• Nie Znaleziono Wyników

Pobyt w obozie Bergen-Belsen - Edward Skowroński-Hertz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pobyt w obozie Bergen-Belsen - Edward Skowroński-Hertz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

EDWARD HERTZ-SKOWROŃSKI

ur. 1920; Sanok

Miejsce i czas wydarzeń Bergen-Belsen, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Żydzi, tyfus, głód, obóz koncentracyjny

Pobyt w obozie Bergen-Belsen

[Do obozu trafiłem] w 1943 roku. W jakimś maju, czerwcu.

[Trafiłem tam], bo był nagle jakiś wybuch, to znaczy ktoś rzucił granat czy tego i przyszła policja. Zamknęła tą całą [ulicę], wojsko przyszło i zabrali nas – nie pytali się kto ty jesteś, co jesteś – do Pawiaku. Zamykali kilka ulic i do Pawiaku nas dali. Wzięli mnie do Pawiaku i w Pawiaku byłem dwa tygodnie i później wysłali mnie do Auschwitz. W Auschwitz nie było miejsca, to mnie wzięli do Gross-Rosen, to obóz koncentracyjny, to niedaleko jedno od drugiego. No i tam byłem. Później z Gross- Rosen do Halbau przenieśli nas tam do jakiejś pracy. I z Halbau do Buchenwaldu. Z Buchenwaldu później do Bergen-Belsen, też po drodze chodzić, to związani wszystkimi ciągnęliśmy wozy tych Niemców do Bergen-Belsen. W Bergen-Belsen ja byłem już całkiem, całkiem chory. I jeszcze było. Jak byłem w obozie już pod koniec pobytu, to nie było jedzenia. I ten Lagerführer miał jakiegoś psa. I ten pies jakoś się mnie trzymał. Ja zawsze miałem psy, lubiałem psy, zwierzęta... w domu było zawsze ze mną do czynienia, bo ja ich brałem z podwórka. To. I ten pies jakoś się do mnie doczepił. Już piąty, szósty dzień nie było jedzenia, głodny... To wszyscy mówią:

„Edek. Złap tego psa, a my go już zrobimy”. I pies przyszedł do mnie, ja pogłaskałem go, tego, weł, weł, weł. A oni złapali, wzięli go i powiedzieli: „Będzie jedzenie”. I jedliśmy, ja nie wiem jak. Co powiedzieć jeszcze? Byli tam Tatarzy, to oni trupy jedli.

Robili ognisko i po prostu jedli trupy. W każdym razie, później ten Lagerführer szukał tego psa. No, trzeba wydać kogoś. To wiedziałem, że mówił, że co dziesiątego, co tam kilku zabije, zastrzeli. No. Zastrzeli, nie zastrzeli. Wiedziałem, że jeżeli na kogoś padnie, to on i tak powie, że to ja. Powiedziałem, wstałem tam, powiedziałem, że ja jestem winien. A jak wziął pas, uderzył mnie tu, ja padłem, nie miałem sił już i tak wiedziałem, że nie wytrzymam. Wstałem i plunęłem i tego. Bu! „Nie – to on powiedział – nie! Ty nie zdechniesz, ty musisz zginąć z głodu!” I dał do rozkazu, żeby mnie zamknąć w jakiejś piwnicy. Tam był taki wachman, on przechodził tamtędy cały

(2)

czas koło tej piwnicy, to było niedaleko wyjścia. A było małe okienko – i nie wiem, to jest szczęście, to jest nie wiem co – położył swoje jedzenie i ja nie wiem do dzisiejszego dnia jak ja mogłem te dwa metry, czy dwa i pół [metra] z piwnicy do okienka [sięgnąć] i złapać to jedzenie. I dwa dni później przyszedł nowy Lagerführer, to już nie wiedział, że ja jestem ten, to mnie wypuścili i ewakuowali [nas] dalej.

Data i miejsce nagrania 2006-12-25, Hajfa

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Paweł Iwanina

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

jakby moi najlepsi przyjaciele wiedzieli, że ja jestem Żyd, nie wiem, czy by mnie zostawili.. Nikt nie wiedział, że jestem

On był bardzo porządny człowiek i byliśmy przyjaciółmi.. We Francji byłem przyjacielem

Pytali się i o rodzinę, o tego, powiedziałem, nie wiem, gdzie są, bo jeden [brat] wiem, że był we Francji, jeden w Izraelu, jeden brat w Polsce, to też nie wiem.. Nie wiem,

Tam, gdzie pracowałem, ja nie wiem… Ale o kolegach [z dzieciństwa] nie mogę powiedzieć, bo myśmy nigdy jako dzieci nie myśleli [o tym].. Między nami nie

No, [do młodych ludzi w Lublinie] mogę powiedzieć tylko, że powinni pamiętać, że byli kiedyś Żydzi i Polacy razem.. Był pewien

Przed samym wybuchem powstania [w Warszawie] był jakiś wybuch granatu czy coś na ulicy i [Niemcy] zamknęli tą całą ulicę i zabrali nas.. Nie pytali się o papiery, nic, tylko

Byłem kilka razy pierwej w Izraelu, przyjeżdżałem jako turysta do brata mego z kibucu.. W Izraelu to ja [pracowałem] przy zegarkach, przy częściach [do

Była tam też taka scena, kiedy Wojtek Ejsmond z kimś rozmawia, a ja zza sceny miałam robić takie wokalizy, które były słyszalne oczywiście na widowni.. Wojtek wtedy krzyczał: