• Nie Znaleziono Wyników

Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1933.06.10, R. 11, nr 23

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nasz Przyjaciel : dodatek tygodniowy "Głosu Wąbrzeskiego" poświęcony sprawom oświatowym, kulturalnym i literackim 1933.06.10, R. 11, nr 23"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Dodatek tygodniowy „Głosu Wąbrzeskiego* poświęcony sprawom BA

■ n - H H -

1

i i n w

■ oświatowym, kulturalnym i literackim »... ■» 11

Nr. 23 Wąbrzeźno dnia 10 czerwca 1933 r. Rok 11

LEKCJA

z l is t u d o R z y m ia n r o z d z .. 1 1 w i e r s z 5 3 — 5 6 .

O g łę b o k o ś c i b o g a c tw , m ą d r o ­ ś c i i w i a d o m o ś c i B o ż e j! J a k o s ą n i e o g a r n i o n e s ą d y J e g o i n i e d o ­ ś c i g łe d r o g i J e g o ? B o k t ó ż p o z n a ł u m y s ł P a ń s k i ? A lb o k t o b y ł r a j ­ c ą J e g o , a l b o k t o M u p i e r w e j d a ł a b ę d z ie m u o d d a n o ? A lb o w ie m z N ie g o i p r z e z e ń j e s t w s z y s tk o . J e m u c h w a ł a n a w i e k i . A m e n .

EWANOELJA

ś w . M a t e u s z a r o z d z . 2 8 , w . 1 8 — 2 0 .

Onego czasu rzekł Jezus do Swych uczniów: Dana mi jesf wszelka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcąc je w limę Ojca, i Syn, i Ducha Świę­

tego, nauczając je chować wszy­

stko, com wam kolwiek przyka­

zał: a oto Ja jestem z wami poi wszystkie dni aż do skończenia świata.

NAUKA

M ia ł w p r a w d z i e C h r y s tu s j a ­ k o B ó g o d w i e k ó w w s z e l k ą w ł a ­ d z ę , j a k ą m i a ł J e g o O j c ie c ; a l e j a k o c z ł o w i e k o t r z y m a ł o d O j ­ c a w s k u t e k p o ł ą c z e n ia S w e g o B ó s tw a z c z ło w ie c z e ń s tw e m i w s k u te k S w y c h n i e s k o ń c z o n y c h z a s łu g . N a m o c y t e j w ł a d z y o - ś w ia d c z y ł p r z e d W n i e b o w s t ą p ie ­ n i e m A p o s to ło m , ż e t a k . j a k O j ­ c ie c p o s ł a ł J e g o , i O n ic h p o s y ł a ,

a b y w s z y s t k i e b e z w y j ą tk u n a ­ r o d y u c z y li w s z y s t k ie g o , c o im ( t. j . A p o s to ło m ) p r z y k a z a ł i a b y j e p r z e z c h r z e s t u c z y n il i c z ł o n ­ k a m i K o ś c io ła . P r z y r z e k ł im z a ­ r a z e m , ż e b ę d z i e p r z y n ic h p r z e z w s z y s t k i e w i e k i , ż e p o c i e s z a ć ic h b ę d z ie w c i e r p i e n i u , u m a c n i a ć w c z a s ie p r z e ś la d o w a ń , c h r o n ić o d b ł ę d u i to n i e t y l k o ic h , a l e i ic h n a s tę p c ó w , t. j . B i s k u p ó w i k a ­ p ł a n ó w a ż d o s k o ń c z e n i a ś w i a t a .

/XyXi jiyX', 'i\ vj /cyx; Wći i: \Vi ic

EWANGELJA

NA KOŃCU MSZY ŚW.

ś w . Ł u k a s z a r o z d z . 6 . w . 5 6 — 4 2 .

Onego czasu rzekł Jezus do Swych uczniów: Bądźcie miło­

sierni, jako i Ojciec wasz miło­

sierny jest. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Nie potępiaj- cia, a nie będziecie potępieni. Od­

puszczajcie, a będzie wam od­

puszczono. Dawajcie, a będzie wam dano: miarę dobrą i natło­

czoną i potrzęsioną i opływają­

cą dadzą na łono wasze. Bo taż miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzono. I powiedział im i podobieństwo: Iźali może ślepy ślepego prowadzić? Azaż nie obydwa w dół wpadają? Nie jest ci uczeń nad mistrza: lecz doskonały będzie każdy, jeżeli będzie jako mistrz jego. A cóż widzisz źdźbło w oku brata twe­

go, a tramu, który jest w oku two jem nie baczysz? Albo jak możesz rzec bratu twemu: Bracie, dopuść, że wyrzucę źdźbło z oka

twego, sam tramu w oku twem nie bacząc? Obłudniku, wyrzuć tram z oka twego, a tedy przej­

rzysz, abyś wyjął źdźbło z oka brata twego.

