• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1931.03.14, R. 9, nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1931.03.14, R. 9, nr 11"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego* poświęcony sprawom oświatowym

DCBA

kulturalnym i literackim

Nr. 11 | Wąbrzeźno, dnia 14 marca 1931 r. Rok 9

E w a n g e l i a

ś w . J a n a r o z d z . 6 , w i e r s z 1 — 1 5 .

Onego czasu odszedł Jezus za morze Galilej­

skie, które jest Tyberyadzkie. I szła za Nim rze­

sza wielka, iż widzieli znaki, które czynił nad ty­

mi, co chorzeli. Wszedł tedy Jezus na górę i sie­

dział tam z uczniami Swymi. A była blisko Pascha dzień święty żydowski. Podniósłszy tedy oczy Je­

zus, i ujrzawszy, iż wielka rzesza idzie do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupiemy chleba, ażeby ci jedli? A mówił to, kusząc go, bo On wiedział, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście groszy chleba, nie dosyć im będzie, żeby każdy mało co wziął. Rzekł Mu jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra: jest tu jedno pa­

cholę, co ma pięcioro chleba jęczmiennego i dwie ryby: ale co to jest na tak wielu? Rzekł tedy Je­

zus: kaźcie ludziom usiąść. A było trawy wiele na miejscu. A tak usiadła mężów jakoby pięć tysię­

cy. Wziął tedy Jezus chleb: a dzięki uczyniwszy, rozdał siedzącym, także i z ryb ile chcieK. A gdy się najedli, rzekł uczniom Swoim: Zbierzcie, które zbyły ułomki, aby nie zginęły. Zebrali tedy i na­

pełnili dwanaście koszów, ułomków z pięciorga chleba jęczmiennego, które zbywały tym, co jedli.

Oni tedy ludzie, ujrzawszy cud, który Jezus uczy­

nił, mówili: iż ten jest prawdziwie prorok, który miał przyjść na świat. Tedy Jezus poznawszy, iż mieli przyjść, aby Go porwali i uczynili królem, uciekł zasię sam jeden na górę.

N a u k a

Czemu Pan Jezus chciał doświadczyć Filipa?

A b y m u p o d a ć s p o s o b n o ś ć p o w o ł a n i a s i ę n a w s z e c h m o c n o ś ć C h r y s t u s o w ą . F i l i p n i e o d w o ł a ł s i ę d o w s z e c h m o c y P a n a J e z u s a . M i m o t y l u c u ­ d ó w , j a k i c h b y ł ś w i a d k i e m , n i e p r z y s z ł o m u n a m y ś l P a n J e z u s m o ż e p o m n o ż y ć c h l e b . Z a m i a s t t e g o m ó w i o n i e p o d o b i e ń s t w i e w y s t a r a n i a s i ę o w y ż y ­ w i e n i e d l a t a k l i c z n e j r z e s z y . W i a r a j e g o b y ł a z a s ł a b ą , a l e s k o r o t y l k o o ś w i a d c z y ł , ż e n i e p o d o b i e ń ­

s t w e m j e s t n a k a r m i ć t y l u l u d z i , n o w y c u d m i a ł g o w t e j w i e r z e u t w i e r d z i ć .

Jakich znaków użył Chrystus przy tym cudzie i czemu?

W e d ł u g o p o w i a d a n ia ś w . M a t e u s z a ( 1 4 , 1 9 ) — 1 . s p o jr z a ł n a j r z ó d w n i e b o , a b y o k a z a ć , ż e w s z y ­ s t k o d o b r e z n i e b a p o c h o d z i , ż e B ó g o t w i e r a s z c z o ­ d r o b l i w ą d ł o ń i w s z y s t k i m p o t r z e b o m z a r a d z a .

2 . Z ł o ż y ł B o g u d z i ę k i , a b y n a s n a u c z y ć , i ż m y O j c u n i e b i e s k i e m u z a J e g o h o j n e d a r y d z i ę k o w a ć w i n n i ś m y . ,,S t ó ł“ , m ó w i C h r y z o s to m ś w i ę ty , ,,z a ­ c z y n a j ą c y s i ę o d m o d l i tw y i n a n i e j s i ę k o ń c z ą c y , n i g d y n i e u c z u j e n i e d o s t a t k u , l e c z b ę d z i e m i a ł o b ­ f i to ś ć w s z y s t k i e g o” .

