• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1934, R. 14, nr 49

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1934, R. 14, nr 49"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

K a n ?« 0 ł«K o w e P. K. O, Po/.naA nr. W ‘ 5. ' L ' ; r '„•! ü ę r m - ł . f .

Z DODATKAMI : „OPIEKUN .MŁODZIEŻY“, „NASZ PRZYJACIEL“ 1 „ROLNIK“

rtDrwęc3“ wy**hotó 3 iygo&i. w* wi^rak, emr*rt*k i sobotę rano.

Prsedp«*ta w t s mI dla *?de«ięczal« % ioręezasieia i,30 zL Kwartaiaia wync^i z 3,99 sL

Pts^7 M«i« się ogłoszenia do w ^ f»tk k ^ gaaat

Coaa ogłoszeń: Wiersz w wysokości 1 mili moim. aa »fegeade 6-lamowej 15 pr, aa aiTOfiio 34a»ew«J 50 gr, aa 1 stroni* 60 gr. — Ogłoszenia drobno: Napisów«

słowo (Uu&feo) SO gr każde dalsze słowo 15 gr. Ogłoszenia amgrasL 160% wlęeej, N a mer t e łe f o a a : N e w «m ia s t o 8.

£^*ak i wydawnictwo „Drw*ea* s «. p. w Mowewaieśeie. " Adres telegra „Drwęca* Now^dasW-Fo

R O K X IV . N O W E M IA STG -PO M O R ZE , SOBOTA, D N IA 28 K W IE T N IA 1934 N R . 49

R o m a n D m o w s k i 0 p o lo żen iy w e w n ą t r z .

w państwie.

Z p rze m ó w ie n ia na z je ź d z ie R a d y N a c ze ln e j Stron. N arod ow ego*

P o ło ż e n ie w e w n ę trz n e P o lsk i.

„ P o ło ż e n ie w e w n ę t r z n e P o ls k i staje się z dnia na dzień c o ra z clę ż s z e m , coraz trndniejszem, zarówno dla jej ludności, jak dla rządu, coraz groźniejszem dla przyszłości sarodu i jego państwa.

Z a s o b y m a t e r ja ln e kraju n is z c z e ją , jego s iły g o ­ s p o d a rc ze słabną, w y t w ó r c z o ś ć s ię z m n ie js z a , docho­

dy ludności się obniżają i coraz mniejsza ich część do niej należy, p o z io m p o tr z e b szybko się obniża, a zn a czn a ilo ś ć ludzi już g łó d c ie r p i. Rozchody państwa szybko rosną w stosunku do wydatków ludności, a dochody "jego opierają się na podstawach coraz mniej pewnych, coraz mniej zdrowych, coraz więcej polegają na zjadaniu kapitału narodowego. Dzisiejsze nasze państwo coraz bardziej utrzy­

muj© się kosztem przyszłych pokoleń narodu.

W z w ią z k u z ty m s ta n e m m a t e r ia ln y m p o su w a s ię n a p rzó d u p a d ek d u c h o w y s upada t w ó r c z o ś ć u m y ­ s ło w a , r o z k ła d a ją s ię p o d s ta w y m o r a ln e ż y c ia sp o ­ łe c z n e g o , a warstwy oświecone, których zadaniem jest eiganizować to życie i w niem przewodzić, wykazują coraz rzadziej potrzebne do tego zalety — zanika wśród nich po­

czucie obywatelskie.

^ Jednocześnie w szerokich masach narodu, które się u g in a ją pod c ię ż a r e m dzisiejszej rzeczywistości i z trwogą patrzą w przyszłość, coraz głośniej się o d z y w a p o m ru k g n ie w n e g o p r o te s tu .

W ie lk i p r z e w r ó t w życiu św iata.

Ludzi u sp a k a ja się zazwyczaj twierdzeniem, że jeste®

śm y o fia r a m i k r y z y s u p o w s z e c h n e g o , a więc siły wyź-

•zej, w rodzaju klęsk elementarnych, powodzi, posuch, trzę­

sień ziemi, — tym razem obejmującej swem działaniem nie jedną okolicę, ale świat cały. Istotnie, w ż y c iu ś w ia ta n a s tą p ił w ie lk i p r z e w r ó t : za ła m a ł s ię ja k o u kład g o s p o d a rc z y , który przyniósł Europie okres niebywałego bogactwa i rosnącego szybko dobrobytu. Załamało się zresztą nietyiko gospodarstwo, ale także i organizacja mo­

ralna i polityczna świata naszej cywilizacji. I pierwszem pytaniem musi być: co dziś czyni wola i energja ludzka wobec tej katastrofy ?

Dla nas, dla obozu narodowego polskiego, który główny swój obowiązek widzi w budowaniu jego przyszłości, naj- większem zagadnieniem, dziś przed nami stojącem, je s t: co dziś t r z e b a czy n ić , a ż e b y O jc z y z n a nasza w y s z ła z t e g o tr u d n e g o o k r e s u p r z e jś c io w e g o silną, zdrową, zdolną do życia i rozwoju, ażeby cywilizacja nasza nie upa­

dała, ale wznosiła się coraz wyżej ?

S p raw y za gra n iczn e w spokoju.

