• Nie Znaleziono Wyników

"Sowriemiennaja istoriografija stran tropiczeskoj Afriki. 1960-1980", D. P. Ursu, Moskwa 1983 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Sowriemiennaja istoriografija stran tropiczeskoj Afriki. 1960-1980", D. P. Ursu, Moskwa 1983 : [recenzja]"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Nowak, Bronislaw

"Sowriemiennaja istoriografija stran

tropiczeskoj Afriki. 1960-1980", D. P.

Ursu, Moskwa 1983 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 77/3, 596-603

1986

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

łączył się z niechęcią do n acjo n alizm u i to ta litary zm u . D la W. K uleszy je st to p rze jaw em k o n se rw aty zm u i anachroniczności poglądów m a rsz ałk a, a przecież może tu w chodzić w g rę jego przyw iązanie do n ie k tó ry ch w arto śc i przy sw o jo n y ch w la ­ ta ch lew icow ej m łodości. N ależy tu w spom nieć ta k że o u w a ru n k o w a n ia c h p o lity ­ cznych — ideologia obozu rządzącego m u sia ła stanow ić a lte rn a ty w ę dla n ac jo n a liz­ m u, będącego p odstaw ą d o k try n y p o litycznej najzagorzalszych p rzeciw ników po­ litycznych sanacji. G dy zaczęła u stępow ać nie m a jąc a rac jo n aln e g o podłoża (bo przecież oba u g ru p o w a n ia zajm ow ały podobne stanow isko w kluczow ych s p ra ­ w ac h społecznych) w rogość dw óch obozów, sta ła się m ożliw a rów n ież synteza ich po d staw ideowych.

U tru d n ie n ie m dla czytelnika je st p rz y ję ty przez W. K uleszę sposób cyto w an ia dzieł P iłsudskiego. P o d aje on tylk o tom „P ism ” i n u m e r stro n y , n ie zaznaczając z ja k ie j w ypow iedzi m a rsz ałk a pochodzi cy tat, co uniem ożliw ia uchw y cen ie ko n ­ te k stu . D robnym błędem je st u śm iercen ie w 1941 r. H. Józew skiego (s. 70), k tó ry w rzeczyw istości zm arł dopiero w 1981 r.

Michał Czajka

D. P. U r s u, S o w r ie m ie n n a ja istoriografija stran tropiczeskoj A f r i - ki. 1960— 1980, Izd atielstw o N au k a, M oskw a 1983, s. 263.

P ra c a składa się ze w stęp u , czterech rozdziałów , k ró tk ie g o zakończenia oraz s p i ^ w y k o rz y sta n y ch m a teria łó w arc h iw aln y c h , źródeł i lite ra tu ry . P o siad a ta k ż e indeks osobow y i niew ielkie streszczenie w języku an gielskim . N ależy do rz a d k ie ­ go jeszcze g atu n k u prac histo rio g raficzn y ch pośw ięconych b ad an io m przeszłości p row adzonym w A fry ce tro p ik a ln e j (na po łu d n ie od S ah ary , a le bez R epubliki P o ­ łu d n io w e j A fryki). R adzieckiego badacza in te re s u je dorobek histo ry k ó w tego reg io ­ n u p o w stały w la ta c h 1960-1980. A u to r m a oczyw iście p raw o w yzn aczan ia ra m chronologicznych, ale sk łan ia do d y sk u sji, jeśli ra m y te u za sa d n ia w zględam i obie­ k tyw nym i, m erytorycznym i, a n ie subiek ty w n y m i, np. zakresem w łasn ej ko m p e­ tencji.

N ie ulega kw estii, że ro k 1960 m iał przełom ow e znaczenie w najn o w szy ch dzie­ ja ch C z arn ej A fry k i. Być m oże je st to n a w e t n ajw a żn iejsz a d a ta w całej h isto rii A fryki, a le czy je st rów nież — ja k chce tego U r s u — przełom em w a fry k a ń sk ie j histo rio g ra fii? A u to r nie p rzekonał n as w tej kw estii. P rzeciw nie, zgrom adził w y ­ sta rc z a ją c ą ilość m a te ria łu w skazu jąceg o n a la ta pięćdziesiąte, a ściślej b iorąc n a r o k 1954, jako ro k naro d zin n au k o w e j h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j. W ówczas u k a ­ zała się w P ary żu p ra c a Ch. A. D i o p a („N ations n èg res e t cu ltu re. De l ’a n tiq u ité n eg ro -eg y p tien n e a u x p roblèm es c u ltu re ls de l ’A friq u e N oire d ’a u jo u rd ’h u i”). W y­ w ołała ona polem iki, k tó re nie ucichły do dziś. D ała p oczątek całej szkole histo - rio g ra ficz n ej. J e j pojaw ien ie się było d la afry k a n istó w sygnałem n aro d z in p a r ­ tn e ra a zarazem k o n k u re n ta , sygnałem , że e u ro p e jsk i i a m e ry k a ń sk i m onopol w b a d a n ia c h przeszłości A fry k i może zostać zachw iany a n aw e t zburzony.

N iew ielką w agę m ery to ry czn ą m a ta k że arg u m e n t p rze m aw ia jąc y za ro k iem 1980, zam y k a jąc y m jakoby w ażki e tap k sz tałto w an ia się h isto rio g ra fii w k ra ja c h tro p ik a ln e j A fryki. W tym to ro k u n a M iędzynarodow ym K on g resie H istoryków w B u k areszcie k ilk u uczonych z C zarnej A fry k i w ygłosiło re fe ra ty . Może to mieć pew ną, sym boliczną w artość, aíé przełom u n a pew no n ie oznacza.

