• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 22 (28 kwietnia 1930)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 22 (28 kwietnia 1930)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, dnia 28 kwietnia 1930 roku. Cena numeru 2 0 g ro sz y .

Nr. 22

MUCHA

Rok II

"Numer poświęcony sezonowi^budowlanemu

„tam, u »wcbodu,“ gdzie... lampasy, dobuduje się dwa skrzydła"... (wiersz na str. 2)

(2)

2 Ż Ó Ł T A M U C H A

X3

O c 5T 8‘JSO 4>

coa

2

O ^N O

£ *

n „■

M o 2 £-

N *

o 2

w S;

3at *«■

>>

3

.2 J4 B .2S g

* * 0 3 2c

0 “=

'O

,~

3

a i %

‘O ~0‘5 *t M 1 V U

ort

.p* o- 6

U

o

* 2

CWO c 4)

3 H-s s 3 (6 CS

i* C H

50 e § a n

— g3.5

» a

*4a

3 Cf) R

.2, «

& C ■g s.

A) .5 5-5

S -

PH g

• t g

Ó T T3

'a s>o

M ■ _ N

&

ifB O

a

to

e*

w

o agj TJ o

^ o

<n

k

D ta

n |n

n 9

N O

■S* C-M

M V ca

11 o "O S « ‘ “ 10 ►, M E- 18 0 S BI .2 £ H— • B "O

z «*:

O

S

a «

N -N

<0 ar

f i l

•m .2

*QC a

O

R o z b u d o w a

„W życiu Polski era nowa!" — Co sił tylko w płucach starczy Ryczy prasa prorządowa; —

„Wielki program gospodarczy!"

Więc: budowa, rozbudowa,

Wszystko, wszędzie, od podstawy, Wiwat era pomajowa, —

Wiwat mocny rząd „naprawy!11 Już punkt pierwszy się wyłania: —

„Rozbudować polską duszę!"

By lud płacił bez szemrania Różne „luzy" i „fundusze"...

Punkt zaś drugi myśl zaprząta: —

„B. G. K. — otworzyć kasy, Rozbudować sławne „konta", No i gmach czerwonej prasy!"

Trzeci punkt — problemy walne: —

„Kraj ma stworzyć fundusz nowy, By wydatki nielegalne

Miały budżet... rezerwowy!"

o Bi4

co 'O N

S-" . -3v fl o

N C •*

Sh •— 4)

a t g.

•8 t-* o o 6 i £

V 3 *

i* 3* 9

0 Jj N

> “ o.S 1 e T3 P j* a

O n ■*

* c A s C %IB w s

Punkt zaś czwarty — przemyślany, Rozważany wiele razy: —

„Fundusz musi być przyznany. » Dla nieznanych girls z Oazy", I w tym stylu, coraz dalej,

Coraz więcej, plan ten nowy — Kształtuje się najwspanialej, — Sanacyjnej rozbudowy.

Zaś dla „wiernych" brygad masy, Co też pragną wejść bez mydła, Tam u „wchodu", gdzie ...lampasy Dobuduje się dwa skrzydła...

Będą premje i nagrody,

W dni świąteczne i galówki: — Kosmetyki, ciastka, lody,

Auta, wille, dubeltówki...

Kto zaś „nowych" nawerbuje,—

Raid do Biarritz tygodniowy: — Tak to plan się' prezentuje

Sanacyjnej „rozbudowy". Łsłe.

Z dzienniKa bisKupa Łozińskiego

14.1 V.30. Gdzie ja kiedy przypuszczałem, że coś mnie zmusi dyskutować publicznie z garni­

zonem Pińska! A jednak, co miałem robić? — po­

rąbać bałwana, jak ten święty Wojciech?

15.IV .30. Na miły Bóg, jak oni sobie wy­

obrażają tę rolę duchowieństwa* w Polsce?! Do­

piero co jakiemuś „pułkownikowi* chodziło 0 „honory" w katedrze wileńskiej, i już jednemu' z generałów jest zamało o jeden „hołd". Ależ te funkcje świetnie pełnią murzyni.

16.IV.30. A propos murzynów.,. Niedopatrzenie Ojca Sw., że, mianując biskupów, stale pomija tych' czarnych ludzi... Pomyśleć... coby to była za ideal­

na zgoda!... Na to się zgodzi i garnizon piński...

17. IV. 30. Ostatecznie dowiedziałem się, że jestem przyczyną rozłamu w społeczeństwie...

1 dowiedziałem się od sanacji... Teraz już napraw­

dę nie odróżnię, co rozłam—a co sanacja ..

18.IV 30. Swoją drog^ podziwu godne jest to wytrwałe poszukiwanie przyczyn rozłamu... Po­

myśleć,... że bez poszlak, nawet bez odcisku palca... wyśledzili!. . Proszę, proszę!...

19-1 V.30. Człowiek bystry powinien umieć przewidzieć wypadki, uprzedzić fakty .. Otóż wy­

padłoby zaprosić tę bojówkę na kolację... O ba­

d a m się jednak, że nie przyjdą inaczej, jak nie­

proszeni...

U K Ł U C I A

Podobno Mussolini goli sobie wąsy dlatego, że nie chce |?yć podobny do... Waldemarasa.

B. premjer Bartel po pięciokrotnem startowa­

niu do zawodów o prezesurę ministerjalną, zdecy­

dował wycofać się z życia politycznego, uważając, i słusznie, że jego rekord przejdzie do historji nie- pobity.

