CENA 5 ZŁ (w tym 5% VAT)
;o;o
m o j
KILAR
1 Mirosław J. Błaszczyk • Andrzej Jasiński 1 Tadeusz Kijonka • Leon Markiewicz n. Z 1 % i ! ^ S f l l i ' Grzegorz Niemczuk • Violetta Rotter-KozeraAnna Sekudewicz • Jerzy Szymik
% . . = r *■“ * Joanna Wnuk-Nazarowa • Krzysztof Zanussi
• Damian Zimoń
Pożegnanie Wojciecha Kilara
Z m a r łe g o 2 9 g r u d n ia 2 0 1 3 r o k u W ie lk ie g o K o m p o z y to r a p o ż e g n a n o 3 s ty c z n ia w je g o m a c ie r z y s te j p a ra fii, w k o ś c ie le p o d w e z w a n ie m N a jś w ię ts z y c h Im io n J e z u s a i M a ry i w K a to w ic a c h -B ry n o w ie .
O ficjalne u ro c z y s to ś c i p o g rz e b o w e o d b y ły s ię w K a te d rz e p. w. C h ry s tu s a K ró la i m ia ły c h a ra k te r p a ń stwowy. O b o k n a jb liższe j ro d z in y u cze stn iczyli w nich m .in. m a łż o n k a P re z y d e n ta R P A n n a K o m o ro w s k a o ra z p rz e d s ta w ic ie le w ła d z p a ń s tw o w y c h i s a m o rz ą dow ych, politycy, re p re z e n ta n c i z w ią z k ó w tw órczych.
P r / y u rn ie z p r o c h a m i W o jc ie c h a K ila ra z a c ią g n ię to w a rty h o n o ro w e . N a z d ję c iu : p ro f. A n to n i W it (z p r a w e j) w y b itn y d y ry g e n t, w ie lo le tn i d y r e k to r N O S P R i F ilh a r m o n ii N a ro d o w e j o r a z J e r z y K o r- n o w ic z p r e z e s Z w ią z k u K o m p o z y to r ó w P o ls k ic h .
W ic e p re m ie r E lż b ie ta B ie ń k o w s k a ż e g n a ła W ie l
k ie g o Ś lą z a k a z e L w o w a , c z ło w ie k a , z k tó ry m - ja k m ó w iła - m ie liś m y z a s z c z y t m ie s z k a ć p o d je d n y m , w s p ó ln y m , ś lą s k im n ie b e m .
W K a te d rz e z a b rz m ia ły u tw o ry W o jc ie c h a K ila ra w w y k o n a n iu N a ro d o w e j O rk ie s try S y m fo n ic z n e j P o ls k ie g o R a dia, F ilh a rm o n ii Ś ląskie j, O rk ie s try K a m e ra ln e j M ia sta T ychy „ A u k s o " o ra z Z e s p o łu Ś p ie w a k ó w M ia s ta K a to w ic e C a m e ra ta S ile sia . W o s ta tn ie j d ro d z e W o jc ie c h o w i K ila r o w i to w a rz y s z y ł ta kże Z e s p ó l P le ś n i i Tańca „Ś lą s k " (na zdjęciu).
U rn ę z p r o c h a m i W o jc ie c h a K ila ra z ło ż o n o w g r o b o w c u , w k tó ry m w 2 0 0 7 r. p o c h o w a n a z o s ta ła j e g o u k o c h a n a ż o n a B a rb a ra . O s ta tn ie s ło w a p o ż e g n a n ia w y g ło s ił m e tr o p o lita k a to w ic k i a b p W ik to r S k w o rc , k t ó r z y p r z e w o d n ic z y ł u r o c z y s to ś c io m p o g rz e b o w y m . P o ż e g n a ła G o te ż r z e w n a m u z y k a b e s k id z k ic h g ó ra li.
P a ń s tw o w y c h a r a k te r u r o c z y s to ś c i p o g rz e b o w y c h p o d k r e ś liła o b e c n o ś ć p o c z t ó w s z ta n d a r o w y c h W o js k a P o ls k ie g o i s a lw a h o n o ro w a .
Nasz partner
Rybnik. Miasto z ikrą.
Zdjęcia: ZbigniewSawicz
GRAŻYNA JANOTA 2012
urodziłam się w p iękn ym kraju dzieciństw o było p ra w d ziw e kochałam i byłam kochana zaw sze m ów iło się p ra w d ę
ludzie nie zazdrościli nie było co p o żą d a ć św ia t był prosty.
p ó źn iej zagrali na górze inaczej niż chciała reszta, p o syp a fy nieudane łata.
dać by m ieli je s z c z e więcej, odebrać by m ieli mniej, kłam ać tak by uw ierzyli że to p ra w d a g d y setny raz pow tórzone, budow ać p rzep a ść nie do przeskoczenia mur. tak p o d zielić by nic nie zostało,
łgać p lu ć i zaklinać na Boga.
z tam tego nic nie zostało.
m oje dzieci j u ż w idziały
choć nie p o w in n y zły p rzy k ła d z gór}’.
o d w czoraj biedniejszym zabierają dzieci z kołysek bo nie dębow e (ikeowe) a zw ykłe sklejki bez atestu.
bez znaczenia m leko w p iersi pępo w ina
łożysko trzym ane j a k relikwie.
GRAŻYNA JANOTA - urodzona w Tychach, ale już od najmłodszych lat mieszka w Mysłowi
cach. Zamężna, mama dwóch synów. Laureatka wielu konkursów poetyckich. 17 czerwca w MDK
„Koszutka” w Katowicach odbyła się Poetycka Noc Świętojańska, podczas której ogłoszono wy
niki XIV Ogólnopolskiego Turnieju Jednego Wiersza. Zwyciężczynią (Grand Prix) okazała się Grażyna Janota. Przed debiutem książkowym.
Nr 2 (219). Rok XIX. LUTY 2014 r.
WYDAWCA:
GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO LITERACKIE W KATOWICACH 40-012 Katowice, ul. Dworcowa 13
Tel. 32 253-62-21 e-mail: gtl@ gtl.hom e.pl
www.gtl.org.pl WSPÓŁW YDAW CA:
BIBLIOTEKA ŚLĄSKA 40-021 Katowice, plac Rady Europy 1
Tel. centr. 32 20 83 700 informacja: info@ bs.katowice.pl
sekretariat: bsl@ bs.katowice.pl Redaguje zespól:
W ITOLD TURANT redaktor naczelny WIESŁAWA KONOPELSKA p.o. zastępcy redaktora naczelnego,
sekretarz redakcji M ARIA SZTLKA
dział kulturalny BOGDAN W IDERA dział spoleczno-historyczny
WOJCIECH ŁUKA dział graficzny KATARZYNA BERETA redaktor periodyku internetowego
www.slaskgtl.pl MIROSŁAW KO RBEL nadzór techniczny i poligraficzny e-mail: korgraf@ korgraf.com .pl
IRENA FALKIN-SIBIGA ANNA STRUM1ŁOW SKA
korekta A D R E S R E D A K C JI:
4 0-012 K a to w ice, ul. D w o rco w a 13 T el./fax 32 206-82-71 e-mail: redakcjaslask@onet.pl,
msk.slask@gmail.com DTP: STP „KorGraf ’ 40-081 Katowice, ul. Dąbrówki 15/12
Tel. 32 354-09-88, 32 781-06-48 Druk: PW „Tolek"
DRUKARNIA IM. KAROLA MIARKI 43-190 MIKOŁÓW, ul. Żwirki i Wigury 1 Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i zmian tytu
łów w tekstach przyjętych do druku oraz skracanie ko
respondencji.
Warunki prenumeraty: poprzez Oddziały i Delegatu
ry „RUCHU” - na terenie całego kraju. Bezpośred
nio - w sekretariacie Redakcji oraz w urzędach poczto
wych. Wpłat należy dokonywać na konto: GTL - redak
cja miesięcznika „Śląsk”, PKO PB SA I O/Katowice 92 102023130000 3302 00202176. Prenumerata rocz
na - 60 zł, półroczna - 30 zł. Pismo w prenumeracie jest dostarczane pod wskazany adres bez dodatkowych opłat.
Prenumerata zagraniczna: poprzez Dział S.A.
