• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 95 (1818)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 95 (1818)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

1 8 8

WIADOMOŚCI BRUKOWE* *

9 5

W i l n o w S o b o tę D n i a 2 8 W r z e ś n ia *

Ogłoszenie prenumeraty ńa dzieło ‘podtytułem i

“ W ykład nowey metody łatw ego1 i prędkiego zbogacetiia się przez plen ip oten cyi.”

N a czole pisma, następująca iest przedm ow a autora, którą, dla- w ażności r z e c z y c o do słowa W y ję tą 'p rzyłą c za m y.

‘-Zw yczajem p r z e z ’ d zisieyszych pisarzy po­

w szechnie p rzyjętym , m ów i autor, jest: w y ra ­ żać" W przedm owie dzieł sw oich, pow ody skła­

niające ich do pisania; w y łu szc za ć niezmiernie liczne tra fn o ści, które pokonyw ać musieli; p rzy ­ pominać czytelnikom , źte o nicżem podóbnem W dzićłach1 inn ych pisarzy nie c z y t a li, azatem, antycypatiw e- ż oryginalności siebie chw alić i zalecać; tłu m a czyć i objaśniać to , co w w ciągu w ykładu r z e c z y przyćm ili ; rozszerzać się o po­

żytk u p rze d się w zię te y p racy, i w reszcie, zach ę­

cać' 'czy teln ik ó w do czytania , nakoniec prosić recen zen tów , aby, z poWodu trudności i nowości przedmiotu, ra c zy li bydź łaskaw ym i. D alekim będąc od ty c h w szystk ich p rze d w stę p n y ch , ® mniey potrzebnych uw ag, to tylko‘; powiem na zaletę mojego dzieła, ć O oayw ym ow niey do sęrca i umyshi m oich wśpółkolegóty Plenipotentów przem ów ić , azatem i do czytania jego :eachę'cić- zdolnehr będzie. Jestem z rzęd-u tych ludzi, któ­

rym przyrodzenie;, oprócz przym iotów d u sz y i'ciała , nic w ię c e y nie udzieliło. Po rod zicach moich żadnych nie w ziąłem spadków, nikt mi teź darmo nić nie d a ł , słow em to w szystko, co' mam i posiadam, winien iestem mojemu w łasne­

mu -staraniu, i obow iązkow i plenipotencyi, któ- rą'ą ię przeszło od lat 20 zaym aję ; mani zaś, dzięki O patrzności, optócz kapitalikow tu i ów ­ dzie p o ro zrzu can ych ,1 roczn ey in traty z majątku ciemnego około dw óch kroć sta ty s ię c y . Zdaje—

mi się w ięc , i i umiałem około cu d zych intere­

sów chodzić, itraftri« zk a źd e y okoliczności ko- rżystać;*-słowem , niczego nie zaniedbałem, co b y dó uczciw ego pomnożenia majątku mojego słu­

ż y ć mogło: K to źatem z n iczego tak powstał i'do takiego, jak ja, przyszedł majątku, musiał się znać dobrze na obow iązkach plenipotencyi , i

n a sposobach, jakich w tym stanie do zrobienia sy tu acy i u żyw ać należy. C h cąc zatem pleni­

potentów do czytania mojego pisma zach ęcić, ty le tylko powiem: iż nic w niem nie opuściłem, co tylko do pomnożenia mojego m ajątku służy-"

ło , a co zatem baczną uw agę moich w spółkolc- gów interessow ać może. „ I na tem kończy przed­

m ow ę.

' A u tor daley przystępując -<ld rz e c z y , uwa->

ź a , iż jako płeć i w iek l udzi , naywięcey: ich m iędzy sobą r o z ró ż n ia , tak też naybardy.iey w uw agę w arunków po plenipotencie w ym a­

gających się , w chodzić powinny. Inaczey się znaydow ać należy plenipotentowi u pana już doświadczonego i w wieku podeszłym , a ina- e zey u młodego paiiieza bez doświadczenia.

