• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1934, R. 14, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1934, R. 14, nr 20"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

K o n to c z e k o w e P. K. O. P o z n a ń n r. 204 115. C ena p ojęciy ń c z e g o e g z e m p la r z a tO groszy»

i „ R O L N I K “

7. D O D A T K A M I : „ O P I E K U N M Ł O D Z I E Ż Y

ROK X IV . NOW EM IASTO-POM ORZE SO BO TA , D N IA 17 LUTEGO 1934 NR. 2 0

Niski poziom spożywanie dóbr

[Rozwiązanie pariji socjal-demokratycznej

materialnych to najpewniejszy , w

Austrji rozpętało wojnę domową,

miernik stosunków gospodarczych w Polsce.

Sanacja nieustannie usiłuje wmówić we własne społeczeństw o i w zagranicę, że kryzys łagodniej­

szy ma przebieg w Polsce niż gdzieindziej, że nas bieda nie chw yta tak bardzo w swe szpony niż gdzieindziej. Tymczasem jest to czcza gadanina i bujanie ludzi. Widocznie ci, którzy tak głoszą, nie uznają tej biedy u innych tylko dlatego, że jej sami nie mają u siebie. Ale w rzeczy samej jest wręcz przeciwnie od tego, co, tw ierdzą rozm a­

ite sanacyjne czynniki — u n a s b ie d a j e s t d a le ­ k o d o t k liw s z a i w ię k s z a n iż w in n y c h k r a ­ jach . D o w o d e m t e g o n a d e r n is k i p o z io m s p o ż y w a n ia d ób r m a te r ja ln y c h w P o ls c e . To, co ubyw atel danego kraju wydaje na wyży-

^ieniej m ubranie, na zaspokojenie swych potrzeb kulturalnych, stanow i nie tylko o jego kulturze, ale i o jego stanie gospodarczym . Im kraj jest kultu- ralniejszy, im bardziej ucywilizowany, im większy w nim dobrobyt, tein większe są też potrzeby jego obyw ateli w zakresie odżywiania, odzieży, miesz­

kań, kulturalnych aspiracyj itd. — k o n ie c z n o ś ć z a ś s r o g a ja k n a j d a le j id ą c e g o o g r a n ic z a n ia s ię w e w s z y s tk ie m , t o p r z e d e w s z y s t k ie m d o w ó d n ę d z y i u b ó s tw a . Zobaczmy, jak pod tym względem w yglądają stosunki w Polsce w po­

rów nania do innych krajów. S tatystyka stw ierdza, że gdyby wszyscy Obywatele kraju naszego tak, jak należy, się odżywiali, to m y p rzy o b e c n e j p r o d u k c ji n ie m ie lib y ś m y ta k ja k ż a d n e g o z b o ż a n a w y w ó z . A tymczasem nasze miesięczne wykazy bilansu handlowego dowodzą, że g łó w n ą p o z y c j ę w b ila n s ie n a s z e g o w y w o z u s ta n o w i z b o ż e . Stąd to więc pochodzi, że m im o , iż m a ły m a m y n a d m ia r zb o ża , ta k d u żo g o w y w o z im y z a g r a n ic ę , ponieważ o g r o m n e m a sy lu d n o ś c i — n a w e t r o ln ic y — a więc producenci tych podsta­

wowych środków żywnościowych — m u sz ą s ię ja k n a jb a r d z ie j o g r a n ic z a ć w ic h u ż y c iu , aby ich najwięcej m ó c w y sp r z e d a ć . Z b o że n a s z e m a sa m i wychodzi i praw ie za bezcen za g r a n ic ę , a m ilio n o w e w p r o s t r z e s z e ła k n ą k a w a łk a ch le b a . Co do wytworów h o d o w li, jak m ię s o , t łu s z c z e z w ie r z ę c e , m le k o i ja ja , to brak dokładnej statystyki. Ale co do m asła n.p., to podczas, gdy w D a n ji sp o ż y c ie jego na o s o b ę wynosi 24 fu n ty , a w H o ia n d ji' aaw et 34, w P o ls c e k o n su m p c ja m a s ła z a ­ le d w ie n ie c o n ad ć w ie r ć fu n ta wynosi na osobę. A co do n a b ia łu , to P o ls k a m le k a r a z e m z m a s łe m i s e r e m s p o ż y w a ak u ra t t y le , i l e A n g lik w sa m e m t y lk o m a ś le . Jeżeli zaś chodzi o u b ió r, to stosunek do innych krajów jest n a stę p u ją c y : Co do ilości u ż y w a n y c h t k a ­

n in , to w P o ls c e przypada przeciętnie n a jednego m ieszkańca 5 funtów, gdy tym czasem w A n g lji 32, w S ta n a c h Z jed n . 26 ft., w B e lg j i 23 ft. itd.

Oprócz pożywienia i ubrania potrzebuje czło­

wiek jeszcze innych artykułów do swych wymagań życiowych. Zobaczmy, jak pod tym względem wyglądają stosunki w Polsce w stosunku do innych państw.

Przeciętne zużycie w ę g ła przez m ieszkańca rocznie w Polsce wynosi około 400 kilo. Czy to jest mało, czy dużo — niech w ykaże zestaw ienie zużywania węgla w innych państw ach, które wy­

nosi : w Stanach Zjednoczonych — 4500 kilo, w Niemczech — 2.500, w Anglji — 4.000, w Szwajcarji

— 8.000, w Holandji — 1.500.

Podobnie, chociaż w mniejszym stopniu, rzecz ma się z użyciem surowego żelaza i gotowych wyrobów walcowniczych. Tu na m ieszkańca rocznie przypada w Polsce około 50 kilo, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych 341 kilo, we Francji 140 k., w Belgji — 150, w Niemczech — 96.

Jeszcze jaskraw iej w ystępuje na jaw niski poziom spożyw ania przez nas dóbr m aterjalnych, jeśli

Wiedeń. Wojna domowa w A ustrji rozpoczęła się od tego, że po postanowieniu przez rząd ro z­

wiązania partji socjalno-dem okratycznej socjaliści poczęli przygotowywać się do puczu, przyczem zwożenie broni do domów socjalistycznych w Wiedniu, w Linzu oraz w innych m iastach austrjac- kich odbywało się jawnie. To spowodowało rząd do zastosow ania .ostrych środków względem partji.

W Linzu doszło do otw artej wojny o dom so­

cjalnej dem okracji, z którego socjaliści uczynili prawdziwą fortecę. W przebiegu walk o dom p ar­

tyjny, który został w końcu zdobyty przez oddzia­

ły policji, zginęło 15 osób, przeszło zaś 60 zostało rannych.

Równocześnie prawie ze zbrojeniem się i przy­

gotowywaniem do puczu socjalna dem okracja w A ustrji ogłosiła w całej A u s tr ji s tr a jk g e n e r a l­

n y . To zniewoliło także rząd kanclerza Dolfassa do energicznych względem socjalistów kroków.

N a w e t a r t y le r j a w a k cji.

Wiedeń. Z Linzu donoszą,* że w arsztaty o k rę­

towe w Linzu, gdzie zebrali się robotnicy socjali­

styczni, ostrzeliw ane są przez wojskową artylerję.

Niemieckie Biuro Informacyjne donosi, że w szystkie sklepy i restauracje w Linzu są zam­

knięte. Socjal-dem okraci otrzym ać mieli z okolicy znaczne posiłki. Liczba zabitych i rannych nie jest jeszcze dotychczas ustalona. W ojska rządowe szturm em wzięły dom partyjny.

O b s a d z e n ie g m a c h ó w s o c j a lis t y c z n y c h w In sb rn ck n .

Po południu pslicja przy pomocy Heimwehry obsadziła w Insbrucku w szystkie domy socjalistów, m. in. hotel „Słońce”, dom związkowy, Izbę R obot­

niczą oraz budynek s. d. „Y olkszeitung”.

