i8 2 2~ 2 7 3
WIADOMOŚCI BRUKOWE
Wilno w Sobotę Dnia >8 Lnte{*»
Nowinek w iejskich ciąg dalszy.
(Ob. N rek s64)
Przyrzekłem w a m , Mości Panow ie Szu
braw cy .! i tobie łaskaw y czytelniku, donieść:
iakim sposobem spraw nik, Filozof Kutasewicz, dostał od Kikilisa byka holenderskiego; dawno*
bym dotrzym ał słow a, ale długi czas m yśli- łem od czego z a c z ą ć .. -Co tylko dotąd można było powiedzieć &o sprawnikach, assesoracji, sę
dziach, m arszałkach,sekretarzach,szulerach i t. d.
to w szystko przeszło iuż, iak przez pytel, tyle ra zy w w aszych W iadomościach Bruko
wych; chcąc dziś pisać w tey oklepaney ma- tery i, równie biedzić się trzeba iak ów mów
ca, którem u często zabraknie w ątku dó po- grzebowey,, mowy. Maleńki tu przytoczy przykład; za co proszę nie iednego czytelni
ka o przebaczenie, ieśli się zdawać będzie, że od rzeczy zbaczam. Byłem na iednym pogrzebie gdzie mówca na kilku arkuszach silił się dowieśdź te y wielkiey i dotąd niby niesłychaney prawdy: że ktą sig raz urodził, ten koniecznie u m rze ć 1 musi. Co za ważne odkrycie ! w arte wdzięczności .teraźnieyszych i przyszłych pokoleń ! I w rzeczy samej', kto taką wyświadczył ludziom p rz y słu g ę , słu- szniey powiedzieć do siebie może niż llo ra - cyusz: E x e g i m onum entum aere perrennius (*).
(*) W pew nych szkołach n au czy c ie l L it . na le k c y i u- czniom te n w ie rsz H o raceg o ta k p rzek ład ał: w y m a g a łe m p o m n ik a trw a lsze g o n a d p o w ietrze — Myśląc*
że łaciń sk ie e x ig e r e (w ystaw ić^ toź samo znaczy co fra n c u z k ie e x ig e r (w ym agać), a słow o aere (z m ie
dzi) c z y ta ł: a~ere. i b r a łz a p o w ie trz e , do w o d ząc , ze r a d p o w ietrze nie ma nic trw alszeg o — a m ożnaby do- dadź: i nic śm ie sz n ie jsz e g o nad podobne w y k ład y u . czonc.
T u niechybnie pomyślisz czytelniku, te so
bie żartuię z dostoynego mówcy — Bardzo przepraszam : sam się naw et ze m ną zgodzisa że nasz mówca w a rt uwielbienia. Powiedzia
wszy bowiem na początku, źe iego nieboszczyk ra z iuż u m a rł, w tym że samym peryodzie z łaski miodo-płynney oratora wym owy, ie- szcze siedm razy um ierał. Bayka w ięc, co mówią, źe do trze ch razy sztuka się udaie.
