• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Brukowe. Nr 195 (1820)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiadomości Brukowe. Nr 195 (1820)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

*

x 82 o‘ i g5

WIADOMOŚCI BRUKOWE

W ilno w Sobotę

p r ó b a k o n t y n u a c y i t y s i ą c a n o c y.

Św iatłym czytelnikom naszym wiadomo, ze polska ed ycja sław nych pow ieści arab-<

sk ic h , pod tytułem : ‘ T ysiąc nocy i iedna’, nie iest zupełną, i że znaczna ich część, dotąd w naszym ięzyku nie ogłoszona. Je­

den uczony nasz ziom ek, na pograniczu ture- ckiem m ieszkaiący , posiadaiąc znajomość ie- zy k ó w oryen taln ych , zaiął się tłum aczeniem z oryginału kontynuacyi tego dzieła, i próbki sw ey roboty do redakcyi W iadom ości Bru­

k ow ych nad esłał, prosząc o ich ogłoszenie, af>y przez ten sposób mógł się o zdaniu znaw ców w zględem swoiego tłumaczenia d o ­ w iedzieć. Dogadzaiąc temu żądaniu kładnie- m y teraz noc ie d n ę , a p o z n ie y , ieśli się ta czytelnikom naszym przypodoba, pom ieścim y ich i w ięcey.

N O C 8g4.

N azaiutrz Dynarzada niezaniedbała prze­

budzić sułtanową o zw yczayney godzinie, mó­

w iąc do n iey: ‘.‘ Kochana s io s tr o , ieżeli nie śp isz , powiedz proszę obiecaną h isto ry ą .”

Szeherazada zabrała g ło s , i obróciw szy mo­

w ę do Sułtana : “ N ayiaśnieyszy panie , rze­

kła , za pozwoleniem tw oiem > uczynię za- dosyć siostry m oiey ciekaw ości.” I natych­

miast zaczęła w ten sposób opowiadanie :

■%

<( Pod berłem Haruna al-R aszyda, rządzcy w iernych i ' namiestnika p sorok a, którego

Dnia Sierpnia.

t

mądrości odgłos , zachodził daleko za gra­

nice państw własnych w e trzech częściach świata p ołożonych, zostawał naród Kwitam- bredynów na w iels prow ineyy podzielony, przez poprzednich Kalifów orężem zdoby­

t y , a przez samego Haruna łaskawością znie­

w olony. W ogóln ości był to lud dobry i szlachetnych przym iotów , ale miał w obycza- iach sw oich niektóre śmieszne osobliwości, tym bardziey zwracające na się oczy przy­

chodniów , że wielu z pomiędzy iegoż w spół­

rodaków , miało to za naganne przywary, przez co drudzy chcieli się zalecać i zjedny­

wać sobie poszanowanie. M iędzy innemi było to u nich w naypowszechnieyszym z w y - cz a iu , że każdy prawie w ystrzegał się nay- p iln ie y , ażeby nigdy własnem niebył nazy­

wany im ien iem , lecz zaw sze używali do te ­ go tytu łów urzędow ych. A ponieważ nie mogło bydź w kraiu tak w iele urzędów ile m ieszkańców , u ciek a j się zatem do sz cze - gólnieyszegó fo r te lu , dla zapełnienia w te y mierze niedostatku. Naprzód zabieganie o urzędy było u nich gw ałtow ną i niepowścią- gnioną nam iętnością, którey atoli poddawali się nie dla te g o , ażeby ztąd mieli zatrudnie­

nie .i publiczną zasłu gę, czego i owszem bardzo nielubili', ale iedynie, dla dostania t y ­ tułu. Rychło w ięc po osiągnieniu urzędu, o - puszczali iego m ieysce i obowiązki , zstrz y - muiąc nazawsze ty tu ł dla s ie b ie , dla źonyj dla d z ie c i, a częstokroć i dla dalszych po-<

tom ków. Opuszczone m ie y sc ę , skwapliwie obeym owali d ru d zy, i podobnież odziedzi­

czyw szy ty tu ł dla całego sw oiego domu, usu­

w ali się czem prędzey od przywiązanych do

(2)

i 5 8

tego obowiązków. T ą koleią mała iloś<5 u- rzędów wystarczała do* nadania tytu łów , bardzo w ielkiey liczbie mieszkańców. N ie ograniczał się na tern ich . przem ysł w tytu- laturze. W ielu p rzyw łaszczało. sobie miano dostoyności dziedzicznych , które chociaż ich przodkom znane nie były , i chociaż w szy­

scy o tem w iedzieli 3 iednak przez wzaiemną dogodność, zw yczay i to przywłaszczenie po­

