Dzisiejszy numer zawiera 6 stron Ceaa pojedynczego egzempl. 10 gr.
eiti
MLKJIHGFEDCBARF y p a R T Y J N E P O L S K O - K A T O L IC K IE P IS M O L U D O W E
, W e k s p e d . m ie s ię c z n ie 7 9 g r. x o d n o s s e - P r Z B C i p i a i a . n ie m p rs e z p o e s tę 2 1 g r. w ię c e j. W w y - n a d k a c h n ie p rx e w id x ia n y c h , p rs y w s trs y m a n iu p rz e d s ię b io rs tw a , z ło ż e n ia p ra c y , p rz e rw a n ia k o m u n ik a c ji, a b o n e n t n ie m a p ra w a ż ą d a ć p o z a te rm in o w y c h d o s ta rc z e ń g a s e ty , lu b s w ro tu c e n y ®b o n a - m e n tu . Z a d z ia ł o g ło s z e n io w y R e d a k c ja n ie o d p o w ia d a . R e d a k to r p r z y jm u je o d 1 0 -1 2 . N a d e s ła n y c h a n ie z a m ó w io n y c h rę k o p is ó w R e d a k c ja n ie z w ra c a i n ie h o n o ru je . R e d a k c ja 1 a d m in is tra c ja n l. M ic k ie w ic z a 1 . T e le fo n 8 8 . K o n to c z e k o w e P . Ł O . P o z n a ń 2 0 4 ,2 5 2 .
Sumiennem wykonywaniem obowiązków,DCBA
budujemy silną Ojczyznę!
Z * o g lo s z . p o b ie ra s ię o d w ie rs z a u u a . (7 k J y i U S Z 6 n i a . ła m .) 1 0 g r ., z a r s k la m y n a s tr . 4 -ła m . w w ia d o m o ś c ia c h p o to c z n y c h 3 0 g r . n a p ie rw s z e j s tr. 5 0 g r. R a b a tu u d z ie la s ię p rs y c s ę s te m o g ła s z a n iu . „ G ło s W ą b rz e s k i* w y c h o d z i tr z y ra s y ty g o d n . 1 to : w p o n ie d z ia łe k , ś ro d ę i p ią te k . P rz y s a d o - w e m ś c ią g a n iu n a le ż n o ś c i ra b a t u p a d a . D la s p ra w s p o rn y c h je s t w ła ś c iw y S ą d w W ą b r z e ź n ie . — Z a te r m in o w y d ru k , p rz e p U a a e m ie js c e o g ło s z e n ia a d m in is tra c ja n ie o d p o w ia d a . W y d a w n ic tw o z a s trz e g a s o b ie p ra w o n ie p rz y ję c ia o g ło s z e ń b e z p o d a n ia p o w o d ó w
Nr. 95 Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub, wtorek dnia 15 sierpnia 1933 r.
---—r—r-mM—M—
B i t w a n a d W i s ł ą
W 13 roeznicę zwycięstwa
FEDCBADzieli nas już trzynaście lat od chwi
li zwycięstwa, które ugruntowało osta
tecznie niepodległość Polski i dało jej granicę wschodnią. Zwycięstwo to było tak oszałamiające w przebiegu, zawrot
ne w skutkach, nieoczekiwane w ówczes
nych nastrojach ogółu, że w zestawieniu z położeniem je poprzedzającem, wyda
wało się czemś ponad możność ludzkich sił, fizycznych i umysłowych. Małość ludzka, nieznajomość brutalnego realiz
mu pracy wojennej, złośliwość malkon
tentów wreszcie nadała temu błyskawicz nemu odmienieniu losów wojny nazwę cudu. W miarę jednak wzrastania w Pol see zrozumienia, jak bardzo technicznem przedewszystkiem zjawiskiem jest wojna musiało upaść tłumaczenie naszego zwy
cięstwa przyczynami irracjonalnemi. Po
częto wówczas z powodów politycznych snuć legendy o autorstwie planu bitwy warszawskiej, legendy, obmyślone w ta
ki sposób, aby nie było w nich miejsca na pracę Wodza Naczelnego. Istniały próby wymazania z kart historji • de
cydującego okresu naszej wojny
— pracy Józefa Piłsudskiego, potężnego, granic możliwości lud
zkich dosięgającego wysiłku jego woli.
