” ma P. W. Niechaj „Obywatel” zastanowi się dobrze — o ile wyrósł na tutejszej glebie — kto na tutejszym te r e n ie uprawiał prędzej P. W.

czy K. S. M. (dawniej S. M. P.) czy „Strzelec”?

1 jeżeli obecnie K. S. M. niema dostępu do P. W., to nie m yśm y się odsunęli, ale nas od tego odsunięto wbrew naszej w oli i zawsze sądzimy, że przez to nam krzywdę wyrządzono.

„Obywatel-Zołnierz” pisze dalej: „K. S. M. jest organizacją kościelną z głównem i bardzo szla- ehetnem zadaniem krzewienia wiary katolickiej”.

Z tem się zupełnie zgadzamy, boć przecież je s te ­ śm y praktykującym i katolikami i najpierw spełniam y sw e obow iązki jako katolicy. Tak, jak sprawy duszy górują nad sprawami ciała, tak też i w naszej organizacji w yrob ien ie reli­

gijne dom inuje nad wyrobieniem oby w atelskiem i flzycznem . To nie znaczy atoli, abyśmy się wychowaniem obyw atelsklem i P. W. W. F.

nie zajmowali, lecz przeciw nie, nasze statuty, za­

twierdzone przez władze państwowe, nakładają na nas ścisły obowiązek pracy zawodowej, w ycho­

wania o b yw atelsk iego P.W.W.F. it. d. Dlatego radzim y „Obywatelowi” zajrzeć d© naszych sta tu tó w art. 5, a przekona się o naszej wszech­

stronnej pracy. Z twierdzeń autora wynika, że albo jest słabym katolikiem albo wogóie nie j je st katolikiem , gdyż nie pisałby, że trzeba f nade w szystko spełniać obow iązki ob y w a tel­

skie. Albowiem pisze : „Trzeba być nietylko do­

brym katolikiem, aby zrozumieć wielkie znaczenie

„Związku Strzeleckiego” dla obrony Państwa, trze­

ba nadto posiadać tak wielką miłość Ojczyzny, aby nietylko umieć spełniać obowiązki Akcji Kato­

lickiej, ale nade w szystko w ypełniać obowiązki obywatelskie, wypływające z ustawy Konstytucyjnej dla siły i powagi Państwa”. Czyż to nie staw ia­

n ie Państwa ponad K ościołem; czyż to ni©

zapatryw anie, bliskie pogaństw a? Już nie mówiąc o stanowisku katolików, ale przecież n aw et p rotestan ck ie narody nadewszystko uznają obowiązki wobec Boga, a potem dopiero społe­

czeństwa.

Wprost ubliża przyzwoitości publicznej apelo­

wanie do sum ień tu tejszeg o duchow ieństw a i posądzanie go o zdradę dia sprawy państw o­

w ej, bo jakżeż inaczej rozumieć zdanie „Obywate­

la” : „A jakże inaczej mówi i głosi to duchowień­

stwo wrogie „Związkowi Strzeleckiemu” tylko dla­

tego, że sumienie endeeko-poJityczne” nakazuje im działać w brew obowiązkom obyw atelskim obrony Państw a“. Tak pisać może tylko przybłę­

da z pod ciemnej gwiazdy, który ni© zna i n ie chce znać zasług tu tejszego duchow ieństw a dia sprawy p olsk iej jeszcze pod zaborem pru­

skim i obecnie albo też prawdziwy wróg du­

chow ieństw a. — My druhowie K. S. M. dziś wła­

śnie z powodu niepoczytalnego ataku na ducho­

wieństwo przyrzekamy, że stać wiernie będziemy przy naszych WieŁ Ks. Ks. A systentach i nigdy sprawy katolickiej nie zdradzimy, a oszczer­

com w aik ę w ypow iadam y.

Nakoniec powiemy Ci, „Obywatelu” jedno, że takie wystąpienia nie prowadzą do współpracy pomiędzy K. S. M. a „Związkiem Strzeleckim”

i napewno nas temi dytyrambami do „Strzelca nie zapędzisz. Może niedługo będziesz biadał nad niewdzięcznością społeczeństwa, ale wiedz, że sam twojej sprawie zaszkodziłeś.

Nie staraj nas przedstawiać jako organizację jedynie kościelną, bo myśmy Katolikami, ale też O byw atelam i i Żołnierzami i w razie potrzeby stać wiernie umiemy na straży granic naszej Ojczy­

zny. A najlepszym tego dowodem , to udział 12 tu druhów jednoj jedynej placówki naszej K. S. M*

w wojnie bolszewickiej. Trzech z nich ochoczo nawet życie oddał© w ofierze na ołtarzu Oj- j czyzny w obronie Warszawy.