św ię c a ł; a iednyeh w tey mierze pow odze­

nie , pociągało do naśladowania drugich. Ztąd pochodziło, że u K w itam bredynów , w szyscy prawie w yiąw szy pracą ręczn ą ’ zaymuiące się pospólstw o, byli urzędnikami, to iest: po­

siadali tytułow e urzędy. Niektóre z nich by­

w ały nawet próżne i od pierwszego nasta­

nia nic n ieznaczące, albo niewiadomego zna-

\ c z e n i a ; w»zelakoż t o , ich w ziętości nie ubliżało. Mogło się zdarzyć i zdarzało się bardzo c z ę s t o , źe cudzoziem iec iak i, przez dlu^i czas u Kwitam bredynów bawiący, znay- duiąc się na różnych ich zgromadzeniach i zab aw ach , i doświadczaiąc uprzeym ey ich gościn n ości, czem się , m ianowicie względem cudzoziem ców odznaczali, nie usłyszał ża ­ dnego n azw isk a, a tytu ły urzędowe, w po- to czn3rch nawet rozmowach w mieyscu na­

zw isk w ym ienione, w ziął za familiyne imio­

na. N iekiedy autorowie zagraniczni pisząc o tym n a ro d zie, stosowali się podobno do iego z w y c z a iu ; bo m ówiąc o osobach, w y ­ m ieniali urzędy , nie wspominaiąc czę sto ­ kroć nazwisk (1}. Skąd tak śm ieszy zw yczay

(1) Można teg o znaleźć p rzy k ła d y i u p o źn ieyszych, nawet chrześciańskich p isarzów . M ię d z y innenii Coyer autor Jiistoryi króla Sobieskiego , po n ayw ięk szey części, nie w ym ienia nazw isk , a po urzędach ty lk o nazyw a o s o b y , o k tó ry ch pisał. N ota tłum acza. (N ie tak to iest do w yrzu cen ia C o y e r o w i, iako b ardziey to , źe Sobieskieg o w ielb iciel , ro zsze rzy w szy się nad opi#

saniem kraiu i rząd u polskiego , n ajg o rszeg o s ty lu - jn o w y na w zó r p o lskiey w y m o w y p raylo ezył.J

w ziął p oczątek , i przez iakie sposoby mocno się w k orzen ił> różne są o tem zdania kro­

nikarze w , w tem atoli zgadzaiących s i ę , że takow y zw yczay nie sięgał u nich odległey sta­

rożytn ości, i że zaczął blizko przed dostaniem się Kwitambredynów pod berło przodków H aruna-sl-R asźyda, a podobno był po części i przyczyną tego. Albowiem kiedy zaczęto upędzać' się za próżnsmi ty tu ła m i, a unikać wszelkiego zatrudnienia i pracowitych obow iąz­

ków ; wtedy w szystko u nich poszło nic do r z e z y , i utracili tę chw ałę i zn aczen ie, iakie m eli ich naddziadowie , którzy nie używ ali ani dziedzicznych ty tu łó w , ani próżnych bez obowiązku i zatrudnienia urzędów. Tak atoli u poźffieyszych Kwitambredynów upowsze­

chniła się ta przywara , iż się zdawała iakoby iu i była wrodzoną , i byli tacy którzy rozu­

mieli, że klima ich kraiu sprawowało ten sku­

tek. Cóźkolwiek bądź , ta iednak rzecz godna uwagi, że cudzoziemcy n a w e t, zamieszkawszy tam czas nieiaki, w podobną wpadali próżność, owszem ik raiow ców w niey przew yższali nie­

kiedy. M iędzy innemi zrobił się tam z tego względu pamiętnym syn sławnego doktora D u- bana, znaiomego iuż w aszey Sułtańskiey mości z h isto r y i, którą o nim opowiadałam.