Infolinia 0800 120 029. Tel. +48 022 532-87-31 www.ruch.com.pl
Cena egzemplarza - 5 zł {w tym 5% VAT) ISSN: 1425-3917 N r indeksu: 33328X
Czasopismo
„Ś lą sk . Miesięcznik s p o łec z n o -k u ltu ra ln y ” j e s t d o stęp n e w w ersji elek tro n iczn ej w SLĄSKIEJ BIBLIOTECE CYFROW EJ
pod adresem :
h ttp://w w w .sh c.o rp .n l/d lib ra/D u b lica tio n ? id = 1 9 4 6 2
W NUMERZE:
PU B LIC Y STY K A
5. Bogdan Widera DŁUGI POWRÓT BOHATERA
6. Jan F. Lewandowski PRZYPOMNIENIE SKARBU ŚLĄSKIEGO 10. Marian Kisiel LITERATURA: MARZENIE I ŚMIERĆ
13. Zygmunt Barczyk WYZWANIE
17. Witold Turant LAURY UMIEJĘTNOŚCI I KOMPETENCJI 2014 18. Dorota Szatters BARBARZYŃCA Z CHORZOWA
26. Grażyna Barbara Szewczyk O SZTUCE PIELĘGNOWANIA NIEMIECKO-POLSKIEGO DIALOGU. ARCHIWUM LITERACKIE KARLA DEDECIUSA
28. Grzegorz Sztoler A PO CO CI TO BYŁO, ALOJZ!
32. Katarzyna Bereta WOKÓŁ PRZEMIAN W CHORZOWIE 37. Leon Markiewicz ŚLADEM FENOMENU WOJCIECHA KILARA 41. MÓJ KILAR: Mirosław Jacek Błaszczyk, Andrzej Jasiński,
Leon Markiewicz, Grzegorz Niemczuk, Violetta Rotter-Kozera, Anna Sekudewicz, Jerzy Szymik, Joanna Wnuk-Nazarowa, Krzysztof Zanussi, Damian Zimoń 47. Tadeusz Kijonka TO BYŁ SZCZĘŚLIWY CZŁOWIEK
FELIET ON Y 3. EDYTORIAL
25. NOTATNIK SPÓŹNIONEGO PRZYBYSZA
Marek S. Szczepański DLACZEGO POLACY ZACZĘLI MIGROWAĆ (I) 31. ŚLĄSKA OJCZYZNA POLSZCZYZNA
Jan Miodek W KOSZĘCINIE IW JEGO OKOLICACH
58. Magdalena Dziadek MIĘDZY NUTAMI. BOGUSŁAWSKI I KRZANOWSKI - MUZYKA NA AKORDEON. MUZYKA W CZĘSTOCHOWIE
59. Henryk Bzdok ANEGDOTY PLA STY K A
50. WALDEMAR ŚWIERŻY (1932-2013)
51. Wiesława Konopelska ŚWIERŻY - GIGANT NA ULICY 66. Witold Kociński RANY SIĘ ZABLIŹNIĄ
67. MAREK CHLANDA UZDROWISKO/SPA TOWN
76. Michalina Wawrzyczek-Klasik REFLEKSJA NAD FUNKCJĄ PLAKATU 76. Bogdan Widera BAJKOWO
TEATR
55. Danuta Lubina-Cipińslca .TAKIE POKOLENIE, TAKI „LOT”
56. Witold Kociński BODO ŚPIEWA W SOSNOWCU 57. Danuta Lubina-Cipińska DEFEKACJA ROZRYWKI K SIĄ Ż K I
60. Witold Turant OBSERWOWANE Z ZIMNĄ KRWIĄ
61. Michał Paweł Urbaniak TAJEMNICE CHARLOTTE BRONTE 62. Przemysław Pieniążek NARODZINY LEGENDY
63. Katarzyna Bereta USAKRALIZOWANA PAMIĘĆ 64. Bogdan Widera KRÓTKO O KSIĄŻKACH PO E ZJA 1 PR O ZA
1. WIERSZ NA OTWARCIE Grażyna Janota 2012 16. Grażyna Janota WIERSZE 20. Bogna Gliniecka ODEGRAĆ ŻYCIE EK O L O G IA
52. Jolanta Matiakowska LASY DLA BUDŻETU STAŁE R UBRYK I
4. ŚLĄSKI MIESIĄC
49. ZNAKI I TWARZE MIASTA KATOWICE. WOJCIECH KILAR I JEGO KATOWICE 65. Z ŻYCIA BIBLIOTEK
Hanna Przybyła SPOTYKAMY SIĘ PRZY KAWIE 68. OPOLSKIE
NOTATNIKI KULTURALN E 69. Janusz Wójcik OPOLE
70. Wiesława Konopelska KATOWICE 72. Maria Sztuka ZAGŁĘBIE 73. Jan Picheta BIELSKO
74. Joanna Kotkowska CZĘSTOCHOWA 75. Jacek Sikora ZAOLZIE
N A O K ŁADCE:
Wojciech Kilar FOTO G RAFIA:
Zbigniew Sawicz
i
CN
S g M SŁQ- Q
l 1 0 c«
■ 2 g1 §
Oh
Projekt objęty mecenatem MIASTA KATOWICE
K A T O W I C E
dla odmiany
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
w Katowicach
Urząd Marszałkowski Województwa
Opolskiego
Zrealizowano w ramach PROGRAMU OPERACYJNEGO PROMOCJA CZYTELNICTWA ogłoszonego przez
MINISTRA KULTURY
I DZIEDZICTWA NARODOWEGO
Drodzy Czytelnicy
O
kreślenia takie ja k niepowetow ana strata czy m iejsce nie do w ypełnienia, używane bez względu na wagę i znaczenie tego, co człowiek któ
rego zabrakło rzeczywiście znaczył i jak ważna była jego twórczość, stały się tak banalne, że nie wiadomo za bardzo do czego się odnoszą. Jednak w przy
padku W ojciecha Kilara, twórcy o znaczeniu światowym, trudno znaleźć in
ne, które lepiej określiłyby pustkę, jak ą odchodząc zostawił. Jako niezwykły człowiek i jako artysta najwyższej próby. Dlatego też postanowiliśm y wraz z gronem osób, które go znały, spróbować odtworzyć jego sylwetkę. Josif Brodski w jednym ze swych esejów pisał o tym, ja k ludzie w Wenecji pod
czas gęstej mgły pozostaw iają za sobą coś w rodzaju tunelu odpowiadające
go kształtem ich postaci. Trudno m i odnaleźć sytuację oddającą lepiej ślad we mgle naszej codzienności, jaki pozostaw ił po sobie ten wielki kom pozy
tor. Z pew nością jeg o im ieniem zostaną nazwane różne m iejsca w publicz
nej przestrzeni, nie tylko K atow ic i Śląska, by upam iętnić tę w yjątkow ą postać. Jednak uważamy, że warto naszych Czytelników zapoznać z w raże
niem, jakie wywarł na osobach, które m iały z nim bliski kontakt, w nadziei, że coś z tych obrazów W ojciecha Kilara, jakie pozostały w ich świadom o
ści pozostanie także w naszej pam ięci, którzy znaliśm y go tylko w jednym wymiarze.
W lutowym wydaniu „Śląska” wspominamy także postać, która przez w ie
le lat zapomniana, zaczyna coraz wyraźniej wpisywać się w historyczny pej
zaż Katow ic. H enryk Sławik, działacz społeczny, dziennikarz, człowiek, którem u wielu Żydów zawdzięczało podczas wojny życie, staje się w prze
strzeni publicznej m iasta coraz bardziej widoczny, czem u służyć będzie tak
że ogłoszony przez Radę M iasta „Rok 2014, rokiem Sław ika”. Związane z obchodami w ydarzenia będziem y dla Państw a relacjonować i kom ento
wać, nie zabraknie także historycznej oceny jego działalności. Już w tym wydaniu polecam Państwa uwadze interesujący szkic Bogdana Widery, po
święcony tej postaci. Chciałbym także zaproponować artykuł Grażyny B ar
bary Szewczyk o Karlu Dedeciusie, wielkim am basadorze i popularyzatorze literatury i kultury polskiej w Niemczech. I, pozw olą Państwo, jeszcze je d no wspomnienie. Tym razem pióra M ariana Kisiela, o Stefanie Szymutce, postaci niezwykle ważnej dla życia um ysłowego Śląska, badaczu, eseiście, a przez pew ien czas także członku naszego redakcyjnego zespołu.
Osobom o m ocnych n em ac h , acz nie pozbawionym wrażliwości społecz
nej chciałbym jeszcze polecić wstrząsający autoreportaż Zygm unta B arczy
ka o swoim pow rocie do społeczeństw a respektującego jeg o prawo do samostanowienia. N ie zabraknie w tym num erze poezji, której dostarczy nam skromny objętościowo, ale interesujący w ybór wierszy młodej poetki Grażyny Janoty. N atom iast prozę reprezentować będzie goszcząca po raz pierw szy na naszych łam ach Bogna Gliniecka. H istoria wyjrzy do nas z ar
tykułu Jana F. Lewandowskiego o m itach i prawdach zw iązanych ze Skar
bem Śląskim w okresie międzywojennym.