Dziś, kiedy położenie zewnętrzne Polski jest o wiele mni«j groźne, niż było jeszcze przed paru łaty, k ie d y s p ra ­ w y z a g r a n ic z n e n ie s ta n o w ią ź r ó d ła t a k ie g o * n ie p o ­ k o ju , w jakim żyliśmy po odbudowaniu naszego państwa, myśl nasza zwraca się przedewszystkiem na z e w n ą t r z ku stanowi wewnętrznemu naszego kraju, ku n ie b e z p ie c z e ń ­ stw o m , jakie z niego wynikają dla przyszłości narodu.

C zem j e s t i c z e m m a b y ć n asza p o lit y k a w e ­ w n ę tr z n a ?

Spuścizna X IX w iek u , to w ie lk a a rm ja lu dzi n iep rod u k tyw n ych .

Niebywałemu wzrostowi wytwórczości narodów europej- ikich na potrzeby całego świata i rozrostowi warstw w y­

twórczych, w szczególności warstwy robotniczej i warstwy wykształconych zawodowców towarzyszył we wszystkich krajach szybki r o z r o s t lic z e b n y m n ie j lub w i ę c e j w y ­ k s z ta łc o n y c h ż y w io łó w n ie p ro d u k u ją c y c h , znajdujących eoraz lepsze utrzymanie w administracji przemysłu, w "po­

tężnie rozwiniętym handlu i bankowości, w wolnych zawo­

dach, obsługujących coraz liczniejszą i coraz zamożniejszą ludność, w rozgałęzionej sieci szkolnictwa, w r e s z c ie w m a ­ c h in ie p a ń s tw o w e j, k t ó r a na s k u te k o b e jm o w a n ia p r z e z p a ń s tw o c o ra z t o n o w y c h fu n k c y j, r o z r o s ła

* i ę n ie s ły c h a n ie . O g r o m n ie p o m n o ż y ła s ię lic z b a ż y w io łó w n ie p r o d u k c y jn y c h .

Jednocześnie u s tr ó j p a r la m e n ta r n y w y t w o r z y ł lic z n ą s fe r ę z a w o d o w y c h p o lity k ó w r r ó ż n e g o sto p n ia 1 p o zio m u .

Zarówno ustrój gospodarczy, jak polityczny miał liczne ewoje słabe i niezdrowe strony, które sprzyjały wytwarzaniu

*ię w o g r o m n e j lic z b ie s z k o d liw e g o i n ie b e z p ie c z n e ­ g o , a je d n o c z e ś n ie w p ły w o w e g o ż y w io łu s p e k u la n tó w h a n d lo w y ch , fin a n s o w y c h i p o lity c z n y c h c o ra z b a r d z ie j r o s ła w lic z b ę , z d o b y w a ła c o ra z w ię k s z e w p ły w y i z y s k i, w y p ie r a ją c w e w s z y s tk ic h d z ie d z in a c h lu d zi, p r a c u ją c y c h z k o r z y ś c ią d la s p o łe c z e ń s tw a . Wreszcie rozmnożyła tę sferę długotrwała wojna i okres powojennej

«narchji gospodarczej.

W idm o katastrofy.

Gdy nastąpił t. zw. kryzys gospodarczy, gdy w y tw ó r

«zość europejska zaczęła szybko spadać, gdy z nią zaczęły

•ię obniżać dochody narodów, gdy kraje europejskie ubożały z roku na rok, p r z e d w a r s t w ą ż y w io łó w n ie p ro d u k u ­ ją c y c h d ó b r m a t e r ja ln y c h s ta n ę ło w id m o k a t a s t r o fy . Mie mogło być mowy o tern, żeby p r z y ta k w ie lk ie m o b ­ n iże n iu produkcji, p r z y t a k ie ’1"* r u in ie h andlu m ię d z y ­

n a r o d o w e g o , p r z y la k ie m zu b o żen iu ; k r a je e u r o p e j­

s k ie z d o ln e b y ły u trz y m a ć t ę lic z b ę ż y w io łó w n ie - f p ro d u k c y jn y ch . W id o c z n e b y ło , ż e o lb r z y m ia ich § c z ę ś ć sk a za n a j e s t na z a g ła d ę , ż© z a g ła d a ta g r o z i f p r z e d e w s z y s tk ie m t e j c zęśc i, która niezdolna jest pra­

cować z pożytkiem dla kraju lub pracuje z jego szkodą.

Tu wystąpiło źródło olbrzymiego dla narodów niebezpie­

czeństwa przez to, że warstwa liczebnie przerośnięta, warstwa, której ogromna część s tra c iła r a c ję is tn ie n ia , j e s t j e ­ d n o c ze ś n ie w a rs tw ą , k t ó r a m a w s w yc h r ę k a c h p o ­ l i t y k ę w s z y s tk ic h k r a jó w .

W tych warunkach d z is ie js z a p o lit y k a k r a jó w e u r o ­ p e js k ic h — jest przedewszystkiem polityką organizacyjną życia narodów ta k , a ż e b y w n ie m za p ew nić u trz y m a n ie ja k n a jw ię k s z e j lic z b ie m n ie j łub w ię c e j w y k s z ta ł- c z o n y c h ż y w io łó w n ie p r o d u k c y jn y c h .

D a rm o zja d y n adm ien ien i ob ciążen iem ; w a rs tw y p ro d u k cyjn ej.