In a c ze y się obchodzić z panią w w ieku powa­

żnym i sędziw ym , a czem innem przypodobać się można mlodey pryncypałce. ”VV kpńou au­

tor ' uw aża z doświadczenia w Ogólftośęi, iż da^

leko je$t lepiey , p ierw szy zawód , plenipoten- oyr rozp oczynać od pośw ięcenia usług rodza­

jow i żeń skiem u ,a z wiekiem dopiero w zrasta­

jącym słu żyć męzfeiemu : bo kobiety lubią po­

spolicie temperament ż y w y ,-. i-z'aw sze jedno- staynie w esoły, k tó ry , jak wiadomo, na starość tępieje.

A u tor zatem dzieli sw oje pismo na dwie>, c z ę ś c i; w p ierw szey traktuje o obowiązkach;

w zględem ’ panów różnego wieku , w d ru g ie j w zględem pań.

N ayp ierw szą pow innością plenipo ten ta, jest

(2)

m ówi autor, poznać doskonale sposób m yśle­

nia swojego jiryncy pala , w yśledzić w szystkie j- g o ■ s k r y t o s e t , w ybadać namiętności, a naybar- dziev p o z n a ć s ł a b o ś c i . T a k a znajom ość, po­

w inna b y d ź s k a z ó w ką, w szjstk ich jego krokow .

J e ż e l i tw óy p ryn ćyp ał jest próżny i dumny,

ste.ray s i ę mu pochlebiać, uw ielbiay w nim w y ż ­ szość rozumu , pochwalay jego zdanie, na w s z y ­ stkie głupstw a patrzay przez szpary. U patruy W njfn przym ioty i zdolności otw ierające mu pole do urzędów całego św ia ta ; rozm ow y ani pisma nie roapoczynay nigdy in aczey, jak tylko cd jasney w ielm ożności, i nie k o ń cz.in a cze y , jak zostfljąc nayniźszym sługą i podnoikiem .

J e ż e l i p ryn ćyp ał tw ó y w ydaje ci się czynnym , podaw ay mu tysiące projektów do rozpoczęcia n o w y c h , i ukończenia rozp oczętych procede­

rów ; pisz ustawiczm e pozw y, czyń ośw iadcze­

nia, rob manifesta i rem anifestą, w reszcie je ­ że li ci się i to urw ie , uciekay sie w końcu do sądów normalnych i m ajątki o g ra n icza y ." Sło­

w em , staray się, ile możności, in traty i dochody puszćzać \y cjjikrkulacyą, mając pilną, uwagę na grosz cyrkulu ją.cy, i zaw sze pam iętając o so- b ie. Staray się w m ów ić pańskie punkt hono­

ru. które ma na tem zależeć, że w każdym pro­

cederze do ostatniego w a lc z y ć należy, chociaż­

b y z poniesieniem n ayw iększych kosztów , byle z w ygraną w końcu. Z d arza się często k ro ć w naszych czasach , iź na ołtarzach spraw ie­

dliw ości , składają się ofiary do poparcia do­

w odów słu żą c e , tu takoż jest piękne pole do korzystania. Sędziowie, sekretarze i assesoro-

>vie nie są to ludzie bez c z c i i w stydu, ow szem dbają o honor w ła s n y , gdyż biorąc pieniądze nie tylk o k w itó w na w zięte nie d a ją , lecz o- w szem o sekret proszą. K orzystając z.tych do­

godnych o k o liczn o ści, w których się samym tylk o honorem expens udowodnią, podwoić al­

bo potroić to m ożna, co się w ydało.

Ż e b y ile możności usunąć pana od w p ływ u do w łasnych in teressó w , nastręczay mu u rzę­

d y i seym ikow e kłótn ie, jeżeli jest sta ry ; a w o jaż za granicę lub romans jaki w m ie ście ,

jeżeli jest m łody. W prowadzeniu ekonomiki rol­

nic zey, na to pamiętać n a le ży , ażeby się cią­

gle i nieprzerw ane fabryki po folw arkach u- trzy m y w a ły . M urow ać pałace , budować ober­

że , m łyny i tartaki, zakładać ogrody, słowem W szystko to robić , co nasycając pańskie oko, kieszeń plenipotenta w ybornie w zbogacić mo­

że. W sz y s tk ie karczm y po folw arkach osadzić sp raw jicin i, i zdatńemi do podradów żyd am i;

nigdy -inaczey żadnych płodów nie zbyw ać, jak tylko tym że żydom na podrady: bo w ta­

kim razie połow a dochodu, pod,imieniem -kon­

traktow ego , w kieszeni plenipotenta zostaje.' D zierża w ić folw arków nie ży czę , bo dochod od dzierżaw ców , w błahych i nikczem nych prezen­

tach, nigdy nie w y ró w n y w a temu, jaki ze zw y - czayney adm inistracyi m ieć m ożna. Skutek ta­

kiego urządzenia nie inny bydź musi jak tylko, że pryncypałow i często ^zabraknie p ien ię d zy;

w takim razie do lasów u cieczk ę zrobić należy.