P. S. „Obywatelu” ! Naprawdę bylibyśmy Ci ; wdzięczni za to, gdybyś w trosce o przysposo­

bienie wojskowe społeczeństwa postarał się u władz, abyśmy i my P. W. otrzymali, a wtedy najlepiej przysłużysz się Ojczyźnie. My K, S. M.-owcy.

*

C i ę ż k a o b e l g a ,

rz u c o n a w tw a rz n a sze m u d u c h o w ie ń s tw u ka t. na P o m o rz u .

W „Głosie Lubawskim” ukazał się artykuł p.n.

„Związek Strzelecki”, a K. S. M.”, w którym autor

— piszący się — „Żołnierz - Obywatel”, rozwodząc się nad rolą „Związku Strzeleckiego”, a K. S. M., nie waha się naszemu kat. duchowieństwu rzucić w twarz następ, obelgi: Cytując najpierw zdanie śp. Biskupa Bandurskiego o „Związku Strzeleckim”, pisze dosłownie: „Zaiste! tak pięknie pisać mógł tylko żołnierz-biskup, ks. biskup Bandurski, żołnierz Józefa Piłsudskiego, a ja k ie Inaczej m ów i, gło si to duchow ieństw o, w rogie Zw iązkow i „Strze-

KTO OBECNIE

już odnowi abonament za

„ D R W Ę C Ę ;i na sierp ień , ten bez przerwy i regularnie otrzymy wać będzie gazetę, ..

leck iein u ”, ty lk o dlatego, i e sum ienie en d e­

cko polityczne nakazuje im działać w brew obow iązkom obyw atelskim obrony P ań stw a“.

Gorszej zniew agi chyba naszemu duchów, wyrzą­

dzić n ie m ógł autor, jak tym zarzutem, że działa ono wbrew w łasnem u sum ieniu na szk odę obrony Państw a. Twierdzenia to stoi w jak na j jaskra w szem p rzeciw ień stw ie do ośw iad ­ czenia Prezydenta R zplitej, w którem z wielkiem uznaniem w yraził się o patrjotyźm ie i o n ie ­ zaprzeczalnych zasługach tegoż duchów, w d zie­

le odzyskania Polsce Pomorza — Enuncjacja ta, tak obelżyw a dla duchow ieństw a kat. na Pom o­

rzu, ma jeszcze swą specyficzną w agę, jeżeli się zważy, źe za „Głosem Lubawskim ” stoi grono w yższych urzędników z naszego powiatu, a patronem redakcji tegoż pisma je s t

w lcestarosta p. Budnik. X.

S a n a c ja w z n a w ia k a m p a n ię p rz e c iw k o P o la k ie w ic z o w i.

Straci ©n ostatnią posadę.

Warszawa. Zapomniana już kampanja przeciw b. w icem arszałkow i Sejmu, dr. P o la k iew i­

czow i z BB., została w znow iona w organie związku pracowników samorządowych. Jako po­

wód do podjęcia kampanji podawana jest oko­

liczność, iż p. Polakiewicz zajmuje nadal stanowisko prezesa związku gmin wiejskich i że stosunek tej organizacji do p. Polakiewicza nie tylko nie uległ zmianie, ale nawet zacieśnił się przez honorowanie jego pracy w związku ze stałem miesięcznem wy­

nagrodzeniem.

Organ pracowników samorządowych domaga się od związku gmin wiejskich usunięcia p, Pola­

kiewicza ze stanowiska prezesa, podnosząc, iż gminy nie chciałyby, aby „ich związek, z takim trudem przez 10 lat budowany, miał się zmienić w domek kart, który za lada podmuchem mógłby się rozsypać z winy tych, których gminy obda­

rzyły zaufaniem”.

Wznowienie kampanji przeciw b. wicemar­

szałkowi Polakiewiczowi wywołało duże wrażenie w kołach politycznych.

T a k im i k ry z y s n ic n ic s z k o d z i.

51 tys. odszkodowania.

Warszawa. „B. naczelny dyrektor „Pol­

skiego „Radja”, p. Zygmunt Chamiec, otrzy­

m ał po sw em ustąpieniu odprawę w sumie 51 tys. zł. Odprawa ta stanowi jednoroczne po­

bory, a wypłacona została na podstawie kon­

traktu, który przewidywał roczne wymówienie po­

sady naczelnego dyrektora «Polskiego Radja”.

Zadłużenie państwa.

D łu g i z a g r a n i c z n e z m n i e j s z y ł y s i ę — a w e w n ę t r z n e w z r o s ł y .

Na p osiedzenia komisj‘i długów państw ow ych, s p r a ­ w ozdanie ze sta n u długów złożyli se n a to r L aurysiew icz i po­

seł H ołyński. Długi zagraniczne p ań stw a polskiego z m n i e j ­ s z y ł y się w ciągu ub. półrocza o 49 m i l j . 800 0 .0 0 0 z ł.

N atom iast długi w ew nętrzne w zrosły o 134 milj. zł.

