• Nie Znaleziono Wyników

"Kobiety, wiem to, pisać nie powinny; / A jednak piszę…" : romantyczna poetka i jej Muza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Kobiety, wiem to, pisać nie powinny; / A jednak piszę…" : romantyczna poetka i jej Muza"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Szkice

Magdalena SIWIEC

„Kobiety, wiem to, pisać nie powinny; / A jednak piszę...”.

Romantyczna poetka i jej Muza

M im o ogrom nej p opularności lite ra tu ry kobiecej w X IX w. poezja, utożsam iana z ideałem twórczości artystycznej i zarazem sposobem egzystencji, postrzegana była wówczas jako zarezerw ow ana w yłącznie dla m ężczyzn1. P rzypisanie określonych rodzajów i gatunków literac k ich do danej płci stanow iło zarazem gest w artościu­

jący: tw órczość pro zato rsk ą, czyli kobiecą, oceniano negatyw nie, n ato m ia st p o ­ etycką, czyli m ęską - pozytyw nie. N ie jest to oczywiście zjaw isko dotyczące wy­

łącznie ro m an ty zm u 2. N ie oznacza rów nież, że nie m a ro m antycznych poetek.

O tym , w jak różnorodny sposób b adaczki fem inistyczne an alizu ją przeciw staw ianie zw iązanej z k obietą cielesności m ęskiem u um ysłow i i o tradycji tego przeciw sta­

w ienia w filozofii pisze E. Hyży, w skazując rów nież źródła fem inistycznej krytyki d u a liz m u w filozofii zachodniej (Kobieta, ciało, tożsamość. Teorie podmiotu w filozofii feministycznej końca X X w ieku, U niversitas, K raków 2003, na przykład

s. 17-34).

Podział na poezję i prozę nie pokryw a się, n atu ra ln ie , z podziałem na epikę i lirykę.

Epos, podobnie jak twórczość liryczna, szczególnie ta realizująca form y tak precyzyjne, jak na p rzykład sonet, należałby do d zied zin y twórczości m ęskiej.

Twórczość kobieca to w edle stereotypów głów nie powieść i opow iadanie. Z w iązek kw estii genologicznych z przynależnością płciow ą był w ielokrotnie poruszany, przy czym b in a rn y podział gatunkow o-płciow y lite ra tu ry odnoszono do sform ułow anej przez H. C ixous koncepcji „ty ran ii b in arn o ś ci” i h ierarchicznego m yślenia naszej kultury. Zob. M. D a n ah y Marceline Desbordes-Valmore and Engendered Canon,

„Yale F ren ch S tu d ie s” 1988 no 75: The Politics o f Tradition. Placing Women in French Literature. Zob. też I. Iw asiów Gatunki i konfesje w badaniach „gender”, „Teksty

2

(2)

12

C hodzi jedynie o uw ikłanie ich pisarstw a w kulturow e stereotypy, klasyfikacje i w a­

loryzacje3.

Poezja M a rc e lin y D esbordes-V alm ore - n ajw a żn iejsz ej a u to rk i „L a M use fran ęaise” - zasadniczo jest postrzegana jako poezja kobieca, nieroszcząca sobie prete n sji do w kraczania na pole tw órczości pojm ow anej jako dom ena m ężczyzn4.

D o takiego jej oglądu przyczynili się niew ątpliw ie krytycy, którzy byli w ielbiciela­

m i jej ta le n tu , a trzeba przyznać, że są to nazw iska znakom ite. C enił ją sam Victor H ugo, p isa ł o niej n ajsły n n ie jsz y i n ajb ard zie j wpływowy k rytyk rom antyczny, C harles-A ugustin de Sainte-Beuve, w spom inał ją polem izujący z nim , choć p o ­ w ielający pew ne jego stw ierdzenia w Sztuce romantycznej C harles B audelaire, a Paul V erlaine jako jedyną k obietę-geniusza zaliczył ją do chlubnego grona „poetów w yklętych”5.

D ru g ie ” 1999 n r 6 oraz G. R itz Niewypowiadalne pożądanie a poetyka narracji, przel.

A. K opacki, w: Literatura wobec niewyrażalnego, red. W. Bolecki, E. Kuźm a, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 1998; A. Ł ebkow ska Czy „płeć” może uwieść poetykę?, w: Poetyka bez granic, red. W. Bolecki, W. Tom asik, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 1995; E. K raskow ska K ilka uwag na temat powieści kobiecej, w: Ciało i tekst.

Feminizm w literaturoznawstwie - antologia szkiców, red. A. N asiłow ska, W ydawnictw o IBL PAN, W arszaw a 2001. Iwasiów opisuje różne sposoby ujm ow ania przez krytyczki problem u relacji m iędzy p rzynależnością gatunkow ą a przynależnością płciową: z jednej strony chodzi o uprzyw ilejow anie pew nych (zasadniczo - niskich) g atunków przez kobiety piszące, z d rugiej - o po d k reślan ie tem atycznej w spólnoty ponadgatunkow ej i ponadczasow ej lite ra tu ry kobiecej.

O tym , że kobieta-au to r(k a) p ostrzegana była jeszcze w d rugiej połowie X IX w. jako osoba funk cjo n u jąca poza rolam i społecznym i, zob. K. K łosińska Kobieta autorka,

„Teksty D ru g ie ” 1995 n r 3-4. Zob. też C h. P lan te L a Petite saur de Balzac. Essai sur la fem me auteur, Ed. d u Seuil, P aris 1989, s. 21-38, 129-170, 250-273.

D latego nie jest szczególnie ceniona przez niek tó re fem in istk i, zob. I. F ilip iak Obszary odmienności. R zecz o M arii Komornickiej, słow o/obraz terytoria, G d ań sk 2006, s. 529 oraz Ch. P lan te L a Petite sa u r..., s. 307. Są w szakże takie o dczytania jej poezji, które z m ierzają w z u p ełn ie innym k ieru n k u . N a p rzykład M. D an ah y uznaje ją za poetkę dążącą do przekroczenia podziałów i d ete rm in a cji płciowej w poezji (Marceline Desbordes-Valmore. ). W arto nad m ien ić, że poetka pisała rów nież teksty bliższe stereotypom pisarstw a kobiecego, czyli powieści i nowele. W kontekście tych gatunkow o-płciow ych podziałów in teresu jąco b rzm ią słowa Balzaca, który

przyporządkow anie gatunkow e odw raca, pisząc do Desbordes-V alm ore: „Jesteśm y tak dobrym i sąsiadam i, jakim i tylko poezja i proza m ogą być we F ra n c ji”

(cyt. za S. Zw eig Tragedia kobiety. Powieść o Marcelinie Desbordes-Valmore,

przeł. R. C entnerszw erow a, W arsza w a-P o zn ań -K rak ó w -S tan isław ó w 1929, s. 211).

Zob.: Ch.-A. de Sainte-B euve Portraits contemporains, t. 1, P aris 1846; C h. B audelaire S ztuka romantyczna, przeł. E. B urska, S. C ichow icz, A. K ijow ski, M. Sawiczewska, T. Sw oboda, słow o/obraz terytoria, G d a ń sk 2003; P. V erlaine Les poetes maudits:

Tristan Corbiere, A rthur Rimbaud, Stćphane Mallarmć, Marceline Desbordes-Valmore, Villiers de l’Isle-Adam, Pauvre Lćlian, N ouvelle ed itio n , Paris 1888, rozdz. IV:

Marceline Desbordes-Valmore, s. 55-76. T łu m aczen ia fragm entów w ypow iedzi pisarzy

3

4

5

(3)

W edług S ainte-B euve’a poezja D esbordes-V alm ore jest elegijna, m e lan c h o lij­

na i nieśw iadom a samej siebie. K rytyk dzieli poetów na tych, którzy tw orzą dzięki sztuce, inw encji oraz w yobraźni, i tych, których ta le n t jest n ierozerw alnie zw iąza­

ny z w rażliw ością - „poetów przez m iłość” („poetes p a r l’a m o u r”), jak M arcelin a6.

P odobny podział w prow adza B audelaire, k tó ry p o dkreśla n atu ra ln o ść i oryginal­

ność w dzięku tego całkow icie kobiecego pisarstw a, niesilącego się na naśladow a­

nie, jakie cechuje utw ory w ielu innych p isa re k będące „p astiszam i m ęskiego d u ­ ch a ”, „k ary k atu rą m ęskości, która w kobiecie zawsze przybiera k ształty potw or- n e ”7. B audelaire pisze dalej: „P ani D esbordes-V alm ore była kobietą, była zawsze kobietą - i była absolutnie tyko k obietą, ale była nadzw yczajnym w yrazem poetyc­

k im w szystkich n a tu ra ln y c h p iękności kobiecych”8.

N ie sądzę, by „ d z ie n n ik i i te k sty krytyczne B a u d elaire’a jednoznacznie w ska­

zywały, że poeta i kobieta są w zajem nie w ykluczającym i się k ateg o riam i”9. A utor K w iatów zła cenił D esbordes-V alm ore jako poetę (tej w łaśnie, m ęskiej form y w sto­

su n k u do niej używał), choć w yodrębniał pew ne cechy jej pisarstw a, które uznał za właściwe tw órczości kob iecej10.

(Balzaca, H ugo, d ’A u revilly’a, B au d elaire ’a) na tem a t poetki podane są - obok jej w łasnych listów - w polskiej w ersji biograficznej książki S. Zw eiga Tragedia kobiety.

Sam Zw eig postrzega autorkę podobnie ja k jego poprzednicy.

