i 8 i 8 . N !!^ 1 0 8.
WIADOMOŚCI BRUKOWE
W ilno w Sobotę
P O S IE D Z E N IE 'T O W A R Z Y S T W A R U R O W E G O . „■
M O W A P R E Z Y D U J Ą C E G O .
N a y m ils i koledzy mo i ! L a t trzydzieści i trzy pracując w rurowem arcy-bractwie, i nie
raz mając szczęście przewodniczyć wam , da
łem dowody {może aż do zbytku posunioney) gorliw ości mojey. Pracowałem, ja k na pra
wego Bibosza przystało. L ecz g d y w ie k i si
ły na pracach stargane , daley j u z pełnić obo- wiązkow moich nie d o z w a la ły , potrzykroć ten pdł-arttał składałem w ręce w asze; bo go pia
stować dłużey nie czułem się bydź -zdolnym ; potrzykroć je d n a k obrany, i proszony od was, acz niechętnie, w oli się waszey poddałem. N a y - ,
■milsi K o led zy moi ! Jako syn posłuszeństwa, p r zy jm u ją c na nowo s t j r obrad naszych, wi- nienem wam naprzód szczere, i z prawdziwe
go afektu pochodzące , zło ży ć podziękowanie.
K ied y s ię fu ż wam podobało, koledzy moi ! zno
wu m i pow ierzyć p ó łfa n ta ł, pozwólcie , aże
bym z mieysca m ojego, w otwartości ducha, wy
nurzył to w szy stk o , co myślę i czuję. Z p o
ciechą i rozkoszą se r ca , patrzę dziś na liczbę tak znacznie pomnożoną w tey rurze kole- gow n a szych; widocznie w ielki Bachus za miarom naszym błogosławi. W roku bowiem prawdziwego , że tak rzekę, znaczenia nasze
go , to j e s t : 178 4 , mieliśmy w prawdzie na lujteyszym horyzoncie trzy rury ; — liczba j e dnak współtowarzyszow we wszystkich tych trzech rurach, nierównie była mnieysza ód tey, ja k a się d ziś w jedn ey ś. la hskiey ' mieści.
Dnia 28 Grudnia.
L ecz ja k podów czas niezgody między kolega-' mi stały się przyczyną 'smutnych wypadków, o ja k ich w szyscy dostatecznie w iecie; tak i dziś lękać się ■ potrzeba , ażeby nieporozumie
nia się, rozsterki i emulacye, i prywatnych t y l
ko ja k ich ś niechęci pochodzące, o 'zgubę rurę naszę nie przypraw iły. Gdzie prywata pann
ie , tam zw iązek exystować nie może. U bi studium p riv a ti com m odi p ra e va le t, ibi co n - iu n ctio a m icitiae consistere neqnit. P ow ie
d zia ł jeden z naymędrszych filo z o fo w .
D la tegoż to nay doskonalszy w sźiuce u- pijania się, Baron U iń c h vun iv e rle b e rg , w zy
wany do jed n ey rury na prezesa , powiedział:
„ i N ie wezmę w ręce moje pól-anta la , bo nie ma teraz w tym zepsutym świecie praw dzi
wych Bibiiłow. “ , W szystko , cokolwiek sif złego działo i teraz dzieje , je s t skutkiem nie
wykonywania ćwiczenia brackieg o. N ie stanie
cie się nigdy doskonałym i, ieżeli się doskona
lić nie będziecie. Nt*qu'aquam piane* p erfecti v o e a b im in i, nisi surmnum v ir tu lis grad 11111 obtinebitis. M ów i f ilo z o f .