Jeśli do tej propozycji dodam sporo aktualnych relacji i komentarzy, sądzę, iż wolno mi będzie życzyć Państwu interesującej lektury.
W ITOLD TURANT
Fot.BogdanKułakowski
m m
■ ZABRAKŁO sztolni Czarnego Pstrąga w Tarnow
skich Górach, jak i kopalni Guido w Zabrzu, które w oficjalnej prezen
tacji na strome inter
netowej Minister
stwa Kultury po prostu... nie istnieją.
Jedyna polska ko
palnia warta zwie
dzenia to Wieliczka.
A Śląsk to kraina tłu
stych klusek leżąca u stóp Tatr. Takie farmazony zajmują warszawskich urzę
dasów od kultu
ry. I te farmazony kosztowały pół mi
liona złotych. I to ma uczyć dzieci geo
grafii. BOŻE! Poseł Plura mówi o igno
rancji, natomiast Tarnowskie Góry za
prosiły ministra Zdrojewskiego do siebie, by go oświe
cić [choć może to raczej resort]. Mini
ster zaproszenie przyjął.
■ WYSTAWĘ poświęconą pamięci zmarłego w listopa
dzie 2013 roku Antoniego Tomiczka (rocz
nik 1915), legendarnego pilota, wojennego bo
hatera, otwarto w Pstrążnej. Nosi tytuł
„Nad płonącą Warszawą - długi lot do domu ma
jora Antoniego Tomiczka”. Wystawę przygoto
wała dr Julia Dzi woki z Rybnika, która pizez trzy lata zbierała materiały o tym niezwykłym Ślą
zaku, mieszkańcu Pstrążnej.
■ DRUGIM Nikiszowcem, zagłębiowskim
„odpowiednikiem” tego miejsca, ma szansę stać się zabytkowe osiedle TAZ w Zawierciu, któ
re powstało w XIX wieku przy nieistniejącej już przędzalni bawełny. W jego skład wchodzą nie tylko budynki mieszkalne, ale także m.in. pała
cyk Szymańskiego, czy bazylika mniejsza.
Koszt rewitalizacji oszacowano na 25 min zł. Ter
min realizacji, jeśli wszystko się uda, to prze
łom 2015 i 2016 roku.
■ BARBÓRKA odbyła się w tym roku tak
że u prezydenta Bronisława Komorowskiego, który zaprosił śląskich górników do stolicy. Gra
ła górnicza orkiestra, odbyła się msza święta, byli notable z regionu oraz wyróżnieni meda
lami pracownicy kopalń. Nie udało się jedynie zorganizować w Pałacu Prezydenckim karcz
my piwnej, bo zabrakło czasu.
■ PREMIER za to na Barbórkę przyjechał na Górny Śląsk, do podpszczyńskiego Susz
ca. Do ostatniej chwili wizyta premiera Donal
da Tuska była utrzymywana w tajemnicy. Pre
mier w towarzystwie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej w górniczym mundurze bawili się wybornie z górniczą bracią w sali suszec- kiego ośrodka kultury. A przedtem premier go
ścił na oficjalnym spotkaniu w kopalni Kru
piński.
■ ANDROMEDA, byłe tyskie kultowe ki
no, zaczyna drugie życie, już nie związane z fil
mem (szkoda), ale kulturą. Stąd tajemna na
zwa - „pasaż kultury”. Mieścić się tu będą m.
in. klub muzyczny zdolny pomieścić i trzysta osób, kawiarnie i restauracje, galeria sztuki użyt
kowej na parterze, magazyny Miejskiej Gale
rii Sztuki „Obok” (w piwnicach). W czasie prze
budowy, kosztującej 11,5 min zł, odkryto pod posadzką kina nie zaznaczone w dokumen
tacji piwnice.
MIESIĄC
Zapis wydarzeń z miesiąca poprzedzającego zamknięcie
■ STOWARZYSZENIE Osób Narodowo
ści Śląskiej zapowiedziało skargę do Europej
skiego Trybunału Praw Człowieka w Strasbur
gu, jeśli „Sąd Okręgowy w Opolu podtrzyma decyzję Sądu Najwyższego i uniemożliwi nam legalną działalność”.
■ PREMIER zaś stwierdził kategorycznie, komentując kontrowersyjne orzeczenie SN, że „Ślązacy i Kaszubi to definitywnie Polacy”.
Czy czescy Ślązacy również, panie premierze?
H DRONY są już wykorzystywane w Beski
dach, ale w celach zupełnie pokojowych. Te nie
wielkie, zdalnie sterowane maszyny filmują z powietrza uroki pięciu gmin beskidzkich (Brennej, Istebnej, Szczyrku, Ustronia i Wisły), efekty ich pracy poznamy za pół roku. Film bę
dzie ukazywał beskidzkie krajobrazy w ciągu czterech pór roku. W ten sposób stowarzysze
nie Beskidzka 5, zrzeszające wymienione wy
żej gminy, uczci swoje dziesięciolecie.
■ KOLORYSTYKA wnętrz Twistów z byd
goskiej fabryki, które Tramwaje Śląskie zaku
piły do swojego taboru, nie spodobała się po
tencjalnym pasażerom. Podróżnym bowiem wnętrza Twistów kojarzą się ze szpitalem, a nawet... toaletą. Ma się to zmienić. Z zewnątrz śląskie tramwaje będą wszystkie takie sa
me - czerwone.
■ MINĄŁ rok od skandalu w Kolejach Ślą
skich. W ciągu 48 godzin od buńczucznych za
powiedzi okazało się, że spółka jest komplet
nie nieprzygotowana do realizacji zadania, które jej powierzono. Za to spektakularną dy
misją zapłacił marszałek Adam Matusiewicz, a wcześniej stanowiska stracili prezes KŚ, je
go zastępca oraz błyskotliwy twórca rozkładu jazdy. Sprzątanie trwa do dzisiaj. Straty finan
sowe sięgają na razie 60 młn zł. Trwa audyt w Inteko, spółce-córce śląskich kolei, a także śledztwo Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
■ KOLEJNĄ, udaną operację przeszczepienia twarzy przeprowadzono w Centrum Onkologii w Gliwicach. Pacjentką była młoda kobieta.
■ KUSZĄ turystów będzińskie podziemia pod Wzgórzem Zamkowym otwarte w połowie grudnia. Atrakcji w podziemiach - a właściwie schronach wzniesionych w ostatnią wojnę przez władze niemieckie - nie zabraknie. Bę
dzie tu i targ średniowieczny, i browar, i kopal
nia, i cementownia a nawet zabytkowy tramwaj.
Wszystko, jak będzie cieplej...
■ PAMIĘĆ o wydarzeniach w kopalni
„Wujek”, sprzed 32 lat już, nie ginie. Poza ob
chodami rocznicowymi upamiętniającymi wy
darzenia z 16 grudnia [przypomnijmy - oddzia
ły wojska i milicji pacyfikując kopalnię zabiły 9 górników, a raniły 21], zadebiutowała cyfrowa
i multimedialna książka o wydarzeniach z „Wuj
ka” [jej pomysłodawcą i współtwórcą jest Pa
weł Polański z Warszawskiej Szkoły Filmowej], którą bezpłatnie można pobrać ze strony inter
netowej Muzeum Izby Pamięci Kopalni Wujek.
■ UPAMIĘTNIONO także rocznicę pacy
fikacji kopalni „Manifest Lipcowy” w Jastrzę
biu Zdroju, jaka miała miejsce dzień wcześniej przed tragiczną pacyfikacją kopalni „Wu
jek” - dokładnie 15 grudnia 1981. Wtedy plu
ton specjalny Milicji Obywatelskiej po raz pierwszy od wprowadzenia stanu wojennego strzelał do strajkujących górników.
■ TATUSIU, możesz też chodzić w sukien
ce - oznajmił maluch w rybnickich Chwałowi- cach ojcu [który nie był Szkotem] i... rozpęta
ło się piekło, genderowe na dodatek. Dyrektorka przedszkola, do którego chodził ten i inne ma
luchy została zaszczuta po nawoływaniach z ambon do „antygenderowej” krucjaty. Nie po
mogły tłumaczenia, że to zwykły unijny pro
gram edukacyjny. Do akcji włączyli się polity
cy, nie zawsze fortunnie. A na budynkach dwóch przedszkoli w Rybniku-Chwałowicach rozwieszano plakaty z kopulującą parą i hasłem
„Stop homo teiTorowi. Chrońmy swoje dzieci!
