• Nie Znaleziono Wyników

Zastraszanie mieszkańców Świdnika i pracowników WSK - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zastraszanie mieszkańców Świdnika i pracowników WSK - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ SOKOŁOWSKI

ur. 1941; Komarów

Miejsce i czas wydarzeń Świdnik, PRL

Słowa kluczowe Świdnik, PRL, WSK, strajk, zastraszanie ludzi, czołgi

Zastraszanie mieszkańców Świdnika i pracowników WSK

Z poniedziałku na wtorek władze urządziły nam takie fajerwerki, że pod zakład podjechały czołgi i przez cały Świdnik o godzinie jedenastej w nocy jeździły czołgi i strzelały ze ślepej amunicji. W zakładzie to był horror. Pamiętam, że była taka sytuacja – właśnie po niej zostałem oficjalnie przewodniczącym – że w tej hali

„jedynce” ktoś zgasił celowo światło, ciemno, ludzie zaczęli się tratować, wszyscy biegali, a nasz Komitet Strajkowy mieścił się na takiej antresoli, na takim podwyższeniu, tak mniej więcej w jednej trzeciej hali. Jak ja to usłyszałem, zobaczyłem, nie wiedziałem, co robić, w pewnym momencie zostałem sam, patrzę, koło mnie jest Gienek Antoniewicz, członek Komitetu Strajkowego, dorwałem tubę taką i krzyknąłem: „Ludzie, stać! Stać! Wszyscy niech stoją, nie ruszają się!”. I takim spokojnym głosem wiem, że robiłem to z taką świadomością, że muszę być niezwykle spokojny spokojnym głosem powiedziałem: „Posłuchajcie, jak strzelają, to strzelają ze ślepej amunicji. To nie jest jeszcze atak. To są próby zastraszenia nas.

Oni nas chcą zastraszyć. Uspokójcie się, niech ktoś zapali światło. Proszę, elektrycy, zapalcie światło”. I tak załogę trochę uspokoiłem. Pamiętam, że po wielu miesiącach, czy nawet już jak ja wyszedłem z ukrywania się, spotkałem w swoim rodzinnym Komarowie pana doktora Lipkę, znanego senatora i wspaniałego człowieka, który nagrał audycję nadawaną przez Wolną Europę. Jest [w niej] opis właśnie strajku, pacyfikacji strajku i wcześniejszy opis tego wydarzenia, tego właśnie zastraszenia załogi i mojej reakcji, tam właśnie ktoś opisuje moje zachowanie [słowami]: „Andrzej swoim potężnym głosem uspokoił załogę i po prostu w spokoju wytłumaczył, na czym cała sztuka polega”. I rzeczywiście jeszcze kilkakrotnie nam próbowano to samo zrobić w tę noc, natomiast w Świdniku był horror. Ludzie wybiegali boso, w bieliźnie, nie wiedząc, co się dzieje, bo przez miasto przejeżdża kolumna czołgów i strzelają, i strzelają z armat, i strzelają z karabinów maszynowych. Po prostu chodziło o to, by zmusić nasze rodziny do tego, iżbyśmy my wycofali się z zakładu. Efekt był odwrotny i jakby taka złość wtedy weszła we wszystkich, bo myśmy niektórym ludziom mówili:

(2)

„Droga otwarta. Kto chce, wychodzi, ale nie ma już powrotu. Zostają tylko ci, którzy chcą zostać”. I mówiliśmy jasno: „Będziemy spacyfikowani, kiedy – nie wiadomo, być może w Polsce również strajkują” – wyjaśnialiśmy. Ja kilka razy zabierałem głos, w radiowęźle wyjaśniając.

Najpierw miałem takie spotkanie z jakimś wojskowym, majorem, który przez chwilę się ze mną spotkał, ale myślę, że to wszystko było kontrolowane i w pewnym momencie on się wycofał, bo tak mu kazali gdzieś – przyleciał jego kierowca, że natychmiast ma iść. Później [spotkanie] z tą delegacją wojewody. Ja też załogę informowałem, jaki był przebieg, niektórzy dzisiaj nawet nam zarzucają, że myśmy chcieli poddać zakład, oczywiście to była nieprawda, żadnych rozmów w ogóle nie prowadziliśmy, ja tam po prostu skrzyczałem tego pułkownika za tę właśnie noc i nie dlatego, że nas straszył, tylko dlatego, że Świdnik straszył. Tam go w sposób niewybredny strasznie zrugałem i powiedziałem krótko: „Panowie, chcecie z nami rozmowy prowadzić, to nie taką metodą. I zabierajcie się stąd, z tego zakładu” – bo oni chcieli, żeby wejść do radiowęzła, załodze wyjaśniać. Ja mówię: „Wy tu nie będziecie mieli nic do rządzenia. Absolutnie. To my rządzimy”.

Data i miejsce nagrania 2005-08-22, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po skończeniu technikum mechanicznego – bo jednocześnie chodziłem do wieczorowego technikum – później zostałem przeniesiony jako technolog narzędziowy na wydział

Na bramie byli wartownicy, trzeba było pokazywać przepustki i od czasu do czasu człowiek był rewidowany i były też takie rzeczy, że jeżeli kogoś złapali – bo

Tak że został taki szeroki komitet strajkowy powołany, byłem wtedy na drugiej zmianie – kiedy przyszedłem, koledzy powiedzieli mi: „Andrzej, zostałeś wybrany przez załogę

Myśmy mieli świadomość, że produkowanie trzydziestu dwóch śmigłowców miesięcznie – bo tyle się śmigłowców miesięcznie produkowało, gdzie teraz [to] na kilka lat

Ja byłem przeciwny zainstalowaniu się Regionalnego Komitetu Strajkowego, miałem pełną świadomość, że WSK jest zakładem zmilitaryzowanym, jest zakładem, który

Przygotowanie strajku i rozmowy z wysłannikami władzy państwowej Myśmy zrobili wiec w poniedziałek o godzinie ósmej rano, by załoga zadecydowała – bo nie rozchodziło się nam

No, ja tam coś się trochę oburzyłem, że mnie nie będzie w tym składzie, a Stasio Konowałek, ten, co rozpoczynał ze mną strajk, akurat tak stał przy mnie, szarpnął mnie,

Jak to wybuchło już w Stoczni Gdańskiej, kiedy już Gdańsk zaczął strajkować, no to tu już tych strajków parę się przewinęło – był Świdnik, był Lublin, były inne