• Nie Znaleziono Wyników

Śląsk, 2014, R. 19, nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Śląsk, 2014, R. 19, nr 2"

Copied!
80
0
0

Pełen tekst

(1)

CENA 5 ZŁ (w tym 5% VAT)

;o;o

m o j

KILAR

1 Mirosław J. Błaszczyk • Andrzej Jasiński 1 Tadeusz Kijonka • Leon Markiewicz n. Z 1 % i ! ^ S f l l i ' Grzegorz Niemczuk • Violetta Rotter-Kozera

Anna Sekudewicz • Jerzy Szymik

% . . = r *■“ * Joanna Wnuk-Nazarowa • Krzysztof Zanussi

• Damian Zimoń

(2)

Pożegnanie Wojciecha Kilara

Z m a r łe g o 2 9 g r u d n ia 2 0 1 3 r o k u W ie lk ie g o K o m p o z y to r a p o ż e g n a n o 3 s ty c z n ia w je g o m a c ie r z y s te j p a ra fii, w k o ś c ie le p o d w e z w a n ie m N a jś w ię ts z y c h Im io n J e z u s a i M a ry i w K a to w ic a c h -B ry n o w ie .

O ficjalne u ro c z y s to ś c i p o g rz e b o w e o d b y ły s ię w K a ­ te d rz e p. w. C h ry s tu s a K ró la i m ia ły c h a ra k te r p a ń ­ stwowy. O b o k n a jb liższe j ro d z in y u cze stn iczyli w nich m .in. m a łż o n k a P re z y d e n ta R P A n n a K o m o ro w s k a o ra z p rz e d s ta w ic ie le w ła d z p a ń s tw o w y c h i s a m o rz ą ­ dow ych, politycy, re p re z e n ta n c i z w ią z k ó w tw órczych.

P r / y u rn ie z p r o c h a m i W o jc ie c h a K ila ra z a c ią g n ię ­ to w a rty h o n o ro w e . N a z d ję c iu : p ro f. A n to n i W it (z p r a w e j) w y b itn y d y ry g e n t, w ie lo le tn i d y r e k to r N O S P R i F ilh a r m o n ii N a ro d o w e j o r a z J e r z y K o r- n o w ic z p r e z e s Z w ią z k u K o m p o z y to r ó w P o ls k ic h .

W ic e p re m ie r E lż b ie ta B ie ń k o w s k a ż e g n a ła W ie l­

k ie g o Ś lą z a k a z e L w o w a , c z ło w ie k a , z k tó ry m - ja k m ó w iła - m ie liś m y z a s z c z y t m ie s z k a ć p o d je d n y m , w s p ó ln y m , ś lą s k im n ie b e m .

W K a te d rz e z a b rz m ia ły u tw o ry W o jc ie c h a K ila ra w w y k o n a n iu N a ro d o w e j O rk ie s try S y m fo n ic z n e j P o ls k ie g o R a dia, F ilh a rm o n ii Ś ląskie j, O rk ie s try K a ­ m e ra ln e j M ia sta T ychy „ A u k s o " o ra z Z e s p o łu Ś p ie ­ w a k ó w M ia s ta K a to w ic e C a m e ra ta S ile sia . W o s ta tn ie j d ro d z e W o jc ie c h o w i K ila r o w i to w a rz y ­ s z y ł ta kże Z e s p ó l P le ś n i i Tańca „Ś lą s k " (na zdjęciu).

U rn ę z p r o c h a m i W o jc ie c h a K ila ra z ło ż o n o w g r o ­ b o w c u , w k tó ry m w 2 0 0 7 r. p o c h o w a n a z o s ta ła j e ­ g o u k o c h a n a ż o n a B a rb a ra . O s ta tn ie s ło w a p o ż e g n a n ia w y g ło s ił m e tr o p o lita k a to w ic k i a b p W ik to r S k w o rc , k t ó r z y p r z e w o d n ic z y ł u r o c z y s to ­ ś c io m p o g rz e b o w y m . P o ż e g n a ła G o te ż r z e w n a m u z y k a b e s k id z k ic h g ó ra li.

P a ń s tw o w y c h a r a k te r u r o c z y s to ś c i p o g rz e b o w y c h p o d k r e ś liła o b e c n o ś ć p o c z t ó w s z ta n d a r o w y c h W o js k a P o ls k ie g o i s a lw a h o n o ro w a .

Nasz partner

Rybnik. Miasto z ikrą.

Zdcia: ZbigniewSawicz

(3)

GRAŻYNA JANOTA 2012

urodziłam się w p iękn ym kraju dzieciństw o było p ra w d ziw e kochałam i byłam kochana zaw sze m ów iło się p ra w d ę

ludzie nie zazdrościli nie było co p o żą d a ć św ia t był prosty.

p ó źn iej zagrali na górze inaczej niż chciała reszta, p o syp a fy nieudane łata.

dać by m ieli je s z c z e więcej, odebrać by m ieli mniej, kłam ać tak by uw ierzyli że to p ra w d a g d y setny raz pow tórzone, budow ać p rzep a ść nie do przeskoczenia mur. tak p o d zielić by nic nie zostało,

łgać p lu ć i zaklinać na Boga.

z tam tego nic nie zostało.

m oje dzieci j u ż w idziały

choć nie p o w in n y zły p rzy k ła d z gór}’.

o d w czoraj biedniejszym zabierają dzieci z kołysek bo nie dębow e (ikeowe) a zw ykłe sklejki bez atestu.

bez znaczenia m leko w p iersi pępo w ina

łożysko trzym ane j a k relikwie.

GRAŻYNA JANOTA - urodzona w Tychach, ale już od najmłodszych lat mieszka w Mysłowi­

cach. Zamężna, mama dwóch synów. Laureatka wielu konkursów poetyckich. 17 czerwca w MDK

„Koszutka” w Katowicach odbyła się Poetycka Noc Świętojańska, podczas której ogłoszono wy­

niki XIV Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza. Zwyciężczynią (Grand Prix) okazała się Grażyna Janota. Przed debiutem książkowym.

(4)

Nr 2 (219). Rok XIX. LUTY 2014 r.

WYDAWCA:

GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO LITERACKIE W KATOWICACH 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13

Tel. 32 253-62-21 e-mail: gtl@ gtl.hom e.pl

www.gtl.org.pl WSPÓŁW YDAW CA:

BIBLIOTEKA ŚLĄSKA 40-021 Katowice, plac Rady Europy 1

Tel. centr. 32 20 83 700 informacja: info@ bs.katowice.pl

sekretariat: bsl@ bs.katowice.pl Redaguje zespól:

W ITOLD TURANT redaktor naczelny WIESŁAWA KONOPELSKA p.o. zastępcy redaktora naczelnego,

sekretarz redakcji M ARIA SZTLKA

dział kulturalny BOGDAN W IDERA dział spoleczno-historyczny

WOJCIECH ŁUKA dział graficzny KATARZYNA BERETA redaktor periodyku internetowego

www.slaskgtl.pl MIROSŁAW KO RBEL nadzór techniczny i poligraficzny e-mail: korgraf@ korgraf.com .pl

IRENA FALKIN-SIBIGA ANNA STRUM1ŁOW SKA

korekta A D R E S R E D A K C JI:

4 0-012 K a to w ice, ul. D w o rco w a 13 T el./fax 32 206-82-71 e-mail: redakcjaslask@onet.pl,

msk.slask@gmail.com DTP: STP „KorGraf ’ 40-081 Katowice, ul. Dąbrówki 15/12

Tel. 32 354-09-88, 32 781-06-48 Druk: PW „Tolek"

DRUKARNIA IM. KAROLA MIARKI 43-190 MIKOŁÓW, ul. Żwirki i Wigury 1 Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i zmian tytu­

łów w tekstach przyjętych do druku oraz skracanie ko­

respondencji.

Warunki prenumeraty: poprzez Oddziały i Delegatu­

ry „RUCHU” - na terenie całego kraju. Bezpośred­

nio - w sekretariacie Redakcji oraz w urzędach poczto­

wych. Wpłat należy dokonywać na konto: GTL - redak­

cja miesięcznika „Śląsk”, PKO PB SA I O/Katowice 92 102023130000 3302 00202176. Prenumerata rocz­

na - 60 zł, półroczna - 30 zł. Pismo w prenumeracie jest dostarczane pod wskazany adres bez dodatkowych opłat.

Prenumerata zagraniczna: poprzez Dział S.A.

