• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1970, nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1970, nr 10"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N

EWANOELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Bok z a ło ż e n ia 1 9 2 9 W a rs z a w a ,

Nr 10 p a ź d z ie rn ik 1 9 7 0 r.

SZKICE B IB L IJN E CZYŚ JUŻ ZBA W IO N Y ?

„OTO W SZYSTKO NOW E C ZY NIĘ”

ŚW IADECTW O

UROCZYSTOŚĆ E K U M EN IC ZN A W G D A Ń SK U

BÖG CZYŻBY N IE M IA Ł SŁYSZEĆ W Y BR A N Y C H SW OICH?

EUSEB IA OCKNĄŁ SIĘ BÓG W OŁA CIEBIE K R O N IK A

M ie się c z n ik „ C h r z e ś c ija n in ” w y s y ła n y Jest b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie c z a s o p ism a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o f ia rn o ś ć C z y te l­

n ik ó w . W s z e lk ie o f ia r y n a c z a so p ism o w k r a j u , p r o s im y k ie r o w a ć n a k o n to : Z je d n o c z o n y K o śció ł E w a n g e lic z n y : P K O W arsz a w a , N r 1-14-147.252, z a z n a c z a ją c cel w p ła ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ­ r y w p ła c a n e za g r a n ic ą n a le ż y k i e r o ­ w ać p rz e z o d d z ia ły z a g r a n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p ie k i, n a a d r e s P r e z y ­ d iu m R a d y Z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a - g ó rn a 10.

W ydaw ca: P rezydium R ady Z jed n o­

czonego K ościoła E w an geliczn ego.

R edaguje K o leg iu m w n astęp u jącym składzie: J ózef M rózek (Red. nacz.), M ieczysław K w iecień (seltr.), Z dzi­

sła w R epsz, E dw ard C zajko, Jan T o łw iń sk i. A d res R ed a k cji i A d m i­

nistracji: W arszaw a, u l. Z agórna 10.

T elefon R edakcji: 29-52-61 (w ew n . 9). M ateriałów n a d esła n y ch n ie zw raca się.

RSW „Prasa”. W arszaw a, S m olna 10/12. N a k ł. 5000 egz. O b j. 2,5 a rk .

Z am . 1596. K -96.

„SZKICE BIBLIJNE”

Taki ty tu ł nosi najnow sza pozycja, w y d an a przez naszą Społecz­

ność, przeznaczona przede w szystkim dla w ychow aw ców i n a u ­ czycieli Szkół Niedzielnych, rodziców oraz szerokiego k ręgu osób in teresu jący ch się i zajm ujących się chrześcijańskim w ychow a­

niem dzieci.

„Szkice” w ydane zostały techniką pow ielaną, m ają dosyć drobną ale bardzo w y raźn ą czcionkę oraz k artonow ą opraw ę (to ostatnie zwłaszcza, jest pew nym m ankam entem ). „Szkice b ib lijn e” skła­

da ją się z dw óch części.

Zeszyt pierw szy posiada objętość ponad 320 stron, a n a jego treść składają się następ u jące m a te ria ły :

1) B ardzo prak ty czn y k o m entarz do pow szechnie znanej „K sią­

żeczki bez słów w obrazach” (opowiadanie i w yjaśnienie znacze­

nia złotej stro n y czyli o n ie b ie ; czarnej — o g rze c h u ; czerw onej — 0 krzyżow ej ofierze Pana, białej — czyli o czystym sercu, i zielo­

nej — czyli o w zrastan iu w łasce Bożej. N a końcu każdego opo­

w iadania zn ajd u je się bardzo proste zastosow anie p raw d y ew an­

gelicznej dostosow ane do poziom u m yślenia i odczuw ania dzieci).

Rozdzialik te n uzup ełn iają w iersze przeznaczone do nauki pam ię­

ciowej .

2) „Życie p a triarc h ó w ” — to w y b ra n e katechezy biblijne oparte na księdze Genesis, obejm ujące sw ym zasięgiem okres od stw o­

rzenia św iata do h isto rii Józefa i braci.

3) K atechezy oparte n a tek stach poszczególnych ksiąg now otesta- m entow ych, zbudow ane w form ie opow iadań o w spółczesnych w ydarzeniach z życia dzieci; ten rozdział nosi t y t u ł : „Zgubiony 1 znaleziony”.

(N.B. przy większości opow iadań um ieszczone zostały inform acje w jaki sposób korzystać z pom ocy flanelogram u).

4) O pow iadania osnute w okół tekstów ew angelicznych o zw iasto­

w aniu, narodzeniu i życiu Jezu sa C h rystusa (14 szkiców obejm ują­

cych początkow y okres życia i działalności Pana) oraz

5) K ilka ciekaw ych opow iadań (trochę egzotyki) pod w spólnym ty tu łe m „A ni węże, ani m ęd rcy ”.

Zeszyt drugi jest o połowę cieńszy (liczy tylko 152 strony) a jego treść stanow ią w iersze, zajm ujące pierw szych 30 stron, oraz szeroko rozbudow ane, in teresu jące opow iadanie, czy może lepiej b u dująca opowieść pt. „Podróż do Złotego M iasta” — napisana przez K arolinę Rusz. Z powyższego w ynika, że pierw sza część

„Szkiców b ib lijn y ch ” m a zdecydow anie c h arak ter dydaktyczny, dru g a natom iast — przynosząc zbiór okolicznościowych w ierszy i interesujące, napisane pięknym językiem , opow iadanie — m a

ch a ra k te r dobrej le k tu ry uzupełniającej.

Cena obydw u zeszytów w ynosi zł 30.— (przy czym nasz Dział W ydaw niczy nie sprzedaje „Szkiców ” oddzielnie, poniew aż są one pom yślane jako całość).

N adto pragniem y podkreślić, iż „Szkice b ib lijn e ” są pozbawione wszelkiej w yznaniow ości po prostu są chrześcijańskie i z pożyt­

kiem m ogą być używ ane przez w szystkie chrześcijańskie Społecz­

ności; ta k więc dziełko to m a w najlepszym sensie c h a ra k te r eku­

m eniczny. Polecam y w szystkim . N akład nie jest duży.

2

(3)

Czyś ju ż zb aw io n y ?

Jeśli chcem y poznać Tego, któ reg o Im ię ta k wiele ludzi w y m aw ia odruchow o, najczęściej bez znajomości, często bez szacunku ■—■ czytać musimy Jego św ięte Słowa. P rzeczy tajm y teraz, co pisze Jeg o 'sługa- w ie rn y P aw eł A postoł o Bogu, Zbaw icielu naszym : „ K tó ry chce, aby wszyscy b yli zbaw ieni .i k u znajom ości p raw d y przyszli, boć jed e n je st Bóg, jed en także p o śre­

dnik m iędzy Bogiem i ludźm i, człow iek C hrys­

tus Jezus, k tó ry dał isamego S iebie n a okup za w szystkich w e w łaściw ym czasie, n a com ja jest postanow iony za kaznodzieję i A postoła ... za nauczyciela pogan w w ierze i w p raw d ź ie ” (I Tym. 2,4— 7).

W tak ich słow ach P aw eł Apostoł, pisząc swój list do T ym oteusza, objaw ia w ielką ta je m ­ nicę miłości Bożej k u grzesznikom , k tó ry c h p ra ­ gnie uchronić przed po tęp ien iem w iecznym .