6 Zob. S. Zw eig Tragedia kobiety, s. 213 (tu p rzetłu m aczo n e jako „dzięki m iło ści”).

W zasadzie pochw ały te są ąuasi-pochw ałam i. N a p rzykład Sainte-B euve, pisząc, że D esbordes-V alm ore jest ta k n a tu ra ln a , iż nie jest poetką, ale sam ą poezją, w gruncie rzeczy odm aw ia jej twórczej au to n o m ii i w łasnej niezaw isłej podm iotow ości.

7 Ch. B audelaire Sztuka romantyczna, s. 154 i 153. P odobne cechy przypisyw ał tej poezji Sainte-Beuve.

8 Tam że, s. 154.

9 G.M. Schultz; cyt. za: I. F ilip ia k Obszary odmienności, s. 529, przyp. 284.

10 Używanie przez B audelaire’a m ęskiej form y w funkcji dow artościowującej poezję Desbordes-Valmore jest, oczywiście, istotnym świadectwem dziew iętnastow iecznej,

„m ęskiej” recepcji pisarstw a kobiecego. B audelaire pisał: „Jeżeli do stworzenia wielkiego poety wystarczy krzyk, n atu raln e w estchnienie wybranej duszy, rozpaczliwe pragnienie serca, nagłe, nie przem yślane n atchnienie i wszystko, co jest za darm o i co od Boga przychodzi, M arcelina Valmore jest i będzie zawsze w ielkim p o etą” (Sztuka romantyczna, s. 153). N ależy przy tym zaznaczyć, że w esejach krytycznych

B audelaire’a podział na poetów sztuki i poetów n a tu ry nie pokrywa się z podziałem na twórczość kobiecą i męską. A rtystą spontanicznym , na tu raln y m są dla niego obok Valmore również Pierre D u p o n t i A ugust B arbier (s. 181).

M. D an ah y pisze, że uznanie B audelaire’a dla D esbordes-Valmore m a ch arak ter ironiczny, pisarz trak tu je ją bowiem jako w yjątek od tendencji m askulinizującej poezję a fem inizującej powieść, chwaląc jej twórczość, jednocześnie twórczość tę dyskredytuje, form ułując przy tym swoją estetyczną polem ikę z rom antyzm em (Marceline Desbordes-Valmore., s. 135). Podobnego zdania jest Ch. B onnem aison- -Paquin, która uważa tekst B audelaire’a o poetce za taki, który reprodukuje

stereotypy dotyczące płci (Unparadoxe feminin: participation et mise en marge dans

13

(4)

14

Poezja i kobiecość jawią się natom iast jako jakości przeciw staw ne, a w każdym razie skonfliktow ane, w twórczości samej pisarki, która stw ierdziła w cytowanym po wielekroć - m iędzy innym i przez V erlaine’a - w ierszu Une lettre de femme:

Les fem m es, je le sais, ne do iv en t pas ecrire;

J ’ecris p o u rta n t11

W przyw ołanym cytacie na p la n pierw szy wysuw ają się dwie pozornie w chodzące z sobą w kon flik t kw estie: przek o n an ie o niem ożności pisarstw a kobiecego i świa­

dom ość działan ia w brew tej niem ożności. Oczywiście, jest jeszcze trzecia kwestia - zależność poezji od m iłości, bo poetka dopow iada: „J’ecris p o u rta n t / A fin que dans m on coeur au loin tu puisses lire ” 12.

Teksty znajdujące się w centrum m oich zainteresow ań pochodzą ze zbioru Elegies, Marie et romances (1819), który w sposób w yrazisty eksponuje - i nie tyko wyraża w prost, lecz także ilu stru je - zaw artą w cytacie z późniejszego Une lettre de femme sprzeczność. Są to - jak na przykład interesująca m nie tu szczególnie L a nuit d ’hiver - poem aty o charakterze autoreferencjalnym , w których podm iot mówiący o swoim geniuszu, n atch n ien iu , twórczości ujaw nia się m iędzy innym i poprzez aktualizację toposu zw rotu do inspiratorek. Jednocześnie utw ór te n posiada w szystkie cechy pozwalające go zaliczyć do poezji kobiecej - pisany jest z jawnie kobiecej p erspek­

tywy - i eksponujące związek m iędzy tekstem a biografią autorki, w pew nym sensie w prow adzającej jednorodność gestów erotycznych i p isa rsk ich 13. W tym p rzypadku śledzenie retorycznych przyw ołań M uzy posłużyć może do zbadania problem u au- totem atyzm u kobiecego w ro m an ty zm ie14. A nna Łebkowska pisze:

l’histoire litteraire, w: Masculin/feminin. Le X IX e siecle a l’epreuve du genre, dir. par Ch. B ertra n d -Jen n in g s, C en tre d ’e tu d e s d u X IX eme siecle, Joseph Sable, Toronto 1999). Jako „zbiór p ó łp raw d ” odczytuje arty k u ł B au d elaire’a T. M a llet Joris w książce autobiograficzno-biograficznej L a double confidance, Plon, P aris 2000, s. 65-67.

11 „Kobiety, w iem to, pisać nie pow inny; / A jed n ak piszę” (Une lettre de fem me z tom u Poesies inedites, 1860, w: M. D esbordes-V alm ore Les oeuvrespoetiques, ed. com plete etabli et com m entee p a r M. B ertran d , t. 2, Presses u n iv ersitaires de G renoble, G renoble 1973, s. 506). Ch. P lan te p rzedstaw ia ten utw ór jako w yraz św iadom ości opresji kobiecej i zarazem tran sg resji norm y przez p odm iot, p rezen tację zakazu osw ojonego i rozbitego (La Petite s a u r . , s. 307-308).

12 „A jed n a k piszę, / Byś m ógł w mym sercu czytać z o d d a li”.

13 Zob. G. Borkowska Co to jest literatura/poezja kobieca?, „Teksty D ru g ie ” 1995 n r 3-4.

Oczyw iście tu taj ta jednorodność daleka jest jeszcze od charakteryzującego now oczesną poezję, o której pisze Borkowska, „pisania c iałem ”.

14 N a tem at auto tem a ty zm u jako w yróżniającego rysu rom antycznej lite ra tu ry zob.

W. W ein tra u b Poeta, w: Słow nik literatury polskiej X I X wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Z ak ład N arodow y im . O ssolińskich, W rocław 1994. N ależy p am iętać, że Elegie to jeden z wczesnych zbiorów Desbordes-V alm ore. K olejne tom y w yznaczają pew ną ew olucję jej tw órczości w k ieru n k u przekraczania

(5)

N arracja, tem at, postać, fabuła, opis, dialogi, tropy, a zwłaszcza m etafora, czy w ogóle styl, stałe toposy i ich sposoby przejaw iania się w tek stach czy wreszcie strategie odbioru i typy d y sk u rsu to tylko pierw sze z brzegu pojęcia i problem y, które pojaw iają się w roz­

praw ach przyglądających się lite ratu rze p rzez pry zm at „ro d zaju ”.15

Mój arty k u ł w pisuje się w ięc w pew nym sto p n iu w tę tend en cję, jednocześnie wszakże p róbując w ypełnić lu k ę w b ad a n ia ch , bow iem faktycznie tru d n o znaleźć teksty b adające topos zw rotu do M uzy w kobiecej poezji rom antycznej czy w ogó­

le analizujące topikę tej p o e z ji16.

W iele elegii D esbordes-V alm ore to erotyki, które zaw ierają jed n ak aluzje o ch a­

rak terze m etatekstow ym . Przywoływana jest w n ic h postać Muzy, przy czym z n a­

ny topos ulega tu pew nym przek ształcen io m w dużej m ierze ze w zględu na płeć m ów iącego w n ic h p odm iotu. In sp irato rk a została zatem w pisana w obraz daw ne­

go raju , m inionego szczęścia, a poezja zostaje tym sam ym zw iązana z u tratą. Wy­

daje się więc, że to te n sam sposób p rzedstaw ienia Muzy, jaki - jako w zorcowy - ukonstytuow ała twórczość L a m a rtin e ’a 17.

Poezje D esbordes-V alm ore dowodzą na p la n ie indyw idualnym , osobistym , że zgodnie z założeniem S chillera poezja naiw na n ie m oże już być realizow ana. W ięź została zerw ana - także z M uzam i, któ re jednak raz po raz pow racają, by powstać m ogły elegie, bow iem tylko taka - elegijna - poezja jest jeszcze m ożliwa. Powrót do A rk ad ii m a sens dialektyczny, gdyż zostaje naznaczony dośw iadczeniem cier­

pienia. Tę perspektyw ę ukazuje choćby L eR etouraB ordeax opisujący k rainę szczęś­

liw ego d zieciń stw a, do któ reg o p o d m io t w raca już o dm ieniony, w ciąż jed n ak pytając, czy M uzy jeszcze tańczą na rod zin n y ch brzegach, a więc żywiący n ad z ie­

ję, że je tam o d n a jd z ie 18. D zieciństw o, radość i nadzieja w iążą się z obcow aniem

indyw idualizm u. Zob. na przykład S. Zw eig Tragedia kobiety, s. 70 i nast. Raczej tą w łaśnie - późniejszą tw órczością z ajm u ją się badacze, jak na przy k ład cytow ani tu M. D an ah y i E. Jasenas.

15 A. Ł ebkow ska Czy „płeć” może uwieść poetykę?, s. 84.

16 P ytanie o M uzę w poezji kobiecej staw iają S.M. G ilb ert, S. G u b a r w The Madwoman in the Attic. The Woman Writer and the Nineteenth-Century Literary Imagination (Yale U niv ersity Press, N ew H aven 2000, s. 47-63). B adaczki piszą o możliwej próbie stw orzenia m ęskiej M uzy jako o dpow iednika M uzy żeńskiej, z k tó rą poeta może wejść w relację erotyczną, w tek stach E. B ronte (s. 207-208), C h. B ronte (s. 429­

430), C h. R osetti (s. 571) i E. D ick in so n (s. 607-611). D esbordes-V alm ore w ybiera in n ą drogę, jej M uza pozostaje kobietą, ale m im o to, czy w łaśnie dlatego, relacja poeta - M uza jest o d m ie n n a od tej ustanow ionej przez twórczość piszących m ężczyzn.