Infolinia 0800 120 029. Tel. +48 022 532-87-31 www.ruch.com.pl

Cena egzemplarza - 5 zł {w tym 5% VAT) ISSN: 1425-3917 N r indeksu: 33328X

Czasopismo

„Ś lą sk . Miesięcznik s p o łec z n o -k u ltu ra ln y ” j e s t d o stęp n e w w ersji elek tro n iczn ej w SLĄSKIEJ BIBLIOTECE CYFROW EJ

pod adresem :

h ttp://w w w .sh c.o rp .n l/d lib ra/D u b lica tio n ? id = 1 9 4 6 2

W NUMERZE:

PU B LIC Y STY K A

5. Bogdan Widera DŁUGI POWRÓT BOHATERA

6. Jan F. Lewandowski PRZYPOMNIENIE SKARBU ŚLĄSKIEGO 10. Marian Kisiel LITERATURA: MARZENIE I ŚMIERĆ

13. Zygmunt Barczyk WYZWANIE

17. Witold Turant LAURY UMIEJĘTNOŚCI I KOMPETENCJI 2014 18. Dorota Szatters BARBARZYŃCA Z CHORZOWA

26. Grażyna Barbara Szewczyk O SZTUCE PIELĘGNOWANIA NIEMIECKO-POLSKIEGO DIALOGU. ARCHIWUM LITERACKIE KARLA DEDECIUSA

28. Grzegorz Sztoler A PO CO CI TO BYŁO, ALOJZ!

32. Katarzyna Bereta WOKÓŁ PRZEMIAN W CHORZOWIE 37. Leon Markiewicz ŚLADEM FENOMENU WOJCIECHA KILARA 41. MÓJ KILAR: Mirosław Jacek Błaszczyk, Andrzej Jasiński,

Leon Markiewicz, Grzegorz Niemczuk, Violetta Rotter-Kozera, Anna Sekudewicz, Jerzy Szymik, Joanna Wnuk-Nazarowa, Krzysztof Zanussi, Damian Zimoń 47. Tadeusz Kijonka TO BYŁ SZCZĘŚLIWY CZŁOWIEK

FELIET ON Y 3. EDYTORIAL

25. NOTATNIK SPÓŹNIONEGO PRZYBYSZA

Marek S. Szczepański DLACZEGO POLACY ZACZĘLI MIGROWAĆ (I) 31. ŚLĄSKA OJCZYZNA POLSZCZYZNA

Jan Miodek W KOSZĘCINIE IW JEGO OKOLICACH

58. Magdalena Dziadek MIĘDZY NUTAMI. BOGUSŁAWSKI I KRZANOWSKI - MUZYKA NA AKORDEON. MUZYKA W CZĘSTOCHOWIE

59. Henryk Bzdok ANEGDOTY PLA STY K A

50. WALDEMAR ŚWIERŻY (1932-2013)

51. Wiesława Konopelska ŚWIERŻY - GIGANT NA ULICY 66. Witold Kociński RANY SIĘ ZABLIŹNIĄ

67. MAREK CHLANDA UZDROWISKO/SPA TOWN

76. Michalina Wawrzyczek-Klasik REFLEKSJA NAD FUNKCJĄ PLAKATU 76. Bogdan Widera BAJKOWO

TEATR

55. Danuta Lubina-Cipińslca .TAKIE POKOLENIE, TAKI „LOT”

56. Witold Kociński BODO ŚPIEWA W SOSNOWCU 57. Danuta Lubina-Cipińska DEFEKACJA ROZRYWKI K SIĄ Ż K I

60. Witold Turant OBSERWOWANE Z ZIMNĄ KRWIĄ

61. Michał Paweł Urbaniak TAJEMNICE CHARLOTTE BRONTE 62. Przemysław Pieniążek NARODZINY LEGENDY

63. Katarzyna Bereta USAKRALIZOWANA PAMIĘĆ 64. Bogdan Widera KRÓTKO O KSIĄŻKACH PO E ZJA 1 PR O ZA

1. WIERSZ NA OTWARCIE Grażyna Janota 2012 16. Grażyna Janota WIERSZE 20. Bogna Gliniecka ODEGRAĆ ŻYCIE EK O L O G IA

52. Jolanta Matiakowska LASY DLA BUDŻETU STAŁE R UBRYK I

4. ŚLĄSKI MIESIĄC

49. ZNAKI I TWARZE MIASTA KATOWICE. WOJCIECH KILAR I JEGO KATOWICE 65. Z ŻYCIA BIBLIOTEK

Hanna Przybyła SPOTYKAMY SIĘ PRZY KAWIE 68. OPOLSKIE

NOTATNIKI KULTURALN E 69. Janusz Wójcik OPOLE

70. Wiesława Konopelska KATOWICE 72. Maria Sztuka ZAGŁĘBIE 73. Jan Picheta BIELSKO

74. Joanna Kotkowska CZĘSTOCHOWA 75. Jacek Sikora ZAOLZIE

N A O K ŁADCE:

Wojciech Kilar FOTO G RAFIA:

Zbigniew Sawicz

i

CN

S g M SŁQ- Q

l 1 0 c«

■ 2 g1 §

Oh

Projekt objęty mecenatem MIASTA KATOWICE

K A T O W I C E

dla odmiany

Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

w Katowicach

Urząd Marszałkowski Województwa

Opolskiego

Zrealizowano w ramach PROGRAMU OPERACYJNEGO PROMOCJA CZYTELNICTWA ogłoszonego przez

MINISTRA KULTURY

I DZIEDZICTWA NARODOWEGO

(5)

Drodzy Czytelnicy

O

kreślenia takie ja k niepowetow ana strata czy m iejsce nie do w ypełnie­

nia, używane bez względu na wagę i znaczenie tego, co człowiek któ­

rego zabrakło rzeczywiście znaczył i jak ważna była jego twórczość, stały się tak banalne, że nie wiadomo za bardzo do czego się odnoszą. Jednak w przy­

padku W ojciecha Kilara, twórcy o znaczeniu światowym, trudno znaleźć in­

ne, które lepiej określiłyby pustkę, jak ą odchodząc zostawił. Jako niezwykły człowiek i jako artysta najwyższej próby. Dlatego też postanowiliśm y wraz z gronem osób, które go znały, spróbować odtworzyć jego sylwetkę. Josif Brodski w jednym ze swych esejów pisał o tym, ja k ludzie w Wenecji pod­

czas gęstej mgły pozostaw iają za sobą coś w rodzaju tunelu odpowiadające­

go kształtem ich postaci. Trudno m i odnaleźć sytuację oddającą lepiej ślad we mgle naszej codzienności, jaki pozostaw ił po sobie ten wielki kom pozy­

tor. Z pew nością jeg o im ieniem zostaną nazwane różne m iejsca w publicz­

nej przestrzeni, nie tylko K atow ic i Śląska, by upam iętnić tę w yjątkow ą postać. Jednak uważamy, że warto naszych Czytelników zapoznać z w raże­

niem, jakie wywarł na osobach, które m iały z nim bliski kontakt, w nadziei, że coś z tych obrazów W ojciecha Kilara, jakie pozostały w ich świadom o­

ści pozostanie także w naszej pam ięci, którzy znaliśm y go tylko w jednym wymiarze.

W lutowym wydaniu „Śląska” wspominamy także postać, która przez w ie­

le lat zapomniana, zaczyna coraz wyraźniej wpisywać się w historyczny pej­

zaż Katow ic. H enryk Sławik, działacz społeczny, dziennikarz, człowiek, którem u wielu Żydów zawdzięczało podczas wojny życie, staje się w prze­

strzeni publicznej m iasta coraz bardziej widoczny, czem u służyć będzie tak­

że ogłoszony przez Radę M iasta „Rok 2014, rokiem Sław ika”. Związane z obchodami w ydarzenia będziem y dla Państw a relacjonować i kom ento­

wać, nie zabraknie także historycznej oceny jego działalności. Już w tym wydaniu polecam Państwa uwadze interesujący szkic Bogdana Widery, po­

święcony tej postaci. Chciałbym także zaproponować artykuł Grażyny B ar­

bary Szewczyk o Karlu Dedeciusie, wielkim am basadorze i popularyzatorze literatury i kultury polskiej w Niemczech. I, pozw olą Państwo, jeszcze je d ­ no wspomnienie. Tym razem pióra M ariana Kisiela, o Stefanie Szymutce, postaci niezwykle ważnej dla życia um ysłowego Śląska, badaczu, eseiście, a przez pew ien czas także członku naszego redakcyjnego zespołu.

Osobom o m ocnych n em ac h , acz nie pozbawionym wrażliwości społecz­

nej chciałbym jeszcze polecić wstrząsający autoreportaż Zygm unta B arczy­

ka o swoim pow rocie do społeczeństw a respektującego jeg o prawo do samostanowienia. N ie zabraknie w tym num erze poezji, której dostarczy nam skromny objętościowo, ale interesujący w ybór wierszy młodej poetki Grażyny Janoty. N atom iast prozę reprezentować będzie goszcząca po raz pierw szy na naszych łam ach Bogna Gliniecka. H istoria wyjrzy do nas z ar­

tykułu Jana F. Lewandowskiego o m itach i prawdach zw iązanych ze Skar­

bem Śląskim w okresie międzywojennym.

Jeśli do tej propozycji dodam sporo aktualnych relacji i komentarzy, sądzę, iż wolno mi będzie życzyć Państwu interesującej lektury.