W ieść to niesłychana, m iłość Boża nie do pojęcia, że te n sp raw ied liw y i św ięty Bóg chce patrzeć na stw o rz e n ie ISw-oje, Ina człow ieka zbrudżonego grzechem i b u n tu jąceg o się p rz e ­ ciw Jego miłości, Słow u i praw dzie, k tó re obja­

wił n am Bóg w św iętej osobie Syna Sw ojego — Jezusa C hrystusa!

W iele ludzi m niem a, dając też ty m m yślom w yraz w słow ie i w piśm ie, że P a n Bóg — to surowy, bezw zględny Sędzia posuw ający się nieraz aż do o k rucieństw a w obec Sw ego stw o­

rzenia. Ileż to razy m ożna było słyszeć, że tu i tam m ów iono: O, gdyby Bóg b y ł n a niebie, to czy dopuścił by, aby isię s ta ła ta k a rzecz? Al­

bo: czyż to m ożliw e, aby coś podobnego mogło się w ydarzyć, gdyby Bóg b y ł d obry i m iło sier­

ny? A tak ie sądy są w ypow iadane praw ie zaw ­ sze w obliczu sytuacji, k tó ra b y ła w ynikiem działania człow ieka n ie liczącego się z Bogiem i Jego słowem. N ie dziw im y się jed n a k tak im słowom, bo cóż m oże o Bogu pow iedzieć słusz­

nego człowiek, k tó ry Go nie zna.

Przecież sam A postoł Paw eł, gdy jeszcze był Saulern, m niem ał, że zna Boga i służy Mu gorliwie, I dopiero P an Bóg ukazał m u ta m opo­

dal Damaszku, w jak w ielkim błędzie żył nie znając Boga i Je g o woli. S aul m niem ał, że zna Słowo Boże li rozum ie je, i dlatego zna i ro­

zumie wolę Bożą. A tym czasem P a n Bóg u k a ­ zał mu, że był prześladow cą sług Bożych i prze­

ciwnikiem Boga. I zam iast n a g ro d y —■ jak mniemał Saul — czekało go p o tęp ien ie w ieczne za prześladow anie Jezu sa C hry stu sa i Jego

dzieci. Ale P a n Bóg je s t Miłością. Chciał zba­

w ie n ia Saula. Chciał, aby i on do poznania p raw d y przyszedł.

I Stało się tak . U k azała się 'S auł owi n a d ro ­ dze do D am aszku — P ra w d a i M iłość Boża.

U kazał się m u Jezus C hrystus, o k tó ry m m nie­

mał, że n ie żyje, bo przecież był ukrzyżow any.

A gdy sp o tk ał Saul praw d ę Bożą, blask jej był ta k w ielki, że oślepł, ale w tejż e chw ili po­

znał Bożą p raw d ę o sam ym sobie, o sw ym s ta ­ nie grzechu i zguby, a co najw ażniejsze zoba­

czył i poznał swego osobistego Zbawiciela, któ­

ry m a moc zbawić, ułaskaw ić i ocalić od zguby w iecznej każdego grzesznika, i jego sam ego też.

I ta k stał się Saul now ym człowiekiem , P a ­ w łem — A postołem P a n a Jezu sa C hrystusa.

S tał się now ym człow iekiem , k tó ry poznał i P a ­ n a i Jeg o wolę. S tał się św iadkiem w iernym każdego słowa, któ re usłyszał od P a n a Je zu ­ sa, k tó ry go zasłonił przed straszn y m sądem spraw iedliw ości Bożej.

I odtąd Paw eł, gdy m u Bóg w zrok p rzy ­ wrócił, począł chodzić i opowiadać wszędzie i w szystkim , k to słuchać chciał — o Bożym zba­

w ien iu z łaski objaw ionej grzesznikom w Oso­

bie P a n a Jezusa, Zbaw iciela i jedynego P ośred­

n ika m iędzy grzesznym człow iekiem ä Bogiem Oj-cem śpraW idJiw ym li m ieszkającym w c h w a ­ le nied o stęp n ej. P a w e ł A postoł opow iadał w ięc o ty m , co p rzeżył z Bogiem a też to, co- mu P a n objaw ił. On w iedział najlepiej, k to go w y ­ baw ił od śm ierci w iecznej, k to był jego O rędo­

w nikiem przed tro n em spraw iedliw ości Bożej, i P ośrednikiem m iędzy człow iekiem grzesznym a tro n em łaski Boga-Ojca. I dlatego Paw eł św iadczył jasno i prosto o swoim Zbaw icielu:

„ja w iem , kom um uw ierzył...” .

I od swego P an a i Zbaw iciela w ziął obja­

w ienie woli Bożej, iż „chce Bóg, aby wszyscy ludzie byli zbaw ieni...” . W iedział też, że nie po­

w iedział Pan, iż chce zbawić jakąś specjalną k ateg o rię osób, ale że pragnie, aby n ik t nie m u ­ siał być potępiony n a spraw iedliw ym sądzie Bożym, przed k tó ry m każdy człow iek stanąć m usi.

P a n Jezus przyszedł na ziemię, aby zbawić człowieka, i -oznajmił, że w y k o n u je wolę Ojca, k tó ry chce, aby człow iek nie został potępiony, ale aby żył wiecznie. P aw eł Apostoł mówi to,

(4)

czego nauczył go Jezus C hrystus, a więc p rze ­ de w szystkim , że „chce Bóg, aby w szyscy lu ­ dzie byli zbaw ieni” ! W szyscy ludzie, a w ięc my, to znaczy każdy z nas, i ja k tó ry to piszę, ale i ty, k tó ry to czytasz.

Ten, k tó ry pisze te słow a, pisze je dlatego właśnie, że sam kiedyś u w ierzy ł tem u, co P an Jeizuis m ów i, a u w ie rz y w sz y dożył 'zbaw ienia przez P a n a Jezu sa C h ry stu sa. A ty, k tó ry czy­

tasz te słowa, jesteś już zbaw ionym człow ie­

kiem ? A je śli nie, to zalsltanów Isiię n a d sw ym stanem i przyszłością teraz, póki czas łaski Bo­

żej jeszcze trw a. Bo ju tro może być za późno.

A m oże ci w ia ry b rak ? Możeś do in n y ch po­

średników o zbaw ienie u d a w a ł się a nie do sa­

mego P a n a Jezu sa? W spom nij n a słow o A po­

stoła Paw ła, że jed en jest p o śred n ik m iędzy

ludźm i a Bogiem, a jest nim P a n Jezus C h ry ­ stus.

Jeśli pragniesz zbaw ienia, jeśli .pragniesz pójść do N ieba, aby być z P a n e m Jezu sem na zawsze, p rzy jd ź dziś do Zbaw iciela w m odlitw ie serdecznej i poproś Go, aby ci przebaczył tw oje grzechy i dał przeżyć radość i pew ność zbaw ie­

nia Bożego. A co piszem y jest zgodne z tym , co m ówi A postoł J a n w sw ym pierw szym Li­

ście: „K to w ierzy w S y n a Bożego, m a św iade­

ctw o sam w sobie... a toć jest św iadectw o, iż n am Bóg dał żyw ot w ieczny, a te n żyw ot jest w Synu Jego... K to m a S y n a Bożego — m a ży­

w ot; kto n ie m a S yna Bożego — nie m a żyw o­

ta ” . Poproś więc, aby dziś zam ieszkał S yn Bo­

ży, P a n Jezus, w tw y m sercu, a dziś będziesz zbawiony.

B rat Z d zisław

U R O C Z Y S T O Ś Ć W Z B O R Z E W SUCHEJ

„Oto wszystko now e czynię"

(Obj. 21,5)

W sobotę, d nia 18 lipca 1970 r. dał nam P an możliwość pow itać w naszym zborze w S u­

chej G órnej zacnych gości — członków m łodzie­

żowego chóru m isyjnego z B ratysław y.