Różne wysuwano nazwiska na czoło za
sługi dziejowej, wieńcami chwały stro
jono głowy polskich i obcych generałów omijano tylko starannie tego, którego myśl i charakter wytrzymały najcięższy kryzys odwrotu i zrodziły koncepcję rozstrzygającego uderzenia.
Cała ta nieprzemyślana, na krótką metę obliczona robota, już się rozwiała.
Jedni wycofali się z niej, gdy w ich u- myslach zwyciężyło wreszcie poczucie godności narodowej, innych przekonała wymowa ogłoszonych źródeł i materja- łów historycznych. Od kilku lat niema już w Polsce sporów na temat autorstwa planu bitwy sierpniowej. Ostatnie nie
zdarne próby na ten temat, uczynione przez część prasy partyjnej w roku 1930 z okazji 10 rocznicy zwycięstwa, zostały przygwożdżone i raz na zawsze ośmiesza ne. Nastała już w Polsce atmosfera, ze
zwalająca na suche, całkowicie objek- tywne przedstawienie historji zdarzeń, cełem utrwalenia ich w umysłach ogółu, jako faktycznego stanu rzeczy, którego z jakichkolwiek ubocznych pobudek kwe- stjonować niewolno.
Kampanję 1920 roku poprzedziły t.
zw. rokowania borysowskie. Celem ich ze strony polityki sowieckiej było 1) dopro
wadzenie do izolacji politycznej Polski w Europie. 2) doprowadzenie do zawie
szenia broni celem zyskania na czasie w przygotowaniu rozstrzygającego najazdu na Polskę.
Pierwszy cel polityka sowiecka nao- gół osiągnęła. Drugi, zbyt przejrzysty zwłaszcza wobec posiadanych przez do
wództwo polskie wiadomości o przygo
towaniach do ofensywy został odkryty i
udaremniony. Celem uprzedzenia na
jazdu, arm ja polska podjęła na wiosnę 1920 roku działania zaczepne na froncie ukraińskim. Akcji wojennej towarzyszy
ła koncepcja polityczna stworzenia państwa ukraińskiego, którego istnienie osłabiłoby Rosję i zabezpieczyło Polskę od wschodu.
W trakcie zwycięskiego rozwoju o- fensywy ukraińskiej nadeszły wiadomo
ści o koncentracji głównych sił rosyj
skich naprzeciw naszego frontu północ
nego, w t. zw. bramie smoleńskiej. Pierw sze, dywersyjne uderzenie armji rosyj
skiej zostało odparte przez naszą kontr
ofensywę majową. Nagle, w początkach czerwca 1920 świeżo przez dowództwo sowieckie wprowadzone nowe narzędzie wojny, armja konna Budiennego, przeła
muje się przez front polski na Ukrainie i wychodzi na jego tyły. Zaskoczone psy
chicznie dowództwa nakazują odwrót, wykonywany jednak w porządku. Zała
manie psychiczne udziela się jednak rów nież frontowi północnemu, to też roz
winięte tutaj w początkach lipca główne uderzenie czterech armji rosyjskich za
stoje uwieńczone powodzeniem, a od
wrót polski posiada chwilami cechy pa
niki. Przedsiębrane przez Naczelne Do
wództwo próby uzyskania swobody, ce
Hitlerowcy przekroczyli granice Szwajcarii
B E R N . O d d z i a ł u m u n d u r o w a n y c h
hitlerowców przeszedł granicę niemiecko szwajcarską pod Bazyleą i wkroczył na terytorjum Szwajcarji do miejscowości
A g s t W i h l e n , g d z i e h i t l e r o w c y p r z e p r o
Regularne szkolenie wojskowych
N ie m c y d o w o jn y
LONDYN. „ M a n c h e s t e r G u a r - d i a n “ p o d a j e c i e k a w e s z c z e g ó ł y o r e - g u l a r n e m s z k o l e n i u w o j s k o w e m „ b r u n a t n y c h k o s z u l 4 * , c z ł o n k ó w S t a h l h e l - m u i o r g a n i z a c j i z n a n e j p o d n a z w ą
„ T ł i g l i c h e S c h u t z h i l f e '4 . Ć w i c z e n i a t e o d b y w a j ą s i ę w n a j w i ę k s z e j t a j e m n i c y . J e d n a k ż e n a p o d s t a w i e t e g o , c o p r z e d o s t a j e s i ę g d z i e n i e g d z i e d o w i a d o m o ś c i p u b l i c z n e j m o ż n a s t w i e r d z i ć , ż e o b e c n i e s t w a r z a s i ę r e g u l a r n e k a d r y a r m j i n i e m i e c k i e j , k t ó r e j u ż d z i s i a j z n a c z n i e p r z e k r a c z a j ą s i ł y d o z w o l o n e p r z e z t r a k t a t w e r s a l s k i . W m i e j s c o w o ś c i K r e c k o w k o ł o S z c z e c i n a o d b y w a j ą s i ę p o d n a d z o r e m o -
lem przejścia do kontrofensywy na iron cie północnym, nie odnoszą, mimo przej
ściowych sukcesów (bitwa pod Bere- steczkiem), pożądanego wyniku.
