• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1970, nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1970, nr 5"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

<

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N MIECZE I LEMIESZE

EWANGELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA lo k z a ło ż e n ia 1 8 2 9

W arszaw a,

Nr 5 ., maj 1 9 7 0 r.

MIECZE I LEMIESZE

„NIE PRZYPODOBYWAJCIE SIĘ TEMU ŚWIATU“

OTO BARANEK BOŻY...

„ABYM PRZEJRZAŁ“

EWANGELIZOWANIE INDYWIDUALNE...

NASZE ZBORY I PLACÓWKI...

MILCZĄCY JEZUS TAJEMNICA GÓRY ARARAT

■SZKOŁA NIEDZIELNA:

DRUŻYNA MARTY KSIĄŻKA O „BRACIACH Z PLYMOUTH“

KRONIKA

M i e s i ę c z n i k „ C h r z e ś c i j a n i n ” w ysyłan y l e s t b e z p ł a t n i e ; w y d a w a n i e c z a s o p i s m a u m o ż l i w i a w y ł ą c z n i e o f i a r n o ś ć C z y t e l­

n i k ó w . W s z e lk ie o f i a r y n a c z a s o p i s m o w k r a j u , p r o s i m y k i e r o w a ć n a k o n t o : Z j e d n o c z o n y K o ś c i ó ł E w a n g e l i c z n y : P K O W a r s z a w a , N r 1-14-147.252, z a z n a c z a j ą c c e l w p ł a t y n a o d w r o c i e b l a n k i e t u . O f i a ­ r y w p ł a c a n e z a g r a n i c ą n a l e ż y k i e r o ­ w a ć p r z e z o d d z i a ł y z a g r a n i c z n e B a d k u P o l s k a K a s a O p i e k i , n a a d r e s P r e z y ­ d i u m R a d y Z j e d n o c z o n e g o K o ś c i o ł a E w a n g e l i c z n e g o w W a r s z a w i e , u l . Z a g ó r n a I I .

Wydawca: Prezydium Rady Zjedno­

czonego Kościoła Ewangelicznego.

Redaguje Kolegium w następującym składzie: Józef Mrózek (Red. nacz.), Mieczysław Kwiecień (sekr.), Zdzi­

sław Repsz, Edward Czajko, Jan Tołwiński. Adres Redakcji i Admi­

nistracji: Warszawa, ul. Zagóraa 10.

Telefon Redakcji: 29-52-61 (wewn.

9). Materiałów nadesłanych nie zwraca się.

RSW „Brasa”. Warszawa, Sm olna 10/12. Nakł. 4800 egz. Obj. 2,5 ark.

Zam. 757. K-96.

K arol B arth, zm arły przed dw om a la ty szw ajcarski teolog p ro te­

stancki zwiedzając, podczas swego pobytu w A m eryce, siedzibę O rganizacji -Narodów Zjednoczonych, pow iedział: „O rganizacja m iędzynarodow a może być ziem skim podobieństw em K rólestw a Niebieskiego, ale praw dziw y pokój nie zostanie tu ta j osiągnięty, choć czasem w ydaje się, że zbliżam y się do tego celu. Pokój u sta ­ now i Sam Bóg przy końcu w szystkich rzeczy” . Z codziennego do­

św iadczenia w iem y, że to, co pow iedział K arol B arth jest praw dą.

Zgadza się to rów nież ze słow em Jezu sa C hrystusa, k tó ry pow ie­

dział, że aż do chwili Jeg o pow tórnego przyjścia na ziem ię będą

„w ojny i w ieści o w o jn ach ” (por. M t 24,6). Człowiek dzisiejszy stw orzył takie możliwości totalnego zniszczenia, które w staro ży t­

ności pogańskiej przypisyw ano jedynie bogom. W szystkie potęgi m ilitarne, sojusze polityczne i inne s tru k tu ry pośw ięcone spraw ie zachow ania pokoju, w prow adzają św iat cały w ślepy zaułek.

A z drugiej stro n y problem u w ojny nie rozw iąże pacyfizm , gdyż pacyfiści w ychodzą jakgdyby z założenia, że w szyscy ludzie zostali na nowo narodzeni, n a k tó ry ch m ożna oddziaływ ać drogą persw a­

zji. A poza tym , nie chcą oni dojrzeć istotnej roli siły w zacho­

w an iu spraw iedliw ości i osiągnięć narodow ych. Chociaż np. roz­

brojenie może być sp raw ą ze w szech m ia r upragnioną przez w ielu ludzi, jednakże całkow ite rozbrojenie byłoby n iejednokrotnie po­

w ażnym głupstw em w naszym upadłym świecie. T rzeba bowiem n a jp ie rw rozbroić ludzkie pasje i zm ienić serca. A by pola bitew przestały istnieć, w ojna i m yśl o w ojnie m uszą n a jp ie rw być usu­

n ięte z ludzkich serc.

Je d y n y m zatem rozw iązaniem problem u w o jn y i pokoju jest p ow tórne przyjście Jezu sa C hrystusa. „N azw ą Go im ieniem : K siążę Pokoju. W ielkie będzie Jego panow anie w pokoju bez końca... I p rze k u ją m iesze swe n a lem iesze, a włócznie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw narodow i miecza, ani się będą ćwiczyć do b itw y ” — czytam y w księdze proroctw Izajasza, k tó ry w w izji prorockiej oglądał erę przyszłego, eschatologicznego po­

koju.

Nie znaczy to, że pow yższa reguła nie m a w yjątków . W szystkie narody ziem i m iały i m ają dłuższe lu b krótsze okresy pokoju, nie­

jednokrotnie okupione k rw ią i cierpieniem m ilionów istot ludz­

kich. Taki okres pokoju przeżyw am y obecnie i m y, Polacy. P rzed dw udziestu pięciu laty zakończył się straszliw y epizod w naszych dziejach, dru g a w o jn a św iatow a, k tó ra rozpoczęła się od ataku jej spraw cy n a Polskę. Po latach obcej przem ocy m ogliśm y nareszcie odetchnąć atm osferą pokoju. I ta błogosław iona sytu acja trw a już, z łaski Bożej, dw adzieścia pięć lat. T rw a okres w ytężonej pracy w pokoju i w now ych słusznych granicach z woli P a n a n ieb a i ziemi, k tó ry w szystkim narodom ustan aw ia „w yznaczone okresy czasu i granice ich zam ieszkania” (Dz. Ap. 17,26). Z tego okresu korzy­

stam y i m y, chrześcijanie ewangeliczni, by w ykonyw ać pracę po­

w ołania naszego, k tó ry m jest zw iastow anie E w angelii łaski Bożej i pojednania. P rzeto oczekując e ry w iecznego pokoju, bądźm y w dzięczni Bogu za pokój doczesny i prośm y Go o łaskaw e prze­

dłużenie tej pokojow ej sytuacji.

E. Cz.

2

(3)

„Nie przypodobywajcie się temu światu“

„Proszę w as tedy bracia, przez litości Boże, abyście staw iali ciała w a ­ sze ofiarą żywą, św iętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszą.

A nie przypodobywajcie się tem u światu, ale się przem ieńcie przez odno­

w ienie um ysłu w aszego, na to, abyście doświadczyli, która jest wola Boża dobra, przyjemna i doskonała“ (Rzym. 12, 1-2).

Ciało i zdrow ie dan e je st człow iekow i przez B o­

ga jako w ielk a sk a rb n ic a sił fizycznych, m oralnych i psychicznych po to, aby te n sk a rb człow iek używ ał rozum nie — dla p ra c y n a niw ie Bożej, d la rodziny, społeczeństw a i k ra ju .

Rozw iązłość cielesna, zm ysłowość i w szelka n ie ­ czystość, podobnie ja k p ija ń stw o niszczą zdrow ie i życie ludzkie, o słab iając system nerw ow y, do p ro ­ w adzając człow ieka do stałego rozd rażn ien ia, pow o­

d u ją przedw czesną starość i w yniszczenie ludzkiego organizm u. D zieje się ta k zw łaszcza n a Zachodzie, i to w k ra ja c h , k tó re kiedyś św ieciły św iatłem w iary dzięki przy jęciu n a u k i E w angelii. W n ie k tó ry ch k r a ­ jach grzech rozw iązłości m o raln ej p rzy b ie ra dość niepokojące ro zm iary w form ie rozpow szechnianej lite ra tu ry i ilu s tra c ji o treści n iem o raln ej, k tó ra z n a j­

d u je w ielu chętnych odbiorców , szczególniej w śród m łodych ludzi, chociaż n ie tylko. L udzie ci, s ta ją się niew olnikam i nałogu nieczystości, w szeteczeństw a i rozpusty. S ta ją się przestęp cam i zab ija ją cy m i sw o­

je w łasne ciała, za m ien iając je w zu p e łn ą ruinę.

G rzech te n rozpoczyna się od grzesznych, n ie m o ra l­

nych m yśli, k tó re grom adzą się w głow ie p rzy czy­

ta n iu i oglądaniu n iem oralnych k siążek i ilu stra cji, któ re szatan rzu ca n a ek ra n m yśli człow ieka. N ie­

m oralne, nieczyste m yśli rodzą pożądliw ość, a Słowo Boże sta w ia pożądliw ość oczu na rów ni z in n y m i cięż­

kim i grzecham i.