W całym ciągu mowy tak zręcznie nasz pa- negirysta z ty m nieboszczykiem igrał, to go ożywiał to m orzył, to chował to znów na iavr ukazywał, że żaden podobno m aytek angielski lepiey się nie nurza. W tym czasie wysze
dłem i nie wiem co się dałey sta ło ; ałe m ó
wiono mi, źe ieszcze praw ił zgodzinę, a spo
krewniwszy zmarłego z wielkimi panami w Polsce j a iego rozum przeniósłszy w y- źey nad rozum siedmiu mędrców greckich, gdy się coraz w locie wzbiiał, m inąwszy xię- życ i słońce, prosto z gwiazd usiadł na Olim
pie. T u, na nieszczęście, zadyszany z drogi, zapomniał, że chrześcijanin, i zaczął modły do Jowisza; ale po chwili postrzegłszy, źe niedo- rzeczy prawi, nieboszczyka do ziemi a siebie na kminkówkę zatoczył. Mowa ta przyw io
dła mi wnet na myśl- wasze W iadomości B ru
kowe, moiego Kikilisa i sprawnika K utasew i- cza. N aprzód, zastanawiaiąc się nad ta wiel
ką prawdą: że wszystko na świecie ma swóy koniec, westchnąłem nad waszem przeznacze
niem! W szakże i w y Panowie Szubrawcy u- mrzeć musicie , a to ieszcze dw oiako: raz przez individua; a drugi ra z , boleśniey dale
ko, bo przez całe wielebne swe corpus ! ! Czas bieży . , . św iaty idą , . . m y nikniem . . . któż więc powie pogrzebową mowę gdy szubraw- sŁwo skopa?— Czy nie możnaby na p rz y
—- s 6 padek wcześnieysaey śm ierci, tego mówcę za
mówić, aby za życia dla nas wygotował pa- negiryk. Jeżeli kio , to i a, usilnie tegdbytn ży
czył sobie, będąc za życia n icien i, a za grze
chy iakieś zostaw szy Szubrawcem. Gzuię bo
w iem iak rzecz bydź musi piękna i miła, choć po śmierci pobratać się z wielkimi Panami;
bo co się tycze ty ch siedmiu Panów mędrców greckich, kw ituję z ich znaiomości i przyia- źni — My dziś szczęśliwsi i rożumnieysi: nie- potrzeba wpośród dnia chodzić * % latarką, a- b y znaleźć człowieka: u nas ca głowa to ro
zum , co spraw nik to filozof. Powtórei my- ślilem so b ie: nim wybyiie godzina przezna
czenia trzeba się uiścić z danego słowa, u- wiadomić o Kikilisie i Kut&sewiczu — Ze ten filozof bierze kiedy daią, a czasem i ponie- wolnie , nie ma w tern nic dziwnego; wszak
że od czegóż iest ziemskim sprawnikiem?
„Juz to tysią c zrobiło, tysiąc leszcze
„ z r o b i11 (*). Ale brać po mistrzowsku, ferać uczenie, a co w iększa filozoficznie, nikt nad niego lepiey nie potrafi.
T o co w am donoszę, iest rzeez wcale o- sobliw a;, gdzież bowiem widziano, aby maią- cy bydź sprawnikiem uczy ł się pierw ey fi
lozofii Pitagorasa. N ie ieden pomyśli: tyle ona potrzebna do tego urzędu, ile piąte koło do w o z u — W ielka praw d a: iednakże za iey pomocą K utasew icz zaiechał do Kikilisa; a iak się niżey o k aż e, i nieźle się wykierował.
Doczekawszy się raz pierwszy w dóm jhWÓy takiego gościa, Kikilis sły sząc, że to uczeń szkoły P ita g o resa, domyślił sję z jakim to filozofem mieć będzie do czynienia; pocho
w ał zatem droższe sprzęty, które były na wi
doku. Rzecz wprawdzie dziwna, skąd Kiki- iis, nie ucząc się nigdy z xiążek filozofii, wiedział, iak przyym ow ać czcigodnych iey pra
ktykantów — Z araz na wstępie > oświadczył Kutasewicz, że przyiechał sprawdzać dawniey- szą skazkę z nową, i w net umilkł w tey tna- te ry i, chwaląc tylko ciągle, w dalszych roz
mowach, filozofiią Pitagoresa. M ilczał Kikilis (*) Mille dej* l’o»t fąit, mille pourraitnt 1# fair», Cc»ms-
ma»
nie wiedząc na czem się ta scena zakończy.