W o jsk o o b s a d z iło r a tu s z w ie d e ń s k i.

Wiedeń. W poniedziałek w godzinach w ie­

czornych silne oddziały wojska, policji i żandar- merji zajęły ratusz w iedeński, centralną siedzibę austrjackich socjal-dem okratów . Ci ostatni nie stawili praw ie żadnego oporu.

Jednocześnie policja aresztow ała wielu urzędni­

ków socjaldem okratycznych, o których wiedziano, że są częściowo odpowiedzialni za ostatnie zajścia w W iedniu. A resztow ano również w iceburm istrza W iednia, Em merlinga, pod którego zarządem stały w szystkie miejskie zakłady użyteczności publicznej.

K a r a b in y m a s z y n o w e n a u lic a c h .

W poniedziałek wieczorem Wiedeń wydawał się całkowicie wymarły. Na głów nych ulicach

posiada ludność przeważnie rolniczą, gdzie ele ktryczności prawie wcale niema w użyciu, gdzie więc nafta powinna służyć jako pow szechne źródło św iatła w przeciwieństwie do krajów zachodnich o ludności, skupionej w m iastach i ośrodkach przem ysłowych. A jednak, gdy A m erykanin spala przeciętnie rocznie 22 kilo nafty, Francuz — 7, Rumun — 7 i p ó ł, Belgijczyk — 12, to my 5 i p ó ł kila, t.j. tyle, co w bardzo uprzem ysłow ionej i po­

siadającej wszędzie elektryczność Anglji, a więcej trochę niż, w Niemczech.

Poważne znaczenie ma spraw a zużywania n a ­ wozów sztucznych. U nas przeciętnie z h ek tara zbiera się 117 kilo, tym czasem w Niemczech 176, Danji 225, Holandji 232 i Belgji 239; potrzebujem y więc dużo nawozów sztucznych. N iestety, mało ich używamy: zaledwie do 50 kilo na h ek tar, gdy n.p. w Danji 274 kilo, a w Niemczech — 279.

Powyżej przytoczone liczby dowodzą wymow­

nie, jak n is k a w stosunku do innych krajów j e s t n a s z a s to p a ż y c io w a , d o k t ó r e j n a s zm u sza c ię ż k a b ie d a i f a t a ln e p o ło ż e n ie gospodarcze.

O n e t e ż z a d a ją k łam w s z y s t k im ty m c h e ł­

p liw y m t w ie r d z e n io m , j a k o b y k r y z y s g o sp o -

ruch pieszych jest wzbroniony. Przedstaw ienia we w szystkich teatrach i kinach odwołano. Porzucone na ulicy wozy tram wajowe policja przy pomocy sam ochodów zaciągnęła do remizy. N atom iast w najgłówniejszych punktach m iasta widać na ulicy ustawione karabiny maszynowe i zasieki z drutu kolczastego. Policja przeprow adza o strą kontrolę osób, legitym ując każdego.

Po zdobyciu przez policję ratusza w iedeńskie­

go podobno władzę obejmie nowomianowany k o ­ m isa r z r z ą d o w y .

B itw y u lic z n e w S ty r ji I T y r o lu .

Wiedeń. W licznych miejscowościach Styrji doszło do licznych, krwawych starć między bojów­

kami soejałistycznemi, a policją i wojskiem.

W samym Grazu strajkujący dem onstranci urządzili w godzinach popołudniowych burzliw ą dem onstrację, przyczem doszło do ostrego starcia z policją. Zarówno po stronie policjantów, jak i dem onstrantów ma być wielu rannych.

D z is ie j s z e bitw Ty na u lic a c h W ie d n ia , W iedeń. Gazety w iedeńskie ukazały się w dniu 13 bm. w skutek strejk u tylko w szczupłych w yda­

niach i podają tylko urzędow e wiadomości, d o ty ­ czące rozruchów . Na ulicach W iednia walki trw ały przez całą noc. Liczba rannych jest bardzo wielka.

Po stronie rządow ej liczą 20 zabitych i 60 ciężko rannych, zaś danych co do ilości rannych m arksi­

stów — brak. Pisma socjal-dem okratyczne, jak

„A rbeiter Z eitung“ i „Das Kleine B latt“, nie u k a­

zały się dzisiaj wogóle. Komunikacja tram wajow a i autobusow a jeszcze nie została wznowiona. Z d al­

szej odległości słychać rechotanie karabinów7 m a­

szynowych.

3 0 0 z a b ity c h , p o n a d 1 .0 0 0 r a n n y c h . Wiedeń. W ładze bezpieczeństw a dotąd s ta ra n ­ nie ukryw ają ilość ofiar po obu stronach. W ia­

domo skądinąd, że w jednym tylko szpitalu po­

wszechnym w W iedniu zm arło od ran 80 osób, w tej liczbie było 27 kobiet. Domy, w których obiegani byli socjaliści, były dosłow nie zawalone trupami. W stolicy, jak przypuszczają, liczba ofiar ^ była największa.

W edług niespraw dzonych, obiegających w ko­

łach dziennikarzy zagranicznych pogłosek, ilość zabitych w ciągu dwudniowych walk w ynosi cd- najmniej trzysta, a liczba ciężko rannych znacznie przekroczy tysiąc.

W śró d n ad m iaru zboża ro ln ic y nie ja d ają obiadu.

Wiele mówi się u nas o nadm iarze zboża w kraju. Tym czasem faktem jest, że w przeludnio­

nych częściach państw a już dziś wielu ludzi niema chieba i żyje w w arunkach bardzo ciężkich. „K urjer W arszaw ski” w liście z pow. m ław skiego, napisanym przez jednego z obyw ateli, podał, co następuje :

„Jeden z moich sąsiadów , w łaściciel 28 mórg.

gospodarki, wynalazł rad ykalny sposób oszczędza­

nia. Skasow ał obiad ! Dzień teraz późno się rąbi, więc się jada śniadanie o 10-ej, a potem o 3-ej kolację i koło 5-ej cała ta rodzina, składająca się z rodziców, babki i 5-ga dzieci kładzie się spać...”

Nasuwa się pytanie: a jak żyją ci, co mają mniejsze gospodarstw a, a takich przecież jest setki ty się c y ? A są i tacy i to znowu niem ała ich liczba, którzy nie mają ani gospodarstw a ani pracy, a do życia mają prawo. Niema nadm iaru zboża, lecz nadm iar biedy, k tó ra uniemożliwia ludziom spożywać tyle, co norm alnie do życia potrzeba.

chodzi o naftę. Weźmy pod uwagę, że Polska d a r c z y w P o ls c e m ia ł względnie ła g o d n ie j s z y nrzebiefif n iż w in n y c h k r a ja c h .

(2)

Manifestacje francuskich stronnictw lewicowych minęły spokojnie.

S tr a jk n ie b y l p o w s z e c h n y . — W n ie w ie lu m ie js c o w o ś c ia c h d o s z ło do d ro b n y ch z a jś ć . Paryż, Manifestacje skrajnych stronnictw le­

wicowych minęły spokojnie.

O godz. 15 około 15.000 ludzi, prowadzonych przez deputowanych lewicowych z Blumem i in­

nymi posłam i na czele, przeszło pochodem od Vin­

cennes do pl. de la Nation. Demonstracje ograni­

czyły się do śpiewania pieśni socjalistycznych. Na transparen tach, niesionych w pochodzie, m. in.

były n a p isy : „Żądamy nazwisk tych, co byli opłacani czekami Staw iskiego44.

Wyloty ulic, obok których przechodził pochód, b y ły zam knięte przez oddziały policji. W ciągu popołudnia strajk w Paryżu uległ wzmocnieniu, ponieważ autobusy i tram waje zupełnie przestały kursować.

