• Nie Znaleziono Wyników

Ucieczka z pociągu, ukrywanie się i wojenna tułaczka - Morris Wajsbrot - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Ucieczka z pociągu, ukrywanie się i wojenna tułaczka - Morris Wajsbrot - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

MORRIS WAJSBROT

ur. 1930; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W poszukiwaniu Lubliniaków. USA 2010, projekt Lublin.

Pamięć Zagłady, Żydzi, ucieczka, ukrywanie się, Płouszowice, Stawki, Jastków

Ucieczka z pociągu, ukrywanie się i wojenna tułaczka

Uciekliśmy później do Bełżyc, bo mieliśmy rodzinę. Tu zrobili wysiedlenie, to nas gonili do Niedrzwicy… I moja mamusia mnie wypchnęła prawie z pociągu. Takie towarowe pociągi, co napchali różne wapno, żeby nie śmierdziało. I tam jak staliśmy, to nas wysiedlili, pierwszy raz gonili nas do Siedlec. To tam napchali tyle Żydów do tych wagonów, że jak pan stał czy pan potrzebował pójść za swoją potrzebą... Bili nas, gonili dwanaście kilometry całą noc z Rejowca do Siedlec. I pół nie mogło wytrzymać, rozstrzelali. Tak samo jak ja byłem w Bełżycach, to mamusia mnie wypchnęła. „Może ty przeżyjesz”. To ile zabili w tym czasie co uciekało. To później siadłem na miedzę wieczorem i zacząłem płakać, gdzie ja mam pójść. Nie znam terenu, nie wiem gdzie...

Ja później po wsiach chodziłem, z miejsca na miejsce. Były okresy, były miejsca gdzie sołtysy organizowali, chodzili i łapali Żydów co uciekli, i albo ich zabijali albo wozili do Niemców. Też tak było. I byłem w takiej akcji. I uciekłem. Jak ja uciekłem, jak ja przeżyłem, to sam nie zdaję sobie sprawy, że to możliwe było co ja przeżyłem.

I gdzie się było w dzień, to się nie było w nocy. Gdzie się było w nocy, nie było się w dzień. Ale było dobrze jak były te pola, zboża rosły do góry. Wtedy było najlepiej. To te parę miesięcy, okres latem. To jeszcze się mogłem schować. Pamiętam jechałem, było to w Płouszowicach, gmina Jastków, dogonił nas Niemiec. Ja byłem i jeszcze jeden facet z Bełżyc był. I on na koniu nas gonił. Ja uciekłem w jedną stronę, on uciekł w drugą stronę, bo to była chłopska droga taka. I jego zaraz zastrzelił z konia.

A ja wlazłem jak raz w snop żniwa, po żniwach było, postawili snopki. To ja wlazłem w tych snopkach i przeleżałem tu do wieczora. Nie widział mnie. A jego zaraz zastrzelił z konia.

Nikt nie widział mnie wtedy w dzień. Dopiero w nocy chodziliśmy, a w dzień [byliśmy]

jak zające.

(2)

Przed wojną myśmy handlowali ze zbożem. Mieliśmy dużo dziedziców. I był [jeden], nazywał się Julian Turski, miał farmę. Dużo nam był winien pieniędzy. Bo rodzice dali mu naprzód przed kupnem. I raz przyszli jak wojna wybuchła, to rodzice kupili skóry, pieniądze dali mu na przechowanie. I w tym okresie ja przyszłem raz, to mi tam dał parę skórek, ja sprzedałem i z tego żyłem. A później jednego razu przyszłem, to ten był inżynier, Niewiarowski nazywał się, złapał mnie, zbił mnie, włożył mnie do stajni i związał mnie, i miał mnie odwieźć do Niemców. A w tym czasie tego Bogdana ojciec, Franek Łazuka, jechał z parobkiem do miasta, to mnie włożyli na ten wóz. I w Zimnych Dołach, jak się jedzie do Nałęczowa zaraz, w tym czasie co ja jechałem, leżałem, leżałem, to się rozwiązałem i zeskoczyłem sam z wozu, i uciekłem. Już oni mnie nie gonili za tym. I co? Za co? Dziecko byłem, nikogo nie miałem. Wałęsałem się jak zając po polach. Jak znalazłem kawałek buraka to byłem szczęśliwy.