Każde towarzystwo w przedmiocie przez się obranym musi zawsze p r a c o w a ć a ż e b y o- siągnąć c e l , do którego dąży. W idzim y ja k wiele uczonych i dobroczynnych towarzystw, odpowiadając godnie zamiarom swoim , zasłu
ż y ł y na wieko-pomną sławę. M y zaś B ibo- sze, w sztuce n a sze j ru r o w y bynaymniey nie- postąpiliśm y; 1 bo nie pamiętamy ria to : że cel stowarzyszenia się naszego nie je s t in n j , ja k t jlk o ten , ażeby pijąc a p iją c , dopić się , że tak powiem , n a juiy zszey chwały. Kiedy mó
wię o chw ale, nie mówię o tey urojoney i fa ł-
2 o 8
szywey , którą przyw łaszczają sobie ci, co cu
dze wino u G ierszo n a , lub pod Troykątem spijają — N ie są to prawi B ib o sze ; ani ich za takich nigdy uznawać nie moiemy. M y y naymilsi k o le d z y ! dąiąc do prawdziwey ch w a ły , powinniśmy pić w iele, pićj zawsze, ale p ić za swoje pieniądze, lub z własnego bro
waru , prostą zpod kotła harę; pić zaś macie, me kosztując , lecz pełnym haustem, ze szklan
ki lub butelki. Tak tylko pijąc , każdy z nas, nie tylko siebie osobiście z a le c i, lecz i całemu towarzystwu przyniesie istotny za szczyt i sławę-
(Po ń ko ń czo n ey m o w ie , P re z e s o fiaro w a ł to w a r z y s tw u rafly i p rzestro gi dla p iją c y c h , p r z e z sieb ie w yp racow an e).
[dalszy ciąg nastąpi)
Dokończenie mów i obrzędów, na przyjęcie no
wego członka d o ' Towarzystwa Szulerów.
( Ob. N . 107). •
N auka d a n a R e c y p iie n d o w i p r z e z P a n a Łapkę,.
“ W s z y s tk o zależy na wydoskonaleniu zm y
słów: bez nich dusza byłaby tylko nazw iskiem ; 0 czem W P an a' następujący przykład lepiey objaśni. Faraon jest nic nieznaczącem słow em, dopóki je w ym aw iam : niechże wezm ę karty 1 rzu cę n ap raw o i na lewo; niechże zalow ię pa-<
roi: toż samo nieme nazwisko stanie się rzeczą, tem doskonalszą, im doskonaley b yły k a rty rzu
cone. Czem są k a rty .dla Faraona , tem są zm ysły dla duszy: w ięc powinieneś je Uoskona- lić abyś ukształcił nayw ażnieyszy przymiot, duszy, to jest: poczciw ość; poczciw ość tę mo- żnaby nazw ać' szulerską, bez nadw erężenia na- saey skrom ności, gdyż jest cale różną od po
c z c iw o ś c i zw yc za yn e y (tu zarumienili się i
m istrz i uczeń). Okażesz ją W P a n zew nętrznie przez użycie przyzw oite słowa henoru karto- wego: ucz się zatem, kiedy i jak masz go użyć.' Naprzód w iedzieć powinieneś że słowo kar
to w e odmienia sw oję w artość w stosunku do- stoyności osoby, którey jest dane; jeżeli dasz je szulerow i podobnemu sobie , staje się św ię
tem, i obowiązującem ; dasz je przeciw nie ko
mu innemu , stanie się ty lk o at sobie słowem;
w y ią w sz y przypadek przegraney w karty: bo dług k a r to w y , zaciągnięty na słowo kartowe, powinien bydź Zapłacony bezźad n ey restrykcyi;
ta w szakże-reguła nie ściąga się do innego ro
dzaju długów. Z tych kilku słów postrzegasz W P a n , ze słowo kartow e jest obfitćm źró
dłem m oralnem , z którego tysiąc słodyczy i u żytków rozlew a się na szu le ra )'że jest pukle
rzem , pod którym u kryw a się poczciw ość szu
lerska; i że nakoniec łatw ie y jest' to wszystko pojąć, jak w ysłow ić, a przygotow anem u dosyć namienić, aby nauczyć. K ształć zatem, kolego ten kosztowny' przym iot duszy, zahartuy tw o je czoło: niech język tw o y nieobraca się za uczu
ciem serca: bez te y rozm aitości nie można bydź.