W ITOLD TURANT

Fot.BogdanKułakowski

(6)

m m

■ ZABRAKŁO sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnow­

skich Górach, jak i kopalni Guido w Zabrzu, które w oficjalnej prezen­

tacji na strome inter­

netowej Minister­

stwa Kultury po prostu... nie istnieją.

Jedyna polska ko­

palnia warta zwie­

dzenia to Wieliczka.

A Śląsk to kraina tłu­

stych klusek leżąca u stóp Tatr. Takie farmazony zajmują warszawskich urzę­

dasów od kultu­

ry. I te farmazony kosztowały pół mi­

liona złotych. I to ma uczyć dzieci geo­

grafii. BOŻE! Poseł Plura mówi o igno­

rancji, natomiast Tarnowskie Góry za­

prosiły ministra Zdrojewskiego do siebie, by go oświe­

cić [choć może to raczej resort]. Mini­

ster zaproszenie przyjął.

■ WYSTAWĘ poświęconą pamięci zmarłego w listopa­

dzie 2013 roku Antoniego Tomiczka (rocz­

nik 1915), legendarnego pilota, wojennego bo­

hatera, otwarto w Pstrążnej. Nosi tytuł

„Nad płonącą Warszawą - długi lot do domu ma­

jora Antoniego Tomiczka”. Wystawę przygoto­

wała dr Julia Dzi woki z Rybnika, która pizez trzy lata zbierała materiały o tym niezwykłym Ślą­

zaku, mieszkańcu Pstrążnej.

■ DRUGIM Nikiszowcem, zagłębiowskim

„odpowiednikiem” tego miejsca, ma szansę stać się zabytkowe osiedle TAZ w Zawierciu, któ­

re powstało w XIX wieku przy nieistniejącej już przędzalni bawełny. W jego skład wchodzą nie tylko budynki mieszkalne, ale także m.in. pała­

cyk Szymańskiego, czy bazylika mniejsza.

Koszt rewitalizacji oszacowano na 25 min zł. Ter­

min realizacji, jeśli wszystko się uda, to prze­

łom 2015 i 2016 roku.

■ BARBÓRKA odbyła się w tym roku tak­

że u prezydenta Bronisława Komorowskiego, który zaprosił śląskich górników do stolicy. Gra­

ła górnicza orkiestra, odbyła się msza święta, byli notable z regionu oraz wyróżnieni meda­

lami pracownicy kopalń. Nie udało się jedynie zorganizować w Pałacu Prezydenckim karcz­

my piwnej, bo zabrakło czasu.

■ PREMIER za to na Barbórkę przyjechał na Górny Śląsk, do podpszczyńskiego Susz­

ca. Do ostatniej chwili wizyta premiera Donal­

da Tuska była utrzymywana w tajemnicy. Pre­

mier w towarzystwie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej w górniczym mundurze bawili się wybornie z górniczą bracią w sali suszec- kiego ośrodka kultury. A przedtem premier go­

ścił na oficjalnym spotkaniu w kopalni Kru­

piński.

■ ANDROMEDA, byłe tyskie kultowe ki­

no, zaczyna drugie życie, już nie związane z fil­

mem (szkoda), ale kulturą. Stąd tajemna na­

zwa - „pasaż kultury”. Mieścić się tu będą m.

in. klub muzyczny zdolny pomieścić i trzysta osób, kawiarnie i restauracje, galeria sztuki użyt­

kowej na parterze, magazyny Miejskiej Gale­

rii Sztuki „Obok” (w piwnicach). W czasie prze­

budowy, kosztującej 11,5 min zł, odkryto pod posadzką kina nie zaznaczone w dokumen­

tacji piwnice.

MIESIĄC

Zapis wydarzeń z miesiąca poprzedzającego zamknięcie

■ STOWARZYSZENIE Osób Narodowo­

ści Śląskiej zapowiedziało skargę do Europej­

skiego Trybunału Praw Człowieka w Strasbur­

gu, jeśli „Sąd Okręgowy w Opolu podtrzyma decyzję Sądu Najwyższego i uniemożliwi nam legalną działalność”.

■ PREMIER zaś stwierdził kategorycznie, komentując kontrowersyjne orzeczenie SN, że „Ślązacy i Kaszubi to definitywnie Polacy”.

Czy czescy Ślązacy również, panie premierze?

H DRONY są już wykorzystywane w Beski­

dach, ale w celach zupełnie pokojowych. Te nie­

wielkie, zdalnie sterowane maszyny filmują z powietrza uroki pięciu gmin beskidzkich (Brennej, Istebnej, Szczyrku, Ustronia i Wisły), efekty ich pracy poznamy za pół roku. Film bę­

dzie ukazywał beskidzkie krajobrazy w ciągu czterech pór roku. W ten sposób stowarzysze­

nie Beskidzka 5, zrzeszające wymienione wy­

żej gminy, uczci swoje dziesięciolecie.

■ KOLORYSTYKA wnętrz Twistów z byd­

goskiej fabryki, które Tramwaje Śląskie zaku­

piły do swojego taboru, nie spodobała się po­

tencjalnym pasażerom. Podróżnym bowiem wnętrza Twistów kojarzą się ze szpitalem, a nawet... toaletą. Ma się to zmienić. Z zewnątrz śląskie tramwaje będą wszystkie takie sa­

me - czerwone.

■ MINĄŁ rok od skandalu w Kolejach Ślą­

skich. W ciągu 48 godzin od buńczucznych za­

powiedzi okazało się, że spółka jest komplet­

nie nieprzygotowana do realizacji zadania, które jej powierzono. Za to spektakularną dy­

misją zapłacił marszałek Adam Matusiewicz, a wcześniej stanowiska stracili prezes KŚ, je­

go zastępca oraz błyskotliwy twórca rozkładu jazdy. Sprzątanie trwa do dzisiaj. Straty finan­

sowe sięgają na razie 60 młn zł. Trwa audyt w Inteko, spółce-córce śląskich kolei, a także śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

■ KOLEJNĄ, udaną operację przeszczepienia twarzy przeprowadzono w Centrum Onkologii w Gliwicach. Pacjentką była młoda kobieta.

■ KUSZĄ turystów będzińskie podziemia pod Wzgórzem Zamkowym otwarte w połowie grudnia. Atrakcji w podziemiach - a właściwie schronach wzniesionych w ostatnią wojnę przez władze niemieckie - nie zabraknie. Bę­

dzie tu i targ średniowieczny, i browar, i kopal­

nia, i cementownia a nawet zabytkowy tramwaj.

Wszystko, jak będzie cieplej...

■ PAMIĘĆ o wydarzeniach w kopalni

„Wujek”, sprzed 32 lat już, nie ginie. Poza ob­

chodami rocznicowymi upamiętniającymi wy­

darzenia z 16 grudnia [przypomnijmy - oddzia­

ły wojska i milicji pacyfikując kopalnię zabiły 9 górników, a raniły 21], zadebiutowała cyfrowa

i multimedialna książka o wydarzeniach z „Wuj­

ka” [jej pomysłodawcą i współtwórcą jest Pa­

weł Polański z Warszawskiej Szkoły Filmowej], którą bezpłatnie można pobrać ze strony inter­

netowej Muzeum Izby Pamięci Kopalni Wujek.

■ UPAMIĘTNIONO także rocznicę pacy­

fikacji kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzę­

biu Zdroju, jaka miała miejsce dzień wcześniej przed tragiczną pacyfikacją kopalni „Wu­

jek” - dokładnie 15 grudnia 1981. Wtedy plu­

ton specjalny Milicji Obywatelskiej po raz pierwszy od wprowadzenia stanu wojennego strzelał do strajkujących górników.

■ TATUSIU, możesz też chodzić w sukien­

ce - oznajmił maluch w rybnickich Chwałowi- cach ojcu [który nie był Szkotem] i... rozpęta­

ło się piekło, genderowe na dodatek. Dyrektorka przedszkola, do którego chodził ten i inne ma­

luchy została zaszczuta po nawoływaniach z ambon do „antygenderowej” krucjaty. Nie po­

mogły tłumaczenia, że to zwykły unijny pro­

gram edukacyjny. Do akcji włączyli się polity­

cy, nie zawsze fortunnie. A na budynkach dwóch przedszkoli w Rybniku-Chwałowicach rozwieszano plakaty z kopulującą parą i hasłem

„Stop homo teiTorowi. Chrońmy swoje dzieci!

Chłopak + dziewczyna = normalna rodzina”.

Boże, toć to wojna religijna...

■ KULTURALNYM wydarzeniem grudnia była niewątpliwie przedświąteczna promocja al­

bumu „Domy i gmachy Katowic” autorstwa Mi­

chała Bulsy, Grzegorza Grzegorka (ten drugi jest również wydawcą i redaktorem książki) i Be­

aty Witaszczyk. Jest to kontynuacja cieszącej się powodzeniem, zeszłorocznej publikacji

„Ulice i place Katowic”. Dzięki nim można od­

być niezwykłą i sentymentalną podróż po ka­

towickiej przestrzeni miejskiej. Wydawca za­

powiada dodruk pierwszej części.