L a sy o d w ie c z n e , ozdoba n aszey ptow incyi, są nayobfitszem i naypew nieyszem źródłem , z którego w nagłych potrzebach, zasiłek czerpać, zw y k liśm y ; tem zaś p ew nieyszy jest z tego źródła zy s k dla plenipotenta, jśe nasze drzew o tow arne, nigdy in a c z e y , jak tylk o przez ręce żydow skie za granicę przechodzić musi. Lubo mi się nie zdarzyło z tego źródła w iele korzystać, znałem jednak pew nego z moich przyjacipł, kol- legów , k tó r y zrobił sobie ogromny m ajątek z la­

sów p ryn cyp ała swojego. Jeżeli nakoniec lasy i pola, łąk i i ogrody,słowem w szystkie in tra ty , w y ­ czerpane pomału, nie są juź dostateczne, pozo­

staje w ted y ostatni środek, k tó ry panom ostate­

czn y koniec p rz y n o si, a skronie plenipotenta w ieńcem zasługi ozdabia: jestto w yprzedaż m ajątków1. P o rę k a w iczn e , p rzy w y p rzed a ży , na dochod plenipotentów zostawio‘ne, było nie­

gdyś tak m ałe , iź- je za nic uw ażać należało;

w dzisieyszych jednak polerow nych czasach, w ynosi częstokroć drugie tyle , co same kupno majątku. B yle b y się w ięc dobrze porozu­

m ieć z kupującym , ten dochód może czapami od razu plenipotenta postaw ić na nogach. W ie -

l 5 4

(3)

15*5

leź to jest. d z is ia j panów, a niegdyś plenipoten­

tów , co sw o ję sy tu acy ą samemu porękaw iczne- mu są w inni.

"W drugiey c z ę ś c i, daleko krótszey od po- p rzed zającey , autor bierze pod uw agę to w szy ­ stko , czego D am y urządzające własnem i inte­

resam i w ym agają po sw oich plenipotentach, i czem s^ę w zajem nie plenipotenci swoim pryn- cypalkpm podobać mogą. W całym ciągu te y drugiey części autor dow ieść usiłuje, i ż tu się m m ey w ym aga po plenipotencie rozsądku na­

turalnego , zdatności i p r a c o w i t o ś c i a l e za ta w ię c e y ch ęci przypodobania się, dowcipu, grze-

^ czności i stałości. K o ń czy autor na w yk ład zie obszernym o toalecie plotkach, a naybardziey potrzebie dotrzym yw an ia sekretów .

N a końcu dzieła um ieszczona jest tablica na.

czterech arkuszach , imion i nazw isk 3 n ie g d ji p len ip o ten tó w , ;a dzisiay pgnów.

Prenum erata na to dzieło przyym uje się w każdym czasie w W iln ie u w szy stk ich łapi- groszów i p rocen tow iczów . Cena exem plarza jednego zł. 2 4.

Postrzeżenie Szebaraamiczne.

W roku i 8 o g b yłem w jednem powiato- wem m iasteczku," dla interessu, jako obyw atel.

Miałem potrzebę zayść do pow iatow ego doktora.

Sam Jegomość sp a ł, rozm aw iałem tym czaseni z Jeym ością. W y szu k iw a łe m rozm aitych m a- te ry y dom ów ieiiia^ m iędzy którem i gdym na- m ien ił, ze jest ukaz o naborze re k ru c k im ; w tym m om encie jeym ość zm ieniła postać , nie mogła u k ry ć rad o ści, porw ała się z krzesła , i r po pokoju w koło krokiem ang^ezowym skacząc

i takt ręk ą wy bi j aj ą c , mile śpieWałą te słowa:

„R ek ru t óędzie ! rekrut będzie I rekrut będzie!*4 . potem z w ielkim łoskotem wpadła do gabinetu sypialnego, wołająo-głośno: “ M ężu ! mężu! w sta- w a y prędko , dobra nowina !” . . . i znow u po­

w róciła do pierwszego pokoju, dla, zaczęcia da capo -ulubionego rondo ; „ R ekrut będzie ! re-|

krut będzie. . . . “

Jak to obyczaje z w iekiem się p su j$ : w szak

w teraźnieyszym czasie o podobnych skokach nie m ówią.