Jest ona g łó w n ą p r z y c z y n ą z jednej strony o lb r z y - g m ich d e fic y t ó w bu dżetow ych ^ charakterystycznych dla | dzisiejszej doby, z d r u g ie j — p r z e r a ż a ją c e g o w z r o s tu J p o d a tk ó w , dochodzących do takich* rozmiarów, że niszczą f warsztaty pracy i d o p r o w a d z a ją do n ę d z y lu d n ość p ro - : d u k c y jn ą k ra ju .

P a n u je p o lity k a , k t ó r a u s iłu je ż y w ić ja k n a jw ię k ­ szą lic z b ę ż y w io łó w n ie p ro d u k c y jn y c h z z a b ie ra n y c h p r z e z p a ń s tw o d o c h o d ó w lu d n ości p r o d u k c y jn e j i z w y p r z e d a n e g o d o b ra n a r o d o w e g o , którego coraz mniej pozostaje dla przyszłych pokoleń. ~ Do n a jp o t w o r ­ n ie js z y c h p o s ta c i d o c h o d z i on a w k r a ja c h u b o żs zy ch , sła b s zy ch w s w e j w y t w ó r c z o ś c i i m a ją c y c h n a jm n ie j n a g ro m a d z o n y c h b o g a c tw , wśród których poczesne miej­

sce zajmuje nasza O jczy zn a , młodsza od zachodnich krajów cywilizacyjnie i zatrzymana w swoim rozwoju gospodarczym przez długoletni podział i panowanie obcych rządów.

W P o ls c e za o lb rzy m ia m achina pań stw ow a.

Niedoświadcsenie organizatorów państwa naszego spra­

wiło, że, nie licząc się ze środkami i potrzebami narodu, zb u d o w a n a z o s ta ła o lb r z y m ia m ach in a p a ń s tw o w a i p o w tó r z o n e o b o k t e g o k o s z t o w n e in w e s t y c je , k a r ­ m ią c e w ie lk ą lic z b ę ż y w io łó w n ie p ro d u k c y jn y c h , z e ś r o d k ó w k r a ju b a rd zo u b o g ie g o w porównaniu z kra­

jami zachodniemi, na których się wzorowano. Rosnąca c ią g le lic z b a tych żywiołów, a z d r u g ie j s t r o n y p o lit y ­ ka rzą d u , s z u k a ją c e g o w ty c h ż y w io ła c h o p a rc ia , s p ra w ia , że s ię t w o r z y c o ra z n o w e s p o s o b y i eh w y ­ ż y w ie n ia k o s z t e m p ra c u ją c y c h , wytwórczych warstw narodu i kosztem przyszłych pokoleń. T o g o s p o d a r s tw o ra b u n k o w e n ie m o ż e lic z y ć na d łu g ie t r w a n ie , bo prowadzi ono do takiego wycieńczenia warstw wytwórczych i wyniszczenia kraju, że rychło będzie uniemożliwione.

T r w a n ie t e g o s y s te m u z k a ż d ą c h w ilą p o d cin a p o d ­ w a lin y p r z y s z ło ś c i n arod u .

J ak ie ma zad an ie Obóz N a r o d o w y ?

To oświetlenie polityki wewnętrznej, w szczególności Pol­

ski, wskazuje, że jest ona obecnie n a jw ię k s z e m n ie b e z ­ p ie c z e ń s t w e m dla p r z y s z ło ś c i n a ro d u i cywilizacji.

Stronnictwo Narodowe musi temu systemowi rządów wydać nieubłaganą walkę.

Program polityki wewnętrznej, jedyny, który ma prawo nazwać się narodowym, m u si m ie ć za p ie r w s z y c e l bu­

d o w an i© p r z y s z ło ś c i n arod u . Dla osiągnięcia tego celu musi używać wszelkich wysiłków, musi się* zdecydować na konieczne ofiary. Nie może on tego celu poświęcać dla do­

raźnych widoków politycznych, dla dzisiejszych korzyści tych czy innych żywiołów.

Wnioski i środki naprawy.

P a ń s tw o m u si z r z e c s ię u t r z y m y w a n ia k o s z t e m t e j lu d n o śc i n a d m ie r n e j lic z b y ż y w io łó w n ie p r o d u k ­ c y jn y c h , m usi o g r a n ic z y ć lic z b ę s w o ic h fu n k c jo n a r ­ iu s z y d o n ie z b ę d n e j w d a n ych w a ru n k a c h . M u szą z n ik n ą ć in s t y t u c je , k t ó r e przy stanie zamożności nasze­

go społeczeństwa są z b y t k ie m , w s z e lk ie p r z e d s ię b io r ­ s tw a p a ń s tw o w e , m u n ic y p a ln e itp., n ie o p ła c a ją c e się.

G o s p o d a rk a p a ń s tw o w a p o w in n a s ię o g r a n ic z y ć do ty c h d z ie d z in , k t ó r e z tych czy innych względów * muszą s ię z n a jd o w a ć w r ę k a c h p a ń s tw a .

Jeżeli przewrót dziejowy skazał znaczną część żywiołów nieprodukcyjnych na zagładę, p o lit y k a p a ń s tw o w a m u si z je d n e j s tr o n y o t w ie r a ć jej pole do pracy wytwórczej, z drugiej — n ie p o w ię k s z a ć ich lic z b y fa łs z y w ą , nie liczącą się z potrzebami kraju o r g a n iz a c ją w y c h o w a n ia p u b lic z n e g o . Niezawodnie o k r e s p r z e jś c io w y p o c ią g n ie lic z n e o fia r y . Z a d a n iem o r g a n iz a c ji p a ń stw a b ę d z ie starać się, ż e b y w ś ró d o fia r t y c h z n a la z ło s ię ja k n a j­

m n ie j ż y w io łó w , dla k r a ju u ż y te c z n y c h .