Mówią, że koła miarodajne pod naciskiem opinji publicznej zdecydowały się zmienić nazwę Polskiej Agencji Telegraficznej na nazwę „Po słuszna Agencja Telegraficzna". Zmiana ta na szczęście nie pociąga za sobą konieczności zmia­

ny utartego i spopularyzowanego już skrótu P.A.T.

Twierdzą, jakoby magistrat m. Warszawy, w poszukiwaniu nowych źródeł dochodowych, ma uchwalić nowy podatek od przethodzenia przez jezdnię; podatek ten będzie nosić miano „rogat­

kowe".

Przedsiębiorca budowlany, specjalista od przesypywania piasku w Wiśle, poszukując intratnych robót, poleca swoje usługi p.p. M ini­

strom. Oferty pod: „Odpowiedzialność własną osobą zagwarantowana", Poste-restante M. P. i T.

(3)

Ż Ó Ł T A M U C H A 3

M iło ś ć b ra tn ia Byli sobie raz dwaj bracia, Strasznie się kochali, — W troskach, biedzie czy radości.

Wzajem się wspierali.

Ten tamtemu, tamten temu Mandat ofiarował, Jan pomagał Józefowi,

Gdy Józio chorował.

Józio straszne miewa zjawy, W „Dno okau spogląda, Oraz nie je zwykłej strawy, —

„Specyfików“ żąda.

Józio W przeddzień swej choroby Przedłożył dymisję, — Jasio brata skokietował

/ otrzymał „misję".

Jak to wszystko pójdzie dalej, To wiedzą Bogowie, Bo z ust obu drogich braci

Nikt się nic nie dowie.

Bejot Co ła tw ie js z e

Ktoś zapytał Miltona (sławne­

go poetę angielskiego X V II Wieku), dlaczego W niektórych państwach król może zostać ukoronowany już W 14 rol^u życia, natomiast żenić się może dopiero po skończeniu lat 18-tu. — Bo łatwiej jest rządzić państwerń, niż kobietą, — odpowie­

dział Milton.

W r e s ta u r a c ji Gość: Ile kosztuje sos?

Kelner'. Sos u nas daje się bezpłatnie.

Gość: A ile kosztuje chleb?

Keln-: Kawałek chleba kosztuje 5 gr.

Gość: Poproszę o talerz sosu i dwa kawałki chleba.

W aptece

Czego pan życzy?

Niech pan magister będzie łaskaw dać mi jakiegoś lekarstwa, żeby moja teściowa przestała na­

reszcie gadać.

Na u licy

Słuchaj, kochany, pożycz mi pięć złotych

Pożyczyć? Ale czy• mi od­

dasz?

Czy ja jestem ministrem, że mi a priori nie wierzysz?

Z te k i filo z o fa

Darowanemu koniowi w zęby nie zaglądają, natomiast darowanej ko­

biecie radziby wszędzie zajrzeć.

M ą d ra odpow iedź

Czy synek pani zawsze ku­

leje?

Nie zawsze, panie doktorze, bo tylko wtedy, 'kiedy chodzi.

K a te ch izm

jednego z „fajdanów*, biorących udział u) napadzie na redakcję „Żółtej Muchy**.

Kto ty jesteś? — Fajdan mały.

Kolor twój? — Zek_skremenciały.

Gdzieś urodzon? — W sana-raju, W jakim czasie? — W pięknym majii.

Czem twa ziemia? — Kraj sanacji.

A zdobyta? — Dla Bebecji.

Czy ją kochasz? — Ponad życie.

W jaki sposób? — Przy bufecie.

W co ty wierzysz? — W „Baczew- [skiego".

I w co jeszcze? — W Sławka mego.

Czytasz co? — „ Gazetę Polską"■

Kochasz? — Panią Wielopolską.

Kto twym wrogiem? — „Żółta Mu

[cha“.

Co ci winna? — Prawdą bucha.

Więc się gniewasz? — Naturalnie.

Co jej zrobisz? — „Aktualnie".

Co to znaczy?. — Nasze „akcje".

Napad będzie? — Na redakcję.

W jaki sposób? — Z blaszankami.

Puste? — Nie! z ekskrementami.

W jakiej porze dnia? — Wieczorem.

Mówić będziesz? — Z redaktorem.

Co zabierzesz? — Nakład cały.

A ja k nie da? — Będą Wały:

A co z bramą? — Naszych dużo.

Jak rozumieć? — Na podwórzu.

A jak złapią? — Policjanci?

No tak!— My wszak nkorporanci“.

Korporanci? — Tak!... lecz... nowi...

Co to znaczy? — Pomajowi.

Fr. G.

BUJDOWNICZY

W łochy są uroczym krajem—wiadomo. Tam jest ' to „włoskie niebo“, pono jeszcze ładniejsze, jak polskie. — W łoskie n'iebo, włoskie kobiety, włoski język.—I włoski, bardzo.włoski— Mussolini.

Dyktator sans peur, przedewszystkiem sans peur, to znaczy, że nie wstydzi się swojego zawodu.

W Polsce (pono) takiego ze świeczką szukać.

Ale nie o Mussolinim myślę pisać w numerze, poświęconym budowie, rozbudowie, budownictwu i t. d. Oczywiście, ten Mussolini też jest budow­

niczym... systemu faszystowskiego. Ale Mussolini nie jest największym budowniczym. Ten naj­

większy był — no, co mówić — też we Włoszech.

Taki Michał Anioł jest (był) przy nim karłem.