D alszy ciąg sprawy -, co s z e w c z r o b ił ? ( Obacz N rek 89)

Dokładywano : że w d ziele m iędzy w in ia- rzem a czytelnikiem g a z e t , o uczyniony za­

kład względem robionych bótow c z y trzew ik ó w w P aryżu , kto ma za wino’ płacić ? zostaw io­

na r z e c z rozw iązaniu kom ukolwiek z publi-:

czn o śc i; a po sprawce okazało się : źe spór o to, c z y szew c w P aryżu t r z y pary b ó to w , c z y trze w ik ó w w jednym dniu w różnych m ieyscach z r o b ił, w yn ikn ął z niejednostaynego doniesie­

nia w gazetach; a zatem, postanowiono • posłać kom m unikacyą do w szystkich m ieysc , gdzie ten szewc, obó.wie r o b ił, z tem , ażeby w niezw ło ­ cznym czasie k ażd y dom p rzysłał dostateczną wiadomość, co szew c r o b ił: c z y b ó ty c z y trze­

w iki?— nim ta wiadomość p rzyydżie , dzieło zo ­ stawić na sprawce, z między ty m , stosownie do p raw ., na m ajątki w szystkich gazeciarzow k tó rzy o tem donosili, jako też ńa t y c h , co zakładali si ę, co wino pili i na winiarza", który"

w ino d a w a ł, nałożyć zaprzeczenie ażeby p0' ukończeniu dzieła całego , można było u zysk ać * z w innych na wino.

K O R R E S P O N D E N C Y A . Szanowni Panowie Brukowcy l

T a k to w szystkie odkrycia moment rodzi!

O w oż wiadomość o rodow itoici Kondykta i E x - dywizyi !

O yciec m atki m ojey, c z y li m óy dziad, b y l adw okatem (sa lw honore popiołow je g o : bo m iał tytu ł Mecenasa). Po nim hiliotekę juris, od kilkanastu xiąż^k p raw krajow ych i in n yc h , i dw a w ielkie k u fry p a p ieró w , m ieszczących w sobie Opisanie spraw nadzw yczajnych odzie­

d ziczyłem titulo kochanego wnuczka i dziecka wielkiey nadziei , a 800 dusz czyscowych cum omnibus uttributis et requisitis, n> dziedzicznych

)*( 1 : ;

(4)

1 5 6

trzech folwarkach krwawą pracą nabytych, (tak m ów i testament) posiedli w puściźnie dway sy­

nowie , mniey koch a n i, i nieczyniący wielkiey nadziei. U chylając proroctwo ś. p. dziada w zg lę ­ dem w n u c zk a , bardzo omylne , muszę wam, Panow ie B ru k o w c y , zdać rachunek z u żytku spadkowego archivum .

Smakując w ży ciu spokoynem , ustrzegłem się Juromanii do roku 42 w ieku m ego, dopóki gona m oja, okryta zmyślonem imieniem , nie zbiegła za granicę. Z o staw szy żonatym wdo­

w cem uczułem moc Juromanii. Podchlebna delikatność czcicielów żony m o je y , posunęła chorobę móję do punktu non plus u ltra, i zmu­

siła w ydobyć dla n au k i, w zgardzoną dotąd , i przeto zb utw iałą już , puściznę. Cuda w niey widziałem ; le c z 't u o.nich zam ilczam : niemogę jednak zataić rodowitości Kondykta i E xd y - w iz y i, która nie raz była celem badania wielu H eraldyków , a która w spadłych na moję głow ę papierach, tak w yprow adzona :

M ateusz Trwoński, przydom ku Świstek, z jedynaczki córki sw ey Tentacyi, b y łe y w mał­

żeństw ie za Grypso-Pieniackim herbu W yrwicz, m iał wnuka Avara. Pieniackiego ; ten pojąw szy Barbarę z domu Chytrzecką , m iał dwoje dzieci:

•syna K on dykta, i córkę Exdyw izyą. K ondykt Pien iacki drogą praw ności posiadł sprzedane nieforem nie, jak dpwiodł, w szystkie dobra nad- dziada Trwpńskiego, a za expensa praw ne p r z y ­ ległe w ioski sąsiadujących trzech b r a c i, nie­

jakich Panów Poczciwskich , herbu Prawdzie, ■ k tó ry ęh j linija zupełnie w ygasła.