A u to r w y k azu je ogrom ny optym izm , gdy sądzi, że n aro d z en ie się n au k o w ej h isto rio g ra fii w m łodych p ań stw ac h tro p ik a ln e j A fry k i oznacza au to m aty cz n y i rew o lu c y jn y przełom w za k resie znajom ości dziejów południow ego są siad a E u ­ ropy. W idzi w ty m fenom enie rem e d iu m n a podstaw ow e b ra k i a fry k a n is ty k i: eu - ro p o cen try zm , dom inację m etodologii bu rżu azy jn y ch , św iadom ą falsy fik a cję a f ry ­

(3)

k a ń sk ie j przeszłości pow odow aną chęcią w yb ielen ia p o lity k i m etropolii kolonial­ n ych itp. Czy rzeczyw iście je st to optym izm uzasadniony? P rzecież n a d a l w iększość h isto ry k ó w urodzonych w tro p ik a ln e j A fryce kształci się zaw odowo w L ondynie, P ary żu , O ksfordzie, n a licznych u n iw e rsy te ta c h am ery k ań sk ich , a ta k że w Mos­ kw ie, P rad ze, B udapeszcie i W arszaw ie. W pływ a to oczyw iście n a ich św iatopogląd, te m a ty k ę badaw czą i stosow aną m etodologię. M inie w ięc jeszcze w iele czasu, za­ n im a fry k a ń sk a h isto rio g ra fia zdoła się w pełni w yem ancypow ać. Z resztą p e rsp e ­ k ty w a ta k a w cale nie cieszy radzieckiego badacza. P rzyszłość w idzi on raczej jako zdecydow ane zw ycięstw o m etodologii m a rk sisto w sk ie j n ad m etodologiam i b u rż u - azyjnym i.

U rsu m a ra c ję gdy tw ie rd z i, że h isto ria je st w y k o rz y sty w an a w w alce ideolo­ gicznej, w ięcej, byw a w te j w alce głów nym orężem . W tro p ik a ln e j A fryce ta w łaś­ n ie fu n k c ja h isto rii była od d aw n a zn an a i w y k o rz y sty w an a a często n ad u ży w an a. Dziś ta k że h isto ria służy w alce ideologicznej i w y d a je się, że U rsu m e docenia w ynik ający ch stą d n eg a ty w n y ch skutków .

A u to r chce w y jaśn ić genezę, e ta p y rozw oju i głów ną p ro b lem aty k ę histo rio ­ g rafii a fry k a ń sk ie j. U przedza czytelnika, że w sw ej an a liz ie będzie się kierow ał „p arty jn o -k laso w y m podejściem do n a u k i'’. B ędzie tro p ił w szelkie p rze jaw y „im ­ p erializm u k u ltu ra ln e g o ”, p rze jaw ia jąc eg o się głów nie w eksporcie do A fry k i id e ­ ologii b u rż u a z y jn e j i m etodologii idealistycznej. C h a ra k te ry z u ją c w spółczesnych h istoryków tro p ik a ln e j A fryki, będzie oceniał n ie tylk o ich dorobek naukow y, po­ dzielane przez nich poglądy filozoficzne i stosow aną m etodologię, lecz ta k że ich poglądy polityczne i ew e n tu a ln ą ew olucję ideow ą (s. 4). T rz eb a przyznać, że za­ łożeń tych a u to r trzy m ał się konsekw entnie. W ięcej, budow ał często pozytyw ne o­ p in ie o h isto ry k ach , k tó ry c h nau k o w e poglądy były dla niego nie do przyjęcia.

U rsu sądzi, że m im o n ie w ą tp liw y c h sukcesów , h isto rio g ra fia a fry k a ń sk a nie je st doceniana przez uczonych z E uropy Z achodniej. Z apew ne m a ra c ję . Nie b a ­ gatelizow ałbym je d n a k w y raźn y ch słabości m łodej h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j, jej w yraźnego często afro ce n try z m u , ułom ności w arsztato w y c h , zd a rzający ch się n ie ­ rzetelności w z b ieran iu m a te ria łó w źródłow ych, n ie w y starcz ające j znajom ości li­ te ra tu ry , czy u b ó stw a w za k resie stosow anych m etod badaw czych.

Rozdział I p rac y z a jm u je się genezą h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j. Z daniem a u ­ to ra p o w sta ła ona w rez u lta c ie syntezy h isto rii p rze d n au k o w ej, o p a rte j n a tra d y c ji, oraz w spółczesnej m etodologii i m etodyki pow szechnie p rz y ję te j w św iatow ej n a ­ uce (s. 15). Rzeczywiście, h isto rio g ra fia a fry k a ń sk a w iele zaw dzięcza tra d y c ji u s t­ nej. Co je d n ak a u to r rozum ie pod pojęciem w spółczesnej m etodologii pow szechnie p rz y ję te j w św iecie? Czym je st h isto rio g rafia a fry k a ń sk a : syntezą neopozytyw izm u i tra d y c ji u stn e j, czy też m ark sizm u i tra d y c ji u stn e j? W in n ej części sw ej p rac y U rsu w ykazu je, że w h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j da się w yodrębnić k ilk a n u rtó w op arty ch na o dm iennych założeniach m etodologicznych. S łuszniejszy byłby zatem pogląd, że w spółczesna h isto rio g rafia a fry k a ń sk a je s t sw oistą syntezą tr a d y c ji u s t­ nej oraz różnych fu n k cjo n u ją c y c h a k tu a ln ie w n au c e św iato w ej m etodologii i m e­ todyk.