W pierwszych dniach sierpnia upada na skutek utraty Brześcia, gdzie dowo
dził gen. Sikorski, koncepcja uderzenia z obszaru tej twierdzy w kierunku pół
nocnym na skrzydło i tyły bijących się nad Narwią armij sowieckich. Wówczas to, w nocy 6 sierpnia, opracowuje Mar
szałek Piłsudski decyzję cofnięcia całe
go frontu nad W isłę i przygotowania w widiach W isły i Wieprza grupy manew
rowej, którą zaczai do rozstrzygającego skoku. Rozkazy, wydane w dniach następ nych, przy czynnej już i pełnej inicjaty
wy współpracy szefa sztabu, gen. Roz
wadowskiego, decyzję tę rozwijają, w zapełniają i precyzują, ale także pod niektóremi względami zniekształcają. U- trzymała się jednak myśl zasadnicza Na czelnego Wodza — uderzenia głównego z południa na północ, z nad Wieprza ku granicy pruskiej, na skrzydło i tyły fron tu sowieckiego. Odcinek: Karczew — Warszawa — Modlin — W kr a miał ze strategicznego punktu widzenia zadanie obronne, zadanie ściągnięcia na siebie i związania głównych sił rosyjskich, zada
nie wygrania na czasie.
Plan powiódł się w zupełności. Roz
poczęte dn. 13 sierpnia uderzenie trzech armij sowieckich na odcinek warszawski (1 armja) i modliński (V armja), spowo
dowało w dniu następnym dramatyczny kryzys, opanowany jednak dn. 15 sierp
nia, który był dniem kulminacyjnych wy
sitków frontu północnego. Nazajutrz wy- polskie warunki pokoju .
w a d z a l i rewizją w domu dozorcy miej
scowej elektrowni. H i t l e r o w c y p o s ą d z a l i t e g o d o z o r c ę o d z i a ł a l n o ś ć k o m u n i s t y c z n ą .
r e z e r w y 2 - m i e s i ę c z n e ć w i c z e - f i c e r ó i w
n i a . S z t u r m o w c y o t r z y m u j ą m u n d u r y , k a r a b i n y , h e ł m y s t a l o w e o r a z n a k a ż d e 1 5 l u d z i k a r a b i n m a s z y n o w y . P o d o b n e k u r s y o d b y w a j ą s i ę w i n n y c h c z ę ś c i a c h N i e m i e c , j a k n p . w M u n z i n g e n k o l o U l m , g d z i e w l i p c u t y s i ą c l u d z i s z k o l i ł o s i ę w s t r z e l a n i u z k a r a b i n ó w m a s z y i n o w i y c h . T e g o r o c z n e m a n e w r y w o j s k o w e o d w o ł a n o j a k o b y z e w z g l ę d ó w o s z c z ę d n o ś c i o w y c h . P r a w d z i w ą p r z y c z y n ą j e s t j e d n a k t o , ż e f u n d u s z e w o j s k o w e z u ż y t o n a c e l e p r z y s p o s o b i o n a w o j s k o w e g o o d d z i a ł ó w s z t u r m o w y c h .
ruszył zaczajony za Wieprzem Front Środkowy (IV i część III armji) pod oso- bistem dowództwem Naczelnego Wodza.
