• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek. R. 3, nr 1 (1920)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szczutek. R. 3, nr 1 (1920)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

CENA N-RU Mk. 150 K 2

4

. STYCZNIA

Odźwierny Szczotka: Co znowu nowy minister?! Toć myśmy Fańskich poprzedników nie zdążyli wykpić dostatienie?

(2)

BAWCIE SIĘ DALEJ!

K a r n a w a ł ! z a c z e m „ S zczutek “ w d ło n ie k l a s k a : B a w cie się hucznie, z s zy k iem i w e s o ł o

Pijcie i dalej p o p u szc zajc ie p a s k a ! Brak ci s m o k i n g a ? T o szalej na g o ło .

W szyściutkim ludziom w O jczyźn ie tak dobrze W szak że nam dola ścieli się n ajsłodsza

R ządzim y P o lsk ą i m ąd rze i chrobrze N iczeg o nam już nie braknie, nie potrza, Brak w e s o ł o ś c i b yłby p rze cież zb ro d n ią

M am y Szląsk g ó rn y i Galicyę w sch o d nią . Mamy w bród chleba, k oszul i tr zew ik ó w Już nam^nie g roz i Moskal, ani Prusy T eż się nie tr zeb a strachać b o ls z e w ik ó w S z c z e z ł y czerw o nk i, p lam iste tyfusy' Pieniądz, na rynkach ś w ietn ie n o to w a n y Fabryki w ruchu, w za p a sie s u r o w c e — A więc się bawmy, barany

i o w c e ! Bury Jan.

ONA WIE LEPIEJ

W p e w n e m to w a rz y stw ie k to ś z a ­ daje p y ta n ie : ile m a m y w o jsk a na f ro n c ie ? O b e c n y na fajfić g e n e r a ł p o ­ daje cyfrę d o ś ć p o k a ź n ą . Na to jed n a z p a ń „ b i a ł o k r z y ż n y c h " : Ależ, p an ie g e n e ra le — tylko 300.000. ■- Wiem na p ew n o , że więcej — o d p o w i a d a z u- śm ie c h e m generał'. — J a wiem lepiej — replikuje w fe rw o rz e p ię k n a d a m a — b o w y s y ła m y na f ro n t tylko 300.000 piern ik ó w .

KOCHANY SZCZUTKU!

Między s łu ż b ą w Belw ederze jest ta kże stary lokaj z c z a só w Hurki.

P e w n e g o d n ia p o d a ją c przy o bjedzie sz p in a k , o t r z y m a ł o d P iłsu d sk ie g o o d p o w ie d ź , że sz p in a k u nie jada.

— To zupełnie tak samo, P a n i e N a c z e l n i k u — odpowiada urado­

w any lokaj — jak i J e g o E k s c e - I e n c y a g e n e r a ł S k a łło n — o n t a k- ż e nie ja d a ł s z p in a k u .

HUM OR NA FRONCIE N o c wigilijna w o k o p a c h . D o zie­

m ianki mjr. D w c h o d z ą ułani w p r o ­ w adzają z ła p a n e g o „b o 1 s:z e - w i k a “.

P an ie D o w ó d c o , o to na d r z e ­ w k o . . .

P o k a z a ł o się, że w inflantach jest je d n o m iasteczko, jeszcze przez ni­

k o g o nie zajęte. V. d. G o ltz telefo­

nuje d o W ilhelm a II., k o m e n d a n t ł o ­ tewski d o swej Rady N a ro d o w e j, b o l­

szewicki pyta się o zezw o len ie tow.

k o m is a r z a Cwibelduft, a d o w ó d c a WP.

czeka, a P a r y ż zadecyduje.

H U M O R S Z U B I E N I C Z N Y (Z wiedeńskich czasopism humor.) P o m en a ż e ry i szen b ru ń sk ie j p rz e ­ c h ad za się pewien e m e ry to w a n y i zde­

g ra d o w a n y g en erał. S p o tk a w s z y d o ­ z o rc ę zwierząt, py ta:

— J a k ż e się m a lew ? P o d o b n o 'ciężko był chory.

— Dziękuję, c h w a ła B ogu m a się nie najgorzej. W czoraj zjad ł c a łe g o weterynarza...

*

To w . Seitz d o tow. R e n n e ra :

— Die s itu a tio n ist total verkackt!

— Also v e r s u c h ’m a a ’m ol mit K. K.

R e p u b lik !