Ponieważ Kalifa H arun-al-R aszyd, w iel­

kim był miłośnikiem n au k , a uczonych ludzi nietylfco de Bagdadu , ale i do różnych głó- Wnieyszych miast swoiego obszernego państwa zgrom adzał; zatem i młody D u b a n , dziedzic chw ały i nauki oy co w sk iey , znalazł tam do­

bre przyięcie i osiadł w jednćm ze znakomit­

szych miast narodu Kwitambredynów. Miał i dostatki i honory , na które zasłu giw ał, ale po pewnym przeciągu ł a t , zaczął dawać poznaki zarażenia Stę epidemiią , pragnąc oka­

zyw ać się tem czem niebył. Jednego razu przedsięw ziąw szy odprawić podróż do Beocyi dla odwiedzenia sw oiey fam ilii, osądził że uskuteczni to z większą gsdnością pod przy­

(3)

»

i 3 g

branym tytułem, a niżeli poci w łasnym . Tyra końcem kazał sobie sporządzić ubiór Agi Pan- tykapanów , którzy stanowili rodzay lekkiey kawaleryi w woysku Kalify Maruna al-Raszy- da, i służyli z ziemskich posiadłości i-akie mieli nad euxyńskiem ieziorem. W ybraw szy się w drogę m łody D ubnn, w ziął na się ubiór rz eczo n y , a odiechawszy od miasta .zw yczaj­

nego mieszkania na piędziesiąt kilka parasang, usiaclł tak ubrany na kozłach sw oiego poiazdu, ażeby w przeieździe przez różne miasteczka lepiey mógł bydź widzianym w nowo przy- braney godności. W dalszey drodze w ysłał przed sobą gońcem n iew oln ik a, który w y- przedzaiąc go zapowiadał na każdem mieyscu przybycie Agi Pantykapanów z woyska kalify Haruna al-Raszyda. Udała się tak podróż przez całe państwo tegoż kalify, w kraiu za­

mieszkałym przez K w itam bredynów : ale za przeiechaniem granicy 'zaczęły go spotykać przygody. . N im przybył do iednego z miast podrodze n ajzn ak om itszych , którego m iesz­

kańcy ta k ie byli z rodu Kwitam bredynów, lubo do państw kalify nie n a le ż e li, iuż tain przez niewolnika rozgłoszone było przyby­

cie iego , iako A gi. A ponieważ w tem m iey­

s c u , w iele było o só b , co tego rodzaiu w oy- sk o w y c h , a m ianowicie tak w ysokiey rangi, dawno nie w id zieli. a drudzy co zgoła nigdy nie w id zieli, w szystkim zaś wiadomo było że Pantykapanie zawsze w czasie pokoiu w domu sied z ieli, i za granicę poiedyńczo baz woien- ney potrzeby nigdy nie ie ź d z ili; zaostrzyła się zatem publiczna ciekawość oglądania tak n ie­

spodziewanego g o ścia , i zaczęto iuż robić ró­

żne domysły o celu i przeznaczeniu iego po­

dróży. Dom stał na wielkim kwadratowym r y n k u , przed którym miał zayśdź poiazd do­

ktora Dubana, dla odmienienia koni. A że

W tern m ieście była starodawna szkoła rozli­

cznych n a u k , i miała bardzo wielką liczbę nauczycieli i u c zn ió w , zatem i ci pomnożyli zgromadzenie ciekaw ych w rynku osób) zacho­

wując się z początku bardzo spokoynie , ponie­

waż żadnego do sporów nie było w tedy po­

wodu. O czy w szystkich zwrócone były w tę s tr o n ę , zkąd miał przyieżdżać Aga, czyli w je­

go tytule ukryty młody doktor DuSan. W tem rozchodzi się odgłos, że iuż nadieżdża . . . A le , zastanowiła się w tem m ieyscu Szeche- rszada , i rzecze do sułtana : “ N ayiaśnieyszy p a n ie , lękam się nadużycia powolności tsro- ley w słuchaniu. Promienie słońca oznaymu- ią n adejście czasu przeznaczonego na modli­

t w ę , którey nigdy zaniedbywać nie zw ykłeś.