Już był poczęści i poymował głównieysze zasady tey nauki, gdy niespodzianie zerw ał się z krzesła nasz filozof i przystąpił do okna, z którego był widok na przyległą sadzawkę, gdzie poiono bydło , a obracaiąc się do Kiki- l is a , rzek ł tonem filozofskim: ,,Z ciągley praktyki nauki moiego m istrza wielkiey na
byłem wprawy, i iednym rzutem oka wnet rozpoznam, iakichto ludzi dusze po śmierci w iakie przeszły zw ierzęta — T en oto byk, któ ry wierzga nogami i łeb ma kudłaty, był pierwey ty m samym szewcem, Janem Dra*
tew ką, zm arłym przed dwoma laty u Pana Dobrodzieia. Zmieszał się trochę Kikilis: bo tego D ratew kę nie zapisał w skazkę i podał za umarłego; ale nie tracąc rezonu, niby u- c ieszo n y : ahf czy to bydź może, zawoła;
niechże on Panu służy; przez tę cudotwor- n ą filozofiią może Pan potrafisz tego byka znowu w szewca odmienić;, mnie iuż on nie będzie potrzebny, bo mam wyuczonego chłopca do tego rzemiosła — Dobrze, odpowie Kutasewicz, fa ciem u s experim entum in anima vili) może się też i u d a . . . Poźniey sam go ukształcę na ucznia moiey filozofii. A że według nauki Pitagoresa, dobra uczniów były własnością na
uczycieli , zatem ten byk, czyli, mówiąc me- tem psychozycznie, szewc D ratew ka, do W P a- na powrócić nie może — I ow szem , rzekł K ik ilis, otoż to ia właśnie proszę; a kiedy tak iuż Pan łaskaw iesteś na biednych niebo
szczyków, przyym że i żonę tego szewca na e- dukacyą do siebie : bo ona i za życia nigdy męża nie odstępowała . . . To będzie dobra para ten byk cisaw y, (mam mówić: szewc D rate
wka) z tą. krów ką ryżą, czyli M ałgorzatą z do«
inu Kolibótowną.— T u filozof, niby tego nie- słysząc, wpadł w głębokie zadumanie i rzekł w pięć minut: teraz domyślam się przyczyny z czego ci ludzie tak rychło poumierali; mu
siałeś W P an ich kiedykolwiek nadto bobem okarmić. A trzeba wiedzieć , że bób , bardzo szkodzi fizycznie i m oralnie ludziom. K to go ie wiele, ieśli wnet nie um ięra to całe życie bre»
d z i ; ztąd poszło w przysłow ie: .Igą da iak
bobu obiadlszy się. P rzy tem bardzo dzięku
ję panie gospodarzu, żeś mi sprawił tę przy- iemność lepszego sprawdzenia filozcffii mego m istrza Pitagoresa: bo się przyznam , iż nad nię nic rozumnieyszego nie widzę. Uwaź W P a n D obrodziey: czy nie prawdę on mó
w i, że cały ten świat stoi na iakichś stosun
kach, harmonii, piękności i liczbach, z których trzy , iest nay m ędrsza— W ielką w t e m ma za sobą -słuszność: wszystko bowiem co do pary nie znayduie się w n a tu rz e : i tak, ni
gdzie W P a n nie zobaezysz, na tym podsłone- cznym św ieeie, dwóch ludzi iednostay nie ro
zumnych, albo iednostaynie głupich; we wszy- stkiem iest stopniowanie m ateryi. A nadto ie- szcze te parzyste liczby nigdy nic dobrego1 człowiekowi nie w ró ż ą — Z czterm a zmysła
mi, mówią, że do rodzaiu gapiów należy, prze
ciwnie z pięciu, iest w stanie wszystko po- iąć, wszystkiego się nauczyć; niechże znowu zmysł mu szósty, choćby i w brzuchu, do pa
ry przybędzie, toż samo się wówczas z nim d zieie, co z mającym wedle Law atera bro