Chłopak + dziewczyna = normalna rodzina”.
Boże, toć to wojna religijna...
■ KULTURALNYM wydarzeniem grudnia była niewątpliwie przedświąteczna promocja al
bumu „Domy i gmachy Katowic” autorstwa Mi
chała Bulsy, Grzegorza Grzegorka (ten drugi jest również wydawcą i redaktorem książki) i Be
aty Witaszczyk. Jest to kontynuacja cieszącej się powodzeniem, zeszłorocznej publikacji
„Ulice i place Katowic”. Dzięki nim można od
być niezwykłą i sentymentalną podróż po ka
towickiej przestrzeni miejskiej. Wydawca za
powiada dodruk pierwszej części.
■ ZWANY „legendą Jasnej Góry”, paulin o.
Jerzy Tomziński skończył 95 lat. To najstarszy pauliński mnich i jedyny żyjący w Polsce uczestnik Soboru Watykańskiego II. Dwukrot
nie piastował urząd generała zakonu paulinów, trzykrotnie przeora Jasnej Góry.
■ WŁADZE Zabrza kategorycznie zabroni
ły organizowania wiecu „Nie dla cygańskiej przestępczości w Zabrzu”, który na 21 grudnia zapowiadało Narodowe Odrodzenie Polski i grupa Patrioci Górnik Zabrze. W Zabrzu miesz
ka pół tysiąca Romów. Władze miasta obawia
ły się zaognienia sytuacji społecznej i niekon
trolowanych rozruchów.
■ SYLWESTER i Boże Narodzenie były w tym roku bezśnieżne. Intensywnych opadów należy spodziewać się na... Wielkanoc.
KRONIKARZ
Żegnam y z w ielkim sm utkiem
Śp. bp. TADEUSZA SZURMANA
(1954-2014)
Zwierzchnika katowickiej diecezji Kościoła ewangelicko-augsburskiego i zastępcę zwierzchnika tego Kościoła w Polsce,
wybitnego duchownego, orędownika idei ekumenizmu,
Ślązaka spod Cieszyna, który pokochał cały Śląsk z jego wielokulturowością i wieloreligijnością,
wspaniałego Człowieka, poetę, przyjaciela naszego pisma,
uhonorowanego tytułem Przyjaciel „Śląska”.
Zespół redakcyjny miesięcznika „Śląsk”
Jego Osobie i dziełu poświęcimy szkic w kwietniowym - świątecznym wydaniu naszego pisma.
Sejmik Śląski zdecydował, że rok 2014
będzie w naszym województwie Rokiem Henryka Sławika
Tablica pamiątkowa poświęcona Henrykowi Sławikowi usytuowana przy ulicy św. Jana w Katowicach.
Długi powrót bohatera
P
raktycznie do 1988 roku Henryk Sła- wik pozostawał w Polsce a nawet na rodzinnym Śląsku postacią nieznaną.Wprawdzie w roku 1946 został patronem uli
cy (dzisiejszej Zabrskiej), ale tylko przez kil
ka dni, ponieważ władza ludowa szybko się zorientowała, że to nie jest bohater na ten czas (jej czas). Bo jak można tak honorować delegata rządu Sikorskiego, posła do „sana
cyjnego” Sejmu Śląskiego itd.? W dodatku Ślązaka, czyli „element niepewny”. Jednak w roku 1968 jeszcze raz Sławik został wspomniany w „Głosie Pracy” w kontekście wydarzeń marcowych (Polacy ratowali Ży
dów, którzy okazali się niewdzięczni).
W tekście pominięto zasadnicze szczegóły dotyczące bohatera, bo tkwił w nich diabeł, a nawet znacznie gorzej - Kościół katolic
ki. Sławik bowiem ratował od zagłady Ży
dów przy pomocy duchownych wystawia
jących im na polskie nazwiska metryki chrztu. Jego biografia też nie bardzo paso
wała do akceptowanych wtedy wzorców, po
nieważ był socjalistą dość antykomuni
stycznym. W swojej gazecie pisał o ZSRR - mówiąc eufemistycznie - mało entuzja
stycznie. Powtórnie więc skazany został na przemilczenie. I musiało minąć kolej
nych 20 lat, żeby zaczął powracać do spo
łecznej pamięci. Dopiero wtedy pojawiły się pierwsze publikacje prasowe, następnie książki, podjęto także badania naukowe.
O życiu i działalności Sławika napisano już wiele, również w naszym miesięczniku uka
zało się ki lica tekstów, mimo to - przeprowa
dziłem taką prywatną sondę - wciąż pozo
staje szerzej mało znany. Przypomnę więc bardzo skrótowo niektóre fakty z jego życio
rysu. Urodził się w Szerokiej w rodzinie ubo
giej. Skończył czteroldasową szkołę ludową, oczywiście niemiecką (w późniejszym cza
sie znajomość tego języka bardzo mu się przydała). Po I wojnie światowej i powrocie z rosyjskiej niewoli był powstańcem śląskim.
W Polsce angażował się w działalność spo
łeczną, oświatową, polityczną i dziennikar
ską. Zamieszkał w Katowicach przy ul. Św.
Jana (kamienicę spalili radzieccy wyzwoli
ciele miasta). Został redaktorem naczelnym
„Gazety Robotniczej” - organu PPS. Był dziennikarzem wojującym, polemizował za
równo z korfantowską „Polonią” jak i z pra
są sanacyjną (zwłaszcza po przewrocie ma
jowym). Interesowała go głównie tematyka społeczna (w „Czarnym ogrodzie” Małgorza
ty Szejnert jest informacja o tym, jak bez urzędowych zezwoleń zjechał do kopalni, aby zrobić reportaż o strajkujących górnikach).
Najważniejszy jest jednak czas II wojny świa
towej. Sławik, wpisany przez Niemców na listę do aresztowania, uciekł na Węgry.
Tam spotkał Jozsefa Antalla, delegowanego przez rząd Królestwa Węgier do opieki nad polskimi uchodźcami, który zapropono
wał mu współpracę, dzięki czemu mnóstwo Polaków udało się uratować a nawet przerzu
cić do polskich sił zbrojnych na Zachodzie.
W tym też czasie zaczęła się ich wielka ak
cja ratowania Żydów uciekających z Polski.
Było wśród nich wiele dzieci (wiadomo ze świadectw, że niektóre z nich wyrzuciły z po
ciągów matki wiezione do obozów koncen
tracyjnych). A one przetrwały wojnę dzięki stworzonemu przez Antalla i Sławika siero
cińcowi niby dla dzieci polskich oficerów.
Pomagali księża wystawiający świadectwa chrztu. Ocalały tysiące. Zdradzony Sławik, mimo tortur, nie wydał Antalla. Został stra
cony w Mauthausen w 1944 roku.
Od osób dobrze poinformowanych wiem, że nasz bohater wrócił do Katowic przez Wę
gry, tam go odkryto wcześniej i doceniono.
Być może dlatego, iż Jozsef Antall, syn Joz
sefa - przyjaciela Sławika, został premierem Węgier po 1989 roku. Mniej więcej w tym samym czasie poszukiwanie rodziny swoje
go wybawcy zaczyna Henryk Zvi Zimmer- mann z Izraela. Odnajduje ją (matka przeży
ła obóz a córkę odnalazł i wyekspediował do Katowic Antall. Niedługo potem, w 1990 roku instytut Yad Vashem nadał pośmiertnie Sławikowi medal „Sprawiedliwy wśród Na
rodów Świata” .
Powrót naszego bohatera na Śląsk następu
je jednak tak naprawdę dopiero w 2004 roku.
Wtedy to Rada Miasta Jastrzębia podejmuje uchwałę o nadaniu imienia Henryka Sławika Gimnazjum nr 3, a na katowickim cmentarzu przy ul. Sienkiewicza zostaje wmurowana ta
blica pamiątkowa. W roku 2008 Jastrzębie ma już ulicę imienia bohaterskiego Ślązaka, a w Katowicach powstaje stowarzyszenie HENRYK SŁAWIK - ŻYCIE I DZIEŁO.