P a n Bóg in te re su je się naszym i m yślam i. M yśli n a ­ sze w znacznej m ierze decy d u ją o tym , ja k im i będzie­

m y w przyszłości. Je śli m yśli nasze b ęd ą szlachetne, dobre i uczciwe, rów n ież nasze życie będzie takie, zgodne ze słow em P aw iow ym : ... „m yślcie tylko o tym , co p raw dziw e, poczciwe, co sp raw iedliw e, co czyste, co m iłe, co chw alebne, co je st cnotą i godne pochw ały“ . (Fil. 4, 8-9).

P a n Bóg zniszczył pierw szy św iat przez potop, za dni Noego, gdyż ja k czytam y w 1 M ojżeszow ej (6 w.

5): „w idząc P an, że w ielk a by ła złość lu d zk a n a zie­

mi, a w szystko zm yślanie m yśli serca ich tylko złe było po w szystkie dni. Ż ałow ał P an, że uczynił czło­

w iek a n a ziem i i bolał w sercu sw ym . I rzek ł P a n : w ygładzę człow ieka któregom stw orzył z oblicza zie­

m i...“.

Czy dzisiaj n ie boleje serce Boga N ajw yższego tak, ja k przed potopem , gdy p atrzy n a grzech n ie m o ral- ności, rozpusty i p ija ń stw a panoszący się n a ziem i w naszych czasach?

Je śli nie strzeżem y naszych m yśli, jeśli dobrow ol­

nie bierzem y do r ą k k siążki i obrazki o treśc i niem o­

raln ej i k arm im y się nim i, stajem y się podobni do ludzi psychicznie chorych. Czy np. pozw olilibyśm y zbierać kom uś w naszych stołów kach zgniłe odpadki z jedzenia? J a k nazw alibyśm y takiego człow ieka?

P ew ien bogaty człow iek p rzed śm iercią p o d aro ­ w ał sw em u k rew n em u w oreczek w k tó ry m zn a jd o ­

w ały się sam e złote m onety. N iestety, człow iek k tó ­ ry sta ł się w łaścicielem tych sk arb ó w był n ie n o rm al­

ny. W iele ludzi zazdrościło m u p o d ark u i mówiło., że tych złotych m o n et starczy m u n a długie la ta. Ale chory człow iek w ziął w oreczek z m onetam i złotym i i poszedł n a spacer. P rzechodząc długą, szeroką d ro ­ gą zasy p an ą piaskiem , w yjm o w ał je d n ą za d rugą m o n etę i ro zrzu c ał je n a drogę w piasek. N iebaw em w w oreczku nie pozostała an i je d n a m oneta, w y rz u ­ cił w szystko, został m u tylk o p u sty woreczek.

N asze ciało je st w łaśn ie ta k ą skarb n icą, w k tórej zgrom adzone są siły, zdolności, um iejętności i zdro­

wie. Jeżeli te „sk arb y “ w yrzucam y w błoto — siły trac im y n a ro zp u stę i p ija ń stw o — sta je m y się po­

dobni do tego człow ieka psychicznie chorego, trw o ­ niącego skarby.

G rzeszym y także grzechem nieczystości za pośred­

nictw em języka, przez złe rozm ow y, n ieprzystojne żarty, nieprzyzw oite opow iadania, plugaw e w y ra że­

nia itp.

A postoł P aw eł w 1 liście do K o ry n tian (15, 33) tak pisze: „Nie błądźcież, złe rozm ow y p su ją dobre oby­

czaje“, a p sa lm ista D aw id w P salm ie 141 w. 3 m odli się gorąco do Boga sło w a m i: „P a n ie połóż stra ż ustom moim , strzeż d rzw i w arg m oich“ .

M ożem y też grzeszyć nieprzyzw oitym ubiorem . Jeśli k o b ieta u b ie ra się z m yślą o tym , aby zw abić m ęż­

czyznę, aby doprow adzić go do grzechu — w tedy p rzede w szystkim ona je st w in n a przed Bogiem z po­

w odu grzechu nieczystości.

„B łogosław ieni czystego serca, albow iem oni Boga o g lą d ają“ — m ów ił P a n Jezus, a czytam y to w e w a n ­ gelii wg. M atusza.

Czystość serca czyni człow ieka błogosław ionym i szczęśliwym . Szczęśliwym , poniew aż oczy ducho­

w e jego og ląd ają Boga. T ajem n ic ą szczęścia je st Bóg, a drogą, n a k tó rej m ożna w idzieć i znać Boga — to czyste serce, om yte i oczyszczone K rw ią P a n a J e ­ zusa. G dy serce je st nieczyste, oczy są zam glone. J a k ­ że zd o łają u jrzeć św iętego Boga ci, któ rzy kochają się w rzeczach n ieśw iętych?

Drogi p rzyjacielu, czy chcesz być szczęśliw y? Czy chcesz, aby serce tw o je zostało oczyszczone? P rzy jd ź z w ia rą w szczerej m o dlitw ie do żywego, zm artw y ch ­ w stałego P a n a Jezusa, w yznaj M u całą sw ą nędzę, oddaj m yśli, serce uczucia a też ciało sw oje i proś Go, ab y cię oczyścił i w ziął w S w oje p rze b ite dło­

nie. O n nikogo nie odrzuca. O n u su w a i rozw iązuje w szelkie p roblem y życiow e człow ieka a ta k że syci ludzki głód w sferze odczuw ania i m yślenia, d ając — ja k w szystko — now e m yśli, now e prag n ien ia, nowe chęci, każdem u kto do Niego przychodzi z w ia rą w m odlitw ie.

„P ójdźcie do M nie wszyscy, którzyście spracow ani i obciążeni, a J a w am spraw ię odpocznienie“ — w o­

łał P a n Jezus i w oła dzisiaj, póki czas łaski Bożej

(4)

trw a. A p ro ro k Iza jasz (w rozdziale 1 w. 18) m ów i w y raźn ie: „C hoćby były grzechy w asze ja k o sz k arłat, ja k o śnieg z b iele ją ; choćby były ja k o k arm azy n , jako w ełn a b ia łe b ę d ą “.

G dy z ta k im szczerym p rag n ie n iem przyjdziesz w m o dlitw ie do P a n a Jezusa, O n tw o je życie zu pełnie odm ieni. T en grzech, k tó ry d aw n ie j ta k m iłow ałeś, te nieczyste m yśli, n ieprzyzw oite rozm ow y i żarty, n ie p rz y sto jn y ubiór, przyjaciół i kolegów , k tó rzy ciągnęli cię do złego — to w szystko czym d o ty c h ­ czas żyłeś — obrzydnie Ci, a Słow o Boże, k tó ry m p o ­ gardziłeś i lekcew ażyłeś — sta n ie Ci się drogie i k o ­ sztow ne.

Czy ta k ie j p rze m ian y m ożem y dokonać sam i w sw oim życiu? To m oże uczynić jed y n ie ła sk a i m oc Boża, ob jaw io n e w krzyżow ej ofierze naszego P an a.

K ażdy zaś, k to m a w sw ym życiu grzech, m oże być oczyszczony od niego dzięki łasce P an a, gdy sw ój grzech w yzna p rzed obliczem W szechm ogącego B o­

ga. K re w Je zu sa C h ry stu sa gładzi i niszczy w szelki grzech; a te n kom u Jezu s przebaczył grzech, o trz y ­ m u je od Niego m oc n ieczynienia g rzechu tak, ja k to z u st P a n a usłyszała grzeszna n ie w iasta: „ J a cię nie potępiam , idź i o d tą d ju ż nie grzesz“ (Jan 8, 11).

S pojrzyjm y n a przem iany, ja k ie oglądam y w p rz y ­ rodzie, np. w życiu ow adów . P o p atrzm y n a m otyle, ja k ie są piękne. B a rw a m i tęczy m ie n ią się m otyle skrzydła. A le zanim m otyl się sta ł taki, m u siał przejść różne przem iany. N ajp ierw było m ałe, niepozorne jajeczko, z tego ja jec zk a w ylęgła się gąsienica, p o ­ spolicie m ów iąc robak, którego brzydzim y się dotknąć.

P ew nego d n ia g ąsienica p rzem ien iła się w poczw ar- lcę, w larw ę. P o czw a rk a je s t czym ś n ie zm iern ie b rz y d ­ kim (na o k reślen ie istoty b ard z o b rzy d k iej m ów i się

— poczw ara). P o p ew n y m czasie d o k o n u je się now a p rze m ian a i z tej b rzydkiej p oczw arki w ychodzi piękny m otyl. W ja k i sposób, dzięki czem u d okonuje się ta k a p rze m ia n a ? Czy po czw ark a z w łasn ej siły przem ien ia się w m o ty la? Nie, to sp ra w ia m oc Boża.

Albo in n e zjaw isko d o k onyw ującej się przem iany, k tó re oglądam y w przyrodzie. G dy słońce z r a n a r z u ­ ca pierw sze pro m ien ie budzącej się z u śp ien ia p rz y ­ rodzie — w czasie w iosny — ro zc h y lają się kielichy kw iatów . Tego nie dokona żad n a lu d z k a m ądrość, ani um iejętność. O tw iera n ie kielichów kw iato w y ch — to moc i działan ie ciepłych p ro m ie n i słonecznych.

T ak sam o serca ludzkie o tw ie ra ją się dla Boga, pod w pływ em i działan iem ciepła Bożej łaski i miłości.

