• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 63 (1818)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 63 (1818)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

i , | W ;

W I A D O M O Ś Ć

4 W ilno w Sobotę

l i J B I

(mH

»»* , / W Ł A S N fi W A D Y .

e, L|ls Podobała mi się liczna maskarada

w dniu 27 stycznia. -Grono m asek szu- braw skich baw iło mnie niezm iernie.

Szukałem znajomości ze szlachcicem JĄ na łopacie, z Panią E x d y w izy ą , z P P .

’1W K ondyktem , Kukuryku i t. d. sło w em :

!M( chodząc od jedney do d tu giey maski, cie^

nje szyłem się, że dobrze żartow ały z p rzy- w ar ludzkich. Jeszczem się chciał le- p ie y p rzy p a trzy ć kusym k r e d y to ro m ; a le , przechodząc z jedney sali do dru-

^ g ie y , na samym progu spotkałem m a- i:s k ę r w ezarnem dom ino, z dwoma gar- hciibami: jednym z p rzo d u , na którym napis-: „ Cudze wady „ drugim z t y łu ,

£ napisem: „ W łasne wady. „ T a , tak 1 dotykalnie w żyw ym obrazie w ystaw io- na m oralna nauka , poskromiła moje

ma , , r . , .

uciechy, 1’rzestałem ugamac się za ma- ai%kami szubrawskiem i , siadłem źjamy- ai"s{'ślony, snuć mi się zaczęły rozm aite u- w a g i; rozbieram ża rty z wad o b c y c h , i odkrywam w iele własnych. — r Po nie- mp/wjakiem dum aniu, porw ałem się z krze- s ł a , i rzekłem sam do s ie b ie : „ D z:ę- kuję ci garb&ta masko za daną n a u k ę : odtąd własne w ady głosić będę: w szak­

że i te służyć mogą na popraw ę ludzi.

Dla przerw ania m y ś li, poszedłem do bufetu, i w yp iłem pięć szklaneczek ponczu. Ledw om się o d w ró cił, p rzy­

jaciel m ię jeden zatrzym u je , i p yta :

N S 6 %

I B R U K O W E ;

Dnia * 6 Lutego.

„ Cóż ci to ? widzę , żeś stroskan y? . w dobry trun ek na frasunek „ I w y ­ piliśm y butelkę szam pańskiego.— ‘ O ży­

w iony nieco, powracam na salę, w tćm lioźa m a se cz k a , przyjem nym głosem zaczyna mi szczebiotać do ucha. M iły dźw ięk o rg a n u , piękna postać , szczu­

p ła -nóżka, rączki pulchne ; w szystko mnie zafchwyca i omamia. W p ad am w słodką rozm owę , która koń czy się na t e m , że m aseczka daje mi rozkaz , czekać na dole , gdzie zaraz sama ze y- dzie, i o dalszym losie uwiadom i__Z a ­ ślepiony m niem anem szczęściem , roz­

trącam tłu m y , śp ie szę , już drzw i do­

chodzę...alić mię zatrzym uje g ło s :

„ Poczekay! słuchay! czy nie czas nam jechać do domu?,,— O b eyrzę się: w źzak to moja żona. — G arb ty ln y na m yśl przyszedł, poznałem własne w ady, zaw ­ stydziłem s ię , i pojechałem z żoną dó domu.

S zu braw cy niepozw alają grać w k a r­

t y . — D obrze : ale to w g ry łiazardow - n e : g ry zaś in n e , k t ó r e , jak po pol­

sku ogólnie mianują się , jeszcze nie w iem , a F ran cu zi "zowią je u x de com- m ercę, zdaje się , źe bronne b y d i nie pow inny. Pozw oliłem więc sobie grać w W isk a , Bostona, W ołoszynkę, liu - mla, Kiksaka &c. &c., i to ty lk o w m a­

łą stawkę , jak dla zabaw)'- — G rałem raz, przegrałem kilka r u b li, . . . bagate­

la. — D rugi raz , toż sam o, . . . . baga­

(2)

tela. — T r z e c i.. . . bagatela — W y g r jv wam p otem ... nie płacą — Drugi i trze ­ ci. . . . nie p łacą.— A to mi śliczna mo­

da! — Zacząłem się g n ie w a ć,.. ale garb przyszedł mi na myśl: poznałem własne w a d y — N a'co gram ? na co płacę ?