17 Z L a m a rtin e ’em porów nuje D esbordes-V alm ore Sainte-B euve, dla którego oboje są poetam i n atu raln eg o g eniuszu (Portraits contemporains, s. 357).

18 W arto zauw ażyć, że sław ny sonet N ervala E l Desdichado zaw iera wiele obrazów bardzo b lisk ich Le Retour a Bordeax, co św iadczy o in sp iracji, jaką wielcy rom antycy znajdow ali w poezji Desbordes-V alm ore. D zieciństw a i czasu jako

tem atu tw órczości D esbordes-V alm ore dotyczy a rty k u ł C h. P lan te „J’en etais”.

15

(6)

91

z M uzam i i z ich obietnicam i („Qu’il etait beau l’om brage ou j’entendais les M uses / Me reveler tout bas leurs prom esses confuses”19). N ie m a mowy o złudzie, iluzji czy kłam stw ie tych obietnic, choć n ieuchronna jest ingerencja nieszczęścia, które b urzy arkadyjski obraz. Zostaje on jednak zachow any we w spom nieniu, w poezji, która tym sam ym staje się rodzajem azylu. Tę jej rolę potw ierdzają powracające w Le berceau dH elene refrenicznie słowa: „Q u’a-t-on fait d u bocage ou reva m on enfance? / Oh! j’en parle toujours! j’y voudrais etre encor!” (s. 118)20. Przy tym podm iot elegii m ówi nie tylko o tym , c o pam ięta, ale przede wszystkim o tym , ż e pam ięta - to raczej sama pam ięć, nie jej przedm iot, znajduje się w ich centrum .

W twórczości Desbordes-Valmore, podobnie jak u L am artin e’a, żal i m elancho­

lia kojarzą się z p rzekonaniem o niedoskonałości tw orzonej poezji, poniew aż jej św ietność należy już do przeszłości. W p rzy p ad k u poetki owa niedoskonałość jest - co m ożna wyczytać z jej wierszy - także związana z jej płcią. A dresując wiersz do L am artin e’a - dowód znaczenia autora Medytacji dla jej tw órczości21 - pytała go:

Le je du poete et la communaute chez Marceline Desbordes-Valmore, w: L e moi, lhistoire 1789-1848, textes re u n is p a r D. Z anone, avec la collab. de Ch. M assol et les contrib.

de J.-C. B erchet, G. C h am arat-M a lan d ain , M .-R. C o rred o r et al., E LLU G , U niversite S ten d h al, G renoble 2005.

19 „Jak p ięk n y był ten cien isty zakątek, gdzie słuchałam M u z / Składających przede m n ą cicho swe n iejasne o b ietn ice ” (M. D esbordes-V alm ore Le berceau dH elene, w:

Poesies de Madame Desbordes-Valmore, avec une notice p ar M. Sainte-B euve, Paris 1842, s. 118). Jeśli nie zaznaczam inaczej, w szystkie cytaty w ierszy M. D esbordes- -Valmore pochodzą z tego w ydania, dalej podaję w naw iasie n u m er strony. W edług M. D a n ah y ’a D esbordes-V alm ore św iadom ie re in te rp re tu je rom antyczny tem at w y n a tu rzen ia człow ieka przez k u ltu rę (lekturę), p o stu lu jąc pow rót do n aturalności i spontaniczności. Owa w y n atu rzo n a k u ltu ra (system y literack ie i edukacyjne), w któ rą godzi poetka, byłaby k u ltu rą zdom inow aną przez m ężczyzn (Marceline Desbordes-Valmore...). E liane Jasen as w swojej książce o niejasnej m etodologii, mówi, że celem jego b ad ań jest od n alezien ie archetypów nie w sensie Jungow skim czy B achelardow skim , ale „archetypów ” w łaściw ych tw órczości jednego pisarza - słów -kluczy niosących im m a n en tn y sens poetyki (Le poetique. Desbordes-Valmore et Nerval, J.-P. D elarge, Paris 1975, s. 24). W ydaje się, że takim obrazem poezji D esbordes-V alm ore staje się dla Jasenas, zajm ującej się tylko o statn im tom em poetki, obraz ziem i, w którym Ja o d n ajd u je swój zw iązek z N a tu rą (zob. na przykład s. 125 i nast., 138-139). Badaczka zw raca też uwagę na zw iązek tego obrazu

z m acierzyństw em i kobiecością, ale bardzo zdawkow o (s. 134), zasadniczo bowiem u n ik a m ów ienia o poezji p isark i jako poezji kobiecej.

20 „Co zrobiono z zagajnikiem , gdzie śniło m e dzieciństw o? / O! W ciąż o nim mówię!

C hciałabym w ciąż tam być!”.

21 N a tem a t poetyckiej k o respondencji D esbordes-V alm ore z L a m a rtin e ’em i jego defin iu jący m różne rodzaje poezji w ierszu A Mme Desbordes-Valmore pisze Ch. P lan te, k tó rą in te resu je m iędzy in n y m i kw estia w pływu, im itacji, zależności, zwłaszcza pisarstw a kobiecego od m ęskiego (En bateau... S ur la navigation de la metaphore dans lespoemes d ’hommage romantiques. Influences, „R om an tism e ” 1997 no 98). O m etaforze dw óch łodzi odpow iadającej dw óm typom poezji - m ęskiem u

(7)

Oh! n ’as-tu pas d it le m ot gloire?

E t ce m ot, je ne l’e n te n d s pas;

C ar je suis une faible femm e, Je n’ai su q u ’aim er et souffrir;

M a pauvre lyre, c’est m on ame, E t toi seul decouvres la flam m e D ’une lam pe qui va m ourir.

D ev an t tes hym nes de poete, D ’ange, helas! et d ’hom m e a la fois, C ette lyre in cu lte, in com plete, L ong-tem ps d e te n d u e et m uette, Ose a peine p re n d re une voix.22 (s. 311)

Cechy tej poezji, która dokonuje w tekście autocharakterystyki - au tocharakte­

rystyki negatywnej - to: słabość, cząstkowość, niepełność, lęk, nieśm iałość, brak ćwiczenia, pew ności23. W tym sensie poetka rep rezen tu je w szelkie ograniczenia kobiety przeszłości, o której pisze w swym fem inistycznym m anifeście H elene Ci- xous - kobiety, dla której pisanie jest czymś zbyt w ysokim, zarezerw ow anym dla mężczyzn, tworzącej w ukryciu i z poczuciem winy, deprecjonującej własną twór- czość24. W jednej z najw ażniejszych dla b ad a ń dziew iętnastow iecznej twórczości kobiecej książce The Madwomen in the Attic Sandra M. G ilbert i Susan G ubar u kazu­

ją podstawowe problem y pisarek: kom pleks lęku przed autorstw em (anxiety o f au- torship) będący swoistym odpow iednikiem Bloomowskiego lęku przed wpływem, za­

i kobiecem u - w ierszu L a m a rtin e ’a do D esbordes-V alm ore w spom ina też M. D an ah y (Marceline Desbordes-Valmore..., s. 131).

22 „Och! Czy nie w ypow iedziałeś słowa chwała? / Tego słowa nie pojm uję; / Jestem bowiem słabą kobietą, / U m iałam tylko kochać i cierpieć; / M a b ied n a lira to moja d usza, / I tylko ty odkryw asz pło m ień / Lam py, któ ra w krótce zgaśnie. / Wobec twych hym nów poety / A nioła i, niestety! m ężczyzny zarazem , / Ta lira nieuczona, n iepełna, / D ługo nieużyw ana i niem a, / Z aledw ie ośm iela się zabrać głos”. W iersz A Monsieur Alphonse Lamartine pochodzi z tom u Lespleurs z 1833 roku.

23 N ależy p am iętać, że m ów im y o autorce, która zatytułow ała jeden ze swych tom ików Pauvres fleurs (1839) - Biedne kwiatki.

24 Zob. H. C ixous Śmiech M eduzy, przeł. A. N asiłow ska, konsult. M. Bieńczyk, w:

Ciało i tekst. Feminizm w literaturoznawstwie - antologia szkiców, red. A. N asiłow ska, W ydaw nictw o IBL PAN, W arszaw a 2001, zwłaszcza s. 169-170. D efiniow anie przez d y sk u rs m ask u lin isty czn y kobiety jako b ra k u jest często podnoszone przez fem in istk i od S. de B eauvoir po L. Irig ara y - zob. na przykład: I. Iw asiów Osoba w dyskursie feministycznym, „Teksty D ru g ie ” 1999 n r 1/2; J. B ator Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza. Filozoficzne dylematy fem inistek „drugiej fa li”, słowo/

o braz tery to ria, G d ań sk 2001; E. Show alter K rytyka feministyczna na bezdrożach, w: Współczesna teoria badań literackich za granicą. Antologia, red. H. M arkiew icz, t. 4,

W ydaw nictw o L iterack ie, K raków 1996.