NAUKA

W t y c h s ł o w a c h z a w a r ł Z b a ­ w i c ie l p i ę ć w a ż n y c h n a u k , d o t y ­ c z ą c y c h m iło ś c i b l i ź n i e g o i u z a ­ s a d n i ł j e c a ł k o w i c i e . M a m y b o ­ w ie m 1 . b y ć m i ło s i e r n y m i w z g l ę ­ d e m b l iź n i c h , g d y ż i O j c ie c n a s z w n i e b ie s i e c h j e s t d l a n a s m i ł o ­ s i e r n y m . 2 . W i n n i ś m y s ię w s tr z y ­ m y w a ć o d g r z e s z n e g o i s u r o w e g o s ą d z e n i a i n n y c h , b o k t o n ie j e s t w y r o z u m i a ły m n a c u d z e w a d y i s ła b o ś c i, te g o i B ó g s u r o w o s ą ­ d z ić b ę d z ie . 5 . T r z e b a w y b a c z y ć b l i ź n im o b r a z y , j a k ie n a m w y ­ r z ą d z il i, a b y ś m y s o b ie u B o g a w y j e d n a l i w ł a s n y c h w in p r z e b a ­ c z e n ie . 4 . M a m y b y ć s z c z o d r o ­ b l i w y m i d l a p o t r z e b u ją c y c h p o ­ m o c y i w s p a r c i a , B ó g b o w ie m s t o k r o t n i e n a m t ę s z c z o d r o ś ć n a ­ g r o d z i. 5 . W p o k o r n e m u z n a n i u w ł a s n y c h n i e d o s ta t k ó w i s ła b o ś c i b ą d ź m y w y r o z u m ia ł y m i n a c u ­ d z e b ł ę d y i s t a r a j m y s ię w p r z ó d o w ł a s n ą p o p r a w ę , g d y ż w p r z e - c i w n y m r a z i e n a p o m i n a n ie i n ­ n y c h z a k r a w a ł o b y n a o b ł u d ę i w c a l e n i e d o w o d z i ło b y g o r liw o ś c i o d o b r e .

R o z w a ż p r z e to , c z y t e ln i k u ,

c z y t w e d o t y c h c z a s o w e u c z y n k i

i p o s t ę p o w a n i e z a s to s o w a łe ś d o

t y c h p i ę c iu p r z y k a z a ń m iło ś c i

b l iź n ie g o i c z y n ie p o t r z e b a p o ­

p r a w y .

(2)

- 2 - — 3 — YXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

P O SE Ł R . P . W IR A K U .

P oseł R P . w T eheranie p. H em pel, akredytow any został rów nocześnie P ^y rządzie króla, Iraku F aisala i w z w iązka z tern zło żył niedaw no sw e listy uw ierzytelniające. — N a zdjęciu naszem w id zim y p. m inistra H em pla prze­

chodzącego przed frontem kom panji honorow ej gw ardj króla Iraku.

P O Ż E G N A N IE P . JA N IN Y P R Y S T O R O W E J.

U rzędnicy P rezydjum R a d y M inistrów zrzeszeni w K ole R o d zin y U rzędni­

czej, żegnali w lokalu sw ego klubu p. Janinę P rystorow ą (x), z któ rej ini­

cja tyw y koło R o d zin y U rzędniczej i K lub U rzędników P rezydjum R ady M i­

nistrów zo sta ły stw orzone. W zebraniu pożegnalnem w ziął udział b. prem ­ ier A . P rystor, prezes N . I. K dr. J. K rzem ieński i podsekretarze stanu: gen.

S la w o j-S kła d ko w ski, T . L echnicki i IV. Ja strzęb ski

(Na prawo)

N A JN O W S Z Y A M E R Y K A Ń S K I O L B R Z Y M O C E A N IC Z N Y . ' D o H am burga p rzyb ył now y olbrzym i okręt pasażerski „ W aszyngton". O l­

brzym ten posiada pojem ność 30.000 ton

(Na kx o)2 k o n f e r e n c j i R O Z B R O JE N IO W E J W G E N E W IE

A m basador N adolny, zastępca N iem iec ( łojący), podczas sw ej ostatniej przem ow y na genew skiej konferencji rozbi ojeniow ej, w które] w ygłosił sta­

now isko N iem iec co do p in u M ac D onalda

Ś W IĘ T O N A R O D O W E W R U M U N Jl.