W szystkie dem onstracje odbyły się dość spo­

kojnie. Miejscami tylko doszło do drobniejszych starć, które jednak z łatw ością zlikwidowała po­

licja. Jak słychać, w czasie przedpołudniow ych dem onstracyj policja aresztow ała przeszło 400 osób. Strajkujący w ciągu dnia urządzili szereg m anifestacyj. W niektórych miejscach usiłowano zmusić pracowników do porzucenia pracy. Do nieznacznych starć doszło na placu d‘Italic, gdzie w godzinach przedpołudniow ych strajkujący usiło­

wali zatrzymać kursujące tam omnibusy.

W godzinach popołudniowych ruch kołowy zam arł w mieście całkowicie. Stanęła również kolej podziemna. Na placu de la Nation w Bois de Vincennes odbyły się wiece i dem onstracje przy udziale około 20 tys. łudzi.

W Dunkierce w czasie zajść między ro botni­

kami portowymi i strajkującym i ranionych zostało kilkanaście osób. Na rynku dem onstrujący kom u­

niści zaatakow ali gwardję m iejską, obrzucając ją kamieniami. Wiele osób zostało ranionych.

W Roubaix strajkujący przewrócili wóz z m le­

kiem, oblali go naftą i podpalili. Grupa dem on­

strantów7 udała się następnie do jednej z pobliskich mleczarni, w której jeszcze pracowano, zniszczyła jej urządzenie i usiłow ała wyrzucić z fabryki p ra­

cowników, co się jednak nie udało Przybyła bo­

wiem na pomoc policja i po zaciętej walce w yparła strajkujących, którzy usiłowali podpalić zakład.

Um owa p o lsk o -c ze ch o s ło w ac k a.

C a ło ść s to s u n k ó w g o s p o d a r c z y c h . Praga. Dnia 10 bm. wieczorem została pod­

pisana w' Pradze nowa konw encja handlow a i na­

wigacyjna między Polską a Czechosłowacją, która zastąpi dawną konwencję z r. 1925, wypowiedzianą wł zeszłym roku.

Konwencja reguluje całokształt stosunków go­

spodarczych między Polską a Czechosłowacją.

Oprócz części ogólnej zawiera ona szereg zniżek cel­

nych dla artykułów , interesujących jedną lub drugą stronę. Prócz właściwej konwencji zaw arta została związana z nią konwencja sanitarno-w eterynaryjna, pozatem kilka porozum ień o charakterze adm ini­

stracyjnym , mających na celu dokładne uregulo­

wanie poszczególnych kw estyj w dziedzinie za­

równo wzajemnego obrotu, jak tranzytu itd.

Celem uzyskania czasu koniecznego dla w pro­

w adzenia w życie postanow ień konwencji i u k ła ­ dów7 dodatkow ych obowiązujące obecnie prow izor­

ium handlowe zostało jednocześnie przedłużone do 28 lutego 1934 r.

Treść konwencji została dokładnie dostosow ana do obecnych w arunków gospodarczych, przyczem w yzyskano w szystkie możliwości rozwoju obrotu.

W związku z tem uregulow ano również spraw ę ruchu turystycznego.

R ozpraw a o s tra jk szkolny w Wielu.

P r o t e s t r o d z ic ó w p r z e c iw n ie k a to lic k ie m u n a u c z y c ie lo w i. — S ąd o d rzu ca w n io s k i

d o w o d o w e .

C h o jn ic e . Przed wydziałem karno-adm inistracyjn ym ta t. sądu okręgowego to czyła się, jak już w krótkości za zna­

czyliśmy, rozpraw a o t. zw. strajk szkolny w Wielu, który był już rozpatryw any przez sąd grodzki w Brusach, gdzie zapadł wyrok, skazujący rzekomych organizatorów strajku.

Obecnie odpowiadali przed sądem rodzice, którzy przez pe­

wien czas nie posyłali dzieci do szkoły, kierowanej przez niekatolickiego nauczyciela. Otrzymali oni wysokie kary w drodze administracyjnej, od tych k a r odwołali się rodzice do sądu.

Przewodniczył rozprawie sędzia okręgowy p. Karnowski, oskarżał po d p ro k u ra to r p. Wandtke, jako oskarżyciel posił­

kowy występował wicestarosta, p. Semrau, bronił wszystkich oskarżonych adw okat p. Sergot z Chojnic. Obecny był na rozprawie podin spekto r szkoln>, p. Nawotny.

Z ezn a n ia r o d z ic ó w .

Po zb adaniu personalij oskarżeni stwierdzają, iż niepo- syłanie dzieci do szkoły spowodowało zachowanie się kie­

rownika szkoły, Napiórskiego, k tóry w pływ ał wysoce

^demoralizująco na dziatwę. Oskarżony p. Damian Łuka- siewicz podaje, iż n ig d y ni© z a u w a ż y ! k ie r o w n ik a N a ­ p i ó r s k ie g o p r z y w y k o n y w a n iu p r a k ty k r e lig i j n y c h , c z e m d e m o r a liz o w a ł j e g o d z ie c k o , a które niechętnie udawało się do kościoła, t w i e r d z ą c , iż „ n a s z n a u c z y c i e l w c a le n ie c h o d z i d o k o ś c io ła " .

Oskarżony Radomski Wł. zeznaje, ż e d o w ie d z ia ł s i ę o d d z ie c i s z k o ln y c h o u p r a w ia n iu c z y n ó w n ie m o ­ r a ln y c h p r z e z k ie r o w n ik a N a p ió r s k ie g o n a u c z e n ­ n ic a c h j e g o s z k o ły . Robił zażalenia, by na drodze le­

galnej spowodować usunięcie z Wiela Napiórskiego. Od­

było się także zebranie rodzicielskie z udziałem inspektora szkolnego, lecz Napiórski zebranie rozbił tak, że rodzice nie mieli możliwości żalów wypowiedzieć. Pisemne zażalenia pozostawały bez sk utk u. Zaprzecza, jakoby to był strajk, był to jasny protest wobec Napiórskiego.

Oskarżony Leon Narloch zeznaje, że nie w ystę pował przeciw szkole, tylko przeciwko Napiórskiemu, do którego stracił «aufanie. Podczas, gdy dzieci szkolne innych szkół na ulicy pozdrawiają przechodniów, dzieci wielewskie tego wcale nie czynią, bo nie uczy ich tego Napiórski, przeciwnie.

Wobec dzieci z a c h w a la ł b o ls z e w iz m i że „ t a n ie j m o ż n a ż y ć n a ś lu b c y w iln y * . N ie m a t a k ż e w o b e c d z ie c i o b o w ią z k u n a u k i r e l i g j i , w c z a s ie k t ó r e j m o g ą d z ie c i w ś w i e t l i c y z a b a w ia ć s i ę g r ą p in g - p o n g , o i l e n ie c h c ą s i ę u c z y ć r e l i g j i .

Oskarżony Bolesław Ostrowski, rzemieślnik z Wiela, li­

czący lat 50, opowiada, j a k t o n a u c z y c i e l N a p ió r s k i p o d c z a s l e k c j i z a d e m o n s t r o w a ł d z ie c io m p r z y p o ­ m o c y k a s t e t u b ó j k ę , poczem wmawiał dzieciom, że to ksiądz proboszcz z kastetem w ręku bije ludzi. W t a k i s p o s ó b N a p ió r s k i z o h y d z a k s ię d z a p r o b o s z c z a . J e g o d z ie c k o p r z e n i ó s ł d o n iż s z e j k la s y z a t o , ż e n a le ż y d o t o w a r z y s t w a k o ś c i e l n e g o „ K r u c ja t y E u c h a r y ­ s t y c z n e j ” . Trzykrotnie żalił się bezskutecznie do Kura- torjum. S z y k a n o w a ł także specjalnie jego d z ie c k o , n a ­ l e ż ą c e d o t o w a r z y s t w k o ś c ie ln y c h .