17

(8)

18

infekow anie sam ozw ątpieniem i poczuciem niższości. A kt twórczy jest w ich przy­

p ad k u jednocześnie aktem niszczącym je lub izolującym oraz także źródłem ich stałego poczucia winy. Ten rodzaj kom pleksu dobrze charakteryzuje poezję D esbor- des-Valmore25. W ydaje się, że przeciw staw iając swoje pisarstw o poezji L am artin e’a - poety, który osiągnął pełnię chwały („dont la gloire est en tiere”, s. 312), poetka określa się - jak pow iedziałyby fem inistki różnicy - fallogocentrycznie jako „wybra­

kowany m ężczyzna”26. M am y tu do czynienia z sam oponiżeniem i jednocześnie z czy­

stym ekspresyw izm em : całkow itym u tożsam ieniem liry-poezji z duszą-uczuciem (miłością i cierpieniem ). W łaściw ie wszystkie w ym ienione tu cechy poezji m ożna sprow adzić do ep itetu „kobieca”. Zdaje się więc, że dokonyw ane przez krytyków dziew iętnastow iecznych oceny tej twórczości, naw et jeśli krzywdzące, m iały swoje uzasadnienie w niej samej. Jednak, jak będę chciała dowieść, uznanie D esbordes- -Valmore jedynie za pisarkę m im ikry czy za - jak pow iedziałaby G rażyna Szelągow- ska - m ed iu m kulturow e byłoby przedw czesne27. Bowiem w nikliwsza lektura po­

zwala w tej poezji odnaleźć próbę ustanow ienia innej - pozytywnej odm ienności pisarstw a kobiecego i uznać poetkę za typ kreato rk i kultury. Jeżeli logika patriar- chalnego porządku wymaga, by kobieta była odrzucona lub niereprezentow ana28,

25 Zob. S.M. G ilb ert, S. G u b a r The M adwoman in the A ttic, s. 47-63.

26 Zob. na p rzykład J. B ator F e m in iz m ., s. 99.

27 B adaczka za m ed iu m kulturow e uznaje nie tylko kobiety-m uzy i kobiety-tem at literacki, ale rów nież niek tó re piszące au to rk i utrw alające norm y i stereotypy obyczajow e, au to rk i, które nie k reu ją, a jedynie pow ielają - zob. G. Szelągowska Kobieta - medium i kreatorka kultury, w: Kobieta i kultura. Kobiety wśród twórców kultury intelektualnej i artystycznej w dobie rozbiorów i w niepodległym państwie polskim.

Zbiór studiów, t. 4, red. A. Z arnow ska i A. Szwarc, D iG , W arszaw a 1996. Irigaray określa kobiety broniące p orządku p atriarch aln eg o A tenam i pozostającym i na usługach um ysłu O jca (Ciało-w-ciało z m atką, przeł. A. A raszkiew icz, eF K a, K raków 2000. Ta alegoria pojaw ia się także u N.K. M iller, dla której jed n a k w ażniejsze jest przeciw staw ienie A riad n a/A rach n e, do którego jeszcze wrócę (Arachnologie. Kobieta, tekst i krytyka, przeł. K. K łosińska, K. K łosiński, w: Teorie literatury X X wieku.

Antologia, red. A. B urzyńska, M.P. M arkow ski, Z nak, K raków 2006).

28 O tej optyce „fem inizm u różnicy”, mającego za p u n k t wyjścia koncepcje Lacana, wedle którego kobiety nie m ogą mówić z pozycji kobiety, a tylko jako

zm askulinizow ane, pisze E. Hyży, dodając, że afirm acja kobiecości jest negacją fallicznej negacji kobiecości - pow rotem do presym bolicznego (Kobieta, c i a ł o ., s. 71­

-72, 78 i nast., 127 i nast.; tu w kontekście myśli Battersby). Zob. też J. B ator Miłość i melancholia. Saturniczny wymiar istnienia męskości i kobiecości, w: Gender w humanistyce, red. M. R adkiew icz, R abid, K raków 2001. Z taką afirm acją kobiecości m am y w pewnym sensie do czynienia w poezji Desbordes-Valmore. Szerszą perspektyw ę tego problem u zarysow uje A. N asiłow ska, przyw ołując tezę B. D id ier i H. Cixous o „latentnej biseksualności” artysty, który m usi dokonać transgresji, przełam ać kod, walczyć z ograniczeniam i jednego porządku sym bolicznego tworzącego opozycje.

L ite ratu ra jawi się tu jako obszar w yjęty spod praw a dom inacji tego porządku (Persona liryczna, W ydawnictwo IBL PAN, W arszawa 2000, s. 279 i nast.).

(9)

Desbordes-Valmore, niejako godząc się na autodeprecjację, jednocześnie dąży do rep rezentacji siebie jako poetki i jako kobiety.

Jaw nie w yznana słabość tej poezji m oże stać się jej a tu te m n ie tylko dlatego, że topos kobiecej skrom ności pozw ala autorce na w iele, daje jej swobodę w ekshibi- cjonistycznym w ystaw ianiu na w idok p u b lic zn y dośw iadczeń k ochanki, m atki, przyjaciółki. P rzekonanie o instynktow ności tej tw órczości doprow adziło Sainte- -Beuve’a do porów nania jej do nieśw iadom ych siebie piosenek szalonej O felii, nie- m ającej k o n tro li n a d tym , co m ów i29. Czyż w stw ierdzeniu „Je n ’ai su q u ’aim er et souffrir; / M a pauvre lyre, c ’est m on am e”, nie zaw iera się w pew nym sensie im- m a n e n tn a koncepcja takiej w łaśnie, pozbaw ionej sam ośw iadom ości poezji? N a le ­ ży jed n ak zauważyć, że sam o słowo koncepcja - fakt, że koncepcję m ożna, a m oż­

na niew ątpliw ie, wyczytać z te k stu utw oru - b u rzy tę ideę: w yrażenie nieśw iado­

m ości jest już tem atyzacją tejże nieśw iadom ości, a więc gestem świadom ym . Z de­

finiow anie w łasnej tw órczości w sposób negatyw ny - przez b ra k - dowodzi zdol­

ności głębokiej analizy.

W Elegiach pojaw ia się naw et postrzeganie w łasnego pisarstw a jako zbrodni, p rzy czym p o d m io t zbioru jednocześnie przy jm u je ta k ie postrzeganie i nie zgadza się z n im zarazem . W A Delie I pyta: „D u gout des vers p o u rq u o i m e faire un crim e?” (s. 56)30. Poczucie w iny zw iązane z u p raw ian iem zarezerw ow anej dla m ęż­

czyzn tw órczości poetyckiej jest przez p isark ę o dbierane jako n ieu zasad n io n e, wie ona bow iem , że m a praw o pisać, ale m im o to nie p o trafi się od owego poczucia w iny uw olnić. P odkreślana jest więc konsolacyjna funkcja poezji, któ ra polega na z m n ie jsz e n iu c ięż aru tru d n y c h dośw iadczeń p o d m io tu , zw łaszcza sam otności („Seule, je suis p o u rta n t m oins seule avec m a ly re”31, s. 59). W w ersach tych zn aj­

duje się też z pew nością zapis losu po etk i w X IX w ieku, świadectwo recepcji jej poezji - recepcji am biw alentnej, co b u d z i jej b u n t, ale przyczynia się także do niem ożności jednoznacznej samooceny:

Oh! des e rre u rs d u m onde inexplicable exem ple, C h a rm a n te M use! ob jet de m ep ris et d ’amour, Le soir on vous honore au tem ple,

E t l’on vous d edaigne au g ran d jour.

29 Jest sk ąd in ąd znaczące, że krytyka fem inistyczna zajm ow ała się z upodobaniem p ostacią O felii, in te rp re tu ją c ją jako z n a k p atriarch aln eg o , czyli w kategoriach negatyw nych, p rzedstaw ienia kobiecości - przez brak. E. Show alter w szkicu 0 tytule przyw ołującym im ię szekspirow skiej b o h aterk i podkreśla, że problem atyka zw iązana z O felią szczególną rolę odgryw a w fem inistycznej krytyce francuskiej.

Jak w idać, próba opisu poezji kobiecej przez porów nanie do pio sen ek O felii zaczyna się - choć także we F ra n cji - znacznie w cześniej, oczywiście z p om inięciem kw estii seksualności. Zob. E. Show alter Przedstawiając Ofelię. Kobiety, szaleństwo 1 zadania krytyki feministycznej, w: Ciało i tekst.

30 „D laczego czynić z m ego up o d o b a n ia do w ersów zbrodnię?”.

31 „Sam otna, jestem jed n ak m niej sam otna z m oją lirą ”.

61

(10)

20

Je n ’ai pu su p p o rte r ce b izarre m elange D e trio m p h e et d ’obscurite,

O u l’orgueil in s u lta n t nous p u n it et se venge D ’u n eclair de c eleb rite.32 (s. 58)

W konsekw encji M uza okazuje się zarazem obiektem m iłości i pogardy. D esbor- des-Valmore wyraża tu w prost swój stosunek do takiej recepcji kobiecego p isa r­

stwa - b u d z i ona w ta k traktow anej autorce pew ną konfuzję, niepew ność własnej sy tu acji33.

W elegii Priere aux Muses schem at poeta - M uza jest zaburzony, bow iem p o d ­ m iot nie jest arty stą w chodzącym z bóstw am i w relację, której efektem m a być poezja, ale zakochaną w tym artyście kobietą, ryw alizującą z M u zam i o względy ukochanego. W iersz m a oczywiście u zasad n ien ie w b io g rafii D ebordes-V alm ore, co je d n a k n ie w y czerp u je in te r p r e ta c ji34. Z w rot: „M uses, ren d e z -m o i ce que j’aim e!”35 (s. 39) jest zarazem p o w ieleniem to p o su - oto po eta k ie ru je prośbę do M uz - i jego zap rzeczen iem - prośba dotyczy bow iem za trzy m a n ia in s p ira ­ cji, zaham ow ania poezji („O Muses! loin de lu i sourire, / Par p itie p o u r l’Amour, n’ecoutez p lu s ses ch an ts!”36, s. 39).