Z a n ik a n ie ż y w io łó w dla k r a ju n ie u ż y te c z n y c h , odgrywających w życiu narodu rolę p a s o ż y tn ic z ą , w z m o c n i n a r ó d i p r z y b liż y le p s z ą j e g o p r z y s z ło ś ć . JBo p o t ę g a n a rod u w y r a s ta z w y t w ó r c z o ś c i i w a r t o ś c i m o r a ln e j j e g o w a r s tw s z e r o k ic h i z istotnej wartościowej twór­

czości, z siły umysłowej i moralnej jego żywiołów przewod­

nich, posuwających naprzód jego cywilizację we wszystkich dziedzinach, organizujących naród i kierujących jego postę­

powaniem, jego polityką.

Polsko-sowiecki pakt o nieagresji będzie przedłużony.

Warszawa. Polsko-sowiecki pakt nieagresji zostanie przedłużony w najbliższych dniach. Per­

traktacje w tej sprawie między Sowietami a Pol­

ską zostały już ukończone.

Po dwuch stronach harykady.

Organ „L e g jo n u M ło d y ch ” z dnia 15 bm, w artykule pt, : „Po dwóch stronach barykady” na­

padł w n iesłych an y sposób n ie ty ik o na biskupów i du ch ow ień stw o, a le na całą h i­

s to r ię K o ścio ła k a to lic k ie g o . Dość powie­

dzieć, że pod ad resem bisku pów organ ten odważył się napisać nawet tego rodzaju zdanie:

„ w ie lk ie są ich ło tro s tw a , tak w ie lk ie , ja k d z ie je K o ś c io ła ” . Innych ohydnych wymyślań nawet przytaczać nam trudno. P o d o b n e a r ty ­ k u ły pojawiać się mogą tylko w pism ach b e z ­ b o żn ik ó w bolszewickich lub ich z w o le n n ik ó w .

Organ „L e g jo n u M ło d y ch ” , „Państwo Pracy“ , po znanym nam liście pasterskim w dniu 25 mar­

ca ogłosił artykuł pt. „O głaszam y stan w y ­ ją t k o w y ”. D ola 8 k w ie tn ia znowu pojawił się artykuł pt. „D o lew a m y o liw y do o g n ia ” . A teraz znowu „P o dw óch stronach b a ry k a ­ d y “ * Już tytuły same mówią bardzo wiele. T re ś ć a rty k u łó w to plugastw o, k tó r e g o s p o k o jn ie czyta ć trudno. Okazuje się, że m ło d zież, któ­

ra w swoim organie takie rzeczy wykazuje, zn a­

la zła się rz e c z y w iś c ie „po d r u g ie j s tro n ie b a ry k a d y ” , t. zn. po stronie zdecydowanych wro­

gów rellgji i Kościoła katolickiego. Tu już nie może być żadnych wykrętów, żadnych tłumaczeń.

D la k a to lik a niem a ju ż m ie js c a po t e j s tro ­ n ie b aryk ad y, po k t ó r e j stanął organ

„L e g jo n u M ło d ych 44. T y lk o obłu dn ik i u k ry ­ t y w r ó g K o ś c io ła 1 r e llg ji m n ie daw ać za ­ p ew n ie n ia o s w o je j p rzyn a leżn o ści do K o ­ ścioła k a to lic k ie g o i p o p iera ć ró w n o c ze ś n ie te g o ro d za ju pism o i je g o z w o le n n ik ó w . Są tacy, co mają pełną gębę, ale tylko słów dla ka­

tolicyzmu — ale duszą i sercem poszli już dawno za Judaszem. Katolicy muszą się mieć na baczno­

ści nietyiko przed otwartymi wrogami Kościoła i Wiary św., lecz także i przed ukrytymi Judaszami.

Zapłacimy odszkodowanie za odmową meczy w Pradze.

Paryż, 25. 4. Na posiedzeniu międzynarodowej federacji piłki nożnej rozważano sprawę niedo­

szłego do skutku meczu polsko-czechosłowackiego.

Stwierdzono, że drużyna polska z powodu siły wyższej, nie mogąc stawić się na mecz w Pradze, tern samem zerwała umowę (a decłare fortait). W konsekwencji Czechosłowacja została zakwalifiko­

wana do rozrywek finałowych.

Komisja uważa, że Czechosłowacja ma w za- E sadzie prawo do odszkodowania z powodu ponie- I sionych strat i upoważniła p. Rimet do ustalenia

| w drodze arbitrażu ex aequo et bono wysokości i odszkodowania.

U n iew in n ien ie.

Morawska Ostrawa, 25. 4. Prasa czeska do­

nosi, że prokuratorja wycofała odwołanie przeciw­

ko wyrokom, uniewinniającym obywateli polskich, prof. Kulisiewicza i literata Kaszyckiego.

Wyroki uniewinniające stają się tern samem prawomocne.

P o p ra w a w stosunkach p olsk o-czesk ich . Warszawa. W stosunkach polsko-czeskich na­

stąpiło znaczne polepszenie. Prasa czeska podnosi, że wiele skarg polskich jest słusznych i powinny być uwzględnione.