Oskarżona Plińska, posyłająca troje -dzieci do szkoły, zeznaje, iż w e w r z e ś n iu 1932 r o k u N a p ió r s k i j e j 1 3 -ie tn ią c ó r k ę z a t r z y m a ł u s i e b i e w p r y w a t n e m m ie s z k a n iu , co dało jej powód do obawy o zdrowie moralne dziecka. Pewnego razu bardzo rozgniewany Napiórski zawołał do jej dziecka : „usuń się, gdyż dziś mogłabyś zaciążyć na mojem sum ieniu”, a więc groził dziecku zabiciem. Słyszały te słowa także i inne dzieci. Innym razem Napiórski uderzył dziecko ta k silnie w głowę, że przez 4 tygodnie chorowało.

Robiła pisma do władz szkolnych, lecz bezskutecznie. Ma praw o żądać, by jej dziecko miało w szkole katolickie w y­

chowanie. P o s y ł a ł a d o s z k o ły 8 d z ie c i i o p o d o b n e j d e m o r a li z a c j i w s z k o l e — j a k o b e c n i e z a k ie r o w n ik a N a p i ó r s k ie g o — n ie s ły s z a ła .

W toku b adania oskarżonych p o d p r o k u ra to r stawia oskarżonym podchwytliw e py ta n ia w bardzo ostrym tonie, co spowodowało p rotest obrońcy, który zwraca się do przewodniczącego sądu, by uchylał podobne pytania.

W n io sk i d o w o d o w e .

Pod koniec rozprawy obrońca oskarżonych, p. ad w o k a t Sergot, zgłasza wniosek o przesłu chanie ks. proboszcza Wryczy na okoliczność, że samopomoc była konieczna oraz kilkadziesiąt św ia dków z Wiela na okoliczności, ż e k i e ­ r o w n ik s z k o ł y N a p ió r s k i w p ł y w a ł d e m o r a liz u j ą c o z p u n k t u w id z e n ia z a s a d k a t o li c k ic h na powierzoną sobie młodzież szkolną, zakazując jej należenia do organi- zacyj katolickich, zachwalając dzieciom w czasie lekcyj za­

sady bolszewickie, w yrażając się o ślu bach kośc ielnych w sposób, uwłaczający i godzący w ich powagę. N a u c z y ­ c i e l c e , p. M a rji K u k liń s k ie j z L u b n i, g r o z ił b o j k o t e m k o l e ż e ń s k i m z a p r a c ę w S o d a łic j i M a r j a ń s k ie j . Po­

dani przez obrońcę świadkowie zeznają, że Napiórski z a ­ b r a n ia ł d z ie c io m n a l e ż e n i a d o o r g a n iz a c y j k o ś c i e l ­

n y c h , zaś uczennicy Annie Plińskiej z a b r a ł g a z e t k ę

„M ały G o ś ć tt, p is m o k a t o li c k ie . T a k ż e z a b r a n ia ! d z ie c io m p o z d r o w ie n ia k a t o li c k ie g o . O b ro ń ca w n o s i o p r z e s łu c h a n ie k s . p r o b o s z c z a P r o n o b is a z Grębocina na okoliczność, że Napiórski prowadził w Grębocinie t a k ą sa mą działalność, jak w Wielu. Innych świadków, m. in.

n i e j a k i e g o P a n ic a , k t ó r e g o N a p ió r s k i n a m a w ia ! d o z e z n a n ia w p r o c e s ie p r z e c iw k o k s . W r y c z y f a k t ó w , o k t ó r y c h n ie w ie d z ia ł. Obrońca wnosi także o we­

zwanie świadków na dowód, że kierownik Napiórski w obec­

ności d z ie c i s z k o ln y c h d o p u ś c ił s i ę c z y n u n ie m o r a l­

n e g o n a u c z e n ic y B. K. z W ie la . M ia ło t o m ie j s c e w w a g o n i e k o le j o w y m p o d c z a s p o w r o tu z w y c ie c z k i d o G d y n i.

Po krótkiej naradzie są d o d m ó w ił wnioskom obrońcy, zamykając przewód sądowy. Przemawiał prokurator, który wnosił o wymierzenie kary rodzicom za nieposyłanie dzieci do szkoły. P o w o d y , k t ó r e s k ł o n i ł y r o d z ic ó w d o n i e - p o s y ła n ia d z ie c i d o s z k o ły , u w a ż a z a b ła h e .

Obrońca, adw okat Sergot, wygłosił treściwe przemó wienie, w którem wykazał pełne prawo rodziców ociekania się do samopomocy, gdyż system nauczania w szkole wie- lewskiej zagrażał w najwyższym stopniu z d r o w iu m o r a l­

n e m u . Obrońca stw ierdza, iż ofiarował dowody na dem o­

ralizowanie dzieci szkolnych w Wielu i gdyby dano możność przeprowadzenia dowodów, to okazałoby się, że obrona i s a ­ mopomoc rodziców była koniecznością. R o d z ic e m ie l i p r a w o u c ie k a ć s i ę d o s a m o p o m o c y , k ie d y w s z k o l e u r z ę d o w a ł n a u c z y c i e l- d e m o r a łi z a t o r , k t ó r y w t r ą c a ł niewinne dusze dziecka w bagno demoralizacji. W końcu swego przemówienia treściwego a d w o k a t Sergot wnosi o uwolnienie rodziców od winy i k a r y .

Po krótkiej naradzie zapadł, o czem już donosiliśmy, w y­

rok, skazujący rodziców na kary pieniężne po 14 złotych z zamianą na 2 dni aresztu. S kazanych zostało ogólnie 25 osób.

Obrońca zgłosił w imieniu wszystkich oskarżonych od­

wołanie.

U w a g a p e lp liń s k ie g o „ P ie lg r z y m a ”.

„Warto dodać jeszcze przy tej okazji z dawniejszych rozpraw „wielewskich”, że podczas rozprawy przeciwko ks.

prób. Wryczy pl p ro k u ra to r Stefanicki z Chojnie t a k mówił o c z y n n o ś c ia c h i z a j ę c iu k s i ę ż y k a t o l i c k i c h : K s ię ż a m a ją d u ż o c z a s u , b o p r z e c i e ż o d p r a w ia ją d z ie n n ie j e d n ą , m o ż e d w ie , a n ie c h b y i t r z y m s z e ś w . (!), a z a t e m m ie l ib y c z a s d o u d z ie la n ia r e l i g j i w s z k o le " .

Tak się p. Prokurator, praw dopodobnie katolik, orjen- tuje w spraw ach katolickich.

P ie lg rzy m k a Z w ią zku Stów . Pań M iło s ie rd z ia św. W incentego a Paulo nie o trz y m a ła paszportów

na podróż do Rzymu.

P ie lg r z y m k a w o b e c t e g o s ię n ie o d b ę d z ie . Zarząd kongregacji św. W incentego a Paulo rozesłał do swych członkiń następujące zaw iado­

mienia :

„ W sz y stk im P a n io m , k t ó r e z g ło s iły s w ó j u d z ia ł w p ie lg r z y m c e do R zy m u , n a ś w ia ­ t o w y z ja z d P a ń M iło s ie r d z ia d o n o sim y z u b o le w a n ie m , ż e — ja k n a s u w ia d o m iła R a d a C e n tr a ln a K r a k o w s k a — p ie lg r z y m k a t a z P o ls k i n ie o d b ę d z ie s ię .

N a s tą p iło to w s k u t e k n ie u w z g lę d n ie n ia p r z e z M in is te r s tw o p r o śb y o u lg o w y p a s z ­

p o r t z b io r o w y .

Rada Centralna Związku Stów. Pań M iłosierdzia św. W incentego a P aulo”.

N o w a o r d y n a c ja w y b o r c z a .