Be w ien jegomość w yrach ow ał a r y t­

m etycznie , źe i

5

o jest w ię c e y , jak

124

; źe odjąwszy liczbę 26 od i

5

o , można ją schować do kieszeni , ; jako liczbę cpdzą, a

124

zawsze na m iey- scu zostanie. -— Chciałem r z e c : Mo- sp ą n ie !'z ą co W P a n cudzą liczbę do kieszeni chowasz ? . . . . ..lecz garb mnie ostrzeg ł, poznałem własną wadę: źe te y arytm etyk i nip umiem.

P ó źn ie y, kiedy w ięcey będę miał czasu, okażę dalsze w ady moje. T e ra z, mając inne Waźnieysze zatrud n ien ia, pom nożyłbym liczbę wad własnych , gdybym zaym ow ał się podawaniem Wszystkich do W iadom ości Brukowych.

Nazwiska mojego nie podpisuję. - A kto ©iekawy w ie d z ie ć , niech na swóy grzbiet oc?y zwróci; znaydzie je i prze­

czyta.

W yciąg z listu pisanego % Londynu.

W kawiarni Lloydr, niewiadomo c zy praw­

dziw a, a"ie ciekawa k rąży wiadomość z Kantonu : i e cesarz chiński, troskliw y o w zrost pow.szeph- nęgo oświecenia , następujący w yd ał m andat, względem poetów , w swoiem państwie:

„ Gdy wszystkie kolę-gia nasze, nad instrukcyą publiczną czuwające, jedno- sta jnie ze wszystkich stron państwa doT noszą , ie od cza su , ja k nasi poddani w obszernieysze z europeyczykami we­

szli zw iązki, pisrna W mowie wiązaney

szkodliwy uiplyw ria obyczaje i ch(ira->

kter ludu okazywać zaczęły \ ziyażając , że'szaleństwo pisania wierszy , wszyst­

kie opanowało stany, pragnąc z pycowr ską pieczołowitością przykładać się do prawdziwego dobra naszych poddanych, postanowiliśmy rozkazać i naysuro­

wicy rozkazujemy, ażeby wszystkich na*

szych poetów , nie tylko nadwornych, uprzywilejowanych , ale i tych wszyst*

k ic h , którzy pokątnie klecą wiersze, wziąść w nayśęiśleysze kluby. Z uwagi a to li, że gwałtowne środki , przedsię­

wzięte przeciw tak liczn ej i codzień mnożącey się klassie, która się bez p i­

sania obeyść nie m oże, nową trudniey*

szą jeszcze do wyleczenia zrodzićby mo-.

gly chorobę, dozwalamy pisania wier->\

szy w naszym kraju , p o d następująv cetni warunkami ;

t . Odtąd niewolno chwalić lub ga->

nić nikogo bez słusznych p rzy czy n , a gdy się znaydą prawdziwe powody, po->

stępować sobie w każdym razie szlachtt t n ie , skromnie i trzymać się prawdy.

e. P o eta , choćby też i trzy dni nie ja d ł, nie powinien za zraz pieczeni użyf wae w pochwale swego mecenasa fik c ji poetyckiey, a tym bardziey pochwal tai kowych za życia mecenasa drukiem o-, głaszać : bo takie p o c h w a l t r ą c ą poi chlebstwęrn, podsycają dumę , i upoi

dlają poetę. \

3. Ktoby się ważył, cMvalić skąpe&

z oszczędności, z hoyności marnotrawcy lichwiarza z uczynności & c ., takowego p oetę, jako zarażonego duchem euro•

peyskim , przebrać po an gielsku, i wyi prawić za granicę,

(3)

4. Postrzegając od niejakiego cza- su spodlony charakter w europeyczy-

,Jlfl kach, którzy, byle tylko kogo za wielkie- 'łff‘ S ° Pana ogłoszono , zaraz go . witają 5!!! odą , ród jego prawie od cesarzów wy- wodzą, i ledwo że nie obok- K onfucyu- sza kladną, zakazujemy pod naysurou/-

^ szemi karami naszym poetom wszelkie- rnFygo obcowania z tym ludem, który mniey

oświecony i polerowny., do upadlające- g 0 nawykły pochlebstwa, mógłby ska-

^ zić szlachetny umysł naszych dobrych (Ssij poddanych. Doświadczenie bowiem nas hit): nauczyło, że rozum i dowcip ludu eu-

