• Nie Znaleziono Wyników

Rodzice i dziadkowie - Lucyna Kniaziowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzice i dziadkowie - Lucyna Kniaziowa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

LUCYNA KNIAZIOWA

ur. 1908; Krasnystaw

Miejsce i czas wydarzeń Krasnystaw, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe rodzina i dom rodzinny, dzieciństwo, dziadkowie, życie codzienne

Rodzice i dziadkowie

Urodziłam się 9 czerwca 1908 roku, w Krasnymstawie to było. Tam rodzice mieszkali wtedy, ojciec tam miał pracę. Znaczy w okolicy Krasnegostawu miał pracę.

[Pamiętam swoich dziadków] zwłaszcza ze strony matki, bo oni mieszkali na Podlasiu, koło Radzynia Podlaskiego w takiej wsi. Ojca dziadków prawie nie pamiętam, bo oni mieszkali aż na Podolu, i w jakiej miejscowości to też dzisiaj już nie pamiętam. Tak że rzadko kiedy z nimi miałam styczność. Przyjeżdżali parę razy do nas, no ale ja tam nigdy u dziadków nie byłam, tak że trudno mi coś więcej na ten temat powiedzieć. Ojciec, tam z tamtych stron z Podola się wywodzi, też z tej miejscowości, ale jakoś mi się zatarło to wszystko, dużo się człowiekowi zaciera w pamięci. Nie zawsze się wszystko pamięta. No ale… Ojciec tam był, kształcił się w Dublanach, na Ukrainie, to gdzieś tam ta miejscowość, na mapie widziałam ją, teraz nawet tu kiedyś sprawdzaliśmy. Po tych Dublanach, ojciec znalazł się tutaj, w okolicach Lublina powiedzmy. Tutaj dostał pracę, znalazł się z moją mamą, powiedzmy, zetknął się dlatego, że brat matki także był w Dublanach, no i tak się tam jakoś zaprzyjaźnili, i ojciec przyjeżdżał tutaj do moich dziadków, do rodziny. Rodzina była liczna. Rodzina dziadków była liczna, bo było czterech synów i cztery córki.

Ostatni syn zresztą zginął w czasie wojny bolszewickiej, z bolszewikami w dwudziestym roku, a wszyscy inni też już nie żyją, bo to przecież już dawne lata.

Gdzie ojciec potem pracował… chyba Trawniki to były, chyba tam najpierw pracował, potem dostał się do Chełma, do pracy, bo ojciec z zawodu był gorzelanym. Tam w Chełmie były bardzo duże rektyfikacje, bardzo duża gorzelnia. Ojciec tam pracował.

No oczywiście tam było więcej pracowników, to były czasy jeszcze okupacji, znaczy zaboru rosyjskiego.

Potem wojna, I wojna światowa zastała nas właśnie w Chełmie. No, trochę był to ciężki czas, jak to wojna, ale w 1917 roku ojciec się dostał tutaj w okolice Zamościa do Łabuń, i od tego czasu już właściwie jesteśmy całą rodziną związani z Zamościem. Ja miałam jeszcze dwie siostry, potem jeszcze przybyła cioteczna

(2)

siostra, której matka zmarła wcześniej a ojciec zginął w I wojnie światowej, zaraz na początku, tak że nas było cztery w domu, bo rodzice zabrali tę sierotę do siebie i tutaj razem wszystkie się wychowałyśmy. Ona i moja siostra najmłodsza skończyły seminarium, jeszcze ono było wtedy w Zamościu. Potem dopiero zostało przeniesione do Szczebrzeszyna. Więc one były obydwie nauczycielkami szkół podstawowych. Ja od osiemnastego roku dostałam się po egzaminie do gimnazjum, bo wtedy jeszcze istniało to gimnazjum, i ostatecznie potem liceum było. No i skończyłam tutaj w 1926 roku gimnazjum zdając maturę. Siostry w tym czasie, młodsza siostra też chodziła tutaj do gimnazjum, ale później ona była w Puławach, w szkole takiej gospodarczej. Tam w czasie jakiegoś karnawału zapraszani byli uczniowie z Dęblina, wojskowi, lotnicy. Tam ona zapoznała swego przyszłego męża, tutaj zresztą jest jego fotografia, on był potem w RAF-ie, już w II wojnie światowej, to był w RAF-ie. Zresztą jego dwaj bracia również. Wszyscy zginęli w czasie tej wojny.

W Warszawie nawet na pomniku lotników są wszyscy trzej wymienieni. Mój szwagier i jego dwaj bracia. Moja młodsza siostra nie była zamężna.

Data i miejsce nagrania 2008-06-20, Zamość

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Jarosz

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam jak już mieszkaliśmy razem, bo po śmierci taty mama nie chciała mieszkać w budynku wojskowym, dali nam mieszkanie i babcia opiekowała się nami, a mama pracowała..

Tam odbywałam praktykę, już nawet kończyłam wtedy kiedy zostałam zaangażowana do gimnazjum żeńskiego, bo tutaj moją praktykę odbywałam u profesora Gajewskiego.... Trochę

Poza wszystkim zostawili oni przecież jakieś swoje majątki, jakieś dochody… Nigdy, powiedzmy, nie mówiono może, że tak powiem, głośno o tym, że ten czy ów wzbogacił się

Ale wtedy pamiętam jak całe, można powiedzieć całe Nowe Miasto, to tak jak było tu rynek gdzie spędzali, tędy tu wszystkie właściwie te pola, czy jakieś takie uliczki dawne,

No trzeba było od razu zacząć pracę, najpierw przygotować jakiś ten teren szkoły, bo przecież to szkoła była zniszczona okropnie.. Sprzętów żadnych nie było

Tam już teraz pozabierali te… Tam była taka Świńska Góra.. [Dlaczego Świńska?] To

Potem z mieszkania, gdzie ja mieszkałam, to było trzecie piętro, można było [patrzeć]… tutaj gdzie jest dzisiaj rotunda i tak dalej, ta rotunda istniała, ale dookoła były

Przecież było już osiem klas, od pierwszej do ósmej już wtedy, to nigdy nie było żadnych spięć.. Pamiętam nawet te uczennice Żydówki ze starszych klas kiedy ja byłam