• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1935, R. 15, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1935, R. 15, nr 12"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Z D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y “, „ N A S Z P R Z Y J A C I E L “ i „ R O L N I K “

tKwot» «tekowe P. K . O. Poaw d ar. MO 084.

- m m* .,«» *?iw*a*m**-n,M*m*mMs*y>* -,<»r*ar->r; ~ 1111

C e n a p o je d y n c z e g o e g z e m p la r z a 10 g r o s z y .

.Drwęca* wychodzi 3 razy tygodn. we wtorek, czwartek i sobotę rano. — Przedpłata wynosi dla abonentów miesięcznie z doręczeniem 1,30 zł.

Kwartalnie wynosi z doręczeniem 3,89 zł.

Przyjmuje się ogłoszenia do wszystkich gazet.

Druk i wydawnictwo .Spółka Wydawnicza’ Sp. z o. o. w Nowemmieście.

Cena ogłoszeń ; Wiersz w wysokości 1 milimetra na stronie 6-łamowej 15 gr, na stronie 3-łamowej 50 gr, na 1 stronie 60 gr. — Ogłoszenia drobne: Napisowe słowo (tłuste) 30 gr każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia zagrań. 100% więcej.

Numer t e 1 e f o n u : N o w e m i a s t o 8.

Adres telegr.: „Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Pomorze.

R O K X V . N O W E M IA S T O -P O M O R Z E , S O B O T A , D N IA 26 S T Y C Z N IA 1935 N R . 12

Prawdziwe oblicze masonerii w

1

świetle publikacji autentycznych ; dokumentów konwentów Wielkiego |

Wschodu we Francji.

O m asonerji bodaj nigdy jeszcze nie było tak głośno, jak w ostatnich czasach. Przyczyniły się do tego rozm aite niebywałe s k a n d a l e i a f e r y , ujawnione w jej ło n ie . To zwróciło głębszą uwagę na jej istotę, jej dążenia i cele. Opinja publiczna, zwłaszcza tych krajów, na których za­

ciążyła w szczególniejszy sposób kryjąca się stale w cieniu tajności i bojąca się widocznie św iatła dziennego zdrożna d z i a ła l n o ś ć t e j m ię d z y n a r o ­ d o w e j m a fji, d o m a g a s ię s ta n o w c z o d o k ł a d ­ n e g o j e j w y ś w i e t l e n i a i u j a w n i e n i a . Ostatnio uw ydatnia się w e F r a n c j i silny odruch a n ty m a - s o ń s k i, gdzie m akabryczna w prost afera rosyjskiego żyda, S ta w is k ie g o , odsłoniła n i e b y w a ł ą o h y d ę k o r u p c ji i z g n iliz n y p o li t y c z n e j i m o r a l n e j . D otknięta tem i o b ra­

żona do głębi w swej dumie narodow ej cała z d r o ­ w a c z ę ś ć n a r o d u f r a n c u s k ie g o na dobre zabrała się t a m t e j s z e j m a s o n e r j i d o s k ó ry . Pod pro­

tektoratem generała d e C a s te ln a u , boh atera z pod V e r d u n , rozpoczęto publikację t a j n y c h p r o ­ t o k ó ł ó w k o n w e n t ó w W ie lk ie g o W s c h o d u w e F r a n c j i . Z nich można sobie d o k ła d n y u r o ­ b ić o b r a z o właściwych d ą ż e n ia c h p r o g r a ­ m o w y c h m a s o n e r j i f r a n c u s k ie j, t a k t y c e , przez nią s to s o w a n e j i o jej o s t a t e c z n y c h c e ld c h . A ponieważ m asonerja jest j e d n a i t a s a m a n a c a ły m ś w ie c ie , ujawnienie przeto jej dążeń i działalności w e F r a n c j i p o s łu ż y z a m i a r ę j e j o c e n y w o g ó ln o ś c i. Dążenia i dzia­

łalność ta we Francji w r o z m a ity c h s z ły k ie ­ r u n k a c h . N a p ie r w s z y m p la n ie z n a j d o w a ła s ię o c z y w iś c ie w a lk a z K o ś c io łe m k a t . S k a ­ s o w a n ie a m b a s a d y p rz y S to iic y A p o s to ls k ie j, s t o s o w a n i e u s ta w w y ją t k o w y c h p r z e c iw z a ­ k o n o m , p r z e ś la d o w a n i e K o ś c io ła k a t . o r a z ś c is łe p r z e p r o w a d z e n i e ustaw , zapewniających b e z w y z n a n io w o ś ć s z k o ły , t o j e j d z ie ło . Poza dziedziną religijną m asonerja francuska postaw iła sobie za cel opanowanie c a ł e j d z ie d z in y p o li­

ty c z n e j, g o s p o d a r c z e j i s p o łe c z n e j w k r a j u . W dziedzinie polityki zagranicznej , tendencje jej zm ierzały do p a c y f ik a c ji E uropy choćby k o s z t e m n a jż y w o tn ie js z y c h i n t e r e s ó w F r a n c ji . M a s o ­ n e r j i f r a n c u s k i e j przypisać należy tę niezrozu­