W m iarodajnych kołach politycznych u trz y ­ mują, że Blok Bezpartyjny rozpocznie obecnie pracę nad nową ordynacją wyborczą. O rdynacja ta ma być załatw iona przez ciała ustaw odaw cze jeszcze przed zakończeniem obecnej sesji bud­

żetowej. Podobno do ordynacji wprowadzona ma być zasada okręgów jednom andatow ych, przy ró- wnoczesnem zmniejszeniu liczby posłów w po­

rów naniu z ordynacją obecną.

P r z y s p ie s z e n ie e g z e k u c j i p o d a t k o w e j . Warszawa. Zgodnie z zarządzeniem prezy- djum Rady ministrów, opartem na nowych p rze­

pisach egzekucyjnych, urzędy podatkow e w całym kraju mają przyśpieszyć ściąganie podatków . — Obowiązkowy dotychczas czternastodniow y term in pomiędzy upomnieniem, a postępow aniem przy- musowem skrócony zostaje do dni 9-eiu.

W ten sposób egzekucja podatkow a zostaje przyśpieszona o 5 dni.

W i f i i i . przyrzeczeniu m a tk i

P O W I E Ś Ć .

— Otóż, żeby dziś żyła, toby w yciągnęła na- pew no swoje kochane, dobre rączki i w yratow ała mnie z tej biedy. Dlatego to dziś tu przyszłam . Bo widzi panienka, miss M arteczka i moja m łoda pani, miss Elza, to były jakby rodzone siostry, tak się kochały, bawiły i chow ały razem. Każda nazw ała sw oją lalkę imieniem drugiej i nieraz miss Marcia przyw oziła swoją ze sobą do Elm-Bluff — żebym jej poszyła sukienki i kaftaniczki, bo lubiłam za­

wsze słodkim dziecinkom dogadzać. Mój Boże, co tb były za dobre c z a s y ! W spólnie obchodziły pa- nięta swoje urodziny, na które dawano wielkie przyjęcia i zabawy; jeździły też razem swemi szkoc- kiem i kucykam i, niewiele większemi od psów po­

dwórzowych. A co to było śmiechu, co uciechy!

A dziś mamunia panienki jest w Bożej chwale, a pannuńcia jest najbogatszą dziedziczką w okolicy, zaś moja biedna pani jest w nędzy, um ierająca, a jej córuchna, któ rab y powinna żyć po pańsku w Elm-Bluff, jak panienka tutaj, w trącona jest do więzienia wśród łotrów i złodziei! Boże, zmiłuj się!...

W łosy na głowie wstają, gdy się myśli o tem!... Mnie się zdaje, że, jeżeli starsza pani nosi się tak dumnie i dworno na tam tym świecie, jak na tym tutaj za życia, to jej duch powinienby zerwać pęta i wrócić tu, żeby wypuścić swoją wnusię na wolność. Kiedy zobaczyłam to śliczne, młode stw orzonko, bijące białemi rączynam i o żelazną kratę, to jakby mi kto nóż prżew racał w sercu...

Dysa w ybuchła płaczem i twarz u kry ła w fa r­

tuchu, a Lea usiłow ała serdecznie ją uspokoić.

— Nie płacz... — prosiła. — Ja wiem... to b ar­

dzo smutne... ale, jeżeli jest niewinna, to ją w ypu­

szczą z więzienia.

— Tu niema żadnych jeżeli, gdy chodzi o po­

sądzenie córki mojej pani o zbrodnię. Gdyby tak szeryf wpadł tu w tej chwili i zaaresztow ał panien­

kę na mocy tego, że świadkowie zeznali, że pa­

nienka rozbiła kasę swego w ujaszka Michała i jego sam ego zażgała pogrzebaczem ... czyżby to paniusi w ystarczyło, żeby ludzie mówili, że ją wypuszczą, jeżeli się okaże, iż jest niewinna ? A wstyd...

a łzy... a hańba... czy się to za nic nie liczy?

— Tak, to straszne i całą duszą współczuję z tą biedną panienką. Ale obawiam się, że w szyst­

kie dowody świadczą przeciw niej i że trudno jej przyjdzie w ytłom aczyć się z niektórych okoliczności.

— Mamusia panienki, gdyby żyła, nie pow ie­

działaby tego. Kiedy kogo kochała prawdziwie,

to ani widzieć ani słyszeć nie chciała nic przeciw niemu. Miss M arteczka poszłaby prosto do więzie­

nia i zarzuciła ręce na szyję córki miss Elzy i s ta ­ łaby w iernie przy niej do ostatniego tc h u ; a im więcej, by ją prześladow ano i znęcano się nad bie­

daczką, tem bardziejby ją garnęła i przytulała do siebie, broniąc ją przeciw światu całemu. Ty, p a­

nienko, powinnaś dziś zastąpić tw oją mamę i dzie­

dziczyć jej przyjaźń, tak, jak odziedziczyłaś po niej w szystko inne na świecie. Więc przyszłam do ciebie, bo wyjeżdżam do Nowego Yorku, gdzie moja m łoda pani walczy ze śmiercią, a jej córuchna tak się za­

gryza ze zm artwienia, że jej mamusi zbywa na po­

trzebnych w ygodach i opiece, iż jej przyrzekłam pojechać i pielęgnować ją, aż dopóki sama do niej nie wróci. Śniło mi się zeszłej nocy, że starsza pani zawołała na Bedneya* i na mnie i przykazała nam zaopiekow ać się miss E lz ą ; więc zaraz w sta­

łam, spakow ałam węzełki i oto wracam prosto z więzienia, gdzie to biedne, nieszczęśliwe, udręczo­

ne dziecko nie poznało mnie, bo już nikogo nie poznaje dokoła siebie. Zmartwienie pom ieszało jej w główce, a pomiędzy zapaleniem mózgu, a tymi tam praw nikam i, Bogu jednem u wiadomo, co się z nią stanie, bo ludzi morduje się nietylko pogrze­

baczami. Miss Leo, gołąbku, przyrzecz mi, że jak mnie nie będzie, pójdziesz do niej i dopilnujesz, aby jej na niczem nie zbywało... . (C. d. n.).

(3)

{

Od 15 bm.

p r z y jm u ją lis t o w i p r z e d p ła tę

„ D R W Ę C Y

na m a rze c.

AA

W I A D O M O Ś C I

N o w e m i a a t o , dnia 16 lutego, 1934 r Kalendarzyk. 16 lutego, Piątek, Ju ljan n y p. M.

17 lutego, Sobota, Patrycjusza B. w.

18 lutego, Niedziela, 1 p. ^ s t., Symeona B. M.

Wschód słońca g- 6 — 46 m. Zachód słońca g. 16 — 53 m.

W schód księżyca g, 8 — 20 ra. Zachód księżyca g. 23 — 36 m.

P r z e d łu ż e n ie m o r a to r ju m d la d łu g ó w h ip o te c z n y c h .

U s ta w a z 29 m arca 1933 r. wprowadziła półtoraroczne m o rato rju m dla spłaty długów hipotecznych, obciążających gospodarstwa rolne. Ten okres kończy się 1 października br.

Ponieważ w międzyczasie sytu acja w rolnictwie nie ule­

ga poprawie, lecz przeciwnie, wykazuje znaczne pogorszenie, zwłaszcza, o ile dotyczy to płodów rolnych, przeto sfery r o l ­ nicze domagają się znowelizowania omawianej ustaw y w kie­

runku dalszego wydatnego przedłużenia m oratorjum dla p r y ­ w atnych długów hipotecznych oraz dla dalszego obniżenia Ich oprocentowania.

Postulat sw7ój popierają sfery rolnicze dalszym zanikiem rentowmości gospodarstwa rolnego w okresie tr w ania umowy m oratoryjnej.

> m i a s t o

Z s a li s ą d o w e j.