■ ZWANY „legendą Jasnej Góry”, paulin o.

Jerzy Tomziński skończył 95 lat. To najstarszy pauliński mnich i jedyny żyjący w Polsce uczestnik Soboru Watykańskiego II. Dwukrot­

nie piastował urząd generała zakonu paulinów, trzykrotnie przeora Jasnej Góry.

■ WŁADZE Zabrza kategorycznie zabroni­

ły organizowania wiecu „Nie dla cygańskiej przestępczości w Zabrzu”, który na 21 grudnia zapowiadało Narodowe Odrodzenie Polski i grupa Patrioci Górnik Zabrze. W Zabrzu miesz­

ka pół tysiąca Romów. Władze miasta obawia­

ły się zaognienia sytuacji społecznej i niekon­

trolowanych rozruchów.

■ SYLWESTER i Boże Narodzenie były w tym roku bezśnieżne. Intensywnych opadów należy spodziewać się na... Wielkanoc.

KRONIKARZ

Żegnam y z w ielkim sm utkiem

Śp. bp. TADEUSZA SZURMANA

(1954-2014)

Zwierzchnika katowickiej diecezji Kościoła ewangelicko-augsburskiego i zastępcę zwierzchnika tego Kościoła w Polsce,

wybitnego duchownego, orędownika idei ekumenizmu,

Ślązaka spod Cieszyna, który pokochał cały Śląsk z jego wielokulturowością i wieloreligijnością,

wspaniałego Człowieka, poetę, przyjaciela naszego pisma,

uhonorowanego tytułem Przyjaciel „Śląska”.

Zespół redakcyjny miesięcznika „Śląsk”

Jego Osobie i dziełu poświęcimy szkic w kwietniowym - świątecznym wydaniu naszego pisma.

(7)

Sejmik Śląski zdecydował, że rok 2014

będzie w naszym województwie Rokiem Henryka Sławika

Tablica pamiątkowa poświęcona Henrykowi Sławikowi usytuowana przy ulicy św. Jana w Katowicach.

Długi powrót bohatera

P

raktycznie do 1988 roku Henryk Sła- wik pozostawał w Polsce a nawet na rodzinnym Śląsku postacią nieznaną.

Wprawdzie w roku 1946 został patronem uli­

cy (dzisiejszej Zabrskiej), ale tylko przez kil­

ka dni, ponieważ władza ludowa szybko się zorientowała, że to nie jest bohater na ten czas (jej czas). Bo jak można tak honorować delegata rządu Sikorskiego, posła do „sana­

cyjnego” Sejmu Śląskiego itd.? W dodatku Ślązaka, czyli „element niepewny”. Jednak w roku 1968 jeszcze raz Sławik został wspomniany w „Głosie Pracy” w kontekście wydarzeń marcowych (Polacy ratowali Ży­

dów, którzy okazali się niewdzięczni).

W tekście pominięto zasadnicze szczegóły dotyczące bohatera, bo tkwił w nich diabeł, a nawet znacznie gorzej - Kościół katolic­

ki. Sławik bowiem ratował od zagłady Ży­

dów przy pomocy duchownych wystawia­

jących im na polskie nazwiska metryki chrztu. Jego biografia też nie bardzo paso­

wała do akceptowanych wtedy wzorców, po­

nieważ był socjalistą dość antykomuni­

stycznym. W swojej gazecie pisał o ZSRR - mówiąc eufemistycznie - mało entuzja­

stycznie. Powtórnie więc skazany został na przemilczenie. I musiało minąć kolej­

nych 20 lat, żeby zaczął powracać do spo­

łecznej pamięci. Dopiero wtedy pojawiły się pierwsze publikacje prasowe, następnie książki, podjęto także badania naukowe.

O życiu i działalności Sławika napisano już wiele, również w naszym miesięczniku uka­

zało się ki lica tekstów, mimo to - przeprowa­

dziłem taką prywatną sondę - wciąż pozo­

staje szerzej mało znany. Przypomnę więc bardzo skrótowo niektóre fakty z jego życio­

rysu. Urodził się w Szerokiej w rodzinie ubo­

giej. Skończył czteroldasową szkołę ludową, oczywiście niemiecką (w późniejszym cza­

sie znajomość tego języka bardzo mu się przydała). Po I wojnie światowej i powrocie z rosyjskiej niewoli był powstańcem śląskim.

W Polsce angażował się w działalność spo­

łeczną, oświatową, polityczną i dziennikar­

ską. Zamieszkał w Katowicach przy ul. Św.

Jana (kamienicę spalili radzieccy wyzwoli­

ciele miasta). Został redaktorem naczelnym

„Gazety Robotniczej” - organu PPS. Był dziennikarzem wojującym, polemizował za­

równo z korfantowską „Polonią” jak i z pra­

są sanacyjną (zwłaszcza po przewrocie ma­

jowym). Interesowała go głównie tematyka społeczna (w „Czarnym ogrodzie” Małgorza­

ty Szejnert jest informacja o tym, jak bez urzędowych zezwoleń zjechał do kopalni, aby zrobić reportaż o strajkujących górnikach).

Najważniejszy jest jednak czas II wojny świa­

towej. Sławik, wpisany przez Niemców na listę do aresztowania, uciekł na Węgry.

Tam spotkał Jozsefa Antalla, delegowanego przez rząd Królestwa Węgier do opieki nad polskimi uchodźcami, który zapropono­

wał mu współpracę, dzięki czemu mnóstwo Polaków udało się uratować a nawet przerzu­

cić do polskich sił zbrojnych na Zachodzie.

W tym też czasie zaczęła się ich wielka ak­

cja ratowania Żydów uciekających z Polski.

Było wśród nich wiele dzieci (wiadomo ze świadectw, że niektóre z nich wyrzuciły z po­

ciągów matki wiezione do obozów koncen­

tracyjnych). A one przetrwały wojnę dzięki stworzonemu przez Antalla i Sławika siero­

cińcowi niby dla dzieci polskich oficerów.

Pomagali księża wystawiający świadectwa chrztu. Ocalały tysiące. Zdradzony Sławik, mimo tortur, nie wydał Antalla. Został stra­

cony w Mauthausen w 1944 roku.

Od osób dobrze poinformowanych wiem, że nasz bohater wrócił do Katowic przez Wę­

gry, tam go odkryto wcześniej i doceniono.

Być może dlatego, iż Jozsef Antall, syn Joz­

sefa - przyjaciela Sławika, został premierem Węgier po 1989 roku. Mniej więcej w tym samym czasie poszukiwanie rodziny swoje­

go wybawcy zaczyna Henryk Zvi Zimmer- mann z Izraela. Odnajduje ją (matka przeży­

ła obóz a córkę odnalazł i wyekspediował do Katowic Antall. Niedługo potem, w 1990 roku instytut Yad Vashem nadał pośmiertnie Sławikowi medal „Sprawiedliwy wśród Na­

rodów Świata” .

Powrót naszego bohatera na Śląsk następu­

je jednak tak naprawdę dopiero w 2004 roku.

Wtedy to Rada Miasta Jastrzębia podejmuje uchwałę o nadaniu imienia Henryka Sławika Gimnazjum nr 3, a na katowickim cmentarzu przy ul. Sienkiewicza zostaje wmurowana ta­

blica pamiątkowa. W roku 2008 Jastrzębie ma już ulicę imienia bohaterskiego Ślązaka, a w Katowicach powstaje stowarzyszenie HENRYK SŁAWIK - ŻYCIE I DZIEŁO.

Ukazują się kolejne publikacje, odbywają wy­

kłady i naukowe seminaria. W lutym ro­

ku 2010 w czasie organizowanego przez Urząd Miasta i Stowarzyszenie „Dnia Węgier­

skiego w Katowicach” prezydent RP Lech Ka­

czyński dekoruje pośmiertnie Henryka Sławi­

ka Orderem Orła Białego, a Jozsefa Antalla Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

W uroczystości uczestniczy prezydent Węgier Laszlo Solyom. O to odznaczenie apelowa­

ło do prezydenta Stowarzyszenie, a inicjaty­

wę poparł metropolita katowicki abp Damian Zimoń. Kolejne uroczystości odbywają się od tej pory w Katowicach i na Węgrzech. Zaś w Warszawie, parku wilanowskim, posa­

dzono trzy lipy ku czci Sławika, Antalla i Wallenberga, którzy w czasie II wojny światowej nieśli ratunek Żydom na terytorium Królestwa Węgier. W uroczystości udział wzięli ambasadorowie Szwecji, Węgier i Izra­

ela oraz wiceprezydent Katowic. W rok póź­

niej prezydenci Bronisław Komorowski i Ja­

nos na terenie obozu Mauthausen odsłonili tablicę upamiętniającą zamordowanego tam Sławika i innych członków Komitetu Obywa­

telskiego. W akcie tym uczestniczyła delega­

cja Miasta Katowice oraz wnuk bohatera Zbi­

gniew Kutermak.