W tej sytuacji najbardziej in teresu jące w ydaje się to, w jaki sposób podm iot ustosunkow uje się do w łasnej poezji, do siebie jako poetki. Ja czuje się wyłączone z obcow ania z córkam i M nem ozyne, jakiego dośw iadcza obiekt jej uczuć. D ebor- des-Valmore zarysow uje m ocny kon flik t m iędzy poezją a m iłością. Są to w artości w ykluczające się, p rzy czym sam a poetka opow iada się po stronie m iłości. Z n aj­

32 „O! n iepojęty przykładzie błędów tego św iata, / C zarująco M uzo! Przedm iocie pogardy i m iłości, / W ieczorem czci się ciebie w św iątyni, / A za d n ia gardzi się tobą. / N ie m ogłam znieść tej dziw nej m ieszan in y / T ryum fu i m roku, / W której obraźliw a d u m a karze nas i mści się / Z a jeden b lask sławy”.

33 W tym sensie m ożna tu odnaleźć p otw ierdzenie tezy S.M. G ilb e rt i S. G u b ar o walce z wpływ em jako b u n cie nie tyle wobec p rek u rso ra i jego m ęskiego w idzenia świata, ale wobec jego p o strzegania k obiety-pisarki (The M adwoman in the A ttic, s. 49).

34 D esbordes-Valmore jedyną - jak sam a tw ierdziła - m iłość swego życia, ojca swego pierwszego dziecka, ukryła w w ierszach pod im ieniem Oliviera, lecz nigdy nie zdradziła jego prawdziwego nazwiska. Badacze podejrzew ają, że chodziło o poetę H en ri L atouche’a, czego jednak nie sposób dowieść. S. Zweig odtw arza dzieje tej m iłości wyłącznie na podstaw ie poezji (Tragedia kobiety, zwł. s. 15-27 i 33-37).

Podobnie postępuje J. M oulin (Marceline Desbordes-Valmore, Seghers, Paris 1955, p. 34-42). Badaczka przedstaw ia też różne hipotezy dotyczące tożsam ości O liviera, optując jednak za L atouchem (s. 45-63). M it jedynego kochanka rozbija w swej faktograficznej książce F. A m briere, który pisze o relacjach poetki z Louisem Lacourem , E ugene’m D ebonnem , H ilarionem A udibertem i L atouchem (Le Siecle des Valmore. Marceline Desbordes Valmore et les siens 1786-1892, Ed. d u Seuil, Paris 1975).

35 „Muzy, zw róćcie mi to, co kocham !”.

36 „O M uzy! N ie u śm iechajcie się do niego, / Przez litość dla M iłości, nie słuchajcie jego śpiewów!”.

(11)

duje się tu pochw ała uczucia w yrażonego w prost, czystego, niezapośredniczonego przez sztukę („Ah! sans la definir, no tre am e la devine: / L’art n ’a p p re n d pas le s e n tim e n t”37, s. 40). N ie m a m owy o jakiejkolw iek ryw alizacji m iędzy kochanka- m i-p o etam i o w zględy M uz. W ydaje się, że poetka całkow icie oddaje tu pole uk o ­ ch a n em u - to on jest w ybrańcem bóstw. Co w ięcej, nie pod ejm u je ona naw et w alki z in sp ira to rk am i o serce kochanka. Po nieśm iałej prośbie w yznaje swoją słabość i zw raca im do niego w szelkie prawa:

Si vous rejetez m a priere,

M uses! q u ’il soit h eureux, du m oins, p a r vos bienfaits!

H eu reu x sans m oi!38 (s. 40)

To ona sam a p ełn i raczej rolę k o c h a n k i-in sp irato rk i poety, skazanej na m ilcze­

nie, nieobecność39. Czy taka postaw a oznacza w yrzeczenie się poezji w ogóle, czy tylko pew nego jej rodzaju? O dpow iedzi m ożna szukać w sposobie przedstaw ienia M uz tę poezję reprezentujących. Te, do których zwraca się po d m io t elegii, stan o ­ w ią uw zniośloną, daleką, pozbaw ioną cech indyw id u aln y ch - o czym św iadczy choćby posłużenie się liczbą m nogą - siłę wyższą, zsyłającą szał poetycki. Poezja, która jest ich darem dla artysty - tu będącego zarazem koch an k iem po etk i - to nie poezja serca, ale taka, która czerpie in sp irację au-dela. Taka poezja i działające w brew m iłości M uzy są obce podm iotow i, o któ ry m m im o to m ożna pow iedzieć, że jest poetką. E legię kończą słowa:

37 „Ach! N ie nazyw ając go [praw a m iłości], nasza dusza je odgaduje: / Sztuka nie nauczy czu cia”.

38 „Jeśli odrzucicie m oją prośbę, / M uzy! N iech będzie szczęśliw y p rzynajm niej przez wasze dobrodziejstw a! / Szczęśliw y beze m n ie!”.

39 O roli kobiety (m atki i ukochanej) w życiu artystów - ad resatk i i in sp ira to rk i ich tw órczości, skazanej na nieobecność i, ostatecznie, na unicestw ienie, które staje się źródłem n a tc h n ie n ia - pisze E. N eym an, (A ciało słowem się stało, „Teksty D ru g ie ” 1995 n r 5). A utorka mówi o kobiecie jako ofierze złożonej lite ratu rze i dodaje:

„C eną dzieła staje się nie d e k o n stru k cja narcystycznego twórcy, ale u k o ch an ej”

(tam że, s. 64). W przyw oływ anych przez fem in istk i tradycyjnych

androcentrycznych tekstach teoretycznych przedstaw iających relację m iędzy m ężczyznam i a k o bietam i istn ieje ta k zw any n u rt k o m p lem en tarn y reprezentow any przez E. L evinasa czy T. de C h a rd in . M ożna go uznać za efekt rom antycznej koncepcji kobiety jako podpory m ężczyzny w jego drodze do wyższych celów (zob. J. B ator Fem inizm ..., s. 48). P u n k tem w yjścia dla w ielu koncepcji

fem inistycznych jest sprzeciw wobec d efiniow ania kobiety w kategoriach „b rak u ” przez ojców psychoanalizy (tam że, zwłaszcza s. 161 i nast.). O po strzeg an iu kobiety jako lustrzan eg o odbicia m ężczyzny pisze we Własnym pokoju V Woolf. Problem tego ro d zaju rep resji kobiety w k u ltu rze (przez k u ltu rę) p o d ejm u ją J. Kristeva, H. C ixous i L. Irigaray. O dpow iedzią na tradycyjnie rozum iany, a więc nieistniejący, pod m io t kobiecy jest na przykład fem inizm korporalny, którego

różne o d m ian y opisuje E. H yży (Kobieta, c ia ł o .) .

21

(12)

II

Si quelquefois la rom ance attristee P ein t m on e n n u i, le trouble de m es sens, In sp iree au village, elle y sera chantee, E t les bergers naifs re d iro n t m es accents.

A dieu, M uses! la gloire est tro p peu p o u r m on ame;

L’am o u r sera m a seule erreur;

E t, p o u r la p ein d re en traits de flam m e, Je n ’ai besoin que de m on crnur.40 (s. 41)

P ożegnanie z M u zam i m a tu nieco in n y w ym iar niż gesty tego ro d zaju u L am arti- n e ’a czy Byrona. To bow iem dalekie, obce M uzy kochanka p oetki, odm ienne od tych M uz, których pląsy opisywała w przyw ołanych tu już elegiach, zostają poże­

gnane. O na sam a, pocieszając się w sm u tk u , będzie tworzyć dalej, czerpiąc in sp i­

rację nie z wysokości bogiń, ale z własnego serca. N ie chodzi więc o odrzucenie poezji, ale o jej in n y m odel. S m utna, naiw na p ieśń podjęta przez pasterzy odm a­

low uje, w iernie odw zorow uje m iłosny żar. C hw ała to „zbyt w iele” w w ierszu do L a m a rtin e ’a, w k tó ry m poetka oceniając się ta k nisko, odnosi się do m ęskich w zor­

ców, w Priere aux Muses - k iedy pisze ze swojej, kobiecej perspektyw y narzucającej in n ą h ie ra rc h ię w artości - to dla niej „zbyt m a ło ”. M ożna wobec tego postaw ić tezę, że ta elegia zaw iera definicję poezji m ęskiej - górnolotnej, odryw ającej arty­

stę od życia i przenoszącej w inne rejony oraz poezji kobiecej - słabej, em ocjonal­

nej, prostej i naiw nej, ale św iadom ie przez p odm iot w ybranej ze w zględu na p rzy­

p isan y jej w alor praw dziw ości41. M uza, do której zwróci się poetka w innym utw o­

rze z tego sam ego zbioru - L a N u it d ’hiver będzie już in n ą M uzą: jej w łasną, pry ­ w atną, inty m n ą, kobiecą - sobowtórową.

N ad a n ie elegii o zimowej nocy konw encji apostrofy do M uzy d o b itn ie dowo­

dzi m etatekstow ego w ym iaru utw oru. Podm iot zw racający się do in sp ira to rk i okreś­

la się - tu już inaczej niż w Priere aux Muses - jako ten, kogo ta in sp iracja dotyczy.

Co w arte uw agi, M uza nazyw ana jest zam iennie także poezją, co w skazuje na me- ton im iczn y ch a rak te r toposu. Zarów no ty tu ł utw oru, jak i form a nocnego dialogu z M uzą (w p rzy p ad k u L a N u it d ’hiver - dialogu pozornego) oraz połączenie aspek­

tu erotycznego z m etatekstow ym zbliża elegię do późniejszych Nocy M usseta, co m oże być dow odem na wpływ po etk i na autora Lorenzaccia.

40 „Jeżeli kiedykolw iek jakaś sm u tn a rom anza / O d m alu je me zn u d zen ie, zam ęt m oich zmysłów, / Z rodzona w wiosce, tam będzie śpiew ana / I naiw ni pasterze pow tórzą m oje słowa. / Z egnajcie, M uzy! chw ała to zbyt m ało dla mojej duszy; / M iłość będzie m ym jedynym błędem ; / I by go odm alow ać pło m ien n y m i rysam i, / N ie po trzeb u ję niczego poza m oim sercem ”.