Ukazują się kolejne publikacje, odbywają wy
kłady i naukowe seminaria. W lutym ro
ku 2010 w czasie organizowanego przez Urząd Miasta i Stowarzyszenie „Dnia Węgier
skiego w Katowicach” prezydent RP Lech Ka
czyński dekoruje pośmiertnie Henryka Sławi
ka Orderem Orła Białego, a Jozsefa Antalla Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
W uroczystości uczestniczy prezydent Węgier Laszlo Solyom. O to odznaczenie apelowa
ło do prezydenta Stowarzyszenie, a inicjaty
wę poparł metropolita katowicki abp Damian Zimoń. Kolejne uroczystości odbywają się od tej pory w Katowicach i na Węgrzech. Zaś w Warszawie, parku wilanowskim, posa
dzono trzy lipy ku czci Sławika, Antalla i Wallenberga, którzy w czasie II wojny światowej nieśli ratunek Żydom na terytorium Królestwa Węgier. W uroczystości udział wzięli ambasadorowie Szwecji, Węgier i Izra
ela oraz wiceprezydent Katowic. W rok póź
niej prezydenci Bronisław Komorowski i Ja
nos na terenie obozu Mauthausen odsłonili tablicę upamiętniającą zamordowanego tam Sławika i innych członków Komitetu Obywa
telskiego. W akcie tym uczestniczyła delega
cja Miasta Katowice oraz wnuk bohatera Zbi
gniew Kutermak.
Wiceprezydent Miasta Katowice Michał Luty od którego uzyskałem wiele z wyko
rzystanych w tym tekście informacji, mówi mi również, że Henryk Sławik i Jozsef An
tall będą mieli w Katowicach swój po
mnik. Ma stanąć przed budowanym centrum kongresowym. To bardzo dobrze. Dla Ka
towic, ale też sprawiedliwości dziejowej. Bo prześladuje mnie myśl, jak bardzo nie potra
fimy „sprzedać” światu naszej historii. Al
bo nie chcemy, bo decydują jaldeś partyku
larne względy polityczne. Śchindler, który uratował mniej Żydów niż Sławik został przez film Spielberga wypromowany wszę
dzie. Wallenbergowi z dyplomatycznym paszportem na pewno było łatwiej niż uchodźcy ze Śląska. Niestety w wielu wy
danych u nas publikacjach już w tytule ogła
szano: „polski Wallenberg”, „śląski Wallen- berg”, a przecież była szansa, żeby ktoś napisał „Wallenberg - szwedzki Sławik”.
BOGDAN WIDERA
m m
m m
Czy ktoś jeszcze wie, co to była tangenta?
J A N F. Przywołujemy nieraz dobrodziejstwa przedwojennej L E W A N D O W S K I autonomii, lecz mało kto wie, jak działała ona
praktycznie w sferze finansowej.
Przypomnienie Skarbu Śląskiego
w
Statucie O rg a n ic z n y m W ojew ództw a Śląskiego z 1920 ro
ku przewidziano utworzenie osobne
go Skarbu Śląskiego, który oddzie
lono od S karbu P aństw a. W ten sposób autonomia śląska miała trwa
łą podstaw ę finansow ą, a Sejm Ślą
ski dysponował własnym i fundusza
m i, k tó re w y d atk o w an o zgodnie z jeg o w skazaniam i, czyli z ustaw a
m i budżetow ym i. D ochody Skarbu Śląskiego oparte były na ogólnych ustaw ach podatkow ych R zeczypo
spolitej.
Jed n a k p o d atk i i inne o płaty p u b liczn e w ęd ro w ały nie b ez p o śred nio do W arszaw y, lecz w ła śn ie do S k arb u Ś ląsk ieg o , k tó ry p o s ia dał w łasn ą adm in istrację p o d atk o w ą. N ie b yło w K a to w ic ach p a ń s tw o w e j I z b y S k a r b o w e j, j a k w in n y ch w o jew ó d ztw ac h . P o b ie ra n ie p o d a tk ó w n ależ ało do Ś lą
s k ie g o W y d z ia łu S k a rb o w e g o U rz ę d u W o je w ó d z k ie g o , k tó ry p rz y jm o w a ł w p ły w y n ie tylko dla S karb u Ś lą sk ieg o , lecz p o n ad to d la S k arb u P a ń stw a w W arsza
w ie. N iem n iej a d m in istra c ja Ś lą skiego W ydziału Skarbow ego opła
c a n a b y ła w ca ło śc i z b u d ż e tu autonom icznego w ojew ództw a ślą
skiego.
Tangenta
D
opiero w następnej kolejności Skarb Śląski rozliczał się ze S karbem P ań stw a w W arszaw ie, przekazując m u corocznie część docho dó w na p o trzeb y o gólnopań- stwowe, stosownie do liczby m iesz
k ań c ó w w o je w ó d z tw a śląsk ieg o i jeg o siły podatkowej. Przekazyw a
ną do budżetu ogólnopolskiego kwo
tę nazyw ano tangentą. Jej wysokość ustalano corocznie pom iędzy rządem polskim i Śląską Radą Wojewódzką, n a po d staw ie specjalnego w zoru w yliczeniow ego.
R elacje finansow e m iedzy Skar
bem Państw a i Skarbem Śląskim na
leżały zatem do fundam entalnych zagadnień autonomii. Jednak w pro
jek tac h Statutu O rganicznego, k tó re w 1920 roku trafiły do Sejm u U staw odaw czego w W arszawie, nie ustalo n o ich precy zyjn ie. D zięki w spom nieniu P aw ła K em pki z P ol
skiego K om isariatu Plebiscytowego w B ytom iu w iem y, że na początku lipca 1920 roku z W arszaw y n ade
szło do B ytom ia telegraficzne w e-
Drapacz chmur w Katowicach, w którym miały siedzibę różne agendy skarbowe.
zw anie reprezentanta K om isariatu w celu rozstrzygnięcia spraw y p o działu finansów.
D elegow any z B yto m ia m ecenas K em pka po jaw ił się w W arszaw ie około 7 lipca 1920 roku, by nego- cjow ać z w ic e m in istre m skarbu R om anem R ybarskim , w ybitnym ekonom istą. D zięki przedw ojennej relacji K em pki w iem y, że to p ro fe
sor R ybarski zapro p o n o w ał sp e
cjalny w zór dla obliczania tangen- ty, a K em pka zaak ceptow ał jeg o propozycję.
W efekcie w dodatku do artykułu piątego Statutu O rganicznego u sta
lono, iż ze S karbu Śląskiego odda
w ana będzie do W arszaw y tangen
ta w w yso k o ści ustalanej w edle w zoru:
c d a 2 , 2 b gdzie:
a = ludność cyw ilna w ojew ództw a śląskiego
b = ludność cyw ilna R zeczypospo
litej Polskiej, łącznie z w o je
w ództw em śląskim
c = dochody Skarbu Śląskiego z po
datków i opłat, lecz bez docho
dów z dodatków do podatków d = dochody łączne S karbu R ze
czypospolitej i Skarbu Ś ląskie
go z podatków i opłat, lecz bez dodatków do podatków.
P oczątkow o tan g en ta w ynosiła do 40 procent dochodów Skarbu Ślą
skiego, lecz po zlikw idow aniu p o datku w ęglow ego i w prow adzeniu państw ow ego m onopolu ty to n io w ego i spirytusow ego (na czym bardzo ucierpiały dochody Skarbu Śląskiego) nigdy ju ż później nie płacono tangenty w takiej w ysoko
ści. Działo się to za cichą zgodą M i
n isterstw a S karbu w W arszaw ie, gdzie zdaw ano sobie spraw ę, że w prow adzenie w 1924 roku m o n o polu państw ow ego na spirytus i ty to ń s p o w o d o w a ło z a s a d n ic z e zmniejszenie dochodów Skarbu Ślą
skiego, które przedtem do niego należały.
W publikacji posła Sejmu Śląskie
go, Śtanisław a Janickiego „Śląsk na łonie M acierzy” z 1929 roku w y
liczono, że przez utratę akcyzy spi
rytusow ej i tyto n io w ej do ch o d y S karbu Ś ląskiego w poło w ie lat dw udziestych (kiedy w prow adzono m onopole państw ow e) zm niejszyły się o kw otę około 30 m ilionów zło
tych rocznie. Podobnie było z podat
kiem w ęglow ym , któ ry w 1924 ro ku zasilił Skarb Śląski kw otą 30 m i
lionów złotych, ale w 1925 roku j uż go nie było. B yły to kw oty dla Skarbu Śląskiego zasadnicze, skoro rzeczyw iste jeg o dochody w yn osi
ły w tam tych latach poniżej stu m i
lionów złotych.
Dlatego sprawa wysokości tangen
ty stała się przedm iotem n ieustan
nych dyskusji, a potem i sporów m iędzy W arszaw ą i K atow icam i.