Wiceprezydent Miasta Katowice Michał Luty od którego uzyskałem wiele z wyko­

rzystanych w tym tekście informacji, mówi mi również, że Henryk Sławik i Jozsef An­

tall będą mieli w Katowicach swój po­

mnik. Ma stanąć przed budowanym centrum kongresowym. To bardzo dobrze. Dla Ka­

towic, ale też sprawiedliwości dziejowej. Bo prześladuje mnie myśl, jak bardzo nie potra­

fimy „sprzedać” światu naszej historii. Al­

bo nie chcemy, bo decydują jaldeś partyku­

larne względy polityczne. Śchindler, który uratował mniej Żydów niż Sławik został przez film Spielberga wypromowany wszę­

dzie. Wallenbergowi z dyplomatycznym paszportem na pewno było łatwiej niż uchodźcy ze Śląska. Niestety w wielu wy­

danych u nas publikacjach już w tytule ogła­

szano: „polski Wallenberg”, „śląski Wallen- berg”, a przecież była szansa, żeby ktoś napisał „Wallenberg - szwedzki Sławik”.

BOGDAN WIDERA

m m

(8)

m m

Czy ktoś jeszcze wie, co to była tangenta?

J A N F. Przywołujemy nieraz dobrodziejstwa przedwojennej L E W A N D O W S K I autonomii, lecz mało kto wie, jak działała ona

praktycznie w sferze finansowej.

Przypomnienie Skarbu Śląskiego

w

Statucie O r­

g a n ic z n y m W ojew ództw a Śląskiego z 1920 ro­

ku przewidziano utworzenie osobne­

go Skarbu Śląskiego, który oddzie­

lono od S karbu P aństw a. W ten sposób autonomia śląska miała trwa­

łą podstaw ę finansow ą, a Sejm Ślą­

ski dysponował własnym i fundusza­

m i, k tó re w y d atk o w an o zgodnie z jeg o w skazaniam i, czyli z ustaw a­

m i budżetow ym i. D ochody Skarbu Śląskiego oparte były na ogólnych ustaw ach podatkow ych R zeczypo­

spolitej.

Jed n a k p o d atk i i inne o płaty p u ­ b liczn e w ęd ro w ały nie b ez p o śred ­ nio do W arszaw y, lecz w ła śn ie do S k arb u Ś ląsk ieg o , k tó ry p o s ia ­ dał w łasn ą adm in istrację p o d atk o ­ w ą. N ie b yło w K a to w ic ach p a ń ­ s tw o w e j I z b y S k a r b o w e j, j a k w in n y ch w o jew ó d ztw ac h . P o b ie ­ ra n ie p o d a tk ó w n ależ ało do Ś lą­

s k ie g o W y d z ia łu S k a rb o w e g o U rz ę d u W o je w ó d z k ie g o , k tó ry p rz y jm o w a ł w p ły w y n ie tylko dla S karb u Ś lą sk ieg o , lecz p o n ad to d la S k arb u P a ń stw a w W arsza­

w ie. N iem n iej a d m in istra c ja Ś lą ­ skiego W ydziału Skarbow ego opła­

c a n a b y ła w ca ło śc i z b u d ż e tu autonom icznego w ojew ództw a ślą­

skiego.

Tangenta

D

opiero w następnej kolejności Skarb Śląski rozliczał się ze S karbem P ań stw a w W arszaw ie, przekazując m u corocznie część do­

cho dó w na p o trzeb y o gólnopań- stwowe, stosownie do liczby m iesz­

k ań c ó w w o je w ó d z tw a śląsk ieg o i jeg o siły podatkowej. Przekazyw a­

ną do budżetu ogólnopolskiego kwo­

tę nazyw ano tangentą. Jej wysokość ustalano corocznie pom iędzy rządem polskim i Śląską Radą Wojewódzką, n a po d staw ie specjalnego w zoru w yliczeniow ego.

R elacje finansow e m iedzy Skar­

bem Państw a i Skarbem Śląskim na­

leżały zatem do fundam entalnych zagadnień autonomii. Jednak w pro­

jek tac h Statutu O rganicznego, k tó ­ re w 1920 roku trafiły do Sejm u U staw odaw czego w W arszawie, nie ustalo n o ich precy zyjn ie. D zięki w spom nieniu P aw ła K em pki z P ol­

skiego K om isariatu Plebiscytowego w B ytom iu w iem y, że na początku lipca 1920 roku z W arszaw y n ade­

szło do B ytom ia telegraficzne w e-

Drapacz chmur w Katowicach, w którym miały siedzibę różne agendy skarbowe.

(9)

zw anie reprezentanta K om isariatu w celu rozstrzygnięcia spraw y p o ­ działu finansów.

D elegow any z B yto m ia m ecenas K em pka po jaw ił się w W arszaw ie około 7 lipca 1920 roku, by nego- cjow ać z w ic e m in istre m skarbu R om anem R ybarskim , w ybitnym ekonom istą. D zięki przedw ojennej relacji K em pki w iem y, że to p ro fe­

sor R ybarski zapro p o n o w ał sp e­

cjalny w zór dla obliczania tangen- ty, a K em pka zaak ceptow ał jeg o propozycję.

W efekcie w dodatku do artykułu piątego Statutu O rganicznego u sta­

lono, iż ze S karbu Śląskiego odda­

w ana będzie do W arszaw y tangen­

ta w w yso k o ści ustalanej w edle w zoru:

c d a 2 , 2 b gdzie:

a = ludność cyw ilna w ojew ództw a śląskiego

b = ludność cyw ilna R zeczypospo­

litej Polskiej, łącznie z w o je­

w ództw em śląskim

c = dochody Skarbu Śląskiego z po­

datków i opłat, lecz bez docho­

dów z dodatków do podatków d = dochody łączne S karbu R ze­

czypospolitej i Skarbu Ś ląskie­

go z podatków i opłat, lecz bez dodatków do podatków.

P oczątkow o tan g en ta w ynosiła do 40 procent dochodów Skarbu Ślą­

skiego, lecz po zlikw idow aniu p o ­ datku w ęglow ego i w prow adzeniu państw ow ego m onopolu ty to n io ­ w ego i spirytusow ego (na czym bardzo ucierpiały dochody Skarbu Śląskiego) nigdy ju ż później nie płacono tangenty w takiej w ysoko­

ści. Działo się to za cichą zgodą M i­

n isterstw a S karbu w W arszaw ie, gdzie zdaw ano sobie spraw ę, że w prow adzenie w 1924 roku m o n o ­ polu państw ow ego na spirytus i ty ­ to ń s p o w o d o w a ło z a s a d n ic z e zmniejszenie dochodów Skarbu Ślą­

skiego, które przedtem do niego należały.

W publikacji posła Sejmu Śląskie­

go, Śtanisław a Janickiego „Śląsk na łonie M acierzy” z 1929 roku w y­

liczono, że przez utratę akcyzy spi­

rytusow ej i tyto n io w ej do ch o d y S karbu Ś ląskiego w poło w ie lat dw udziestych (kiedy w prow adzono m onopole państw ow e) zm niejszyły się o kw otę około 30 m ilionów zło­

tych rocznie. Podobnie było z podat­

kiem w ęglow ym , któ ry w 1924 ro ­ ku zasilił Skarb Śląski kw otą 30 m i­

lionów złotych, ale w 1925 roku j uż go nie było. B yły to kw oty dla Skarbu Śląskiego zasadnicze, skoro rzeczyw iste jeg o dochody w yn osi­

ły w tam tych latach poniżej stu m i­

lionów złotych.

Dlatego sprawa wysokości tangen­

ty stała się przedm iotem n ieustan­

nych dyskusji, a potem i sporów m iędzy W arszaw ą i K atow icam i.

Z reguły płacono tangentę niższą niż zaplanow ano w e w zorze profesora R y b a rsk ie g o i p rz e k a z y w a n o j ą do Skarbu P aństw a przew ażnie d o ­ piero z nadw yżki budżetowej. N ato­

m iast w iększość podatków pobiera­

n y c h w w o je w ó d z tw ie ś lą s k im pozostaw ała na m iejscu.

Jak ie b yły podatki?

J

akie to były podatki? Po p rzeję­

ciu województwa śląskiego przez P o lsk ę n a jp ie rw o b o w ią z y w a ły przez krótki czas daw niejsze p odat­

ki ustalone za czasów pruskich i au­

striackich, lecz szybko zostały one zastąpione przez podatki uchw ala­

ne przez Sejm R zeczypospolitej.

Z początku w pływ ały do Skarbu Śląskiego znaczne kw oty z osobne­

go podatku w ęglow ego, który zli­

kw idow ano z końcem 1924 roku.