m iałą z punktu widzenia interesów francuskich u s tę p l iw o ś ć , p o b ła ż liw o ś ć i s ła b o ś ć w o b e c c o r a z to z u c h w a ls z y c h r o s z c z e ń n ie m ie c k ic h . Powolnem narzędziem tej polityki nieustannych ustępstw i słabości był m i n i s t e r B r la n d . W e­

w nątrz kraju m asonerja szczególną ż y c z liw o ś c ią o ta c z a ł a w szystkie e l e m e n t y r o z s t r o j o w e , d e ­ s t r u k c y j n e , w y w r o t o w e . Pod szczególnym jej p r o t e k t o r a t e m znajdowali się w s z e lk ie g o r o ­ d z a j u p r z e s t ę p c y p o lity c z n i, d e z e r t e r z y , k o ­ m u n iś c i, z a m a c h o w c y , n a u c z y c ie le , s z e r z ą c y w s z k o ła c h i d e e w y w r o t o w e , a n t y r e l i g i j n e . Dla nich w szystkich w ysuw ała ona nieustannie żądania a m n e s t j i . Jeszcze bardziej jaskraw o uw ydatniło się o b lic z e m a s o n e r j i francuskiej w dziedzinie s p o łe c z n o - g o s p o d a r c z e j. Jestto pro­

gram n i e u s t a j ą c e j r e w o lu c j i, s t a ł e d ą ż e n ie do r e f o r m , id ą c y c h w d u c h u iś c ie b o ls z e ­ w ic k im . Ic b r e a l i z a c j a to zupełne z b o ls z e w i- z o w a n ie F r a n c j i . T a k w y g lą d a w ś w i e t l e m i a r o d a jn y c h , bo autentycznych i oficjalnych d o k u m e n tó w i p r o to k o łó w p r a w d z iw a d z i a ­ ła ln o ś ć m a s o ń s k a w e F r a n c j i . W a lk a z K o ­ ś c io ł e m k a t . i z m o r a ln o ś c ią c h r z e ś c i j a ń s k ą

— r o z s t r ó j w e w n ę t r z n y i r o z p r z ę ż e n i e g o s p o ­ d a r c z o -s p o łe c z n e , m a r a z m i s ła b o ś ć n a z e ­ w n ą t r z to j e j g łó w n e w y ty c z n e . Realizacja tych dążeń zdolna je sf r o z s a d z i ć w iązadła c h o ć ­ b y n a j s i l n i e j s z y c h p a ń s t w . Ujawniona tak ja­

skraw o działalność m asonerji we Francji pozwala wyciągnąć wnioski i n a j e j d ą ż e n ia w in n y c h k r a j a c h . Nic przeto dziwnego, że ta m , gdzie

d ą ż e n ie d o w z m o c n ie n ia w e w n ę t r z n e j s p o - ; is to ś e i i z d r o w ia m o r a l n e g o i p o li ty c z n e g o w p a ń s t w i e s z c z e g ó ln ie w y s u n ę ło s ię n a cz o ło , p i e r w s z e k r o k i s k i e r o w a n e z o s t a ł y p r z e c iw u s u n ię c iu ź r ó d e ł w s z e lk ie g o r o z ­ s t r o j u i d e s t r u k c j i . W e W ło s z e c h i N ie m ­ c z e c h ż a d n e o r g a n i z a c j e m a s o ń s k ie n ie s ą t o l e r o w a n e .

Gdy atoli w rozm aitych krajach Europy zwal­

cza s ię te n m a k a b r y c z n y c z y n n ik w s z e la ­ k ie g o r o z s t r o j u i r o z p r z ę ż e n ia , m a s o n e r j a w Polsce za ery sanacji p o r a s t a c o r a z b a r d z i e j w z n a c z e n ie I w p ły w y . Nic dziwnego, skoro faktem jest, że g łó w n ą j e j o s t o j ą i w y łą c z n y m j e j h o d o w c ą i p r o p a g a t o r e m t o ż y d o s tw o . W samej przecież W a r s z a w ie , jak podaje ostatnio naw et s a n a c y jn y „I. K. C .“, istnieje aż 2 0 ló ż m a s o ń s k ic h . A przecież W arszawa nie ma mo­

nopolu na nie. S ą o n e i w e w s z y s t k ic h in n y c h w ię k s z y c h c e n t r a c h k r a j u . A jej a p o s to ł o w i e r o z s i a n i są po c a ł e j P o ls c e . Znajdziesz ich na r o z m a i t y c h s ta n o w is k a c h , p la c ó w k a c h , w u r z ę d a c h , w a d m i n i s t r a c j i , w s z k o ln ic tw ie , w w o ln y c h z a w o d a c h . Nieraz zdum iewają nas t a k i e , a n ie I n n e p o s u n ię c ia . To działanie u k r y t y c h s p r ę ż y n m a s o ń s k ic h . N ie ł a t w o po­