dawkę na b ro d zie, to iest: że taki chcąc nie chcąc, musi b y d ź ,. . — Nie dał daley kończyć Kikilis K utasew ieżow i, i do dwóch sztuk pierwey ofiarowanych, p rzyłączył trze cią łysą iałówkę — U ścisnął zatem mile nasz filozof gospodarza, a spóyrzawszy na zegarek, że iuż godzina czw arta, ukłonił się zręcznie, w siadł do poiazdu i bet ta m , poza Kraużencie Du- bissie w gzygzak, poiechał nad morze. Spie
szę i ia zatem z moim artykulikiem n a schadzkę szubrawską. Twoiey sni tera z trze
ba pomocy kochany czytelniku. Jeśliś ła skaw, póydź i wstaw się do moich kollegów, aby raczyli z rem anentu wymazać. A nim ten artykulik przeczytam , tym czasem ty postóy około tandety, i uważ iak tam stare i w yni- cowane fanty za nowe przedaią: iak ten z ie- dney w yszarganey opończy, zrobił cztery no
we kamizelki i pół tuzina czapek : iak ów do zielonego fraka przyszywszy odmienny koł
nierz i metallowe guziki,suknią pospolitą w hono
row ą przem ienił, słowem; wszędzie spostrzeżesz
wierne metempsychosis, czyli przeyście iedney rzeczy w drugą; a po długiey filozoficzney u- wadze, gdy będziesz czytał ten arty'kuł w W ia domościach Brukowych, od K utasewicza, K i- kilisa i holenderskiego byka, przenieś się m y
ślą na ewę tandetę, a uyrzysz w podobień
stwie cały świat literacki', transcendentalną filozofiią , filologią , kom m entatorów , Lingwi
stów i t. d, i. t. d. Proszę tylko widzianego na tandecie szachraystwa’ nie stosować osobi
ście do żadnego z ty ch Jchmościów, bo to nie pięknie, i każdy się za to gniewa: równie nie tworzyć z moiego artykułu żadney allego- ry i i przymówki do iakiegokolwiek sprawnikaj bo to ia sam o sobie, będąc w dobrym hu
m orze, napisałem, i mam honor rekomendo
wać się W am , Panowie Szubrawcy i tobie Czy
telniku, iako rzeczywiście żyiący
M elchior KutasewicZ, filozof i spra- w nik w mieście Zylikayti-s.
S zÓ sTY W Y J Ą T E K Z N O W IN E K K R O T O C H W rLN Y C H .
Dalsze z R o zd zia łu V I sejmowe ustaw y Rzeczypospolitej Babińskiey.
O przjm nozeniu swobód i wol
ności zydkóm.
a folio 3a. ad fol. 3-5. (Ob. W iad. Bruk. N. 2 71.)
A R T Y K U Ł V III.
Z e zydkowie swoim ięzykiem nhzawsze mo
dlić się maią.
Ustawniemy t e ż , by żydowskie nabożeń
stw a, w domachli, ezy w bożnicach, nie in
szym iakim iyiący m ; iak tylko starym owym, i świętym; nie goiom, lecz samemu niebu zro*
zumiałym, i przyiem nym, odbywały się ięzy
kiem. A tak i oni zawżdy pewnymi będą wysłuchania goreiących módł swych; i naród
chrześciański, tak bardzo do lekkości i swa- w oleśstw a pochopny, nie rozumieiąc przecie tego, co się t,ó w owych, coełesti T alm udi- starum sapientia uł.ożonych, zawiera pacior
kach; a n i dwornie żydowskiego nabożeństwa hluźnierskiem nazywać;— ani też świętokradz- ko o to domagać się będzie: by lud święty, nieświętym ięzykiem modlić się miał: gdyż, ieślibyoh ta k bydź m iało ; to ć Izrael cały, w kapitalnym podkopany fundamencie,k naprzód bydź skażon, a niezadługo, bez wszelakiey na
dziei powstania i sam upaśdź, i za sobą upa
dek całego świata musiałby pociągnąć.
A R T Y K U Ł IX .