B racia i siostry przyjechali do nas, ażeby pieśnią, św iadectw em i w ierszem opow iadać o cudow nej m ocy łaski Bożej, przynosząc jedno w ielkie pragnienie uw ielbiania Zbawiciela, P a ­ na Jezusa C hrystusa. Chcąc w te n sposób p rze­

żyć część swego u rlo p u n a Śląsku, m ieli n a ­ dzieję, że też sami wzbogaceni będą duchowo.

P a n Bóg p rzyznał się do ich usługi, n a p e ł­

niając serca ich i naisze w ielką radością i bło­

gosław ieństw em . K ażdy z dw u n astu w y k o n a­

ny ch program ów m ożna nazw ać w ielkim du­

chow ym przeżyciem . D oskonała in te rp re ta c ja odpow iadała w spaniałości zw iastow anego Sło­

w a Ew angelii. W Suchej G órnej usługiw ali nasi drodzy pięciokrotnie, a kiedy pożegnać ich przyszło, popłynęły łzy miłości p raw ie z w szy­

stkich oczu.

T rudno w k ró tk iej n o tatce przekazać choć cząstkę cudow nej atm osfery społeczności b ra t­

niej, k tó rą oddychaliśm y. Nie m ożna słowem określić żalu, k tó reg o pełne by ły serca w chw ili rozstania. N ie m a innego sposobu p rzekazania serdecznej wdzięczności, oprócz pochw alnej i dziękczynnej m odlitw y.

Członkowie chóru — to m łodzi absolwenci w yższych uczelni i studenci z B ra ty sła w y : in­

żynierow ie, lekarze, nauczyciele, praw nicy i in ­ ni. W szyscy złączeni stanow czym pragnieniem w ierności w naśladow aniu P an a Jezusa; szcze­

rzy — w w yznaw aniu w łasnej biedy, radośni i św ietni •—■ w opow iadaniu o potędze Bożej miłości. Stali się dla nas pod w ielom a w zględa­

m i w zorem godnym naśladow ania. D ziękujem y Bogu za to, że ich posłał do nas.

W chwili rozstania uśw iadom iliśm y sobie, że P a n Bóg dał nam przeżyć cały tydzień w a t­

m osferze, o k tórej by pow iedzieć m ożna, że był to przedsm ak nieba. Jakże będziem y szczęśliwi tam , w w iecznym m ieście niebiańskim , skąd nigdzie już nie potrzeba będzie odjeżdżać, gdzie nie skończą się dni urlopu, a w ysław ianie Zbaw cy będzie naszym stałym zajęciem .

4

(5)

Goście nasi zb ierali się codziennnie w d o ­ m u m odlitw y. W godzinach przedpołudniow ych rozw ażali Słowo Boże i ćwiczyli się w śpiew ie.

W chw ilach pośw ięconych m odlitw ie zanosili przed Boga swe p ragnienia, i troski, i p rośby o błogosławieństwo dla słuchaczy, i dla siebie.

Na czw artkow e nabożeństw o ew angelizacyjne zaprosili też w ielu w te n sposób, że odw iedzili w szystkie dom y w okolicy D om u Zborowego.

Wielu n aszych sąsiadów skorzystało z ich św ia­

dectw a i w ierzym y, że ten zasiew E w angelii przyniesie owoce.

C ieszym y się, że nasz now y Dom Zborow y był przez ten tydzień dobrze w y k o rzystany, bo goście nasi jed y n ie n a noclegi odchodzili do rodzin m ieszkających w pobliżu. Sam i bardzo byli wdzięczni za to gościnne przyjęcie.

W 'Suchej G órnej, Cieszynie, Tyrze, Stona- wie, Opawie i w G ródku skorzystało z usługi braci łąćznie około 2000 słuchaczy. Rzecz jasna, że wszyscy — śpiew acy, re c y tato rzy , d y ry g e n t- ka i b rat Jurczo, k tó ry usługiw ał Słowem, sta ­ rając się usłużyć zawsze jak najlep iej — m u sie ­ li dać z siebie w iele sił. O fiarność tą P a n Bóg pobłogosławił, zsyłając pow iew D ucha Ś w ięte­

go, k tó ry p rzen ik ał nasze serca, um ysły i wolę.

K ażde sp o tkanie dzieci Bożych jest w ielkim przeżyciem . Społeczność dziedziców obietnic Pańskich jest św iętą społecznością. T ak było i

ty m razem z nam i, bo Bóg napełniał nasze ser­

ca radością i Wdzięcznością, n a um ysł zlewał św iatło swojej m ądrości a nasza wola podda­

w ała się w pokorze m ocy D ucha Świętego.

W czasie przygotow ań tego spotkania m o­

dliliśm y się o to, aby chociaż jednej duszy roz­

błysnęło św iatło zbaw ienia. P a n Bóg w ysłuchał te prośby. S łuchając św iadectw a dziewczyny, k tó ra dw adzieścia lat przeżyła w niew ierze, a teraz, poznaw szy zacność społeczności ludu Bo­

żego, p rag n ie do niej należeć prosiliśm y Pana, aby dokonał w niej ja k n ajprędzej cudu now e­

go narodzenia. W ierzym y, że stanie się to n ie ­ baw em .

T ru d n o w yliczyć w szystko, co z skarbca Bożej dobroci otrzym aliśm y. C hw ała Bogu za.

d a r życia w iecznego, za w olność z kajdanów grzechu, za pokój, za uspraw iedliw ienie grzesz­

ników przez o fia rę Jezu sa C h rystusa n a Golgo­

cie; chw ała Bogu za b r a c i w w i e r z e , za to, że są dla nas żyw ym św ia d e c tw e m 1 realności obietnic Bożych, k tó ry ch ani tysiąclecia nie po­

zbaw iły ożyw iającej mocy.

W dzięczni Bogu za te w ielkie dary, p ra g ­ niem y podzielić się radością z w szystkim i czy­

telnikam i „C hrześcijanina” .

Cieszcie się razem z nam i i w szyscy w spól­

nie w ielbijm y Boga.

J ó z e f M rózek (Z aolzie, CSRS)

Świadectwo

Z b liż a się r o k s z k o ln y i m ó j s y n e k ro z p o c zy n a n a u kę. W z w ią z k u z tym , od d łu ż s z e g o c za su n ie p o k o i­

ła m się, co b ę d zie z m o im d z ie c k ie m w s z k o le , j a k ono b ę d zie się z a c h o w y w a ło . P o w o d e m m o ic h o b a w b yło to, ż e s y n e k je s t tr u d n y m d z ie c k ie m , o b a rd zo ż y w y m te m p e r a m e n c ie i z ły c h ce c h a c h c h a r a k te r u . C zęsto s ły ­ sza ła m n a n ie g o s k a r g i i r ó ż n e u w a g i n a je g o te m a t.