N atom iast akcyzy spirytusow a i ty­

toniow a zostały odjęte Skarbow i Ś ląskiem u z chw ilą w prow adzenia m onopolu państwowego: spirytuso­

w ego z dniem 1 stycznia 1924, a ty­

toniow ego z dniem 1 stycznia 1925 roku. Do tego dochodziła drobniej­

sza akcyza solna, przejęta przez m onopol p aństw ow y także 1 stycz­

nia 1925 roku.

M on o p o le p aństw ow e zo stały w prow adzone na terenie w ojew ódz­

tw a śląskiego b ez w ym aganej zg o ­ dy Sejm u Ś ląskiego, który u ch w a­

lił 8 lip ca 1925 ro k u sp ec ja ln ą rezolucję, w której określił zaprowa­

dzenie państw ow ego m onopolu spi­

rytusow ego w w ojew ó dztw ie ślą­

sk im z a n ie d o p u s z c z a ln e . N ie zapytano o zgodę Sejm u Śląskiego.

P osłow ie Sejm u Ś ląskiego w id zie­

li w tym naruszen ie S tatutu O rga­

nicznego, w tym jeg o artykułu 8a, stanow iącego, że „zm iany ustaw, do ty czący ch g órnictw a, p rz em y ­ słu , h a n d lu i rę k o d z ie ln ic tw a , obow iązujących w W ojew ództw ie Śląskiem w dniu p rzejęcia G ó rn e­

go Ś lą s k a p rz e z P o ls k ę , m o g ą

nastąpić tylko za zgodą Sejm u Ślą­

sk ieg o” .

Przypom nijm y, że przeprow adzo­

no w tedy reform ę finansow o-skar- bow ą W ładysław a Grabskiego (pre­

m ie ra i m in is tra sk a rb u ), k tó ra w p ro w a d z iła zło teg o w m iejsce m arki polskiej. Podstaw ą reform y b y ł zapro w ad zo n y w 1923 roku na trzy lata specjalny podatek m ająt­

kow y (w przypadku podatku m ająt­

kow ego rów nież nie zapytano o w y­

m ag an ą zgodę Sejm u Śląskiego, który tym razem , dla dobra sprawy reform y, nie składał protestu).

Po re fo rm ach G rab skiego n a j­

w ażn iejszy m i źród łam i docho du Skarbu Śląskiego pozostały p od at­

ki dochodow y i przem ysłow y, a po­

nadto drobniejsze w pływ y z p od at­

ku gruntow ego. Do tego niew ielkie w pływ y z m ajątku sam ego w oje­

w ództw a.

N iesły ch a n ie d o tk liw a okazała się d la S k arb u Ś lą sk ieg o u tra ta w spom nianych opłat akcyzow ych za tytoń i spirytus i to nie tylko z po­

w odu zm niejszenia dochodów (oko­

ło 30 milionów złotych rocznie!), ale także z pow odu narastającego spo­

ru ze Skarbem Państw a.

„Dochody z tych m onopolów - pi­

sał w 1929 roku dobrze zaznajom io­

ny z tem atem poseł Stanisław Janic­

ki - w p ły w a ją b ez p o śred n io do skarbu państw a. Skarb państw a ż ą­

dał jed n ak nadal od skarbu śląskie­

go w yżej w spom nianej tangenty w tej samej proporcjonalnej w yso­

kości, ja k w p ierw szych latach ist­

nienia w ojew ództw a śląskiego. Swe stanow isko uzasadniał tym , że dał w zam ian Śląskow i inne źródła do­

chod ow e, m ian o w icie w p ostaci zw iększonych w pływ ów z podatku d o ch o d o w eg o i przem y sło w eg o . Sejm Śląski stał natom iast na stano­

wisku, że po odebraniu m u na rzecz skarbu państw a tak pow ażnych do­

chodów, skarb śląski tangenty w tej sam ej w ysokości płacić nie p o w i­

nien” .

D latego jeśli za rok 1924 zapłaco­

no aż 34 m iliony złotych tangenty (przy łącznych w ydatkach Skarbu Śląskiego w w ysokości 95, 5 m ilio­

na złotych), to za rok 1925 nie od­

prow adzono jej do W arszaw y w ca­

le, a w 1926 roku odprow adzono tylko p ółto ra m iliona złotych. Jed­

nak już za rok budżetowy 1927/1928 zapłacono znow u 17.350.000 zło­

tych tangenty.

Spraw a była o tyle skom plikow a­

na, że pom im o w zo ru p ro feso ra

m m

(10)

Rybarskiego nie było ścisłego i p re­

cyzyjnego określenia, ja k ie części konkretnych podatków przypadają Skarbowi Śląskiemu, a jakie Rzeczy­

pospolitej. Precyzyjne relacje m ia­

ła dopiero określić osobna ustaw a.

„Przyszła ustaw a o skarbie ślą­

skim - pisał w spom niany poseł Ja ­ nicki w 1929 roku - zaw ierać m usi w yraźne rozgraniczenie dochodów podatkowych tak dla skarbu śląskie­

go, jak o też i dla skarbu państw a, więc przepisze w yraźnie, ja k a część danego podatku, w zględnie ja k i p o ­ datek przypadać m a skarbow i ślą­

skiemu, a jak i bezpośrednio skarbo­

wi R zeczypospolitej” .

W 1920 roku zapow iedziano, że Rada M inistrów - w porozum ieniu ze Śląską Radą Wojewódzką - przed­

staw i p ro jekty ró w nobrzm iących ustaw Śejmu Rzeczypospolitej i Sej­

m u Ś ląskiego regu lu jący ch w za­

jem ne relacje podatkowe i skarbowe, lecz ustaw y takiej nigdy nie uchw a­

lono. Rząd polski, m im o zobowiąza­

nia do inicjatyw y ustaw odaw czej (na m ocy artykułu 5 Statutu O rga­

nicznego), nigdy z nią nie wystąpił.

Przez w szystkie lata autonom ii, aż do 1939 roku, panow ała w tej m ate­

rii prow izorka.

Przesadne wymiary

N

iesłychanie w ym ow ne są dane o podatkach zbieranych w Pol­

sce i w w o je w ó d z tw ie śląskim . Przykładow o w 1924 roku (a zatem ju ż p o w p ro w ad ze n iu zło tó w k i) w całej R zeczypospolitej w pływ y z podatków w ynosiły łącznie p o ­ nad 552 m iliony złotych, a w tym podatki z w ojew ództw a śląskiego

w ynosiły 85,7 m iliona złotych. Z a­

tem na w ojew ództw o śląskie p rzy ­ padało ponad 15 procent wszystkich zebranych w P olsce podatków .

Jeśli w Polsce, z wyłączeniem w o­

jew ództw a śląskiego, w pływ y z p o ­ datków w ynosiły w 1924 roku 467 m ilion y złotych, to n a jed n eg o sta­

tystycznego Polaka przypadało 18,1 złotego podatku. W ty m sam ym ro k u n a je d n e g o sta ty sty czn e g o m ieszkańca w o jew ód ztw a śląsk ie­

go przypadało niespełna 78 złotych podatku, Z tego w ynika, że staty ­ styczny m ieszkaniec w ojew ództw a śląsk ieg o od daw ał p ań stw u p o l­

sk iem u (a n a jp ie rw o c z y w iś c ie Skarbow i Śląskiem u) ponad cztero­

k ro tn i e w ięc ej n iż s ta ty sty c z n y m ieszkaniec reszty Polski. D aje to w rażen ie o sile podatkow ej w o je­

w ództw a śląskiego na tle Rzeczypo­

spolitej !

Podobnie było w kolejnych latach.

Z w yliczeń p osła Sejm u Śląskiego, S tanisław a Janickiego, w ynika, że w 1926 ro k u w ojew ództw o śląskie zapłaciło 1,9 procenta podatku grun­

to w e g o , 11,3 p ro c e n ta p o d a tk u od kapitałów i rent, 11,5 procenta po­

datku przem y sło w ego , 19,8 p ro ­ centa podatku dochodow ego i aż 32 procent podatku majątkowego zebra­

nego w całej Polsce, a województwo śląskie liczyło tylko 4 procent m iesz­

kańców Polski. D ane te dają w raże­

nie o znaczeniu gospodarczym w o ­ jew ó d ztw a śląskiego dla Polski.

Zdaniem w ielu polityków i górno­

śląskich działaczy gospodarczych, w tym K orfantego, ju ż w latach d w u d z ie sty c h P o lsk a p rz esad n ie e k sp lo ato w ała g o sp o d ark ę w o je ­ w ództw a śląskiego, co było szcze­

gólnie widoczne przy wprowadzeniu

przez prem iera G rabskiego podatku m ajątkow ego. Jego urzędnicy w yli­

czyli wtedy, że w całej Polsce w cią­

gu kilku lat po zostaje do ściągnię­

cia 509 m ilionów złotych, z czego n a w ojew ództw o śląskie p rzypada­

ło aż 183, 5 m ilio na złotych, czyli ponad 36 procent w yliczonego p o ­ datku. Była to kalkulacja przesadzo­

na, zarówno dla Polski, ja k i dla w o­

jew ó d ztw a śląskiego. D latego nie dało się zebrać p ierw otnie zakłada­

nej kw oty podatku m ajątkow ego.