«P*’ ropeyskiego, jest równie krótki , lekki wj. i powierzchowny, ja k ich u b iór, ą wie- I u .cey w tstoęie szkody, niż pożytku ro-

dzajowi ludzkiemu przynosi,

ipujt Takowy mandat wszystkim naszym krajowym kolegiom do nayściśleyszpgo f | Wykonania polecamy, „

T w ie r d z ą , źe do takow ego rozka- zu i okrćślenia p rzyw ilejó w p oetyc- dacfesjiich, nadanych im od A p p o lin a, b y ły fliore powodem liczne w Kantonie drukiem

linii ©głoszone ody , na pochwałę M andary- liui nów i innych w zachodnich państw a fikc; prow incyach za magnatów uchodzą- mlt<-cych osób, k tó ry ch liczba w przecią­

łem gu tygodnia do 9,6

5

o sztuk urosła.

Z b yteczn e w tych pismach uniżenie ię się,' przesadzone pochw ały i spodlone pochlebstwa, w yd ały zaraz naśladowa- nie europeyszczyzn y , i nienayłepsze [r(ijo! na um ysłach prawdę lubiących chiń- jj0U)f, czyków zrobiły wrażenie. Biega teraz łflf.w Pekinie pogłoska,, źe takow e okre-

jn, sienie , z w ybujałą im aginacyą niezgo­

dne , oburzyło w szystkich chińskich

poetów , k tó rzy , żebraw szysię w liczbie 1,600,000, postanowili opuścić C h in y , i przedsięwziąść w ędrów kę do Europy.

Jeżeli się t i pogłoska sprawdzi, E uropa może bydź zagrożona nowym napadem b arb a rzy ń có w , którego już od czasów Gengis-Kana nie pam ięta. Szczęście atoli, źo to są dzieci Ą ppołlina, r y c e r ­ stwo grzeczne , uniżone i gołe. Cała więc klęska skończyć się może na kon- try b u c y l w yb ieran ey w p a p ie r z e , pió­

rach i atram encie, -

Niektóre doświadczenia prognosty- karskie.

Z e b y oddalić od domu napastującą czarownicę, p rzyb ić potrzeba do progu izb y końską podkowę. — N aypierw szą powinnością gospodarza, powinno byd ź opatrzenie domu lub' i z b y , w k tó re y m ieszkać zam yśla : czy nie ma tam ja­

kich p ien ięd zy, pochowanych przea nieboszczyków , w przódy tam m ieszka­

jących ; znalezienie ich,, zabezp ieczy go od nocnych przechadzek cieniów t y c h , do których pieniądze te należa­

ł y — Pies na łańcuhu, gdy w nocy w y­

je, śmierć sroga sprzątnie jednego z do­

m u : a że psy często, osobliwie podczas m rozu w yć z w y k ły , nie zaszkodzi bydź zawsze gotow ym do zdania rachunku sunjnlenia. — D ziew czyna piękna i skromna , gdy u y rzy iskrę z płom ieni w yla tu ją cą , nieom ylną znaczy to w ró­

żbę s źe męża w krótce dostanie, k tó ry ją niezm iernie kochać będzie; a jeżeli do tego jeszcze w grze jest nieszczę­

(4)

28

śliw ą, pewną Jbydż m ole szczęśliwości yv stanie m ałżeńskim .—- M yśliw i niech się naym ocniey w ystrzegają kłam stwa kied y się świeca pali: gdyż w tedy łó y ze św iecy na ich stronę spływ ać za cz n ie , co jest pew ną wróżbą , źe uganiając się za zającem karku nadkręcą. — K ie lich w ina przed grą spełniony , w róży dla grającego nieszczęście : i dla tego t o , podobno , n ie k tó rzy , chcąc'y oszwabić fir c y k a , częstują go zw yczayn ie szam­

panem .— Jadącemu na sprawę szlach­

cicow i , gdy zając drogę p rze b ie ży , niech się Iepiey do domu w r a c a : bo pew nie złą sprawę przegra i w iel­