N o w e m ia s t o . Na środowej rozprawie karnej w tut.

Sądzie Grodzkim ukarani zostali: Westfal Henryk za handel s a c h a ry n ą na 219 zł grzywny i 3 tyg. a r e s z tu ; Zuchowska Fr. za sprowadzenie 5 zapalniczek nieopieczętowanych na 235 zł grzywny, z zam ia ną w razie nieściągalności na areszt wr stosunku 45 gr. — 1 dzień ; Zenger L. i Grabarczyk Fr. z Wawrowic zafkłuso wnictwo w lesie państw , na 3 mieś. aresztu każdy i konfiskatę broni i naboi, uzna nych za własność p ań s tw a : Baumann L. z Krzemieniewa za zniesławienie urzędnika na 3 tyg. aresztu, z zawiesz. na 2 la ta i 50 zł g r z y w n y ; Kurelska Fr., robotnica z Lubawy, obecnie w więź. w Brodnicy za kradzież drobiu i różnych rzeczy oraz za oszustwo na 9 mieś. więzienia; Maister Gerhard, lek.

w*et z Ja błonow a i Blücher, wiaść. maj. z Ostro witego, za sprowadzenie szczepionki z G dańska bez zezwolenia na 50 zł grzywny każdy.

P o d z ię k o w a n ie .

N o w e m ia s t o . Miejscowre Stów. Pań Mił. śwt. W incen­

tego a Paulo poczuwa-się do miłego obowiązku przesłać na tej drodze ze swej strony najserdeczniejsze i najgorętsze w y­

razy podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do uśw ietnienia i do upiększenia naszego bazaru, a więc wszy­

stkim Amatorom za ich fatygę i pracę podjętą, Szan. Obywa­

telstwu za dary do bufetu i f a n ty do loterji, ja k również za tak liczne stawienie się oraz pp. Dyrektorowi gimnazjum i Kierownikowi szkoły powsz. za wypożyczenie stołów i krze­

seł. Wszyscy przyczynili się p^zez to do zasilenia kasy Stów., a temsamem i do ulżenia niejednej niedoli i nędzy, ta k b a r ­ dzo szerzącej się dziś wśród nas, więc jeszcze raz wszystkim i za wszystko serdeczne nasze „Niech Bóg zapłaci“.

Zarząd Stów. Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w Nowemmieście.

Akudemja Papieska.

B ratjan.

W n i e d z i e l ę , d n ia 18 g o bm . o g o d z . 6 -te j w ie c z . urządzają Tow, Młodzieży Męskiej i Żeńskiej w Bratjanie w sali p. Zakrzewskiego

A k a d e m ję P a p ie sk ą

z następującym programem : I. część : 1. Słowo wstępne.

2. Śpiew „Hymn papieski“.

3. Deklamacja solowa pt. „Błogosław, Boże“.

4. Odczyt pt. „Ojciec św. Pins XI“.

5. Deklamacja z b i o r o w a : „Misterjum z Galilei“ przez Hieronima Morstina.

6. Zakończenie : „My chcemy Boga“.

II. część.

Przedstawienie te atralne pt. „Wropiece Morza“ przez Wol- niewiczównę w 2 aktach.

O liczny udział prosi

Ks. A. Weltrowski, patron.

O g o ła c a n ie L u b a w y z z ie le n i.

L u b a w a . Szczególny urok mają te miasta i m iasteczka któ re to ną w zieleni. Wszędzie tam, gdzie dba się 0 piękno miasta, tworzy się aleje, wysadza ulice drzewami, wykorzystuje każdy kącik, aby go zazielenić.

Lubawa do niedaw na uchodziła za miasteczko ła dne dlatego, że dużo drzew i zieleni n ada w ały mu wygląd, dla oka miły.

Od pewnego czasu jednakże zawzięto się na zieleń 1 drzewa, które wycina się nieraz bez zastanowienia.

Po bezmyślnem prawie wycięciu i zdew astowaniu drzew i krzewów w Alei Hallera, które zam ykały od strony pola ulicę dworcową i chroniły ją od wichrów i po nie fortu nnem przerzedzeniu drzew w P arku Wolności przy obu szosach, ta k że wszelki teraz kurz z tychże leci do Parku, szczególnie na boisko, na któ rem zwykle bawią się dzieci i młodzież i gdzie pełno jest publiczności, w chłaniającej latem kurz z obydwu szos, przyszła teraz kolej na ul. K uppnera, któ rą doszczętnie ogołocono z drzew, a k tó ra uchodziła za n aj­

piękniejszą aleję. Wycięto do szczętu piękne lipy, z któ rych w letnich miesiącach, gdy okryły się w onnym kwieciem, tysiące pszczółek zbierało słodycz na miód.

Zniszczenie całego drzewostanu na tej ulicy niczem nie da się usprawiedliwić. Motywuje się zarządzenie Urzędu drogowego tern, że drzewa zacieniały budynki, w któ rych w y tw arzała się rzekomo wilgoć. Nie może to przekonywać.

Na ulicy tej stoi zaledwie kilka will, a przed nie którem i w ogródkach własnych drzewa rosną, któ re przecież w pierw­

szej linji powinny zaciemniać mieszkania. Drzewa te do dziś stoją. Jeżeli drzewa, tworzące aleję tej ulicy, miałyby być naraz takiemi szkodnikami — od dziesiątek lat przecież niemi nie były — to można je było albo częściowo wyciąć, przypuśćm y co drugie drzewo albo też podciąć gałęzie i je przerzedzić. Zieleń należało w każdym razie utrzym ać i nie tworzyć pobojowiska z p e rspe ktyw ą obecnie n a o d rap a n e budy, któ re przedtem zakryte były zielenią. # Dla kilku ludzi, nie mających zrozumienia dla drzew i piękna zieleni, zniszczono piękne, zdrowe lipy, uchodzące za najpiękniejsze bodaj z drzew polskich, bez dostatecznego do tego powodu.

Zysk ze sprzedanego drzewa, nikły zresztą i zapewne nie pokrywający robocizny, nigdy nie wróci strat, jakie wyrzą­

dzono p ię knu naszego miasta.

Również wycięto szereg drzew przy cm entarzu, ogałaca- jąc systematycznie miasto nasze z zieleni i pięknego wyglądu.

Dalszej tej robocie należy położyć wreszcie koniec.

N a t l e o s o b is ty c h p o r a c h u n k ó w .

L u b a w a . Na oryginalny pomysł załatw iania osobistych porachunków w padł Skręta, mieszkaniec Lubawy. Mając pretensję do Damazego Komosińskiego z Targowiska, a n a ­ potkawszy go onegdaj na ulicy miasta, uderzył go jakietnś

tępem narzędziem Żelaznem w twarz koło oka. Zamierzał też napaść po raz wtóry na K., lecz ten zdołał mu umknąć.

N ie s ły c h a n e !

L u b a w a . Ze sfer robotniczych informują nas o bardzo znamiennym fakcie, doskonale obrazującym dzisiejsze stosunki. Kilkunastu robotników z miasta zatrudnionych było przy obcinaniu gałęzi z przydrożnych drzew na szosach, prowadzących do miasta. W niektórych w ypadka ch naw e t powycinano drzewa. Przez kilka tygodni robotnicy mieli pracę i zarobek, lecz w końcu i to się skończyło. Drzewo wycięte ułożono w gromady, które Wydz. Pow. sprzedawał na licytacji. R o b o tn ic y , n a le ż ą c y d o „ S t r z e lc a ” o r a z s a n a c y j n . Z. Z. Z., o t r z y m a li d r z e w o z t y c h g r o m a d za t a k s ę b e z li c y t a c j i , p ła c ą c za g r o m a d ę 1 zł.