3 . P o b ł o g o s ł a w ił c h l e b , a b y n a s n a u c z y ć , ż e b ł o ­ g o s ł a w i e ń s tw o B o ż e d a r z y o b f i t o ś c i ą .

Cóż oznacza cud ten w ściślejszem znaczeniu?

O z n a c z a o n s z c z e g ó l n i e N a j ś w i ę ts z y S a k r a m e n t O ł t a r z a , k t ó r y n i e ty l k o p i ę ć t y s i ę c y a l e m i l j o n y o - s ó b d u c h o w o k a r m i, a m im o t o n i g d y s i ę G o n i e s p o ­ ż y j e .

Czemu Pan Jezus kazał zebrać okruchy?

1 . A b y i c h n i e p o d e p t a n o i n i e z m a r n o w a n o . 2 . A b y z i c h o b f i t o ś c i o c e n i o n o w i e l k o ś ć c u d u . 3 . A b y ś m y s i ę n a u c ż y l i c e n i ć d a r y B o ż e , c h o ć ­ b y n a j d r o b n i e j s z e , a n i e c z u ją c p o t r z e b y u ż y c i a i c h d l a s i e b i e , r o z d a w a l i j e m i ę d z y u b o g i c h .

Czemu Chrystus po tym cudzie uciekł?

L u d b o w i e m p o t y m c u d z i e p o z n a ł w N im o - c z e k i w a n e g o M e s y a s z a i p r a g n ą ł G o u c z y n i ć k r ó ­ l e m ż y d o w s k i m . P r o r o c y p r z e p o w i e d z i e l i w p r a w ­ d z i e , ż e M e s y a s z z a ło ż y k r ó l e s tw o i j a k o k r ó l p a ­ n o w a ć b ę d z i e . Ż y d z i j e d n a k r o z u m i e l i t ę p r z e p o ­ w i e d n i ę w t e m z n a c z e n iu , ż e p o w s t a n i e k r ó l e s t w o z i e m s k i e . P a n J e z u s j a k o B ó g - C z ł o w i e k j e s t P a ­ n e m i k r ó l e m c a ł e g o ś w i a t a ; a l e t e j k o r o n y k r ó ­ l e w s k i e j n i e c h c e p r z y j ą ć o d l u d z i , b o ć r z e k ł d o P i ­ ł a t a : K r ó l e s t w o M o j e n i e j e s t z t e g o ś w i a t a . I n n e O n c h c i a ł z a ł o ż y ć k r ó l e s t w o , K r ó l e s t w o B o ż e ; B o ­ g u m i e l i l u d z i e b y ć p o d l e g l i . U c z y n a s Z b a w i c i e l , a b y ś m y w s z ę d z i e n i e s w o j e j , l e c z B o ż e j c h w a ł y s z u k a l i , a u n i k a l i z a s z c z y t ó w , k t ó r e s i ę z B o ż ą c h w a ł ą n i e z g a d z a j ą .

(2)

s t —

4 6

Nowa arena dla walki byków w Madrycie.

W M a d r y c i e w y k o ń c z o n o b u d o w ę o g r o m n e j a r e n y d l a w a l k i b y k ó w . A r e n a m o ż e p o m i e ś c i ć o k o ł o 2 3 . 0 0 0 o s ó b . Z d j ę c i e : W i d o k a r e n y z l o t u p t a k a .

Ppuikownik T. K. Maresch.

N o w o m i a n o w a n y s z e f w o j s k o w e g o s ą d u o k r ę g o w e ­ g o w W a r s z a w i e

Tu przygotowywano zamach na życie Mussoliniego.