41 Praw da w ierszy jest często p o d k reślan a przez cytow anych już znanych czytelników Desbordes-V alm ore. Zw eig pisze, pow ielając sądy swych XIX -w iecznych

poprzedników : „Szczerość ta nadaje jej w ierszom najw yższą ich i jedyną w artość.

W łaśnie dlatego, że nie zaw dzięczają nic fan tazji, a tylko przeżyciu, są takie kobiece” (Tragedia kobiety, s. 65).

(13)

Podobnie jak w p rzy p a d k u M ussetow skiego cyklu dwie najw ażniejsze dla po d ­ m io tu elegii D esbordes-V alm ore persony to p rzed m io t m iłości i in sp ira to rk a. Jed ­ n ak o ile w p rzy p a d k u Les Nuits m ożna mówić o swoistej ryw alizacji M uzy i k o ­ ch a n k i o w zględy poety - a więc dwóch postaci kobiecych w alczących o uczucie m ężczyzny - o tyle tu ta j sytuacja - ze w zględu na w pisaną w tekst płeć p o d m io tu - przedstaw iać się m u si o dm iennie, choć M uza pozostaje dziewczyną:

Q ui m ’ appelle a cette heure et p a r le tem p s q u ’il fait?

C ’est une douce voix, c’est la voix d ’une fille.

Ah! Je te reconnais, c’est toi, m use gentille!

Ton souvenir est u n bienfait.

In esp ere retour!42 (s. 53)

Głos, który przyzywa poetkę, jest głosem insp irato rk i, głosem w pierwszej chwili nierozpoznanym (jak p otem u M usseta), co może świadczyć o tym , że M uza rep re­

zentuje siłę będącą niejako poza podm iotem . Ta „obcość”, „inność” M uzy nie m usi jednak oznaczać i nie oznacza tu ta j, że Desbordes-Valmore wyznaje koncepcję n a­

tc hnienia jako ingerencji zew nętrznej, pozapodm iotow ej siły43. Ja liryczne to w ele­

gii zakochana kobieta, całkowicie zam knięta w em ocjonalnej sferze swojej egzysten­

cji, dzięki czem u wszystko - także jej własna poezja, także M uza - staje się jej w pew­

nym sensie obce. O zdziw ieniu nadejściem in sp ira to rk i św iadczy okrzyk „Ah!”

i stw ierdzenie, że jej pow rót jest nieoczekiwany, jej rozpoznanie przychodzi pod­

miotowi z pewnym trudem , ale jest radosne - dobroczynne („bienfait”), m ożna stwier­

42 „Któż m nie wzywa o tej porze i w tak ą pogodę? / To słodki głos, to głos dziewczęcia.

/ Ach! R ozpoznaję cię, to ty, w dzięczna Muzo! / Twe w spom nienie jest dobrodziejstw em . / N iespodziew any pow rót!”.

43 D o podobnego w niosku, choć na podstaw ie o d m iennych przesłan ek i analizując in n e w iersze, dochodzi M. D anahy, k tóry dow odzi, że D esbordes-V alm ore nie mówi o swojej poezji w rom antycznych k ategoriach kreacji ex nihilo czy o p ętan ia przez siłę wyższą, ale za właściw ość poety uznaje u m iejętność tran sfo rm a cji (Marceline Desbordes-Valmore..., s. 143-144). Z auw aża on dążenie do n a d an ia w ym iaru in tersubiektyw nego jej w ypow iedziom poetyckim przez w łączanie różnych głosów do w ypow iedzi Ja (rozm ow y roślin czy zw ierząt, w ypow iedzi m ęskich mówców), grę form am i gram atycznym i. Przekształcenie jednej form y w d ru g ą byłoby dla poetki id eą twórczości. Sądzę, że w ten sposób - jako zniesienie granicy m iędzy Ja a Ty lirycznym , o czym rów nież w spom ina D a n ah y - m ożna mówić w o d n iesien iu do relacji po d m io tu elegii z M uzą. N ie zgodziłabym się n ato m iast z badaczem , że owa um iejętność znoszenia dychotom ii m iędzy podm iotem a p rzed m io tem jest św iadectw em wyzw olenia pod m io tu poetki z u zależn ien ia od płci - przeciw nie, ona sam a, szczególnie we wczesnych tom ikach, bardzo m ocno p odkreśla kobiecą perspektyw ę lirycznego Ja. Z naczenie m etam orfoz, potrzeby p rzekształcenia, bycia innym w poezji D esbordes-V alm ore podkreśla także E. Jasenas, dla której w iążą się one ze skłonnością do w yboru form p o średnich, w tym także sytuow ania się m iędzy życiem a śm iercią (Lepoetiąue, na przy k ład s. 64, 125, 129). U

(14)

24

dzić, że stanowi ono pow rót Ja do samej siebie, do własnej tożsam ości, z której wszel­

kie - poza m iłosną - sfery zostały wykluczone.

P rzestrzenią k o n ta k tu z M uzą, z praw dą o byciu poetką, jest noc - tu noc zi­

mowa, co w zm acnia jeszcze sugestię, że sp otkanie dokonuje się w porze uśpienia, ciszy śm ierci czy le targ u - sprzyjająca zwrotow i ku w n ętrz u 44. Tytułow a zim a ma tu znaczenie sym boliczne, określa stan po d m io tu , ale nie tylko stan psychiczny - pełen sm u tk u , m elancholii, rezygnacji nastrój - bow iem zim a jako pora jałowa, kiedy życie zatrzym uje się w swym biegu, oznacza rów nież kryzys twórczy. P rzed­

staw iona tu sytuacja liryczna potw ierdza tę interp retację: oto m iejsce, w którym zn a jd u je się podm iot, nazw ane jest ciem ną k litk ą („reduit ob scu r”) n iedostępną przyjaźni, szczęściu, radości czy nadziei, m iejscem łez i n udy; spotkanie z M uzą odbywa się po ro k u jej nieobecności - a więc po ro k u separacji z piórem . Czas w in dyw idualnym dośw iadczeniu p o d m io tu ulega m odyfikacji - rok zm ienia się w w iek - bezczynność i żal rozciąga się w niem al nieskończoność, bicie godzin w ydaje się złowrogie, m on o to n n y dźw ięk w ahadła oddaje sposób doznaw ania u p ły ­ w u czasu: bezużytecznego i straconego zarazem . Sym boliczna zim a ch a rak te ry z u ­ je cały świat p o d m io tu („L’hiver est to u t en tier dans m a som bre re tra ite ”45, s. 54), stąd jego zdziw ienie przybyciem Muzy, k tóra do tego sm utnego, negatyw nie n ace­

chow anego św iata nie należy. O kreślenia in sp ira to rk i są wobec niego sem antycz­

nie przeciw staw ne - kojarzą się z dośw iadczeniem dobrym i przyjem nym . Jej n a ­ dejście b u rzy jednostajność dotychczasow ej egzystencji lirycznego Ja i w prow a­

dza radość, ale radość naznaczoną m elan ch o lią46. Poetka m a bow iem świadom ość, że nie m oże zatrzym ać M uzy p rzy sobie, od początku tra k tu je jej przyjście jako zd arzenie efem eryczne, chwilowe przerw anie m onotonii, na k ońcu utw oru żegna się z nią. M om ent sp otkania z M uzą, m om ent twórczy, który został opisany, a w łaś­

ciwie - uchw ycony w elegii, stanow i rodzaj h ierofanii, zawiesza bow iem czas i uw a­

runkow ania zew nętrzne.

S tosunek p o d m io tu do in sp ira to rk i jest dwuznaczny, z jednej strony Ja w yzna­

je swoją tęsknotę („Je ne t ’atten d a is plus, m ais je revais a to i” 47, s. 51), z drugiej w yrzeka się jej (choć w yrzeczenie to nie m a ch a ra k te ru definityw nego). In te re s u ­ jące, że pytanie: „A pres un an d ’exil qui t ’am ene vers m oi?”48 (s. 51), nie w skazuje jasno, która z in te rlo k u to rek była na w ygnaniu. Je d n ak skoro w ygnanie jest do­

św iadczeniem negatyw nym , dotyczy raczej poetki, a nie konsekw entnie k ojarzo­

44 W arto przypom nieć, że Noc grudniowa M u sseta to dialog nie z M uzą, a z sobow tórem - w yjątek w śród należących do tego cyklu utworów.

45 „Z im a całkow icie zagarnęła me ciem ne sc h ro n ien ie”.

46 N a tem a t kobiecych dróg m elancholii (postrzeganej jako kobieca en general) w przeciw ieństw ie do „m ęsk iej” żałoby sprow adzonej do dw óch rodzajów reakcji na u tratę ob iek tu pierw szej m iłości pisze J. B ator (Miłość i m ela n ch o lia .).

47 „Już cię nie czekałam , lecz m arzyłam o to b ie”.

„Cóż cię do m nie przyw odzi po roku w ygania?”.

4 8

(15)

nej ze szczęściem Muzy, tym b ardziej że dalej p o dm iot m ówi „m a som bre retra- ite ” . In n e , przyw ołane tu już przeze m n ie elegie, dowodzą, że p rzestrzeń obcowa­

nia z M u zam i należy do radosnego św iata dzieciństw a i m łodości, gdzie in sp ira ­ to rk i n ad al przebyw ają, gdzie m ożna podjąć próbę ich o d n alez ien ia49. Jaw i się wobec tego pytan ie, skąd poetka została w ygnana. W yznanie p o d m io tu dowodzi, że u tra ta dotyczy życia pełnego radości, spokoju, nad ziei, ale p rzede w szystkim - poezji. W ygnanie jest tu bow iem tożsam e z niem ożnością tw orzenia.