szczególnym j e d n o s t k o m u d o w o d n ić ic h p r z y ­ n a le ż n o ś c i m a s o ń s k ie j. T y lk o t u i t a m udaje się ją o d s ło n ić . Ale baczne śledzenie ich p o c z y n a ń , zwłaszcza ich u k r y t a lub j a w n a n i e ­ n a w iś ć do K o śc io ła k a t., ic h s y m p a t j e d la ży d ó w 7, ich dążenia do r o z s t r o j u m o r a ln e g o , d o r o z lu ź n ie n i a o b y c z a jó w 7 w skazują wyraźnie na ich p o s ła n n ic tw o m a s o ń s k ie . T a n ie s a m o ­ w i t a w p r o s t n ie n a w iś ć d o O b o z u N a r o d o ­ w e g o , który jako głów ny swój c e i m a w y z w o ­ le n ie s p o łe c z e ń s tw a z p o d z g u b n y c h i z a b ó j ­ c z y c h w p ły w ó w ż y d o s tw a , a temsamem m a s o ­ n e r j i , w niej też ma s w e ź r ó d ła . A mając w swych rękach olbrzym ie zasoby b o g a c tw a , z d o ln a j e s t ona d a ć odczuć s w ó j gniew 7 i s w ą z e m s t ę ty m , k t ó r z y śm ieją jej się p r z e c iw s ta w ić , tem bardziej, że znana jest jej niew ybredność we w yborze środków, czego dow iodły potw orne w ypadki we Francji w związku z aferą Stawiskiego. Co naj­

boleśniejsze przy tem, to t o b e z g r a n ic z n e z a ś le p ie ­ n ie lic z n y c h z a s tę p ó w 7 P o la k ó w , o d d a ją c y c h s ię n a u s łu g i ty c h n a j w i ę k s z y c h i n a j n i e ­ b e z p i e c z n i e js z y c h w r o g ó w w s z y s t k ic h s p o ­ łe c z e ń s tw c h r z e ś c i ja ń s k ic h , a n a r o d u p o l­

s k ie g o w s z c z e g ó ln o ś c i. M asonerja tak um iała ich o p ę t a ć zwodniczemi h a s ła m i p o s tę p u , w o l­

n o ś c i, h u n ia n i te r n o ści i p r a w d z i w e j k u l t u r y , że są oni przekonani, iż s łu ż ą tym właśnie h a s ło m , a w rzeczy samej są oni j e d y n i e ś le p e m i n a ­ r z ę d z ia m i w ręku wyrafinowanej m a fji d la n is z c z e n ia w s z e lk ic h z d r o w y c h p o d s ta w b y t u i r o z w o ju n a r o d u p o ls k ie g o .

Kiedy Sejm uchwali nową konstytucję ?

M o że ju ż w s o b o tę , a m o ż e d o p i e r o w le c ie ...

Warszawa. We wtorek marszałek Senatu Raezkiewicz przekazał marszałkowi Sejmu zmiany do projektu ustaw y konstytucyjnej, uchwalone w dn. 16 stycznia.

Rozesłany posłom porządek obrad zwołanego na pią tek 25 go bm. posiedzenia Sejmu nie obejmuje spraw y projektu Konstytucji RBWR. Z faktu tego wnoszą w kołach poli­

tycznych, że w s z y s t k i e p o g ło s k i , J a k o b y w r o c z n ic ę u c h w a ły s e j m o w e j 2 6 - g o s t y c z n ia m ia ł b y ć o s t a ­ t e c z n i e u c h w a lo n y p r o j e k t K o n s t y t u c j i — n ie z o s t a ­ n ą z r e a l iz o w a n e .

Czy wniosek taki jest trafny, okażą już najbliższe dni.

J a k twierdzą w niektórych sferach, zbliżonych do rządu, p u n k t ciężkości przeniósł się obecnie do ordynacji wyborczej Sejmu i Senatu. Prace nad tą kw estją są prowadzone w ściąłem grenie praktyków kół sanacyjn ych, ale do tej chwili nie doprowadziły jeszcze do uzgodnienia k o n k retn y c h projektów.

To też zdaje się posiadać wiele racji przypuszczenie, że po załatw ieniu budżetu sesja budżetow a zostanie zamknięta, a wczesnem latem lub dopiero jesienią Sejm zostanie zw oła­

ny na sesję nadzwyczajną, k tó ra poweźmie uchwały w s p r a ­ wie Konstytucji i usta w , z niej wypływających, a odnoszą­

cych się do ordynacji wyborczej i str u k tu r y przyszłego Sejmu.

Są to oczywiście wszystko domysły. Pewnego nikt nic powiedzieć nie można, bowiem szczególnie sp raw y ustrojowe tr ak to w a n e są przez menerów BB w wielkiej tajemnicy.

Nad «praw ą przyszłej ordynacji wyborczej t o c /ą się po­

dobno nara d y w samym Belwederze. Możliwe je st również, źe nie Sejm będzie ją uchwalał, tylko zostanie ona poprostu ogłoszona jako dekre t P rezydenta.

Sensacyjne wydarzenie na terenie Zagłębia Saary.

P r e f e k t p o lic ji z a s t r z e l o n y w p iw n ic y . H i t l e r o w s k a „ s p r a w ie d l iw o ś ć 44 ju ż d z i a ł a .

S aarbrücken. „S aarbrücker Zeitung” donosi z H ostenbach, że policja tam tejsza m iała aresztow ać byłego prefekta G oarshausen, M eyera, oskarżonego o nadużycia finansowe. Policja, po w kroczeniu do domu. znalazła M eyera w piwnicy. M eyer zagroził policjantom rewolwerem. W odpowiedzi na to po­

licja dała kilka strzałów' i zabiła go na miejscu.