R um unja obchodziła niedaw no św ięto narod ow e. Z o ka zji tej o d b yły się liczne uroczystości, których punktem kulm inacyjnym b yły hołdy, złożone p rzez cały naród królow i K arolow i, synow i tw órcy w ielkiej R um unji, króla F erdynanda. N a zd jęciu naszem w id zim y króla K arola, udającego się w to w a rzystw ie następcy tronu ks. M ichała na przegląd w ojsk garnizonu bu­

kareszteńskiego

Z C IT T A D E L V A T IC A N O .

N a zdjęciu naszem w id zim y fragm ent w spaniałych ogrodów w atykańskich i K aplicę S ykstyń ską na dalszym planie.

Z T O RU W Y ŚC IG O W EG O W W A R S Z A W IE

N a w arszaw skim torze w yścigow ym rozegrano biegi o w ielką nagrodę w io~

senną N a zdjęciu naszem w id zim y pokaz koni uczestniczących w biegu.

K U C Z C I P U Ł K O W N IK A B E R K A JO S E L E W IC Z A .

W K ocku odbyła się uroczystość, pośw ięcona pam ięci B erka Joselew icza, pułkow nika w ojsk polskich, poległego tam w 1809 roku. W uroczystości w zięli udział przedstaw iciele w ładz państw ow ych i w ojskow ych oraz liczne delegacje ludności polskiej i żyd o w skiej, które zło żyły w ieńce u stóp pom ­ nika Josolew icza. P rzem ów ienia okolicznościow e w ygłosili pułk.. C zapliń­

ski, rabin R aab i adw okat L ew insohn.

(3)

0 1 0 4 9

- 4 —

N a „Ś w ięto L asu “

H ej, lesie!... T y , lesie!... ’H ej, b o ry ! W y, b o ry ! W y, o d w ieczn e p u szcze p ełn e tajem n ic! G d zie w y ?!...

P o zo stały po w as ślad y ino...

G d zie w y , b o ry , lasy , p u szcze i d zik ie o stęp y , co ście p rao jcó w n aszy ch S ło w ian ch ro n iły p rzed g erm ań sk im zalew em ?... N iem a w as... O w aszej ch w ale, o w a­

szej m o cy m o g ły b y ju ż m ó w ić ty lk o k u rp io w sk ie i m azo w ieck ie p iask i, stare w y n io słe jało w ce, k ręte ścieżk i i d ro g i n u d n e, p n ie i k arp y .

Ju ż ech a k ró lew sk ich ło w ó w , m y śliw sk ich ro g ó w n ie ro zleg a­

ją się w ło n ach w aszy ch , n a­

b rzm iały ch ży ciem czaro w n em , +•4 jem n iczem . Ju ż ecn a w alk K u r­

n ik ó w ze S zw ed am i m in ęły . Ju ż b y ś, lesie n asz łech ick i i ty , p u ­ szczo sarm ack a, n ie sk ry lib y ście d ziś w aleczn y ch o d d ziałó w p o ­ w stań czy ch ... Ju ż n ie b łąk ają się w n iezb ad an y ch m ro czn y ch o stę­

p ach w aszy ch stad a tu ró w , żu ­ b ró w , łosi i jelen i. Z n ik ły o sied la p raco w ity ch , ja k ch ło p p o lsk i, b o b ró w . I ry ś d rap ieżn y ju ż o- p u ścil sw e o d w ieczn e leg o w isk a, sp ło szo n y sp u sto szen iem .

Ju ż n aw et n ie d y m ią ja k d a­

w n iej sm o larn ie, d zieg cio w u ie, terp en ty n iarn ie... Ju ż i tartak i co fn ęły się do m iast, ja k d zik i n ajeźd źca, co po d o k o n an iu sw e­

go d zieła sp u sto szen ia, ściąg a sw e h o rd y do m iejsc stałeg o p o ­ sto ju ...

V ro g o w ie p o lsk iej ziem i ro z­

d zierając ją, starali się i cieb ie, b o rze k o ch an y sp rzy m ierzeń cze n asz, u n ieszk o d liw ić!...

I p rzez lat szereg i d ziesiątk o­

w an o cieb ie... 1 P issą, B ieb rzą, N arw ią, W isłą w ęd ro w ałeś p rzy śp iew ie flisak ó w i k rzy k u ret- m an ó w d o p o lsk ieg o , ale w n ie­

w o li b ęd ąceg o G d ańsk a n a szero ­ k ie w o d y B ałty k u ...