C zęsto te ż sa m a ła p a ła m go n a r ó ż n y c h z ły c h u c z y n ­ kach. B a rd zo b o la ła m n a d ty m , j a k te ż w ie le zn o s iła m w s ty d u i u p o k o r z e n ia z te g o p o w o d u . N a jg o r z e j b o ­ lało m n ie to, ż e ja je s te m c h r z e ś c ija n k ą , a m o je d z ie c ­ ko ro b i ty le zg o rsze n ia . C zęsto je d n a k k a r c iła m go, tłu m a c z y ła m m u i w ogóle co b y ło w m o je j m o c y to ro b iła m z tą m y ś lą , że B óg go k ie d y ś z m ie n i. M y ś l je d n a k o ty m , że ta k i tr u d n y c h ło p ie c p ó jd z ie do s z k o ­ ły w p r a w ia ła m n ie w p rz e r a ż e n ie . W y o b r a ż a ła m ju ż sobie, ja k często b ęd ę w z y w a n a do s z k o ły , ja k często trze b a b ę d zie n a p r a w ia ć r ó ż n e s z k o d y m o r a ln e i m a ­ te ria ln e p r z e z n ieg o w y r z ą d z o n e . Z a c z ę ła m w ię c g o rą ­ co p ro sić B oga, ż e b y w e jr z a ł n a sła b o ści m e g o d z ie c k a i na m o ją b e zr a d n o ść i ż e b y z m ie n ił jeg o serce je s z c z e przed jeg o p ó jś c ie m do sz k o ły .

J e d n o c ze ś n ie z r o z u m ia ła m , że m u s z ę d z ie c k u ograniczyć s w o b o d ę i b a w ie n ie się z p o d o b n y m i d z ie ć ­ m i. Z a c zę ła m w ię c e j sa m a z n im c h o d zić i w ię c e j p o ­ św ięcać m u czasu. C a łk o w ic ie je d n a k n ie m o g ła m z a ­ bronić m u od cza su do cza su p o b a w ić się z d zie ć m i,

g d y ż n ie d a w a ł m i s p o k o ju . W te d y je d n a k , g d y m u p o z w o liła m n a to, b y ł p o d m o ją o b serw a cją .

P e w n e g o r a z u u s ły s z a ła m , ja k m ó j s y n e k w o ła z a p e w n y m c h ło p c e m : „ grubas, g ru b a s”. C h ło p iec te n z a c z ą ł się o b u rz a ć i o d p o w ia d a ć. Z a w o ła ła m w ię c n a - n a ty c h m ia s t s y n a do d o m u , p o r z ą d n ie go s k r z y c z a ła m z a to, a p o te m w y tłu m a c z y ła m m u , że c z ło w ie k — to B o że s tw o r z e n ie i g d y o n się n a ś m ie w a z k o g o k o lw ie k , to p r z e z to ja k b y p o tę p ia ł B oga za to, że ź le u k s z ta ł­

to w a ł c z ło w ie k a . P r z e z to — m ó w iła m d a le j — z a s m u ­ ciłeś B oga i to te ż, ja k w s z y s tk ie in n e g rze c h y , z o ­ sta ło za p is a n e w tw o je j k sią żc e ży c ia , z a co b ęd ziesz m u s ia ł k ie d y ć o d p o w ia d a ć . T a k ic h i te m u p o d o b n y c h tłu m a c z e ń b y ło w ie le . T y m r a z e m ta k ż e k a z a ła m s y n ­ k o w i u k lę k n ą ć i w m o d litw ie p o p ro sić o p rze b a c ze n ie , sa m a te ż się s k u p iła m i p ro s iła m P ana o ła s k ę i o z m ia ­ n ę serca m e g o d z ie c k a . G d y ta k p r z e z c h w ilę m o d li­

liś m y się, n a g le s y n e k w y c ią g n ą ł r ą c z k i do g ó ry i z a ­ czą ł k r z y c z e ć : „B oże, B o że p r z e b a c z !”. P r z e z c h w ilę ta k w o ła ł, a n a s tę p n ie p o d e r w a ł się z k o la n i zaczął' s k a k a ć z ra d o ści m ó w ią c n a w p ó l śp ie w a ją c o : „M oja k s ią ż k a je s t c zysta , J e z u s z a m ie s z k a ł w m o im sercu, m a m w ie lk ą ra d o ść ”.

J a ze szc zę śc ia p ła k a ła m i d z ię k o w a ła m B o g u za w y s łu c h a n ie m o d litw y . T e ra z, choć m ó j s y n e k je s t n a ­ d a l ż y w y i w e so ły , m a je d n a k w se r c u b o ja ź ń B ożą i je s t m i o w ie le ła tw ie j go w y c h o w y w a ć ; je s t g rz e c z­

n ie js z y . G d y m u się w y d a r z y ło k ie d y ś m a łe p r z e w i­

n ie n ie , czu ł, że o tr z y m a ka rę, to sa m u k lą k ł i za czą ł p ro sić o p rz e b a c ze n ie ,

M.R.

(6)

U roczystość ek u m en iczn a w G d ań sk u

10 maja br. odbyło się w Gdańsku zgromadzenie ekum eniczne po­

święcone 25 rocznicy zakończenia II w ojny światowej oraz po­

wrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Polski. Zgromadzenie to zostało zorganizowane przez K ościoły chrześcijańskie stworzyszo- ne w Polskiej Radzie Ekumenicznej.

Przed południem chrześcijanie należący do K ościołów członkow­

skich PRE brali udział w nabożeństwach w swoich świątyniach;

po południu natomiast duchowni oraz w yznaw cy Kościołów chrze­

ścijańskich zrzeszonych w PRE udali się na W esterplatte, gdzie złożono symboliczne w ieńce przed pomnikiem Obrońców W ybrze­

ża. Po złożeniu kwiatów, o godz. 17 rozpoczęła się uroczysta aka­

demia w sali Technikum Łączności (mieści się nie opodal słynnej Poczty Polskiej). W tej uroczystej akademii w zięli udział przedsta- ciele Kościołów członkowskich Polskiej Rady Ekumenicznej, przedstawiciele władz j^aństwoiwych oraz licznie zgromadzeni członkowie Kościołów. W stępne, okolicznościowe przemówienie w ygłosił prezes Polskiej Rady Ekumenicznej — ks. bp Jan N ie- wieczerzał. Główny referat w ygłosił ks. sen. Waldemar Lucer (Ko­

ściół ew.-Iuterański). W obszernym referacie ks. Luder przypom­

niał wydarzenia z lat w ojny i okupacji, martyrologię polskiego na­

rodu, który poza strasznymi zniszczeniami m aterialnymi stracił prawie 6 m ilionów swoich obyw ateli. Nawiązując do kw estii po­

wrotu Ziem Zachodnich i Północnych do Polski, mówca stw ier­

dził, iż powrót tych terenów „... jest aktem sprafwiedliwoścj. dzie­

jowej, rekompensatą za wszystkie straty materialne i duchowe, poniesione przez naród polski”. Po przemówieniu ks. sen. Walde­

mara Lucera babrali głos trzej przedstawiciele Kościołów: prawo­

sławnego, starokatolickich i protestanckich składając vota, w któ­

rych określili stanowisko tych Kościołów — w stosunku do w y ­ darzeń sprzed ćwierćwiecza oraz wobec sytuacji obecnej. W Zgro­

madzeniu ekum enicznym w Gdańsku brał udzijał także prezes Ra­

dy Kościoła — br. Stanisław Krakiewicz, który złożył deklarację w imieniu pięciu Kościołów protestanckich Polskiej Rady Eku­

menicznej. Tekst wystąpienia Brata-prezesa Krakiewicza — jako rzecznika Kościołów protestanckich na Zgromadzeniu ekum enicz­

nym w Gdańsku — zamieszczamy poniżej, (red.)