Przez niespełna dw a lata rządów Grabskiego, Korfanty pozostawał nie­

raz w opozycji, protestując przeciw­

ko nadm iernem u obciążaniu prze­

m ysłu górnośląskiego. Jak podawał potem Korfanty, stosowano wobec przemysłu górnośląskiego absurdalne wyliczenia podatkowe. Zdarzało się, że do ustalenia wysokości podatku ma­

jątkowego szacowano pokłady węglo­

we bez względu na to, czy mogły być eksploatowane następnego dnia, za 500 czy za 1000 lat. Zdarzyło się, że spółce Gieschego narzucono podatek przekraczający wartość jej majątku.

Z reguły koncerny wygryw ały potem z rządem procesy sądowe!

N ie było przesadne stw ierdzenie Korfantego, że udaną reform ę finan­

so w ą G ra b sk ie g o sfin a n so w a n o w jednej trzeciej z podatków ścią­

gniętych ze Śląska, liczącego prze­

cież zaledw ie 4 procent m ieszkań­

ców R zeczypospolitej.

300 milionów nadpłaty

Z

braku precyzyjnej regulacji w y ­ nikały nieustannie spory o tan- gentę. W ładze skarbow e w W arsza­

w ie do m ag ały się je j corocznie, a w Katowicach wyliczano, że zosta­

ła ona nadpłacona i dom agano się zw rotu nadpłaty.

Z takim i postulatam i w ystępow a­

ła w S ejm ie Ś lą sk im o p o zy c ja . Z w nioskiem o zw rot w ieloletniej nadw yżki w ystąpili 18 m arca 1931 roku posłow ie chadecji i Narodowej P artii R obotniczej, dom agając się przeprow adzenia negocjacji z w ła­

dzam i skarbow ym i w W arszawie.

W lipcu 1931 roku do W arszawy pojechała liczna delegacja Sejm u Śląskiego z marszałkiem Konstantym W olnym n a czele. Z nim pojechali posłow ie rządzącej sanacji i opozy­

cji: Czesław Chmielewski (chadecja), W łodzim ierz D ąbrow ski (sanacja), S iegm und G lucksm ann (socjalista niemiecki), Johann Schmiegel (lcato-

(11)

licy n ie m ie c c y ), Ig n a c y S ik o ra (N PR ), J ó z e f W itcz ak (san acja) i Adam K ocur (sanacja). Z delegacją sejmową pojechał do W arszawy na­

wet w ojew oda Grażyński.

W Sejm ie Śląskim posłow ie zw y­

kle kłócili się zawzięcie, lecz tym ra­

zem w sz y sc y b y li je d n o m y ś ln i i zgodnie twierdzili: to Warszawa jest w inna nam pieniądze i pow inna je oddać! Jednym głosem m ów ili cha­

decy i socjaliści, Niem cy i sanatorzy, w łącznie z w ojew odą Grażyńskim, który rów nież doszedł do przekona­

nia, że to jego kasa w ojew ódzka po ­ zostaje pokrzyw dzona.

P odczas rozm ow y z m inistrem skarbu Janem Piłsudskim i w icem i­

nistrem skarbu Stefanem Starzyńskim w dniu 21 lipca 1931 roku delegaci Śląska wyliczyli, że W arszawa w in­

na jest Skarbowi Śląskiem u 300 m i­

lionów złotych! B yła to na ow e czasy sum a zawrotna. Jednak w ice­

m inister Starzyński uparcie bronił Skarbu Państwa, tw ierdząc, że to Skarb Śląski winien jest państwu pol­

skiemu 200 milionów złotych. N ego­

cjacje spełzły na niczym . Obie stro­

ny pozostały przy swoim stanowisku.

Podczas tej konferencji urzędnicy M inisterstw a Skarbu w ciskali dele­

gacji śląskiej n a jz w y c z a jn ie jsz ą ciem notę, że w prow adzone przez państw o polskje opłaty m onopolo­

we (akcyzow e) nie są w cale p odat­

kam i, a d o ch o d a m i z p rz e d s ię ­ b io rstw p a ń s tw o w y c h . Z ta k ą interpretacją delegaci Sejmu Śląskie­

go nie m ogli się zgodzić i po w o ły ­ w ali się na o pinie n ajw y b itn iej­

szych znaw ców skarbow ości, że

„opłaty te nie zm ieniają swego cha­

rakteru podatku pośredniego z tego powodu, że w pływ ają do Skarbu z m onopolów p aństw ow ych” i że stanow ią on e n a jz w y c z a jn ie jsz y

„podatek p o śre d n i, ró ż n ią c y się od zw ykłych podatków , tylko spo­

sobem jeg o ściągania” .

N a tym sprawa się nie zakończy­

ła. N a posiedzeniu Sejm u Śląskie­

go 18 stycznia 1932 roku poseł spra­

w ozdaw ca C zesław C hm ielew ski po zrelacjonow aniu w izyty w W ar­

szawie przedstawił wyliczenia kom i­

sji budżetow o-skarbow ej, z których wynikało, że za okres od począt­

ku 1924 do 31 marca 1930 roku War­

szawa pow inna zw rócić w ojew ódz­

twu śląskiem u 304 m iliony złotych.

Wyliczenia sporządzono precyzyjnie, niemal co do złotówki.

N a tym posiedzeniu uchw alono powołanie specjalnej komisji sejm o­

wej „dla spraw rozrach un ku p o ­ m iędzy Skarbem R zeczypospolitej i Skarbem Śląskim ”, która m iała da­

lej m onitorow ać spraw ę. W Sejm ie Ś ląskim pow racano do tej kw estii nieustannie, szczegó lnie podczas debat budżetow ych. A le trzystum i- lionow ej nadpłaty tangenty nie za­

łatw iono do koń ca II R zeczyp o­

spolitej.

Pożyczka amerykańska -p v upraw nień Sejm u Śląskiego

\ _ ) O należało ponadto zaciąganie pożyczek, w tym zagranicznych, z czego skorzystano w 1928 roku, zaciąg ając p o ży czk ę w w y so k o ­ ści 100 m ilionów złotych w bankach amerykańskich. Była to pierwsza po­

życzka S karbu Śląskiego.

Z inicjatyw ą zaciągnięcia pożycz­

k i n a c e le in w e s ty c y jn e w lu ­ tym 1928 roku w ystąpiła na forum Sejm u Śląskiego R ada W ojew ódz­

ka, uzyskując pełne poparcie. Posło­

w ie przyjęli propozycję w ojew ody G rażyńskiego, zgadzając się z w y ­ łożoną przez niego później argumen­

tacją, że Jed n o razo w y w iększy w y ­ siłek je s t konieczny, je ż e li chcem y skończyć z nieproduktyw ną łatan i­

ną z roku na rok, jeżeli chcem y W o­

je w ó d z tw o p o d e rw a ć z m iejsca na taki poziom w pew nych dziedzi­

nach pracy, na którym ju ż z norm al­

nych dochodów budżetowych będzie m ożna realizow ać racjonalny p ro ­ gram gospodarczy” .

N eg o cjacje z ban k ieram i am ery ­ kań sk im i p ro w ad zili w m aju 1928 roku w W arszaw ie p oseł Stanisław J a n ic k i ( r e p r e z e n tu ją c y Ś lą s k ą Radę W ojew ódzką) i naczelnik w y ­ działu skarbow ego F ranciszek B ie­

lak, przy w spółudziale p rzedstaw i­

cieli M in iste rstw a S karbu rząd u polskiego . Po trze ch ty g o d n iach p e rtra k ta c ji za c ią g n ę li p o ży c zk ę w w yso k o ści 11.200.000 dolarów (czyli w przeliczeniu 100 m ilionów zło ty ch), k tórą w o jew ód ztw o ślą­

skie m iało w p ó łro cz n y ch ratach s p ła c a ć p rz e z tr z y d z ie ś c i la t.

D o S k arb u Ś lą sk ieg o p ie n ią d z e w p ły n ęły w czerw cu 1928 roku.

„P o ży c zk a ta, a c z k o lw ie k u z y ­ sk a n a n ie n a id e a ln y c h w a ru n ­ k ac h - n a p isa ł n e g o c ja to r S ta n i­

sław Jan ick i - n a le ż y m im o to do n a jk o rz y stn ie jsz y c h p o ż y c z e k zagran icznych , ja k ie od p ow stania n ow eg o p ań stw a p o lsk ieg o z a g ra ­ nica państw u czy też innym zw iąz­

kom ko m unalnym w P olsce u d zie­

liła ” .