*

Dzisiaj n a sta ł z u p e łn y p rz e w ró t w fizjologji. Ludzie d o sta ją apety tu p o jedzeniu.

(3)

Z B L I Ż E N I E W Ł O S K O - P O L S K I E ! ***■' K|M«ekiewi«

HENRYK ZB1ERZC-HOWSKI

Maskarada.

W sali pełnej świec i kw iatów Rozpoczęli dziw ny tan.

M a s k a r a d a d y p lo m a tó w W śró d W ersalu złotych ścian.

Maski kryją tw arz i c z o ła Maski kryją serca głąb.

Raz d o k o ła , raz d o k o ła — Wieje o d nich g r o b u ziąb.

Rozpoczęli m e n u e ta R o z p ló tł się taneczny krąg J e d n a tylko jest kobieta Więc p rz e c h o d z i z rą k d o rąk.

Dla niej czułe s łó w k a na nic T w arzy jej nie kryje blansz.

L a d y ! K o ch am cię b e z g r a n i c l M a d a m ! jesteś c o m m ’ell a n g e ! P ó ł n o c bije na zegarze N o w y się nie zjawi gość.

H e j ! o d k ry w a ć teraz tw arze M a s k a ra d y m a m y dość.

D y p lo m acy i a k c e s o ry a

Niech p r z e o rz e praw dy p łu g — W reszcie d o w ie się h is to ry a Kto przyjaciel a kto w ró g I

O M U Ł A C H

D ziała ln o ść publiczna p ierw szeg o n a s z e g o m in istra z d ro w ia tem się między in nem i zaznaczyła, że s p r o w a ­ dził d o kraju w celach sa n ita rn y c h 1500 m u łó w . Z n a ­ czna część tych dziwnych zwierząt u w a ż a ła za s t o s o w n e zd e c h n ą ć p o tra n sp o rc ie . Lojalny zaw sze i bez zastrze­

żeń „K u ry er w a rs z a w s k i11 w p a d ł z tego p o w o d u w n a ­ leżny zachw yt i pośw ięciw szy tem u zdarzeniu cały en- tuzyastyczny arty k u ł, użył tam d o s ło w n ie z w ro tu „tedy N ajjaśniejsza R zeczpospolita p o s ia d a o b e c n ie 600 m.ułów“.

P o d zielam y z a d o w o le n ie „ K u r y e r a “ z p o w o d u tego faktu. Z aw sze o d o s ł a d o m u ła jest pew ien postęp.

M oże się tedy Najjaśniejsza R zeczp o sp o lita cieszyć.

— C o pow inien uczynić żołnierz, aby s o b ie z a ­ służyć na p o g rz e b z h o n o r a m i w o js k o w y m i?

— Przed ew szy stk iem um rzeć, p an ie p o r u c z n i k u !

(4)

(Rzecz dzieje się w pałacu króla Heroda-Agrarjusza Ostatniego, Herod siedzi na tronie^z pełnych worków, ubrany w źupan i kon- tusz uszyty z szczupłego materiału kartek chlebowych, a zdobny w bezcenne góry pomidorów. Na głowie ma koronę z kukurydz, w lewej dłoni dzierży ogromny' ziem niak — a w prawej berło,

w kształcie cybucha owiniętego wężowymi splotami kiełbasy).

HEROD Jam jest Herod-Agrarjusz, król i władca brzucha.

Świat cały mnie słucha!

Ziemia się tak kręci — jak ziemniak w mej d ło n i!

Któż mi się nie s k ło n ił?

Jam dawcą chleba, i macy.

Hołd mi składa jeden i drugi Ignacy.

Czci mnie zarówno Antek, jak Mordko i Kuba, Pryłucki, jak Mizera, Gdyk, Kotas i Duba- Nowicz. A Głęby i Grabki

Przedemną na cztery upadają łapki.

TożD iam and, co groźnie, jak z prochem beczułka się toczy łiakomie swe pokorne ku mnie wznosi oczy.

1 mistrz Andrzej, pan żydom w „Niepodległej myśli“

Podległe ma jelita mnie! Wszyscyście zawiśli O d em n ie: konserwaterclozeciści i dem okradikaci!

Dyrektory Puzappu, Gury potentaci.

I wy młodzi, jeszcze kieszeniami czyści, Bezdzietni futuryści! express-syjoniści!

Picusie Dory, pełni lechoniowej w e n y ! I wy piękne, oraz niepiękne Heleny!

