• Nie Znaleziono Wyników

Akademia Złota 9 - Ludwik OP Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akademia Złota 9 - Ludwik OP Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

LUDWIK WIŚNIEWSKI

ur. 1936; Skierbieszów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, współczesność

Słowa kluczowe Lublin, współczesność, Akademia Złota 9, praca z młodzieżą, spotkania ze znanymi ludźmi

Akademia Złota 9

Ja na stare lata odkryłem siedemnasto- i osiemnastolatków, oni są ciekawsi niż studenci. Poszukujący, to raz. Po wtóre, coś tam za sobą mam, jakieś znajomości.

Otóż ja w tym moim mieście chciałbym – to jest próba – za uszy pociągnąć gdzieś tam tych młodych ludzi. To nie jest akcja wprost religijna, z całą szczerością mówię, uważam zresztą, że to musi wszystko razem iść. Ci, którzy byli we wszystkich moich duszpasterstwach, mówią, że dla nich miało ogromne znaczenie, że poznawali ludzi, którzy coś robili. I ja tym młodych sprowadzam najprzeróżniejszych ludzi, pokazuję im ludzi z nadzieją, że to ich zapłodni, że ich ośmieli, że za 10, 15 lat z tego Lublina jednak będą wychodzić ludzie, którzy będą wiedzieli, czego chcą. Po prostu chciałbym, żeby oni dojrzewali. Taka jest idea. A to, że tutaj się spotykamy, to myślę, że troszkę za darmo jakby jest ten wymiar etyczny czy także może religijny.

Ostatnio gdzieś tam byłem we Wrocławiu. Taki mój przyjaciel, biskup Dyczkowski – ja mówiłem mu, że z młodzieżą [działam] – mówi: „Dogadujesz się z nimi?”. Więc o dziwo ja się z nimi dogaduję. I nie mam kłopotów. Razem wyjeżdżamy i w ogóle te wyjazdy są strasznie fajne. Ja z nimi nie mam kłopotów.

Data i miejsce nagrania 2008-04-19, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jesienią to tam było trochę jabłek, bo był sad Konarzewskich, [który] do tej pory istnieje, choć już teraz zaniedbany, bo wiadomo, że już nikt nie patrzy, nikt nie pilnuje

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Jak przyjeżdżałem do Warszawy czasem, bo nas było kilku, [na] których władze bez przerwy się skarżyły, to był ojciec Kłoczowski, ojciec Hauke-Ligowski, mój prowincjał,

Nie organizacji, ale właśnie takiego [środowiska], gdzie nie tylko redaguje się, ale gdzie się tworzy, gdzie się dyskutuje, gdzie jakoś tam wspólnie przerabia się pewne

To jest skomplikowana sprawa, ponieważ wtedy, kiedy rzeczywiście wybuchła wolność, to równocześnie ludzie, z którymi ja byłem związany, bardzo się podzielili.. Zaczęły

Mnie się wydaje, że [ważny był] ten swoisty duet kościelno-polityczny, a myślę w tej chwili o Janie Pawle i o Brzezińskim, który gdzieś tam w tej Ameryce sprawy pilnował, to

Ale jak miałam Niemca, co patrzy na mnie, a ja jestem jak powietrze, jak ja jestem nic i mówi do mnie, jak ja jestem nic, to było gorzej niż nienawiść, bo ja jestem, ja byłam niczym,

Mieszkaliśmy tam w zielonogórskiem, ojciec był dyrektorem takiej szkoły rolniczej, bo tata kończył najpierw Uniwersytet Jagielloński, rolnictwo.. Jedna pensja na