W ażne w ydaje się, że M uza D esbordes-V alm ore nie m a głosu, a w każdym raz ie nie zostaje do niego dopuszczona w w ierszu. Głos te n istn ieje tylko w św ia­

dectw ie p o d m io tu , k tó ry go słyszy, odbiorca te k stu m a do cz ynienia w yłącznie z jed n y m głosem - p oetki. W L a N u it d ’hiver M uza pozostaje tylko słuchaczką skarg kobiety-tw órczyni na o k rucieństw o m iłości. N ależy zastanow ić się n a d sta­

tu se m tej m ilczącej, a ta k przecież w ażnej postaci, jak rów nież n a d tym , co w isto ­ cie stanow i in sp ira c ję dla p o d m io tu w iersza, a co nazyw ane jest tu za m ie n n ie dziew czyną („une fille ”) i poezją („aim able P oesie”). Są je d n a k w tekście w yraź­

ne w skazów ki, że ch o d zi nie tyle o ze w n ętrzn ą wobec p o e tk i siłę, ile o jej w e­

w n ętrz n e, głębokie Ja, niegdyś d o m in u jąc ą stro n ę jej osobow ości, te ra z zaś ujaw ­ n ia jąc e się tylk o na zasad zie nagłego, niesp o d ziew an eg o i k ró tk o trw a łe g o p o ­ w rotu. N a p la n pierw szy w ysuw ają się więc pew ne cechy sam ej p o etk i, o których m ów i, o pisując M uzę. Są to cechy do pew nego sto p n ia u trac o n e, M uza staje się n o sic ie lk ą w szystkiego, co rad o sn e, tw órcze w życiu p o etk i, k tó ra zw raca się do niej:

E coute, M use, au trefo is vive et tendre,

D o n t j’ai p e rd u la trace au tem ps de m es m alheurs, A s-tu quelque secret p o u r c h arm er les douleurs?

Viens, n u l au tre que toi n’a daigne me l’a p p ren d re .50 (s. 54)

Jak w ynika z tego frag m en tu , in sp ira to rk a to ktoś żywy i czuły - daw niej. W ydaje się jednak, że to nie ona straciła czułość, ale że owa u tra ta dotyczy bezpośrednio sam ego p odm iotu. To sam a poetka była kiedyś osobą p ełn ą twórczej radości. Bogi­

n i jawi się więc jako postać wobec p o d m io tu sobowtórowa - Ja z przeszłości. P od­

kreślana tu dziewczęcość czy naw et dziecięcość, niedojrzałość M uzy nie tyle ją deprecjonuje, ile raczej fam iliaryzuje, w skazując na to, że poetka w przeszłości nie znała m iłości. M ożna wobec tego stw ierdzić, że pisarka, spotykając się ze swoją

49 M ożna wobec tego zauw ażyć am biw alencję m iejsca odosobnienia, w jakim znajduje się podm iot: m iejsca w ygnania, ale i sp o tk an ia z M uzą, spo tk an ia, które jest dośw iadczeniem pozytyw nym. O podobnej am biw alencji w w ierszu Les Sanglots, w którym k latk a staje się czyśćcem - w ięzieniem i sch ro n ien iem zarazem - pisze E. Jasen as (Lepoetique, s. 93-100 i 128-129).

50 „Posłuchaj M uzo, niegdyś tak żywa i czuła, / K tórej ślad straciłam w ciągu mych nieszczęść, / Czy m asz jakiś sekret, by oczarować bóle? / Przyjdź! N ik t poza tobą

nie zechciał m nie go nauczyć”.

25

(16)

n

M uzą, ze swoim n atch n ie n ie m , k o n fro n tu je się sam a ze sobą,: „Ecoute! nous voila seules dans l’u n iv ers51” (s. 54).

To rozbicie tożsam ości na dwie p ostaci - bo naw et n ie na dwa głosy, skoro, jako się rzekło, M uza nie m a głosu - m a swoje u zasad n ien ie w koncepcji p o d m io tu rozdartego na dwie konstytutyw ne dla poetki role - k o ch an k i i tw órczyni. Przy tym jedna z tych ról jest rolą b ie rn ą , podporządkow ującą Ja n ie tyle jed n ak naw et k ochanem u m ężczyźnie, ile uczuciu do niego; to m iłość k obiety staje się jej dem o­

n em - jej faktycznym prześladow cą. D ruga rola - tw órczyni - zakłada aktywność i sam odzielność, niezależność52. Topos M uzy ulega więc w yraźnem u p rze k szta ł­

ceniu: b ra k tu dobrow olnego podporządkow ania się sile wyższej, inspiratorce, nie m a także właściwego innym ro m antykom zm agania się z ową siłą w im ię au to n o ­ m ii poety, co więcej - to w łaśnie k o n ta k t z M uzą skojarzony został z auto n o m ią i z w olnością. Owo przew artościow anie m ożliw e było dzięki w prow adzeniu m iłości jako siły alternatyw nej, acz niew spółm iernie większej wobec n a tch n ie n ia poetyc­

kiego. P onadto postaw a in sp ira to rk i jest b ie rn a - jej aktywność sprow adza się w za­

sadzie do pojaw ienia się. N ie p rzek o n u je ona p o etk i do niczego, nie w alczy o d o ­ m in ację n a d n ią, nie p ro te stu je wobec kończącej w iersz decyzji o pożegnaniu.

Z askoczenie jej przybyciem jest raczej w ynikiem m iłej n iesp o d zian k i niż napaści bóstw a, któ re m a opętać arty stę53. A rtysta - tu: artystka - jest już bow iem opętana - m iłością. Je d n ak m im o zab u rzen ia relacji poeta - M uza, ta ostatnia pozostaje nauczycielką, m istrz y n ią sztuki poetyckiej. To nie M uza staw ia poetce w ym aga­

nia, ale poetka - M uzie, chcąc uzyskać od niej pocieszenie. N iem n iej jed n ak to w łaśnie p rag n ie n ie wydobycia od bog in i tajem n icy uśm ierzania cierp ień , dosłow­

nie - ich oczarowywania („As-tu quelque secret p o u r ch arm er les d ouleurs?”, s. 54), jest p rag n ie n iem zgłębienia tajem n icy tw órczości. D zięki te m u in sp ira to rk a za­

chow uje p rzy p isan ą jej funkcję, realizu je się schem at, który pozw ala n am wciąż m ówić o toposie Muzy.

Ciem ność, przez k tó rą ch arakteryzuje się podm iot, zostaje przerw ana na chwilę, św iatło praw ie zgasłe m oże się odrodzić. Sądzę, że m ożna tu mówić o n ało żen iu na siebie dw u tradycyjnie w ykluczających się tożsam ości: ko ch an k i i tw órczyni, co jest m ożliw e, poniew aż podm iot, wycofując się z pola tw órczości, zachow uje jed­

n ak pew ien tw órczy p o tencjał - p ło m ień nie zagasł całkowicie:

D ’u n foyer presque e te in t la flam m e salutaire P ar in terv alle encor tro m p e l’obscurite:

51 „Słuchaj! O to jesteśm y sam e we w szechśw iecie”.

52 D o pew nego sto p n ia po d ział ten pokryw a się z w prow adzonym przez G. Szelągow ską rozróżnieniem na pasyw ną k obietę-m edium i aktyw ną k o bietę-kreatorkę k u ltu ry (Kobieta - medium i kreatorka kultury).

53 W Elegiach m ożna odnaleźć także naw iązania do koncepcji poezji jako nieśw iadom ego szału, niezależnego od artysty. W A Delie I p o dm iot-poetka przyznaje, że jest we w ład an iu n a tc h n ien ia („l’in n o ce n t d e lire ”).

(17)

Si tu veux eco u ter m a p lain te solitaire, N ous causerons a sa c la rte .54 (s. 54)

Kw estia ryw alizacji m iędzy m iłością a poezją jest w elegii w yraźnie zaakcen­

tow ana - choć tu jawi się w zu p e łn ie innej kon fig u racji niż w Priere aux Muses - M iłość zazdrosna o poetycką chw ałę niszczy w ersy i rozbija lirę:

J ’ai ren co n tre l’A m our, il a brise m a lyre ;

Jaloux d ’u n peu de gloire, il a bru le m es v ers.55 (s. 54)

Poezja jest tu , jak w inn y ch utw orach D esbordes-V alm ore - p odobnie jak sama M uza - u m niejszana, skoro przynosi tylko tę odrobinę chw ały („un p eu de glo­

ire ”). Je d n ak ta odrobina jest w artością cenną, o któ rą poetka po d ejm u je rozpacz­

liwą walkę: zarów no retoryczną, jak i w ew nętrzną. S palenie w ierszy przez M iłość raczej n ie oznacza zniszczenia poezji już zapisanej, ale po ten cjaln ej, tej, która m ogła pow stać, m ogłaby pow stać, gdyby siły twórcze po etk i nie zostały całkowicie straw ione przez n am iętn e uczucie. W tekst elegii w pleciony został dialog - i to dialog dotyczący poezji - ale nie, jak należałoby się spodziew ać, z M uzą, a z uper- sonifikow aną M iłością, dialog, k tó ry jest M uzie opow iedziany w adresow anym do niej m onologu poetki. Prosi ona M iłość o ocalenie liry, której jedynym celem stało się głoszenie chw ały uczuć:

A m our, p re n d s m a couronne, e t laisse-m oi m a lyre;

P ren d s m es voeux, p ren d s m a vie; enfin,

P ren d s to u t, cruel! M ais laisse-m oi c h an ter au pied de ton a u te l.56 (s. 55)

Poezja przedstaw iona w błaganiach p odm iotu to poezja ograniczona do jednego te m atu i jednego celu. To w yłącznie poezja m iłosna, jedyna, do której - jak zdaje się dowodzić Desbordes-Valmore - zdolna jest zakochana kobieta57. M ożna by wobec tego uznać, że francuska pisarka wyznacza kobiecej literatu rze m iejsce, które po­

zwoli jej w ykorzystać właściwą tej płci uczuciowość, odbierającą jej re p rez en ta n t­

kom możliwość twórczej aktywności na innych polach i tak jej twórczość była prze­

54 „D obroczynny pło m ień praw ie zgasłego ogniska / Przez chw ilę jeszcze oszukuje ciem ność; / Jeśli chcesz w ysłuchać mej sam otnej skargi, / Pogw arzym y przy jego św ietle”.