A u to r w iele i zajm u jąco pisze o tra d y c ji u stn e j. N iew iele się ona różni w sw ej istocie od „ d w o rsk ie j” h isto rii w spółczesnej, u p ra w ia n e j przez n ie k tó ry ch „ b a d a­ czy”. J e d n a i d ru g a in te rp re tu ją przeszłość zgodnie z in te re sa m i i św iatopoglą­ dem g ru p sp raw u ją cy c h w ładzę. N iegdyś w ład cy u trzy m y w a li n a sw ym dw orze griotów , dziś w ładza m a do dyspozycji zastępy w pełni oddanych „dw orskich h i­ sto ry k ó w ”. F a k t ich podm iotow ej zależności p row adzi do u w a ru n k o w a ń p rze d ­ m iotow ych. W w ielu społeczeństw ach tra d y c ja u stn a , czyli „przed n au k o w a h isto ria ” byw a dostępna w yłącznie d la w ybranych.

(4)

Istn ie je w iele p ró b k la sy fik ac ji a fry k a ń sk ie j tra d y c ji u stn e j, ale żadna w p e ł­ ni nie zadow ala badaczy. T ru d n o się dziwić, je st to zadanie w cale nie m niejsze niż k la sy fik a c ja całego dorobku ludzkości w za k resie p iśm iennictw a. D zięki tra d y ­

cji u stn e j, h isto ria była i je st ciągle obecna w m yśli społecznej m ieszkańców C zarnej A fryki. T ru d n o w ięc nazw ać A fry k ę k o n ty n e n tem bez historii. P rzeciw nie, w A fryce h isto ria o dgryw ała zaw sze rolę pow ażniejszą niż gdzie indziej. N auko­ w a in te rp re ta c ja tra d y c ji u stn e j je st zadaniem skom plikow anym , bow iem w tym specyficznym źródle nie m a rozdziału m iędzy fa k ta m i i ich in te rp re ta c ją . To w łaśn ie o ra z sposób p rze k azy w a n ia tra d y c ji u stn e j z pokolenia n a pokolenie stw a ­ rzało w iele okazji do pow ażnych zniek ształceń obrazu przeszłości.

U rsu p o d k reśla, że „istn ieje zasadnicza rozbieżność m iędzy tym ja k n arody a fry k a ń sk ie p o jm u ją w łasn ą h istorię, a tym , ja k ją ocenia w spółczesna n a u k a ” <s. 29). G rozi to pow ażnym i n astęp stw a m i. W społeczeństw ie m oże dojść do ró w n o ­ ległego i ko n k u ren cy jn eg o fu n k cjo n o w a n ia dw óch w e rsji h istorii: tra d y c ji u stn e j oraz h isto rii oficjaln ej, n aukow ej. W ypadki ta k ie i to w cale liczne zn an e są ba­ daczom , nie tylko z te re n u A fryki. T ra d y cja, a raczej społeczeństw o tw orzące t r a ­ dycję, w y b ie ra z w łasn ej przeszłości fa k ty , k tó re zasługują n a m iejsce w h istorii i e lim in u je w szystko co tra c i ak tu aln o ść a przez to sta je się zbędne. ,.W efekcie — ja k p isał V a n s i n a pow ołując się n a zdanie swego a fry k ań sk ieg o in fo rm a to ra — p ra w d a w d aw nych p rzek azach podlega zm ianom . Co daw n iej było praw dziw e, później m oże stać się fałszy w y m ” (cyt. za recenzow aną pracą, s. 30).

D rugim źródłem , z którego w yrosła w spółczesna h isto rio g ra fia afry k a ń sk a , była „p rzed n au k o w a h istoria pisan a", ja k ą u p raw ia n o już przed w iekam i. U rsu w yróżnia d w a ośrodki afry k ań sk ieg o p iśm ien n ictw a historycznego: S u d an Z a ­ chodni oraz Etiopię. D odaje potem do nich trzeci: w ybrzeże A fry k i W schodniej. W ydaje się, że nie docenia on należycie piśm ien n ictw a sw ahili. T ru d n o dociec, ja ­ kie są tego pow ody, ty m b ard z iej że h isto rio g ra fia rad z iec k a m a znaczne suKcesy w b ad a n ia ch n ad d ziejam i cyw ilizacji sw ahili. H isto ria pisan a nie w y p a rła h isto ­ r ii przek azy w an ej przez tra d y c ję u stn ą n a w e t w Etiopii, gdzie p iśm iennictw o było n a jsiln ie j rozw inięte. Przeciw nie, w w ielu w y p ad k a ch au to rz y k ro n ik , czy innych dzieł historycznych w ręcz w sp ie ra li sw oje w yw ody tra d y c ją . D la odległej p rz e ­ szłości była ona dla nich często jed y n y m źródłem wiedzy.