W im ieniu pięciu K ościołów pro testa n ckich członków P olskiej R ady E ku m en iczn e j, to zn a czy w im ien iu Kościoła E w angelicko-A ugsburskiego w P R L , Kościoła E w angelicko- R eform ow anego w P R L , K o ­ ścioła M eto d ystyczn eg o w P R L ,

P olskiego K ościoła C hrześcijan B a p ty stó w i Z jednoczonego Kościoła E w angelicznego w P R L — pragnę złożyć niniejsze ośw iadczenie na d zisiejszej se­

sji P o lskiej R ady E k u m e n iczn e j zorganizow anej w G dańsku z okazji 25 ro cznicy zw ycięskiego

zakończenia 11 w o jn y św iato­

w e j i p o w ro tu Z ie m P iastow ­ skich do Polski.

N asz po w ró t na Z iem ie O j­

ców — do G dańska, K o ło b rze­

gu, Opola, O lsztyna, Szczecina i W rocław ia — w św iecie sto ­ su n k ó w lu d zk ic h jest w y n ik ie m rozgrom ienia w rogiej Polsce h i­

tle ro w sk ie j I II R zeszy; dla nas chrześcijan je s t natom iast do­

w o d em n iezm ienności Boga i Jego praw , stałości Jego obiet­

nic i woli. A lb o w iem ja k c z y ta ­ m y w K siędze D ziejów A p o ­ stolskich (rozdział 17, w iersze 24 i 26) „Bóg, k tó r y stw o rzy ł św ia t i w szy stk o , co na nim ...

Z jednego pnia w y w ió d ł też w sz y s tk ie narody lu d zk ie , aby m ie szk a ły na ca łym obszarze ziem i, u sta n o w iw szy dla nich w yzn a czo n e o kresy czasu i gra­

nice ich za m ieszka n ia ”.

J e ste śm y więc tu ta j dzięki sp ełn ien iu się obietnic B ożych i n ie zm ie n n e j Jego w oli na tych ziem iach, k tó re Bóg dał n a szym O jcom . Tę praw dę historyczną doskonale zna i ro zum ie cały naród p o lski uznając Z iem ie O d zyskane za ziem ie polskie.

Pogląd te n w y zn a je dzisiaj k a żd y P olak, k a ż d y członek n a ­ szego narodu.

Patrząc na k ra j w jego gra­

nicach z radością stw ie rd za m y , iż obecne nasze granice p o k ry ­ w ają się w o g ro m n ym stopniu z granicam i naszej O jczyzn y w czasach piastow skich. B ą d źm y uńęc w dzięczni Bogu, iż On sam — zgodnie z za c y to w a n y m S ło w e m — ju ż przed tysiącam i lat określił b y t naszego naro­

du —- nadając m u obszar ziem i do zam ieszkania, w yznaczając granice i historię. W sercach naszych u tw ie r d z a jm y w d zięcz­

ność do Boga, za Jego w spa­

n ia ły dar — O jczyznę. Z n a m y bow iem czasy, g d y b y liśm y po­

zbaw ieni podstaw b y tu narodo­

wego, gdy cały naród z n ie­

z w y k łą d eterm inacją przystąpił do w a lki o praw o do posiadania 6

(7)

O jczyzn y — o praw o do' ziem i, państw a i historii. B ą d źm y więc w dzięczni Bogu, iż p rzez w ieki posyłał n a m opa trzn o ś­

ciowych m ę żó w i n iew ia sty, którzy k a żd e m u P olakow i p rzypom inali jego pow inność, że krzep ił serce i ducha naro­

du, aby nie upadł i nie zginął pod naw ałą w rogów , aby w y ­ trw ał w kra ju , w w y zn a c zo ­ nych granicach, spełniając po- słanictwo zlecone m u p rzez Boga.

Jesteśm y dzisiaj zebrani dla uczczenia 25 rocznicy zw y c ię ­ skiego zakończenia II w o jn y św iatow ej i p o w ro tu p ra sta ­ rych Z iem P iastow skich do Polski. Lecz w sp o m n ijm y , że dzień zw y cięstw a został o k u ­ piony ofiarą życia m ilio n ó w ludzi z całego św iata, a w ty m ofiarą życia w ie lu m ilionów Polaków. O te j w ie lk ie j o fie ­ rze nie w olno n a m n ig d y za ­ pomnieć, nie dlatego, że b y śm y m ieli ży w ić uczucia ze m s ty i nienaw iści do spraw ców n a ­ szych nieszczęść, lec z aby w żyw ej św iadom ości i pam ięci narodowej p rzetrw a ła chw ała 0 bohaterach, k tó r z y pośw ięci­

li w łasne życie za w olność i pokój naszej O jczyzn y.

Dzisiaj, ja k i w dniach po­

przednich, w na szych ś w ią ty ­ niach i kaplicach o d b yw a ły się nabożeństwa d zię k c zy n n e za dar zw ycięstw a , k tó r y u dzielił nam Bóg oraz w in te n c ji n a ­ szej O jczyzn y i św iata, a b y ś­

m y mogli żyć i pracować w pokoju —- lu d zio m na p o ży te k 1 Bogu na chw ałę. O becnie raz jeszcze dziękując za dar z w y ­ cięstwa, p ra g n iem y jednocześ­

nie złożyć hołd w s z y s tk im bo­

haterom k tó rzy polegli na po­

lu chwały, w s z y s tk im bohate­

rom, któ rzy zostali zam ęcze­

ni w w ięzieniach i obozach, w s z y s tk im bohaterom , k tó r y c h im iona nie zo sta ły u trw alone w kro n ika ch bitew , k tó r z y spoczyw ają w grobach bez­

im ien n yc h lub w straszliw ych zb iorow ych m ogiłach. Gloria victis!' (Chwała Z w yciężonym ).

D zięki w y siłk o w i zbrojnemu, narodu polskiego m o że m y żyć dzisiaj w w olnej, odrodzonej O jczyźnie. W szy sc y je s te śm y dziećm i Polski, k tó ra po klęsce m ilita rn ej III R zeszy pow róci­

ła ńa sw oje prastare ziem ie, po u p a d ku tego pa ń stw a n ie ­ m ieckiego, k tó re rozpętało i które przegrało tę w o jnę — n a jstra szn iejszą w o jn ę w h i­

storii lu d zk ie j cyw ilizacji. Za now ą P olskę je s te śm y w d zię cz­

ni Bogu. A lb o w iem nasza od­

rodzona O jczyzna w p e łn ie j­

s z y m stopniu, n iż poprzednie fo rm a cje polityczno-społeczne, stała się w sp ó ln y m d o m em dla w s zy s tk ic h sw oich dzieci, bez w zg lę d u na ich przekonania religijne, p rzynależność k o ś­

cielną lub w y z n a w a n y św ia to ­ pogląd.

A w sercach n a szych pielęg ­ n u je m y m iłość do historii n a ro ­ du polskiego, lecz spoglądając na dzieje o jczyste — jako chrze­

ścijanie i zw o le n n ic y idei h isto ­ r y czn e j ciągłości narodu i p ań­

stw a — p ra g n iem y też s tw ie r­

dzić, iż w ró w n y m stopniu po­

chłaniają nas czasy dzisiejsze, w ra z z ich sko m p lik o w a n y m i problem am i, zadaniam i i obo­

w iązkam i. Zadania te i obo­

w ią zk i spełniać p ra g n iem y n a ­ leżycie, rozu m u ją c — ja k d a w ­ ne pokolenia P olaków — że nie w olno n a m ży ć dla sam ych siebie, lecz in d yw id u a ln ie i spo­

łecznie pra g n iem y w yp e łn ić w w ierności posłannictw o, które o trzy m a liśm y od Boga; posłan­

nictw o, k tó re polega na chrze­

ścija ń skim ży c iu k u chwale B ożej oraz dla p o ż y tk u doczes­

nego i w iecznego n a szych bliź­

nich.