P a n Bóg o tw ie ra obojętne, zim ne, sk a m ie n iałe lu d z­

kie serca, u suw a w szelkie przeszkody. Czyni to moc Słow a Bożego pochodzącego z u st Bożych. S łu ch ając Słow a Bożego, człow iek budzi się ze snu grzechow e- go, u św iad am ia sobie sw oją m ałość i słabość i grze­

szność, p o zn a je sw oje zakorzenione w ad y i zaczyna doznaw ać w sw oim zatrw ożonym su m ien iu głębokie­

go w zruszenia, a często n a w e t przerażen ia. P ro m ie ­ nie łaski Bożej i m iłości Bożej sp ra w ia ją to, że z a ­ czyna się żywić S łow em Bożym, a serce jego o tw iera się dla Boga. D uch Ś w ięty rozpoczyna w życiu t a ­ kiego człow ieka sw o ją p rac ę: przy p ro w ad za go pod K rzyż n a Golgotę, m oc K rw i P a n a Je zu sa oczyszcza ta k ie serce i k sz ta łtu je w życiu człow ieka o b raz P a n a Jezusa.

W księdze p ro ro k a E zechiela (36, 26-27) czytam y o tym n astęp u jące słow a: „I dam w am serce nowe, a du ch a nowego do w nętrzności w aszych, i odejm ę

serce k am ien n e z ciała w aszego, a dam w am serce m ięsiste, D ucha mego, m ów ię, d am do w nętrzności w aszej, a uczynię, że w u staw ach m oich chodzić i są ­ dów m oich przestrzegać, i czynić je będziecie“.

A postoł P a w e ł pisze w y raźn ie o te j przem ianie, ja k a d okonała się w jego życiu z Ł aski Bożej. Był w rogiem P a n a Jezusa, bo prześlad o w ał tych, którzy w Niego uw ierzyli. A le kiedy sp o tk a ł się z żywym , zm artw y ch w sta ły m C hrystusem i usłyszał Jego głos, to cóż się z n im stało ? P rzeczy tajm y św iadectw o j e ­ go zapisane w D ziejach A postolskich, w rozdz. 22 od w iersza 4: „...k tó ry m p rześlad o w ał aż n a śm ierć tą drogą (za Jezusem ) idących, w iążąc ich i poda- w a ją c do w ięzienia m ęże i niew iasty. I stało się, gdym je c h a ł i gdym się p rzy b liżał do D am aszku o p o łu d ­ niu, że znagła o g arn ęła m ię św iatłość w ielk a z n ie ­ ba. I u p ad łem n a ziem ię i usłyszałem głos m ów iący do m n ie : Saulu, S aulu czem u m ię p rześladujesz?

A ja m odpow iedział: „K toś je st P anie?... I rze k ł do m n ie : „ J a m je st Je zu s N azareński, którego ty p rz e ­ śla d u je sz“. O d ch w ili sp o tk a n ia się z P an em Jezusem , od chw ili usłyszenia Jego głosu, S aul sta ł się n o ­ w ym człow iekiem , sta ł się P aw łem — ju ż nie p rz e ­ śladow cą, ale w yznaw cą i uczniem P a n a Jezusa, a b ra te m każdego w ierzącego w C h rystusa P an a.

U czyniła to Ł ask a i m oc Boża. Oto co czyni moc Słow a, moc k rw i P ań sk ie j i m oc D ucha. D opiero po ta k iej p rzem ian ie w ew n ętrzn ej rozpocząć się m oże rozum na służba Boża, nabożeństw o czyste i p ra c a dla P ana.

A ja k a ż to je st rozum na służba Boża? N a to p y ­ ta n ie odpow iem y p y ta n iem : Czego oczekuje p rze­

w od n ik od tury sty , lub w ędrow ca pragnącego osiąg­

nąć w ysoki szczyt g órski? Ścisłego w y k onyw ania sw oich poleceń, czyli w iernego n aślad o w an ia — p o ­ n iew aż on n ajlep iej zna drogą. T ak sam o w życiu duchow ym w zorem , d o rad cą i p rzew odnikiem je st C h ry stu s P an. O n je st w yznaczonym przez Boga, n a j­

lepszym i jed y n y m przew o d n ik iem drogi w iodącej do O jczyzny N iebieskiej i dlatego w zyw a każdego w ie­

rzącego W eń, a to przez sw oje Słowo, aby Jego n a ­ śladow ał w życiu i w pracy, czy to w biurze, czy na roli, czy w fabryce; w zdrow iu i cierpieniu, w r a ­ dości i sm utku, w dni ja sn e i m roczne. N ajw ię k ­ szym pedagogiem je st D uch P ański. On w prow adza nas w praw d ę, n a k ażdy dzień On w skazuje n am Je zu sa C hrystusa, ja k o w zór naślad o w an ia oraz u dziela n am pom ocy do w ykon y w an ia czynów, k tó re p rzygotow ał n am Bóg, abyśm y je w ykonyw ali (por.

Ef. 2, 10). „Ja m je st św iatłość św iata, k to za M ną idzie nie będzie chodził w ciem ności, ale będzie m ia ł św iatłość żyw ota“ m ów i P a n Jezus, a czytam y to u św. J a n a (r. 8 w . 12).

P a n Jezus nie chce być tylko obrazem , k tó ry ludzie przez chw ilę po d ziw iają i idą dalej. On chce być w zorem , do rad cą i przew odnikiem . Bez tego u s ta ­ w icznego za d aw a n ia sobie py tan ia, co by P a n Jezus uczynił n a m oim m iejscu, czyli bez ciągłego usiłow a­

n ia n aślad o w a n ia C h rystusa w życiu codziennym , nie m oże być praw dziw ego, żywego, przynoszącego ow o­

ce ch rześcijań stw a, nie m oże być rozum nej służby Bożej. L udzie św iatow i bardzo p o trz e b u ją i chcą w i­

dzieć te p rzem iany w życiu zbaw ionych grzeszników . O ni tego oczekują od ludzi w ierzących. Ś w iat bezpo­

śred n io nie ogląda C h ry stu sa P an a, ale bardzo p rę d ­ ko odczuje pełność i praw dziw ość życia C hrystuso­

(5)

wego, k tó re o dbija się w dzieciach Bożych, żyjących życiem pośw ięconym Bogu.

W w ielu kościołach p rze d o rg an istą siedzącym ty ­ łem do chóru, byw a um ocow ane lustro, a to w tym celu, aby o rg an ista w idział d y ry g e n ta chóru, ażeby w porę m ógł rozpoczynać i kończyć grę. T ak sam o św ia t odw rócony je s t ty łe m do C hrystusa, n ie w idzi Go, ale m oże zobaczyć odbicie O blicza C h ry stu sa P a n a w ży­

ciu w ierzących dzieci Bożych ja k w tym lustrze.

I n ie ty(ko jak ieś piękne, duże lu stro m oże odbi­

jać błogosław ione oblicze C h ry stu sa P an a, ale m oże to uczynić n a w e t m ały, niezn aczn y odłam ek zw ykłego szkła, jeżeli tylk o p a d n ie n a .niego pro m ień p raw d y ew angelicznej. To dotyczy w szystkich grzeszników , zbaw ionych przez P;ana Jezusa.

Na zakończenie p rag n ę w ra z z A postołem P aw łem napom nieć siebie i w as w szystkich, m ili C zytelnicy, słow am i zapisanym i w rozdziale 13 listu do R zym ian:

„O drzućm yż tedy uczynki ciem ności, a obleczm y się w zbroję św iatłości. C hodźm y uczciwie, ja k o w e dnie, nie w b iesiadach i p ija ń stw a ch , nie w e w szeteczeń-

Oto B aranek Boży...

Jan 1,36

P ragnieniem i w olą Bożą jest, „aby w szys­

cy ludzie zbaw ieni zostali i k u znajom ości praw dy przyszli”, jak to nam oznajm ił Apostoł Paw eł (1 Tym . 2,4).

Abyśm y zaś 'Zbawiciela lepiej poznać m o­

gli, przeczytajm y ostatni w iersz z trzeciego roz­

działu Ew angelii w edług św. Jan a. Ten w iersz tak brzm i: „Kto w ierzy w Syna ma żywot wieczny; ale kto nie w ierzy Synowi, nie ogląda żywota, ale gniew Boży zostaje nad nim ”.

Nie są to słow a P an a Jezusa, ale w ypow ie­

dział je J a n Chrzciciel, ostatni prorok Starego Testam entu, zapow iedziany z daw na przez Iza­

jasza a posłany przez P an a Boga, aby popro­

wadził i oznajm ił św iatu objaw ienie się na zie­

mi Syna Bożego, Zbaw iciela, Jezu sa C hrystusa.

Stało się to w B etabarze n ad Jordanem , gdzie Jan chrzcił chrztem p o k u ty liczne rzesze w y - znaw ających sw e grzechy ludzi i szukających spokoju sum ienia.

Gdy więc w śród ty ch tłu m ó w pojaw ił się Pan Jezus i przyszedł do Ja n a, aby b y ł rów ­ nież — na znak pokory — zanurzony w wodzie, Jan oświecony przez D ucha Św iętego, że m a do czynienia z M esjaszem, to jest Zbawicielem , w zbraniał się przed ochrzczeniem niew innego i świętego Syna Bożego; uczynił to jed n a k na w yraźne żądanie P a n a Jezusa. I wówczas to w ydał Ja n o Jezusie św iadectw o ta k bardzo po­

trzebne nam, grzesznym ludziom : „Oto Bara­

nek Boży, który gładzi grzech świata” (Jan 1,29.36).