W ielki artysta budowniczy pozostał w tyle za...

„cwaniakiem". Mam na myśli tego cwaniaka, który wybudował pochyłą wieżę pizańską.

Rzadki cwaniak.,. Kiedy przed laty, bawiąc we Włoszech, przechodziłem koło tej wieży, ogar­

nął mnie lęk. Legiendarna wieża, w której myszy zagryzły Popiela, wydała mi się niczem w porów- niu z tym pochyłym ,;potworem“, który straszy przez pięć okrągłych wieków. Człowiek uprzedzo­

ny nawet o istnieniu tej wieży, przechodząc obok, ma uczucie, że wieża właśnie w tej chwili się za­

wali. — Przechodząc po raz dziesiąty ma to samo uc2.ucie.— Pono tylko rodowity W łoch może sobie 7 niej nic nie robić

Rozmowy w barze

„pod 13“

— Podobno magistrat powraca do dawnego podatku od jedzenia?

— Zupełnie słusznie. Chyba przyjemniej pa­

trzeć na cudze jedzenie, niż siedzenie.

— Marzec, to chyba najbardziej konstytucyjno-narodowy miesiąc!

— Czyżby?

— Zważ: 17.111 — konstytucja 21 r.

„wiadomo", 25111 — konstytucja 30 r ,

pierwsze liberum veto w Odrodzonej Polsce, wresz­

cie 29.111 rząd pułkownika Sławka!

po maju

19.111 26.111

— Niesłusznie pan minister Car gię cieszy ż masy nadesłanych telegramów gratulacyjnych z racji objęcia przez siebie ponownie teki minis^terjalej.

— Masz racjęl 1 ja uważam to tylko za objaw zaniepokojenia lub chęci zrobienia karjery.

Mówmy, co chcemy, ten W ło ch zrobił „na- rodom“ kawał. Ale pierwszorzędny kaw ał, który wytrzymał próbę kilku stuleci i dottąd nie znalazł naśladowców, nawet w „warjackiej" Ameryce. •

Może się taki w Polsce znajdzie. Niby mówią coś o jakimś budowniczym, który pono j uż »zro- b ił“ pochyłą wieżę... Nó, ale ta wieża już się wali.

Tak między nami mówiąc, nie tyle on budo­

wniczy, co... bujdowniczy...

H3

O a

>

z

m

N jd

O

a- s

C /5 3 'i N

JT

N *-3 _

fi) 3

3 £.

5' £

Z S:

<

a s

® 3 4o. TJa

Nm Nz

>o N*4

3<

w N

>

O

>

O

5*

N-O ' frH mt— S

c

> £

s*

O 3 *

©• ■—J

*<&

Z m

(4)

4 Ż Ó Ł T A M U C Hy Ą

es*

•NC OE

‘U

(0fi

•n '24-*

<0

Nu O - ST A

fi c

*0

«

*0£ fi9.

bo pfio

►»N coa

•n0)

<6 fiN pOP O

►>

*O

boe fi(A

<8

OU

*5

"O*N Jj 12(A

©»E

(Os Hcd3

ja3 o

’S£cd

ficd bo

0)fi

uo

s

£*P- «

"O* biD o<vt-i "O oS

a s s

a-ojś

£ S •*»

c xj ® s* a

SP-Sja

■3 t*? SCO a cd

03 n ^

» O C33 .2 s i*iO.S.

co cd

O tzJ CN

c/J>- MOS V!

HÓ UT S*OT

<

i*

< J N Sco « OS a

< ■§

£ 5E-

C/D Z

O C /D

Z CYKLU „ W A R S Z A W A ”

C Y K L D R U G I (warszawskie restauracje, bary i t. p.) Oaza

Szczyt marzeń tych, co życie Swe wyzyskać pragną...

Tak nęcą błędne ognie, Choć pod niemi — bagno.

„Krem" Warszawy tu bywa (Mocno rozcieńczony), Hochstaplerzy, szulerzy,

„Gwiazdy1*, cudze żony, Szlagoni, przemysł ciężki I lekki, paskarze,

Ministrowie i inni Wielcy dygnitarze.' Pyszna sala na dole, A w-lożach*— klejnoty, Z podejrzanego źródła Szeleszczą banknoty, Bo gotówką trza płacić.

Nie — wekslem in blanco, Więc w prasie pełno wzmianek, Że tu i tam — manco.

A dancing, „wściekły dancing"

Szaleje na górze, Moniek tuli namiętnie Rozpłonioną Różę...

Hotel R zym ski Odkąd z tych murów odszedł Kw-at „komunokracji"

1 hotel „dezynfekcji"

Uległ, renowacji,

Możesz mile czas spędzić

Tutaj na kolacji.

Po jadłospisie śmiało Niech wybór twój buja, Kelner ceni, g ’y wygląd Masz. z za morza wuja, Lub tutejszego* również Zacnego burżuja.

C a fć C ris ta l Piękna nazwa lokalu:

Cafe i z kryształu!

Lecz czy w post tutaj zajrzysz, Czy w czas karnawału.

Nie znajdziesz kryształowych Dusz, lecz zwykłe twarze! — Znajomi Wszędobylscy, Warszawscy paskarze.

Prawda, że tu nie ujrzysz Zwyczajnej hołoty,

Ale... trochę za dużo tych głów... do pozłoty!

Hotel Polonia Opinja taka u nas Często się wyrabia, Ze hotel prosperuje, Kiedy go ma hrabia, A i goście na sali Na hrabiów pozują:

Monokle, ludzje oczy Mrużą... lub zezują.