dobrym szulerem ^ zdóibędziesz ją w p ra w ą 1 pilnością:- a o tein w następującey części. Los izacnoś.ć szulera w iszą na liczbie noyHcy.uszow, k tó ry ch dopaśdź może: trzeba się w ięc o nich starać , ale trzeba umieć w yb ierać. S trzeż się ludzi pracow itych, uczonych rozmaitego ro dzaju , bo aa próżno z nimi czas stra c isz; pa- tronow , bo ci mają swoje zyskow ne rzemiosło;
a w ogólności strseź się hoły_szovf, bo ci na nić się niezdadzą. W y b ie ra y przeciw nie próżnia
kó w i głupich: chcąc poznać pierw szych , w eź w rę k ę Podróż Filozoficzną po Bruku i przypa- tru y snująeym się tu i ow dzie oryginałom : znaydziesz ich, takimi, kubek w kubek, jak ich opisąno. P ra e zw y cię ż wstr-ęt, k tó ry czuć mu
sisz. jako człow iek poczciw y d ó ty ch paszkw i
lów brukow ych, i na przekor Panom Autorom
z ichże w łasnych opisow korzystay i, umiey je
— s o g
naciągnąć do potrzeby. D rugich łatw o poznasz sam przez siebie po oczach osłupiałych, gębie otw artey , po dobrym zapasie przysłow iow , i liieprzełam anym u p o rz e ; jfest ich dosyć po w szy stk ich klassach; w ięcey jednak w klassie w y ch o w a n e y na’ cukierkach. Pierw szych szu
kać będziesz na tak nazwanym wielkim św ie- , cie, tam są próżniacy z urodzenia; po kw aterach oficerskich, c i icbm ośćiowie w yuczeni do hazar
dów bojow ych, rów nie są hazardowni w próżno
waniu; m ożesz naw et robić w y cie cz k i do mu
ró w akadem ickich i te nie obeydą się bez zysku, b ylebyś się nie spotkał gdzie z Pedagogiem, bo ci gotow i są ostrzedz m łodzież o niebezpieczeń
stw ie . R az tam zaszedłszy, w ybieray tych , któ
rzy- pod czas lekcy i n a yw ięcey strzelają ocze- ma, lub pstyczkam i , k tó rzy w iw ijając się po k u ry ta rzach podsłuchują ostatnich słow P. P ro
fesora, i aż w tenczas w chodzą do sali, i za y - mują próżne ław ki: n ie s ą to w praw dzie aktu 1- alne głupcy, ale .w ielkie mają do głupstw a po
w ołanie. O biegąy nakoniec w szystkie place, bilardy, kawiarnie: znaj dziesz tam m nóztw o su
row ych m ateryałow , z których jakiegozechcesz bałw anka ulepisz. T a k dobraw szy sobie ho- w iciu sza, jeżeli teii ma nad sobą jaką w ładzę, w m aw iać mu Zacniesz:. że Pan, lub Panicz, sam sobą rządzić powinien, źe a ż nadto ma w iele., rozum u, i że w art jest przynaym niey senato- ryi! P rzyjacielu, na tak ą w ędkę złow iłbyś i w ię k szą rybę : co ż dopiero m łodzieńca bez do- św iadcżenia, stanie się on tw oim zupełnie, a ty w ten czas przystąpisz do rze czy . L e c z N B . kie
dy będziesz mu dawał nayw iększą dozę nauki, to jest: kiedy masz go ograć co do szeląga, nie czy ń tego w e własnym domu; naylepiey do te go p o ży czyć możesz domu jakiey kobiety, zna- n ey na w ielkim św ieeie, tem lepiey jeżeli nie- szpetney, a któraby lubiła k aftow ać karty. T a k a kobieta jest skarbem nieoszacow anym dla szu
lera; jeżelibyś ją zjednać dla siebie potrafił, los tw ó y byłby zapewniony: bo^naprzod poczciw ość twoja szulerska byłaby pod jey p o rę k ą, a po
tem w dzięki jey zw ab iałyb y w ięcey m łodzie
ży; w krótce gust jey stałby się ich gustem, za
czynaliby dla przypodobania, a kończyliby p rzez upodobanie, i tyb yś na tem korzystał. T t r a z (móyvił daley Pan Łapka pokazując uczniow i taliją kart ofiarowaną p rzy recepcyi) w ytłóm a- czę ci, na czem m oc tego oręża zależy?— T u począł w ykładać jak z asa, z ro b ić 'tró y k ę , jak krolow i nadsztukować głow ę damy, jak daw ać introligatorow i do padrzynania k a rty , jak kilka