Z reguły płacono tangentę niższą niż zaplanow ano w e w zorze profesora R y b a rsk ie g o i p rz e k a z y w a n o j ą do Skarbu P aństw a przew ażnie d o piero z nadw yżki budżetowej. N ato
m iast w iększość podatków pobiera
n y c h w w o je w ó d z tw ie ś lą s k im pozostaw ała na m iejscu.
Jak ie b yły podatki?
J
akie to były podatki? Po p rzejęciu województwa śląskiego przez P o lsk ę n a jp ie rw o b o w ią z y w a ły przez krótki czas daw niejsze p odat
ki ustalone za czasów pruskich i au
striackich, lecz szybko zostały one zastąpione przez podatki uchw ala
ne przez Sejm R zeczypospolitej.
Z początku w pływ ały do Skarbu Śląskiego znaczne kw oty z osobne
go podatku w ęglow ego, który zli
kw idow ano z końcem 1924 roku.
N atom iast akcyzy spirytusow a i ty
toniow a zostały odjęte Skarbow i Ś ląskiem u z chw ilą w prow adzenia m onopolu państwowego: spirytuso
w ego z dniem 1 stycznia 1924, a ty
toniow ego z dniem 1 stycznia 1925 roku. Do tego dochodziła drobniej
sza akcyza solna, przejęta przez m onopol p aństw ow y także 1 stycz
nia 1925 roku.
M on o p o le p aństw ow e zo stały w prow adzone na terenie w ojew ódz
tw a śląskiego b ez w ym aganej zg o dy Sejm u Ś ląskiego, który u ch w a
lił 8 lip ca 1925 ro k u sp ec ja ln ą rezolucję, w której określił zaprowa
dzenie państw ow ego m onopolu spi
rytusow ego w w ojew ó dztw ie ślą
sk im z a n ie d o p u s z c z a ln e . N ie zapytano o zgodę Sejm u Śląskiego.
P osłow ie Sejm u Ś ląskiego w id zie
li w tym naruszen ie S tatutu O rga
nicznego, w tym jeg o artykułu 8a, stanow iącego, że „zm iany ustaw, do ty czący ch g órnictw a, p rz em y słu , h a n d lu i rę k o d z ie ln ic tw a , obow iązujących w W ojew ództw ie Śląskiem w dniu p rzejęcia G ó rn e
go Ś lą s k a p rz e z P o ls k ę , m o g ą
nastąpić tylko za zgodą Sejm u Ślą
sk ieg o” .
Przypom nijm y, że przeprow adzo
no w tedy reform ę finansow o-skar- bow ą W ładysław a Grabskiego (pre
m ie ra i m in is tra sk a rb u ), k tó ra w p ro w a d z iła zło teg o w m iejsce m arki polskiej. Podstaw ą reform y b y ł zapro w ad zo n y w 1923 roku na trzy lata specjalny podatek m ająt
kow y (w przypadku podatku m ająt
kow ego rów nież nie zapytano o w y
m ag an ą zgodę Sejm u Śląskiego, który tym razem , dla dobra sprawy reform y, nie składał protestu).
Po re fo rm ach G rab skiego n a j
w ażn iejszy m i źród łam i docho du Skarbu Śląskiego pozostały p od at
ki dochodow y i przem ysłow y, a po
nadto drobniejsze w pływ y z p od at
ku gruntow ego. Do tego niew ielkie w pływ y z m ajątku sam ego w oje
w ództw a.
N iesły ch a n ie d o tk liw a okazała się d la S k arb u Ś lą sk ieg o u tra ta w spom nianych opłat akcyzow ych za tytoń i spirytus i to nie tylko z po
w odu zm niejszenia dochodów (oko
ło 30 milionów złotych rocznie!), ale także z pow odu narastającego spo
ru ze Skarbem Państw a.
„Dochody z tych m onopolów - pi
sał w 1929 roku dobrze zaznajom io
ny z tem atem poseł Stanisław Janic
ki - w p ły w a ją b ez p o śred n io do skarbu państw a. Skarb państw a ż ą
dał jed n ak nadal od skarbu śląskie
go w yżej w spom nianej tangenty w tej samej proporcjonalnej w yso
kości, ja k w p ierw szych latach ist
nienia w ojew ództw a śląskiego. Swe stanow isko uzasadniał tym , że dał w zam ian Śląskow i inne źródła do
chod ow e, m ian o w icie w p ostaci zw iększonych w pływ ów z podatku d o ch o d o w eg o i przem y sło w eg o . Sejm Śląski stał natom iast na stano
wisku, że po odebraniu m u na rzecz skarbu państw a tak pow ażnych do
chodów, skarb śląski tangenty w tej sam ej w ysokości płacić nie p o w i
nien” .
D latego jeśli za rok 1924 zapłaco
no aż 34 m iliony złotych tangenty (przy łącznych w ydatkach Skarbu Śląskiego w w ysokości 95, 5 m ilio
na złotych), to za rok 1925 nie od
prow adzono jej do W arszaw y w ca
le, a w 1926 roku odprow adzono tylko p ółto ra m iliona złotych. Jed
nak już za rok budżetowy 1927/1928 zapłacono znow u 17.350.000 zło
tych tangenty.
Spraw a była o tyle skom plikow a
na, że pom im o w zo ru p ro feso ra
m m
Rybarskiego nie było ścisłego i p re
cyzyjnego określenia, ja k ie części konkretnych podatków przypadają Skarbowi Śląskiemu, a jakie Rzeczy
pospolitej. Precyzyjne relacje m ia
ła dopiero określić osobna ustaw a.
„Przyszła ustaw a o skarbie ślą
skim - pisał w spom niany poseł Ja nicki w 1929 roku - zaw ierać m usi w yraźne rozgraniczenie dochodów podatkowych tak dla skarbu śląskie
go, jak o też i dla skarbu państw a, więc przepisze w yraźnie, ja k a część danego podatku, w zględnie ja k i p o datek przypadać m a skarbow i ślą
skiemu, a jak i bezpośrednio skarbo
wi R zeczypospolitej” .
W 1920 roku zapow iedziano, że Rada M inistrów - w porozum ieniu ze Śląską Radą Wojewódzką - przed
staw i p ro jekty ró w nobrzm iących ustaw Śejmu Rzeczypospolitej i Sej
m u Ś ląskiego regu lu jący ch w za
jem ne relacje podatkowe i skarbowe, lecz ustaw y takiej nigdy nie uchw a
lono. Rząd polski, m im o zobowiąza
nia do inicjatyw y ustaw odaw czej (na m ocy artykułu 5 Statutu O rga
nicznego), nigdy z nią nie wystąpił.
Przez w szystkie lata autonom ii, aż do 1939 roku, panow ała w tej m ate
rii prow izorka.
Przesadne wymiary
N
iesłychanie w ym ow ne są dane o podatkach zbieranych w Polsce i w w o je w ó d z tw ie śląskim . Przykładow o w 1924 roku (a zatem ju ż p o w p ro w ad ze n iu zło tó w k i) w całej R zeczypospolitej w pływ y z podatków w ynosiły łącznie p o nad 552 m iliony złotych, a w tym podatki z w ojew ództw a śląskiego
w ynosiły 85,7 m iliona złotych. Z a
tem na w ojew ództw o śląskie p rzy padało ponad 15 procent wszystkich zebranych w P olsce podatków .
Jeśli w Polsce, z wyłączeniem w o
jew ództw a śląskiego, w pływ y z p o datków w ynosiły w 1924 roku 467 m ilion y złotych, to n a jed n eg o sta
tystycznego Polaka przypadało 18,1 złotego podatku. W ty m sam ym ro k u n a je d n e g o sta ty sty czn e g o m ieszkańca w o jew ód ztw a śląsk ie
go przypadało niespełna 78 złotych podatku, Z tego w ynika, że staty styczny m ieszkaniec w ojew ództw a śląsk ieg o od daw ał p ań stw u p o l
sk iem u (a n a jp ie rw o c z y w iś c ie Skarbow i Śląskiem u) ponad cztero
k ro tn i e w ięc ej n iż s ta ty sty c z n y m ieszkaniec reszty Polski. D aje to w rażen ie o sile podatkow ej w o je
w ództw a śląskiego na tle Rzeczypo
spolitej !
Podobnie było w kolejnych latach.