Kobieta przy stoliku

Jeśli się wypina, To myśli, że wygląda, Jak najmniej — hrabina.

Stoi na straży „tonu"

Sztuczność, jak pikieta.

Stąd sztywność jest na sali No i... etykieta...

H andelkii K rzem iń ski, H e r b s t , daw niej Nltiller, Sim on i S te c k i eto«.

Z dawnych „handelków" dzisiaj Zostało wspomnienie,

Z nik ł „MUller".—Langner, Stecki Idą w zapomnienie.

Handelki, wegetując, Zanikają z przed laty, Czasem o nich ci wspomni Smakosz starej daty:

— „Minęły już te czasy I ta piękna era,

Gdy był „stokfisz“

Riedlowski, słynny u Langnera, Tak od Mullera różny

Jest Herbst, panie dzieju, Jak potrawa na maśle O d tej — na olejul Jeśli chcesz teraz łyknąć Dziś zacnego wipa,

W padnij do Krzemińskiego, To rada jedyna!" (c. d n.)

Wybory

Pan premjer, prezes, pułkownik Sławek za*

powiedział nowe wybory do Sejmu. W szeregach Bezpartyjnego Bloku parlamentarnego do walki z Sejmem zapanował prawdziwy entuzjazm, za­

wrzała praca, puszczono w ruch , maszynę wybor­

czą"...

Oto co nam w tej sprawie donosi nieurzędowa ajencja „Iskra":— „W piątą rocznicę wypadków ma­

jowych, t. j. 13 maja roku przyszłego odbędą się wybory do Sejmu. W związku z tem, ceiem do­

brego i pewnego wyniku wyborów, szereg wybit­

nych posłów, senatorów i działaczy z Be-Be wy­

głosi przez radjo (— ze względu na większe bez­

pieczeństwo z powodu zrzeczenia się nietykalno­

ści —) kilka tysięcy odczytów z dziedziny wszyst-r kich „zsanowanych" odcinków pracy państwowej i społecznej.

I-szy cykl odczytów'.

16. IV. 30 r. „Praktyczne ćwiczenia woli dla kandydatów na premjera", — wygłosi b. premjer K. Switalski.

17.IV.30 „W yniki wyprawy naukowej po n o ­ we zdobycze z dziedziny.... zużytej garderoby", —•

red. Butkiewicz.

18.1 V.30 „Łamanie k-ości jako jedyny, skuteczr ny środek walki z kryzysem gospodarczym", — ! poseł ldzikowslki-

19 IV .30 „O wyższy poziom ideowy prasy sa­

nacyjnej" — red. Koc.

20 IV.30 „Dobre obyczaje sejmowe czyli ar­

gument pięści, jako nowa metoda walki politycz­

nej" — poseł Dobrzański.

21 IV.30 „Ciężar gatunkowy tablic, krzeseł, talerzy i t. p. naczyń" ■— poseł Wojtowicz.

22.IV.30 „Psycho patologj a w zastosowaniu do Kas Chorych, czyli odpowiedni dobór ludzi na stanowiska komisarzy" — p. min. Prystor.

23.IV.30 i. „Zawodowe wychowanie głucho­

niemych, czyli odpowiedni człowiek na odpowied- niem stanowisku", — były wicewojewoda St- Łopato.

24 IV.30 „Samowystarczalność finansowa klu­

bu Be-Be podczas nadchodzących wyborów", — b. minister skarbu Czechowicz.

25 IV .30 „Podarte spodnie, czyli przyczyny i skutki skreślenia przez Sejm funduszu dyspo­

zycyjnego" — b, minister Składkowski.

26.IV.30 „Walka klubu Be Be z komuniz­

mem — pogadanka dla dzieci umysłowo upośle­

dzonych", — poseł Jaruzelski.

27 IV 30 „Tranzakcje finansowe b. „Głosu Prawdy" i wpływ ich na życie kryminalne w Pol­

sce" — Wojciech Stpiczyński.

. 2 8 IV.20 „Gospodarka finansowa saniorzą- dów", — wygłosi „chwilowo" zawieszony starosta powiatu gostyńskiego Garncarnczyk.

29 IV-30 „Dno oka" — wyniki trzydziestolet­

nich badań „czterech warunków" współżycia Rządu z Sejmem", — marszałek Szymański.

(5)

Ź Ó Ł T A M U C H A 5

sPieśń d ziad ow ska „Redaktor"

Kto chce dziś tytuł zdobyć, byt 1 wielkopańskim chadzać torem, Ten przy muzyce prasy płyt Ogłasza siebie redaktorem.

Kto skrobnął czasem kilka zdań, Ten dziennikarzem jest i basta, Z pod ciemnej gwiazdy łotr

i drań Ze szpalt „organu” brudem sza­

sta.

Miast narodowi wskazać świt Jedności zgody i braterstwa,

„Redaktor", pan i prasowych płyt, W krąg rzuca waśnie i oszczerstwa.

' Lecz wiecznie trwać to już nie może, By naród kłócił byle kiep, W ięc nieproszony redaktorze, Z redakcji precz! Na zbity

łeb!

W icek i W acek

Widać na dziady przyszła Boża kara?

Marny wichtunek, mizerna ofiara.

Łzawiąco prosząc, otrzymasz halerza, A na wichtunek, — grochu pół talerza Oraz kapusty i te hocki-klocki,—

Przeżyj tym dziadu aż do późnej nocki.

