HANNA WYSZKOWSKA
ur. 1930; Lublin
Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa Słowa kluczowe projekt Rzemiosło. Etos i odpowiedzialność ; Lublin ;
dwudziestolecie międzywojenne ; II wojna światowa ; rodzina ; rodzina Starzyńskich ; Starzyńscy (rodzina) ; Starzyński, Stefan (1898-1972) ; życie codzienne ; zawód malarza ; ateizm ; książki ; biblioteka domowa ; czytanie książek ; nauka czytania ; nauka alfabetu ; zakład malarski Stefana Starzyńskiego
Ojciec był bardzo wrażliwy
Mój ojciec zatrudniał zarówno czeladników z kartami rzemieślniczymi, jak i młodych chłopców. Pewnego razu zobaczył, że nie mają śniadania i zapytał: „Dlaczego wy nie macie śniadania? Nie macie co jeść?”. A oni na to: „No bo mama płaci panu za to, że pan uczy nas zawodu”. „Powiedzcie mamie, żeby nie płaciła. Wystarczy mi to, co mam”. Ponadto dawał im trzy czy cztery złote co tydzień, żeby sobie kupowali bułki.
Ojciec był bardzo wrażliwy na tego rodzaju historie.
Pamiętam też okres okupacji. Początkowo nie było wiadomo, jak to się rozwinie, ale okazało się, że Niemcy potrzebowali rzemieślników, bo przecież musieli odnawiać różne pomieszczenia. Przypuszczam, że dotarli do ojca przez Izbę Rzemieślniczą, a on po prostu musiał zarabiać. Nasza rodzina składała się z czterech osób: rodzice, ja i babcia, czyli mama mojego ojca, także utrzymywana była przez moich rodziców.
Jakoś żeśmy sobie radzili. Ojciec załatwiał mięso, gdy chłopi z pobliskich wsi przynosili rąbankę, no i wtedy było coś tam do zjedzenia. Mimo że potrzebne były pieniądze, to jak gdzieś komuś trzeba było coś pomalować, ojciec bardzo chętnie pomagał bezinteresownie. Zawsze znany był z tego, że był dobrym człowiekiem, chociaż nie chodził do kościoła – moja mama też nie. Moi rodzice byli dobrzy, niezależnie od tego, że byli niewierzący.
Mama dużo czytała. Pewnego razu zobaczyłam, że ojciec – rzemieślnik – co raz przynosi książki do domu. Było to dla mnie wtedy zadziwiające. Te książki gromadziły się, aż wreszcie ojciec kupił śliczną, dużą biblioteczkę z przeszkleniami, także widać było, co tam się znajduje. Nauczyłam się czytać bardzo wcześnie, bo jak widziałam, że rodzice czytają, to też łapałam książkę – nawet nieraz do góry nogami, ale
udawałam, że czytam. Mama nauczyła mnie alfabetu, także czytałam bez problemu, mając 6 lat.
Data i miejsce nagrania 2016-05-07, Lublin
Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski
Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"