O g ó ł e m z a d ł u ż e n i e p ań stw a polskiego w ynosi p o ­ w ażną k w o t ę 4.642 m i l j . z ł.

Dramat na dnia Oceanu.

''Ciąg dalszy).

Ryszard widzi smukłą, pełną dziewiczego uroku postać Lilji Morskiej i nsgle rozlega się w jego du­

szy straszny protest, podnosi się bunt.

Zagryza wargi, czuje słodkawo-mdły smak krwi na języku

A więc to rzeczywistość! Mara nie pierzchnę- ła! On jest tu, na dnie morskiem, o 50 metrów pod powierzchnią, bez nadziei ocalenia.

Nie, jest nadzieja pięćdziesiąt metrów — pod­

niosą „Bazyliszka”! Oh, już telegraf bez drutu po­

niósł depeszę. W porcie czynią przygotowania do akcji ratunkowej, a oni tu leżą na dnie morskiem, zamknięci w żelaznej trumnie!

Młodzieńca przebiega dreszcz, jakoby zimna dłoń śmierci dotknęła jego rozpalonego czoła.

Czy Samson myśli także o niej? — Stoi nieru­

chomy, niby figura kamienna pod ścianą i tępo spo­

gląda przed siebie, jakby zastygł w bólu.

Kapitan, jeden może z pomiędzy wszystkich, jest spokojny; kładzie rękę na ramieniu sternika, powtarzającego bez końca: „Moje sieroty”. Pod wpływem tego dotknięcia stary marynarz odzyskuje

| przytomność.

— Idźmy do rury!

Sternik podnosi skrwawione czoło.

— Po co?

— Rura torpedowa!

Ten wyraz elektryzuje wszystkich.

Tak, z tyłu „Bazyliszka” znajduje się rodzaj lufy o średnicy kilkudziesięciu centymetrów, otwór, przez który możnaby się wyślizgnąć w ubiorze nur­

ka na zewnątrz i opuścić żelazną trumnę. Nadzieja rozjaśnia twarze. Kapitan znika za drzwiami wraz ze sternikiem. Długi kwadrans oczekiwania.

W końcu kapitan wraca; czternaście par oczu zawisa na jego posągowej twarzy. Komora torpe­

dowa niedostępna! — W głębokości 50 metrów panuje ciśnienie 5 atmosfer, które wtłoczyło torpedę w głąb przedziału; woda zapełniła go w czterech piątych, ściskając znajdujące się tam powietrze, jakby w dzwonie nurków.

Stało się! trzeba bezczynnie oczekiwać, aż na­

dejdzie pomoc z zewnątrz.

— Nie traćcie nadziei, towarzysze! — mówi kapitan — za kilka dni mogą^wydźwignąć „Bazyli­

szka” z toni. Trzeba tylko hartu i cierpliwości.

— I powietrza! — dorzucił nadporucznik Samson.

Tak, powietrza może zabraknąć; wszyscy to pojmują doskonale. Szesnastu ludzi potrzebuje oddy­

chać bez przerwy; pierś wznosi się i opada szybko.

Kapitan siada przy stoliku, na którym zwykle leży mapa morska i bierze w milczeniu ołówek.

Liczy na małym arkusiku papieru objętość wolnych od wody komór. Tyle i tyle metrów sześciennych powietrza, a ponieważ człowiek zużywa tyle, a tyle tlenu na godzinę, załoga zatopionego statku może więc czekać...

— Mamy trzy dni czasu! — mówi głośno, po­

kazuje zapisany papierek.

Milczenie. Zwieszone głowy usiłują zastanawiać się nad temi liczbami, ale mózg przestaje działać.

Trzy dni!

Kapitan, choć go nikt nie słucha, tłómaczy, że w porcie istnieją narzędzia do wyławiania zato­

pionych łodzi podwodnych. Trzeba więc czekać ocalenia i nie poddawać się zwątpieniu. Wszyscy patrzą na niego i chcą się przejąć temi słowami, ale nie mogą. Dowódca pragnie podtrzymać ducha;

to jego obowiązek; ale czyż windy zdołają podnieść ciężar kilkuset tonn na taką wysokość? Porucznik czuje, jak do oczu gwałtem mu się łzy cisną. Pła­

cze nad sobą samym, nad swoją młodością, nad sieroctwem ukochanej matki, nad bólem rodzeństwa.

Potem w głowie pulsuje mu już jedna, jedna myśl:

„Czy Alicja będzie płakała, jak się dowie o jego śmierci?” I myśl ta wbija mu się w mózg, jak

gwóźdź rozpalony. C. d. n.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sm utn o jakoś zrobiło się Wałkowi, że sam jest wśród obcych, ale pocieszał się zawsze temi popisami, które za chwilę chyba pokażą.. Tak rozstaliśm y się

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,