Lucyperynki i idealistki 1

Skrytodziewice, jawnorezerwistki!

Matrony form przebujnych, wątłe niedolatki Flirtu-wentu-jące na ciepłe dla frontowców gatki Urzędnicy, skazani żyć w wiecznej goliźnie!

Ministry z zapartym stolcem służący Ojczyźnie.

I ci, co Polskę zbawiają w Paryżu I cl, cO w Białym i Czerwonym Krzyżu i, co bez krzyża kradną!

Wszyscy - ' uznają moją wolę władną

Nawet Perl — choć w „Robie“ — rewolucją straszy Zmilkacie, gdy mu sypnę pud perłowej kaszy.

Bo ponad patrjotyzm, ponad demokrację

Świat zgodnie dzisiaj jedno — czci — APROW1ZACIĘ.

Więc j a król! j a każę! a wy mie.skie głoJom orki Przynoście mi pod stopy, pełne złota worki.

Sejmu ja nie uznaję. Kpię sobie z ententy

I na złość Will-morgentau sonom jestem z gruntu anty­

semita. Lecz, jak tradycja tego żąda nasza,

Na znak szlachectwa, mam zawsze jakiegoś Kajfasza Przy swoim boku. On mym faktorem i moim bankierem On załatwia me sprawy z rządem, Belwederem,

On gada z Lloydżorżem, Rotszyldami i inną hołotą Właśnie oczekuję go tu... *

Coś się spaźnia... A tu sprawa niecierpiąca zwłoki Przynagla mie spiesznie tam skierować kroki, Gdzie — jak powiada subtelnie poeta — Właściwy użytek robi się z „Liberum veta“.

Wprzód jednak niech wam śpiewne opowiedzą zwrotki Jakie są me zasługi i jakie me przodki.

(,śpiewa na nutę „der froeliche Landm ann“) Mój pradziad pod Kirchholmem tył

Husarskie skrzydła miał!

Mój dziad już tylko dzielnie był I wino w gardło lał.

Husarskich skrzydeł zniknął ślad Lecz jeszcze tęczą kras

Przystrajał brzuszek swój, mój dziad . W złocisty, słucki pas.

Nie wiedział, co w kieszeni znaczy£wąż, I szlachtę-brać na uczty sp raszał wciąż.

I był mój dziad

(5)

Najbardziej rad Cłdy kiiźdy pił i jadł.

Paseczku mój, jak bar*nv wij się wąż, I naród mój obejm uj! ściskaj! w ciąż!

Niech zgodnie r a ', Brzuch wszystkich klas Szlachecki dzierży pas!

( Wchodzi podpity Kuba)

KUBA Jaśnie dziedzicu, już psysed, psiapara, Kajfasek.

HEROD Wpuścić I

KAJFASZ (ubrany w smoking, ale brodaty i pejsatv z czapką sobolową wchodzi i nisko się kłania).

Niech będiie pochwalony... Jan, Chryzostom Pasek.

HEROD Na wieki wieków szmuglu KUBA (niby do siebie) Patscie no żydasa,

Jak to psedzeźnia słowa Mesyjasa (czkawka pijacka) HEROD Ruszaj mi stąd drabie, znów zalałeś p a łę /

KUBA Jasny Herodzie! cy jo dziecko m a łe ? 1 cy monopolki pić mi to nie wolno ? A bezco* uchwaliśmy reformę rolną?

{z pijackim uporem) Zresztą wybory są porcyjonalne...

HEROD Stul pysk, bo jak cię tym cybuchem palnę....

KUBA Nie głupim cekać! (wychodzi mrucząc) Pan ta zawse Spikać się będą na tę chłopską b id ę ! [z żydem KAJFASZ Koenigleben! Dziedzic sobie śpiwa,

A tam, na dziedzica cały kraj się gniwa...

(:wyciąga z kieszeni warszawską bułeczkę, i z coraz rosną- cem ale sztucznem podnieceniem mówi)

Takie bułeczki sześćdziesiąt fenigi?|

To może chodzić z jajkiem na wyścigi — Kto mniejszy? — albo z laskowym orzechem.

N u ? tu nima co robić ze śmiechem.

Ja króla mówię, że tron jego trzeszczy, Naród się złości, naród ciągle wrzeszczy, Że trzeba sekwestru rekwizycji zboża!