G d y z w r ó c ili s i ę o k u p n o za t a k s ę r o b o t n ic y , n ie n a le ż ą c y d o „ S t r z e lc a ” a n i Z. Z. Z., o ś w ia d c z o n o im , że m o g ą n a l i c y t a c j i k u p ić s o b ie d r z e w a . T a k ie f a w o r y t o w a n ie „ S t r z e lc ó w ” z e s z k o d ą in n y c h r o b o t ­ n ik ó w w y w o ła ło s łu s z n e o b u r z e n ie . P r z e c ie ż ci r o b o t n ic y s ą o b e c n ie b e z p r a c y i t e m w i ę c e j b y s i ę n a le ż a ło im u ła t w ić z a o p a t r z e n ie s i ę w d r z e w o . T y le s i ę d e k la m u j e o p o m o c y d la b e z r o b o t n y c h , a g d y c h o d z i o p o m o c , t o o g lą d a s i ę n a z r u j n o w a n e s p o ł e c z e ń s t w o . S p o łe c z e ń s t w o m a p r a w o d o m a ­ g a n ia s i ę od c z ło n k ó w W y d z ia łu P o w ., k t ó r y c h w y b r a ło , a b y t a k ie j j a w n e j n ie r ó w n o ś c i w t r a k t o ­ w a n iu o b y w a t e l i n ie t o l e r o w a l i .

T a jn e g o r z e ln ic t w o .

K r z e m ie n i e w o . Robotnik Jerom in Mikołaj posiadał w naszej wsi ta jn ą gorzelnię, w której wyrabiał na święta Bo­

żego Narodzenia 1933 r. wódkę. W czasie przeprowadzonej rewizji znaleziono u niego jeden kom pletny prym ityw ny a p a ­ r a t do odpędzania sp irytusu oraz 3 butelki z zawartością 2 i pół Itr samogonki. Przedmioty te obłożono aresztem 1 odstawiono Urz. Skarb. Akcyz i Monopoli Państw, w G ru­

dziądzu.

E cha z a jś ć n a z a b a w ie S. M. P . w d n iu 26 g r u d n ia ub. r.

Z ło to w o . W sprawie podanej przez nas wiadomości ze Złotowa o skazaniu członków S M. P. przez Sąd Starościński na kary w sprawie zajść na zabawie S. M. P. w Złotowie w dniu 29 grudnia r. 1933, zaznaczyć nam należy, że człon­

kowie S. M. P. dotychczas wyrokiem tym objęci nie zostali, ponieważ spraw a k o m e n d a n ta S. M. P., Józefa Wierzbow­

skiego, odroczona jeszcze została celem prze słucha nia dal­

szych świadków.

Z P o m o rza

Z ło d z ie j e p r z y s w y m n ie c n y m p r o c e d e r z e .

S u g a j n o . W nocy uh. tygodnia dostali się. złodzieje do pasieki p. Bron. Grossa, porozbijali 11 uli z pszczołami, z k tó ­ rych wykradli około 2 ctr. miodu.

B o b r o w o . Tej samej nocy włamali się nieznani osobni­

cy do oberży p. Murawskiej i skradli rozmaitych towarów ogólnej wartości 400 zł.

P ło w ę ż . W nocy z piątk u na sobotę w łam ano się po w yłam aniu k r a t do piwnicy p. Gedert i skradziono około 2 i pół ctr. słoniny, 3 kg. mięsa wieprzowego oraz parę d łu ­ gich butów.

B u k G ó r a ls k i. W nocy ub. ty godnia z śpichrza p.

G ustawa R osenaua skradziono około 7 ctr. siewnej białej koniczyny. Stwierdzono, ^że osobników było 5, którzy po za­

ładow aniu koniczyny na fu rm a n k ę odjechali w kie ru n k u pow.

lubawskiego. Sprawcy dotąd nie wy kry ci.

D a ls z e n ie z a t w ie r d z e n ie p la c ó w e k w o ja c k lc h .

Ś w ie c i© u . W. Onegdaj otrzym ał prezes Tow. Powst.

i Wojaków (ks. Wryczy) w Swieciu, p. Bronisław Borucki, pismo z Pomorsk. Urzędu Wojewódzkiego, zawiadamiające, iż Pan Wojewoda Pomorski odmawia wnioskom i rejestracji Tow.,, g d y ż p o w s t a n ie t a k i e g o T o w . n ie o d p o w ia d a w z g lę d o m p o ż y t k u s p o ł e c z n e g o ” .

Odmowa wniosku jest szeroko u z a s a d n ia n a ; treść tegoż jest ide ntycz na z tem, jakie umieściliśmy swego czasu 0 placówce wojackiej w .Wielu.

Wiadomość o powyźszem rozniosła się szybko po mieście 1 w yw ołała zrozumiałe wrażenie.

W ostatn iej chwili inform ują nas, iż ta kie same pism a o niezatw ierdzeniu otrzym ały placów7ki T o p ó łn o i O s ie w powiecie świeckim.

N ap ad r a b u n k o w y .

D w o r z y s k a , pow. świecki. Do domu rolnika Karola Nowaka w targnęło w nocy 2 bandytów. N a p a stn ic y zrabo- \ wali 1.100 zł. gotówką i 490 m arek niemieckich przedwojen- 1 nych srebrnych.

T r a g ic z n y w y p a d e k s a m o c h o d o w y .

J e d n a o s o b a z a b ita , t r z y o d n i o s ł y r a n y . G r u d z ią d z . W ub. tygodniu na szosie pod Mniszkiem sa m ochód wojskowy z Centrum Wyszkolenia Kawalerji, w skutek oderw ania się koła, uległ katastrofie. Samochód uderzył na kam ień przydrożny, wywrócił się i w p ad ł do i

rowu, przyczem rozbił się doszczętnie.

J a d ą c y samochodem urzędnik wojskowy, por. rez. Zagner, który doznał złam ania kręgosłu pa, poniósł śmierć na miejscu!

Trzy dalsze osoby odniosły rany. Szereg poważnych obrażeń cielesnych odniosła żona pewnego w achm istrza, k tórą um ie­

szczono w szpitalu wojskowym. Pozostali dwaj pasażerowie po o patrzeniu ran udali się do domu.

Program Akademii Morskiej

w n i e d z i e l ę , 18 b m . o g o d z . 5,30 p o p o ł. w auli gimnazjaln.

1. Słowo wstępDe.

2. Chór „H arm ooja“ — „Hymn Rzeczypospolitej”.

3. Muzyka forte pia nowa — p. Krezyroentówna.

4. Deklamacja — gimnazjum.

5. Trio muzyczne — gimnazjum.

6. Przemówienie — p. Burzyński, insp. szk.

7. Deklamacja „Pozdrowienie Morza“, uczeń, szkoły powsz.

8. Muzyka fortepianowa — p. Krezymentówna.

9. Deklamacja (wł. utwór) „Frontem ku Morzu” — p. Ku- 1 i ł? O W 8 k 3

10. Chór „H arm onja” — „Cześć Ci, Polsko, Hołd i C hw ała“

z tow. orkiestry.

11. Hymn państw owy — „Jeszcze Polska nie zginęła“.

D o b r o w o l n e d a t k i .

Całkowity dochód przeznacza się na Fundusz Obrony Morskiej.

Szan. Obywatelstwo oraz wszystkie organizacje i tow a­

rzystwa uprzejmie zaprasza

Zarząd Oddziału L. M. i K. w Nowemmieście.

W e s e le b e z p a n n y m ło d e j.

15 S t a r e S u m in y , pow. tucholski. Gospodarz Redlarski ze Starych Surnin w ydaw ał córkę zaraąż za niejakiego Draw- ca z Krzywoogoniey. Kilka dni przed ślubem przybył do Redlarskiej dawniejszy jej kawaler, niejaki Maliszewski z Ostrowa, który, zapewniwszy ją o swem przywiązaniu do niej, zdołał ją od zamiaru poślubienia Drawca odwieść.