Jutro, ieżeli z dobroci tw oiey otrzymam prze­

dłużenie życia , dokończę historyi o wjeździe do miasta doktora Dubana , i o pocieszney ze studentami przygodzie , do iakiey był powodem ubiór Agi pantykapanów.” Sułtan, któremu dawniey podobały się powieści o starym do­

ktorze Dubanie , - w ielce ciekaw y był dowie-Ji- dzieć się o przygodach w które wchodził syn ie g o : i dla tego zostawuiąc Szecherazadę do iutra przy życiu , począł wstawać i ubierać się, dla pospieszenia na ranną modlitwę*

Kopiia listu do redakcji przysłanego.

W iln o , dnia 20 sierpnia 1820.

Panie Józefie D obrodzieiu!

Dawnobym iuż ciebie i tow arzyszów na- szey konłabernii był uściskał, gdyby nie te przeklęte interessa z wiadomemi tobie osoba­

mi — Oy trudno z tym i panami ! kłaniaią się z pokorą, ale hardo k r ę c ą , Dobrodzieiu! — Przytem , iakby na d ob itk ę, nie uw ierzysz iaka teraz nuda w W iln ie ; wszakto nie znaią nawet piwa sztetyńskiego ? . . . . Gdyby nie św ieże piw o angielskie, które się w tych dniach (po 5 zł. butelka) zja w iło , przy ciągłey zgry­

zocie możeby biednemu człow iekow i z pra-

w

(4)

— i 4 o — •

gnienia’ umrzeć p r z y sz ło — A le odw etuiem to na seymikach.

W ostatnim liście twoim zapytuiesz mię, szanowny k o lleg o : co zrobił przyjaciel nasz, W .B onifacy, z pieniędzmi ^cz. zł.6,';któreś mu zo­

staw ił na skaptowanie Szubraw ców , aby nie czernili w piśmie swoiem zw iązków naszych obywatelskich ^ które oni szydersko partyą sey mikową n azyw aią— Kiedy się nad całą tą rzeczą zastanawiam ; nie wiem czy się śmiać, czy płakać? Posłuchay proszę.

Mam pewną wiadomość od jednego z za­

ufanych przyiacioł szubraw skich, że oni ża- dney nie otrzymali wiadomości o naszym zw ią­

zku — Całą wiadomość zasadzaią na tem , co , ieden z nich, włócząc się po bruku, o nas posły­

szał. T w ierdzą np. że cała nasza konta- bernia , zebrawszy się poprzyiacielsku , podaie z grona swego do każdego urzędu pow iatow e­

go po kilku kandydatów , którzy się znowu m iędzy sobą o urząd układaią i biorą od stę­

pne w pieniądzach : co szubrawcy , ze zw y­

kłą sobie ob elzyw ością, w ypuszczaniem u rzę ­ dów p r z e z lic y ta c ją m ianuią— iakby nie ka­

żdy był Panem sw ey w ła sn o śc i? — Dodaią ieszcze, przez exageracyą, ze na zgromadzeniach naszych piiemy purami (2) za kandydackie pieniądze; i że ty,Panie Józefie, będąc w W ilnie, wypiiałeś na raz po pół tuzina butelek dauźgier- skiego p iw a , które ci tw óy służący do ust w le w a ł.— Ale mnieysza o te fr a sz k i: nie wiedzą przynaymniey o naszych fortelach łu ­ dzenia dostatnieyszey , a wodzenia za nos drobney szlachty. S ło w em , ci>ła ich wygrana, że nas na chw ilę w próżną niespokoyność wpra­

w ili, a szczególniey (nie gnieway się Panie J ózefie), żeś dał pieniądze na ich uięcie. — U czony nasz B onifacy, niech mu Bóg nie pa- m.ęta! przeczestow ał wprawdzie pieniądze, któ­

reś ła sk a w ie , na zachowani* honoru n aszej kontabernii i spraw iey , ofiarować raczył.