Syn M eyera, który odgrażał się policjantom, został aresztow any.

N atłok głosujących przed lokalam i wyborczemi w S aarbrücken w godzinach rannych.

(2)

Drugi konfident Jako świadek w procesie narodowców łódzkich.

Ś w ia d e k Zaborow ski.^— „O n m i a ł w y c z u c ie ” .

Drugim świadkiem, który, podobnie jak Krzvmu«ki, zwró­

cił powszechną uwagę, był Zaborowski. R ó w n ie ż k o n f i­

d e n t o niezbyt c i e k a w e j p r z e s z ło ś c i . Na wstępie mówił on, źe do Stronnictw a Narodowego wstąpił we wrześniu 1933 r. i figurował tam w charakte rze zwykłego członka.

Prze w . : — S k ą d p a n m ia ł t a k i e ś c i s ł e w ia d o m o ś c i o celach i zadaniach S tronnictw a, j e ż e l i b y ł t y l k o z w y ­ k ły m c z ło n k ie m ?

Sw : J a k o b y ły c z ło n e k p o lic j i miałem pewne w y ­ c z u c ie , a zresztą wiem, źe była to organizacja zakonspi­

rowana.

P r z e w . : — Jakim sposobem dostał się świadek do S tron­

nictwa Narodowego?

S w . : — Pracowałem na boisku sportowcem, na którem pracował również oskarżony Krajewski. Ponieważ szerzył on wiadomości o Stronnictwie, a ponieważ były one sprzeczne z mojem pojęciem obywatelskiem, udałem się do asp. P. P. p. Bryłaka i ofiarowałem mu swoje usługi.

P rz e w .: — A skąd pan miał takie dokładne dane o p r a ­ sach ad w. Kowalskiego, kot. Grzegorzaka i Podgórskiego?

Sw.: — Wiadomości te nie były ścisłą tajemnicą.

Przew.: — Co to są wym ieniane w procesie „ p a rag rafy ”?

Sw.: — Rurki gumowe, pałki gumowe itd.

Obr.: — A jaka to była ta jna grupa w Stronnictwie Narodowem ?

Sw.; — Sekcja Młodych.

Obr.: — A kto był kierownikiem tej „tajne j“ grupy?

Sw.: — Kierownik Sekcji Młodych.

Obr.: — A nad czem tam ra d z o n o ?

Świadek nie umie dać żadnej konkretnej odpowiedzi.

G ło s z a b ie r a a d w . S t y p u łk o w s k i, s t w ie r d z a j ą c , że z e z n a n ia ś w ia d k a s ą s p r z e c z n e . Na śledztwie nie mó­

wił on o dziesiątkach i setkach, o adw. Kowalskim i Pod­

górskim mówi, źe ci nawoływali do organizowania ruchu, a wtedy dopiero dojdziemy do władzy. Dziś świadek stw ie r­

dza, źe mówiono „na zamach majowy odpowiemy zamachem i w tedy dojdziemy do w ład z y ”.

Zeznania 3 kapłanów w procesie narodowców łódzkich

u le g ły w p r a s ie n a r o d o w e j k o n fisk a c ie .

Najbardziej sensacyjnym dniem w rozprawie sądowej przeciwko łódzkim narodowcom był ubiegły piątek. Zezna­

wali w tym dniu ks. ks, p r a ła t W y r z y k o w s k i, p r a ła t N o w ic k i i k a n . S ie c iń s k i o przebiegu głośnych zajść w dniu 3 maja 1934 w katedrze 1 dokoła niej. Z e z n a n ia w y ­ m ie n io n y c h k s i ę ż y u l e g ł y w c a ł e j n ie m a l p r a s ie n a ­ r o d o w e j k o n f is k a c ie , toteż możemy się jedynie o g r a n i­

c z y ć d o p o d a n ia t y c h z e z n a ń w w e r s j i ju ż p o k o n ­ f i s k a c i e . —

„Gaz. W a r sz a w sk a ” p o k o n fisk a c ie.

— „Podcz8s nabożeństw a w k atedrze dnia 3 maja rano

— zeznaje świadek ks. p r a ł . Wyrzykowski — zwrócił się do mnie jeden z komisarzy policji z prośbą o inte rwencję z tego powodu, że grupa ludzi zablokowała przedsionek katedry, odcinając w ten sposób wejście do kościoła. Udałem się wobec tego do przedsionka 1 rzeczywiście przekonałem się, źe był pełen ludzi.

Na sto pniach kościoła stała w zwartych szeregach policja, gotowa do akcji, co budziło podniecenie wśród ludzi, ze b r a ­ nych w przedsionku. Zwróciłem się do oddziału policyjnego, aby się cofnął. Policjanci usłuchali. Zkolei zacząłem prze­

konywać tych, którzy byli w przedsionku, aby weszli do kościoła. Znaczna część u słuc hała i wkrótce wejście do n a ­ wy kościoła było wolne. Wobec tego udałem się uspokojo- jony do pr zbiterjum. Rozpoczęło się nabożeństw o i o d b y ­ wało się w największym spokeju aż do przerwy, w czasie której ks. kan onik Sieeiński miał wygłosić kazanie.