Pojawienie się nowych sił polskich na skrzydle atakującego Warszawę rosyj
skiego frontu zachodniego, zaskoczyło w zupełności dowództwo sowieckie. Dnia 11 sierpnia, gdy lawina, prowadzona przez Marszałka Piłsudskiego, dosięga lewego skrzydła X V Z armji sowieckiej, Tuchaczewski, dowódca frontu zachod
niego, wydaje rozkazy do odwrotu. Od
wrót ten przemienia się w paniczną i bez ładną ucieczkę, w czasie której cała czwarta i część 15-ej armji sowieckiej, wraz z korpusem konnym Gaya, zostają przez oddziały Frontu Środkowego od
cięte, pobite i zmuszone do szukania ra
tunku w przejściu na terytorjum Prus Wschodnich.
Zwycięstwo nad Wisłą było całkowi
te. Wynikając z koncepcji śmiałej i pro
stej, prowadzone pewną ręką Naczelnego Wodza, przyniosło nietylko wycofanie się Rosjan, lecz ich kompletną klęskę.
Porównywano je z Marną, lecz miało ono swój własny, oryginalny styl, w ni- czem nie przypominający bitwy, podczas której Francuzom udało się wprawdzie powstrzymać, a nawet odeprzeć najazd niemiecki, nie udało się jednak rozgro
mić nieprzyjaciela. Po bitwie nad Wisłą Sowiety musiały przeciwko Polsce wy
stawić nową armję, a gdy i ta została pobiła w pamiętnej operacji nadniemeń- skiej we wrześniu 1920 r., Rosji nie po
zostało nic innego jak zrezygnować z zamiarów zdobywczych i zgodzić się na
d n . 1 1 s i e r p n i a W a r s z a w i e w y - r a t y f i k a c y j n y c h R z e c z y p o s p o l i t ą
Wymiana dokumentów^
ratyfikacyjnych umowy o ubezpie czeniu społecznem.
WARSZAWA. W
1 9 3 3 r . n a s t ą p i ł a w m i a n a d o k u m e n t ó w I u m o w y p o m i ę d z y
■ P o l s k ą a R z e s z ą N i e m i e c k ą o u b e z p i e c z e n i u s p o ł e c z n e m , p o d p i s a n e j r w B e r l i n i e w d n . 1 1 c z e r w c a 1 9 3 1 r .
U m o w a o u b e z p i e c z e n i u s p o ł e c z n e m z a w a r t a w w y n i k u d ł u g o l e t n i c h r o k o w a ń m i ę d z y R z ą d e m p o l s k i m i n i e m i e c k i m a n o r m u j ą c a w y c z e r p u j ą c o o g ó ł s p r a w , z w i ą z a n y c h z w y k o r z y s t a n i e m p r z e z o b y w a t e l i j e d n e g o p a ń s t w a ś w i a d c z e ń w s z y s t k i c h d z i a ł ó w u b e z p i e c z e ń s p o ł e c z n y c h p a ń - t s t w a d r u g i e g o , w e j d z i e w ż y c i e w
d n . 1 w r z e ś n i a b r .
B l i ż s z e i n f o r m a c j e c o d o u r e g u l o w a n i a w u m o w i e p o w y ż s z e j u p r a w n i e ń o b y w a t e l i p o l s k i c h w o b e c u b e z p i e c z e ń s p o ł e c z n y c h n i e m i e c k i c h p o - ( d a M i n . O p i e k i S p o i , w b l i s k i m t e r
m i n i e d o w i a d o m o ś c i p u b l i c z n e j w 4 d r o d z e o s o b n y c h k o m u n i k a t ó w p r a s o w y c h .
--- Nr. 95 '■ — „GŁOS WĄBRZESKI*4 ■... ■" ..."= Str. 2 --- -
Wycofane znaczki
RQPONMLKJIHGFEDCBA P oczta nasza w ypuszcza coraz to jakiś now y znaczek pocztow y. T aka ro z
m aitość nikom u nie przeszkadza, ale za- to uciążliw e jest co innego: w ycofyw a
nie znaczków z obiegu. W roku bieżą
cym ilość tych znaczków już w ycofanych jest bardzo duża, a że publiczność o ich w ycofaniu jest
niedostatecznie poinformowana,
przekonać się o tern m ożna na poczcie.
O głoszenie o w ycofaniu znaczków w dzienniku urzędow ym , którego nie dosta- je d o rąk szeroka publiczność, w ydaj e się niedość trafnem załatw ieniem sp ra
w y. —
Z naczki w ycofane, naklejone na li
stach,
godłem pąństw a i w reszcie znaczek na
nie liczą się.