A gdy coraz więcej ludzi szukających po­

jednania się z Bogiem, spokoju sum ienia i p ew ­ ności zbawienia, poczęło opuszczać J a n a a iść za Jezusem, J a p pow iedział prosto: „Wy sami jes­

teście świadkami, żem powiedział: nie jestem ja Chrystus, ale żem posłany przed Nim. On — Jezus — musi rosnąć, a mnie musi ubywać”

stw ach i rozpustach, nie w p o sw ark ach an i w za­

zdrości. A le obleczm y się w P a n u Je zu sa C hrystusa, a n ie czyńcie s ta ra n ia o ciele k u w y k onyw aniu po ­ żądliw ości“. N ie w szystkie członki ciała C hrystusa P a n a , to je st Jego K ościoła m a ją je d n ą i tę sam ą czynność, A le w e w szystkim cokolw iek czynimy, niech się okazuje ro zu m n a nasza służba jako ofiara św ięta, żyw a i p rzy je m n a Bogu.

„P odobnie i w y uw ażajcie siebie za u m arły ch dla grzechu, a za żyjących d la Boga w C hry stu sie Je z u ­ sie, P a n u naszym . N iechże tedy nie p a n u je grzech w śm ierteln y m ciele naszym , abyście m ieli być posłusz­

n i pożądliw ościom jego, i nie oddaw ajcie członków sw oich n a oręż niepraw ości ale o ddaw ajcie siebie Bogu ja k o ożyw ionych z m artw y ch , a członki sw oje Bogu n a oręż spraw iedliw ości. A lbow iem grzech nad w am i panow ać nie będzie, bo n ie jesteście pod zako­

nem , lecz pod ła s k ą “. (Rzym, 6, 11-14).

Stanisław Krakiewicz

(Jan 3,28.30), a za chw ilę dodał: „Kto wierzy w Syna ma żywot wieczny, ale kto nie w ierzy S y ­ nowi, nie ogląda żywota, ale gniew Boży zosta­

je nad nim ” (Jan 3,36).

Pozostańm y przy ty m słow ie oznajm ionym w m ocy D ucha Św iętego. To nie Janow e słowa, ale Słowo Boże oznajm ione Janow i, a on p raw ­ dziw y prorok P ański pow tórzył je w iernie.

„Kto w ierzy w Syna ma żywot w ieczny”.

A w ięc każdy z nas, te ra z jeśli w ierzy w P an a Jezu sa — m a żyw ot w ieczny. Z astanów m y się chwilę, czy m y rzeczyw iście w ierzym y w P an a Jezusa, bo przecież k to w ierzy w Niego — m a życie wieczne. Może każdy z nas — w tej chw i­

li — wyznać, że jesteśm y lu d źm i'zb aw io n y m i?

M ożem y w yznać, że m am y żyw ot w ieczny? bo jeśli tak, to gdyby w te j chw ili zakończyło się nasze życia ziem skie, w iem y że idziem y do N ie­

ba! M ożem y to w yznać? M am y ta k ą pew ność w sercu? Bo jeśłi nie m am y życia wiecznego, to w ia ra nasza w S yna Bożego jest pod zna­

kiem zapytania. A może w ydaje się nam tylko, że w ierzym y? W tej jed n a k spraw ie ta k w aż­

nej, a -nawet najw ażniejszej, bo spraw ie życia w iecznego potępienia, nie pow inno być i nie może być w ątpliw ości i nie może być pom yłki.

W edług Słow a Bożego w idzim y, że jeśli nie m am y pew ności zbaw ienia, to i nie w ierzym y w Syna Bożego. Może w iem y coś o Jezusie, m o­

że adorujem y n aw et Jezusa, ale czy rzeczyw iś­

cie w ierzym y W eń, jako w Syna Bożego?

P a n Jezus, jako posłuszny Ojcu Syn Boży, przyszedł z N ieba tu n a ziemię, aby nas zbawić, a zbaw ienie nasze jest w Nim i tylko w Nim, i tylko w iarą bierze się je, i tylko na jednej je ­ dynej drodze, a jest n ią słuchanie tego, co m ó­

wi S yn Boży i posłuszne w ykonanie tego, co n akazuje i prosi lub do czego zachęca.

Jeśli więc nie w ierzym y w Syna Bożego tak, ja k mówi Pism o Św ięte, i nie w ierzym y tem u, co On m ówi, to nie tylko n ie m am y zbawienia, ale i — jak m ówi J a n Chrzciciel — „gniew Bo­

ży pozostaje nad nam i” .

(6)

A ileż to razy słysząc o skutkach nieposłu­

szeństw a Słowu Bożemu, słysząc proroctw a i zapowiedzi k a ry za grzechy — m ów iliśm y so­

bie: „e, nie będzie tak źle, P a n Bóg jest m i­

ło sierny”, albo: „m am jeszcze czas, przecież mogę przed śm iercią w yznać sw oje grzechy, naw rócić się i ... jakoś ta m będzie” . N igdyśm y ta k w łaśnie, lub podobnie nie m ówili, i nie sły ­ szeli, ja k inni m ów ią?

A przecież ostrzega J a n Chrzciciel, że gniew Boży pozostaje nad tym i, k tó rz y żyw ota wiecznego n ie m ają w P a n u Jezusie. D latego koniecznie trzeb a dzisiaj jeszcze, te ra z w łaśnie zastanow ić się — w jakiej sytuacji każdy z nas zn ajd u je się? Z adajem y sobie — każdy z nas — py tan ie: m am ja zbaw ienie, m am pew ność, że nie będę potępiony? Jeśli tej pew ności nie masz, to posłuchaj, co mówi P an Jezus: „Albo­

wiem tak Bóg um iłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto Weń w ie­

rzy, nie zginął, ale miał żywot w ieczny ... kto w ierzy Weń, nie będzie osądzony, ale kto nie wierzy, już jest osądzony, bo nie uw ierzył w im ię jednorodzonego Syna Bożego ... kto słowa Mego słucha i w ierzy Temu, który Mnie posłał, na żywot w ieczny i nie przyjdzie na sąd, ale przeszedł ze śmierci do żywota w iecznego”

(Jan 3,16.18; 5,24).

To jest ta p ro sta p raw d a o zbaw ieniu Bo­

żym, k tó rą opow iadam y m y, którzyśm y zbaw ie­

nia dożyli w Jezusie C hrystusie, P a n u naszym . Bo gdyśm y będąc nienaw róconym i grzesznika­

mi — ja k i inni ludzie —■ grzeszyli nadal, oświeciło nas Słowo Boże i to tak, że ukazało (nam, iż jesteśm y grzesznikam i i dlatego, że nie chcem y słuchać i posłuchać P a n a Jezu sa — gniew Boży pozostaje n a d nam i i dlatego czeka nas nieuchronne potępienie w życiu przyszłym , i ciągły b rak błogosław ieństw a Bożego w życiu doczesnym. I wówczas, w iedząc ze Słow a Boże­

go i będąc p rzekonani przez D ucha Św iętego, że P a n Jezu s jest dla nas jed y n y m Zbaw icielem i D obrym P asterzem , bo tak Sam pow iedział — przyszliśm y do Niego w m odlitw ie z serdeczną prośbą o ratu n ek , o zbaw ienie! W ysłuchał nas Żywy, Z m artw ychw stały Pan! P rz y ją ł nas, przebaczył grzechy nasze, i dał nam pew ność do serca, żeśm y Jego dziećmi zbaw ionym i na w ie k i!

I w łaśnie dlatego, że dożyliśm y zbaw ienia Bożego, czytam y, głosim y i piszem y Słowo Ew angelii Św iętej, któ re nas zbaw iło po to, aby w ielu jeszcze, k tó rzy usłyszą Głos Ew angelii, głos Boży — zapragnęło zbaw ienia i żyw ota wiecznego.

A może w łaśnie Ty, k tó ry przeczytasz te słowa, i nie jesteś jeszcze zbaw iony a gniew Boży wisi nad Tobą, przypom nisz sobie, żeś już kiedyś p rag n ął żyw ota w iecznego i obcow ania z Bogiem, a i teraz odczuwasz to samo p rag n ie­

nie spotkania się z P anem Jezusem ... Jeśli tak, to pow iedz P a n u Jezusow i o tej potrzebie i p ra ­ gnieniu, a P a n nasz w ysłucha Cię.

Poproś Go o życie wieczne, o zbaw ienie — dziś, a dziś jeszcze będziesz chw alił P an a i Zba­

wiciela!

b r a t Z dzisław

„Abym przejrzał“

C zytam y Słowo Boże zapisane w Ew. Sw. Łu­

kasza w rozdziale 18. ,,A w ziąw szy z sobą dw u­

n a stu rzekł do nich, oto idziem y do Jeruzalem u i w szystko co napisali prorocy w ypełni się nad synem człowieczym. W ydadzą Go bowiem poga­

nom i w yśm ieją, zelżą, oplw ają, a ubiczow aw ­ szy zabiją go, ale dnia trzeciego zm artw ych­

w stanie. Lecz oni nic z tego nie zrozum ieli i by­

ło to słowo zak ry te przed nim i i nie wiedzieli co mówiono. A gdy on przybliżał się do J e ry ­ cha, pew ien ślepiec siedział przy drodze żeb­

rząc. A gdy usłyszał, że tłu m przechodzi m i­

mo, dow iadyw ał się, co by to było. Powiedzieli m u tedy, że Jezus N azareński przechodzi i za­

czął wołać, Jezusie, Synu D aw idow y zmiłuj się nade m ną. A ci k tó rzy szli na przedzie gro­

m ili go by milczał, on zaś coraz głośniej wołał;

Synu D aw idow y zm iłuj się nade m ną. Tedy J e ­ zus przy stan ął i kazał przyprow adzić go do sie­

bie, a gdy te n się przybliżył zapytał go, m ó­

w iąc: Co chcesz abym ci uczynił? A on odrzekł, Panie, abym przejrzał. A Jezus rzekł do niego:

P rzejrzy j, w ia ra tw o ja uzdrow iła cię, i zaraz od­

zyskał w zrok i szedł za nim, w ielbiąc Boga' a ca­

ły lud ujrzaw szy to oddał chw ałę Bogu” . P an Jezus przed przyjściem do Jerozolim y pow iedział swoim uczniom, iż Syn Człowieczy zostanie w y d an y poganom, w yśm ieją Go, zelżą, oplw ają, ubiczują, zabiją, ale dnia trzeciego zm artw ychw stanie. I co ciekawe, uczniow ie w ogóle na te słow a P a n a Jezusa nie zareagowali.