Przewodniczący : Czy świadek zwracał się do tych, k tó ­ rzy wszczynali tu m ult, w słow a ch: „Łobuzy, ja was z ^ a m ”?

Ks. W yrzykowski: Nie, przemawiałem bardzo łagodnie.

Takich słów nie mówiłem.

Adw. S ty p u łk o w s k i: C zy k s ią d z w z y w a ł k i e d y k o l ­ w ie k p o lic j ę , a b y I n t e r w e n j o w a ła w k o ś c i e l e ?

Swi„dek : N ie , n ig d y .

Adw. S typułkow ski: C zy w e j ś c i e p o lic j i b y ło p o ­ t r z e b n e ?

Ś w iad ek : W r ę c z p r z e c i w n ie . W e j ś c ie p o lic j i o b u ­ r z y ło d o ż y w e g o w s z y s t k ic h w ie r n y c h , z g r o m a d z o ­ n y c h w k a t e d r z e , b y ło p r z y c z y n ą ; z a m ę t u i t u m u lt u , k t ó r y p o w s t a ł.

P ro k u r a to r : Księdzu sm utno było patrzeć na to, jak policja biła ludzi, a nie było sm utno patrzeć, jak tłu m bił policję ?

Świadek : Tego nie widziałem.

P r o k u r a t o r ; A ja k ktoś uderzył post. Dobrodzieja?

Ś w i a d e k : Tak widziałem to i było mi bardzo przykro.

P ro k u ra to r : Ale ksiądz rozumiał zachowanie tłu m u w k atedrze ?

Ś w ia d e k : Tak, rozumiałem.

P ro k u ra to r : A nie potępiał ? Ś w ia d e k : Owszem, potępiałem.

P ro k u r a to r : Aha, form alnie ksiądz potępia. Dziękuję”.

N a stę p n ie z e z n a j e ks. kan. N o w ic k i.

N astępnie zeznaje ks. kan. kan. Nowicki, który stwierdza również, że policja w kościele nacierała, ale na jego żądanie kościół opuściła.

Świadek ks. kan. S ie e iń s k i wszedł na ambonę, by wy­

głosić kazanie, n a g le u s ły s z a ł h a ła s I k r z y k i, p o t e m u j r z a ł, ź e p r z y w e j ś c iu b ły s n ę ł y b a g n e t y . Ukazały się granatow e m undury. W id zą c , ż e h a ła s n ie p r ę d k o m in ie , z r e z y g n o w a ł z w y g ło s z e n ia n a u k i i z s z e d ł z a m b o n y .

W piątek zapadnie wyrok w proce­

sie łódzkich narodowców.

C h a r a k te r y sty k a w y stę p u ją c y c h w p r o c e s ie .2 k o n fid e n tó w .

W poniedziałek i wtorek w procesie przeciwko narodow ­ com przemawiali obrońcy. Niezwykle silne w treści prze­

mówienie wygłosił adw. Stypułkowski, który rozprawił się z konfidentami, występującymi w procesie.

O h y d n e in d y w id u a .

Oto stają — mósri adw. Stypułkowski — d w a o h y d n e in d y w id u a , k t ó r y m n ik t z p r o k u r a to r ó w a n i z s ą d u n ie p o d a łb y p a lca — t o s ą ci, k t ó r z y m a ją s t a n o w ić k o n t a k t m ię d z y s p o łe c z e ń s t w e m I w ła d z a m i, m a ją z a d e c y d o w a ć o lo s a c h t y c h 17 P o la k ó w . N ie m ie li o s k a r ż y c i e l e w ą t p liw o ś c i c o d o w ia r o g o d n o ś c i ic h z e z n a ń , a p r z e c i e ż n ie j e d e n w y r o k ju ż z a p a d ł, o d m a w ia j ą c y z a u fa n ia k o n f id e n t o m , z w ła s z c z a t a k im k o n f id e n t o m - a m a t o r o m , j a k im i b y li K r z y m u s k i i Z a­

b o r o w s k i. Mówi się o ich kontroli, ale słaba była to kon­

trola, skoro naw et w sądzie współdziałano z nimi z tem, aby ich nie przedstawić we właśeiwem świetle. P r z y c h o d z ą o b y d w a j i p r z e d s t a w ia j ą s i ę j a k o n ie k a r a n i. Ten a s p ir a n t B r y ła k , k t ó r y m a w z a n a d r z u w y r o k i w s z y ­ s t k ic h o s k a r ż o n y c h i ś w ia d k ó w , n a w e t f e r o w a n e p r z e z s ą d y s t a r o ś c i ń s k i e , n ie w ie , ź e K r z y m u s k i b y ł k a r a n y d w u k r o t n ie . J e ś l i c h o d z i o Z a b o r o w ­ s k ie g o , t o b y ł o n k a r a n y i w y r z u c o n y z p o lic j i z a

„ o b u d z e n ie w o ź n ic y ”. N a s t ę p n ie b y ł c z ło n k ie m P . P . S. le w ic y , p ó ź n ie j p o lic j a n t e m , a p ó ź n ie j z n o w u c z ło n k ie m tej samej wywrotowej organizacji. C zy ci lu ­ d z ie z a s łu g u j ą n a z a u f a n i e ? C zy m o ż n a im p o ­ w ie r z y ć l o s t y c h 17 o s k a r ż o n y c h P o la k ó w ?