I n te re s u ją c e są ro zw ażania U rsu n a te m a t różnic m iędzy h isto rią tra d y c y jn ą — p rz e d n au k o w ą a h isto rią naukow ą. T ra d y c ja tłum aczy w y d arze n ia in g e re n cją sił zew nętrznych (bosjęich), h isto ria n a b ie ra przeto c h a ra k te ru m itycznego, o ra k u - je w n ie j pow iązań m iędzy nagro m ad zo n y m i fa k ta m i a ich in te rp re ta c ją . W ydaje się, że słuszniejszą byłaby nieco in n a o b se rw ac ja : in te rp re ta c ja w y stę p u je w t r a ­ dycji u stn e j, często n aw e t w n ad m iarze, tłum aczy fak ty , tylk o że tłu m aczen ie to je st dla w spółczesnej n a u k i nie do p rzyjęcia. H isto rię tra d y c y jn ą cech u je b ra k p rze k o n an ia o ciągłym postępie społeczeństw a ludzkiego. Z m iany, ru ch , n ie m a ją tu c h a ra k te ru w stępującego, ale kołow y. W efekcie „rozw ój” n a b ie ra p ię tn a cy- kliczności. D odać by m ożna, że poglądy ta k ie spotykam y nie ty lko w śród a f ry ­ k ań sk ich trad y c jo n alistó w . Ś w iatopogląd, ja k i prop o n u je tra d y c ja a fry k a ń sk a , nie p osiada cech jednolitego system u. H istoryzm p rze p lata się w tra d y c ji z epickim ro zum ieniem św iata, założyciele p ań stw u ra s ta ją do ra n g i herosów . H isto ria t r a ­ d ycyjna zm ierza w y ra źn ie w stro n ę ideologii („ideologicznej n a d b u d o w y ”). W resz­ cie dla tr a d y c ji sw oisty jest b ra k au to re flek sji.

D rugi i n ajo b szern iejszy rozdział p rac y pośw ięcił U rsu ro li h isto rii w w alce ideologicznej toczącej się w A fryce tro p ik a ln e j. J e s t w nim sporo zajm ującego m a teria łu , ale a u to r przy w iązu je ch y b a zbyt w iele w agi do te j kw estii. H isto ria najn o w sza często p rz e sta je być n a u k ą i z tego też pow odu n ie za słu g u je na ta k szeroką, h isto rio g raficzn ą reflek sję. P odzielam y w te j m a te rii stanow isko J. T o ­

(5)

3/199): „H istoryk może w ypow iadać się o ok resach w zględnie zam kniętych. Inaczej sta je się k ro n ik arze m , albo p o litykiem a nie historykiem . O b arczanie w ięc h isto rii nauczaniem o czasach bieżących je st pod ry w an iem zau fan ia do h isto rii jako n a u ­ ki. A nalizą w spółczesności niech się zajm ie politologia”. R adziecki badacz zgro­ m adził ogrom ną liczbę fak tó w w sp ie ra jąc y ch te n pogląd, a le w yciąg n ął z nich o d ­ m ienne w nioski. Jego bow iem zdaniem , zastosow anie tw órczej i nauk o w ej m eto ­ dologii m ark sizm u p o tra fi u chronić h isto ry k a przed p u ła p k am i, ja k ie zastaw ia n a niego współczesność.

A u to r zadał sobie w iele tr u d u by przed staw ić zad an ia i obow iązki, ja k ie s ta ­ w ia ją przed h isto rią przyw ódcy afry k ań sc y , p a rtie polityczne i ru ch y narodow o­ -w yzw oleńcze. Często w ym agało to od niego długich i żm udnych poszukiw ań a r ­ chiw alnych. Zm ienność sy tu a c ji politycznej w A fryce sp ra w iła jed n ak , że w iele tego ty p u m a te ria łu stało się „h istorycznym ”, zanim zostal on opublikow any.

W iele uw agi pośw ięcił U rsu p ropagandzie h istorycznej w środkach m asow ego p rzekazu. „W k ra ja c h ro zw ija jąc y ch się na drodze k ap italisty c zn e j, p u b lik a cje h istoryczne p rz e d sta w ia ją przeszłość w sposób te n d en c y jn y , p ro p a g u ją n ac jo n a li­ styczne idee a fro ce n try z m u i jako reg u ła zn iek ształcają i fałsz u ją n iedaw ną p rze­ szłość, zm niejszając albo też przem ilczając rew o lu c y jn e tra d y c je sw oich naro d ó w ” (s. 63). I dalej: „W rzeczyw istości w ręk a c h rea k cjo n istó w h isto ria została p rz e ­ kształcona w to ta ln ą bro ń ideologiczną, strze la jąc ą z przeszłości w przyszłość” (s. 65). ·

T rzeba przyznać, że język i oceny używ ane przez a u to ra są niezw ykle obrazo­ w e i em ocjonalne: „o b sk u ran ck ie w ezw ania n e o tra d y c jo n a listó w ” (s. 72), „historia przekształcona w dziew kę służebną p o lity k i” (s. 65), „k rw aw i d y k ta to rzy zm ie- ceni gniew em lu d u ” (s. 65), „k a m p a n ia pro p ag an d o w a re a n im u ją c a arch aiczn ą św iadom ość” (s. 65) itd. P o ja w ia ją się też zd a n ia b ard z iej typow e dla to ta ln e j w alk i ideologicznej niż dla n a u k i, np. „P ostępow e siły społeczne, do k tó ry ch należy przyszłość, p row adzą sk om plikow aną i ciężką w a lk ę z u g ru p o w a n ia m i b u rż u a z y j- n o -o p o rtu n isty czn y m i i k o n se rw aty w n y m i, k tó re o trz y m u ją ciąg łą m a te ria ln ą i d u ­ chow ą pomoc ze stro n y im p e ria liz m u ” i,s. 94), albo: „zaoceaniczni ideolodzy i p ro - pagandyści e k s p o rtu ją n a szeroką skalę sw ój nieśw ieży to w a r do a fry k a ń sk ic h pań stw , żyw iąc n im i sty m u lu ją c idealizm , sk ra jn y n acjonalizm , religię i a n ty k o ­ m unistyczne n a s tro je ” (s. 95).