kie koszta poniesie. — Chcąc się prze­

św iadczyć : czy duch ja k i, pilnujący

*praw n aszych , nie znayduje się w iz­

bie , potrzeba ty lk o z pilną uwagą p rzy p atrzy ć się płom ieniowi palącśy się św iecy: jeżeli jest b łę k itn y , ani w ątp ić o bytności ducha nie należy. — K-to chce z pewnością w iedzieć : czyli

m róz, odwilż, lub deszcz nastąpi, niech się z uwagą p rzy p atrzy następującym stworzeniom : k o t, p rz y ognisku leżą­

c y , gdy ogon do ognia o d w ró ci, pe­

w n y m r ó z : gdy go zaś l i ż e , nie m yl­

ną staje się w ró żb ą deszczu. Nie m niey i snujące się pająki i śpiewapie kosa obfite deszcze sprowadzać zw yk ły.

L e c z gdy się kot łapką za uszami m y­

je , niech się pospodarz przysposobi na p rzyjęcie go ścia , k tó ry niechybnie za­

wita. Ńię szkodzi także m ieć W pogo­

tow iu p rezerw atyw ę od kataru: bo gdy ,kot k ic h n ie , p e a n ie epidem iczny ka­

ta r w domu panować b ęd zie.— A żeby uniknąć wszelkiego rodzaju nieszczę-, ścia w d o m u , n ayp iln iey strzedz się p o trze b a , iż b y , siedząc w złym hu­

m orze u stołu, solniczki nie w y w ró ­ cić , lub noźów\ na k rzy ż nie z ło ż y ć ; a to dla te g o , że p rzeciw n ie szpilka ostrzem uo góry, a głów ką na dól spu­

szczona , i pies obcy za kim id ą c y , nie zawodnie sprow adzą szczęście. — Biała plam ka na paznogciu jest zna­

kiem niem ylnym odebrania podarun­

ku , a kreski na czole p łci piękn ey wróżą liczbę am antów, a czasem i mę­

żów. — Jeżeli praw a ręka św ierźbi, to będziesz w ydaw ał pićniądze. „ A eo to, to istna b ay k a ,, zaw oła Part Dusiwo- rek: „ bo choć mi często p raw a ręka świerźbi, ja przecięż nigdy nic nikomu nie daję.,, Spraw iedliw a u w aga: lecz nie dał mi dokończyć szanow ny DusU worek : następuje bow iem w arunek , że u kogo lew a ręka w ięcey św ie rzb i, jak p r a w a , ten ciągle drze ze skóry sw ych b liźn ich , nie dając nikom u sze­

ląga , co właśnie na Panu Dusiw orku n ayrzeteln ićy się zjsciło. — Spraw dze­

nie tego ostatniego doświadczenia, mo­

że służyć za rękoym ią o niezawodno-

■ ści wszystkich poprzedzających.

li

Dozwala się drukować z warunkiem dostaw ienia do Komitetu C enzury siedmiu exem plarzy Sla m ieysc praw em w yznaczonych. X. F N. Golanaki C zł. Kom. Cen*.

w W iln ie w D ruka rn i X X . P ijarów .

Cytaty

Powiązane dokumenty

jąc nad mojem zdarzeniem , i po półgpdzinney drodze... w ił mię od tak niebezpieczney

Zachow ują jednakże całą mędrców- powagę , a na okazanie niezgruntowanćy... Jeżeli zaś

A lboż kray niezyskuie na Vjpomifl*i ich ludności, ^tak przecudownie

chcicowi na Ł opacie., Szubrawcowi, juku ub- załowariemu , z drugiey , tyezący się satyr, uwag, ałlegpryy i jŁattpiw niewczesnych, tnie- - szczanych przez niego w

A tenże * drugi na jedney linii, iak na ścianie rozpostarty^, t rzym aiący w ieiiney ręce guzikiem zakończony roienek, którym do prze­. ciw nika swoiego m ierzy:

Odebtać kufel po prostu, byłaby rzec^ nay- abawiennieysza i naypożytęcznieysza ,, lecz na nieszczęście do wykonania niepodobna'; i ktoby nad tera my ślił, m ógłby bydź

Miałem potrzebę zayść do pow iatow ego

N ie spodziewałam się nigdy , żebyś nazajutrz po ślubie juź, do kogoś innego adreśsował tw oje upały.. uczułem nieźm ierną zm ianę