naście p arzystych kart wepchnąć p rzy zdję- ciw do talii Bankiera, za pomocą u k ry te y sp rę
ży n y w rękaw ie. O strzegł przytem nowego kolegę, aby nie nadużyw ał sił sp rężyny , i zamiast wdmuchnienia kart do t a lii, gd yb y nie dmuchnął niemi w o czy Bankiera, jak się to raz jemu, (Łapce), zdarzyło, i za co, jak sobie przypomina, dobrze go dmuchnięto. Na
koniec przystąpił do nayw ażnieyszego w yk ła
du poznawania po w ierzchu kart, i tak o tem rozpraw iał: zakupisz razem kilka set taliy i po-' naznaczysz 'karty koląc je szpilką po rogach, lub robiąc małe znaczki malowane : tak pozna
czone porozdajesz gratis ku p com , od których w potrzebie będziesz kupował. P rzez tę sztu
kę zam ydlisz w szystkim o c z y , i nikt nie po
sądzi, abyś ty z nimi miał znajomość : ciągnąc bank łatw o w skażesz p rzyzw oite m ieysee na które- paśdź mają:, bo te znaczki poznasz za po
mocą ,pałc“ow, którym cegła udzieliła m ocy ja-*
•snego widzenia. W ied zieć masz nadto kolego, że są ludzie, k tó rzy nie będąc, z naszego T o w arzystw a , małpują nas jak m ogą, a dzień i noc ciągną b a n k i, lub łamią parole : trzeba że
byś umiał rozróżniać icli od; nas; bo ci nie w ol
no sw oich ogryw^ać aż chyba ha nową i to p rzeż ciebie wynaleziona kabałę. Poznasz ich ła t w o , gdyż graj^, bez żadney m etody, i rzu
cają tylko k arty. G dyby który z nich przypad
kiem ułożył pew ny, a znajomy tobie szyk k art, w tenczas ty z nayw iększą ostró źn o ścią, aby tego drudzy nie p o strzeg li, pokażesz mu.z pod rękaw a, lub poły, kartę,, która gra nąy w iększą
)*(
--- 210
ro lę ' w tey kabale. Jeżeli Bankier jest z pro
f e s ji szuler, pozna cię, i do połow y w ygraney przypuści, jeżeli przeciw nie nie pozna cię , o- gray zuchw alca.
L e c z w szystkich tyc h wiadom ości nie mo*
źesr skutecznie u żyć, bez pewnego zapasu pie
niężnego ; masz g o , szanowny kolego! ale są dni ieralne dla" nas , w których , pomimo całey umiejętni ści, padamy i zostajemy bez sze
ląga ; stan taki nazyw a się według naszego sło
wnika: m artwym , i właśnie do wyprow adzenia cię z tego stanu posłuży ta wielka lulka, któ
rąś otrzym ał z rąk Bankiera. Dno tey szano- w ney lulki powleczone jest-m assą lipką, do k tó r e y lgną, liaycięższe n a^ et, metale : w k ryty - cznem zd arzeniu,' trz)m ając ją w gębie, p o - ’ w oli posuwać będziesz aż do pow ażney kupy pieniędzy bankowych , a potym w ym ów iw szy, jakby z natchnienia: to słowo, attendez! przew ie
sisz się przez s to lik , i kiedy ręce tw oje p rze -’
strząsać będą bankowe karty; lulka twoja, opar
ta nakupie pieniędzy, uprow adzi z niey poźa- . daną zdobycz. Postrzegam z oczu twoich, ko
lego, źe dziwisz się, na co się przydadzą te w y szukane sposoby, kiedy można bez nich po pro
stu z kieszeni cudzey w yciągnąć pieniądze. O nieoszacow'»na prostota! która dow'odzi niew in
ności twoich pomysłów i obyczajpw, oraz nie
znajomości Świata. N iestety! m inęły w ieki nie • w inney prostoty ! kiedy czło w iek szedł prosto do czego c h c ia ł! Nie m asz teraz ani jednego tak szczerego młodzieńca,’ k tó ry b y , w chód;,ic do naś, na srebrną salę, dobrze nie"zahaftował swoich kieszeni, tak się wiadomość złego ro
zeszła po w szystkich stronach.