W in n iśm y w dzięczność Bogu za dar O jc z y z n y — wspólnego d o m u w s z y stk ic h Polaków , w ierzących i niew ierzących.

P aństw o L udow e, k tó r e p o w ­ stało po z w y c ię s tw ie odniesio­

n y m p rze z arm ie sojusznicze nad R zeszą niem iecką, po raz p ie rw szy w naszej historii n a ­ rodow ej z ta ką ko n sek w en c ją zrealizow ało k w e s tię róiumo- u p raw nienia w s zy stk ic h w y z ­ nań, w ram ach obow iązującego u sta w o d a w stw a .

Z w oli Boga, i dzięki ofierze złożonej p rzez w iele m ilionów n a szych R odaków , ż y je m y w pokoju. Nasza, p rac a dla pokoju i nasze ch rześcijańskie św ia­

dectw o są n a jle p szy m w y ra ze m w dzięczności i hołdu wobec ty c h z naszego narodu, k tó r z y polegli, że b y ś m y m y ży ć mogli.

Niechaj chw ila obecna, nasza uroczystość i 25-letni o kres po­

k o ju w Europie, w zm ocnią n a ­ szą w o lę życia dla p o koju i niech sprawią, że b y śm y w k a ż ­ d y m czasie i na k a ż d y m m ie j­

scu p rzyc zy n ia li się do u trw a ­ lenia p o ko ju m ię d zy p a ń stw a ­ m i i narodam i; m ię d zy lu d źm i, w rodzinach, i w społeczeń­

stw ie; w Kościele i w sto- sunkac h m i ęd zyko ś cielnych.

W reszcie, niechaj w szechm ogą­

cy Bóg sprawi, b y ś m y stali się narzędziam i p o ko ju dla in n yc h ludzi, aby p rzez uaszq p ra c ę i służbę Bóg i Jego pokój zapa­

now ał w sercach n a szych bliź­

nich, zgodnie ze S ło w e m C h ry ­ stu so w ym — „Błogosław ieni pokój czyniący, albow iem oni syn a m i B o żym i będą na zw a n i”.

(M t 5,9).

(8)

Bóg czyżby nie miał słyszeć w ybranych swoich?

P r z e z c a łe s ło w o B o ż e w id z im y w e z w a n ie d o m o d litw y . M o d litw ie pnzylpisuij© s i ę w P iś m ie Ś w ię ty m najwl-ękis-ze zniac,zenie. D-laicz-ego-?

P o n ie w a ż m o d liw a iw y w ie ra n a j ­ w ię k s z y w p ły w 1 ina inals- isam ych i n a in n y c h .

C z y p o tr z e b u je s z w ię c e j siły , czy p o tr z e b u je s z w ięcej, m ą d r o ś c i? W te ­ d y m ó d l się ! C z y tę s k n is z z a w z r o ­ s te m d u c h o w y m ? W te d y m ó d l s ię w ię c e j1! iNic s ię b a rd z ie j- n i e n a d a ­ je d la n a sz e g o d u c h o w e g o w z ro stu , ja k w ła ś n ie m o d litw a , p o łą c z o n a z c z y ta n ie m S ło w a B ożego. M o d lą c się sto isz p rz e d B o g iem , w te d y m oże B óg m ó w ić do cieb ie. S łu c h a j głosu P a ń sk ie g o . S a m u e l p o w ie d z ia ł: „M ów P a n ie , b o s łu g a tw ó j s łu c h a ” . A D a ­ w id b ła g a : „ Z b a d a j m n ie , B oże, i p o ­ z n a j s e rc e m o je ; d o św ia d c z m n ie i p o z n a j m y ś li m o je. I obacz, c z y n ie ch o d z ę ipo d r o d z e n ie b e z p ie c z n e j “ . T a k o b ja w io n a z o s ta n ie skryt-ość n a sz e g o se rc a . R o z p o z n a je m y n a s z e ż y c ie fw ś w ie t le B o ży m . L e c z B óg o d p u sz c z a n a m t e ż k a ż d y w y s tę p e k i, o c z y sz c z a n a s z k a ż d e g o g rz e c h u .

M o d litw a p rz y b liż a n a s do ob ecn o ­ śc i B o żej, iMoże-my p o z n a ć w ie lk o ś ć J e g o m o cy , B o g a, k t ó r y c z y n i c u d a . T a k z o s ta n ą o tw o r z o n e n a s z e o czy n a Je g o w s p a n ia ło ś c i. B óg s ta je się n a m w ie lk im i n a s z a w i a r a z o s ta je p o k rzep io n a: (w z m o c n io n a ). A m o ­ d litw a w ia r y z m ie n ia sy tu a c je . O n a p o k o n u je o p o ry p ie k ła i u m o ż liw ia z w y c ię stw o , n a w e t tam ,, g d z ie w sp o só b o c z y w is ty -niczego n i e m o ż ­ n a s ię sp o d z ie w a ć . D la te g o m ó d lm y się i k o n c e n tr u jm y siłę w m o d li­

tw ie .

M o że je s te ś w tr u d n e j sytu-aćji i tw o ja d ro g a u k r y t a je s t w c ie m ­ n o ści? P e w n a s łu ż e b n ic a B o ża ś p ie ­ w a ła t ę p ie ś ń : ,,-Ch-oć d r o g ę m ą o k ry w a g ę s ta m g ła, Ty, P a n ie , w y j­

śc ie z n asz...“ B óg -zina -drogę i c h c e p o k a z a ć c i s w o je d ro g i.

Ozy p o tr z e b u je s z s i ły w tw o im ży ciu ? C zy m u s isz w a lc z y ć z p r z e ­

c iw n o ś c ia m i w tw o je j ro d z in ie ? Czy p o tr z e b u je s z siły n a c o d z ie ń ? S z u k a j o b lic z a tw o je g o B o g a. „ K tó rz y ocze­

k u ją P a n a , n a b y w a j ą -n-oweji Siły;

p o d n o s z ą s ię p ió r a m i ja k o o r ły ; b ie ż ą .a n i e s p r a c u ją się , c h o d z ą a n ie u s ta w ia ją “ .1 -Jeśli p o tr z e b u je s z w ię c e j siły , w te d y m ó d l Się w ię c e j.

P a w e ł m ó g ł p o w ie d z ie ć 63 „ K ie d y jeis-tem s ła b y , w te d y je s te m m o c n y .“

O n m o d lił się w ie le i z d o b y w a ł w m o d litw ie s iły iwle-c-z-neg-oi ś w ia ta . Talk m ó g ł p rz e z w y c ię ż a ć . T y lk o , j e ś ­ li r a n o c h w a lim y Jego- ła s k ę , b ę ­ d z ie m y m o g li w ie c z o re m -ogłaszać J e g o w ie rn o ś ć .

K ie d y w m o d litw ie z e tk n ie s z się z B o g ie m i p a tr z y s z w J e g o o b li­

cze, b ę d z ie s z t a k ż e p r z e m ie n io n y w J e g o w y o b r a ż e n ie z c h w a ły w c h w a łę iß K o n 3,118). P ra w d z iw e - ż y c ie m o d litw y uc-zyni -cię pod-ob- ni-ejlszym tw o je m u przemii-emiom-emu P a n u i Z b a w ic ie lo w i. T a k p rz y o b le ­ czesz Jeg-o ż y w o t i n a tu r ę .