S prawa ta k się zakończyła, że wesele ooprawda się odbyło, ale bez ślubu i młodej panny, gdyż mło da p a n n a schowała się; wołała stracić i narzeczonego i 100 zł, k tó re mu dała n a ubranie i zakup trunków. Za to ku ogólnej wesołości — doskonale bawili się dwaj narzeczeni.

K a ta str o fa k o le j o w a w C h o jn ica ch .

P a r o w ó z n i e m i e c k i i t r z y w a g o n y o s o b o w e r o z b i t e . 2 o s o b y r a n n e .

C h o jn ic e . W nocy 9 bm. w ydarzyła się na tut. dworcu kolejowym w czasie silnej wichury i śnieżycy katastrofa kolejowa. Manewrujący parowóz niemiecki zderzył się ze stojącym na stacji pociągiem osobowym. Skutkiem tego parowóz i trzy wagony pociągu osobowTego uległy rozbiciu.

Kierownik parowozu niemieckiego, niejaki Juljusz Kuszewski z Piły oraz as y ste n t pocztowy Stanis ław Czerwiński z Tcze­

wa odnieśli lżejsze obrażenia.

Parowóz niemiecki stał się niezdolny do dalszej jazdy.

Przyczyną w y p a d k u byłs silna śnieżyca, k tó ra uniemożliwiła właściwe nastaw ienie zwrotnicy. S tra ty oblicza się n a o k o ł o 4.000,— zł.

R z u c iła s ię p o d p o cią g .

C h o jn ic e . Dn. 11 bm. zmarła w szpitalu córka kupca, Irena Kiedrowska z Czerska, k tó ra rzuciła się pod pociąg, przyczem doznała urw ania obu nóg i ciężkich obrażeń. Powodem tego kroku było nieporozumienie z rodziną.

Z a s ą d z e n ie k o m u n is tó w z G d y n i.

Starogard. Sąd Okręgowy w Gdyni na sesji wyjazdowej w Starogardzie rozpatrywał sp raw ę 17 komunistów, areszto­

wanych w roku 1932 w Gdyni pod zarzutem akcji w yw roto­

wej. Głównymi oskarżonymi był niejaki Burdziński Bron., delegat centrali komunistycznej, w ysłany z Warszawy do Gdyni oraz Rudolf Kuźniar, sekretarz okręgowy partji kom u­

nistycznej w Gdyni.

Po przesłuchaniu oskarżonych, z k tórych część przyznała się do winy, zaś część zaprzeczyła twierdzeniom oskarżenia, sąd przesłuchał świadków, któ rzy przedstawili działalność, k om unistycz ną na terenie Gdyni.

Po zakończeniu p ostępow ania dowodowego sąd w ydał wyrok, skazujący Burdzińskiego na 7 la t więź., Kuźniara na 4 i. więź., Suszyńskiego na 5 1. więź., Rawskiego na 4. 1., Ko­

złowskiego na 4 1., Piotrowskiego na 5 L, Wojdę na 3 l a ta więź., zaś resztę oskarżonych, tj. Ja strzębowskiego, Milewczy- ka, Torgaezewskiego, Batynę, Ładnego, Krauzego, Miedziei- skiego, Bulewicza i Wojtysiaka po 2, 1 i pół i 1 rok więzienia.

Oskarżonego Skoczka sąd uwolnił od winy i kary.

K oń z a b ił s o łt y s a .

K a r tu z y . Sołtys Miechueino, pow. kartuski, Józef Cyman, w racając z Sierakowic do domu, podczas jazdy uderzył konia laską, który usilnie wierzgnął i uderzył k o ­ pyte m w głowę Cymana. Ciężko r a n n y sołtys dowleczony został przez konia do z a budow ań rolnika Rejtera, gdzie wkrótce zmarł.

W y ro k w p r o c e s ie g d y ń sk im .

G d y n ia . O statnio sąd okręgowy w Gdyni w rozprawie przeciwko firmie A tlantic o nadużycia i przekupstwu» z f u n ­ duszów państw owych- w ydał wyrok, mocą którego główny oskarżony Mosiewicz, którego broniło 24 prawników, skazany został na rok więzienia i 1000 zł grzywny, drugi oskarżony A nto nie wicz skazany został na 200 zł grzywny, pozostałych oskarżonych sąd uwolnił od winy i kary. Po zaliczeniu aresztu prewencyjnego i zastosowaniu am nestji sąd zwolnił oskarżonych od kary. P r o k u r a to r zgłosił apelację w s to ­ sunku do wszystkich oskarżonych.

Z d a ls z y c h s tr o n .

O k ro p n e s k u tk i n ę d z y .

S a m o b ó j s t w o d w ó c h b e z r o b o t n y c h b r a c i.

K a t o w ic e . Dwaj bezrobotni, miesz kańcy Nowej Wsi, Konrad Nanda, były ładowacz na kopalni' „W irek“ oraz 24-ietni H u b ert Rompel, były szofer, nie mogąc mimo w y ­ siłków znaleźć jakiejkolwiek pracy, a nie chcąc pozostawać ciężarem swych rodzin, postanowili wspólnie popełnić samobójstw7©.

Nie posiadając żadnej broni, obaj udali się na tor kole­

jowy i w7 chwili, gdy z Kochłowie nadchodził pociąg osobowry, spleceni braterskim uściskiem, rzucili się pod koła parowrozu, który rozszarpał ich ciała.

W y p a d ek trąd u .

W a r s z a w a . W lecznicy U niw ersytetu Warszaw7skieg<

lekarze stwierdzili u żyda Lejzora P etk a u ze ra objawy tr ą d u P etk auzer, dowiedziawszy się o chorobie, sk orzystał z zamie szania i zbiegł.

R U C H T O W A R Z Y S T W .

N o w e m ia s t o . Najbliższe posiedzenie Towarzystwa Pszczelarzy na Nowemiasto i okol. odbędzie się wre wTorek dnia 20 bm. o godz. 13 u p, Seroźyńskiego. Po myśli u c h w a ł1 Walnego Zebrania z dn. 9 stycznia rb. posiedzenia miesięczn odbyw ać będą się o d tą d zawsze w pieiw7szy wTto r e k po 15-yr każdego miesiąca, a o ile 15 miesiąca p rzypa dnie na wtorek posiedzenie odbędzie się w ty m dniu. ' Zarząd.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pogrzeb ofiar katastrofy w kopalni węgla w Senicy, wyznaczony zrazu na wtorek, musiał się odbjć z powodu wielkich upałów w poniedziałek wieczór. Przygotowania

ścią należy sprzeciwić się wycinaniu dla tych celów Parku, który nie jest znów tak obszerny, by można w nim co jakiś czas, jak to ma dotychczas stale

b ran y kom itet zajął się ustaleniem program u, któ ry niedużo będzie odbiegał od zeszłorocznego. Skazany został na ty ­ dzień aresztu ze zaw ieszeniem oraz

osobnik, podający się za urzędnika skarb., wynajął od p. pokój, który, po przenocowaniu się, potajemnie opróżnił zapominając o zapłacie. starosta Dunin

Po zamknięciu przewodu sądowego zabrał głos prokurator, który starał się wykazać, iż zebranie byłe publiczne, a na niem oskarżeni nawoływali do

jem Stów. oraz am atorom za przysłużenie się dobrej spraw ie. Po przedstaw ieniu odbyła się zabaw a taneczna, na której baw iono się w miłym nastroju. Zaznaczyć

wisko dużo trzody chlewnej. Płacono przeciętnie za 1 ft. Do szeregu kradzieży, popełnionych ostatnio w okolicy, należy doliczyć kradzież, dokonaną przed świętami

m inister Beck udał się z m ałżonką na dworzec, odprow adzony przez przedstaw icieli kom isarjatu ludowego spraw zagr.. z kom isarzem Litwinowem, wicekom isarzem