Kochany kolego ! te sa w szystkie nasze rau-
. . — , . . .1
ki : doświadczeniem zdobędziesz ich w ię c e y:
strzeż się tylko w ynosić nad inn ych, i-chełpić się zc sw oich talentów . Zagorzała chęć sław y zgubiła nie jednego w o jow n ik a: Oton stracił żonkę dla tego, że się z nią popisał przed Ne
ronem : Szuler skoro raz będzie ro zsła w io n y , upadnie pod ciężarem w łasney chw ały.
N a d g r o b e k E x - S z u b r a w c o'w i
L 1 T W A N I . S 0 W I . Przechodniu! u m ogiły tey zatrzym ay kroki, Biednego Litwanisa leżą tutay zwłoki.
Z a to, że, .do Szubrawców wszedłszy zgromadzenia, Chciał bez pracy używać sławnego imienia;
Opuszczał schadzki, żadnem nie słynął pisaniem, Ś cięli mu ie b Brukowcy jednomyślnym zdaniem, I mówią: że tak wszystkich będą ciąć bez względu, Ktokolwiek bąki strzelat dopadłszy urzędu.
Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury siedmiu exemplarzy dla mieysc prawem wyznaczonych.
F. N. <Jolański Kom. Cenzury Czł.
w W ilnie w drukarni R e d a k c ji pism peryodycznych.
W iad o m o śc i B ru k o w e wychodzić będą i w roku przyszłym a
8tg . Prenumerata całoro
czn a kosztuje rub. 2 kop.
5o, a z pocztą rubli
3i kop.
5o srebrem. Prenumerować mt)lnay w W ilnie w E xp edy cy i gazetney Głównego Pocztam tu Litew skiego i w R edakcyi ga zety K ury era
Litew skiego, a w innych miastach we wszystkich Kantorąch iE xp ed y cy a ch pocztow ych,
•0Z33JM o i z z ’p Bmił^so luipnjod od z :po8 $'« TlfUp
;'BHBJZ *g *o8 'L *P IpBM}J •M JatJ fcuejz *ę *3 -dyj i ę *p :daaig Mpffl
•tn-CzSi /nBnnpn
| 'L •« i •og
I M 9 < ' 5 B
f '8 S ' L •z 'V • o t
'8 •99 t ’£ •ę i
i ' 6 ’ 8 . * i ę •s •01
| * fit '8 ' h •''6 •s l-w 'O ‘w *o !ua
VppyoB7 poxpsA\
:u 2 A ^ | {0 1 u ojjoeuSj •d * ii j i^ouapnB0 ! 'W Ą)!I«r •0 o g iCuyBaag i X
ub•s 6
ei ruaooutij. 1 :łltt *s [33 •AV 8=
p?[inuaz^j\i BU
0 3[eiUB(I •J Lz feuy t • j .13 •“ nX V * 1 ‘ •N g c
•B|ojsody eqo3(Bf •s ęc X u u ej XuX)$iCi^[ •d
?Hf *9 Baeuiiiody •0 e»
•iCtteiBpgB^ l^JBI\[ •s IE Og
1 Timofteia.' *7
| Waiftulomeia Apost:
1 Ónufrya.
r
T 1 E Ł 0 X T W A Akityny;
Elisseia Pror:
■ Ammosa Pror:
( N. 2.
p oSosz.: Tychona.
Mąnuila.
Leontya.
W C z e r w c u .
■ a 3. Imieniny N. Cesarzowi- f , cza W . X . K o n s t a n t y n a
.Pawłowicza, i N. W . X . He
len y Pawlówny.
ńce dogrzewa stała pogoda, wietrze cieple • ku końca burza, im o ty mieysc. grady pot; ciep, {oda zupałem.