HEROD Zamilcz Kajfaszu, gdzież twoja o b ro ża?!

A jak ja krzyknę: Rodacy! komu jeszcze miły

Bóg i O jczyzna! i kto czuje siły,

Ten zemną, na Nalewki i hajże na żyda ! Niech matce Polsce składy swoje wyda.

KAJFASZ Aj — aj, kto widział! Król zaraz się złości.

A tu na prawdę złe są wiadomości.

Sam pan Piłat się odgraża,

Że będzie wieszał każdego paskarza.

HEROD Na swojej szyj i !

KAJFASZ Nu tak, że na własnej.

Aj, jeszcze jedno, mój Herodzie jasny,

Pan minister rolnictwa mówi — czy wy wicie? — Że reformę rolną trza wprowadzić w życie HEROD Ze związku ziemian skreślić go niezwłocznie.

Zobaczymy co potem pan minister pocznie.

KAJFASZ Jej! co tam z tego związku, jak ziemian nie będzie HEROD (krzycząc) Ziemianie byli, są i będą wszędzie

KAJFASZ (łagodząco) Po co się rzucić ? To szkodzi na zdrowie 1 Kajfasz króla, na dobry humor co opowie.

Naprzód zagadki?

Takie szaradki.

...Jeżeli pierw sze-pierw sze drugie— drugie do łóżeczka To to jest pierwsze i za to gniewa się mateczka Lecz jeśli pierwsze - drugie z kropką po każdej literze drugie—drugie codziennie w „Warszawskim Kurjerze"

To jeszcze za to dobrą pensje bierze.

HEROD Nie łatwo zgadnąć — zabiłeś mi ćwieka.

KAJFASZ Jakiego ćwieka, królu? Nu...? to jest pan B. K.

A teraz: Jaka najwięcej głów zawraca polka?

H E R O D ?

KAJFASZ. Król coś wie o t e m ! H E R O D ?

KAJFASZ... Nu... nu... monopolka.

A teraz? Jaka wspólna z Bonapartem Ignacego cecha?

HERO D ?

KAJFASZ Ze jeden i drugi miał z Heleną pecha.

A t e r a z : Pierwsze może śmierdzieć, drugie też i trzecie A wszystko razem jeść będziecie.

HEROD Cóż t o ? — hm. — Zachodzę w głowę.

KAJFASZ Królu życie — to zwykłe kon-ser-wy puszkowe.

Nu a teraz?

Poczem poznać, że sejm nasz nie tęgi jest w piórze H E R O D ?

Dziś inni ludzie, inny świat Lecz ja w tradycji trwam.

1 pas, co mi przekazał dziad, Za świętość rodu mam.

A tylko w myś| potrzeby dnia.

Pociąłem w pasie go, Bo mi ofiarny czyn ten da Procentów tysiąc s t o !

(6)

A

KAJFASZ Po tem, że słowo kotas pisze przez K duże Wogóle tego Sejmu to jest dziw nie lada

Tam jest Griinbaum całkiem czarny i Okoń co gada Kurczak, co nima pierza, Kędzior bez kędziora, Herz, który nie jest Loewen, i nie wie co tora Niedziałkowski coby dzielił i takie ludowce Co są wprawdzie ludem, ale nie są owce.

A przy nich jakiś Thu-gut, co źle robi właśnie Koenigleben! Wibornie, co jaśnie

Pan się śmieje. Na te ciężkie czasy Nima jak humor i pieniądze w kasy,

Kto ma tych dwoje — ten niech się nie boi Głupiego gadania — różnych gołych goi.

HEROD Co za goje i co za gadanie.

KAJFASZ Zwyczajnie galilejskie! co tam słuchać panie Ctajemniczo)

One mówią, że Polska to nie wy i ni ja, Ale że ona niby wszystkich i niczyja, Że musi być dla ludzi pracujących matką A z gałganami to ona rozprawi się gładko, Że ta Polska w majestacie wkrótce się pokaże I powypędza z swojej świątyni kramarze I że ją cały naród odrazu pokocha.

Królu! już o niej marzy, dziś, Warszawka płocha.

Szepczą, że istny raj tu ustanowi Niepopległy łapówce, lichwie i paskowi

(mimowolnem przejęciem) Że będzie jak z bajki królewna, tak piękną, Że przed nią wszyscy w narodzie uklękną, Że będzie nawet innych narodów Mesjaszem, I że zrobi raz koniec z panowaniem naszem.

