• Nie Znaleziono Wyników

Rodzice i dom rodzinny - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzice i dom rodzinny - Michalina Teresa Migryt - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MICHALINA TERESA MIGRYT

ur. 1932; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, rodzice, rodzina, mieszkanie, szkoła przy ulicy Bychawskiej w Lublinie, ojciec, matka, praca ojca, praca matki

Rodzice i dom rodzinny

[Nazywam się] Michalina Migryt, z domu Kowalska. Urodziłam się 29 września 1932 rok w Lublinie na Kośminku, ulica Długa. W [19]36 roku przeprowadziliśmy się na Bychawską, obecnie Kunickiego, do szkoły. [Jej] budowa była od fundamentów prowadzona przez mojego tatusia. Tam dostaliśmy takie mieszkanie zastępcze i można powiedzieć, że do śmierci moi rodzice już tam mieszkali od [19]36 roku.

Wychowałam się w tej szkole i jak wojna wybuchła to miałam siedem lat, już nie chodziłam [do] tej szkole, tylko chodziłam do szkoły na Mickiewicza, numer 2. [Po szkole] pracowałam w MHD w biurze, w sklepie, a później pracowałam w zakładach obuwia, tu, na Kunickiego. Jak wyszłam za mąż, to już nie pracowałam, wychowywałam dzieci i dopiero poszłam do pracy jak najmłodszy syn do trzeciej klasy zdał, to poszłam do pracy do „Cefarmu”. W „Cefarmie” pracowałam w magazynie. Na Starym Mieście, to było – laboratorium i magazyny razem. Tam produkowaliśmy leki. Przeszłam na emeryturę [w] [19]90 rok.

Mój tatuś prowadził opiekę nad szkołą i centralne ogrzewanie miał pod opieką, bo to już była szkoła taka nowoczesna, dwupiętrowa z urządzeniem centralnego ogrzewania, z kanalizacją, ze wszystkim. Mamusia jako główna kucharka, w kuchni pracowała. Później, [po wojnie] już oświata przejęła i mój tatuś nadal został, jak to się mówi, palaczem przy tym centralnym ogrzewaniu, [a] mamusia gotowała dla dzieci jedzenie w świetlicy, już do emerytury. Rodzice już do śmierci mieszkali w tej szkole.

[Nazywali się] Jan i Agnieszka.

(2)

Data i miejsce nagrania 2011-11-30, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeszcze mieszkała, pamiętam, taka rodzina była – pięcioro dzieci, matka była matki i matka była ojca.. I tam się nie kłóciły, te teściowe mieszkali,

Już jak ja się wyprowadzałam w 61 roku to jeszcze nie było tam kanalizacji, tylko były porobione takie studzienki na Łęczyńskiej i tam się chodziło po wodę, już nie trzeba

Nigdzie się nie chodziło w czasie okupacji, tylko albo do siostry, bo mieszkała tam na działkach niedaleko, albo do kościoła i zresztą nawet nie było czasu na to, bo jeżeli

Na choinkę to siostra starsza kupowała takie twarze aniołków, osobno nóżki, osobno ręce, tułów się rysowało, z bibuły się robiło sukienki, ten tułów się

Szwagier był wysoki, [a] tam na działkach każdy miał płotki, różne takie zagrodzenia, ale szwagier z jednej działki na drugą przeskakiwał, jak czuł, że jeszcze nie ma

Miałam koleżankę, na tej samej ulicy w kamienicy mieszkała, to ona do mnie przychodziła, to myśmy się tak bawiły, ona miała lalkę, ja [też miałam] lalkę taką niedużą.

Brat nie pracował przy szkole, pracowała moja siostra i brat średni, a my, najmłodsi, tylko dorywczo rodzicom pomagaliśmy, żeśmy nie byli zatrudnieni, bo jeszcze

Później to się chodziło zwiedzać ten Majdanek – ale przed tym jeszcze to myśmy słyszeli najpierw straszne ujadanie psów i traktor był włączony, to było