’IŁ./'--;.- -

P o l i c j a r z y m s k a u d a r e m n i ł a p r z y g o t o w y w a n y z a ­ m a c h n a ż y c i e M u s s o l i n i e g o . Z o s t a ł a r e s z t o w a n y w h o t e l u R o y a l n a u l i c y 2 0 S e t t e m b r e , z n a n y a n a r ­ c h i s t a s a r d y ń s k i M i c h a ł S c h i r r u o d 2 0 l a t z a m i e s z ­ k a ł y w A r g e n t y n i e i o d d n i a 1 2 s t y c z n i a p r z e b y w a ­ j ą c y w e W ł o s z e c h . H o t e l w y b r a n y p r z e z M i c h a ł a S c h i r r u z n a j d u j e s i ę n a t r a s i e c o d z i e n n y c h p r z e j a z ­ d ó w p r e m j e r a M u s s o l i n i e g o , k t ó r y 4 r a z y d z i e n n i e p r z e j e ż d ż a k o ł o h o t e l u d o p r e z y d j u m r a d y m i n i s t r . S c h i r r u , p r z y g o t o w u j ą c z a m a c h , w y b r a ł p o k o j e n a p i e r w s z e m p i ę t r z e i p r o j e k t o w a ł r z u c e n i e z o k n a b o m b y n a s a m o c h ó d p r e m j e r a . P o d c z a s r e w i z j i z n a l e z i o n o u S c h i r r u 3 b o m b y . Z d j ę c i e p r z e d s t a w i a h o t e l R o y a l . Z o k i e n o z n a c z o n y c h s t r z a ł k a m i m i a ­ ł y b y ć r z u c o n e b o m b y p o d s a m o c h ó d M u s s o l i n i e g o .

Instytut Radowy w Warszawie

p o w s t a ł z i n i c j a t y w y M a r j i S k ł o d o w s k i e j - C u r i e R y c i n a p r z e d s t a w i a M a r j ę S k ł o d o w s k ą - C u r i e .

TĘSKNOTA.

A c z y w i e s z t y , H a n u ś z ł o t a , ź e z a t o b ą m n i e t ę s k n o t a t a k a w i e l k a t u p o r y w a , w o c z a c h s t a j e s z m i j a k ż y w a ?

P r z y p ł y n ą ł e m w c u d z e k r a j e , a l e s z c z ę ś c i a m i n i e d a j e a n i o n o n i e b o c z y s t e , a n i s ł o n k o t o o g n i s t e .

J a m w b ł ę k i t n y c h t w o i c h o c z a c h i w z ł o c i s t y c h t w y c h w a r k o c z a c h w i d z i a ł n o w e ś w i a t y i n n e : b a r d z i e j b o s k i e i n i e ­ w i n n e .

4 7

Gen. Anzara, szef gabinetu ministrów w Hiszpanji.

I-szy pułk piech. legj. — mistrzem armji w zawo­

dach narciarskich.

W d r u g i m d n i u z a w o d ó w n a r c i a r s k i c h o m i s t r z o ­ s t w o w o j s k a p o l s k i e g o w S ł o n i m i e o d b y ł y s i ę n a s t ę ­ p u j ą c e k o n k u r e n c j e : B i e g p a ń n a 3 k i m . s t a r t o w a ł o 8 z a w o d n i c z e k : 1 ) p ł k . I r e n a B o n t a - i P i e c h o w i c z o w a

2 5 m , 1 s e k . , 2 ) P a w l i k o w s k a , 3 ) P i e n i a k o w a . Z d j ę c i e : D r u ż y n a 1 p . p . l e g j . , k t ó r a z d o b y ł a m i ­

s t r z o s t w o a r m j i .

Z pomocą wodnopłatowcowi „Iris 111“.

W p o b l i ż u p o r t u P l y m o u t h z d a r z y ł a s i ę k a t a s t r o f a l o t n i c z a . W o d n o p ł a t o w i e c a n g i e l s k i „ I r i s 1 1 1 “ s p a d ł d o m o r z a , w s k u t e k c z e g o d z i e w i ę c i u l o t n i k ó w p o ­ n i o s ł o ś m i e r ć . N a p o m o c t o n ą c y m p o ś p i e s z y ł a n ­ g i e l s k i s t a t e k r a t o w n i c z y . Z d j ę c i e : D ź w i g i s t a t k u r a t o w n i c z . w y d o b y w a j ą z m o r z a s z c z ą t k i „ I r i s I I I . "

J a m p r z y s e r c u t w e m d z i e w i c z e m , p r z y u ś m i e c h u t a j e m ­ n i c z y m , c z u ł s i ę w e s ó ł , j a k t o d z i e c i ę , c o z k w i a t u s z k ó w w i a n k i p l e c i e .

P o m n ę , — s i e d z ą c p o d j a w o r e m , c o n a s t r a ż y s t a ł p o d b o r e m , n a z i e l o n y m ł ą k k o b i e r c u , c i e b i e m c z e k a ł z d r ż e n i e m w s e r c u .

A t y ś p r z y s z ł a u k w i e c i o n a i w k o r a l e p r z y s t r o j o n a i w g o r - s e c i k i w s p ó d n i c z k ę , w i o d ą c m a ł ą s w ą s i o s t r z y c z k ę .