HEROD G w a ł t u ! Kuba, co prędzej chybaj do Bristolu.

KUBA (który od jakiegoś czasu podsłuchiw ał i zaglądał przez uchylone drzwiwchodzi)

Chybajta sobie sami jasny panie królu.

HEROD Kuba! łajdaku! jak śm iesz? co to znaczy?!

KUBA A no, że ośmiogodzinny skończył się dzień pracy Już kwadrans na dziewiątą... Lec jeśli Piłata Wam potseba — to sam on do dźwiezy kołata.

(.Istotnie słychać p u k, p u k; — Kuba idzie otworzyć. Wcho­

dzi P iła t Poncki z laurowym wieńcem na głowie, ubrany we fra klecz przytem owinięty w togę. Na sznurku ma cylinder a przez ramię przewieszoną blaszankę z mlekiem

kondensowanem Mówi niezwykle uroczyście).

PIŁAT (wchodząc do Kuby)

Witaj mi miły kmieciu, Piaście, kołodzieju!

KUBA C ta znowu za śmieciu i jaki złodzieju!

Ze cłek trochę śtrajkuje skąd zaraz obraza.

Niechże pan Piłat to sobie uważa:

Jam Kuba syn fornalów, sam fornal i kwita.

PIŁAT Niech więc będzie fornalu — ale p ia sto w y ! — Wita Cię Piłat Poncki (do Heroda) Hołd władyce! (do Kaj-

ffa s z a ) Witaj mężu judzki

KAJFASZ (naśladując ton) Moja mniejszość przed’)Tobą*ugi- [na się w kucki PIŁAT (kłaniając się na cztery strony świata)

Cześć Francji, Belgji, San Marino, Chinom,|

Kanadzie, Włochom, Anelji, Beduinom, Hondurasowi, Australji, Japonji, Wenezueli, Chili, Kaledonji,) >

Jukatanowi, Serbji, Gwatemali, Kolumbji, Indjom, Peru i tak dalej

Cześć Lloydżorżowi, Clemenceau, Sonninie I ameryckiei dank składam krainie Niech żyje Wilson.

HEROD (obojętnie) Niech tam.

KAJFASZ (krzyczy) Wiwat! h u r a ! Niech i Morgentau żyje.

PIŁAT (krząka) Hm, hm, to rzecz wtóra I inna. O tem będzie potem

Do ciebie, wielki królu, przybywam z kłopotem.

Naprzód oręduję w imieniu mej pani

Henrys — jan om na g w i a z d ę chciej użyczyć w dani Z twych hojnych darów nieco. Druga sprawa zasię Tyczy aprowizacji. Nalegam. Co da się

Zrobić, zrób i nie chowaj ziarna.

Lud miejski się burzy! Niech twa dłoń ofiarna Da mu... troszkę... troszeczkę. Resztę da entente.

HEROD Lud! niewierny! niegodny! bo czy słyszał pan tę Bajeczkę o owym Mesjaszu — królewnej.

PIŁAT j a dużo rzeczy słyszę — lecz nie jestem pewny.

Ach!... mówił mi Strakacius, że wieść tę przemyca W kuluarach sejmowych podstępnie lewica

Wciąż dążąc do przewrotu. Nawet mnie z urzędu Chciałaby zrzucić. Ale próżne będą

Jej wjsiłki, gdyż po pierwsze nie pozwoli żona, Powtóre m ogłoby to obrazić Pratona,

A po trzecie pontifex — Armeniae

Pozyska swą wymową dla mnie i kamienie.

H EROD Ale o tej królewnej...

PIŁAT Wierzaj: przedmiot b ł a c h y !

Jakem człowiek fachowy to belwederskie są strachy na [lachy Natomiast mój Herodzie, chociażby dla formy

Trzeba będzie coś ziścić z tej rolnej reformy.

HEROD Nigdy.

PIŁAT Drogi królu to są czcze wyrazy.

Ja sam w jednej sprawie, nigdy nie rzekłem aż dwa razy Za trzecim jednak razem...

KAJFASZ (wpadając w zdanie) Pan Piłat dobrodziej Na wszystko, co od niego żądają, się godzi.

PIŁAT (urażony) Hm — tak.

KAJFASZ (do króla) Koenigleben, pan Piłat ma rację Daj chamom podwieczorek ocalisz kolację.

HEROD Ale pan mi pomożesz, przeciw tej panience.