P odczas posiedzenia Sejm u Ślą­

skiego w dniach 1-2 sierpnia 1928 roku opozycja, z K orfantym na cze­

le, m ia ła w ą tp liw o ś c i, czy aby na pew no w arunki spłaty pożyczki są tak korzystne, ja k to sugerow ali poseł Janicki i w ojewoda Grażyński, lecz ostatecznie zaakceptow ano j e ­ go spraw ozdanie.

Przyjęto w tedy rów nież istotną re­

zolucję, że „pożyczka m oże być użyta tylko na inw estycje znajdują­

ce się w obrębie W ojew ództw a Ślą­

skiego, i to na inw estycje pozo sta­

ją c e w łasnością W ojew ództw a lub też n a pożyczki udzielane gm inom w y z n a n io w y m , k o m u n a ln y m , zw iązkom celow ym , zw iązkom k o ­ m unalnym, gm inom miejskim, w iej­

skim i W y d ziało m p o w iato w y m W ojew ództw a Śląskiego” .

T roska posłów o dobro regionu szła tak daleko, że w kolejnej rezo ­ lucji uchw alili, że przy inw esty­

cjach z p o ży c zk i am eryk ańsk iej

„zatrudniać w olno w zasadzie tylko robotników i personel od pół roku co najmniej zam ieszkały w W ojewódz­

tw ie , ta k sam o rz e m ie ś ln ik ó w i przedsiębio rcó w ” .

Z naczne k w oty poży czk i am ery­

kańskiej przezn aczo no na budow ę dróg (12 m ilionów złotych), kolei (5 m ilionów ), Ś ląskich Technicznych Z akładów N auk ow ych w K atow i­

cach (12 m ilion ów ), gim nazjum w L ub liń cu (3 m iliony), ponadto n a do kończenie bu do w y gm achu Urzędu W ojewódzkiego (4 miliony), s a n a to r iu m p r z e c iw g r u ź lic z e w Istebnej (pó łtora m ilio n a zło ­ tych) i po m niejsze inw estycje w o­

jew ó d zk ie.

N a pożyczki dla gm in i pow iatów przeznaczono ponad je d n ą trzecią całej kwoty. Z tej m ożliw ości sko­

rzystało w tedy 12 gm in m iejskich i 41 w iejskich (a ponadto 3 p ow ia­

ty). G m iny najchętniej inw estow a­

ły w budow ę dróg, w odociągów i kan alizacji, elektry fik ację oraz w budow ę szkół i m ieszkań.

Z proponow anej listy inw estycji posłow ie skreślili w ojew odzie G ra­

żyńskiem u tylko budow ę bursy aka­

demickiej w Krakowie, bo uznali, że chodzi o subw encję, a tej z p o ­ życzki amerykańskiej udzielić im nie było w olno.

(F ragm ent książki

„ Czas A utonom ii ”, która ukaże się wkrótce)

ER LA S K

(12)

Kochaliśmy go. Im bardziej zaciera się w naszych M A R IA N oczach jego postać, tym mocniej uobecnia się w naszej K IS IE L świadomości. Był dla nas ważny, choć nie zawsze umieliśmy to docenić. Często spieraliśmy się z nim. De­

nerwował nas swoją apodyktycznością, innym razem rozbrajał prostodusznością. Był wymagający w przy­

jaźni, ale też w niej szczery. Afirmował życie i był w nim jakoś smutny. W jednakowym stopniu radosny i depre­

syjny. Odszedł od nas 18 lutego 2009 roku. Wciąż sły­

szymy jego żywiołowy śmiech.

Literatura:

marzenie i śmierć

B

ył wychowankiem dobrej po- kobiet w życiu Stefana Szymutki, lonistycznej szkoły. Wyszedł a z pew nością najlepiej go rozumie- spod ręki Tadeusza Bujnie- jąca” (Z). Po śmierci Stefana napisa- kiego, m ów ił o nim: „po prostu: ła do mnie: „Kochany Przyjacielu, M istrz” (ZP, 231). Jego Alfą i Ome- już wiem [...]. Nie m a słów. Strasz- g ą b y ła je d n a k ż e -ito je stn ie w ą tp li- no i b ó l” . A w k o n d o le n c ja c h we z w szystkich wątpliwych rzeczy na łam ach „G azety W y b o rczej” : świata te g o -A lin a Brodzka. Po pro- „b e z g ra n ic z n y żal i w sp ó ln o ta

stu: Inka; „jedna z najważniejszych w bólu” .

S

zymutko - jak wszyscy z na­

szego pokolenia - był struktu- ralistycznym „wyrobem” lite­

raturoznaw stw a lat 70. przeszłego stulecia. Szybko jednak zrozumiał, że piękna teoria o podmiocie jako wiązce cech, o narracji jako wyższym systemie znaczeniowym, o literackości jako rzu­

tach z osi na oś, ergo: że ta cała mate- matyzacja doświadczenia literatury pro­

wadzi do grobu. Jeżeli konsekwencją nauczania wyjątkowości stanie się lite­

raturoznawcze samobójstwo, to czy jest sens dalej się okłamywać? „Zawsze ciekawiła mnie życiowa wartość litera­

tury, chociaż żyłem w czasach nie sprzyjających refleksji na ten temat: naj­

pierw w językowych odosobnieniach strukturalizmu, potem - wśród poststruk- turalnej i postmodem i stycznej niefraso­

bliwości” - napisał w ostatniej swojej książce Przeciw marzeniu? (PM, 7).

Szukał intensywnie własnego miej­

sca. Zaczynał od chęci zrozumienia roli badań historycznych, prawdzie źródeł podporządkowując prawdę interpre­

tacji. Czym jest historia? Czym jest hi- stoiyzm jako perspektywa metodolo­

giczna? Czy istnieje taka formuła opisu świata, którą można by nazwać obiek­

tywną? I jaka jest w tym wszystkim ro­

la podmiotu konstruującego narrację hi­

storyczną? Jeżeli mówimy, że x cierpiał w X wieku, to skąd wiemy, że cierpiał?

Ajeżeli mój współczesny mówi, że cier­

pi, to czy jego cierpienie jest jakoś szczególnie ważne, ważniejsze od mo­

jego cierpienia? Czy prywatyzując przeszłość, mówimy o niej w katego­

riach sądu czy quasi-sądu? I dlaczego to nas tak zajmuje?

Szymutko nie pytał dla samego py­

tania. Dochodzenie do odpowiedzi ostatecznej, a ona (miejmy tę nadzie­

ję) jednak przyszła, zajęło mu - mniej więcej - ćwierćwiecze. To czas od koń­

ca studiów do końca jego życia. Czas zmiennych wyborów tematów, gwał­

townej, a czasami zachłannej miłości do czegoś, co było (tylko) podskórne.

W owym ćwierćwieczu, przecież prze­

biegającym w swoim leniwym ryt­

mie, ujawniły się trzy sprawy jego życia, które chciał podjąć i rozwiązać.

Nazwijmy je teraz. Pierwsza: proza Teodora Parnickiego jako zmaganie z językiem i osobą. Druga: Śląsk jako rzeczywistość domowa, i jako kosmos.

Trzecia: doświadczanie egzystencji ja ­ ko oswajanie codzienności i skończo- ności. Trzy sprawy zamknięte w jednej wspólnej: w literaturze.

Napisał: „Nie należy rozmiękczać do­

świadczenia literatury, godzić go wy­

stępnie z praktyką społeczną, racjona­

lizow ać. N ie należy zapierać się pragnienia niemożliwego, tęsknoty za ocaleniem czegoś, czego ocalić nie można, nierozumnego pożądania wiecz­

ności. Nie możemy wypierać się nasze-

O STEFANIE SZYMUTCE

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Nikt nie chce ustąpić jako pierwszy, ale gdy tylko jeden zdecydował się na czyn wielkoduszny, drugi już się pali do tego, jakby go tu prześcignąć w wielkoduszności..

trochę mnie zaatakował być może moja wiedza je st zbyt uboga i zabiłem partnera lub partnerkę tego fruwającego owada wiem że parki owadów również potrafią się „kochać”

reinkarnację i to co się dzieje kiedy się umiera, to jeśli lekarz mówi, że zostało ci osiem dni, to jeśli naprawdę to wszystko rozumiesz, to chcesz to wręcz

Jeśli chodzi o mnie, to zanim uwierzę, że na podstawie tablic astrologicznych można obliczyć miesiąc zatrucia rakami lub ostrygami, gotów jestem prędzej przyjąć, że mój

D obro rzeczywistości ujawnia się w dobroci człowieka. A zło? Różne bywają jego twarze. Jest zło anonimowe, jakby wpisane w naturę rzeczy, niszczące sobą ją samą, jak

Niniejszym oświadczam, że w Instytucie Kardiologii w Aninie na egzaminie z EKG komisje nie stawiają na szali przesądzającej – zda/nie zda zmian EKG, których amplituda jest

Warto przy okazji zapytać, czy podejmując ludzkie działania, mamy punkt odniesienia, czy są one prze- niknięte Bożym duchem, czy to tylko nasze ludzkie wyrachowanie.