B 3
•X nuy r 6
'8 *d 'azOH'8 ‘K 8
* B } U B Z 0 g
L
•sjlmpHK •§ opuzo 9 Moad ijCaBipez g
•i«!^eAV *
•euufyy S
*B} UBU 1B
Z*patn£g •§
o jg t *
i>
i'is n H M y *t
\ io q o g * j BsBiod * j o j Tg
* B J p u e xa jy o g
,Isoa ' jts 'Nyor ' y i h i s n 6 e
•BiasjCoj^ s c
•B uaunj Lz r*-fiC(PYt|} ! BUB^py
*y •in o jo ijJB ^ *sog
o jc ię c
•BiqoAMg .•u©23njfl eddnrj ę z
• e ^ u o y B ijy 'z z
•jso d y 8i9p«)j[- i c
MO.id Bjintuecj ’or
•'dlSSliH VX 3 lAVi>
\LSflHMV l£
4 o
PA Z D Z fE R N IK . Ś
w i ę t a r z y m s k i e. i C. Remigiusza Bisk._
a P. Aniołów Stróiów .
3 S. Kandyda Męczen.
4 N, a i
p oSw . P. M. Roźańc.
J . i Franciszka Seraficego.
5 P. Placydy i Flawii P.
6 W . Brunona W yznawcy.
7 S. Justyny i Julii P . M.
8 C._ B rygitty itP ela g i pokotu*
9 P. Dy oni'-ego Bisk. M.
10 S. Franę: Borg: i Wiktora M, 1 1 N. 21.
p oSw. Placydyi P.
12 P. Maxynai!iana Bisk.
1 3 W. Edwarda Króla.
1 4 S. Kalixta P. i Fortunaty M.
1 5 C. Jadwigi W. i Teressy.
16 P. Florentyna B.
1 7 S. Lucyny Panny.
18 N. 25 ro Sw . Łukasza Ewan.
19 P. Piotra z Alkan W, i Ptolo, 20 W . Ireny Panny Męczen. ( 21 S. Ujrsuli Pan. Męcz.
• ‘Bjojsody »zsn3jBj\[ ’ J t c
*X\E BZ sm ijoB łsn g *Mg o j 6 1 o c 4* *^]AI *8*9 BZ«U^JBnUB£ rg 6 1
4 •zjC^y •ja(I,is ? *jazpr m 8*
•
u b£ X q u in ]0 }j ! B u ^ js u f •£) £ l
4 'IffM 'fadio ! •pujo^ *s 9*'
•U9ZD}j^[ eu io p o ^ i^ ę i
*g a iu a z s z ^ iw p o j
*H *d 8 |U 3 IUII -
m.g o j 81 g l
‘•Uz£ą\ BUOpiA \0 *g t l
•Z 35 l\[ B^OBf f BłOJcX \\ 1 1
• 4 « 3 JOX Z *!S|OTJfI\[ -3 Ol
*ua 23 &]\[ Bzsn© ?aio(j *g 6
•jfjpy 1 -yi -Ji -aOHVM ’A\ 8
•XuuB(j L
•jj B zsntuojiaj
o? L t 9
•u X n ^ f *o u & z iiA
9A \ ł g - ę
* ifu u b j in e z o H ‘ J f
*jC^i\o{pi}i i{idiqBZl ’ Q g
*Bi 9 j x *S z
• B i B d f ) o ^ a i z p y ' fs \ T
* 31 SUL\ZH YJLaiM S
•o g lu p 6ui tf*aiS 3 ZHAY
9 g
b 5
I J U L.
Ś W I Ę T A R U S K IE . 20 I L I i P K u W a : ?7 - ó a i N. 7
p oSosz.v Sycteona.
22 Maryi Mahdafyny.
a 3 Trofima.
a 4 Borysa i Chliba.
a 5 A N N Y M AT. P . BOH, 26 Jermofaia.
27 Pantaleimona.
28 N. 8
p oSosz. Proch ora.
ag Kafynnyka.
5 o Sytfy i Syłwana.
3 i Jewdokima.
1 Aw h d s t.
Post. Spas.
2 Stefana.
3 Isakiia.
4
N. 9
p oSo. 7 Otrok. w E f .
,5 Jowsyćhnya.
6 PR EO BR A Z. HOSPOD.
7 Dometrya.
8 Jemełyana.
^ . 9