T y , lesie! P o lsk i lesie! M iast słu ży ć sw y m ro d ak o m , o g rzew ać n as ciep łem g o rejący ch szczap sm o ln y ch a w o n n y ch, o tu lać n as ścianam i b arw ion rd zen n y ch , ch ro n iąc p rzed d eszczem i zim ­ n em , śn ieg iem i m ro zem ; m iast d aw ać n am w d n ie u p aln e sch ro­

n ien ie i ch łó d k o jący i szu m ieć i g w arzy ć o o jcó w i ziem i n aszej ch w ale, — p łak ałeś razem z n am i i szed łeś z n am i n a p o n iew ierk ę, n a tu łaczk ę, n a w y g n an ie do o b ­

cy ch lu d zi i w ro g ó w n iep rzeje­

d n an y ch .

S p ad ły n a cię, lesie, b o h ater­

sk i, ty siące p ił i siek ier, m iljo n y ru b li, m arek i k o ro n , sp rzy siężo - n e n a tw ą zg u b ę zw aite o d d ziały m aszy n i tartak ó w . F ry m arczy l to b ą zab o rca, ro b ili in teres b ro ­ d aci i n ieb ro d aci sp ek u lan ci, szajk i i całe w atah y „p rzed się­

b io rcó w ".

B aw ili się za cen ę p rzelan ej tw ej k rw i w o n n ej a zło cistej, za cen ę b o lesn y ch ran tw y ch i śm ierci ró żn i p an o w ie p o salo­

n ach P ary ża, R iw iery i M onte C arlo... H u lan o , b aw ion o się, p rzeg ry w an o cię i tw ą zg u b ę, le­

sie, ty siącam i h ek taró w w n o c n ieraz jed n ą...

A straszn a w o jn a św iatow a zn ó w szerzy ła b arb arzy ń skie sp u sto szen ia w śró d n ied o b itk ó w tw o ich . N a p o h y b el szłaś i ty , sosno m aszto w a, i ty , d ęb ie .,D e- w a jtis“ i ty , lip o z C zarn o lasu i ty jo d ło ły so gó rsk a i w szy stk ie, w szystkie d rzew a. S zarp ały w as k u le i g ran aty , k o siły b o m b y i szrap n ele, in ęk ały p o żary , tra to ­ w ały m iljo n o w e arm je!...

A le o stałeś, lesie!... W szy stk o zw y cięży łeś! Jesteś b o h aterem ! Z d ziesiątk o w an o cię i p o w y ry w an o z ro zleg ły ch o b szaró w tw o­

ich o g ro m n e ja k ran y k rw aw iące p o łacie, ale n ie p ad łeś o statn ią so sn ą, n ie o d d ałeś ży cia sw eg o i trw asz z n am i i jesteś, bo cię tro ­ sk a n aszej O d ro d zo n ej O jczy zn y i ręk a d zieln eg o p o lsk ieg o leśn i­

k a u trzy m ały i trzy m ać b ęd ą p rzy ży ciu !... T ak im d o p o m ó ż B óg!...

L esie, jesteś zw y cięzcą! W iel­

k im zw y cięzcą i b o h aterem ! I ch o ć p o szarp an y d ałeś n am , le­

sie, ju ż w o ln y lesie, n o w e d o m y , n o w e ch aty , n o w e m o sty , n o w ą w ieś i n o w e m iasta. I szu m isz i śp iew asz n am ze w szy stk iem i p ta- p taszęty sw em i p ieśń O d ro d ze­

n ia, P o tęg i i C h w ały , p ieśń Ja­

g iello n ó w i B ato ry ch , p ieśń P o l­

sk i od m o rza do m o rza.

L ecz n iestety , n ie w szy scy cię ro zu m ieją. I serce się k ra je n am w szy stk im , a szczeg ó ln ie n am w sio w y m sy n o m , g d y zb ro d n icze ręce p o ży cie tw o je, lesie, sięg a­

ją, to cząc n ad al sw ą w o jn ę z to ­ b ą i sp u sto szen ie siejąc: 1 tam g d zie serw itu ty lu b k o m asacje, alb o p arcelacje, czy to n a m ie- d zak ach , b ąd ź też w p ło zo w iz- n acli, czy też w zw arciach to b ie.

K si^żiiica K operm K Ańska w Toruniu

n ieraz 10 — 5 0 -letn i lesie, g ro zi zd rad a i zag ład a i z k o rzen iem cię zb ro d nicza ręk a k arczu je, w y ry w a i p o zb aw ia ży cia.

