• Nie Znaleziono Wyników

Moim inspiratorem muzycznym był mój starszy brat Andrzej - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Moim inspiratorem muzycznym był mój starszy brat Andrzej - Marek Żmigrodzki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK ŻMIGRODZKI

ur. 1946; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, Andrzej Żmigrodzki, muzyka, jazz, Witold Miszczak, gra na saksofonie, profesor Kalinowski

Moim inspiratorem muzycznym był mój starszy brat Andrzej

Głównym sprawcą zainteresowania muzyką w naszej rodzinie - bo mam dwóch braci, starszy brat grał na trąbce w naszym zespole – ale inspiratorem wszystkiego był najstarszy brat Andrzej, który w moim przekonaniu, był muzycznie najwyżej wykształcony. Wygrał Konkurs Chopinowski na pianinie, tutaj na terenie województwa. Świetnie też grał na akordeonie. To on w zasadzie wprowadził nas w świat, nie tylko jazzu, ale w ogóle muzyki rozrywkowej. On był inspiratorem, on pokazywał [jak się gra], bo przecież kiedyś nie było gdzie się nauczyć. Była jedyna szkoła muzyczna w Lublinie. Jak pamiętam, koledzy, którzy uczyli się w tej szkole, mieli zakaz grania jazzu. Nie wolno było grać jazzu. Jeżeliby zostali złapani na tym, że grają gdzieś na jam session, to mogli nawet zostać wyrzuceni ze szkoły. Ponieważ my nie mieliśmy takich obwarowań, to podstawy nauczył mnie brat. I oczywiście obserwowałem, uczyłem się, podglądałem, moim zdaniem wybitnych muzyków, do jakich niewątpliwie zaliczam Witka Miszczaka. To był najlepszy pianista jakiego Lubelszczyzna [miała] - w moim przekonaniu. Witek był dla nas wzorem, dla tych młodszych, którzy podpatrywali - jakie funkcje bierze, jak lewa ręka pracuje, jakie zmiany, tak zwane, bierze. To było niesamowite, dlatego chodziłem na występy mojego brata najstarszego, który trochę grał z Witkiem Miszczakiem, ale grał w zespole jazzowym Akademii Medycznej, jako prawnik zresztą. To były takie początki.

Mieliśmy pianino w domu, brat kupił klarnet, bo mnie nie było na to stać, bo byłem sierotą, i pożyczył mi ten klarnet. To był klarnet metalowy, srebrny, to był ewenement - tutaj nikt takiego klarnetu nie miał. Wreszcie poszedłem do szkoły jako czternastoletni chłopak, i tam profesor Kalinowski powiedział, że nie ma kto grać na saksofonie. Mówi: „Mamy kupiony saksofon, proszę bardzo. Chodź tu Żmigrodzki, masz saksofon do domu i masz się nauczyć grać”. To ja spytałem: „Na kiedy?” - „Za dwa miesiące będzie akademia szkolna, na której masz zagrać na saksofonie”. -„Tak jest panie profesorze”. Wziąłem saksofon, męczyłem się, dukałem, brat mi

(2)

pokazywał, ale zagrałem, i później grałem już na studniówkach, na zabawach szkolnych. I tak się zaczęło.

Data i miejsce nagrania 2016-10-24, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okres powojenny, brat, Robert Mirosław, więzienie na Zamku Lubelskim, śmierć brata, pamiątki po bracie.. Brat –

To on mówi: „Ja się mogę nauczyć” Mój ojciec weszedł z nim, przez pierwsze dwa tygodnie weszedł, siedział w interesie, po dwóch tygodniach on przejął ten interes,

On był wybitnie cichy, on nie miał za dużo przyjaciół, ja go ciągnęłam ze sobą, on lubiał siedzieć w kącie i czytać, on nie lubiał dużo chodzić, on też nie był dużo

Oczywiście to już było późno, to już był wieczór, i Ali u mnie został już i leczył się po prostu. Ja, jak pracowałam w tym szpitalu na Narutowicza zaraz po wyzwoleniu, to

Był chyba opłacany przez kanadyjskich Ukraińców i przez jakiś czas pełnił funkcję szefa centrum kultury w stolicy Ukrainy. Później wygrał konkurs na szefa polskiego

Musiał tłumaczyć się grubo, ale wtedy I sekretarzem bodajże był pan Wójcik, a on był bardzo zaangażowany, opiekował się tą drużyną. I

Konie wybite, działko też, on pod osłoną nocy, później tam w rowie jakoś ocalał, pod osłoną nocy uciekł z tej niewoli niemieckiej przez Wisłę z karabinem

W [19]68 roku, w ludowej ojczyźnie, w okropny sposób zaszczuli tego profesora Segała, ekstra specjalistę, okulistę. Krzywda mu się