• Nie Znaleziono Wyników

Obóz koncentracyjny na Majdanku - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Obóz koncentracyjny na Majdanku - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHALINA TERESA MIGRYT

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe Lublin, II wojna światowa, okupacja niemiecka, Majdanek, obóz koncentracyjny na Majdanku, więźniowie, ucieczka, krematorium, dzieci

Obóz koncentracyjny na Majdanku

[Jak] gonili więźniów przez Bychawską [na] Mickiewicza, koło szkoły była brama, i tą bramą prowadzili, to się nieraz widziało, jak akurat człowiek był na przerwie, na dworze po lekcjach. Majdanek to była bliska odległość, nieraz, jak było mniej rannych, to ja tam mogłam wejść na samą górę, na ten taras [z] lornetką to tam się widziało. Później to się chodziło zwiedzać ten Majdanek – ale przed tym jeszcze to myśmy słyszeli najpierw straszne ujadanie psów i traktor był włączony, to było słychać bardzo u nas, później jak to ucichło, to już było widać za jakiś czas dym z pieca. Jak wiatr w naszą stronę wiał, to trudno było wyjść przed dom, bo już było tak czuć, jak ludzi palili. Więźniowie uciekali, do nas nawet jeden więzień wpadł, [chciał]

jeść, no to mama mu zrobiła herbaty gorącej i kawałek chleba dała, a on mówi, żeby mu dać jeszcze coś, [mama] mówi: „Nie, człowieku, ja ci nie żałuję, dam ci na drogę, ale na razie zjedz.”. Mama mu nalała trochę zupy, tylko mówi: „Pomału jedz, bo skrętu kiszek dostaniesz.”. On pomału zjadł, odpoczął i dalej poleciał, bo się bał.

Dużo znajomych później na ten Majdanek chodziło, przynosili sobie ubrania, buty z tego Majdanku. Nawet ja chciałam iść, moja mama mówi: „Nie masz prawa nawet jednej szmatki mi tu przynieść.”, „Mamo, ale pójdę, zobaczę,”, poszłam. Poszłam wtenczas z koleżanką i z bratem. To było okropne – pierwszy widok na Majdanku. W piecu już był tylko popiół, a dwa rzędy dzieci było naszykowane, tak więcej dziewięć, dziesięć lat, jedenaście, trupy leżały. W drugim pomieszczeniu pełno trupów. W tych garażach [czy] szopach, tam było butów, ubrań– ludzie siedzieli tam, grzebali. Jak ja tam popatrzyłam na te trupy, to bym nie mogła ruszyć nic. W tej [komorze] gazowej nie było nikogo, bo był piec do palenia i drugi piec na gaz. [Kiedy] przyszłam do domu, to dłuższy czas nie mogłam jeść, bo to było coś okropnego. Później to myśmy ze szkoły chodziły na zwiedzanie, ale to już było sprzątnięte, to co ja widziałam wcześniej. [Wtedy] opowiadał nam, że były dzieci w tej [komorze gazowej] i puścili ten gaz. Po tym wszystkim otwierają drzwi, a tam wszyscy stoją, żadne dziecko nie

(2)

upadło. Któreś dziecko powiedziało: „Była u nas taka pani na biało ubrana i nas płaszczem nakryła.”, no to tak jakby Matka Boska ochroniła te dzieci. [Jednak]

wszystko jedno zginęły te dzieci. Teraz to tam już nic nie ma, to co się widziało zaraz po wyzwoleniu, to było okropne.

Data i miejsce nagrania 2011-11-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaczynał się rów, który był bardzo płytki na początku, a potem [był] zakręt 90 stopni, stopniowy zakręt, taki... półokrągły i się pogłębiał

Ja tylko słyszałem o Majdanku, widzieć to go widziałem już daleko po wojnie parę lat temu, byłem raz tylko, ale jeszcze się wybieram. Opowiadano jak dym [unosił się z

Był apel, trzeba było stać godzinę, liczyli wszystkich.. Tych, co zmarli w nocy, trzeba

przyłożył mu serdecznie w twarz, Niemiec się przewrócił, a drugi, i to było dla nas szczęśliwe - kopnął w ten kij, na którym trzymała się gwiazda, kopnął tak ładnie,

On codziennie chodził sprawdzić, jak myśmy wyszły do pracy, żeby nie było śladu palca na szkle, na tych łóżkach naszych były takie worki pełne słomy, sprawdzał żeby ani

Później, [po wojnie] już oświata przejęła i mój tatuś nadal został, jak to się mówi, palaczem przy tym centralnym ogrzewaniu, [a] mamusia gotowała dla dzieci jedzenie

Szwagier był wysoki, [a] tam na działkach każdy miał płotki, różne takie zagrodzenia, ale szwagier z jednej działki na drugą przeskakiwał, jak czuł, że jeszcze nie ma

Ale było tam kilka dzieci, ale ja broń Boże nie byłam jako dziecko, bo to myśmy uzgodnili w rodzinie, że jedziemy wszyscy razem i jak jest praca, to wszyscy pracujemy.. I