• Nie Znaleziono Wyników

Świat stworzony przez mamę w czasie ukrywania się - Mira Krum-Ledowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Świat stworzony przez mamę w czasie ukrywania się - Mira Krum-Ledowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIRA KRUM-LEDOWSKI

ur. 1937; Tłumacz

Miejsce i czas wydarzeń Beremiany, II wojna światowa

Słowa kluczowe Beremiany, II wojna światowa, matka, Adela Krum, ukrywanie się, wychowanie, zawód nauczyciela, piosenki

Świat stworzony przez mamę w czasie ukrywania się

Tak jak w getcie moja mama wyczarowywała bajkami, wierszami inną rzeczywistość, tak tam jeszcze bardziej, tylko ciszej. W getcie można było mówić normalnym głosem, a tam tylko szeptem. Moja mama uczyła mnie takiej piosenki brzmiącej surrealistycznie:

„Jadą, jadą dzieci drogą, / siostrzyczka i brat, / i nadziwić się nie mogą, / jaki piękny świat”.

Powiedzieć piękny świat w takich warunkach, kiedy wszystko jest bure, ponure, straszne, głodne i przerażające, to trzeba jakiejś abstrakcji. Ale moja mama tak zajmująco to robiła, tak intensywnie, że ja naprawdę wierzyłam w te wszystkie rzeczy.

I jeszcze był dalszy ciąg tej piosenki:

„Tam się chyli stara chata, / i słomiany dach, / obok wierzba rosochata, / a na polu strach”.

Co to znaczy strach, to ja wiedziałam. Tu nie chodzi o grozę i nie chodzi o strach przed Niemcami. Strach na polu był u babci, taki z wystawionymi drewnianymi łapami i kapeluszem, więc ja to wiedziałam. Ale co to znaczy wierzba rosochata? Byłam straszliwie ciekawa i wymagałam od mojej mamy wyjaśnienia, co to znaczy wierzba rosochata. Niedawno sobie przypomniałam, jak moja biedna mama starała mi się wytłumaczyć: „Wiesz, takie duże gałęzie ma, tak opadające na dół”. „Co znaczy opadające?”. Ja znałam drzewa owocowe u babci, ale wierzby tam nie widziałam. „To znaczy, że złamane?”, pytałam. „Nie, nie. Że to tak rośnie”. „To narysuj”. I mama jakimś małym ołówkiem na skrawku gazety narysowała mi wierzbę rosochatą. To było niesamowite. To tylko dowodzi, jak ja bardzo wsiąknęłam w tamten świat bajki, kolorów, zapachów, które znałam z dzieciństwa i które powielałam na te opowiadania.

Była też taka piosenka:

„Była sobie raz królewna, / pokochała grajka, / król wyprawił im wesele, / i skończona bajka”.

(2)

I do późnego dzieciństwa myślałam, że jak się człowiek zakochuje, to jest „wesele i skończona bajka”. Wcale tak nie bywa i dosyć późno się o tym dowiedziałam. Mniej więcej, jak miałam piętnaście lat. Skonstatowałam, że można kochać się w kimś i nic z tego nie wyniknie. Więc te bajki tworzyły jakiś taki świat nierealny, który dla mnie był jedynym realnym, bo mama tak mnie odciągała od tego burego, głodnego, zastraszonego świata tymi bajkami, że ja naprawdę uwierzyłam w siłę słowa. To jest między innymi powód, dla którego poszłam na polonistykę. Bo słowami można wyczarować świat w najgorszych sytuacjach, zupełnie beznadziejnych. I moja mama potrafiła to zrobić, a nie każdy potrafi. Tym, czym mamę karmiono w seminarium, mama potem karmiła mnie. Nie pozwolili jej uczyć, to wtedy znalazła uczennicę. I tą uczennicę rzeczywiście edukowała wspaniale. Ale nie uczyła czytać i pisać.

Niesamowite, jak się patrzy na to. Dlaczego mnie nie nauczyła czytać i pisać już wtedy? Bo pójdę do pierwszej klasy. Tak się mówiło. „Wojna się skończy, pójdziesz do pierwszej klasy i wtedy się nauczysz”.

Data i miejsce nagrania 2008-02-08, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moim zdaniem moja mama była ładniejsza, ale to siostra miała szalone powodzenie, była bardzo zgrabna, smukła, miała piękne nogi w odróżnieniu od mamy i wszyscy

Słowa kluczowe Tłumacz, dwudziestolecie międzywojenne, II wojna światowa, rodzina, babcia, Anna Hartenstein, dzieciństwo, pies Luks, Niemcy, Rosjanie, rosyjski oficer..

Ostatecznie dziecko, które ma cztery i pół roku czy pięć lat, jeśli jest głodne, to przychodzi do mamy i woła: „Jeść!”.. I nie ma tych ograniczeń, czy wolno, czy nie wolno,

Słowa kluczowe Tłumacz, II wojna światowa, rodzice, matka, Adela Krum, ojciec, getto, getto w Tłumaczu, głód, opowieści matki, wywózki do Bełżca.. Rodzice

Liście tabaki są bardzo duże, zbiera się je zielone, żeby nie skręciły się w słońcu, i suszy się je na wietrze.. Czyli był pochyły dach i pod tym pochyłym dachem, otwartym z

Dlatego, że to wiadro trzeba było codziennie zabierać, żeby ten smród nie przebił się przez worki, żeby to nie zwracało uwagi i codziennie trzeba było wynosić do

Na tym etapie ojciec codziennie rano zakopywał nas na ogół pod drzewami iglastymi, bo mają opadające gałęzie. Zakopywał nas, przysypywał liśćmi i szedł szukać jedzenia

Pan Dwoliński, który widział swoje dzieci pod ścianą, załamał się i wieczorem prosił, żebyśmy opuścili wszyscy to miejsce.. Zawiózł nas do lasu w nocy, trochę odległego,