W Pradze min. spraw zagr. Benesz przyjął na dłuższej konferencji posła polskiego dr. Grzybow­

skiego. W ciągu najbliższych dni wolno oczeki­

wać deklaracji rządu czechosłowackiego w spra­

wie polskiej mniejszości naród, w Czechosłowacji.

Przeszło 110 ofiar katastrofy.

Białogród. Król Aleksander wyasygnował na rzecz rodzin ofiar 100.000 din.

Dyrektor kopalni, który brał osobiście udział w akcji ratunkowej, podniósł ciężkie obrażenia cielesne.

(2)

N in. Baithou zadowolony z swej w izyty w Polsce.

Sprawa utrzymania sojuszu polsko-francu­

skiego załatwiona całkowicie i szczęśliwie.

Warszawa. Przedstawiciel „Kurjera Warszaw­

skiego” otrzymał od min. Barthou następ, wywiad:

„Podróż moja — mówił minister — jest po­

dróżą kurtuazyjną, ale także wizytą, mającą na celu współpracę. Zacznę od tego, że sojusz Polski z Francją pozostajn nietykalny i nietknięty.

Oświadczenia, które otrzymałem w tym względzie zarówno od p. marsz. Piłsudskiego, jak i od p.

min. spraw zagr. Becka w ramach obowiązującego nas wzajemnie układu, są zupełnie pomyślne i roz­

mowy moje posuwają się dalej w tym samym duchu. W śród spraw pierwszorzędnych stawiam naturalnie najdonioślejszą, górującą ponad wszy­

stkiemu innemi, sprawę utrzymania sojuszu Francji z Polską, którą uważam za całkowicie, zupeł­

nie i szczęśliwie załatwioną. W tej sprawie niema i nie może już być żadnych nieporozumień.

Muszę zaznaczyć, że, jeśli chodzi o doniosłość układu polsko-niemieckiego otrzymałem odpowiedzi zupełnie zadowalające, Polska jest mocarstwem najzupełniej wolnem, swobodnem w orjentacji swo­

jej polityki ogólnej, a pakt polsko-niemiecki nie dotyka w żadnej mierze bezpośrednio czy pośre­

dnio stosunków Niemiec z Francją. Wiedziałem już 0 tern przed moim przyjazdem jeszcze do War­

szawy, a podróż moja obecna dała mi co do tego zupełną i ostateczną pewność.”

W yjazd min. Barthou do Krakowa.

Warszawa. Przed godziną 6 wiecz. p. Barthou wyjechał, żegnany przez tłumy publiczności przed 1 na dworcu w towarzystwie min. Becka

do Krakowa. Na dworcu żegnał go w imieniu rządu wiceminister Lednicki oraz przedstawiciele państw „małej ententy” radca Smutny z poselstwa czechosłowackiego, poseł jugosłowiański Lazarowie i poseł rumuński Cadere.

Z okien wagonu przemówił do zebranych min.

Barthou, dziękując wszystkim tym, którzy przybyli go pożegnać. Po wypowiedzeniu wyrazów po­

dziękowania dla rządu polskiego za serdeczne przyjęcie, które mu zgotowano, minister zaznaczył, że wynosi najmilsze wrażenia ze swego pobytu w Polsce i dziękuje całej ludności za okazane mu dowody sympatji dla narodu francuskiego w czasie jego pobytu w stolicy.

Minister Barthou w Krakow ie.

Kraków, 24. 4. O godz. 23.50 przybył do Krakowa min. Barthou w towarzystwie min. Becka i ambasadora Laroche‘a, przez licznie zebraną publiczność owacyjnie witany.

Kraków, 25. 4. Dziś rano p. minister Barthou przyjął w salonach Grand Hotelu przedstawicieli prasy polskiej i francuskiej. O godz. 10.40 p. mi­

nister Barthou wraz z p. min. Beckiem i amb. La- rochem złożył wizytę w konsulacie francuskim.

Następnie zwiedził zabytki Krakowa, m. in. kościół Marjacki i zatrzymał się dłuższą chwilę przed otwartym ołtarzem Wita-Stwosza, podziwiając wiel­

kie dzieło średniowiecznego mistrza, następnie odjechał wraz z otoczeniem na Wawel, gdzie zwiedził katedrę, skarbiec i groby królewskie. W skarbcu p. min.Barthou oraz p. min. Beck wpisali się do księgi pamiątkowej. Zkolei goście udali się na dziedziniec zamkowy, poczem zwiedzili apartamenty królewskie na Zamku. Z Wawelu p. minister Barthou wraz z p. min. Beckiem i oto­

czeniem odjechał po Bibljoteki Jagiellońskiej, gdzie powitał go rektor Uniwersytetu Ja­

giellońskiego prof. Maziarski oraz zarząd Bibljote­

ki Jagiellońskiej.

Dziś o godz, 20 w salach Grand Hotelu odbył się obiad w ścisłem gronie. Po obiedzie min. Barthou odjechał wraz z min. Be­

ckiem na dworzec kolejowy.

W chwili odjazdu pociągu licznie zgromadzona na peronie publiczność żegnała owacyjnie min.

Barthou, który o godzinie 21.25 wraz z sze­

fem gabinetu p. Rochet odjechał do Pragi. W drodze do granicy towarzyszył mu ambasador Laroche.

Prasa francuska zadowolona.