P oczta k ażd y list z takim znaczkiem uw aża za niefrankow any i dolicza, prócz norm alnej opłaty, jeszcze dw ukrotną karę. P oczta na tern zarabia, to fakt, ale niedobrze jest, gdy obyw atel nie jest przekonany o słuszności tego załatw ie
nia. T erm in w ym iany znaczków na now e już naogół m inął i w rękach obyw ateli zo stały już tylko bezw artościow e p a
pierki, choć płacili przecież za nie „ży
w ą gotów ką".
Jak a jest ilość w ycofanych znacz
ków , zaśw iadczy poniżej podane w yli
czenie, k tó re podajem y do w iadom ości naszych czytelników aby się „nie sp a
rzy li" n ak lejając je na przesyłki pocz
tow e. —
A w ięc straciły już w artość: znaczek na 25 gr, z w idokiem O strej B ram y, 20 gr. z w idokiem żaglów ki na m orzu na 1, 2,-3, 10 i 15 gr. z w idokiem portu gdańskiego, 5 gr. z ratuszem w P ozna
niu, 10 gr. z w idokiem pl. Z anikow ego, 15 gr. z w idokiem W aw elu, 2 gr. z w i
zerunkiem k ró la S obieskiego, 3 gr. z pl.
Z am kow ym , 40 gr. z S zopenem (niebies
kaw y), 20 gr. z M arszałkiem P iłsudskim , 20 gr. z P rez. M ościckim , 10, 25 i 40 gr.
z gen. K aczkow skim , 20 gr. ze S łow ac
kim , 25 gr. z M arsz. P iłsudskim , 25 gr.
z gen. B em em , 1, 2 i 3 gr. (lotnicze) z sam olotem ; 25 gr. z w idokiem posągu Ś w iatow ida, 45 gr. z żaglow cem n a m o
rzu, 30 gr. z pom nikiem Jan a S obieskie
go, 1, 2, 3, 5, 10, 15, 20 30 i 50 gr. z
Jak w idzim y ilość znaczków w yco
fanych w “tym roku, jest duża.
Z astanaw ia fak w ycofania znaczków tera5 p alacza, szo fera, m aszy n isty , cieśli, k u - z podobizną króla S obieskiego ak u rat w
1 zł. z podobizną b. prezydenta W oj-1roku jubileuszow ym 250-lecia odsieczy
C iechow skiego. w iedeńskiej.
| • Termin zgłaszania
podań o przylocie do Marynarki Wojennej
K iero w n ictw o M aryn ark i W o jen n ej o- g łasza, że P an M in ister S p raw W o jsk o w y ch ro zp o rząd zen iem z d n ia 25 lipca 1955 r. za N r. 1511/O rg. p rzed łu ży ł n a teren ie O . K . I, V i V III term in zg łaszan ia p o d ań o p rzy jęcie do M ary n ark i W o jen , w ch arak terze o ch o t n ik ó w , do d n ia 51 sierp n ia 1955 ro k u .
W aru n k i k an d y d ow an ia do słu żb y o- ch o tn iczej w M ary n arce W o jen n ej p o zo sta- ją b ez zm ian , to jest p o d ania do P . K . U . m o
Narząd Główny Związku Towarzystw
■■ Kupieckich na Pomorzu obraduje nad zjazdem ogólno-kupieckim
| W C en trali Z w iązku odbyło się zw ykłe m ie
sięczne zebranie Z arządu G łów nego przy u d zia
le 12 członków oraz D yrekcji Z w iązku. O b ra
dom przew odniczył P rezes Z w iązku p. T adeusz
M archlew ski. w
T em atem o b rad było u stalen ie program u W alnego Z ebrania D elegatów oraz K ongresu K upieckiego, k tó re m ają się odbyć 24 w rześnia br. w T oruniu. P o dłuższej d y sk u sji uzgodniono cały program w szczegółach oraz rozdzielono referaty , przyczem poszczególnym referentom dostarczone będą jeszcze te m aterjały, którem i ro zpo rząd za C en trala. P rzew idziane są 4 refe
raty , obejm ujące m niejw ięcej cało k ształt spraw w tej chw ili kupiectw o interesujących.