J o h n W e lc h b y ł z ię c ie m z n a n e g o J o h n a K m oxa, B y ł o n je d n y m z n a jw ie r n ie js z y c h lu d z i -m odlitw y, j a ­ k ic h k ie d y k o lw ie k -znał t e n ś w ia t.

W e d łu g je g o w ła s n y c h słó w u w a ż a ł d z ie ń z a sp ę d z o n y b e z u ż y te c z n ie , g d y b y n ie p o św ię c ił s ie d e m c z y o sie m g o d zin n a c ic h ą m o d litw ę i n a czy­

ta n ie sło w a Bożego. Kt-o-ś p o w ie d z ia ł o n im : B y ł o n p o d o b n y d o Je z u s a . Co by ło p o w o d em , że s ta ł się t a k po­

d o b n y d o sw o je g o M is tr z a ? B yło to jeg o ż y c ie m o d litw y , k tó r e w y ja ś n ia n a m tę za g a d k ę .

Lec-z m o d litw a m a n ie tylk-o w ie l ­ k i w p ły w n a nas- sa m y c h , le c z m a ta k ż e o g ro m n y w p ły w n a n a w r ó c e ­ n ie in n y c h . S ą d z ę , ż e w ię k sz o ść ł u ­ d z i n a w r a c a s i ę dlait-eig-oi, ż e in n i m o d lili s ię iz-a miimi. -Z nany n a m z h is to r ii K o ś c io ła te o lo g A u g u s ty n b y ł mioiżnym m ę ż e m Bożym-. IW sw o ­ je j m ło d o śc i z aś b y ł n ie o k ie łz n a ­ n y m młodiz-i-eńcem, k t ó r y ż y ł iz- d n ia n a d z ie ń w p o ż ą d liw o ś c ia c h c ia ł a i ś w ia ta . Le-c-z w d o m u m ia ł im-oidlącą się m a tk ę ; k tó r a iza niego- n ie u s ta n ­ n ie o rę d o w a ła u B oga. Pew nego-

d n ia n a w ró c ił się, i s ta ł się z niego- je d e n z najW ierni-eij'szych s łu g Z b o ru J e z u s a .

P r z e d w ie lu l a t y p rz y c h o d z iłe m często do je d n e j s ta rs z e j s io s tr y n a m o d litw ę . M ia ła o n a sy n a, k tó r y b y ł ni-en aw ró co n y i o z g ro m a d z e n ia c h i n a b o ż e ń s tw a c h n ie c h c ia ł n ic w ie ­ dzieć. Z n a ł o n ty lk o sw ó j zaw ód, s w o ją ro d z in ę i p rz y je m n o śc i. L ecz b y łe m często z a w s ty d z o n y u f n ą w ia ­ r ą jeg o m a tk i. I je ś li ro z m o w a z eszła n a -osdbę je j sy n a , to- z w y k ła b y ła z n a jw ię k s z ą p e w n o śc ią p o w ia ­ d a ć : O n z w ró c i się d o B o g a; sto ję n a o b ie tn ic y sło w a B ożego: „W ierz, a b ę d z ie sz zbawi-o-ny ty i d o m tw ó j”.

M o g ła o-na, d o ż y ć tego- j-eś-zciz-e k il k a tygodni- pr-zeid s w o im -zg-oinem-, że się je j s y n -ra d y k a ln ie d o B o g a n a w r ó ­ c ił i s t a ł s ię w ie r n y m u c z n ie m J e ­ zusa-.

M o d litw a -zm ienia sy-tu-aicję. M o­

d litw a m a m o c in-ad itw-o-imi d z ie ć m i.

M ó d l -si-ę d u ż o -i m ó d l s ię więc-ej za nimi- i w ie rz , ż e B ó g - w ysłucha- tw o ­ j ą m o d litw ę . M o d litw a w ia r y się g a a ż ta m , g d zie ws-z-elka n a d z ie ja w y d a je się b y ć d a re m n a . D zięk i m o d litw ie -zostaną lu d z i e w y r a to ­ w a n i -z o tch łan i- i- z p o g a rd z o n y c h g rz e s z n ik ó w s ta ją się sz c z e re dzieci

B oże. j

D la te g o -m ódlm y s ię w ię c e j i p o d ­ n o śm y ręce. P rz e z m o d litw ę z d o b y ­ w a m y m-o-c (siłę) d l a n a s sam y ch , a b y śm y m o g li b y ć p rz e m ie n ie n i w p o d o b ień stw ,o J e z u s a i m o g li sta ć n ie n a g a n n ie p rz e d tr a n e m Jeg o w sp a n ia ło śc i, g d y O n z ja w i się z n ie ­ ba. D z ię k i -pełnej w ia r y i z w y c ię stw a m o d litw ie , w ie m y też, że w ty c h po­

w a ż n y c h , o-statnich d n ia c h , w k tó ­ ry c h ż y je m y , ja s z c z e w ie lu po-wróci do B oga. „C zyżby m ia ł n ie słyszeć tw o je g o w o ła n ia ? O b ie tn ic a Jeg-o sło­

w a b rz m i: „P ro śc ie , a b ę d z ie w a m d a n e ; sz u k a jc ie , a z n a jd z ie c ie ; k o ­ łaczcie, a b ę d z ie w a m o tw o rz o n e ” .

TI. G. J .

Fridrich Schönemann

„ S tim m e des G la u b e n s ” N r 3/1970

U p r z e j m i e p r z y p o m i n a m y n a s z y m C z y t e l n i k o m o w p ł a c a n i u ofiar na m i e s i ę c z n i k „Chrześcijanin"

(9)

EUSEBEIA - śłowo o k reślające p raw d ziw ą pobożność

Hasłem tegorocznego ogólnokra­

jowego zjazdu m łodzieży Z jed­

noczonego K ościoła E w ange­

licznego jest słow o w y ję te z 1 listu A postoła P a w ła d o T ym o­

teusza (4,7): „Ćw icz «się w p o ­ bożności” . C hciałbym «przeto, byśm y dzisiaj porozm aw iali na tem at słow a greckiego, k tó re na język polski przełożono jako p o b o ż n o ś ć. Słow em ty m jest E U S E B E IA .1

Istn ieje pokaźna liczba słów greckich, k tó re isą c h a ra k te ry ­ styczne d la języ k a L istów p a ­ storalnych Nowego T estam entu.

Nie zawsze s ą one łatw e do przetłum aczenia. D otyczy to rów nież słow a EU SEBEIA i je ­ go pochodnych. Rzeczow nik EUSEBEIA je s t zw ykle tłu m a ­ czony jako POBOŻNOŚĆ.

M am y także p rzy m io tn ik EU- SEBEES — pobożny, religijny.

C zasow nik EUSEBEIN, z kolei, oznacza «oddawanie boskiej czci, spełnienie obowiązków p ra w ­ dziw ej religii, p raw dziw ej p o ­ bożności. P rzysłów ek EUSEBOS znaczy „pobożnie” . Ściśle z ty m zw iązane jest słowo TH EOSE- BEIA, rów nież tłum aczone jako pobożność oraz p rzym iotnik THEOSEBEES, k tó ry oznacza człow ieka czczącego Boga.

W idzim y więc, że w szystkie te słow a m ają w spólne podłoże:

podłożem ty m jest cześć i gro­

za w obliczu w ielkości ponad- ludzkiej, cześć i pow ażanie w obliczu tego, co je s t m aje sta ­ tyczne i boskie. Słow a te nie tylko określają hołd, uw ielbie­

nie — pasujące do tej zbożnej czci — oraz życie aktyw nego posłuszeństw a w łaściw ego te ­ m u pow ażaniu. A w ięc greckim słow em na określenie religii jest EUSEBEIA.