Paryż. Wszystkie dzienniki paryskie wyrażają zadowolenie z powodu przyjęcia, z jakiem spotkał się min. Barthou ze strony decydujących czynni­

ków polskich. Żywiołowość tych manifestacyj przyjaźni oraz serdeczność rozmowy z marsz.

Piłsudskim komentowane są przez prasę paryską jako dowód trwałości węzłów, łączących Polskę i Francję.

Min. Barthou s tw ierd za m o carstw o w y ro zw ó j Polski.

Sojusz polsko-francuski dogmatem wzajemnych stosunków.

Warszawa. Wczoraj o godz. 10 rano przyjął p.

min Barthou w swoich apartamentach prywatnych w ambasadzie francuskiej prezydjum grupy par­

lamentarnej polsko-francuskiej, która została mu przedstawiona przez swego przewodniczącego, p. Janusza Radziwiłła. Następnie w apartamentach oficjalnych przyjął p. Barthou przedstawicieli sze­

r e g u stowarzyszeń i instytucyj francuskich i pol­

sko-francuskich oraz grupy przemysłowców fran­

cuskich w Polsce. W końcu p. min. Barthou przyjął kolonję francuską w Warszawie, do której wygłosił krótkie przemówienie, oświadczając m. in., że liczne rozmowy, które przeprow adził w W arszaw ie utw ierdziły go w przekonaniu 0 m ocarstwowym rozw oju Polski. Minister zaznaczył, że uważa przyjaźń i sojusz polsko- francuski niejako za dogmat wzajemnych stosunków.

Sojusz polsko-francuski niezm iennie trw a ły .

Oficjalny komunikat po w yjeździe p. Barthou z W arszawy.

Warszawa. Wizyta ministra spraw zagr. Fran­

cji w Warszawie dała sposobność członkom rządu polskiego i p. Louis Barthou przeprowadzenia w ciągu 2 dni szerokiej i szczerej wymiany poglądów.

Rozmowy dotyczyły głównie linji polityki polskiej 1 polityki francuskiej oraz zasadniczych zagadnień, interesujących specjalnie oba kraje. W szeregu rozmów, przeprowadzonych między p. min. Barthou a p. min. Beckiem, a w pierwszym rzędzie w cią- I gu dłuższej rozmowy, którą minister spraw zagr. ! Francji odbył z marszałkiem Piłsudskim w czasie swej wizyty w Belwederze w dniu 23 kwietnia, stwierdzono przedewszystkiem, że podstawy soju­

szu między Polską a Francją pozostają niezmien­

nie trwałe i że sojusz ten jest czynnikiem wybit­

nie konstruktywnym w rozwoju polityki europej­

skiej. Zbadanie wielu aktualnych zagadnień po­

twierdziło wspólną wolę obu rządów do dalszej lojalnej współpracy, tak korzystnej dla pokoju europejskiego.

J. Em. Ks. P rym as Hlond w Lublanie.

Lubiana. Z Lubiany, stolicy Słoweńców, nad­

chodzi wiadomość o pobycie w tern mieście J. E.

Ks. Prymasa Hlonda, który tam się zatrzymał w drodze do Rzymu.

W największej sali, jaką posiada Lubiana, a znajdującej się w hotelu „Union”, będącego wła­

snością katolickich organizacyj gospodarczych i społecznych, urządzona ^została wspaniała aka- demja ku czci św. Jana Bosko, założyciela zgroma­

dzenia Księży Salezjanów.

W uroczystej tej akademji wziął również udział J. E. Ks. Prymas Hlond, witany niezwykle serde­

cznie przez obecnych, a prasa z zadowoleniem podkreśla uświetnienie akademji przez obecność Prymasa Polski, któremu coraz powszechniej nada­

wany jest przydomek «słowiańskiego kardynała” .

B a B B S S B B S B B S S B S ^

Wierna przyrzeczeniu matki

P O W I E Ś Ć .

^Ciąg dalszy).

84

Stary kulawy murzyn wystąpił z tłumu, a zło­

żywszy przysięgę, po odpowiedzeniu na niektóre wstępne zapytania, jął odpowiadać:

— Dwudziestego szóstego października wraca­

łem późną nocą z pogrzebu dziada mojej żony, niosąc zawiniątko z różnemi zakupami z miasta, a kiedy mijałem stację, biła godzina druga na zegarze. Przystanąłem pod latarnią, żeby sobie ulżyć ciężaru, kiedy naraz z za węgła domu wy­

padł jakiś mężczyzna, biegnący co sił i zdyszany okropnie, który o mało co mnie nie przewrócił, i

tylko że w porę uskoczyłem na bok. »Czy pociąg j już nadszedł?” rzucił mi zapytanie, a ja na to: ]

»Niema pociągu aż do rana, tylko towarowy”. !

„A ten, kiedy nadejdzie?” „Lada chwila” odparłem, j

„ale nie zatrzymuje się tutaj, tylko przystaje na chwilę przy stawie, skąd skręca w stronę mostu. .

„A daleko most?” „Niedaleko, szynami, zaraz I

za stawem” . Zaczerpnął oddechu i puścił się rel- sami w stronę, którą mu wskazałem. Pomyślałem sobie zaraz, że jest w tem coś podejrzanego, ale to nie moja rzecz. Nie lubię nosa wścibiać w cu­

dze sprawy, bo mi go mogą przyciąć. Kiedy usze­

dłem kawałek drogi, obejrzałem się za siebie, zo­

baczyłem jakąś panienkę, stojącą przed stacją.