To jest p rzy k ry fakt, ich m istrz po trzyletniej m isji idzie złożyć w ielką ofiarę, po to przyszedł, a uczniow ie i najbliżsi w ogóle tego nie p rz y j­

m ują. On idzie stoczyć najw iększy bój, a oni podchodzą do tego zupełnie obojętnie. Ofiara P a n a Jezu sa dla nich staje się błahą rzeczą, jest niedoceniona, poniew aż nie widzą. P a n J e ­ zus idzie do Jerycha. Idą z nim w ielkie tłum y a w śród nich i uczniowie. N a drodze przed J e ­ rychem siedzi żebrak i prosi o wsparcie. Chce, aby m u dać n a utrzym anie. Po raz ostatni Jezus idzie przez Jerycho. I te n żebrak korzysta z w ielkiej okazji. Idzie tłum i on się dow iaduje, co się dzieje, co to za ludzie? K toś m u odpo­

w iada, idzie Jezus z N azaretu, idzie on Mistrz, i w ted y te n człowiek, w Ew angelii M arka napi­

sano, że to b ył B artym eusz, syn Tym eusza, sie­

dzący i żebrzący krzyczy, „Jezusie, Synu D aw i­

dow y zm iłuj się nade m n ą ” . N iektórzy go gro­

m ią, uspokój się, bądź cicho, ale on ty m głośniej woła, i krzyczy. A P a n Jezus nie przechodzi obojętnie obok niego, nie, P an Jezus zatrzym uje się, zatrzym uje cały pochód i w oła nieszczęśli­

wego człow ieka do siebie. M ówią m u „idź On cię w oła” . K iedy przychodzi do Jezusa, P a n py­

ta się go, cóż chcesz abym ci uczynił? I ślepy odpowiedział. A bym przejrzał. Co za straszne kalectw o, nie oglądać ludzi, nie oglądać przyro­

dy, nie rozróżniać kolorów, nie oglądać słońca.

W yobraźm y sobie że nie w idzim y i św iat dla

nas jest czarny. D la tego człowieka taki był,

ale przychodzi do Jezusa i chce tego, co n a j­

(7)

w spanialsze, aby m ógł widzieć. I P an Jezus uzdraw ia go. W iara tw o ja ciebie uzdrow iła m ó­

wi P a n Jezus. W spaniałe w ydarzenie. Otóż, uczniow ie P a n a Jezu sa są ślepi na Jego ofiarę, ich oczy są zam knięte, oni nie widzą, że Pan Jezus będzie za nich um ierał. A le nic się nie zm ieniło Do dzisiejszego dnia m iliony ludzi nie widzą, że Pan Jezus za nich um arł. Ich oczy są nadal zam knięte. P a n Jezus dzisiaj przecho­

dzi może po raz o statn i — obok ciebie. Oto dzi­

siaj jest okazja, dzisiaj jest możliwość zaw ołania:

Jezusie Synu D aw idow y zm iłuj się nade m ną.

On otw orzy ci oczy, obejrzysz Golgotę, obej­

rzysz krzyż i krw aw iącego tam P a n a Jezusa. Te ran y o tw arte są dla ciebie. Jego ręce są sze­

roko rozw arte, aby m ogły cię dzisiaj przyjąć.

Masz do w yboru, albo będziesz siedział i żebrał w tw ojej religii, i będziesz żebrał ty m twoim sta ry m zw yczajem — bo ta k go wodzono co­

dziennie pod b ram y Jerycha. Albo...

Jezus m a w spaniałe w yjście, da ci wzrok a będziesz się cieszył. A kiedy B artym eusz p rze j­

rzał, w ielbił Boga i poszedł za P anem Jezusem . Jeżeli chcesz iść za P anem Jezusem zawołaj, a On ci pomoże, nie milcz, ale krzycz, nie patrz n a to, co m ów ią tw oi sąsiedzi, co pow ie tw oja żona, co pow ie tw o ja m atka, tw oje dziecko czy tw oi przyjaciele, ale krzycz — Jezusie Synu D a­

w idow y zm iłuj się nade m ną, a On się zm iłuje.

N ie pozostaw i cię żebrzącego u bram Jerycha.

Marian Giertler

EWANGELIZOWANIE INDYWIDUALNE W EWANGELII JANA

ROZDZIAŁ 1

Rozdział ten pełen je st p rzy k ład ó w ew angelizacji indyw idualnej szczególnie od w iersz a 35.

1. SFERY ŚWIADECTWA

a) Sfera uczniostwa (w. 36) J a n C hrzciciel w skazał na Jezusa dw om spośród sw oich uczniów , k tó rzy n ie ­ zw łocznie podążyli za Jezusem .

b) Sfera pokrew ieństw a (w. 41) A ndrzej, jeden z dwóch, k tó rzy poszli za Jezusem , n a ty c h m ia st p o ­ szedł po swego b ra ta Szym ona, k tó ry później zo­

stał przyw ódcą grupy apostołów .

c) Sfera przyjacielstw a (w. 45) Filip, którego zn a ­ lazł sam Jezus, poszedł z d o b rą n ow iną po swego przy jaciela N atan aela, i przyprow adziw szy go do J e ­ zusa rad o w ał się słysząc, że N ata n ae l został n a z w a ­ ny „Izraelitą, w k tó ry m nie m a zd ra d y “ .

P ow inno nas to nauczyć, że w szystkie stosunki j a ­ kie u trzy m u jem y z in n y m i ludźm i s ta ją się sferam i św iadectw a. K ażda lu d zk a w ięź oznacza odpow ie­

dzialność. Je śli uznajem y, że otaczający n as ludzie, kręgi w któ ry ch p rzebyw am y nie są przypadkow e, lecz są w ynikiem Bożego rozporządzenia, to o p a­

n u je nas zrozum ienie celowości naszych stosunków z tym i ludźm i. Oni tw o rzą n iejak o „ te ry to riu m “ dla nas — rep rez en ta n tó w C hrystusa.

2. CECHY CHARAKTERYSTYCZNE ŚWIADECTWA

a) Świadectwo miało charakter osobisty. J a n Chrzciciel w skazał ,na Jezusa, jako B a ra n k a Bożego w ciągu dw óch kolejnych dni. Z k o n te k stu w ynika, że pierw sza okazja n ad a rzy ła się podczas jego p u ­ blicznego zw iastow ania (w. 29—31). E w angelia nie

podaje, czy kto k o lw iek tego dn ia zdecydow ał się n aśladow ać Jezusa. A le następnego dnia, gdy a u d y ­ to riu m Je zu sa składało się tylko z dw óch jego uczniów , św iadectw o jego o B a ra n k u Bożym spow o­

dow ało, że obaj ci uczniow ie poszli za Jezusem (w.

35—37). W szystkie pozostałe przy p ad k i św iadectw a ta k że były zdecydow anie osobiste.

b) Św iadectw o m iało określony cel. W obrębie pięciu w ierszy (41—45) czasow nik „znaleźć” użyty jest aż pięcio k ro tn ie: dw a raz y odnośnie ludzi, którzy znaleźli C hrystusa, jed en ra z odnośnie C hrystusa, k tó ry zn alazł człow ieka i d w a razy odnośnie człow ie­

ka, k tó ry z n a jd u je drugiego człowieka.

W żadnym w ypadku nie były to zdarzenia p rzy ­ padkow e, ale za każdym razem były rez u ltatem po­

szukiw ania. In n y m i słow y: były one określone i ce­

lowe. Ludzie, k tó rzy znaleźli C hrystusa byli poszu­

kiw aczam i. S am P a n był szukającym Zbaw icielem . P odobnie A ndrzej i F ilip m ieli cel poszukując innych, z k tó ry m i p rag n ę li podzielić radość sw ego w ielkiego odkrycia.

c)

Świadectw o było pozytywne. N ie m a ani cienia w ątpliw ości w ich św iadectw ach. „Oto B a ra n ek Bo­

ży“ — stw ie rd z a J a n C hrzciciel (w. 36). „Znaleźliśm y M esjasza“ — ośw iadcza A ndrzej (w. 41). A i F ilip podobnie p o w iad a : „Z naleźliśm y tego, o którym św iadczą Z akon i P ro ro cy “ (w. 45).

M ożna by się pokusić o zbadanie sposobu m yśle­

nia tych trzech ludzi, ale nie m a tu m iejsca n a tę dygresję, m ożem y je d n a k zaobserw ow ać, że może istnieć różnorodność form św iadectw a.