A le moźna-ź bydź pewnym , czy nie częstow ał czasem innych szu b raw ców , a nie tych wo­

dopojów co W iadom ości Brukowe w yd aiąj wszak u nich nie ma tego na czole napisa­

nego, a szubrawców pełno w kaźdem m ieście—

Zgadzam się. zresztą , źe trafił na prawdziwych:

to te m gorzey , bo nas w ystrychnął na dudków:

źadney bowiem pew ney wiadomości o związku naszym nie maią ; a teraz za w ypity szampan, gotow i nas ieszcze w łaściw em i sobie żarcika*

mi odczestować, ile że Bonifacy o wielu rzeczach niepotrzebnie się wygadał — Tym czasem , chcąc się na przyszłość, zabezpieczyć od takich nie­

przyjemności , lepiey podobno będzie poznać się z samym Redaktorem , a niżeli częstować licha w ie kogo !— Bądź zdrów ! T w óy sługa i przy-

iaciel. B edka.

P. S. W tey chwili dowiaduię s i ę , źe zjechało (3) do W iln a kilka ogromnych bryk z niemieckimi kom edyantam i; boday tym i, co nam w Memlu grali. Zam ysłem ich ma bydź dzwignienie teatru narodowego na W ileńskiey ulicy. — Krąży także pogłoska, że za granicą, nie pamiętam tylko w jakim kraiu, pracują nad projektem wprowadzenia u siebie E xd yw izyi litew sk iey, a ieśli projekt ten przyięty będzie na seym ie , pewnie do nas zapiszą po IW W . i W W . Sędziów i Regentów T axatorsko-Exdy- wizorskich , którzy także zapewne zjechać nie zaniedbaią — I słusznie ; bo iakby na złość szubrawcom.

(2) Na naszę b eczk ę litew sk ą rachui$ z w y c za y n ie p a ró w szfcść. ( R . )

(3) Z j e c h a ł, z jec h a ła ] zjech a ło : w y r a z * upodobaniem w niektórych gazetach polskich u ży w a n y . M nieyby np. z g rze szy ł, kto p ow ie, że z je c h a ł do W iln a , ani­

ż e li że zjec h a ł do W a r s za w y : W iln o bow iem le ży w dole i otoczone iest góram i , z k tó ry c h iadącemi*.

do m iasta zje ch a ćpotrzeba, a W arszaw a le ż y na w y ­ niosłem m iescu , na k tó re ia d ą cy w jech a ć, nie zaś z je c h a ć m usi— U nas zaś n ay czę ście y zjozd zaiąz ma- iątk ó w .

Dozwala, się drukować z w arunkiem dostawienia do K om itetu C enzury siedm iu e x e m v la rzy dla miesc praw em w yznaczonych.

F . N . G dański Kom. C enzury C iL

w W iln ie w d r u k a m i R e d a k c y i p ism p e r y o d y c z n y c ti.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dozwala się drukować z warunkiem dostawienia do Komitetu Cenzury siednuu exemplarzy dla mieysc prawem

— Ostrzega się zatem wszystkich miłośników porządku i 3po- koyności, aby się usposobili do iego przyięcia,- i zapobiegli rozruchom przydarzyć się mogą­..

Słońce ćmierzało do zachodu, a blask jego obiiał się o m ury stolicy Jagiellońskiey — Pasły się źrenice moie tyni lubym widokiem.. -— Około zachodu

wiek szczęśliwie wojuje z chorobami ciała, nie może znaleźć Sposobu na choroby umysłu ; o- brałem sobie te ostatnie za główny przedmiot mojego badania; i

Jednakże to trunek powszechnie lu- fciony; a do tego bardzo

A do któ ­ rego,przy rekomendc yi naczelnika, kilka.słó.wekai zaadresowałem, gryząc sobie rzodkiewkę; m ówił- do mnie śmiało i prosto,iak do obywatela niższego

zwoite utrzymanie świątyń: i nie mogłem się wstrzym ać , ażebym podziwienia mego nie od'' kryl przed lak rozsądnym przyiacielem, iakim był Tealdo — Tak iest,

nił proszącemu, i apellacyi pisać nie chciał, ztąd gdy nowa uciążliwość okazuje się ; tedy już' proszący nie mogąc dłuźey cierpieć , żąda:.. aby