• Nie Znaleziono Wyników

"Provisorium show" - spektakl - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Provisorium show" - spektakl - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAW KACZKOWSKI

ur. 1950; Tomaszów Lubelski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Teatr Provisorium, Akademickie Centrum Kultury Chatka Żaka w Lublinie, życie teatralne, Średniawa, Ryszard

„Provisorium show” - spektakl

Jacek [miał] rolę główną. To było podzielone, to poważne przedstawienie estradowo–radiowe, antrakt musiał być. W pierwszej części Jacek jako mężczyzna poszukiwany i on śpiewał jakieś głupoty, już nie pamiętam. W drugiej części był przebrany za kobietę, która niby była narzeczona tego właśnie poszukiwanego, który w pierwszej części gdzieś tam był i musiał uciekać, bo był poszukiwany. Ona się pojawia i są jakieś takie pieśni zrozpaczonej kochanki, która utraciła ukochanego, jeśli dobrze pamiętam. Orkiestra, balet męski, balet żeński, konferansjerzy i goście.

Goście to byli tacy: Zdrojewski, kierownik „Chatki Żaka” ze sztukami z kapelusza albo kto chciał. Ja z Twardowskim balet męski. Balet męski: jakie mieliśmy stroje – cholera – jakieś błyszczące portki, jeden niebieskie, drugi różowe. Jakieś koszulki, wtedy były takie modne koszulki z takimi rękawami, dzwonami. Tak, te koszuleczki i balet męski robiliśmy. Konferansjerzy [to była] moja własna już wówczas żona i Jurek Dobosz, w eleganckim smokingu z muszką, Anka była w ślubnej jedwabnej sukni z boa, pełna gala. [Był też] Rysio Średniawa, jedno z tak zwanych – jak ja to mówię – „bożych dzieci Chatki Żaka”. Człowiek nieco upośledzony, ale trzymający się środowiska studenckiego. Rysio miał dwa przeboje: na akordeon i śpiewał sam to. Jeden to był przebój, to była „Ballada o słowiku i chińskim cesarzu”, tekst sam ułożył, absurdalny jakiś taki, że to w ogóle – ludzie płakali na widowni ze śmiechu. A drugi to był „Addio”, wedle utworu śpiewanego wówczas przez Michnikowskiego, miał taką piosenkę

„Addio pomidory”. I Rysio wykombinował – na tej bazie – że będzie śpiewał „Addio mini, mini”, bo wówczas on strasznie ubolewał, bo się skończyła moda na mini spódniczki i on był zrozpaczony, że już nie może popatrzeć na piękne nogi i z łezką w oku śpiewał „Addio mini, mini”. Szaleństwo, szaleństwo: na widowni... fruwały marynarki, jak na jakimś koncercie rockowym, pełny odlot. Przed salą zrobiliśmy wystawę makatek w tym holu, na sznurkach. Takie makatki: „Moja żona tym się chlubi, że gotuje co ja lubię”, takie tego typu rzeczy. Autentyczne makatki ludowe,

(2)

które gdzieś tam żeśmy powynajdowali w różnych miejscach. Od ornitologów dostaliśmy nagrania, takie nagrania ptactwa ćwierkającego wesoło. Był taki świergot przed naszą salą i te makatki, to w ogóle obłęd zupełny. Jak zaczynał się spektakl, to oczywiście ptaszki przestawały śpiewać, a w antrakcie ptaszki zaczynały śpiewać.

To było wiele razy grane w „Chatce Żaka”.

Data i miejsce nagrania 2012-03-13, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Robił stylowe meble - był dekoratorem również, także wiele dekoracji, między innymi pałac w Żyrzynie, który spalił się w [19]39 roku.. Tato dekorował cały pałac - robił

Mieliśmy trochę ziemi – ojcu babcia dała, czy dziadek – ale też trochę zwierzątek, jak to się mówiło.. Była maszyna polowa, parówka

Słowa kluczowe Lublin ; PRL ; opozycja w Lublinie ; drugi obieg ; wolne słowo ; niezależny ruch wydawniczy ; bibuła ; papier ; matryca drukarska.. Papier był

Bo koks w piecu zwykłym się nie spalał, bo to był za mały ciąg powietrza, ale na tej kuźni polowej - dziadek mówił felczmyda, no to tam spalał się, była wysoka temperatura..

To już nam później było lepiej, bo tak na początku jak pracował, to tak byle jak było, ale później to już jak zakładali te centrale telefoniczne, to już dobrze nam było żyć,

To nie myśmy robili, tylko robił Stasio Hawryluk, przy reflektorze siedział, on miał sprzęt, była ciemnia w akademiku i on to robił.. Tam przy różnych naszych

Palacze to już byli fachowcy, tam nie było żadnych przyrządów, żadnych termometrów, nic, tylko wszystko to działała praktyka, żeby ta cegła była odpowiednio wypalona jak

Mianowicie on miał pewną głębię, której sam jakby nie do końca rozumiał - co się tam w jego życiu kryło, w tych głębinach - i od czasu do czasu, przez jakąś poetycką