D o ich w ygłoszenia uproszeni zo stali pp.
W iceprezes N aczelnej R ady B R U N , D y rek to r Izby P rzem ysłow o-H andlow ej M gr. P raw K R U P S K I, D y rek to r Z w iązku T ow arzystw K upieckich w P oznaniu S IK O R S K I, S yndyk T ow arzystw a
g ą w n o sić k an d y d aci u ro d zen i w latach : 1915, 1914 i 1915, k tó rzy :
a) p o siad ają w y k ształcen ie co n ajm n iej 7 o d d ziałó w 7 -k laso w ej szk o ły p o w szech n ej, w zg lęd n ie 5 k lasy szk o ły śred niej o g ó ln o
k ształcącej, lu b 4. 5 alb o 6 o d d ziałó w szk o ły p o w szech n ej, o raz o d p o w ied n ią ilo ść k las szk o ły zaw od o w ej n iższeg o ty p u , ró w n ają
cej się w su m ie 7-m iu o d d ziało m . P ierw szeń stw o m ają k an dy d aci, p o siad ający też p ew n ą
K upców C hrześcijański w T oruniu M E R D A S oraz P rezes Z w iązku T A D E U S Z M A R C H L E W S K I. W przeddzień obrad głów nych odbędzie się nadzw yczajne posiedzenie N aczelnej R ady Z rzeszeń K upiectw a P olskiego pod przew odni
ctw em P rezesa p. H E R S E G O . G ospodarz Z ja
zdu — T ow arzystw o K upców C hrześcijańskich zareferow ało przez specjalnego d eleg ata p.
H E R D A S A stan organizacji zjazd u na m iejscu.
P ostanow iono w ezw ać T ow arzystw a do m aso
w ych w ycieczek i zap o d an ia przypuszczalnej cyfry uczestników , pragnących korzystać z k w a
ter. —
W dalszym ciągu przedyskutow ano w sensie pozytyw nym m a ter jały do rezolucyj zjazdow ych m . i. do rezolucji, dającej w yraz gotow ość k u piectw a pom orskiego do w spółpracy z R ządem nad rozw iązaniem palących zagadnień gospodar
czych K raju, ażeby w spólnem i siłam i jak n ajp rę- dzej uzdrow ić i znorm alizow ać życie gospodar-
p rak ty k ę, u d o w o d n io n ą o d p o w ied n iem i św ia
d ectw am i, w n astęp u jący ch zaw o d ach : k o w alskim , ślu sarsk im , elek try k arsk im , m o n -
ch arza, m ary n arza.
I
b) Z łożą zo b o w iązan ia d o o d b y cia d w u letn iej słu żb y n ad term in o w ej w M ary narce W o jen n ej.P rzy jęcie o ch o tn ik a do słu żb y w o jsk o
w ej w M ary n arce W o jen n ej u w aru n k o w an e jest p o za p o siad an iem o d p o w iedn ich k w ali- fik acy j m o ralny ch i fizy czn y ch — w y n ik iem d o d atk o w y ch b ad ań sp ecjaln y ch w K ad rze F lo ty lu b F lo ty lli.
W zw iązk u z p o w y ższem , k an d y d aci do słu żb y o ch o tn iczej w M ary n arce W o jen n ej n a teren ie O . K . N r. I, V i V III w in n i n ie
zw ło czn ie zasięg n ąć szczeg ó ło w y ch in fo r- m acy j w sw o ich P . K . U . o w aru n k ach słu ż
b y o ch o tn iczej w M ary n arce W o jen n ej, o raz o p o trzeb n y ch d o k u m en tach , k tó re n ależy d o łączy ć do p o d ań .
P o d ania n ależy zło ży ć d o P . K . U . w n ie
p rzek raczaln ym term in ie do d n ia 51 sierp n ia 1955 r.
cze i zapew nić b y t kupca i w ten sposób sp eł
nić tę rolę, jak a p rzy p ad a w u d ziale handlow i w ogóle, a kupiectw u pom orskiem u w szczegól
ności. —
TYFUS.
BERLIN. W sch ro n isk u d la sta r
có w w H all 64 o so b y zach o ro w ały n a n a ty fu s b rzu szn y . Jed en z ch o ry ch izm arł. E p id em ja zaw leczo n a zo stała p rzez n o w o zaan g ażo w an y ch czło n k ó w p erso n elu słu żb o w eg o .