PIŁAT Ja mogę zawsze umyć swoje ręce.

KAJFASZ (złośliwie) Czy pan je także założy do spodni I nie będzie żałować Galilei wschodniej ?

PIŁAT C o ? czy powstanie jakie w Galilei?

KAJFASZ J ak to ? pan namiestnik nie wie co się dzieji?

(podaje mu papier-dokument).

Czy pan tego nie dostał ? — Pan z nas stroi ż a r t y ! PIŁAT (zm ieszany przegląda) Tak, tak... dziś dostałem., po-

[znaję te karty.

Lecz myślałem, że to jakiś projekt magistracki Więc spokojnie oddałem Helenie pod placki (czyta) Nieba! co czytam! drżę cały!

A to mi płata ententa kawały

(nie zważając na obecnych) Tam do d j a b ł a ! co począć z tą biedą Doprawdy wlazłem niby Piłat w credo

(lamentuje) O jakaż mi droga 1 o jakaż mi dola I

- 6 ~

(7)

(wyrywa sobie włosy po jednym) Do, re, mi, fa, sol, la !

Cios ten muzyczne we mnie budzi echa.

Śpiewajmy! Może w pieśni /najdzie się pociecha (.śpiewa)

Ententeczko!

Szafareczko!

Bój się Boga s t ó j ! Tu się śmiejesz!

A tu lejesz!

Cały prestige mój! (bis Koalicjo!

Z tą Galicją!

To nie ła d n ie ! fe!

Z Romciem, że my Niemnie wiemy

Jak to stało się?! (bis) Powiem szczerze

Nie uwierzę

Że to nie jest sen?

Dla mnie, proszę,

Choć potroszę,

Zmień traktacik ten! (bis) Nie daruję!

Wycałuję

Rączki, nóżki t w e ! Lojdżorżuniu!

Klemensuniu!

Udobruchaj się! (bis) ('Tańczy oberka z K ajfaszem i Herodem)

( Potem patetycznie O cudzie pieśni! Już mi lżej na duszy.

Zaraz człek raźniej do Paryża ruszy Może tam co wygadam dla mego narodu.

KAJFASZ (gładząc brodę, ironicznie) A jak pan jego obro- [nisz od głodu ? PIŁAT (odcinając się) Myślisz, że ws^y>tkie pojadłeś rozumy (referując z dumą) Sprowadziłem miljon tonn przcóżnej

[gumy

Tę mężczyźni żuć będą. Zaś misses i lady Mają wagon ów miljon czekolady

A nadewszystko mam proszki Hoowera

Kto je po obiedzie zażywa — z głodu nigdy nie umiera (wyciąga zegarek) Dość g a w ę d y ! Auto na mnie czeka i

(żegna sięnaraz przypom inając sobie) Ach! królu! jeśli łaska poślijcie człowieka By mi zaraz wykopał kartofli trzy korce.

Obiecałem je zawieść, jednej, byłej dyrektorce.

HEROD (woła) Kuba! hyclu! kartofli nakopać dla pana KUBA ( wtacza się zuchwale) Hale?

KAJFASZ (zachęcająco) Gaj Kuba!

KUBA (wypiwszy na kuraż) Na drugi rok z rana!

(śpiewa) Kartofli kopał nie bedę!

Niechaj ma darach z tem biede!

Mnie ta nie trzeba Mam dosyć chleba.

Kartofli kopał nie bede.

Chceta panowie jeść grule?

Dajta ostatnią kosule!

Marek naznosta.

Pieknie poprośta

To może woma dam grule

(zataczając się podchodzi do Heroda i klaruje mu wymachując fla s z k ą pod jego nosem)

Wiedzta raz Herodzie

Ze tera inny jest już duch w narodzie!

Słuchajta! Słuchajta! nie skubajta w brodzie.

Bo jak m y zrob im y rewoluCyją To sami piepiesi ze strachu zaw yją!

Wojny z panami nikt się z nas nie boi My som nasi, my som swoi!

My ta wiemy

Ze my z głodu nie pomrzemy.

Chłop — jakozek Wyspiański — ma w sobie coś z Piasta Ma tez zboze, ziemniaki, kapustę i basta!

Więc sukajta zgody! Ja wam dam sposobu Jako tę sprawę rolną załatwimy z sobą!