Obrońca przypomina dialogi w sądzie ze świadkiem Krzymuskim. J a k a b y ła p r z y c z y n a w s t ą p ie n ia d o S t r o n n ic t w a N a r o d o w e g o , pytają g o ? Z a r o b e k . J a k a przyczyna konfidencji? Z honoru, z poczucia o b y w a ­ telskiego.

D la c z e g o p an b r a ł p ie n ią d z e o d t y c h , k t ó r y c h p a n z d r a d z a ł ? — A c o j a b ę d ę b e z z a r o b k u ? — A s ło w o h o n o r u ? — Krótko ośw iadczył; Uważam, że mnie nie obowiązuje.

Na z e z n a n ia c h t a k ic h lu d z i o s k a r ż e n ia o p ie r a ć n ie m o ż n a .

B a lsi o b ro ń cy .

N a s t ę p n ie p r z e m a w ia li k o le j n o a d w o k a c i.

W yrok w p ią te k .

Po naradzie sąd ogłosił, że publikacja wyroku nas tąp iła w piątek, dnia 25 bm. o godz. 3 po południu.

Na tem rozprawę, która trw a ła 8 dni, zakończono.

Wychodzącym z sali sądowej obrońcom poszczególni oskarżeni oraz bardzo licznie zebrana p u b lic z n o ś ć d z ię k o ­ w a ła z a p o d j ę c ie s i ę b e z i n t e r e s o w n i e o b r o n y n a r o ­ d o w c ó w , p r z y c z e m p o s z c z e g ó ln y m o b r o ń c o m w r ę ­ c z a n o w ią z a n k i k w ia t ó w .

Likwidacja BB. w obecnej postaci?

„ABC” w arszaw skie donosi;

„W kołach „sanacyjnych” utrzym ują, że sk a­

sowanie BB. w jego obecnej formie jest już zdecy­

dowane. Obóz ten nie pójdzie do przyszłych wy­

borów jednolicie, a hasła w spółpracy z rządem nie mają być wysuwane na pierwszy plan. Zastąpią je program y gospodarczo-społeczne, z którem i w ystą­

pią grupy regjonalne.

„Pogłoska ta — kończy „ABC” — jest do pewnego stopnia potwierdzeniem naszej wczorajszej informacji o zam ierzeniach, dotyczących nowej ordynacji wyborczej i ustalania list kandydatów nie przez stronnictw a polityczne, lecz przez sam o­

rządy i izby zawodowe”.

D y w id e n d a B an k u P o ls k ie g o 8 proc.

Ostatnio odbyło się pod przewodnictwem p re­

zesa dr. W róblewskiego posiedzenie rady Banku Polskiego, na którem zatwierdzono przedstaw ione przez dyrekcję spraw ozdanie oraz bilans wraz z ra ­ chunkiem zysków i stra t za rok 1934. W ykazuje on czysty zysk w kwocie 12,2 miljonów zł. Rada postanow iła przedstawić walnemu zebraniu wniosek wypłacenia za rok 1934 dywidendy, jak i w latach poprzednich, w wysokości 8 proc.

Opieka społeczna i fundusz drogowy.

Z p o s ie d z e n ia s e j m o w e j k o m is ji b u d ż e to w e j.

Warszawa. Sejmowa komisja budżetowa obradow ała

<nad budżetem Min. Opieki Społecznej i nad Funduszem Drogowym.

Pierwszy budżet referował poseł Dyboski (B. B. W. R.), W dyskusji pos. T e b in k a (B. B. W. R.) poruszył sprawę budowy szpitala kw arantannow ego w Gdyni, który zaczęto budować w 1930 r. i dotychczas go jeszcze nie oddano do użytku publicznego. Dalej poruszył mówca inną sprawę, że okręgowa kas« chorych w Gdyni wybudow ała w spaniały pałac na szpital, który, ja k słychać, ma oyć je d n ak skaso­

wany, a gmach oddany na jakieś biura. Podobno mówią o przeniesieniu sądu w Wejherowie do tego szpitala. Mówca cytował te fakty, jako objawy nieracjonalnej gospodarki.

P o s e ł K o s y d a r s k i (B. B. W. R.). poruszył sprawę zdro­

wotności wsi.

P o s . K o r n e c k i (KI. N a r.) wskazał na potrzebę zniżek kolejowych do naszych uzdrowisk.

W ic e m in . P ie s t r z y ń s k i , odpowiadając w sprawie bu­

dowy zakładu k w arantannow ego w Gdyni podkreślił ko­

nieczność jego budowy, *dyź bez niego musielibyśmy o d sta ­ wiać każdy okręt do Gdańska.

W debacie nad F unduszem Drogowym poruszono prze- dewszystkiem sp raw ę motoryzacji kraju, co u nas całkowicie się zaniedbuje. M ie liś m y w P o ls c e , nie licząc motocykli, 25 tysięcy pojazdów mechanicznych, podczas g d y R o s j a posiada ich ponad 150 tysięcy. W p o r ó w n a n iu z 1930 r . s p a d e k kursujących samochodów wynosi 27 p r o c . a str a t y gospodarstwa narodowego z powodu złego s ta n u dróg wy­

noszą około pół miljarda rocznie.