Myjcie owoce i jarzyny, spożywane
na surowo!
Tajemnlea Grobowca
POWIEŚĆ SENSACYJNA.
(Z F R A N C U S K IE G O ).
26) T O M I.
Ś w ietn ie sk o ń czy łem n au k i, ale zaczerp n ą
w szy n ie zaczerp n ąłem cn o ty , i o w szem , w m ia
rę jak iem p rzech o d ził z d ziecięctw a d o w iek u m ło d zień czeg o , m o je złe in sty n k ty co raz w ięcej się ro zw ijały .
D o szed łszy d o lat d w u d ziestu — m ó w ił d a
lej M au ry cy — u w ażałem u czciw o ść jak o o szu stw o , zn ajd o w ałem , że celem ży cia lu d zk ieg o jest jed n o : u żyw anie, i że w szy stk ie sp o so b y są p ra w e, b y leb y ty lko ten cel o siąg n ąć. T ak ie b y ło m o je p rzek o n an ie i tak ie je st jeszcze. W y ch o
d ząc z k o leg ju m , u jrzałem się b ez w ęd zid ła, p a
n em sw ej o so b y .
K o b ieta, zastęp u jąca m i m atk ę, ty le się ty lk o m n ą zajm o w ała, że od czasu d o czasu w ręczała m i d ro b n e k w o tk i.
N ie b y łem ty le n aiw n y m , ab y szu kać w p o w ażn ej p racy b rak u jący ch m i śro d k ó w ! R zu ci
łem się w ży cie p rzy g ó d i k o rzy stałem ze w szy stk ich szczęśliw y ch w y p ad k ó w , zo stałem g ra
czem i g raczem szczęśliw y m , u m iejąc p rzy p o m o cy zręczn o ści zm u sić szczęście, ab y m i b y ło p rzy ch yln e, sk o ro się o d em n ie o d w racało .
T y m sp o so b em ży łem ja k m i się zd arzy ło , częściej źle n iż d o b rze, ale p o w tarzałem so b ie n ie
u stan n ie: T ak ie sp o so b y to n ęd za! G ard zę sam so b ą m y śląc, że jed n a n iezręczno ść z m o jej stro n y b y łab y d o stateczn ą, ab y m n ie staw ić p rzed p o licją p o p raw czą, a w ted y b y łb y m zg u b io n y . T rzeb ab y zn aleźć ja k ą w ielk ą o p erację, k tó ra- b y m n ie o d razu zb o g aciła.
A liczy łem n a p rzy p ad ek . T en p rzy szed ł m i z p o m o cą staw iając m n ie n a tro p ie tajem n icy , k tó rej w y m acie zaw d zięczać m ajątek .
A żeb y p o siąść tę tajem n icę, trzeb a b y ło p o św ięcić m ężczy zn ę i k o b ietę; n ie w ah ałem się...
ty lk o p rzed sięw ziąłem o stro żn ości, ab y p o za so
b ą n ie p o zo staw ić żad n ej w sk azó w k i, k tó rab y na m ó j ślad m o g ła n ap ro w ad zić o g aró w p o licy jn y ch .
N iep o d o b ień stw em jest, sły szy cie p an o w ie, n iep o d o b ień stw em , o d g ad n ąć sp raw ę p o d w ó jn eg o m o rd erstw a, k tó reg o tajem n icze o k o liczn o ści ju tro o b u d zą ciek aw o ść całeg o św iata.
P o m im o w szelk ich u siło w ań , n ik t n ig d y n ie o d g ad n ie k rw aw ej zag ad k i.
T eraz m n ie zn acie p an o w ie tak d o b rze, ja k ja zn am sam sieb ie, p o n iew aż zd jąłem z tw arzy m ask ę.
Z ająłem m iejsce w y słan n ik a n ad zw y czajn e
go, p rzy b y łeg o z L o n d y n u , sp rzątn ięteg o p rzeze- m n ie i p rzy no szę w am n o ty , k tó re m iał w ręczy ć n a d w o rcu k o lei P ó łn o cn ej p an u Ju lju szo w i T h er- m is z B ru k seli.
— O tó ż d lateg o tu p rzy cho d zę.
M au rycy zam ilk ł.