3. ELEMENTY ŚWIADECTWA

a) Odważna deklaracja. „Oto B a ra n ek Boży“. Jeśli ktoś chce, m oże nazw ać to dogm atyką, bo i nie moż-

(8)

n a w ydać pozytyw nego św iad ectw a bez p rz e d sta w ie ­ n ia dogm atu. To m ia ł n a m yśli C hrystus, gdy p ow ie­

dział do uczniów : „B ędziecie m oim i św ia d k am i“

(Dz. 1, 8). P io tr rozpoczął sw o ją k a rie rę śm iałym w y znaniem d ogm atu: „Tyś je s t C hrystus, Syn Boga żywego“ (Mt 16, 16). A jego k az an ie w d niu P ięćd zie­

siątn icy u k a z u je go p rzede w szystkim ja k o teologa (Dz. 2, 22-24). N ie znaczy to, że należy m ów ić a u to ry ­ ta ty w n y m głosem, z nam aszczoną pow agą, lecz ozn a­

cza to d ek laro w an ie z n iew zruszonym p rze k o n an ie m p ra w d dotyczących Je z u sa C hrystusa.

b) Nuta osobistego świadectw a. A ndrzej i F ilip stw ie rd z ają: „Z naleźliśm y“. To je st p raw d ziw a istota osobistego św iadectw a. Je śli chcem y św iadczyć in ­ nym , k im je st C hrystus, m usim y być zdolni do tego, aby pow iedzieć, że ta k im w łaśn ie m y Go znaleźliś­

my, a jeśli i życie nasze p o tw ie rd z a te słow a, to św iadectw o nasze m a jeszcze w iększą siłę p rzek o n y ­ w ania.

c) Przekonywujące zaproszenie (w. 46>. K iedy N a- ta n a e l k w estio n u je św iadectw o F ilip a zastrzeżeniem :

„Czyż m oże z N az aretu być coś dobrego?“ to F ilip nie arg u m e n tu je , lecz p o d aje m u zaproszenie: „P ójdź i oglądaj“. W św iadectw ie nie m a m iejsca n a a rg u ­ m entow anie. Ono bow iem pow oduje, że ro d zą się p o d ejrzen ia o czystość in te n c ji oraz przynosi opór, lecz u p rze jm e zaproszenie „pójdź i o g lą d a j“ ro z b ra ja w szelką opozycję.

B. ROZDZIAŁ TRZECI EWANGELII

w rozdziale tym p rzy jrzy jm y się postępow aniu J e ­ zusa w obec N ikodem a. N ikodem był faryzeuszem , ale nie był typem obłudnika, ja k im i w w iększości byli członkow ie tej sekty. P a n .oczywiście, nie postępow ał z nim ja k z obłudnikiem , lecz tra k to w a ł go jako grzesznika szukającego ra tu n k u . B ył to m oralny, relig ijn y człow iek, znał Z akon i był pow ażany przez sw ych w spółw yznaw ców ja k o nauczyciel, ale je d n o ­ cześnie był zdezorientow any i całkow icie ślepy d u ­ chowo. Nie sądzę, że jego przy jście do Je zu sa w n o ­ cy p o dyktow ane było tchórzostw em , raczej chciał, on m ieć sposobność odbycia długiej rozm ow y i w olnej od zakłóceń, co było p ra w ie niem ożliw e w dzień, kiedy Jezus był ciągle otoczony przez tłum .

W p o stępow aniu Je zu sa w zględem N ikodem a m o­

żem y znaleźć p o tró jn y sposób podejścia. N azw ałbym to: podejście „szoku, św ia ta i czasu“.

1. PODEJŚCIE „SZOKU“

Z auw ażm y ja k P a n p rze ry w a u p rze jm e i pełne kom plem entów słow a N ikodem a stw ierd zen iem :

„Jeśli się ktoś nie narodzi n a nowo, nie m oże w idzieć K ró lestw a Bożego“. To był rzeczyw iście szolc. Była

to zu pełnie now a id ea dla tego przyw ódcy relig ijn e­

go i dlatego go zaskoczyła. A i w ięcej, Jezus n ie po­

zw ala m u n aty ch m iast w yjść ze zdziw ienia, lecz r a ­ czej je pogłębia, ja k gdyby chciał, aby szok osiągnął sw ój szczytow y efekt. Jezu s pow iedział N ikodem ow i o czterech p raw d ac h odnośnie tego naro d zen ia na now o: o jego konieczności (w. 3), znaczeniu (w. 5), przyczynie (w. 6> i ta jem n icy (w. 8).

2. PODEJŚCIE „ŚWIATŁA“

To św ia tło sk u p ia się n a Jezusie, Synu C złow ie­

czym i jednorodzonym Synu Bożym. Było to św iatło odnośnie drogi życia. Jezus m ów ił o sposobie życia odnow ionym przez cud Boży: m ów ił o now ym n a ro ­ dzeniu. M ożna w yodrębnić trz y fa k ty odnow ionego życia: trz y pro m ien ie św iatłości żyw ota.

a) Życie w ieczne osiąga się tylko przez Syna Czło­

w ieczego w . 13. Nie m ożna w stą p ić do n ieb a bez Tego, k tó ry z niego zstąpił. Z stą p ił O n po to, aby z a ­ b rać grzeszników .

b) Życie w ieczne osiąga się przez wywyższonego Syna Człowieczego (w. 14). To w yw yższenie w sk azu ­ je n a krzyż, którego obrazem je st w ąż n a pustyni.

N ie skończyło się je d n a k ono n a krzyżu, gdyż był to początek w yw yższenia, część uśw ięcająca i ofiarna.

K ońcem w yw yższenia je s t T ron po praw icy Ojca.

Je zu s ra z złożył siebie n a o fiarę za grzech w szyst­

kich ludzi, a te ra z żyje sp ra w u ją c u rzą d Z baw iciela w o parciu o tę ofiarę.

c> Życie w ieczne osiąga się przez w iarę w Syna Człowieczego (w. 15. 16). O dkupicielskie dzieło C hry­

stu sa w ym aga od człow ieka odpow iedzi w iary, zufa- n ia i przyjęcia. J a k sam a obecność m iedzianego w ę­

ża w śród zarażonych Izrae litó w n ie m ogła ich u z d ra ­ w iać bez ich spo jrzen ia w iary, ta k też wywyższony Syn Boży nie zbaw i duszy bez w łaściw ej odpow ie­

dzi w iary. Bóg tra k tu je nas bow iem ja k o in d y w i­

dualności obdarzone w olną w olą a nie jako bezw olne autom aty.

3. PODEJŚCIE „CZASU“

Jezu s n ie w y w ie ra ł nacisk u na N ikodem a, aby ten po d jął n aty ch m iasto w ą decyzję, czy też n azw ał Je z u ­

sa P anem . N ie tw ierdzę, że nie należy w ym agać n ie ­ zwłocznego p o djęcia decyzji, lecz kiedy to czynimy, m usim y być przekonani, że m am y n a to Boże p rzy ­ zw olenie i pro w ad zen ie D uchem Ś w iętym . W p rzy ­ p ad k u N ikodem a Jezus w strz ą sn ą ł go szokiem , dał m u św iatło k tó re go oświeciło, a n astęp n ie po­

w ierzy ł go działan iu czasu i D ucha Świętego. Jezus w ierzy ł w d ziałanie D ucha Św iętego! My w yznajem y w ia rę w D ucha Świętego, ale zbyt często czyny n a ­ sze zdradzają, że daleko w ięcej ufam y i w ierzym y

(9)

sobie niż D uchow i Ś w iętem u, albo jesteśm y p rze k o ­ nani, że D uch Ś w ięty nie m oże p raco w ać bez naszej obecności.

A je d n a k te n sposób je st skuteczny. M am y jeszcze d w a m ie jsc a w sp o m in ające o N ikodem ie (Jan 7, 50 i 19, 39). W obu tych p rzy p a d k ach sta je on po s tro ­ nie Jezusa. N iektórzy w p ra w d zie sądzą, że nie dość odw ażnie w ypow iedział się p rzed S an h ed ry n e m ale przecież w y ra ził sw oje zdan ie i to sam otnie! A gdy wszyscy uciekli — to N ikodem w ra z z Józefem z A ry- m atei u ra to w a li Je zu sa od pogrzebu ja k i p rzy słu g i­

w ał przestępcom .

C. ROZDZIAŁ CZWARTY EWANGELII

W rozdziale tym opisany je st p rzy p a d ek zupełnie in n y niż p o przedni i należało w nim przełam ać p ew ­ n e b arie ry . In te re su ją c y je st ró w n ież sposób n a w ią ­ za n ia rozm ow y ew a ngelizacyjnej zakończonej n a ­ w róceniem rozm ów czyni oraz całego m iasta.

1. BARIERY

P rz y n aw ią za n iu rozm ow y z n ie w iastą s a m a ry ta ń ­ ską Jezus m u siał pokonać trzy b a rie ry : płciow ą, r a ­ sow ą i m oralną.

S przeczne z rab in isty czn y m zw yczajem było n a u ­ czanie kobiety.

Żydzi n ie p rze staw a li z S am ary tan am i. Przyw ódcy relig ijn i w y strzegali się to w arz y stw a grzeszników . A le Jezu s — rab in , nau czał kob ietę: Jezu s — Żyd, p o trak to w a ł tę S a m a ry ta n k ę jako ró w n ą sobie: J e ­ zus — przyw ódca relig ijn y , zw rócił się do tej grzesz­

nicy po to, by ją zbaw ić od jej grzechu. N ieczęsto zdarzy się n a m aż ty le b a rie r do p rz e ła m a n ia w jed n y m p rzypadku, ale niekiedy będziem y m ieli do p rzełam an ia bariery, k tó re w y m ag ają łaski i n a d n a ­ tu ra ln e j m ądrości.