U rsu dostrzega n a d m ie rn e niekiedy u w ik ła n ie h isto rii w a k tu a ln e problem y polityczne. O drzuca je d n a k w ezw ania n ie k tó ry ch „uczonych b u rż u a z y jn y c h ”, aby doprow adzić do „deideologizacji h isto rii”. Nie m ożna żądać, tw ie rd z i słusznie, by społeczeństw o nie m iało w p ły w u n a sw oją historię, „głów ny p roblem polega je d ­ n a k na tym oczywiście, ja k a ideologia w p ły w a n a tę h isto rię ” (s. 67).

Dużo u w agi pośw ięcił U rsu w pływ ow i h isto rii n a w ychow anie m łodzieży w tro p ik a ln e j A fryce. D okonał ogrom nej p racy w y szu k u jąc i an a liz u ją c sta re — od o kresu kolonialnego począw szy — podręczniki szkolne, p ro g ra m y szkolne, p la n y n auczania, system y e d u k a c ji nauczycieli itp. O czywiście nie mogły się spotkać z jego a p ro b a tą kolonialne p ro g ra m y n au c za n ia i k o lonialne podręczniki. Uczono w n ich przede w szystkim h isto rii m etropolii, n arzu can o obcy m ieszkańcom A fry k i św iatopogląd, a h isto rii A fry k i pośw ięcano n iew iele m iejsca. U rsu pisze z sa rk a z­ m em , ja k to m ałych M urzynów uczono, że ich p rzodkow ie nazyw ali się G allam i a ojczyzna G alią (s. 69). To być może śm ieszy, ale w końcu X IX w ieku n ie było jeszcze specjaln y ch podręczników dla uczniów z A fry k i i w senegalskich szkołach m ożna było używ ać podręczników fra n cu sk ich lub żadnych. T rzeba też p am iętać, że e d u k a c ja m łodzieży a fry k a ń sk ie j m ia ła służyć p olityce asym ilacji.

R ządy kolonialne w A fryce nie zasługują n a sy m p a tię w spółczesnycn badaczy C zarnego K o n ty n en tu . B rak sy m p atii nie zw alnia je d n a k z obow iązku rzeteln o ś­ ci i obiektyw izm u. S tw o rzen ie kolonialnego szkolnictw a w A fryce, w pełni pod­

(6)

porządkow anego in tereso m m etropolii, było m im o to p raw d ziw ą rewro lucją k u ltu ­ ra ln ą . W cześniej A fry k a nie m ia ła ta k b ogatej, bez w zględu n a to ja k żałosna się za tym k ry je p raw d a, sieci szkół i tylu w y kształconych nauczycieli. W ty c h w łaśn ie kolonialnych szkołach uczyli się Sekou T ouré i N k ru m ah i w ielu in n y c h b o h ateró w w alk o w yzw olenie A fryki z kolonializm u.

W ięcej sym patii i zrozum ienia m a U rsu dla szkolnictw a i podręczników z o­ k re su niepodległości, ale i tu sięga często po oręż k ry ty k i. I ta k np. a ta k u je bez­ pardonow o pomoc, ja k ie j u d ziela ją p ań stw o m a fry k a ń sk im uczeni z E uropy Z a­ chodniej. O pisując losy in ic ja ty w y zm ierzającej do stw orzenia w spólnego p o d rę­ cznika h isto rii dla p ań stw A fryki, w k tó ry ch językiem o ficjaln y m je st fra n cu sk i, stw ierd za: „nie sposób nie zauw ażyć, że udział specjalistów fra n c u sk ic h w p rzy ­ g otow aniu program ów , a potem podręczników , m a te ria ln a i m etodyczna pom oc a ­ fry k a ń sk im szkołom i w yższym uczelniom p o dyktow ana je st n ie tylk o po b u d k am i fila n tro p ijn y m i i bezinteresow nym i. P rzeciw n ie — je st to elem en t d okładnie o p ra ­ cow anej polityki zm ierzającej do o ch ro n y i um ocnienia fra n c u sk ic h w pływ ów w k ra ja c h A fry k i” (s. 79). Z apew ne, ale ja k ą a lte rn a ty w ę m a ją ow e p ań stw a a - iry k a ń sk ie ?