P o s . S t a n is z k is (?Uub Nar.) wytk nął, źe u k ła d a s i ę b u d ż e t, a w y d a j e s i ę t r z y k r o t n ie więcej, niż prelimino­

wano. Winą u p a d k u m o t o r y z a c j i w P o l s c e , k t ó r a s t o i m ię d z y A lb a n ją i L itw ą w tabeli p aństw europej­

skich, jest u s t a w a o o p o d a t k o w a n iu s a m o c h o d ó w . M ó w c a p r z e c i w s t a w ił s i ę p r o w a d z e n iu s z a r w a r k ó w , które ludność uważa jako nowy podatek, obciążający "prze- dewszystkiem drobnych rolników. G d y p o s . S t a n is z k is m ó w ił o u j e m n y c h o b ja w a c h m o t o r y z a c j i u nas, przerw ał mu p o s . T e b in k a wykrzyknikiem, że w Niemczech jest dlatego inaczej, że n a r o d o w i s o c j a li ś c i c h o d z ą p o b o g a c z a c h i z m u s z a j ą ich d o k u p o w a n ia s a m o c h o d ó w .

P o s . S t a n is z k is s M a c ie „ S t r z e lc a ” , n ie c h a j s t r z e l ­ c y c h o d z ą po b o g a t y c h lu d z ia c h , k t ó r z y z a r a b ia ją p o d w ie , t r z y i c z t e r y p e n s j e i n ie c h ic h z n ie w a l a j ą d o k u p o w a n ia s a m o c h o d ó w .

P o s . S a n o j c a (B. B. W, R.) zwrócił uwagę, że każde ministerstwo gospodaruje tak, jak gdyby było osobnem mi- nisterjum skarbu, podczas gdy rzecz powinna być ta k u ł o ­ żona, że Min. S karbu rozdzielałoby fundusze wszystkim.

W odpowiedzi mówcom m in . B u d k ie w ic z stwierdził, że pozycje na budowę dróg są bardzo szczupłe, a Min. S kar­

bu niema pieniędzy. W przeciwstawieniu do pos. Staniszkisa m in iste r stwierdził, że vGeś odnosi się przychylnie (?) do szarwarków. Co do p o datku samochodowego, to podatek od wagi samochodu nie jest duży (?), a opodatkowanie środków pędnych uważa min ister za niewłaściwe.

Skąd ich się wzięło aż 400-tu ?

A k u r a tn ie ż y d z i b ro n ili P o l s k i !

Jak donosi krakow ski „IKC.”, w Grodnie p rzy ­ stąpiono do założenia związku żydów, uczestników walk o niepodległość. Walne zebranie odbędzie się dnia 28 bm., w obecności nacz. Steinberga i wicepr. Lachwicza. W Grodnie zweryfikowano dotychczas 400 żydów, uczestników walk, w tem 5 oficerów, 4 legionistów, 17 b. bojowców PPS., po­

zostali to ochotnicy WP.

Z a ch o d zi p ytan ie, sk ą d s ię w z ię ło w

G r o d n ie aż 400 żyd ów , o c h o tn ik ó w w o j s k p olsk ich . G rodno le ż y n ie d a le k o B ia łe g o ­ sto k u . A w B ia ły m s to k u z n a n y j e s t in n y n ie c o ro d za j ży d o w sk ich o c h o tn ik ó w . Komu­

nikat wojenny polski z dnia 24 sierpnia 1920 r.

d o n o s ił: „Po z a ję c iu p r z e z I-ą d y w iz ję Legio­

nistów w dniu 22 bm. Białegostoku trw ały w sa­

mem mieście jeszcze przez 20 godzin z a c ie k łe w a lk i u lic z n e z p r z y b y łą n a p om o c z G rodna 55~ą d y w iz j ą s o w ie c k ą i m ie js c o w ą lu d n o ­ ś c ią ż y d o w sk ą , k tóra w y d a tn ie z a s ila ła s z e ­ r e g i b o ls z e w ic k ie ”. A w ię c w B ia ły m s to k u ż y d z i n a o c h o tn ik a w a lc z y li w sz e r e g a c h b o ls z e w ic k ic h , a w p o b lisk ie m G ro d n ie r ó w ­ n ie ż na o c h o tn ik a 4 0 0 ż y d ó w w a lc z y ło p r z e ­ c iw n im . Cóż za r o z ła m w I z r a e l u !

Czy tylko nie pow tórzy się tu coś w rodzaju świeżej weryfikacji w Związku Legjonistów w K ra­

kowie ? Znaleziono tam 800 „legjonistów ”, którzy nigdy w legjonach nie służyli.

W i n c e n t y M i g u r s k i . 43

C Z Y L I U C I E C Z K A M O J A Z S Y B I R U Z ŻONĄ I D W O J G I E M N I E Ż Y W Y C H D Z IE C I.

Zdarzenie prawdziwe z 1835 r.

fCiąg dalszy).

Ośmielony tą poufałością Lewiński z a p y ta ł:

— A gdzież to pan pojedzie

— Ja... nigdzie... chyba do piekła — udając zasm uconego, odpow iedziałem z westchnieniem .

Wróciwszy do Albiny, popatrzyłem na zega­

rek, była już 10-ta godzina wieczór. Wziąłem płaszcz i w yszedłszy, błąkałem się po ulicach.