Z takiego wiktu sam dziad źle się czuje, Na tę jałmużnę narzeka i pluje,

Bo swym zapachem przechodniów wystrasza, Tak to skutkuje z „kapustom" „zła" kasza!

Tego zapachu zadużo dziś wszędzie, Zaś silnej woli i tak już nie będzie.

Następny pumer

„Żółtej Muchy“

będzie m ajow y

Wacek! patrzaj, jaki młody gienerołek dyma! Jak on tak prędko dosłużył się gieneroła?

Głupiś, frajer, jego wociec był gienerołem, a on sie ju ż urodził ka~

pitanem, to ci siarża wnet poszła!

Wicuś, patrzajno, jaka pilona lemuzyna, a tamci mała siarzia siedzi!

Wisz, frajer, tera to już nie gienieroł, a małe siarże idą w mi- nistry, bo jest na ten przykład sa- nacyjno-demokracja, więc ci i ka- pral może dymać lemuzyno._______

30.1V.30 „Rzeczpospolita Babilońska czyli

„Głos Obywatela" województwa białostockiego, — wojewoda Kirst.

ljV.30 „Prohibicja jako naczelne hasło pro­

gramu Be-Be“, — pułk* Wieniawa — Długoszowski 2.V.30 „Wywczasy donżuana", — b. wojewoda Jaroszewicz.

3.V.30. „Perspektywa w polityce, czyli rze­

czywista rzeczywistość jednej mowy w Senacie",—

b. premjer Bartel.

. 4.V.30 „Dziejowe znaczenie liczników w Pań­

stwowych Monopolach Tytuniowym i Spirytuso­

wym czyli wydatkowanie pieniędzy skarbowych na właściwe cele, — b. min. Miedziński.

5.V.30 „Trzymaj język za zębami — czyli wskazania moralne dla prasy,"— pułk. Jagrym-Ma­

liszewski*

6.V.30 „Nadzieja w polityce", — odczyt popular­

ny dla dorosłych analfabetów, — poseł Jan Piłsudski.

7.V.30 „Uczciwe wybory”, sprawozdanie z działalności Okręgowych Komisji Wyborczych,—

min. Car, b. generalny komisarz wyborczy.

8 V.30. „Koszta wyboru jednego posła z Be- Be". — sprawozdanie — wygłosi pos. Polakiewicz

9.V.30. „Zbiorowy odczyt w. t." „Kochajmy się", wygłoszą czasowo emerytowani posłowie Ra­

dziwiłł i Wiślicki.

10.V.30 „Kaczanówka, Pipidówka, Kołomyja ł inne ostoje sanacyjnych prądów”, wygłoszą na cztery głosy pp. posłowie: Sanojca, Kosydarski, Jaruzelski i Kozłowski.

Z „radosno-tw órczej" g osp o d arki tra m w a jó w m ie jsk ich

1 . W odpowiedzi na pismo twórców rozbudo­

wy Warszawy z zapytaniem, co zamierza Dyrekcja Tramwajów przedsięwziąć na wypadek »zaistnie- nia" Wielkiej Warszawy, Dyrekcja złożyła obszer­

ny memorjał, wyjaśniający, iż jedyny ratunek wi­

dzi w stopniowem podnoszeniu cen za przejazdy, ' aż* do dwuch złotych włącznie. Do sprawy roz­

rostu, jak stwierdza Dyrekcja, ani członkowie zau rządu, ani funkcjonarjusze nie przyczynią się w tak znacznym stopniu, aby odpowiedzialnymi czynić tramwaje, Co do zwiększenia ilości wagonów nie­

stety, do roku 1983 Dyrekcja uważa tę sprawę za nieaktualną ze względu na brak dostatecznej ilości powodów.

2. Na skutek notatki w pismach o przewożeniu w elektrowozach większych partyj śledzi, Dyrekcja Tramwajowa prosi nas o uspokojenie opinji, za­

znaczając. iż istnieje zakaz przewożenia w tram­

wajach „stworzeń mokrych" i dotychczas nie no­

towano ani jednego takiego wypadku, natomiast istnieje możliwość, iż autor wzmianki, nie badając sprawy, wziął tramwaj za beczkę wypchaną śle­

dziami, na co Dyrekcja zareagować może świa­

dectwem lekarskiem, stwierdzającem, iż zarząd jest ze zdrowiem w porządku i beczek podobnych na miasto nie wypuszcza, i że tego. rodzaju insy­

nuacje dziennikarzy i literatów ścigać będzie są­

downie.

N-

O t v H

N

m CZ )

N

t * w

O

o

n

N

" Z

£ m

ti P

r *

m H

Cfl

CAN ON

nn

5. <5*

N CL O 3

^<5

cr

o b* •

O5,

8 22. coC

® 2JT rt e g . i 1 3 5 .

<T> N►V

O

P

O

<T>

<D o60 0 to1 5

oo coN

cpf

(6)

.najmilszemiejscespotkańtowarzyskich ,, : ZAŁOŻENIA1869

Ż Ó Ł T A M U C H A

i**;

Z

Bebechy

Czy wiesz człowieku, skąd Bebech pochodzi?

Poznać to bliżej wcale nie zaszkodzi!

Bebech, to bebech, dno oka bez wzroku, Jak psiak się ściele przy dziadowskim boku, Na to, co „brzydkie" mówi, że mu pachnie, Gdzie jest korytko pełne, tędy maphnie, 1 Bić go po karku, piszczy, lecz jeść będzie!