U rsu n ie p o dobają się now e podręczniki, m im o że są ju ż one często dziełem sam ych m ieszkańców A fryki. Z d aje sobie spraw ę, że nie są one p isa n e z pozycji m ark sisto w sk ich , m im o to gan i je za b ra k podejścia i analizy typow ej w łaśn ie dla m ark sizm u . Z arzu ca im , że „ s k ra jn ie nieznaczną uw agę pośw ięcają R o sji” (s. 83) i nie d o cen iają roli ZSRR w e w spółczesnym św iecie. Z pew ną sy m p a tią pisze n a ­ to m iast o podręczn ik ach B. D a v i d s o n a, pisan y ch z pozycji blisk ich m a rk siz­ m owi. C hw ali decyzję w ładz niepodległego M ozam biku naty ch m iasto w eg o w yco­ fa n ia ze szkół podręczników p o rtu g alsk ich i w p row adzenie n a to m iejsce podręcz­ n ik a dziejów A fry k i oraz h isto rii rząd zącej w M ozam biku p a rtii FR ELIM O (s. 84). U rsu dostrzega przejaw y ideologicznych zm agań w ek sporcie technologii, sp e­ c jalistó w i uczonych z k ra jó w zachodnich do A fryki, w pom ocy sty p e n d ia ln ej dla szkolnictw a w yższego i n a u k i a n aw e t w coraz częstszych p ra k ty k a c h za p rasz a­ n ia uczonych afry k a ń sk ic h do kolegiów re d a k c y jn y c h czasopism afry k an isty czn y ch . Np. fu n d a c ja F o rd a fin a n su je re g u la rn ie d ziesiątki a fry k a ń sk ic h in sty tu tó w n a u ­ kow ych i u n iw ersy te tó w , m iędzy in n y m i w Ib ad a n ie, Ife i Z arii w N igerii, w G hanie, Z am bii, S udanie, T unisie, na W ybrzeżu K ości S łoniow ej i w E tiopii (tylko do ro k u 1975). To p raw d a. A u to r nie za sta n aw ia się jed n ak , co będzie z n a u k ą i szkolnictw em w yższym w w iększości k ra jó w A fry k i tro p ik a ln e j, jeśli zrezy g n u ją one ze w szelkich form pom ocy ze stro n y byłych m e tropolii i USA.

U rsu dostrzega w ięcej cieni niż blasków w działalności UNESCO. C hw ali in ic ja ty w ę w y d an ia ośm iotom ow ej h isto rii A fryki, ale gan i zdecydow anie jej w y ­ konanie. Szczególnie w iele jego zastrzeżeń budzi zespół au to rsk i. A u to r w sk az u je także n a w y ra źn e objaw y d y w e rsji n au k o w e j, z ja k ą in ic ja ty w a UNESCO spo­ ty k a się w w ielu k ra ja c h św iata. Pisze: „W ydanie licznych w ielotom ow ych p ra c w USA, A nglii i F ra n c ji m ożna tra k to w a ć ja k o pró b y „sto rp e d o w an ia” albo p rz y ­ n a jm n ie j pom niejszenia społecznego rez o n an su i naukow ego efe k tu ośm iotom o­ w ej „H istorii Pow szechnej A fry k i” , k tó rą w y d aje UNESCO i dla k tó re j pozyskano w spółpracę szerokiego, m iędzynarodow ego g rona a u to ró w ” (s. 108).

Rozdział trzeci p rac y om aw ia in f ra s tr u k tu r ę w spółczesnej a fry k a ń sk ie j n a u k i historycznej. I n fra s tru k tu ra ta f«»wstawała w A fryce długo i w olno. O d początku była podpo rząd k o w an a interesom kolonizatorów . U zależnienie to było ta k ż e w i­ doczne w dziedzinie h isto rii i antropologii. Z daniem U rsu ty lk o c a rsk a R osja z a j­ m ow ała się b ezinteresow nie b a d a n ia m i w zak resie h isto rii A fry k i (s. 117).

W ro k u 1960 funkcjonow ało w C zarnej A fryce 17 u n iw ersy te tó w , w dw a la ta później ju ż 26. M im o to jeszcze przez w iele la t tro p ik a ln a A fry k a zm uszona bę­

(7)

dzie korzystać z in f ra s tr u k tu r y zbudow anej w ok resie kolonialnym . P rz ek reślen ie tego fa k tu w ym agać będzie ogrom nych środków m a te ria ln y c h , n a ja k ie w iele p a ń s tw A fry k i jeszcze po p ro stu nie stać. D ekolonizacja in f ra s tru k tu ry n a stę p u je szybciej — zdaniem U rsu — w tych k ra ja c h , k tó re w y b ra ły n ie k ap italisty cz n ą drogę rozw oju (s. 124).

A utor pokazuje nie ty lk o bazę m a te ria ln ą n a u k społecznych w w ielu p a ń ­ stw ach A fryki, lecz ta k że ocenia poziom n aukow y ich k a d ry oraz postaw y poli­ tyczne i ideologiczne w y b itn iejszy ch badaczy. Nie u k ry w a sw ych sy m p atii i a n ­ ty p a tii. I ta k np. ch w ali A. L y za to, że „odciął się od szeregu m ylnych, w istocie n eo tro ck isto w sk ich poglądów , n a rolę p ro le ta ria tu w e w spółczesnym ś w i e c i e --- i w sposób b ard z iej w yw ażony ocenia osiągnięcia realnego socjaliz­ m u ” (s. 127). P oglądy К i - Z e r b o c h a ra k te ry z u je jako „d ro b n o b u rżu azy jn y so­ cjalizm narodow ego ty p u ” (s. 135), B o u b o u - H a m a w y k a z u je n ato m ia st „w ste­ czne poglądy nie sp rzy ja ją ce rozw ojow i A fry k i n a drodze p o s t ę p u --- [a] nie d ając y się u k ry ć o b sk u ran ty z m au to ra , jego w rogość w obec naukow ego św iatopo­ g lą d u [to je st m a rk sizm u — B. N.], zm ierza do o d d an ia h isto rii w służbę dzisiej­ szego d n ia ” (s. 137).