Z kilkom a znajomymi um yślnie rozmawiałem , do dwóch czy trzech domów w stąpiłem i tam w k ró t­

kich rozmowach, udając okropnie zasm uconego i do śmierci w zdychającego, dwuznaczne i tajem ­ nicze odpowiedzi dawałem. I tak w szystko urzą­

dzić się starałem , ażeby nazajutrz, gdy wiadomość o mojej śm ierci po mieście się rozejdzie, ci wszy­

scy, którzy ze mną dziś rozmawiają, przypom nia­

wszy sobie moje słowa, ich znaczenie teraz dopie­

ro pojęli i sam i o mem sam obójstwie byli p rze­

konani i innych o tem przekonać się starali.

Noc była jasna, śniegu nie wiele jeszcze było, mróz zaś do 18 stopni dochodził. Chodząc po uli­

cach, podszedłem do m ieszkania atam ana i spo- strzegłszy, że w pokoju jego ogień jeszcze nie za­

gasł, wróciłem do domu i czekałem chwili, w k tó ­ rej on spać się położy. Nareszcie po l ej godzinie św iatła w pokoju atam ana na piętrze pogasły, na dole zaś w kancelarji jego domowej zwykle św ie­

ciło się po całych nocach. W róciłem do domu.

Lecz tu, pomimo całej energji, nie byłern p a­

nem siebie. Tak silne drżenie mną ow ładnęło, tw arz pobladła tak, że biorąc list, trząsłem się jak liść osikowy. Usiłowałem przezwyciężyć i s ta ra ­ łem się głównie ukryć przed Albiną moje wzru­

szenie, lecz darem nie. Irn więcej chciałem być spo­

kojnym i zachowaniem się mojem jej nie straszyć, tem więcej usiłow ania moje były bezskuteczne.

Spostrzegła to i rzucając mi się na szyję, z rozpaczą zaw ołała :

— O Boże ! Co ci się stało ?! I nie czekając odpowiedzi, ciągnęła d a le j: Ja nie chcę, mój d ro ­ gi !... O dstąpię od w szystkich zam iarów, jeżeli wy­

konanie ich ma ciebie tyle kosztować... Jak mnie

kochasz, mój mężu, zniszcz ten l i s t !... W szakże go jeszcze nie oddałeś... żyjmy spokojnie.,, cze­

kajmy«. Może Bóg dobry zlituje się kiedyś nad n a m i! Na co jeszcze powiększać nieszczęścia nasze!,.. Jeżeliby nam się plan nie udał, nie przeżyła­

bym tego.

— A dziecko ? — grobowym m ruknąłem głosem .

— Dziecko ! — westchnąw szy, pow tórzyła — praw da, okropnie nas Bóg doświadcza... widok cierpienia twego wybił mi je na chwilę z głowy...

Widzę, że rzeczywiście przez ogień i wodę potrze­

ba nam będzie przech odzić!

— Tak jest, najdroższa ! — odezwałem się — Jeżeli czujesz, że roli, jaką ci odegrać także trzeba, nie wypełnisz, nam yśl się!... Jeszcze czas, bo nie chcę abym podsycaniem u ciebie m ęstwa i w ytrw ałości stał się zupełnego naszego nieszczęścia przyczyną!

— O nie, mój drogi! Ty wiesz, jak na wszy­

stko jeatem gotowa. Kto tyle cierpiał, nic mu już do obawy nie pozostaje, chyba śmierć jedna, ale i ta, byle z tobą razem , byłaby najpożądańszą moją nagrodą.

— A zatem — przyciskając ją czule do piersią rzekłem — bądź zdrowa ! — i za drzwi w ybiegłem

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wczoraj wieczorem odbyło się posiedzenie komisji prawniczej, na którem poza innemi sprawami omawiana była również sprawa Berezy.. Nowodworski (Klub Nar.) zareferował

Konflikt, jeżeli wybuchnie, może przybrać rozmiary daleko większe, niż to się obecnie wydaje, a skutki jego dadzą się od­.. czuć nietyiko w stosunkach

chow skiego, któ ry zdruzgotał dach przybudów ki. Z ram ienia Akcji Kat. A kadem ję zagaił prez. Przed zakończeniem aka- deraji zab rał głos ks adm in. Nasze wsie

* Panowie z Klubu Narodowego przy każdej sposobności poruszali sprawę Berezy Kartuskiej. Ukraińcy dotychczas milczeli. Czy w innych państwach po zabójstwie ministra

gów7 jako „bezwstydna blaga”, wydało magiczny skutek. Operowani przez dra Quenu rzadko bardzo umierali, nigdy prawie nie zdarzały się zakażenia czy procesy

Magdusia pobiegła drzwi otwierać, a ja rzuciłem się pod łóżko, Albina, zaś z Marją, usiadłszy na niem, przygotowały się na nowe cierpienia i

zapomocą dorobionego klucza w czasie, kiedy wszyscy domownicy udali się do kościoła, dostała się do mieszkania i rozpruła walizkę.. Ostatnia oszczędność,

Orzeczenia te zasadniczo lub też wyłącznie opierają I się na orzeczeniach lekarskich, które w decyzji instytucji I ubezpieczeniowej jak Knappschaftspensionskasie