Łotewski attache prasowy w Warszawie.

D o w i a d u j e m y s i ę , ż e c z ł o n e k p o s e l s t w a ł o t e w s k i e ­ g o w W a r s z a w i e p . P r i e d i t s o t r z y m a ł n o m i n a c j ę n a s t a n o w i s k o a t t a c h ć p r a s o w e g o t e g o ż p o s e l s t w a .

P o m n ę , w s z e l k i e t w e z a m y s ł y i p r z e c h a d z k i b r z e g i e m W i ­ s ł y i w y c i e c z k i , z p r ą d e m w o d y , m a ł ą ł o d z i ą — w s t a r e g r o d y .

T a k m i w s z y s t k o w o c z a c h s t a j e : i t e p o l a — i t e g a j e — i t o ś p i e w n e p t a c t w o c h y ż e — i t e g r o b y , z d o b n e k r z y ż e . . .

I s i ę j a k o ś s m u c ę , ż e n i e r y c h ł o p e w n i e w r ó c ę — i n i e p r ę d k o c i ę z o b a c z ę , c h o ć n a m y ś l t ę s e r c e p ł a c z e .

Wieśpolska.

(3)

— 48 —

STRZECHA

DO CZYTELNIKA.

Ulepszając pismo nasze w każdym niemal kierunku, po­

stanowiliśmy z dniem dzisiejszym na jednej stronie dodatku

„NASZ PRZYJACIEL1* umieszczać pod rubryką

„STRZECHA* 4

WŁ, ORKAN.

PRZYGRYWKA.

Ukochałem lud biedny nad miarę, Bom się jego pieśnią wykołysał...

Ukochałem zwyczaje i gwarę, Którem z piersi jego wyssał.

Co mnie wiąże z ludem jeszcze szczerzej, Powiem, choć mi wielu wiary nie da;

To niedola, która w nim się szerzy, Oto wspólna towarzyska — bieda.

Może ona zaćmiła mi oko

I poszedłem serc biedaczych głębię — Że nie mogę patrzeć tam wysoko...

I od ludzi, sam gnębiony — gnębię...

Może ona mi zaćmiła słonko, I na niwach zwinęła promienie, Że gdy chodzę serc ludowych łąką, Poza światłem wszędy widzę cienie. — Poza światłem cienie widzę zawdy, Łzy mnie ciągną więcej niźli blaski, Lecz do ludu nie schodzę jak z łaski, Ja w nim samym szukam tylko prawdy.

=III=III=IIIEIII=III=III=III=III=IIIE

0 młodzież naszą!

Niema

prawie dnia, aby nie

zaszły wypadki

przestępstw,

popełnionych przez młodzież. Mimo-

woli nasuwa

się pytanie,

ile

osób

zastanawia

się

nad tern, jak

się zaczyna „kryminalna

karjera" i

czy można było przeszkodzić

kryminalnym prze

­ stępstwom?...

Co

myśleć o chłopcu,

który

poraź

pierwszy w życiu

został aresztowany?...

Czy on jest zupełnie zły?

Czy już napewno

z

niego

będzie kryminalista?

Kilka lat

temu

dawano

na to

pytanie

zwykle krótką odpowiedź: tak.

Obecny jednak ruch, uze

­

wnętrzniający

się

w

zakładaniu sądów dla

małolet

­ nich —

jest i

będzie

wyrazem

wiary

społeczeństwa iż młodociany

przestępca

może być

jeszcze urato­

wany.

W wielu

wypadkach przyczyn

przestępczości wśród dzieci imłodzieży

szuukać

należy w warun

­

kach domowych. Okazuje się, że większość

dzieci,

które zostały karane, pochodzą

głównie

z takich

domów,

w których

życie

rodzinne

uległo robiciu.

Nieszczęśliwe, zaniedbane,

prawdopodobnie

nieraz cierpiące

głód,

staczały się

coraz bardziej

na

dno

upadku, zbliżając

się

stopniowo do

tej granicy, od której

zaczyna się życie zbrodnicze.

wszelkie przejawy życia rodzimego u mieszkańców wsi i miast.

Z czasem, żywimy nadzieję, że „STRZECHA1* będzie to osobny dodatek do naszego pisma. Zależeć będzie to w wiel­

kiej mierze od samych Czytelników o staranie się z ich strony w rozpowszechnianiu „Głosu**. Redakcja.