P o p atrzm y te ra z n a to, co sa­

mi G recy pow iedzieli n a te m a t ty ch słów. D efinicje platońskie określają EUSEBEIA jako p r a ­ widłow e postępow anie w zglę­

dem bogów. Stoicy rozum ieją ją jako w iedzę dotyczącą p r a ­ widłowego oddaw ania czci Bo­

gu, czyli praw idłow y kult. L u­

cjan (De Calum) pow iedział, że człowiek, k tó ry jest EUSEBEES,

i te k s t r e f e r a t u b r. E d w a rd a C z a jk o , w ygłoszonego n a z je ź d z ie m ło d z ie ż y w d n iu 22 s ie rp n ia b r. w W a rsz a w ie .

pobożny, je s t m iłującym bo­

gów. K senofont pow iedział, że taki człow iek jest m ąd ry w spraw ach bogów. U G reków było zawsze w zw yczaju Okre­

ślanie każdej cnoty i każdej dobrej jakości jak o środka m ię­

dzy dw om a ekstrem am i. C nota b yła złotym środkiem m iędzy b rak iem a zbytkiem . D latego P lu ta rc h mówi, że EUSEBEIA jest złotym środkiem m iędzy atheotes, to znaczy ateizm em , a deisidaim onia, to znaczy p rz e ­ sądem ; dla P ilona zaś jest ona złotym środkiem m iędzy ASE- BEIA, niepobożnością a D E ISI­

DAIM ONIA.

EUSEBEIA zatem oznacza p r a ­ w idłow y sto su n ek do Boga i k tó ry z d ru g iej stro n y nie p rze­

rad za się w czczy przesąd: sto­

sunek, k tó ry d aje Bogu m iejsce, k tó re O n p o w in ien zajm ow ać w życiu, m yśli i kulcie.

Józef Flaw iusz p rzeciw staw ia EUSEBEIA słow u EIDOLOLA- TREIA, tzn. bałw ochw alstw u.

EUSEBEIA d a je Bogu w łaści­

w e m iejsce oraz czci Boga w sposób w łaściw y. P la to n w zy­

w a w szystkich ludzi do EU SE­

BEIA w ty m celu, by mogli u n iknąć złego i otrzym ać dobro i w te n sposób stać się p rzy ­ jaciółm i Boga (Platon, Uczta).

Ale EU SEBEIA sta w ia człow ie­

k a n ie ty lk o w pozycji p ra w i­

dłowego sto su n k u do Boga. Po­

w oduje ona także w łaściw y stosunek do ludzi. P la to n m ówi o EU SEBEIA «nie ty lk o odnoś­

nie do Boga, ale także do rodzi­

ców (Platon, Państw o).

W m yśli greckiej słow o EU SE­

BEIA m a jeszcze inne zastoso­

w ania, k tó re c h a ra k te ry z u ją po ­ jęcia, k tó re się za nim k ry ją . A więc n a w e t w religii pogań­

skiej EUSEBEIA było słowem szlachetnego pochodzenia.

1. Czasem słowo to oznacza re s­

p ek t w zględem bogów zakłada­

jący troskliw e spełnianie r y tu ­ ału, którego k u lt bogów w ym a­

ga. To znaczy, że czasem może być to słowo określające po­

p raw n y ry tu a ł raczej niż jakość m oralną. Np. opłaty św iątynne m ają być EX EUSEBEIAS, skła­

dane jako sk u tek pobożności.

2. Czasami słowo to mogło oz­

naczać lojalność, ale zawsze lo­

jalność wobec postaci królew ­ skiej . W swoim liście po przyby­

ciu do B rytanii, cesarz Clau- diusz, pisze, by podziękować pew nej g rupie za złoty wieniec, k tó rą m u ofiarow ali i k tó rą ce­

sarz uznaje za znak ich EUSE­

BEIA czyli ich lojalności. N eron zaprasza G reków do K oryntu, by w ynagrodzić im ich dobrą wolę i EUSEBEIA, lojalność w zględem niego. A więc EUSE­

BEIA może w yrażać lojalność człow ieka wobec jego króla.

3. D la Sofoklesa EUSEBEIA b yła najw iększą ze w szystkich cnót. H erakles radzi F iloktete- sowi „m ieć resp ek t przed tym , co należy do n ieb a” , (eusebein).

A d alej pow iada, że w szystko inne m a znaczenie drugorzędne w stosunku do tego rozkazania, że EUSEBEIA idzie z człowie­

kiem poza grób i jest cnotą, k tó ra nigdy n ie zginie. EUSE­

BEIA jest dla niego kam ieniem w ęgielnym każdej cnoty. Być m oże najlep szą «definicją EUSE­

BEIA jest ta, «którą znajdujem y w M EM ORABILIA K senofonta, w e fragm encie, w «którym skła­

da on ostatni hołd pam ięci So­

k ra te sa : „Jeśli chodzi o mnie, opisałem go ta k jakim on był:

tak pobożny (eusebeas), że nie czynił nic bez ra d y bogów; ta k spraw iedliw y, że nie uczynił żadnej krzyw dy, n aw et m ałej, żadnem u człowiekowi, ale udzielał najw iększych d ó b r każ­

dem u, k to m iał z n im do czy­

nienia; ta k k o n tro lu ją c y sam ego siebie, że nigdy n ie w y brał przyjem ności kosztem tego, co dobre. T ak m ądry, że mógł bez­

błędnie rozsądzić m iędzy tym, co lepsze, a tym , co gorsze; nie potrzebow ał żadnego doradcy, ale polegał na sw ojej wiedzy, po m istrzow sku definiow ał spraw y; n ie m niej p o m istrzow ­ sku dośw iadczał innych, p rze­

konując ich o błędzie i zachę­

cając do naśladow ania cnoty i uprzejm ości. D la m nie był on w szystkim , czym praw dziw ie dobry i szczęśliwy człowie«k być m usi” . M am y tu opis tego, co G recy uw ażali za EUSEBEIA, praw dziw ą' pobożność, i nie m ożna powiedzieć, że nie jest to koncepcja szlachetna.

Z atem to, co najbardziej «szla­

chetne w etyce pogańskiej, zna­

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ten sposób usiłuje się zagłuszyć sumienie, a przecież przestępstwo „kom binacji“ bezkarnie ujść nie może, jest obciążeniem i tego, kto tego się

W teologii Jego panow anie nad stw orzeniem jest zazwyczaj przedstaw iane za pom ocą trzech przym iotników , k tóre określają Jego relacje w zględem stw orzenia..

madzonym w parku, na drugim zaś — pudło z pieniędzmi, zebranymi w czasie kampanii przez członków zespołu organizacyjnego. Sam nasuwający się z tego

Ludzie izolują się, pow staje niekończąca się pustka... Jerem iasz oglądał zepsucie i odstępstw o swego narodu przez ponad 40

Opowiadana jest Ewangelia Święta nawołująca do pojednania z Bogiem i wskazująca na J e ­ zusa Chrystusa, Syna Bożego, który może stać się osobistym

Bóg daje nowe życie, daje prawo stać się dziecięciem Bożym.. Czy otrzymałeś to

łeczności i społecznego służenia P anu, ta k samo każdy poszczególny Zbór odczuwa potrzebę spo­.. łeczności, jedności duchow ej, a także pomocy duchow ej

Pośw ięcenie dom u Bożego za czasów Z arobabela odbyw ało się rów nież w radosnej atm osferze (Ezdr.. B udow anie św iątyni rozpoczęto na skutek