W iele uczelni afry k a ń sk ic h odczuw a dotk liw y b ra k w ysokokw alifikow anych k a d r. S ą one zm uszone do zap rasz an ia w ykładow ców spoza A fryki. T rudności o d ­ cz u w ają ta k że k ra je , k tó re w y b ra ły n ie k ap italisty cz n ą drogę rozw oju. W Angoli n a p rzy k ład , m im o z a tru d n ie n ia w ielu praco w n ik ó w z ZSR R i k ra jó w d em o k ra­ c ji ludow ej, zam yka się uczelnie ze w zględu na b ra k k a d r (s. 149).

C zw arty rozdział p rze d sta w ia głów ne p roblem y badaw cze w e w spółczesnej h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j. N iew ątp liw ie jed n y m z podstaw ow ych je st kw estia przyczyn zacofania A fryki. H istorycy różnych o rie n ta c ji w różny sposob w idzą te n problem . U rsu w y ró żn ia trzy głów ne n u rty w e w spółczesnej h isto rio g rafii a - fry k ań sk iej:

1. K o n serw aty w n y — cech u je go obrona ;,specyfiki a fry k a ń s k ie j” w rozw oju historycznym , zdaniem U rsu w rzeczyw istości nie istn ie ją c e j; n u r t ten w y raża św ia­ topogląd starszyzny tra d y c y jn y c h g ru p społecznych i n a jb a rd z ie j rea k cy jn y c h w a rstw b u rżu a zji w rogo odnoszącej się do ja k ich k o lw iek zm ian w A fry ce (s. 183). W śród jego p rzed staw icieli spotykam y: B oubou-H am a. A m adou H a m p a t é Ba , A. K a g a m e , E. M v e n g ’ a, J. S. M b i t i i w ielu innych.

2. L ib e ra ln o -b u rż u a z y jn y — p rzew aża w k ra ja c h zw iązanych z Zachodem , w y ­ raż a p rag n ie n ia naro d o w y ch b u rżu azji. Do tego n u r tu U rsu zalicza ta k że zw olen­ n ik ó w „afry k ań sk ieg o so cjalizm u ” (s. 185). P rzed staw iciele tego n u rtu są zw olen­ n ik a m i em piryzm u i p lu ralizm u , o d rzu c ają determ in izm . Nie d arzą sym p atią m ark sizm u . W ybitni p rzed staw iciele to: K i-Z erbo, B. O g o t, A. B o a h e n , A. M a z r u i , C. M. C i s s o k o a ta k że w ychow ankow ie i zw olennicy ta k zw anej n i- g e ry jsk ie j szkoły h isto ry c zn e j: K. O. D i k e , S. B i o b a k u, A. A d j а у i, J. A n e n e , E. A 1 a g o a i inni. T en w łaśn ie n u r t b ro n i poglądu, że zacofanie A fry k i było sk u tk iem jej izolacji od resz ty św ia ta oraz specyficznych w aru n k ó w geograficznych, k tó re nie sp rzy ja ły p re s ji dem ograficznej, k tó ra p raw ie zaw sze i w szędzie była jed n y m z podstaw ow ych czyników postępow ych zm ian.

3. R ew o lu cy jn o -d em o k raty czn y — „b ad ający przeszłość z pozycji interesó w m as p ra c u ją c y c h ” (s. 189). Z d an iem U rsu do tego w łaśn ie n u rtu należy przyszłosć h i­ sto rio g rafii a fry k a ń sk ie j. H istorycy należący do tego n u rtu stanow ią większość w k ra ja c h o o rie n ta c ji so cjalistycznej. O trzy m ali oni z reg u ły w ykształcenie w ZSRR lu b k ra ja c h E u ropy W schodniej. Na razie n u r t te n n ie w y ró żn ia się an i li­ czebnością, an i w ysokim poziom em p ra c naukow ych. H istorycy te j fo rm a cji w y ­ s tę p u ją przeciw ko im perializm ow i, m iejscow ej religii, u z n a ją istn ien ie w alk i k la ­ sow ej i klas w sp ołeczeństw ach afry k ań sk ich , niew iele im ju ż b ra k do w łaściw ego

(8)

zrozum ienia m ark sisto w sk ie j te o rii o fo rm a cjac h społeczno-ekonom icznych. Obok słusznych poglądów p o ja w iają się je d n a k w ich p rac ach — ja k pisze U rsu —. błę­ dy, będące efektem w pływ ów d ro b n o -b u rżu a zy jn e j ideologii. P rz ec en ia ją np. de- m o k raty zm afry k ań sk ieg o społeczeństw a przedkolonialnego i te n d e n c je rów ności w tra d y c y jn y c h w spólnotach. G łów ną przeszkodą w krzep n ięciu praw dziw ego m a r­ ksizm u je st w edług U rsu nie ty le k o n k u re n c ja ze stro n y n u rtó w k o n se rw aty w n e g o

czy liberalnego lecz oportunistyczne, p seu d o m ark sisto w sk ie k oncepcje i d o k try n y praw ico w y ch socjalistów (np. S e n g h o r a ) oraz ta k zw anych „n eo m a rk sistó w ”, w śród k tó ry ch w yróżnia się F ra n c u z R oger G a r a u d y (s. 191). H istorycy z n u r tu rew o lu cy jn o -d em o k raty czn eg o przechodzą często, nie w iedząc zresztą o ty m , na pozycje „lew ackiego rad y k a lizm u , ale byw a też, że d o strze g ają w łasn e b łędy i p o ­ w ra c a ją do głów nego k o ry ta ” (s. 191). P roces sta w an ia się m a rk sistą je st w edług U rsu długi i tru d n y , a i pozostać m a rk sistą nie je st łatw o. M imo to rad z iec k i b a ­ dacz p rzew id u je, że już w ła ta c h osiem dziesiątych n u r t m a rk sisto w sk i w h isto rio ­ grafii a fry k a ń sk ie j stan ie się dom inujący.