— Jak wyglądał ten mężczyzna, który zagadał do ciebie ?

Pan Dunbar nie spuszczał wzroku z twarzy Ireny, która pochyliła się naprzód, a cała dusza jej zbiegła się w oczach, utkwionych w świadku.

— Był wysoki, brunet i strojny był jakby na panicza, ale wyglądał na bardzo zmarnowanego życiem. Jedna połowa twarzy jego była biała i gładka, a druga — pożal się B oże!... wyglądała tak strasznie, jakby cała odarta ze skóry i opalona.

— Nie rozumiem... wytłómacz się jaśniej.

— Kiedy nie umiem tego wytłómaczyć, bo ni­

gdy, jako żywo, nic podobnego na oczy nie wi­

działem. Jedna połówka jego twarzy od włosów do kołnierza była biała, druga czarna, jak węgiel.

A włosy z tej strony i wąsy miał opalone, oko jakby wypłynięto i wargi opuszczone ku dołowi.

Cała twarz, zeszpecona i wykrzywiona, okropny

W ięcej poczucia ludzkości w stosunku do podwładnych

T r z e b a słu ży ć sam em u d o b ry m p rzy k ła d em o fia rn o ś c i na r z e c z P a ń stw a , a n ie w y m a g a ć z b y tn io ]

o fia rn o ś c i dla P a ń stw a od in nych.

Do najtrudniejszych zawodów należy obecnie bezsprze«*- nie zawód nauczycielski, gdyż oprócz mozolnej i wyczerpu­

jącej pracy w szkole i załatwiania najróżnorodniejszych sprawozdań, okólników i kwestjonarjuszów oraz zbierania i popierania tak licznych składek i zbiórek musi biedny nauczyciel uczestniczyć w tak licznych zebraniach jakichś tam „zespołów” i odbywać nieraz kiikudziesięcio-kilometrowa podróże rowerowo lub pieszo (bo na furmankę go nie stać) na konferencje, często niewiele lub wcale niepotrzebne.

Świeżo dowiadujemy się, że w pierwszym tygodniu p « , Wielkiejnocy odbyły się konferencje powiatowe kierowników szkół i nauczycieli kierujących i to w Działdowie dla powiata działdowskiego, w Brodnicy dla pow. brodnickiego i w No- wemmieśeie dla pow. lubawskiego. Jest to już druga kon­

ferencja powiatowa w bież. roku szkolnym, gdyż pierwsza odbyła się w każdym z wyżej wymienionych powiatów w listopadzie.

Z n a m ien n em Jest to , ż e p. In s p e k to r w o k ó ln ik u 8 34 z a zn a c z y ł, iż k o s z t y p o d r ó ż y n ie będ ą u c z e s tn i­

k o m k o n fe r e n c ji z w r ó c o n e . P r z e p is y n a to m ia s t p r z e ­ w id u ją z w r o t k o s z tó w p o d r ó ż y i d ie t za u d zia ł w k o n fe r e n c ja c h p o w ia to w y c h . Że nie zawsze czyni się zadość przepisom w tym względzie, tego najlepszym dowodem ckóinik 8j34.

Naprawdę, biedni ci nauczyciele ! Jakże inaczej traktuj«

się ich za ich mozolną, a tak pożyteczną dla Państwa i spo­

łeczeństwa pracę, niż urzędników innych działów służby państwowej, którzy to urzędnicy nie są narażeni na odby­

wanie tak uciążliwych podróży służbowych na koszt własny, chociaż uposażenie n. p. zawodowych wojskowych, policji i straży granicznej jest bez porównania lepsze od uposażenia nauczycieli.

Panu Inspektorowi widocznie się wydaje, że podróż na konferencję powiatową może odbyć każdy kierownik szkoły bez względu na odległość jego miejsca zamieszkania od miasta powiatowego, bez względu na pogodę i jakość dróg i to na koszt własny oraz źe ten zgrzany i zmęczony daleką podróżą uczestnik konferencji może i musi ponieść wszystkie wydatki, związane z wyżywieniem się poza własnym domem z jeg«

-więcej niż skromnej pensji. Nie dałoby się to tak boleśni«

odczuwać, gdyby uposażenie nauczycielstwa było dostateczna i wystarczające, ale tak, niestety, nie jest. Ostatnie zaszere­

gowanie nauczycieli do odnośnych grup uposażeniowych dotknęło bardzo boleśnie szeregi nauczycielskie.

Na cóż więc jeszcze narażać kierowników szkół na nowa poważne wydatki z powodu konferencji powiatowej! Na cóż narażać przepracowanego już człowieka na męczącą podróż rowerową nieraz 30 i więcej km. do miasta powiatowego, bez względu na stan jego zdrowia, kierunek wiatru, pogodę luh jakość dróg i zobowiązywać go do punktualnego stawienia się już na godz. 9-tą rano ! Wiadomą jest rzeczą, że dzisiej­

szego kierownika szkoły nie stać na wynajęcie sobie furmanki na konferencję powiatową, bo uposażenie jego ledwie w y­

starcza na najskromniejsze i najprostsze wyżywienie się.

A choćby się znalazł jaki litościwy i wspaniałomyślny go­

spodarz, któryby z miłosierdzia bezpłatnie kierownikowi szkoły chciał dać furmankę, to nie mógłby tego spełnić z tej przyczyny, że konferencje obecne trwają niejednokrotni«

prawie od rana do wieczora.

