• Nie Znaleziono Wyników

Gry i zabawy z dzieciństwa - Elżbieta Chodkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gry i zabawy z dzieciństwa - Elżbieta Chodkowska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ELŻBIETA CHODKOWSKA

ur. 1948

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, RDM, zabawy dziecięce

Gry i zabawy z dzieciństwa

Przede wszystkim bawiliśmy się w podchody. To była podstawowa zabawa.

Rysowało się strzałki, które kierowały gdzie i czego szukać. Jedna drużyna chowała skarby, a druga szukała. Tamtejszy teren był cudowny do takich zabaw. Samochody jeździły rzadko. Na około było pusto. Mnóstwo krzaczorów, wzgórz, drzew. Tu, gdzie dzisiaj jest RDM, tam był nasz lasek. Potem wykarczowali to wszystko pod budynki.

W miejscu dzisiejszej biblioteki były działki należące do mieszkańców [ulicy]

Weteranów. Wchodziło się na nie tylnymi furtkami. Były to działki warzywno- owocowe. Tam żeśmy się bawili w sklep. Wszystko wolno nam było zbierać. Fasolki, groszki różnokolorowe. Poza tym buraczki, marchewki.

Bawiliśmy się też w zawody sportowe. Zawsze prosiliśmy mamę, żeby była sędzią kaloszem. Bardzo ją to oburzało, a myśmy nie rozumieli dlaczego. Jak ojciec słuchał transmisji czy chodził na Lubliniankę na mecze to często mówił: „Ooo, sędzia kalosz”

Nie słyszeliśmy w jego głosie niczego, co by sugerowało, że to to jest brzydkie określenie. Za każdym razem domagaliśmy się więc od mamy, żeby była sędzią kaloszem. Nie chciała.

Bardzo ważna była skakanka. Klocki. Ja miałam lalki, misie. Czy brat miał samochodziki, tego nie wiem. Ale on musiał się do mnie dostosowywać, bo był młodszy i był ciamajda. Dopiero w liceum sobie przypomniał, że jest chłopakiem i przestał się ze mną kumplować. Wcześniej musiał się mnie słuchać. Ja go jeszcze krótko trzymałam. Także nie wiem, czy on miał samochody czy bawił się moimi lalkami.

Bawiliśmy się także w biuro. Jakieś kwity żeśmy wystawiali.

(2)

W zimę chodziliśmy na sanki. Nasze ogródki w tych domach na [ulicy] Weteranów to stały troszeczkę wyżej niż te działki, na których dzisiaj jest Biblioteka UMCS-u, więc można było z tej górki zjeżdżać. Jak byliśmy starsi, to chodziliśmy na sanki na ten teren, gdzie dzisiaj jest rektorat UMCS-u, Humanistyka. Nie było jeszcze [Wydziału]

Fizyki.

Data i miejsce nagrania 2012-09-26, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tym miejscu, gdzie na rogu Mickiewicza dwa bloki takie wysokie stoją, czteropiętrowe, była duża łąka i tam graliśmy w piłkę, ganialiśmy się, bawiliśmy się, bo

Były do drugiej wsi, pamiętam: raz to było tak gorąco i przyszliśmy, a pan Zaborski nie dał pić, bo bał się, żeby dzieci się nie poprzeziębiały!. To złe dzieci były na

Mnóstwo było takich zabaw podwórkowych: bawiło się w dwa ognie, bawiło się piłką odbijaną o ścianę – to była dziesiątka i piętnastka – tak się nazywały [te gry],

Żydowski język jest bardzo podobny do niemieckiego, to prawie to samo, na przykład mleko, po żydowsku milch, a po niemiecku Milk; po polsku cebula, po niemiecku Zwiebel, a po

I kiedyś, pamiętam, z kolegą się tak uczepiłam tych sanek i on już przy Europie powiedział, żebym się puściła tych sanek: „Puszczaj się.. Puszczaj!” A ja nie

Chodziło o to, który z wydziałów, na którym była przewaga dziewczyn cieszy się większym powodzeniem wśród nich.. Organizowano tak zwane holówki, czyli zabawy w

Często kościelny nie spisywał aktów od razu, bo w dniu uroczystości na ogół nie wszyscy byli trzeźwi. Pamiętam oburzenie ciotki mojego ojca, która przy okazji wydobywania aktu z

To z kolei często rdzewiało, blachy się odrywały, ale można było na tych sankach jeździć.. Przeważnie zjeżdżaliśmy z obecnej