Pamiętam byłem [w miejscowości] Stawki, to było w gminie Jastków. Wpadłem do chłopa. Ona mi ugotowała dwanaście jajek. Zapłaciłem jej. To myślałem, że już będę miał na jakiś czas. Nie zdążyłem dojść gdzieś wieczorem do sterty, żeby się schować, po drodze wszystko zjadłem. Dwanaście jajek ugotowanych. Ale zrobiła mi grzeczność. Ja byłem szczęśliwy, że już będę miał na parę dni co do jedzenia. Szłem pomału pod zboże i już, nie ma jajek, nie mam znowu co jeść.

Z tego ukrywania się w stertach, to mam wszystko odmrożone, te nogi. Ja prawie nie mogę chodzić. I ja robiłem MRI [rezonans magnetyczny], córka mi robiła w szpitalu i dyskutowali co to jest. To wszystko odmrożone mam, obydwie nogi. Takie plamy, że nie wiedzieli co to jest. To się nie spotyka. To mieli konsultacje z lekarzami i córka zaczęła mówić jak, że ja przeżyłem. O, to dopiero uznali, że to jest odmrożone...

W którym roku, to nawet nie wiem, czterdziesty trzeci czy początek czwartego, byliśmy w dwanaście osób na kwaterze w Płouszowicach. Ja wyszłem z bratem właśnie do Turskiego, żeby coś odebrać, to w tym czasie wpadli w nocy, wszystkich zabili, zastrzelili. Kto wpadł, nie wiem. Nikt nie oskarżył. To nie byli Niemcy, tylko Polacy zabili. AK albo NSZ czy inni. I zabili ich, i koniec. I ja, po wyzwoleniu, gdzieś powiedziałem gdzie leżą, po wyzwoleniu ich pobraliśmy, zabraliśmy ich na cmentarz żydowski przy ulicy Walecznych.

Cały czas byłem w strachu. Nigdy nie mogłem się pogodzić z tym co się stało. Nigdy nie wierzyłem i ja sam siebie w tej chwili nie mogę zrozumieć jak ja przeżyłem, nie mogę zrozumieć. To jest… Nie wiem jak to. Czy cud czy fuks, sam nie wiem.

Przecież nie było godziny żebym był spokojny.

Taka giehenna. I to nie dzień, a cztery lata. A dzień to był rok. Były dnie, że nieraz w dniu widziałem dziesięć razy śmierć przed sobą.

Jak się mogłem czuć jak nie miałem nikogo? Cała rodzina została zabita. Miałem 14 lat, kiedy skończyła się wojna. Byłem dziecko… I ja nie wiem, daję słowo honoru, że ja sobie nie zdaję sprawy jak ja przeżyłem.

Później mieszkaliśmy na Kowalskiej z bratem. I później otworzyliśmy skup zboża.

Razem żeśmy się [sobą] opiekowali. Bo przecież on był starszy parę lat ode mnie.

(3)

Trzy lata był starszy czy ileś. Też młody był.

Data i miejsce nagrania 2010-11-29, New Jersey

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydaje mi się, że każdy człowiek musi znaleźć swoje miejsce na ziemi.. Ale nie może powiedzieć, że to jest [jego]

Była tam też taka scena, kiedy Wojtek Ejsmond z kimś rozmawia, a ja zza sceny miałam robić takie wokalizy, które były słyszalne oczywiście na widowni.. Wojtek wtedy krzyczał:

I niech sobie dziewczyny idą na wieś po mleko” Heniek miał siostrę, więc Derlakowa ubrała mnie w spódniczkę, a ponieważ Derlak miał takie kręcone włosy, to tak chusteczkę i

Jeżeli chodzi o ten sklep, to był wynajęty, tam jest teraz Urząd Stanu Cywilnego, archiwum, w tym miejscu, gdzie był kiedyś sklep. Data i miejsce nagrania 2017-12-04,

On się niczego nie czepiał, jak poznał że może mieć do pracownika zaufanie to go bronił wszystkim rękami, ale jak trzeba było opierdzielił albo dał nagrodę.. Pamiętam jak

Maria Kuncewiczowa, kiedy potrzebowała pomocy, zwracała się do mnie Pani Kuncewiczowa, szczególnie gdy umarł Jerzy [Kuncewicz], [kiedy] potrzebowała jakiejś pomocy, zwracała

Jak się wchodzi do bloku [akademika] A, to po prawej stronie był taki pokoik, siedziba radia studenckiego i pokoik „Konfrontacji” W tych „Konfrontacjach” kto chciał,

Wtedy prezes Rady Ministrów dał nam dwadzieścia mieszkań, z takiej puli dostaliśmy w Lublinie dwadzieścia mieszkań.. Wtedy rektor powiedział, że jako prezes