Wśród takich okoliczności nasuwają się pytania: Czy naprawdę aż 2 konferencje powiatowe w jednym roku szk.

dla jednego powiatu są konieczne, skoro każdy rejon kon­

ferencyjny odbywa w roku 5 lub 6 konf. rejonowych ? Czy nie wygodniej i taniej byłoby, gdyby p. Inspektor raczył się pofatygować sam do więcej miejscowości danego powiatu i zamiast zwoływać kierowników szkół z całego po wiatu, zwołał tylko z najbliższej okolicy tej miejscowości, gdzieby się odbywała konferencja ? Czyż nie łatwiej byłoby jednemu czy 2 panom udać się z Nowegomiasta samochodem, autobusem czy pociągiem np. do Jabłonowa, Lidzbarka czy Lubawy, niż narażać może całe dziesiątki kierowników szkół z okolic tych miejscowości na dalekie podróży do swego miasta powiatowego?

Byłoby ze wszechmiar pożądane, żeby kompetentne władze omawianą sprawą się zajęły i wyświetliły, czy zarzą­

dzenie p. Inspektora o nlezwróceniu kosztów podróży i diet za udział kierowników szkół w konferencji powiatowej zgodne jest z obowiązującemi przepisami i instrukcjami Władz

Szkolnych? f

Inspektor Szkolny

w Nowemmieście Nowemiasto, dnia 30 marca 1934 r.

Nr. . . . . | .

O k ó l n i k N r . 8|34.

Do Panów Kierowników i Nauczycieli kierujących publicznych szkół powszechnych

Konf. Kier. szk. o b w od u ...

Celem omówienia należytej organizacji r. szk. 1934|3§>

oraz właściwego ujmowania rocznych sprawozdań z działal­

ności szkół zwołuję następujące konferencje powiatowe:

1. Dnia 5 kwietnia o godz. 9 dla powiatu brodnickiego w szkole powszechnej w Brodnicy 2. Dnia 6 kwietnia o godz. 9 dla powiatu działdowskieg«

w szkole powszechnej w Działdowie 3. Dnia 7 kwietnia o godz. 9 dla powiatu lubawskiego

w szkole powsz. w Nowemmieście.

Na konferencje powyższe ze względu na ważność obrad proszę o przybycie wszystkich Pp. Kierowników szkół i nauczy­

cieli kierujących. K o s z t y p o d r ó ż y ni© b ęd ą z w r ó c o n e .

przedstawiała widok.

— Czy wyglądał, jakby rany te otrzymał był w bójce ?

— Nie, sir... to ogień musiał go jakoś tak po­

kiereszować... Pan Bóg go widać sam tak napię­

tnował za jakąś karę. Głowę miał obnażoną i był tak zziajany i rozgorączkowany, jakby uciekał z życiem przed kimś, co go gonił.

Słuchającej Irenie wydało się, że bramy nieba otwarły się nagle przed nią, bo w powyższym opi­

sie nie poznała nikogo ze swoich bliskich.

Po Isamie Hornbuklu zawezwano na świadka mostowego, Fritza Helmtaga, który mieszkał w ma­

łym domku w pobliżu stawu.

W nocy 26-go października siedział on przy łóżku chorej żony, która, będąc w gorączce, zażą­

dała świeżej wody, poszedł więc uciągnąć jej ze studni, wtedy spostrzegł mężczyznę, stojącego opodal mostu, który zdawał się zajęty odczytywa­

niem jakiegoś papieru. Wkrótce potem przeleciał pociąg towarowy, a kiedy nazajutrz Helmtag po­

szedł obejrzeć, jak zwykle, wiązanie mostu, znalazł fajkę, którą oddał panu Dunbarowi.

Twarzy mężczyzny nie widział wcale, dostrzegł tylko, że był on wysoki i szczupły. (C. d. n.).

Cytaty

Powiązane dokumenty

ścią należy sprzeciwić się wycinaniu dla tych celów Parku, który nie jest znów tak obszerny, by można w nim co jakiś czas, jak to ma dotychczas stale

b ran y kom itet zajął się ustaleniem program u, któ ry niedużo będzie odbiegał od zeszłorocznego. Skazany został na ty ­ dzień aresztu ze zaw ieszeniem oraz

osobnik, podający się za urzędnika skarb., wynajął od p. pokój, który, po przenocowaniu się, potajemnie opróżnił zapominając o zapłacie. starosta Dunin

Po zamknięciu przewodu sądowego zabrał głos prokurator, który starał się wykazać, iż zebranie byłe publiczne, a na niem oskarżeni nawoływali do

jem Stów. oraz am atorom za przysłużenie się dobrej spraw ie. Po przedstaw ieniu odbyła się zabaw a taneczna, na której baw iono się w miłym nastroju. Zaznaczyć

wisko dużo trzody chlewnej. Płacono przeciętnie za 1 ft. Do szeregu kradzieży, popełnionych ostatnio w okolicy, należy doliczyć kradzież, dokonaną przed świętami

m inister Beck udał się z m ałżonką na dworzec, odprow adzony przez przedstaw icieli kom isarjatu ludowego spraw zagr.. z kom isarzem Litwinowem, wicekom isarzem

Oskarżony Leon Narloch zeznaje, że nie w ystę pował przeciw szkole, tylko przeciwko Napiórskiemu, do którego stracił «aufanie. Podczas, gdy dzieci szkolne innych