2. SPOSÓB PODEJŚCIA

J e s t to podejście bezpośrednie. Je zu s zm ęczony i spragniony siedział przy studni. N iew iasta także była spragniona, ale in n y m ro d za jem p ra g n ie n ia : p o ­ trze b o w ała „w ody życia”. Jezus używ a sw ojej p otrzeby jako sposobu podejścia. P ro śb a o w odę w zbudza zain tereso w an ie: zostaje p rz e ła m a n a b a rie ra , n ie ­ w iasta m yśli: „To n ie je st zw ykły Żyd!“ T a p ro śb a przygotow ała g ru n t pod przyjęcie p raw dy, k tó rą m ia ł

jej objaw ić.

3. POUCZENIE

„O dpow iedział Jezus i rzek ł je j: każdy, kto p ije tę wodę, znow u będzie p ra g n ą ł: Lecz k to będzie p ił tę

w odę, k tó rą ja m u dam , nie będzie p rag n ą ł n a w ieki:

ale ta w oda, k tó rą ja m u dam , sta n ie się w nim źródłem w ody w y try sk a ją c e j ku żyw otow i w iecz­

n em u “ (w. 13, 14).

Co za w sp a n ia ła p e rsp e k ty w a d la kobiety, k tó ra p iła do d n a z k ie lic h a g rzechu i goryczy! W ykrzyk­

n ę ła : „P anie! daj m i tej wody, abym nie pragnęła, i tu czerpać n ie chodziła“, (w. 15). Było to w yznanie potrzeby i rozpozna,nie, że Jezus może tę potrzebę

zaspokoić.

4. WEZWANIE

T eraz nadchodzi kryzys. P ra g n ien ie osiąga swój szczyt. Dlaczego b y ła ona duszą p rag n ą cą? P oniew aż była grzesznicą i dopiero kied y przebaczono jej grzech, m ogła w y try sn ąć z jej serca w oda życia. J e ­ zus odsłonił całe jej życie grzechu. N ie łatw o jest sta n ą ć tw a rz ą w tw a rz ze sw oim grzechem i S am a­

ry ta n k a ch ciała się u k ry ć za b a rie rą różnic dzielącą S am a ry ta n i Żydów. A le u zn a ją c w Jezusie p ro ro k a nie za p ie ra się grzechu, i pom im o tych tru d n o ści J e ­ zus ob jaw ił się jej, jako M esjasz, którego i ona ocze­

kiw ała.

5. ODPOWIEDŹ

B yła to odpow iedź doskonała, zupełna. S a m a ry ta n ­ k a n aty ch m iast sta ła się gorliw ym św iadkiem C hry­

stusa, czego re z u lta te m było to, że Jezus spędził d w a d n i w ty m m iasteczku, gdzie w ielu w eń uw ierzyło.

Macaulay Belton

Z „ P e r s o n a l e v a n g e l i s m ” t ł u m . A . M a t i a s z u k

S łu ch ajcie audycji radiowej

„G łos Ewangelii z W arszaw y"

w k ażd y wtorek i so b o tę

na fali 31 m o godz. 1700

(10)

N a s z e Zbory i placówki na Ziem iach Odzyskanych

W m aju tego roku m ija dw udziesta p iąta rocznica zakończenia drugiej w o jn y św iatow ej, a tym sam ym p ow rotu do M acierzy starych piastow skich Ziem Z achodnich i Północnych, po w iekach odzyskanych. W odbudow anych w ysiłkiem całego N arodu m iastach i w ioskach Ziem O dzyskanych zn ajd u je się cały szereg Zborów i Placów ek Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego, z k tó ry ch większość rozpoczę­

ła sw oją pracę duchow ą n a ty ch tere n ac h już w pierw szych lata ch po w ojnie.

P ragniem y n a tym m iejscu dokonać k ró tk ie ­ go przeglądu naszych Z borów i Placów ek z n aj­

dujących się n a Ziem iach O dzyskanych:

W Barlinku, pow. M yślibórz zn ajd u je się Placówka, k tó ra adm in istracy jn ie należy do Zboru w Szczecinie. Choć już zaraz po zakoń­

czeniu w ojny zam ieszkało tu ta j kilka osób w ie­

rzących, Placów ka została zorganizow ana do­

piero w 1964 roku. N abożeństw a dom owe od­

b y w ają się w m ieszkaniu p ry w a tn y m członków Kościoła. K ierow nikiem Placów ki jest kazn.

W acław Janaszak.

W Bolesławcu, woj. w rocław skie istniała Placów ka, k tó ra w 1967 roku została p rze­

kształcona w sam odzielny Zbór. N abożeństw a odbyw ają się w m ieszkaniu p ry w a tn y m w nie­

dziele i św ięta o godz. 11.00 oraz w e środę o godz. 18.00. Przełożonym Zboru jest kazn. J u ­ lian W odała.

Białogard, woj. koszalińskie: Zbór pow stał w 1959 roku. N abożeństw a odbyw ają się w adap­

tow anej sali przy ul. Leśnej 10 w niedziele i św ięta o godz. 10.00 i 17.00 oraz w e środy o godz. 18.00 Przełożonym Zboru jest prezb.

P io tr Bronowicki.

W Biskupcu, woj. olsztyńskie istn ieje P la ­ cówka Zboru olsztyńskiego. N abożeństw a od­

byw ają się w dom u p ry w atn y m .

Brzeg, woj. opolskie: Zbór. pow stał w 1947 roku. N abożeństw a Zboru odbyw ają się w n ie­

dziele i św ięta (godz. 10.00 i 18.00) oraz w e czw artki (godz. 18.00) w kaplicy przy ul. Ło­

kietk a 6. Przełożonym Zboru jest prezb. Józef Suski, absolw ent C hrześcijańskiej A kadem ii Teologicznej w W arszaw ie. Jego poprzedni­

kiem n a ty m stanow isku b ył jego ojciec — b ra t M ieczysław Suski (zm. 1963), k tó ry także w ciągu p a ru kadencji b y ł członkiem R ady Z jed­

noczonego Kościoła Ew angelicznego.

Bukowiec, pow. Trzcianka, woj. poznańskie:

Zbór istnieje od 1946 roku. N abożeństw a odby­

w ają się o godz. 11.00 w niedziele i św ięta.

D ługoletnim przełożonym Zboru b y ł kazn. W ła­

dysław Czajko (zm. 1969).

W Bytomiu, woj. katow ickie bezpośrednio po w ojnie zam ieszkało kilku członków Kościo­

ła. Od kilk u n astu la t istn ieje tu ta j placów ka znajdująca się pod duchow ą i ad m inistracyjną opieką Zboru w Chorzowie. K ierow nikiem P la ­ cówki jest kazn. Józef Nicpoń.

W Choszcznie, w oj. szczecińskie m a sw oją siedzibę Placów ka Zboru w Stargardzie Szcze­

cińskim. N abożeństw a domowe odbyw ają się w m ieszkaniu p ryw atnym .

W Czaplach Wolnych i Duczowie Małym, pow. K luczbork zn a jd u ją się dw ie Placów ki Kościoła należące do Z boru w K luczborku.

Dzierżoniów, woj. w rocław skie: N abożeń­

stw a odbyw ają się w kaplicy p rzy ul. Kościusz­

ki 3. Przełożonym Zboru jest kazn. Ju lia n Ko- ziura.

Zbór w Elblągu istn ieje od początku la t pięć­

dziesiątych. N abożeństw a odbyw ają się w k a­

plicy przy ul. K osynierów G dyńskich 25. D łu­

goletnim przełożonym Zboru był b ra t F ranci­

szek Kom adowski, obecnie w stanie spoczynku.

Od 1969 roku przełożonym jest kazn. Stanisław K antorek.

Gdańsk: do 1953 ro k u istniały tu ta j dwa Z bory — Kościoła C hrystusow ego i Chrześci­

ja n W iary Ew angelicznej. W 1953 roku przeło­

żonym połączonego Zboru Zjednoczonego Ko­

ścioła Ew angelicznego został w y b ra n y prezb.

Sergiusz W aszkiewicz, zajm ujący poza tym stanow isko w iceprezesa R ady Kościoła i prez­

b ite ra dwóch okręgów : gdańskiego i koszaliń­

skiego. N abożeństw a odbyw ają się w odrem on­

tow anej w 1958 roku św iątyni pom enonickiej (zbudow anej w 1819 r.) przy ul. M enonitów 2, u podnóża B iskupiej Górki. Zbór gdański poza sw oją n orm alną p rac ą zborow ą gości co roku młodzież ze w szystkich Zborów Kościoła, k tó ra przebyw a tu ta j n a kursach biblijnych i um u ­ zykalniających organizow anych przez Radę Kościoła. K ierow nikiem zgoła w szystkich od­

byw ających się tu ta j kursów m łodzieżowych b ył b ra t Sergiusz W aszkiewicz.

Gliwice: Zbór pow stał pod koniec lat czter­

dziestych. Od 1965 r. przełożonym Zboru jest prezb. S tanisław R udnicki. N abożeństw a odby­

w a ją się przy ul. D w orcow ej 27.

Głubczyce, woj. opolskie: Zbór rozpoczął sw oją działalność w pierw szych latach po za­

kończeniu w ojny. Przełożonym Zboru od po­

czątku jego istnienia jest prezb. S tanisław M u- szczyński.

Gubin: w zw iązku z naw róceniem się k ilk u ­ n a stu osób w ty m mieście, w 1969 roku pow ­ stała konieczność zorganizow ania Placów ki, k tó ra podlega Zborow i w Zielonej Górze. N a­

bożeństw a odbyw ają się w m ieszkaniu p ry w a t­

nym .

Janowice W ielkie: Zbór posiada w łasną k a­

plicę przy ul. Św ierczew skiego 1. Zborow i pod­

lega Placów ka w Jeleniej Górze. P ra c u ją tu ta j B racia z braćm i M. Popław skim (przełożony Zboru) i T. Dedo (kierow nik Placów ki) na czele.

