• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina - Stanisław Koziej - framgent relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina - Stanisław Koziej - framgent relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW KOZIEJ

ur. 1923; Puławy

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, rodzice, ojciec, Jakub Koziej, matka, Stefania Koziej, edukacja, szkolnictwo, szkoła powszechna, nauka fachu cukiernika

Rodzina

Nazywam się Stanisław Koziej, urodziłem się w Puławach 14 września 1923 roku w rodzinie robotniczej. Tutaj chodziłem do szkoły, szkołę powszechną skończyłem w [19]37 roku, tu, na Działkach, tę nową szkołę im. Józefa Piłsudskiego, no i po tej szkole, to było modne, kto nie miał pieniędzy pójść do gimnazjum, bo było gimnazjum w Puławach, musiał pójść do terminu, czyli uczyć się zawodu, no i ja poszedłem, się uczyłem za cukiernika, jeszcze przed wojną. Dobrze, że nie musiałem płacić, bo to kiedyś było tak, że jak szło się do terminu, czyli uczyć się, to jeszcze matka z ojcem płacili temu właścicielowi, do którego poszedł syn do nauki, a tutaj nie trzeba było, jeszcze on tych parę groszy dawał, no i dawał mi obiad, zjadłem obiad, to już było dużo. To dla mnie jednego, ja tylko byłem z mamą, bo siostra wyszła za mąż, to jakoś tam mogło być.

[Imiona rodziców to] Stefania i Jakub. Tata, chociaż tutaj cały czas mieszkał, urodził się we wsi Wielkie, to jest tutaj w stronę Michałowa, a mama urodziła się w Borysowie, to jest stąd dwanaście kilometrów, w bok od Żyrzyna. Oni pochodzili z wiosek, ale tu się osiedlili, cały czas tu byli, tylko urodzeni byli tam. Mama pochodziła z takiej większej rodziny i dla niej nie było miejsca, jak to kiedyś się mówiło, ona poszła na służbę do obcych ludzi. No i ona tak chodziła i się znalazła w Rudach, wsi zaraz za Puławami, a mój tata już [tu] był. Mój tata miał trzy żony, trzecią [była mama], miał dwie najpierw żony, to mu pomarły i ożenił się wtedy. On tu przyjechał, pracował w browarze, zapoznał ją i się ożenił.

W tamtych czasach to mąż pracował, a żona dom prowadziła. Było nas troje w domu, to znaczy ja, siostra jedna i siostra jeszcze jedna, która umarła. Tata był w cukierni, jak pracował, to w nocy przy hotelu, bo to taki był mały hotelik u Ryszarda, gdzie przyjmował ludzi, w nocy kto przyjechał, to on musiał go wpisać, na drugi dzień pójść do policji pokazać, kto przyjechał. To tam pracował do śmierci, póki jeszcze Niemcy przyszli, tata tam pomagał w dzień ciastka wozić za tor, bo przed rozpoczęciem

(2)

wojny z ZSRR to tutaj, za torem ogromnie dużo pobudowali baraków i tu cała ofensywa się szykowała u nas, przeciwko ZSRR. W [19]42 roku tata umarł.

Przed wojną mieszkałem na Filtrowej, to tam, gdzie wieża ciśnień jest. A później, jak tata kupił domek na ulicy Polnej, to mieszkałem na Polnej, już dokąd się nie ożeniłem. Tam taka była gęsta zabudowa, to takie domeczki były, wtedy Puławy były parterowe.

W [19]44 roku ożeniłem się. Miałem troje dzieci, dwóch synów i córkę, to już jeden syn mi umarł, pięćdziesiąt dwa lata miał, córka natomiast jest w Puławach, a drugi syn mieszka w Lublinie.

Data i miejsce nagrania 2003-11-21, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W szabas to było tak – sklepy były koło siebie, szedł taki Żyd, to była godzina już siódma wieczorem z piątku na sobotę, laską walił w drzwi, żeby zamykać i już Żyd nic

drogę do Żyrzyna, to ja pamiętam, jak brali te wszystkie [płyty i] wykładali tę szosę, bo to była kopna droga do Żyrzyna, a im była potrzebna [utwardzona] i to z tego

Dość względnie było, chociaż przy końcu to już trochę Żydów zaczęli nie lubić Polacy w związku z tym, jak w [19]39 roku nasi poszli za Bug, to tam [Żydzi] w tych

Miał syna, Tadeusza, tak czekał na niego, tyle lat czekał, bo on dostał się do niewoli, ten pan Tadzio – też go osobiście znałem, on się sportem interesował, a ja też tak

się odbywało w tym gimnazjum, które dzisiaj Czartoryskiego jest, z tym że, jak mówiłem, przedtem było gimnazjum, to od 10 roku życia, a później po skróceniu, po

Jak mnie spytał, wie pan, u niego nauczyć się było trudno niemieckiego, bo on on tylko traktował tych, co umieją, to i z nimi kontaktował się, gazety czytać, to potem pytał z

Nawet śmy się spotkali, nie wiem, ze trzy lata temu, nawet kolega jeden z Poznania był, który w Poznaniu urzędował tam w tym instytucie, był kierownikiem instytutu ochrony

On był dziwak, dlatego właśnie, że takie miał czasami powiedzenia, on był w obozie później niemieckim, bo on był oficerem w wojsku polskim, dostał się do niewoli niemieckiej,