Z w yliczeń p osła Sejm u Śląskiego, S tanisław a Janickiego, w ynika, że w 1926 ro k u w ojew ództw o śląskie zapłaciło 1,9 procenta podatku grun
to w e g o , 11,3 p ro c e n ta p o d a tk u od kapitałów i rent, 11,5 procenta po
datku przem y sło w ego , 19,8 p ro centa podatku dochodow ego i aż 32 procent podatku majątkowego zebra
nego w całej Polsce, a województwo śląskie liczyło tylko 4 procent m iesz
kańców Polski. D ane te dają w raże
nie o znaczeniu gospodarczym w o jew ó d ztw a śląskiego dla Polski.
Zdaniem w ielu polityków i górno
śląskich działaczy gospodarczych, w tym K orfantego, ju ż w latach d w u d z ie sty c h P o lsk a p rz esad n ie e k sp lo ato w ała g o sp o d ark ę w o je w ództw a śląskiego, co było szcze
gólnie widoczne przy wprowadzeniu
przez prem iera G rabskiego podatku m ajątkow ego. Jego urzędnicy w yli
czyli wtedy, że w całej Polsce w cią
gu kilku lat po zostaje do ściągnię
cia 509 m ilionów złotych, z czego n a w ojew ództw o śląskie p rzypada
ło aż 183, 5 m ilio na złotych, czyli ponad 36 procent w yliczonego p o datku. Była to kalkulacja przesadzo
na, zarówno dla Polski, ja k i dla w o
jew ó d ztw a śląskiego. D latego nie dało się zebrać p ierw otnie zakłada
nej kw oty podatku m ajątkow ego.
Przez niespełna dw a lata rządów Grabskiego, Korfanty pozostawał nie
raz w opozycji, protestując przeciw
ko nadm iernem u obciążaniu prze
m ysłu górnośląskiego. Jak podawał potem Korfanty, stosowano wobec przemysłu górnośląskiego absurdalne wyliczenia podatkowe. Zdarzało się, że do ustalenia wysokości podatku ma
jątkowego szacowano pokłady węglo
we bez względu na to, czy mogły być eksploatowane następnego dnia, za 500 czy za 1000 lat. Zdarzyło się, że spółce Gieschego narzucono podatek przekraczający wartość jej majątku.
Z reguły koncerny wygryw ały potem z rządem procesy sądowe!
N ie było przesadne stw ierdzenie Korfantego, że udaną reform ę finan
so w ą G ra b sk ie g o sfin a n so w a n o w jednej trzeciej z podatków ścią
gniętych ze Śląska, liczącego prze
cież zaledw ie 4 procent m ieszkań
ców R zeczypospolitej.
300 milionów nadpłaty
Z
braku precyzyjnej regulacji w y nikały nieustannie spory o tan- gentę. W ładze skarbow e w W arszaw ie do m ag ały się je j corocznie, a w Katowicach wyliczano, że zosta
ła ona nadpłacona i dom agano się zw rotu nadpłaty.
Z takim i postulatam i w ystępow a
ła w S ejm ie Ś lą sk im o p o zy c ja . Z w nioskiem o zw rot w ieloletniej nadw yżki w ystąpili 18 m arca 1931 roku posłow ie chadecji i Narodowej P artii R obotniczej, dom agając się przeprow adzenia negocjacji z w ła
dzam i skarbow ym i w W arszawie.
W lipcu 1931 roku do W arszawy pojechała liczna delegacja Sejm u Śląskiego z marszałkiem Konstantym W olnym n a czele. Z nim pojechali posłow ie rządzącej sanacji i opozy
cji: Czesław Chmielewski (chadecja), W łodzim ierz D ąbrow ski (sanacja), S iegm und G lucksm ann (socjalista niemiecki), Johann Schmiegel (lcato-
licy n ie m ie c c y ), Ig n a c y S ik o ra (N PR ), J ó z e f W itcz ak (san acja) i Adam K ocur (sanacja). Z delegacją sejmową pojechał do W arszawy na
wet w ojew oda Grażyński.
W Sejm ie Śląskim posłow ie zw y
kle kłócili się zawzięcie, lecz tym ra
zem w sz y sc y b y li je d n o m y ś ln i i zgodnie twierdzili: to Warszawa jest w inna nam pieniądze i pow inna je oddać! Jednym głosem m ów ili cha
decy i socjaliści, Niem cy i sanatorzy, w łącznie z w ojew odą Grażyńskim, który rów nież doszedł do przekona
nia, że to jego kasa w ojew ódzka po zostaje pokrzyw dzona.
P odczas rozm ow y z m inistrem skarbu Janem Piłsudskim i w icem i
nistrem skarbu Stefanem Starzyńskim w dniu 21 lipca 1931 roku delegaci Śląska wyliczyli, że W arszawa w in
na jest Skarbowi Śląskiem u 300 m i
lionów złotych! B yła to na ow e czasy sum a zawrotna. Jednak w ice
m inister Starzyński uparcie bronił Skarbu Państwa, tw ierdząc, że to Skarb Śląski winien jest państwu pol
skiemu 200 milionów złotych. N ego
cjacje spełzły na niczym . Obie stro
ny pozostały przy swoim stanowisku.
Podczas tej konferencji urzędnicy M inisterstw a Skarbu w ciskali dele
gacji śląskiej n a jz w y c z a jn ie jsz ą ciem notę, że w prow adzone przez państw o polskje opłaty m onopolo
we (akcyzow e) nie są w cale p odat
kam i, a d o ch o d a m i z p rz e d s ię b io rstw p a ń s tw o w y c h . Z ta k ą interpretacją delegaci Sejmu Śląskie
go nie m ogli się zgodzić i po w o ły w ali się na o pinie n ajw y b itn iej
szych znaw ców skarbow ości, że
„opłaty te nie zm ieniają swego cha
rakteru podatku pośredniego z tego powodu, że w pływ ają do Skarbu z m onopolów p aństw ow ych” i że stanow ią on e n a jz w y c z a jn ie jsz y
„podatek p o śre d n i, ró ż n ią c y się od zw ykłych podatków , tylko spo
sobem jeg o ściągania” .
N a tym sprawa się nie zakończy
ła. N a posiedzeniu Sejm u Śląskie
go 18 stycznia 1932 roku poseł spra
w ozdaw ca C zesław C hm ielew ski po zrelacjonow aniu w izyty w W ar
szawie przedstawił wyliczenia kom i
sji budżetow o-skarbow ej, z których wynikało, że za okres od począt
ku 1924 do 31 marca 1930 roku War
szawa pow inna zw rócić w ojew ódz
twu śląskiem u 304 m iliony złotych.
Wyliczenia sporządzono precyzyjnie, niemal co do złotówki.
N a tym posiedzeniu uchw alono powołanie specjalnej komisji sejm o
wej „dla spraw rozrach un ku p o m iędzy Skarbem R zeczypospolitej i Skarbem Śląskim ”, która m iała da
lej m onitorow ać spraw ę. W Sejm ie Ś ląskim pow racano do tej kw estii nieustannie, szczegó lnie podczas debat budżetow ych. A le trzystum i- lionow ej nadpłaty tangenty nie za
łatw iono do koń ca II R zeczyp o
spolitej.
Pożyczka amerykańska -p v upraw nień Sejm u Śląskiego
\ _ ) O należało ponadto zaciąganie pożyczek, w tym zagranicznych, z czego skorzystano w 1928 roku, zaciąg ając p o ży czk ę w w y so k o ści 100 m ilionów złotych w bankach amerykańskich. Była to pierwsza po
życzka S karbu Śląskiego.
Z inicjatyw ą zaciągnięcia pożycz
k i n a c e le in w e s ty c y jn e w lu tym 1928 roku w ystąpiła na forum Sejm u Śląskiego R ada W ojew ódz
ka, uzyskując pełne poparcie. Posło
w ie przyjęli propozycję w ojew ody G rażyńskiego, zgadzając się z w y łożoną przez niego później argumen
tacją, że Jed n o razo w y w iększy w y siłek je s t konieczny, je ż e li chcem y skończyć z nieproduktyw ną łatan i
ną z roku na rok, jeżeli chcem y W o
je w ó d z tw o p o d e rw a ć z m iejsca na taki poziom w pew nych dziedzi
nach pracy, na którym ju ż z norm al
nych dochodów budżetowych będzie m ożna realizow ać racjonalny p ro gram gospodarczy” .