Cy wom zasieję, zoram, skopę cyli s k o s ę Po połowie się dzielmy — to moje to w o s e ! Morg roboty — morg pola. A do psysłej zimy Ani się obacycie — jak się podzielimy

I będzie po reformie! piknie! zgoda? to ziemniaki Kopę! Nie ? to idźta do... pola na raki

(H erod jęczy z wściekłości i nie może znaleść słów odpowiedzi)

PIŁAT W imię ojczyzny zaklinam cię chłopie ! Niech twoja dłoń mocarna kartofle wykopie.

KUBA Nie zawracajta głowy — Piłacka osobo.

(P iła t za krył twarz togą) KAJFASZ K u b a ! co wy gadacie ?

KUBA (popijając) Żydzie! nie rozmawiam z Tobą.

KAJFASZ Słuchajcie Kuba — wiecie co za skutki Z niekopania kartofli ? - że nie będzie wódki

KUBA (zdum iony) Hola! (po namyśle przerażony) Niby racyjo.

KAJFASZ (kusząco).. Monopolka dobra.

KUBA (mimowolnie przytakuje). . Dobro, (nagle wściekły) Ej, zydzie bo cie zajadę pod ziobro!

KAJFASZ Kubusiu! czego was tak zfość rozpiera

KUBA (zrozpaczony) A bodajże to wsystko porwała cholera!

(W tej chwili świst, grzm ot i równocześnie ciemno, wresz­

cie wśród szczęku łańcuchów pojawia się ajabeł z w idłam i i $mierć)

KUBA (wrzeszczy)‘Jezus — Maryja! coz to za czereda. Ucie- kajwa braciski! (rzuca fla s z k ę i ucieka).

KAJFASZ (kłapiąc zębami podsuwa się ku wyjściu) ojoj—

będzie bieda!

HEROD (zrezygnowany) Mór głodowy idzie!

KAJFASZ. G w a łtu ! PIŁAT.. Cicho żydzie.

(wyjmuje kropidło, macza je w blaszance z kondensowa- nem mlekiem i kropiąc śmierć mówi do niej) Aspergo te condensato lacte

Pulvereque H overi! consume et facte Aler nihilque!

(śmierć m ilczy) Weź z jadła, napoju objatę 1 odejdź stąd o Hekate

A kysz! a kysz!

KAJFASZ. Nu — kuszlkusz!

HEROD Ani rusz!

(Śmierć podchodzi ku przodowi sceny i kołysząc swoją postacią i kosą mówi):

ŚMIERĆ Śmierć jestem. Skon przynoszę!

Koszę, koszę, koszę, koszę Moja kosa bolszewicka Niezna Jacka ani Icka Izydora — Teodora, Joachima — czy Nuchima Wszystkich kosi, wszystkich ścina W imię batiuszki Lenina

(K a jfa sz oddycha z widoczną ulgą) Nieubłagana moja dyktatura

Przed nią proletaryat nawet daje nura Lepiej od niego moją ostrą krajką

(8)

Kierownik literacki: Stanisław Wasylewski. Kierownik art.: Kazimierz Grus. Wydawca i red. o d p o w .: Alfred Altenberg.

Klisze wykonano w zakładzie art. graficznym „U nia". Drukiem W. A. Szyjkowskiego Lwów , Z im o ro w ic ja 14.

Jeszcze odemnie biedniejszy. Żonaty,

Dzieciaty — a na dorżnięcie jest siewcą oświaty Spójrz pan on się wcale nie szminkuje.

KAJFASZ i przypatrzywszy się ostrożnie) Af mane munes! Jak on to robi.

DJABEŁ Zwyczajnie — Głoduje.

Od poranka do zmroku — od zmroku do świtu Bo nauczyciel niema in patria profitu

(iopowiadając dalej) Pojęliśmy wkrótce w tej naszej głodówce, Że cała Polska dzisiaj stoi na łapówce.

Więc chodzim po kolędzie on straszy a ja zbieram grosze Królu Herodżie! daj - - co łaska — proszę.

KAJFASZ (do Heroda, który oprzytom niał) Daj królu odczepnego tej głodowej śmierci.

HEROD C o ? za to, że mnie w dołku jeszcze z strachu wierci!

KAJFASZ Królu! — przysłowie mówi, że dobrego żartu Zawsze po połowie — niby płacić warto

Daj im przez pół kartek — a przez pół daj chleba.

D JA B E Ł Do piekielnej kary także .. cukru kapkę trzeba.

HEROD Nie dam!