Z ły czło w iek , ten tw ó j w ró g o d w ieczn y , n ie b acząc n a ty le k o rzy ści, co m u d ajesz, zasilając p o w ietrze w tlen , ro d ząc g rzy b y i jag o d y , a z g ęstw in k o n aró w śląc św iatu n ajp ięk n iejsze trele p ta ­ sząt, co d ajesz p o ży w ien ie i n a­

w et śció łk ę jeg o in w en tarzo w i — w y p o w ied ział ci śm ierteln ą w al­

k ę i zn iszczen ie.

R żn ie i tn ie, h arcu je, łam ie i w y ry w a, k o łam i ład o w n y ch w o ­ zów k aleczy ci k o rzen i, tra tu je m łó d ź tw ą. A czego sam n ie zd o ­ ła, teg o d o k o ń czy b y d ło w y p ę­

d zan e do lasu sam o p as...

I jak o ślad y p o to b ie, lesie, zo stają ju ż ty lk o p iaszczy ste d ro g i, jałow e p o la, lo tn e p iask i i w y d m y , a szatan ciesząc się d zie­

łem zn iszczen ia d o k o n an em p rzez zły ch lu d zi, h u la z w ich rem , za­

sy p u jąc tu m an am i k u rzu sąsie­

d n ie p o la, łąk i i p astw isk a . H ej, lu d zie!... W y , d o b rzy lu ­ d zie!... C zy n iem a w as?! G d zie w y ?!... C zem u n ie b ro n icie lasu ?!

H ej, M ład zo P o lsk a ro d o w ita!

W ejrzy j, n ap o m n ij, a n aw et u- k arz i to su ro w o ty ch łu p ieżcó w , co n ieraz n ieg o d n i są k aw ałk a p o lsk ieg o lasu , ty ch , co w ten czy in n y sp o só b las n iszczą, co n ie li­

m ie.'a p atrzeć w p rzy szło ść i p o ­ trzeb y k ra ju i O jczy zn y ...

O lu d zie d o b rzy z m iast i w si, z p o d strzech i k am ien ic, b ied n i i b o g aci, ze szk ó ł i zak ład ó w do p racy ! D o o b ro n y jeszcze ż y ja­

cy ch lasów ! D o sad zen ia n o w v eh lasó w n a n ieu ży tk ach ! N iech o- b ejm ą p raw n e d zied zictw o sw o je po w aleczn ie p ad ły ch p rzo d k ach sw o ich n a ich leśn y m g ru n cie p raw o w ity m . B o i żad n a ru n a ro ­ ślin a n ie w aży ła się d o tąd w k ro­

czy ć n a te p o b o jo w isk a, n a te

„sm ęłarze4' d o sto jn ych p a trja r- ch ó w lasu , szan u jąc ch y b a p a­

m ięć p o leg ły ch d zied zicó w a p ra­

w a d la g o d n y ch sp ad ko bierców , k tó ry ch m y tro sk liw ie sp ro w a­

d zim y .

N iech w p racy tej zb o żn ej o- b o k R ząd u i S am o rząd u stan ą w szy scy o b y w atele! N iech stan ie całe sp o łeczeństw o!.. I n iech szu ­ m i, n iech w ieczn ie śp iew a n ie­

p o d leg ły h y m n W o ln o ści i n iech

ży je P o lsk i L as!...

Cytaty

Powiązane dokumenty

waty przyszedłszy, pokłonił się Mu, mówiąc: — Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.. 1 ściągnąwszy Jezus rękę, dotknął się go, mówiąc: Chcę, bądź o-

chnienia, iżby troszczyli się o zba ­ wienie swej duszy, Stanie się też z nimi to, co się stało z mieszkań­.. cami tego bezbożnego miasta;

Nie może drzewo dobre owoców złych rodzić, ani drzewo złe owoców dobrych rodzić Wszelkie drzewo, które nie rodzi\.. owocu dobrego, będzie wycięte i w

trzebie duszy i starać się o jego zbawienie. Jeżeli już zaniedbanie uczynków miłosiernych co do ciała może nas przyprawić o utratę zba­. wienia, zaniedbanie

Pan Jezus oświadcza wreszcie, że nie ­ nawistne usposobienie względem bliźniego jest tak wielkim grzechem że wyrzeczenie się tej zawziętości i nienawiści jest obowiązkiem

Chrystus nam okazuje, jak Serce Jego umiłowało lud, gdyż jako dobry pasterz korzysta z każ ­ dej sposobności głoszenia prawdy i ocalenia ludzi przez prawdę.. Lubo jest

nie i ci między poganami, którzy nie gardzą Jezusem i nauką Jego, jak owi pyszni, nadęci i rozpustni Faryzeusze i doktorowie, którym przymówił Pan Jezus w tej

chodzi godzina, gdy już nie przez przypowieści mówić wam będę, ale jawnie o Ojcu oznaj­..