• Nie Znaleziono Wyników

Przedwojenna Wieniawa - Z. P. J. - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przedwojenna Wieniawa - Z. P. J. - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Z. P. J.

ur. 1925; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, dzielnica Wieniawa, ulica Króla Leszczyńskiego, Żydzi, stosunki polsko-żydowskie, sąsiedzi, targ na Wieniawie, żydowscy koledzy, zabawy, język żydowski

Przedwojenna Wieniawa

Urodziłam się 17 lutego 1925 roku na ulicy Króla Leszczyńskiego 44 w Lublinie. To była kamienica państwa Jurkowskich, a pan Jurkowski był moim chrzestnym ojcem.

Zachorowałam na udar mózgu, mając siedem miesięcy. Mamusia z tatusiem wezwali felczera, to był Żyd, nazywał się Kornelsztajn. Przyszedł ten Żyd do nas do domu, popatrzył, powiedział, co to jest za choroba, i mówi: „Jeśli do godziny dziewiątej spadnie temperatura nawet o jedną kreskę, to dziecko będzie żyło i w porządku. A jeżeli nie, to już proszę mnie nie wzywać, bo to już [koniec]”. I mamusia modliła się przy łóżeczku i o godzinie dziewiątej spadło dwie kreski, tak że wyszłam z tego, byłam zdrowa. Rosłam tak, jak trzeba, byłam sprytna dziewczynka bardzo.

Naokoło nas mieszkali sami Żydzi. W kamienicy, gdzie się urodziłam, mieszkały dwie rodziny żydowskie, jeden nazywał się Szpiro, a drugiego nie pamiętam nazwiska, w każdym razie pan Szpiro był takim podrabinem, to znaczy, że tak jak u nas jest wikary, to u nich przy rabinie jest podrabin. Było takich podrabinów dwóch, którzy zawsze prowadzili rabina do bożnicy.

Tam, gdzie w tej chwili na Wieniawie jest stadion sportowy, było targowisko. Schody były z czterech stron i tam był targ. Przyjeżdżali chłopi ze wsi, przychodzili przeważnie Żydzi. Furmanki stały, chłopi przywozili kartofle, mąkę, mleko, owoce, wszystko i znosili na dół. Wszystko można było kupić, wszyściusieńko, co było potrzebne. I tam stała po prawej stronie bożnica, której teraz nie ma, nie wiem, kiedy została zniszczona. Tam właśnie, począwszy od tej kamienicy państwa Jurkowskich, była Wieniawa. Pan Jurkowski miał sklep, masarzem był, miał sklep-masarnię na środku Wieniawy. Począwszy od tej ich kamienicy były domy murowane i drewniane, były sklepy, wszystko to już mieli Żydzi, tam w ogóle było dziewięćdziesiąt procent Żydów, tam już nie mieszkał nikt z Polaków.

Kamienica państwa Jurkowskich miała dwa piętra, bardzo ładna, była taka brama

(2)

wjazdowa, bo tam oni mieli lodownię, trzymali mięso. Obok jeszcze mieszkali Polacy, zapomniałam, jak oni się nazywali, i już później były domy żydowskie. Były murowane, takie parterowe, piętrowe, ale i drewniane. No i były sklepy, były sklepy spożywcze, były sklepy z owocami, były sklepy takie z wodą sodową i lodami, sodówki takie.

Na tym targowisku byli Żydzi – jedni bogaci, którzy mieli wszystko, elegancko poubierani, ale była i biedota, okropna biedota. Pamiętam takich, którzy wodę nosili ludziom na takich nosidłach, nosili tam też inne rzeczy, pomagali. Zawsze w piątek był szabas i w czasie szabasu, tak jak u nas, biedni tacy chodzili po daninę, chodzili takimi grupami po czterech Żydów, po pięciu Żydów i u nich się nie dawało chleba czy tam czegoś, tylko dawało się pieniążki – po grosiku, po dwa, po trzy. Do nas do domu przychodzili, bo moja mama zawsze dawała parę groszy tym Żydom.

W kamienicy, w której mieszkałam, było sześcioro dzieci – ja byłam, pana Jurkowskiego dzieci troje i dozorcy dwoje. Reszta to były dzieci żydowskie – naokoło, w tej kamienicy nie, ale obok. Naprzeciwko naszego domu była jatka żydowska.

Jatka to było mięso, ale wyłącznie koszerne mięso, więc wołowe, jakieś tam inne, broń Boże świnia.

Wchodziło się na górę, tam był cmentarz, To była taka góra, tam żeśmy potem na sankach jeździli i to wszystko były dzieci żydowskie. Ja mówiłam bardzo dobrze po żydowsku, no bo z dziećmi żydowskimi się bawiłam. Do dzisiejszego dnia znam język żydowski. Bardzo lubię, jak nieraz tam coś w telewizji pokazują, przeważnie w Krakowie, to ja to oglądam, lubię, rozumiem ich.

[Na Wieniawie] było takie zgromadzenie, gdzie uczyli się chasydzi młodzi, jak u nas na przykład księża się uczą, takie seminarium jak gdyby, ale ja nie wiem, jak się to nazywało. To było po tej stronie, gdzie bożnica stała.

Króla Leszczyńskiego przez Wieniawę przechodziła do Długosza, a tam na górze tych ulic to już nie pamiętam, wiem tylko, że się po schodach wchodziło, po drewnianych schodach, bo tam była krawcowa, która szyła mi sukienki, sąsiadom sukienki, chodziliśmy tam. Ale nie pamiętam już nazw tych ulic. To była takie małe miasteczko ta Wieniawa.

Data i miejsce nagrania 2011-09-21, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wtedy każdy się ubierał, jak chciał – jak najbardziej kolorowo, dziwnie [Wówczas] skład [wyglądał] tak: ja, Leszek Juziuk, Jurek Wezgraj i Zbyszek Makowski.. W takim

To był pewien wyłom, bo ukazały się nazwiska pisarzy, których nigdy dotychczas nie można było opublikować.. Jeżeli publikowałem artykuły na temat Łobodowskiego,

Dzisiaj, jak się jedzie ulicą Kunickiego, jak się jedzie Łęczyńską, jak się jedzie tutaj Fabryczną, wszystko tu zostało jak za dawnych przedwojennych czasów, zresztą

Byłam na Majdanku z samego początku, to jeszcze widziałam to wszystko - te taczki, te kości w tych piecach to wszystko.. Tam było dwunaste pole, tam gdzie ten piec stoi, to tam

Wtedy Pawełek jeszcze raz wyszedł na scenę i powiedział: „Zanim zaczniemy spektakl, to ja tak przyglądam się państwu i już teraz wiem, jak byśmy wyglądali, gdyby przyszli do

W pewnym momencie, kiedy przygotowywali się do spektaklu w szpitalu dla nieuleczalnie chorych na ulicy Popiełuszki (wtedy Róży Luksemburg) okazało się, że nagle wypadł im

Bo mnie się zawsze bieda kojarzyła z margaryną, u znajomych, gdzie było ciężko, tam nie było masła.. Tam tylko się gotowało na margarynie i chleb jadło z

Właściwie chyba dopiero, jak rząd Olszewskiego został powołany, to wtedy trochę inne spojrzenie było. Data i miejsce nagrania