• Nie Znaleziono Wyników

Zabawy i lalki z dzieciństwa - Zofia Tarka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zabawy i lalki z dzieciństwa - Zofia Tarka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA TARKA

ur. 1921; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, zabawki dziecięce, lalki dla dzieci

Zabawy i lalki z dzieciństwa

Bawiliśmy się w najróżniejsze [zabawy]: i w skakanki, i w klasy, i w jakieś odbijanie piłki od ściany, a to przez plecy, a to przez nogę, zawody takie były. Różne zabawy wymyślaliśmy. Kiedyś nie było przecież takich zabawek, jak teraz. Dzisiaj każde dziecko ma rower, każde dziecko ma wrotki, a myśmy takich rzeczy nie mieli.

Miałam ulubioną lalkę, [która] nazywała się Kundzia, była bardzo brzydka, długa taka, gałganiana. [Były też] lalki, które dostawałam, śpiące lalki się nazywały, [ale te ich]

głowy ciągle się biły. A tą lalkę to jeszcze [miałam, jak do] gimnazjum chodziłam, [jeszcze z nią] spałam. Potem mamusia wyrzuciła ją w końcu, bo ona już była taka zniszczona okropnie, była rozpacz okropna.

Data i miejsce nagrania 2011-03-02, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nasze ogródki w tych domach na [ulicy] Weteranów to stały troszeczkę wyżej niż te działki, na których dzisiaj jest Biblioteka UMCS-u, więc można było z tej górki zjeżdżać.

Mnóstwo było takich zabaw podwórkowych: bawiło się w dwa ognie, bawiło się piłką odbijaną o ścianę – to była dziesiątka i piętnastka – tak się nazywały [te gry],

Miałam wtedy siedem lat, więc to trochę za młody wiek, żeby iść do komunii, ale ksiądz powiedział, że zbliża się front - czerwiec, [19]44 rok, a, że moja siostra szła

W tym miejscu, gdzie na rogu Mickiewicza dwa bloki takie wysokie stoją, czteropiętrowe, była duża łąka i tam graliśmy w piłkę, ganialiśmy się, bawiliśmy się, bo

kiedyś mama mówi: „Werner, kiedy się skończy ta wojna?" - „Kiedy Hitlera weźmie cholera to się wojna skończy” A on mówi: „Cicho, matka.. Tak że nie krępowali

Ponieważ chleba dużo się piekło, to żeby nie sczerstwiał dwie gospodynie się umawiały i piekły chleb na wymianę - jedna piekła, dzieliła się z drugą, i tak

Ale tak, tych świąt [przedwojennych], to ja dużo nie pamiętam, bo byłam za mała, a później to już jedne, dwa może te święta były.. A jeszcze po wojnie w Lublinie też

Były do drugiej wsi, pamiętam: raz to było tak gorąco i przyszliśmy, a pan Zaborski nie dał pić, bo bał się, żeby dzieci się nie poprzeziębiały!. To złe dzieci były na