Zobaczy urząd, zaraz tam usiędzie!

Bo każdy urząd liczy własnym cechem, Idzie tam śmiało, wraca z pełnym miechem' Jeden drugiemu szczerze dopomaga,

Z Rosji tu do nas przybyła ta plaga.

R.

B ajka na później Pomnę dzieciństwa sny niewysłowne, Baśń lat minionych staje, jak żywa, Bajki czarowne, bajki cudowne, Opowiadała sanacja siwa:

O wielkich czynach, radosnem życiu, Jak Polską rządził bebecki huf, — Ja, o Oazie marząc w ukryciu, Szeptałem: „dalej sanacjo mów...

Mów o twej twórczości radosnej, O B. G. K. i o „Jarotach",

O twoich zyskach z jednej wiosny, Wyborach i innych robotach, — .

jak prawa szłaś w lud zawsze racją, Niech przyjdą Prystory tu do mnie,.

Mów dalej, mów- dalej sanacjo, — Ja bajki tak lubię ogromnie.

Ja bajki tak lubię szalenie!..

W ielki budow niczy, ex-minister Miedziński, w roli

„cudotwórcy", utrzymującego przy życiu zakałę sto­

licy, potwornego, przez siebie z Pastą spłodzonego bękarta... .

Jojne Fajrlankenduft się żali

1*2*

z

£

u

Ja szy pttąm, co jest państwo?

P o nimiecku to jest Herrschaft. To ja szy pitam , czy naszy państwo jest H errschajt? Gdzie jest ten Herr- schaft W naszy państwo? Samy dziady.

Ja tu mogie co powiedżecz, bo j a mam konfekcje menskie. To ja

od ostatni ponidżałek stoi we dżwi od mój interesu, i szy pacze na lu- dże, co przechodzom. Tam naprzy- czywko mój interesu jest inwaltd z papyresem. To taki „Herrschaft"

kupuji „dwa Wanda". Ja szy pitam, co un może lęupicz granituru?

Ja stoi w progi od mój interesu i szy pacze, co taki Herrschaft wej- diy do mi kupicz spodni. Ja ni mó­

wi granituru! Ja stoi od ponidżatku i ni mogie sprzędacz jedny spodni.

Mozy ja mogie sprzędacz, ale Herr­

schaft ni moży kupicz.

M ój somszad, Rajcender, ma in teresu od delikatesu.To jak ja sprze dawał granituru (byli taki czasy), to Rajcender sprzedawał kawioru. Te­

raz Rajcender sprzedaje jeden szlecz z oliwem. Rajcender robi giewałt, co jemu Ementaler szmirdżi, bo nima kto kupicz- To ja jim jego Ementa­

leru, a un noszy moi spodni. Od ostatni ponidżatku, to moje pirwszy interesu.

Teraz przyszed do mi papir od urząd podatkowy.To ja dam moi spo­

dni— tylko szy pitam, czy uni biorum?

Uj, Herrschaft! Niech jemu szlag trafi.

M ą d ry p rzechodzeń

Powiedz mi pan, zapytał szo­

fer przechodnia, jak dostanę się na posterunek policji.

— „Przejedź pan którego z prze­

chodniów, lub Wybij szybę wystawo­

wą, a odtazu znajdziesz się W po­

licji..." brzmiała odpowiedź!

ODPOWIEDZI REDACJI Krogulec-W arszawa: — Z nade­

słanych utworów możemy drukować tylko jeden — w numezre „majowym"; drugi umieścić ze zrozumiałych względów nie możemy. Prosimy o dalsze utwory, — mo­

żliwie krótkie i treściwe. Za życzliwosc serdecznie dziękujemy.

P a n i W anda>KrakótM|— Poruszo.

nej sprawie poświęcimy jeden z następnych numerów.

Fi*. Woźnicki w J.i — Niechęci

„Ruchu” do naszego tygodnika nie sposób przełamać. Mimo stałych reklamacyj, a żądań licznych czytelników, słyszy się stale odpowiedź: — „małe zapotrzebo­

wanie.* Jedyne na to lekarstwo: —■

zaprenumerować „Żółtą Muchę” bezpo­

średnio w administracji (Złota 40).

(7)

Ż Ó Ł T A M U C H A 7

R ó żn ica Mówi jeden — drugiemu:

„.Wiesz, mój bracie- drogi, Ze sprzeczne obaj mamy Poglądy i drogi"!...

Tamten zaś odpowiada:

„Rzecz to oczywista, Tyś jest bowiem sanator, Ja — opozycjonista, l podczas, gdy ja jestem I będę człowiekiem,

Ty również będziesz, — ale...

...Zwyczajnym Be Be kiem!

W s ą d z ie

Czy oskarżony przyznaje się do tego, że na pustym placu napadł na spokojnego przechodnia?

Tak panie sędzio.

A jakież były pobudki do te­

go napadu?

i— Ja, panie sędzio, mam już taką zasadę, że co na placu, to nie­

przyjaciel.

C z ło w ie k i plu skw a • G r y z ła ś m n ie p r z e z c a łą n o c .

M o c b ą b li m a m n a cie le ...

L e c z n ie w ie le z o s ta ło c i ż y c ia , p o m im o u ty c ia tw e g o k r w a w e g o .