Brak odpowiedniego zrozumienia

i sympatji w domu również

wyjaśnię

w

znacznym stopniu

upór dziecka,

które

się czuje

wówczas osamotnione,

bez przyjaciół i

istot współczujących z niem,

i

przeciw­

stawia

się

wpływom rodziców.

Dziecko, któr^ kradnie, może

się

dopuścić

tego

pod wpływem

różnych przyczyn.

Przyczyną taką możebyć

np.

bardzo

niski

poziom

moralny jego

ro

­

dziców, może kradnie dlatego, że

ma

wrodzone u- sposobienie

do nadzwyczajnych przygód,

może dla

­

tego, iż

jego towarzysze

prowadzą podobny ,,sport“

a

może

i

dlatego,

iż jest głodne

lub zmarznięte.

Nieraz

źle dostosowane warunki szkolne mogą z

dziecka zrobić próżniaka i

sprowadzić

je

na złą

drogę.

Zamiłowanie w dziecku

do

przygód

i

rzeczy niezwykłych,

może

być wykorzystane

i z

takiego chłopca

może

wyróść

wielki

obywatel,

jak odkryw

­ ca, wynalazca, czy też

inicjator

wielkiego przedsię­

wzięcia,

zamiast złodzieja

lub włóczęgi.

Pod wpływem okazywanej

sympatji

starszych

osób

zawziętość

i

upartość

w

sercach dzieci

i

mło­

dzieży topnieje,

jak

śnieg pod

wpływem

słońca

i dzieci i młodzież

także zaczynają

wówczas rozu

­ mieć, iż

przecież świat,

w

którym

żyją, nie składa się

tylko

z

samych

wrogów.

Dlaczego

nie umoralniamy

młodzieży?

Nietylko

rodzice,

szkoły

ale również nasze

związki społeczne — winny

więcej niż

dotychczas baczyć na

pozadomowe i pozaszkolne

życie mło­

dzieży, winno

zniknąć

niezdrowe

przeczulenie na punkcie swobody młodzieży

istniejące.

Wdzięczne

mają tu pole do

działania

nasi

peda

­

godzy,

mianowicie

przez przeprowadzenie częstej kontroli

młodzieży

szkolnej w

działaniu poza

szko

­ łą- —

Rumieniec wstydu

ogarnia każdego,

gdy się

sły

­

szy o

wszystkich

wybrykach

i zdziczeniu

moralnem dzieci i młodzieży naszej

— coraz więcej

prze

­

stępstw i zbrodni

a my

patrzymy

spokojnie — wzru­

szamy tylko

ramionami

i

śmiejemy się

poprostu z tego, co

się

dzieje.

Zastanówmy

się zatem

poważnie nad

sprawą naszej

młodzieży,

dopóki jeszcze czas!

Zadaniem Twoim jest jednać nam nowych

abonentów!

Cytaty

Powiązane dokumenty

waty przyszedłszy, pokłonił się Mu, mówiąc: — Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.. 1 ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź o-

chnienia, iżby troszczyli się o zba ­ wienie swej duszy, Stanie się też z nimi to, co się stało z mieszkań­.. cami tego bezbożnego miasta;

Nie może drzewo dobre owoców złych rodzić, ani drzewo złe owoców dobrych rodzić Wszelkie drzewo, które nie rodzi\.. owocu dobrego, będzie wycięte i w

trzebie duszy i starać się o jego zbawienie. Jeżeli już zaniedbanie uczynków miłosiernych co do ciała może nas przyprawić o utratę zba­. wienia, zaniedbanie

Pan Jezus oświadcza wreszcie, że nie ­ nawistne usposobienie względem bliźniego jest tak wielkim grzechem że wyrzeczenie się tej zawziętości i nienawiści jest obowiązkiem

Chrystus nam okazuje, jak Serce Jego umiłowało lud, gdyż jako dobry pasterz korzysta z każ ­ dej sposobności głoszenia prawdy i ocalenia ludzi przez prawdę.. Lubo jest

nie i ci między poganami, którzy nie gardzą Jezusem i nauką Jego, jak owi pyszni, nadęci i rozpustni Faryzeusze i doktorowie, którym przymówił Pan Jezus w tej

Nie jest ci uczeń nad mistrza: lecz doskonały będzie każdy, jeżeli będzie jako