Yolum ina p raw K o ro n n y ch , a szćzegól- niey Statut K azim ierza w ielkiego, dosy u często wspominając imiona Kondykta i Exdyu>izyi, zda­

ją się upoważniać odlegleyszy w yw ód.

Z iakiego domu miał żonę Kondykt P ien ia cki?

o tem akta moje nie wspom inają; to jednak pe­

w na , że ta fam ilia rozrodzenie się swoje w in­

na Avarowi P ien ia ckiem u , z którego w yszedł na św iat sław ny K on dy kt, jak dowodzą wśpo- mnione akta moje,, w słow ach : „ W i‘odzie P ie -

„ n ia ck ich , rozmnożonym po całym świecie,

„ zasługi Avara i Kondykta tyle znalazły uwagi,.

„ i e potomni P ien ia ccy dzieciom sw ym dawali

„ nie insze imiona, jak Avarus^ Kondykt, Ę x d y -

„ wizy a-, m ieszcząc synów w sekw ensienp. K on-

„ dykt I, II, III, IV,. i t. d . ; jak się daje wi-

„ dzieć w pismach u rzędow ych aż do schyłku

„ wieku ośmnastego ; w te n c za s , za zmianą lo-

„ sow , zaczęto w tym że sekwensie zapisyw ać:-

„ Kondykt Kondyktowicz i t. d..

Z a kogo w yszła za mąż E xdyw izya Avaró- wria ? nie doczytałem się; a przecież jestem cie-' k a w y , w c z y y dom przepłynęła tak zacna k rew Avara : przez tobym doszedł, c zy nie z latoro­

śli jego pochodzi dzisieysza , sławna na bruko­

w ym tea trze E xd y w izy a , m atka podrastająće- go Kondykta.- C z y zam ężna w ięc Exdyw izya w asza , Panowie B rukow cy ! za kim , i z jakie­

go domu w y szła ? nay solenniey upraszam maja- cego neypną o tem wiadomość, o podanie do'ga- ze ty B ru k o w e y; a ja , ile m ogę, wzajem nością płacić będę.

Patiens Biedusewicz.

Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury siedmiu exeniplarzy dla

mieysc prawem wyznaczonych. . / -

F . N . G olański K o m . C e n z u r y . C i i .

w W ilnie w drukarni R edakcyi pism perio d yczn ych .

Cytaty

Powiązane dokumenty

ta drobna okoliczność trochę krew zmie szala... jakiego* artyku łu

jąc nad mojem zdarzeniem , i po półgpdzinney drodze... w ił mię od tak niebezpieczney

Zachow ują jednakże całą mędrców- powagę , a na okazanie niezgruntowanćy... Jeżeli zaś

A lboż kray niezyskuie na Vjpomifl*i ich ludności, ^tak przecudownie

chcicowi na Ł opacie., Szubrawcowi, juku ub- załowariemu , z drugiey , tyezący się satyr, uwag, ałlegpryy i jŁattpiw niewczesnych, tnie- - szczanych przez niego w

A tenże * drugi na jedney linii, iak na ścianie rozpostarty^, t rzym aiący w ieiiney ręce guzikiem zakończony roienek, którym do prze­. ciw nika swoiego m ierzy:

Odebtać kufel po prostu, byłaby rzec^ nay- abawiennieysza i naypożytęcznieysza ,, lecz na nieszczęście do wykonania niepodobna'; i ktoby nad tera my ślił, m ógłby bydź

N ie spodziewałam się nigdy , żebyś nazajutrz po ślubie juź, do kogoś innego adreśsował tw oje upały.. uczułem nieźm ierną zm ianę