P o g r y z ła ś m n ie b o le ś n ie , o b le ś n ie

p a tr z ą c n a m o je c ie r p ie n ia , s u m ie n ia

n ie m a ją c , . k ą s a ją c

m n ie ś p ią c e g o ,

c ic h e g o . v

Z g in ie s z p o tw o r z e ! N ie p o m o ż e

c i ż a d n a s iła . Z b y t n a g r z e s z y ła t w a m iz e r n a fig u ra .

S z c z u r a m ó g łb y m u ła s k a w ić ,

a le c ie b ie , p o tw o r z e , m u s z ę z a b ić .

M ó w is z , ż e m a s z p ro te k c je ? L e k c je

m i je s z c z e d a je sz?... G ro zisz?...

Ł ż e s z . T y pro sisz z m iło w a n ia m e g o ..

N ic z tego.

U m r z e s z p o d m o im o b c a s e m , ' le c z ty m c z a s e m

d o w ie d z się, n ę d z n ic o , że co

m a z g in ą ć , — ż a d n a k o itn b in a cja n ie p o m o ż e . N a w e t „ s a n a c ja "

n ie u r a tu je j t a k ą s zu ję .

C o , j u ż ry czy sz ba sem ?...

A ry c z s o b ie , g in ą c p o d o b c a s e m , m e g o b u ta ,

w y z u ta

z czci, h o n o r u z te j rac ji, ż e ś r o d z in y „ S a n a c ji"

p r z e ję ła z w y c z a je , która' b a je ,

ż e p o m a jp

w P o ls c e jest, ja k w ra ju .,.

O b ra z k i w a rs z a w s k ie

P o s tó j d o r o ż e k . D o je d n e j z t a k s ó w e k p o d chodzi p o w a ż n y je g o m o ś ć , z a jm u je m ie js c e , r z u ­ cając n ie d b a le ad re s s z o fe ro w i. A u t o ru sza, w y ­ m ija ją c tr a m w a je , k o n n e d o r o ż k i i m ą d r y c h lu d z i, którzy t a n im k o s z te m s t a w ia ją ż y c ie n a k a rtę , sp ac e ru jąc p o je z d n i.

- W t e m , n a s k r z y ż o w a n iu u lic , s zo fe r o m a l n ie zabił ja k ie g o ś p r z e c h o d n ia . „ S z k o d a " w y r z e k ł p a s a ­ żer, „to m ó j t w ie r z y c ie l”. S z o fe r o b e jr z a ł s ię n ie s p o k o jnie, le ć z z a r a z p o g n a ł d a le j.

R a p t e m n a p r z y s ta n k u t r a m w a jo w y m , ja k iś p an , w y s ia d a ją c z tr a m w a ju , p r z e z n ie u w a g ę z n a ­ la z ł się n a m a s c e s a m o c h o d u . .„ D a j p a n g a z u , z a b ij go p a n " , r y k n ą ł p a s a ż e r , „ b o in a c z e j z a g o d z in ę on m n ie z g u b i, id z ie w ła ś n ie d o m n ie p o o d b ió r czterystu z ło ty c h ż y w ą g o t ó w k ą " .

S z o fe r s p lu n ą ł, o d w r ó c ił się , i p o w ie d z ia ł:

„ P ła ć p a n z a k u r s z gó ry ! B o ję s ię , ż e i ja b ę d ę p a ń s k im w ie r z y c ie le m " .

W ypadek był ta k i...

R a z z d a r z y ł się w y p a d e k ta k i, Z e n a r o d o w c y n ie b o r a k i, C h c ą c u lż y ć s w e j n ie d o li, U le c z y ć , c o ic h b o li,

B e b e c h a n a m ó w n ic ę w z ię li 1 o to , co ta m u s ły s z e li:

„ Z n a u k o w e g o p u n k t u w id z e n ia , A b y p r z y s p o r z y ć k r a jo w i m ie n ia , W in n i ś m y z a ją ć się „sław o jka m i**, I w y p e łn ia ć je e k s k r e m e n ta m i.

N ie ty lk o b o w ie m n a w ó z b y d lę c y ,—

L u d z k i, w ia d o m o , w a rt d u ż o w ię c e j.

Z n a w o z u z b o ż e p ię k n ie w y ra sta , D o b r o b y t k r a ju p r z e z to urasta..

Z lu d z k ie g o w ó d k ę z a to się p ę d z i.., C h o ć N o w a c z y ń s k i n a to w c ią ż z r z ę d z i.

P o n a d to , k to raz te g o s k o s zto w a ł, T e n s iln ą w o lą d u ż o z w o jo w a ł.

W ię c n a p r a c o w s trę t n a s z o r g a n ic z n y Jest to w y b o r n y „śro d e k c h e m ic z n y " .

C Z E K O L A D A

K O R A F O K E 8 T I E R f a b r y k i ST. M A J E W S K I E G O

je s t n a jle p s z ą w ś w ie e le leczy chorych piersiowo, zwraca silę rekonwa­

lescentom, d z i e c i o m przybywa na Wa d z e . Dlaczego?

Kora posiada swój własny kakaowy tłuszcz, z dodaniem żółtka i śmietanki, tworzy wspa­

niały środek odżywczy, który posiada wielką ilość Witamin.

Ktoby mi dowiódł, że moja kora tych składni­

ków nie posiada, wypłacę 1000 zł. na cel Wskazany.

10 dk. I z ł. 20 gr.

Sprzedaż w moich własnych sklepach:

NOWY-ŚWIAT 15. AL. JEROZOLIMSKA 37.

MARSZAŁKOWSKA 89. CHŁODNA 24.