ŚMIERĆ Królu miej sumienie!

DJABEŁ (wielkim głosem ) I nie wódź urzędników swych na pokuszenie

HEROD Nie dam.

(za sceną ja k iś robotnik zaczyna grać naraz na ustnej hajmonijce „czerwony szta n d a r“ )

KAJFASZ Słyszysz królu

HEROD (przerażony) Daję! zgoda!

KAJFASZ Brawo!

HEROD Narodowa zgoda.

KAJFASZ. Na łapówkę zgoda!

DJABEŁ. Na to śmierć i czart nawet chętnie rękę poda.

( Wszyscy biorą się za ręce i tańczą rond przy dźwiękach m arsza weselnego z „Lohengrinau Zasłona spada).

AMI.

Jak s o b ie m a ły Kazio w y o b r a ż a rok p r z e s tę p n y ? (pobrzękuje kosą)

Zrównuję wszystkich. Ze mną niema strajku!

(do Heroda) Królu Herodzie! Za występków kupę Pójdziesz do piekła smolną łykać zupę.

A ty Piłacie! podaj się do dymy Pod tym warunkiem Ciebie oszczędzimy.

A co zaś z Tobą zrobimy Kajfaszu To jeszcze tajemnicą pozostanie naszą!

(Herod, K a jfasz i P iła t postępują naprzód sceny, ja k tercet w operze i śpiewają na nutę „R ozłuka taj

rozłuka)

HEROD. Przy kartach i szampanie płynęły słodko dni.

Żegnaj „Europo", „Bristolu!" adieu belles amies!

KAJFASZ I rybie po żydowsku też nadejść musi kres Żegnaj mi czarna giełdo roszkoszy hauss i baiss.

PIŁAT Nie trwórzcie się przyjaciele, że w inny jadę ki"aj Po pomoc do Wilsona - spieszę a więc goodby ( Wychodzi K ajfasz chce się za nim w ym knąć Herod

mdleje)

(Śmierć podchodzi do Herodadyabeł także z nasta­

wionymi w idłam i godzi w niego, ale ja k o ś ani go nie ścinają a n i go nie przebijają. Wreszcie djabeł ogląda się i widząc wymykającego się K ajfasza podbiega do niego, pociąga go za rękaw i podprowadza na przód sceny po prawej. K a jfa sz zrazu jest przerażony, potem zdziwiony).

DJABEŁ Panie Kajfaszu! pan mnie nie poznaje?

KAJFASZ C o ? pan Tomasz O g o n e k ? Pan djabła udaje A ja się przestraszałem. Co za kombynacye ? Czy, pan może rzucał już aprowizacye.

DJABEŁ Rzucić to nierzuciłeni, lecz dola przeklęta Do wszystkiego młodszego zmusi referenta U nas teraz — kontroli wiatr szalony zadął, Naturalnie że od referenta na dół

Radcy żyją spokojnie. Wiadomo. Nie plotki

Przy szczupakach — pan wie — z głodu giną płotki Tak to chude „boki“ pchnęły mnie do tego.

Stowarzyszyłem się z 'niedoli kolegą.

Cytaty

Powiązane dokumenty

talniejszy w życiu pana Antoniego, gdyż łączy się z datą śmierci jego córki, która ze wstydu, że została wciągniętą na listę podatku starokawa-

Budzą go wróblowie swą pieśnią radosną, Ody mu brak dziewuchy, to się ściska z sosną.. Raz dwa trzy cztery Raz dwa

itości życia rodzinnego. Tak i pani rejentow a przypom niała sobie, że zapom niała na śmierć pójść w Krakowie do dentysty. Ale już było zapóźno. Pociąg

Ścierka wskazywała 7‘30 rano, więc pan Ignacy miał jeszcze dość czasu, aby przed pracą biurową przejść się w jasnych promieniach słonecznych ma­.. jowego

On będzie się także opierał ją otw orzyd i komornik mu ją

Sam ten fakt jest wzruszający, bo świadczy o zainteresowaniu się Anglii, nie tylko naszą naftą, ale także naj­.. istotniejszym nerwem, jakim jest

Wśród majtków dość się nie czując bez/i czny Kapp chciał się zabić, lecz nie znalazł głowy,.. .1 więc rzuciwszy pomysł

cznym, natomiast prawdą jest, że przezi dziewięć miesięcy mej dyrektury ani razu nie pokazał się d u c h w teatrze lwowskim.