U rsu szeroko p rze d staw ia d y sk u sję n a te m a t u stro ju społeczno-gospodarczego przedkolonialnej A fryki. Ma ra c ję tw ierd ząc, że w te j dziedzinie p a n u je niezw ykłe w p ro st bogactw o teorii, pom ysłów i koncepcji. W lite ra tu rz e spotkać m ożna d o ­ w ody n a bezklasow ość u stro ju afry k ań sk ieg o , jego niew olniczy lub fe u d a ln y ch a ­ ra k te r. P isze się ta k ż e o az ja ty c k im i a fry k a ń sk im sposobie p rodukcji. P o jaw iła się k o ncepcja now ego u stro ju („daninizm u”), k tó reg o cechą szczególną m iała być sym bioza w spólnot żyjących z u p raw y ro li i a p a ra tu politycznego zajm ującego się ściąganiem od tychże w spólnot d an in w n a tu rz e . S zerszy p o k la sk zn ajd o w ały k o n ­ cepcje o bezklasow ości u stro ju a fry k ań sk ieg o w dobie p rzedkolonialnej. T akie w i­ dzenie przeszłości dobrze służyło idei jedności koniecznej w ok resie w alk i z kolo­ nializm em .

U rsu w alczy w sposób zdecydow any z w szelkim i o d stę p stw am i od m arksizm u, z p oglądam i o odm iennym i specyficznym rozw oju A fryki. Jego zdaniem przeszłość tego k o n ty n e n tu znakom icie da się w y ja śn ić przy pom ocy m a rk sisto w sk ie j te o rii lin e arn eg o rozw oju, o p eru ją ce j pojęciam i 5 fo rm a cji społeczno-gospodarczych, k tó ­ re w sposób n ie u ch ro n n y n a s tę p u ją po sobie (s. 198).

K olejny w ielki pro b lem w h isto rio g ra fii a fry k a ń sk ie j to kolonializm . O cena te ­ go o k resu ta k że w yw ołuje sp o ry m iędzy b adaczam i z A fryki. Z daniem U rsu zu­ pełnie n iep o trzeb n ie, bow iem k o lonializm p rzyniósł A fryce w yłącznie zgubne s k u t­ ki, a pró b y dostrzeg an ia w epoce ko lo n ialn ej jak ich k o lw iek p ozytyw nych elem en tó w należy o stro zw alczać (s, 213-215). O becnie podstaw ow ym zadaniem a fry k a ń sk ie j histo rio g rafii rew o lu c y jn o -d e m o k raty c zn e j jest szerokie i rze te ln e p rze d staw ie n ie dziejów ru ch ó w narodow ow yzw oleńczych, k tó re nie znalazły dotychczas w łaściw ego odbicia w publik acjach .

W k ró tk im podsum ow aniu a u to r stw ierd za, że h isto rio g ra fia a fry k a ń sk a p rz e ­ szła ty p o w ą drogę c h a ra k te ry sty c z n ą dla w szelkich k ra jó w i narodów : od p rze d - n au k o w ej h isto rii tra d y c y jn e j do n au k o w ej h isto rio g ra fii, od nieusy stem aty zo w an eg o zbioru fa k tó w o przeszłości do racjo n aln eg o , teoretycznego w y ja śn ia n ia procesów i fak tó w historycznych. N arody A fryki, n ie w ą tp liw ie zacofane w rozw oju społeczno­ -ekonom icznym i k u ltu ra ln y m , C h a ra k te ry z u je je d n a k ogrom ny szacunek dla h i­ storii. N igdzie w św iecie przeszłość nie za jm u je ta k eksponow anego m iejsca w e w spółczesnym życiu ja k w łaśnie w A fryce (s. 224). D odajm y, że w a rto byłoby u ­ czynić w szystko, b y n a ro d y A fry k i nie u tra c iły sz ac u n k u i z a u fan ia do h isto rii.

P ra c a U rsu dotyczy h isto rio g ra fii w k ra ja c h tro p ik a ln e j A fryki. Często je d n a k jej a u to r odw ołuje się do p ra c p ow stałych w E u ro p ie Z achodniej czy w USA. P a ­ m ięta ta k że o osiągnięciach a fry k a n is ty k i rad zieck iej, n iem ieckiej (NRD), czy cze­

(9)

chosłow ackiej. N ie dostrzega n a to m ia st p ra c p o w sta ły ch w Polsce. N aw et tych, k tó re zostały przetłu m aczo n e n a ro sy jsk i i k tó re sta ły się om alże pozycjam i k la ­ sycznym i, k tó ry c h n ie w y p ad a nie w ym ienić w b ib lio g rafiach . P ro feso r M arian M a ł o w i s t in te re su je U rsu w yłącznie jako w ychow aw ca d o k to ran tó w z M ali, T ad eu sz L e w i c k i n ie je st w a r t w zm ianki, a co w ybaczyć szczególnie tru d n o — B ronisław M a l i n o w s k i trz y k ro tn ie w y stę p u je ja k o „znany angielski badacz".

Cytaty

Powiązane dokumenty

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez

[r]