WYSTRZEGAĆ SIĘ FALSYFIKATÓW.

Gratulacje

P. A* T. donosi, że z okazji ponownego objęcia stano­

wiska ministra sprawiedliwości, p. Car otrzymał gratulacje mię­

dzy innemi: od rabina w Radomiu Kestenberga, rabina w Kra­

kowie Meynera Frydrycha i rodziny zmarłego rabina z Bara­

nowicz, Zakheima...

B E Z P Ł A T N I E ! CZYTELNIKOM

„ŻÓŁTEJ MUCHY"

Jeżeli ci brak energji, równowagi, jeżeli cierpisz moralnie i nie znasz wyjścia—napisz imię, nazwisko, rok i miesiąc urodzenia, kawaler, żonaty, wdowiec, ilość osób najbliższej ro*

dżiny ■— napisz również szczerze i otwarcie, co jest główną przyczyną twoich cierpień, a otrzymasz bez- płatnie od uczonego psycho-grafo*

loga Szylera-Szkolniką, autora prac m

naukowych, redaktora pisma „świt* !, analizę charakteru*

określenie zalet, wad, zdolności i przeznaczenia, szereg rad i wskazówek, jak żyć, czynić i postępować, aby zwy­

cięsko przeciwstawić się losowi, poznasz kim jesteś, kim być możesz! Adresuj: WARSZAWA, PSYCH O-GRAFO- LOG SZYLLER - SZKOLNIK. REDAKCJA „ŚWIT* NO­

WOWIEJSKA 32—6. — Ogłoszenie niniejsze i 75 gr. — znaczkami pocztowymi na przesyłkę, załączyć do listu. —

Przyjęcia osobiste płatne godz. 11—3 i 4 —7 W iecz.

O

>

(8)

8 Ź Ó Ł T A M U C H A

By wypite w Oazie butelki Buduje się nowy gmach,wielbi Z pożytkiem zużyć dla Kraju, Dla Bębnów, wygnanych z... raju ...

Z listów do R edakcji.

(autentycznej

...Trudno mi pisać, wróg moskiewski sparaliżował mi język, dopiero 10 lat mam go w użyciu, więc chropo­

waty i brak słów. A jestem już stary, trudno posiąść czystą mowę i ortografję. Powiem jedno, za moje satyry kazano mi opuścić posadę i przejść na emeryturę. Od dwuch lat jestem emerytem. Jeden z kolegów, zeby zająć moją posadę, napisał ,«donosM do ministerjum, że ja w swych satyrach piszę o Dzia­

dku, jednem słowem jestem znów po latach.„Niebłagonadiożnyj,..M Emerytowany Pułkownik.

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): kwartalnie zł. 2,50,— półrocznie zł. 4,50,— rocznie zł. 8,00,—

Zagranicą l000r'o drożej. Konto w P.K.O. Nr 17440. Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem.

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa)—300 zł. 'la kl— 150 zł. —75 zł. '|8— 40 zł. Margines— 50 zł.

_________ fldres Redakcji i Administracji: Warszawa, Złota 40, tel. 102-16.__________

Redaktor odpowiedzialny: Ludwik Poklewski-Koziełł Wydawca! Tow. Wyd. „SWAST*4

Drukarnia Społeczna, Warszawa, Plao Grzybowski 3|5. Tel. 205-80.

...Otóż, kiedy władza moja przeczytała ihoje nazwisko w ^Odpowiedziach* w piśmie Sz» Pana, groziła mi daleko idą- cemi „represjami", o ile nadal będę współpracował z pismem Sz.

Pana. Oczywiście musiałem się zgodzić na warunki. Jednakże chciałbym choć odrobinę przyczynić się do zwalenia tego kolosa o glinianych nogach i mózgu, więc przesyłam próbki mych utworów, prosząc i t. d....

Dama do znanego finansisty'. „Pan to chyba nigdy się nie zakocha, bo ciągle tylko o interesach myśli".

Przeciwnie, droga pani. napewnobym się zakochał, gdyby interes tego wymagał.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ków Sanacji mało komu wiadomem, jaki jest ich rodowód. Be-be nie jest czemś, co datuje się od czasów pomajowych. Już Adamowi Mickiewicz'wi znane było to

-— to jest cacyt Pan Kazimierz, premjer pierwszy, Światopogląd miał coś szerszy, 'Wyjazd z kraju on wprowadził 1 prześwietnie sobie radził..;.. Lubił zawsze sp&gt;rt

Nie trzymaj dwuch srok za ogon, bo ci się sfajdania.. Co wolno

głębiający&#34; się dobrobyt* Ludzie się bogacą. Czyż nie jest wystarczającym przykładem legendarny wprost Kon. Prawie każde przedsiębiorstwo w Polsce — kona,

Dlatego wprost nieoceniona jest kategorja prawa niepisanego; bo można się zawsze powołać, że istnieje jakiś zwyczaj, a jeżeli naród lub jego

Studenci — to najgorszy materjał obywatelski, któremu ,u% zdaje, że ich 10 czy 13 lat nauki oraz zapał młodzieńczy upoważnia do interesowania się

Przejeżdżający przez Berlin ks, Rad • Para-Rampa wyszedł na dworcu do specjalnego wysłannika Kurjera Czerwonego w czapce, żywo przypominającej nasz strój naro-

czących smrodem na modłę tych „odważnych' tchórzów, wyrzekających się swej niety­.. kalności, i tak nadto gwaran-