Kętrzyn, woj. olsztyńskie: Początek pracy Z boru stanow i d a ta 17 listopada 1945 roku.

Zbór zgrom adza się na nabożeństw a w kaplicy przy Pow stańców W arszaw y 33. D ługoletnim przełożonym Zboru był st. prezb. Teodor M ak­

symowicz, k tó ry przez kilka kadencji pełnił

(11)

obowiązki sk arb n ik a R ady Kościoła, a a k tu a l­

nie jest w dalszym ciągu prezb iterem okręgo­

w ym w woj. olsztyńskim .

W Kopcach, pow. Lubsko zn ajd u je się P la ­ ców ka należąca do Zboru zielonogórskiego.

N abożeństw a w Koszalinie odbyw ają się w niedziele i św ięta o godz. 11.00 i 18.00 oraz w e czw artki o godz. 18.00 w kaplicy p rzy ul. Zw y­

cięstw a 127, k tó rą Zbór otrzym ał w użytkow a­

nie dnia 1 lipca 1954 roku. Przełożonym Zboru jest prezb. J a n Rudkow ski, k tó ry od dwóch k a ­ dencji jest rów nież członkiem R ady Kościoła.

W K orszach, woj. olsztyńskie zn ajd u je się Placów ka należąca do Zboru w K ętrzynie.

K rępsk, pow .Człuchów, woj. koszalińskie:

Zbór istn ieje od roku 1947. P raca n a ty m te re ­ nie została rozpoczęta przez re p a tria n tó w z N ow ogródczyzny. Od początku istn ien ia Zboru jego przełożonym jest b ra t M arian K u rjan.

Krosno Odrzańskie — to jed n a z kilku p la­

cówek Zboru zielonogórskiego.

Kluczbork, woj. opolskie: Do 1969 roku członkowie naszej w spólnoty kościenej za­

m ieszkali w ty m m ieście należeli do Zboru w W ierzbicy Dolnej, pow. K luczbork. W związku z rozw ojem pracy duchow ej pow stała potrzeba zorganizow ania sam odzielnego Zboru, k tó ry na swego przełożonego w y b ra ł b ra ta P io tra B rzo­

zowskiego.

Zbór w Legnicy pow stał w 1945 roku. N a­

bożeństw a zborow e odbyw ają się w kaplicy przy ul. H enryka Pobożnego 7. Zbór posiada kilka podległych sobie placów ek poza Legnicą.

Przełożonym Zboru jest prezb. A leksander M ańkowski, k tó ry poza ty m pełni obowiązki członka R ady Kościoła i p rez b ite ra okręgu wrocławskiego.

Liwa, pow. O stróda: Placów ka Z boru w Ostródzie.

Lidzbark Warmiński: Zbór pow stał w 1946 roku. W latach 1948— 49 m ieścił się tu ta j Dom S ierot prow adzony przez b. Z jednoczenie Ko­

ściołów C hrystusow ych. N abożeństw a odbyw a­

ją się w kaplicy przy ul. Św ierczew skiego 5.

Przełożonym Zboru jest prezb. M ikołaj M a- karczuk.

Lwówek Śląski i Lubań: Zbory w spółpracują ze sobą. Zbór w L ubaniu do 1966 roku b ył P la ­ cówką. Przełożonym Z boru w e Lw ów ku jest kazn. S tefan K uśnierz, a br. C ezary K iew ra z tegoż Zboru pełni ostatnio obowiązki przełożo­

nego Zboru w Lubaniu.

We Lw ów ku nabożeństw a odbyw ają się przy S togryna 1, a w L ubaniu — w m ieszkaniu p ry ­ w atnym .

Łobez: Zbór istn ieje od 1945 roku. N abożeń­

stw a odbyw ają się w niedziele i św ięta oraz w piątki w kaplicy p rzy ul. B ie ru ta 46. Przełożo­

nym Zboru jest prezb. J a n Z bigniew S typuł- kowski.

Namysłów: Zborow i służy jako przełożony br. J a n Szafraniec, zam. w Oleśnicy. Przez dłuższy okres czasu zgrom adzano się tu ta j w kaplicy przy ul. Dubois 6- Obecnie czynione są staran ia o jej zam ianę na m niejsze pom ieszcze­

nie.

W Niekazanicach, pow. Głubczyce nabożeń­

stw a zborow e odbyw ają się w niedziele i św ięta oraz jed en raz w tygodniu. Obowiązki przeło­

żonego pełni od początku br. Ludw ik Muzia.

N abożeństw a Zboru w N ysie odbyw ają się w kaplicy p rzy kościele ew angelickim przy ul.

Chodowieckiego. Przełożonym Zboru jest br.

Józef Kiszą.

Oleśnica: Zbór pow stał z dom owych nabo­

żeństw , k tó re zaczęły się odbyw ać w 1945 roku.

W i960 roku Zbór otrzym ał praw a w spółużyt­

kow ania św iątyni przy ul. Łużyckiej, którą w ielkim nakładem pracy i środków odrem onto­

wał. Przełożonym Z boru jest prezb. Stefan Kozłowski. Zbór posiada placów ki w W yszo­

grodzie, Buczynie (pow. Oleśnica) i N iedarach (pow. Trzebnica).

W Olsztynie polski Zbór istn ieje od 1945 ro­

ku. N abożeństw a odbyw ają się od początku w kaplicy przy ul. W arm ińskiej 23. Przełożonym

Z boru jest prezb. M ikołaj K orniluk.

W Opolu Zbór zgrom adza się na nabożeń­

stw a w kaplicy p rzy Pasiecznej 12. Służy Zbo­

row i jako przełożony br. Józef K rystoń.

Ostróda: Zbór został zorganizow any w 1958 roku. Istn ieje tu ta j także K ościelny Dom S ta r­

ców „B etan ia” . B ra t K azim ierz Chojnacki jest przełożonym tam t. Z boru oraz kierow nikiem D om u Starców . Siedziba Zboru i Domu S ta r ­ ców m ieści się przy ul. 1 D yw izji W P 5.

Zbór w Prudniku, woj. opolskie: M archlew ­ skiego 8. Przełożonym Zboru jest br. Adolf P a ­ luch.

Skwierzyna: P rzełożonym Z boru jest br.

M ieczysław Oświeciński.

Zbór w Słupsku jest użytkow nikiem kaplicy p rzy Długosza 24. Przełożonym Zboru jest prezb.

E dw ard Pruszkow ski. Zbór posiada placów kę w M iastku.

Szczecin: Początek pracy ew angelicznej w ty m m ieście przy p ad a na rok 1946. Do 1953 roku istniały tu ta j dw a Z bory: chrześcijan w ia­

ry ew angelicznej i ew angelicznych chrześcijan.

N abożeństw a Z boru odbyw ają się w niedziele i św ięta oraz dw a razy w tygodniu w dnie pow szednie w kaplicy zborow ej przy ul. W a­

w rzy n iak a 7. Przełożonym Zboru jest prezb.

A leksander Rapanowicz, k tó ry jest także sk arb ­ nikiem R ady K ościoła w y b ran y m n a to stam >

w isko na VI Synodzie.

W Szczytnie, woj. olsztyńskie Zbór nasz pro­

wadzi sw oją działalność od 1947 roku. Nabo­

żeństw a odbyw ają się w kaplicy przy ul. W oj­

ciecha 3. Obowiązki przełożonego Zboru pełni kazn. Józef Ostaszewski.

W Stargardzie Szczecińskim nabożeństw a odbyw ają się przy ul. N adbrzeżnej 1. Przełożo­

nym Zboru jest br. M ieczysław Ziomko.

Św idnica: przełożonym Zboru jest br. Stefan P ynda.

Świebodzin, woj. zielonogórskie: Nabożeń­

stw a odbyw ają się przy ul. Łużyckiej 2. P rze­

łożonym Zboru jest br. J a n Kozłowski.

Wierzbica Dolna, pow. K lu czb o rk : Nabożeń­

stw a odbyw ają się w dom u pryw atnym . Prze­

łożonym Zboru jest br. Bolesław Garbowski.

(dokończenie na str. 14)

Cytaty

Powiązane dokumenty

L.p.. Wysokość dodatku funkcyjnego dla dyrektora, w granicach stawek określonych tabelą ustala prezydent, uwzględniając m. wielkość szkoły, jej warunki organizacyjne,

1) Dział podległy jest zastępcy dyrektora SCK. 2) Głównego księgowego SCK zatrudnia i zwalnia dyrektor SCK po zasięgnięciu opinii Prezydenta Miasta. 3) Główny księgowy SCK

Regulamin organizacyjny Stargardzkiego Centrum Kultury w Stargardzie Szczecińskim określa jego organizację wewnętrzną , główne zadania działów Stargardzkiego

Przedsiębiorcy, którzy otrzymali pomoc na utworzenie nowych miejsc pracy są zobowiązani przedstawić Prezydentowi Miasta Stargard Szczeciński informację o wysokości

JeŜeli korespondencja / dokumentacja dotyczy spraw wchodzących w zakres działania (czynności) róŜnych działów bądź pracowników, przekazuje się ją działowi lub

do tego Kościoła przyłączyli się zielonośw iątkow cy, w r. Podobne ośw iadczenie złożył

Jednakże słuchając niektórych kazań n ab iera się w rażenia, że problem em tym in te resu ją się głów nie słuchacze i czytelnicy, a nie kaznodzieje.. Bez,

N ie można być dzieckiem Bożym, a nie być solą ziemi, światłością świata i listem