55 „Spotkałam M iłość, rozbiła m oją lirę; / Z azd ro sn a o odrobinę chwały, spaliła moje w iersze”.

56 „M iłości, weź mój w ieniec i zostaw m i m oją lirę; / W eź me p ra g n ien ia, weź moje życie, w końcu / W eź wszystko, okrutna! Lecz pozwól mi śpiewać u stóp twego o łta rza ”.

57 Co w pew nym sto p n iu koresp o n d u je ze w skazanym przez G. Borkowską przełożeniem zw iązku m iędzy n a rracją a biografią w pisarstw ie kobiecym na zw iązek m iędzy ciałem a tekstem , z jed norodnością gestów erotycznych i pisarskich

(G. Borkowska Co to jest literatura...). LI

(18)

28

cież odczytywana. Jednakże przedstaw iona w w ierszu M iłość jest okrutna - nie zga­

dza się naw et na poezję, naw et jeśli ta tylko ją gloryfikuje, jej jest poświęcona:

„N on, non! ta p riere me blesse;

D an s le silence, obeis a m a loi:

Tes yeux en pleurs, plus elo q u en ts que toi, R eveleront assez m a force et ta faiblesse.”58 (s. 55)

M iłość p rzedstaw iona zostaje jako zwycięzca p oniew ierający swą ofiarę, odm a­

w iający jej litości, dążący do całkow itego n ią zaw ładnięcia. D latego jest słodki i przek lęty jednocześnie. M iłość - w języku fra n cu sk im rzeczow nik ro d za ju m ę­

skiego - staw iająca swe w ym agania, jest odpow iednikiem kochanka, którego woli kobiecy p odm iot się poddaje. C iało - spojrzenie („tes yeux en p leu rs, p lu s eloqu- ents que to i”) - to jedyny język, jakim m oże w yrażać swe uczucia zakochana k o ­ bieta. I choć starcie tryum fującej m iłości i poezji p rzypom ina M ussetow skie Noce, zauw ażalna jest różnica - Poeta M usseta dobrow olnie (czasowo, niedefinityw nie) w yrzeka się poezji na rzecz mowy serca, tu p o dm iot-poetka nie m a w yboru. Jest on jej narzu co n y przez nam iętność, któ ra jest w niej, k tóra jest nią sam ą, ale która zarazem opanow uje ją do tego stopnia, że kobieta przekracza siebie, sam a sobie staje się obca, obce jej staje się bow iem w szystko to, co nie jest m iłością. Z am ilk ­ nięcie jest nazw ane karą („Il a p u n i jusques a m on silence”59, s. 55), z czego w nios­

kować m ożna, że tw órczość traktow ana jest jako zbrodnia, w ykroczenie przeciw praw om uczuć, ale także, że jej u tra ta jest odczuw ana jako krzyw da. By powrócić do samej siebie i stworzyć - na zasadzie su b lim acji - w iersz, poetka będzie m u sia ­ ła dokonać ponow nej, tym razem tru d n ie jsze j transgresji.

Takie p otraktow anie pisarstw a pojawia się także w innych w ierszach D esbor- des-Valmore, m iędzy in n y m i tych, które już cytow ałam . W sposób n ajb ard ziej bez­

p o śred n i koncepcję m iłości p isa rk i francuskiej ilu stru je elegia L’Isolement. Szereg p y ta ń o kochanka, k tó ry - jak m ożna w nioskow ać z w iersza - p o rzu cił poetkę, prow adzi do w rażenia całkow itego w yniszczenia, w ypalenia, poczucia p u stk i całe­

go świata postrzeganego jako b ez lu d n a p ustynia z pow odu u tra ty jednego (jedy­

nego) mężczyzny. Tytułow a izolacja, sam otność, odosobnienie tego w łaśnie doty­

czy. Poetka jest bow iem zorientow ana w sposób bezw zględny i całkow ity na uk o ­ chanego. Jest to postaw a zgodna z m iejscem kobiety, jakie opisuje Luce Irigaray:

„N ie m ogąc stworzyć w łasnych sublim acji, kobieta zawsze k ieru je się ku kom uś lub czem uś bez m ożliw ości pow rotu do samej siebie jako m iejsca, w którym u d a­

łoby się jej zbudow ać coś pozytyw nego” 60. N ie m a w zasadzie ryw alizacji m iłości

58 „Nie, nie! Twoja prośba m nie rani; / W m ilczen iu poddaj się m em u praw u: / Twe oczy we łzach, bardziej niż ty wymowne, / O bjaw ią w ystarczająco m ą siłę i twą słabość”.

59 „U k arał naw et m oje m ilczen ie”.

6 0 Cyt. za: J. B ator F e m in iz m ., s. 200.

(19)

i poezji z L a N u it d ’h iv er- tu M uza nie m a już mocy, nie pociąga, nie m ogąc służyć m iłości:

C ar ce n’est p lu s p o u r lui q u ’en silence eveillee, La M use q ui me p lain t, assise su r des fleurs, M ’attire d a n s les bois, sous l’h u m id e feuillee, E t rep an d su r m es vers des p arfu m s et des pleurs.

Il ne lit p lu s m es chants: il cro it m on am e e te in te .61 (s. 95-96)

Poezja tra c i w artość, gdy przestaje być ekspresją uczuć m ających szansę na w zajem ność.

M ożna stw ierdzić, że także w L a N u it d ’hiver w sta rc iu m iędzy m iłością a po ­ ezją to m iłość w ychodzi o b ronną ręką i m im o w ielkiego żalu p o d m io tu to ona zostanie przezeń ostatecznie w ybrana. Jest bow iem dla po etk i - m im o cierpień, jakich jej przysparza - w artością najwyższą. Rezygnacja z twórczości na rzecz uczu­

cia jest św iadom ym w yborem zakochanej kobiety. Każda z tych dwu aktywności:

kochanie i tw orzenie poezji b u d u je o drębną tożsam ość w ym agającą pełnego od­

dania jednej tylko spraw ie, jednej w artości. W tym sensie m ożna je traktow ać jako w artości w ykluczające się. Z akończenie w iersza stanow i w yrzeczenie się poezji:

Lassee en fin de sa puissance,

M use, je te red o n n e et m es voeux e t m es chants.

V iens leu r p re te r ta grace, et rends-les p lu s touchants.

M ais tu palis, m a chere, et le froid t ’a saisie!

C ’est l’hiver qui t ’o p p rim e et te rn it tes couleurs.

Je ne p u is t ’arreter, c h arm an te Poesie!

Adieu! tu rev ien d ras d a n s la saison des fleu rs.62 (s. 55)

M u za o trz y m u je n a p o w ró t dary, k tó ry c h p o etce n ie g d y ś u d z ie liła . B led n ie i m arznie, tym razem to ona m a zostać w ygnana ze sfery zimy, do której wcześniej w ygnano poetkę.

A jed n ak ośm ielę się postaw ić tezę, że w yrzeczenie się poezji, z jakim m am y tu do czynienia, jest pozorne. M uza nie znika, ale p rze jm u je p o n ie k ąd zad an ie p o et­

ki, stając się jej double - p ie śn i zo staną zachow ane. M uza spraw i, że okażą się pełne gracji, w yraziste. Zgoda na u tra tę części osobowości spraw ia, że nowe Ja staje się obce sobie i dzięki te m u m oże na siebie spojrzeć z d ystansu, um knąć sa-

61 „Bo to już nie dla niego w przebudzonej ciszy, / M uza, k tóra się nade m n ą żali, siedząc w śród kwiatów, / W abi m nie do lasów, pod w ilgotne listow ie, / I rozlewa na me w iersze zapachy i łzy. / O n już m ych śpiew ów nie czyta: m ą duszę uw aża za zgasłą”.

62 „W końcu zm ęczona jego m ocą, / M uzo, oddaję ci me p rag n ien ia i me śpiewy. / D odaj im twego w dzięku, uczyń bardziej przejm ującym i. / Lecz ty bledniesz, moja droga, i o g arn ia cię chłód! / To zim a, któ ra cię gnębi i przyćm iew a twe kolory. / N ie

mogę cię zatrzym yw ać, urocza Poezjo! / Zegnaj! Pow rócisz w porze kw iatów ”.

29

Cytaty

Powiązane dokumenty

— Wstydziłby się Pan, uszanowałby Pan śmierć Prezydenta Rzeczypospolitej, Oburzyło to in ł. K-, bo

Etap ten jest dosyć skomplikowany, ponieważ wymaga bardzo szczegółowej analizy konkretnego procesu spedycyjnego pod względem ryzyka związanego z innymi zdarzeniami;.. - pom

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

Wystawa oprawy książki.. alten

Substance Abuse Treatment with Correctional Clients. Practical Implications for Institutional and Community Settings, red. Majcherczyk, Specyfika terapii uzależnienia od

Porównanie kobiet niepalących papierosy z kobietami je palącymi wykazało, że wśród kobiet niepalących papierosy w czasie trwania ciąży w porównaniu z kobieta- mije

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

A kt porodu przyspieszają rów nież bioklim atyczne czynniki... nych męskich