■O noszeniu iydow&kiem.
A o noszeniu żydowskie-m, mali -tem iatód postarem u pray swoiem zostać, sw'oieli n an a - Sze zamienić? My stany, nie idąc, w tey rz e
czy, ani za przykładem naszych, (pożałuy ich Panie) poprzedników; którzy źydkóm, po-ehrze- ściańsku odzianym, dla znaku, .żółte iarmułki, alias m ycki (*), nosić kazali ! ! ! ani co now e
go w te y m ierze in Jiisce com itiis nie usla- wuiąc, zwłaszcza, że cnót, i przymiotów iak przyrodzonych, ia k arie nabytych odzieżą nie zmienia; i że aasi mili żydkowie, iakkolwiek ubrani będą, nigdy atoli żydkami bydź nie przestając, zawżdy i wszędy znaydą się tak, iak im św ięte powołanie, i dobrze zrozumia
n y doradzi interes; z takow ych rabyy, to ty l
ko na seymie nmieyszym declarare statuimus:
z e , W czas przyszły, coby dla nich w tey rzeczy,in fa vo rem et honorem zdziałać się-mogło, legibus ccwere nie zaniechamy.
Ale. o żółtych onych myckach, iźbycb wie
cznie o nich nie zaginęła pamięć; takm ieć chce
my: by ie od tego czasu, nie żydkowie; lecz ci mianowicie w parochiach, w mieściech, i powie-
(*) C onst. A n . i 558 in •C om ił. P etrico u ia e.
ciech ustawieiii prze* nas urzędnicy, ióltem i, dla dystypkciey, głow y swe ozdobili myckami;
którzy b y , albo sami siła cnych attrybuciey szczęśliwie od dydków przeięli; abo dla nich*
że., w skok nieśli ratunek w tenczas , kiedy, by ktokolwiek gardłu ich lub poczciwości, per summum nefas, szkodzić śmiał. A iako żydkowie nasi, przez nadane sobie na tym to seymie tak w ielkie, i ta k dobroczynne przy
wileje , jn ą g is , atque magis , sine idlo dubio, crescent, ac m ultiplicabuntur) tak pogotowiu, i naszych urzędników, w iętszy coraz poczet, zaszczytnem żółtych iannułek noszeniem o- zdobion zostanie: gdyż ty ch drugich liczba, zawzdy, in ratiotie directa będzie, -do ludno
ści zydowskiey.
A R T Y K U Ł X . D eklaracja dla ohrzeician.
A iżby za takie, i tak wielkie wyłącznie ży.dkóm nadane swobody, i wolności, ktokol
w iek złośliwym a w artym kaźni ięzykiem, o parcyalność na członków tego to seymu fołdro- w ać nie mógł; to ć my, obiaśniaiąc A rtykuł po
przedzający — obiecuiemy — i i w czas przy
szły, etiam chrześcianie, kromią żółtych iar- mułek, inne także zaszczytne otrzym aią in- s ig n ia : zaw żdy atoli sub hac conditione : ie- śli którzy z nich św iadectw y w iary godnemi udowodnią, że się przez czyny swe zbliżyli saltem do tworczego, a ta k człowieczą natu
r ę uszlacbcaiącego ieniuszu synów Izraelowych;
ieślibych w chwalebnem swern dążeniu, tym to wielkim żyw ota ludzkiego mistrzom, nie cale wyrów nać mogli. A z tego iuż conclu- d itu r : iż chrześcianie, viva exempla, w żyd- kach naszych, maiąc przed oczyma. eaque serio im itanies; interim , ut benei merentes, i coraz na w iętsze nasze łaski, expectante$, uważać się riiaią.
Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury o{miu exem plarzy <4'a mieysc prawem wyznaczonych. P* N. Uolań«ki Kom. Ceniury Cii.
u> W iln ie w drukarni R e d a k c ji pism p e r y o iy c x n y c lt.