V erd ier n ie b ez o słu p ien ia słu ch ał teg o m ło
d zień ca, k tó reg o cy n izm p rzew y ższał w szelk ie p raw d o p o d o b ień stw o i k tó ry o p o p ełn io n em p rzez sieb ie p o d w ó jn em m o rd erstw ie m ó w ił tak , jak - g d y b y o n ajzw y czajn iejszej rzeczy.
L artig n es p atrzał n a M au ry ceg o z n iezm ier
n ą ciek aw o ścią.
U znaiw ał on, że fizjo g n o m ja teg o b an d y ty p a
ry sk ieg o , n iep oszlak o w an ie eleg an ck a, p rześlicz
ne ry sy , łag o d n y w zro k , głos d źw ięczn y i g ład k ie o b ejście, b y ły d ziw n ie p o ciąg ające.
W szy stk o w n im m iało p o w ab , n aw et ten cy nizm , k tó rem u się d ziw ił fałszy w y k siąd z M erry s.
W id ział o n w M au ry cy m n ie zw yk łeg o zb ro d n iarza, lecz n iejak o g en ju sza w y stęp k u , k tó reg o zad ziw iająca zd o ln o ść m iała zro d zić cu d a.
— K tó ż p an a n ap ro w ad ził n a tro p n aszej ta
jem n icy ? — zap y tał.
— Z araz to p an o m w y tło m aczę, jeżeli chce- cie — o d p o w ied ział m ło d zien iec — lecz p rzed e- w szy stk iem m u szę w am d ać sp raw ę z p ap ieró w zn alezio n y ch p rzezem n ie w cy m bo rju m g ro b o w ca K u raw iew ó w , d zięk i k tó ry m d o w ied ziałem się
o ad resie p an a Ju lju sza T h erm is; z p ap ieró w ja k ie m iała p rzy so b ie w y słan a p rzez w as k o b ieta i n areszcie z d alek o w ażniejszy ch , k tó re p o ch w y ciłem w y słań co w i lo n d y ń sk iem u .
— P ró cz teg o w in ien em w am zw rot sto ty się
cy fran k ó w w b iletach b an k n o to w y ch , k tó re m ia
ły b y ć zło żo n e w g ro b o w cu d la p an a T h erm is....
O to są....
I M au ry cy w y d o stał z k ieszen i sw ego p alta p ak iet b an k n o tó w , k tó ry p o ło ży ł n a sto le.
L artg n es i V erd ier w p ad ali w co raz w ięk sze zd u m ien ie.
— A teraz — ciąg n ął d alej m ło dzien iec — w y jm u jąc p ap iery z tek i — oto są w asze n o ty:
— P ierw sza: T a k tó rą p an T h erm is ad reso
w ał „P ięć d ru g iem u ".
— D ru g a: N o ta „P ięć d ru g ieg o , k tó ry m je st n ie k to in n y , ty lk o k siąd z M ery s — rzek ł o d p o w iad ając p an u T h erm is.
M ło d y czło w iek w y d o stając z tek i n o w y p a
p ier, m ó w ił d alej:
— O to jest w ażn y d o k u m en t, n a k tó ry ście o- czek iw ali i k tó ry u sp raw ied liw ia w asz p o b y t w P ary żu . C h ciejcie go p rzeczy tać.
I p o d ał d w o m w sp ó ln ik o m k o p ję testam en tu A rm an d a D h arv ille.
L artign es w ziął ją i p rzeczy tał u w ażn ie, ja k n iem n iej i V erdier, k tó ry się p o ch y lił n ad jeg o ram ieniu i jed n o cześn ie z n im czy tał.
— D w an aście m iljo n ó w , sied em k ro ć sto ty sięcy fran k ó w ! — zaw o łał z o k iem b ły szczącem ch ciw o ścią.
— A ch! M ich ał B rem on t to zd o lny czło w iek ! rzek ł M au ry cy.
— A le n o ty , o k tó ry ch w sp o m in a testam en t!
— zap y tał V erd ier.
— O to je st p ierw sza — o d p o w ied ział m ło
d zien iec p rzed staw iając p p ier fałszy w em u k się
dzu. O d n o si się o n a d o S zy m o n y , n atu raln ej có r
k i W alen ty n y D h arv ille.... P atrz p an .
V erd ier w ziął n o tę i szy b k o ją p rzeczy tał.
(C iąg d alszy n astąp i).