• Nie Znaleziono Wyników

Wysiedlenie z domu rodzinnego na Zamojszczyźnie - Ludwik OP Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wysiedlenie z domu rodzinnego na Zamojszczyźnie - Ludwik OP Wiśniewski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

LUDWIK WIŚNIEWSKI

ur. 1936; Skierbieszów

Miejsce i czas wydarzeń Skierbieszów, II wojna światowa

Słowa kluczowe Skierbieszów, II wojna światowa, okupacja niemiecka, wysiedlenia z Zamojszczyzny, wysiedlenie z domu, Niemcy

Wysiedlenie z domu rodzinnego na Zamojszczyźnie

Jestem dominikaninem, imię moje zakonne Ludwik, a ze chrztu Marian Wiśniewski.

Nie jestem już młodym człowiekiem. Urodziłem się w 1936 roku w Skierbieszowie koło Zamościa, tak że Lubelszczyzna jest moim miejscem urodzenia. Mój dom to była rodzina chłopska, chociaż mająca swoją godność. Chłopi mają swoją godność.

Kiedy miałem lat 6, wysiedlono nas. Moja miejscowość była pierwsza wysiedlona na Zamojszczyźnie. Część osób wywieziono do Oświęcimia, część wtedy pojechała na roboty do Berlina, a część została wysiedlona do sąsiedniej wioski jako siła robocza dla Niemców i mój ojciec na razie [był] w tej ostatniej grupie. Tam były bardzo trudne [warunki], w jednym domu mieszkało ileś tam rodzin, ale w każdym razie byliśmy blisko. Jak dziś pamiętam moment [wysiedlenia] i to, jak na progu stanęli Niemcy, którzy nas wysiedlali. Rodzice mogli wziąć tylko to, co potrafią w rękach [zabrać].

Ponieważ były i krowy, i świnie, więc natychmiast, zostali przywiezieni Niemcy z Rumunii i objęli nasze gospodarstwa. Wśród nich byli rodzice obecnego prezydenta Niemiec, który właśnie tam, w Skierbieszowie, się urodził. Myślałem w pewnym momencie nawet, że w moim domu, ale okazało się, że nie.

Data i miejsce nagrania 2008-04-19, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

całego tego przemówienia, [które] on wygłosił, zdaje się w Stalowej Woli czy gdzieś tam, gdzie powiedział, że [w relacjach] z Kościołem jest wszystko w porządku i tak dalej..

Jak przyjeżdżałem do Warszawy czasem, bo nas było kilku, [na] których władze bez przerwy się skarżyły, to był ojciec Kłoczowski, ojciec Hauke-Ligowski, mój prowincjał,

Byłem w Lublinie i powiedziałem studentom: „Jeżeli zostanie wybrany Wojtyła, to niezależnie od tego, która będzie godzina, spotykamy się i idziemy do biskupa się cieszyć”..

Nie organizacji, ale właśnie takiego [środowiska], gdzie nie tylko redaguje się, ale gdzie się tworzy, gdzie się dyskutuje, gdzie jakoś tam wspólnie przerabia się pewne

To jest skomplikowana sprawa, ponieważ wtedy, kiedy rzeczywiście wybuchła wolność, to równocześnie ludzie, z którymi ja byłem związany, bardzo się podzielili.. Zaczęły

Mnie się wydaje, że [ważny był] ten swoisty duet kościelno-polityczny, a myślę w tej chwili o Janie Pawle i o Brzezińskim, który gdzieś tam w tej Ameryce sprawy pilnował, to

I ja tym młodych sprowadzam najprzeróżniejszych ludzi, pokazuję im ludzi z nadzieją, że to ich zapłodni, że ich ośmieli, że za 10, 15 lat z tego Lublina jednak będą wychodzić

Łączył nas swoją osobą działający najpierw w Gdańsku, a potem w Lublinie, ojciec Ludwik Wiśniewski, znany powszechnie do dziś dominikanin, człowiek, do którego oni, młodzi,