N eg o cjacje z ban k ieram i am ery kań sk im i p ro w ad zili w m aju 1928 roku w W arszaw ie p oseł Stanisław J a n ic k i ( r e p r e z e n tu ją c y Ś lą s k ą Radę W ojew ódzką) i naczelnik w y działu skarbow ego F ranciszek B ie
lak, przy w spółudziale p rzedstaw i
cieli M in iste rstw a S karbu rząd u polskiego . Po trze ch ty g o d n iach p e rtra k ta c ji za c ią g n ę li p o ży c zk ę w w yso k o ści 11.200.000 dolarów (czyli w przeliczeniu 100 m ilionów zło ty ch), k tórą w o jew ód ztw o ślą
skie m iało w p ó łro cz n y ch ratach s p ła c a ć p rz e z tr z y d z ie ś c i la t.
D o S k arb u Ś lą sk ieg o p ie n ią d z e w p ły n ęły w czerw cu 1928 roku.
„P o ży c zk a ta, a c z k o lw ie k u z y sk a n a n ie n a id e a ln y c h w a ru n k ac h - n a p isa ł n e g o c ja to r S ta n i
sław Jan ick i - n a le ż y m im o to do n a jk o rz y stn ie jsz y c h p o ż y c z e k zagran icznych , ja k ie od p ow stania n ow eg o p ań stw a p o lsk ieg o z a g ra nica państw u czy też innym zw iąz
kom ko m unalnym w P olsce u d zie
liła ” .
P odczas posiedzenia Sejm u Ślą
skiego w dniach 1-2 sierpnia 1928 roku opozycja, z K orfantym na cze
le, m ia ła w ą tp liw o ś c i, czy aby na pew no w arunki spłaty pożyczki są tak korzystne, ja k to sugerow ali poseł Janicki i w ojewoda Grażyński, lecz ostatecznie zaakceptow ano j e go spraw ozdanie.
Przyjęto w tedy rów nież istotną re
zolucję, że „pożyczka m oże być użyta tylko na inw estycje znajdują
ce się w obrębie W ojew ództw a Ślą
skiego, i to na inw estycje pozo sta
ją c e w łasnością W ojew ództw a lub też n a pożyczki udzielane gm inom w y z n a n io w y m , k o m u n a ln y m , zw iązkom celow ym , zw iązkom k o m unalnym, gm inom miejskim, w iej
skim i W y d ziało m p o w iato w y m W ojew ództw a Śląskiego” .
T roska posłów o dobro regionu szła tak daleko, że w kolejnej rezo lucji uchw alili, że przy inw esty
cjach z p o ży c zk i am eryk ańsk iej
„zatrudniać w olno w zasadzie tylko robotników i personel od pół roku co najmniej zam ieszkały w W ojewódz
tw ie , ta k sam o rz e m ie ś ln ik ó w i przedsiębio rcó w ” .
Z naczne k w oty poży czk i am ery
kańskiej przezn aczo no na budow ę dróg (12 m ilionów złotych), kolei (5 m ilionów ), Ś ląskich Technicznych Z akładów N auk ow ych w K atow i
cach (12 m ilion ów ), gim nazjum w L ub liń cu (3 m iliony), ponadto n a do kończenie bu do w y gm achu Urzędu W ojewódzkiego (4 miliony), s a n a to r iu m p r z e c iw g r u ź lic z e w Istebnej (pó łtora m ilio n a zło tych) i po m niejsze inw estycje w o
jew ó d zk ie.
N a pożyczki dla gm in i pow iatów przeznaczono ponad je d n ą trzecią całej kwoty. Z tej m ożliw ości sko
rzystało w tedy 12 gm in m iejskich i 41 w iejskich (a ponadto 3 p ow ia
ty). G m iny najchętniej inw estow a
ły w budow ę dróg, w odociągów i kan alizacji, elektry fik ację oraz w budow ę szkół i m ieszkań.
Z proponow anej listy inw estycji posłow ie skreślili w ojew odzie G ra
żyńskiem u tylko budow ę bursy aka
demickiej w Krakowie, bo uznali, że chodzi o subw encję, a tej z p o życzki amerykańskiej udzielić im nie było w olno.
(F ragm ent książki
„ Czas A utonom ii ”, która ukaże się wkrótce)
ER LA S K
Kochaliśmy go. Im bardziej zaciera się w naszych M A R IA N oczach jego postać, tym mocniej uobecnia się w naszej K IS IE L świadomości. Był dla nas ważny, choć nie zawsze umieliśmy to docenić. Często spieraliśmy się z nim. De
nerwował nas swoją apodyktycznością, innym razem rozbrajał prostodusznością. Był wymagający w przy
jaźni, ale też w niej szczery. Afirmował życie i był w nim jakoś smutny. W jednakowym stopniu radosny i depre
syjny. Odszedł od nas 18 lutego 2009 roku. Wciąż sły
szymy jego żywiołowy śmiech.
Literatura:
marzenie i śmierć
B
ył wychowankiem dobrej po- kobiet w życiu Stefana Szymutki, lonistycznej szkoły. Wyszedł a z pew nością najlepiej go rozumie- spod ręki Tadeusza Bujnie- jąca” (Z). Po śmierci Stefana napisa- kiego, m ów ił o nim: „po prostu: ła do mnie: „Kochany Przyjacielu, M istrz” (ZP, 231). Jego Alfą i Ome- już wiem [...]. Nie m a słów. Strasz- g ą b y ła je d n a k ż e -ito je stn ie w ą tp li- no i b ó l” . A w k o n d o le n c ja c h we z w szystkich wątpliwych rzeczy na łam ach „G azety W y b o rczej” : świata te g o -A lin a Brodzka. Po pro- „b e z g ra n ic z n y żal i w sp ó ln o tastu: Inka; „jedna z najważniejszych w bólu” .
S
zymutko - jak wszyscy z naszego pokolenia - był struktu- ralistycznym „wyrobem” lite
raturoznaw stw a lat 70. przeszłego stulecia. Szybko jednak zrozumiał, że piękna teoria o podmiocie jako wiązce cech, o narracji jako wyższym systemie znaczeniowym, o literackości jako rzu
tach z osi na oś, ergo: że ta cała mate- matyzacja doświadczenia literatury pro
wadzi do grobu. Jeżeli konsekwencją nauczania wyjątkowości stanie się lite
raturoznawcze samobójstwo, to czy jest sens dalej się okłamywać? „Zawsze ciekawiła mnie życiowa wartość litera
tury, chociaż żyłem w czasach nie sprzyjających refleksji na ten temat: naj
pierw w językowych odosobnieniach strukturalizmu, potem - wśród poststruk- turalnej i postmodem i stycznej niefraso
bliwości” - napisał w ostatniej swojej książce Przeciw marzeniu? (PM, 7).
Szukał intensywnie własnego miej
sca. Zaczynał od chęci zrozumienia roli badań historycznych, prawdzie źródeł podporządkowując prawdę interpre
tacji. Czym jest historia? Czym jest hi- stoiyzm jako perspektywa metodolo
giczna? Czy istnieje taka formuła opisu świata, którą można by nazwać obiek
tywną? I jaka jest w tym wszystkim ro
la podmiotu konstruującego narrację hi
storyczną? Jeżeli mówimy, że x cierpiał w X wieku, to skąd wiemy, że cierpiał?
Ajeżeli mój współczesny mówi, że cier
pi, to czy jego cierpienie jest jakoś szczególnie ważne, ważniejsze od mo
jego cierpienia? Czy prywatyzując przeszłość, mówimy o niej w katego
riach sądu czy quasi-sądu? I dlaczego to nas tak zajmuje?
Szymutko nie pytał dla samego py
tania. Dochodzenie do odpowiedzi ostatecznej, a ona (miejmy tę nadzie
ję) jednak przyszła, zajęło mu - mniej więcej - ćwierćwiecze. To czas od koń
ca studiów do końca jego życia. Czas zmiennych wyborów tematów, gwał
townej, a czasami zachłannej miłości do czegoś, co było (tylko) podskórne.
W owym ćwierćwieczu, przecież prze
biegającym w swoim leniwym ryt
mie, ujawniły się trzy sprawy jego życia, które chciał podjąć i rozwiązać.
Nazwijmy je teraz. Pierwsza: proza Teodora Parnickiego jako zmaganie z językiem i osobą. Druga: Śląsk jako rzeczywistość domowa, i jako kosmos.
Trzecia: doświadczanie egzystencji ja ko oswajanie codzienności i skończo- ności. Trzy sprawy zamknięte w jednej wspólnej: w literaturze.
Napisał: „Nie należy rozmiękczać do
świadczenia literatury, godzić go wy
stępnie z praktyką społeczną, racjona
lizow ać. N ie należy zapierać się pragnienia niemożliwego, tęsknoty za ocaleniem czegoś, czego ocalić nie można, nierozumnego pożądania wiecz
ności. Nie możemy wypierać się nasze-