. V? 4 3 . W a rs za w a , d. 2 3 P aźd ziern ika 1887 r. T o m V I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUM ERATA „ W S Z E C H Ś W IA T A ."
W W a rs za w ie : ro c zn ie rs. 8 k w a rta ln ie „ 2 Z p rz e s y łk ą poc zto w ą : ro c zn ie „ 10 p ó łro cz n ie „ 5
P re n u m ero w a ć m o żn a w R e d a k c y i W sz e c h św ia ta i w e w s z y s tk ic h k s ię g a rn ia c h w k r a ju i zagranicą,.
K om itet R edakcyjny stan o w ią: P . P. D r. T . C h a łu b iń sk i, J . A lek san d ro w icz b. d z ie k an U niw ., m ag . K. D eike, m ag. S. K ra m sz ty k , W l. K w ietn iew sk i, J . N a tan so n ,
D r J . S ie m ira d z k i i m ag. A. Ś ló sarsk i.
„ W s ze ch ś w iat11 p rz y jm u je o głoszenia, k tó ry c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w iąz ek z nauk%, n a n a stę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rsz z w ykłego d ru k u w szp alcie alb o jeg o m ie jsc e p o b ie ra się za p ierw szy ra z k o p .7 '/j>
za sześć n a s tę p n y c h ra z y kop. 0, za d alsze kop. 5.
^ . d r e s : R e d . a ł s : c 3 7 - I : m r a i f c o - ^ s ł ^ i e - I F r z e d . r n . i e ś c i e , USTr © 3 .
Ś. p. S T A N IS Ł A W K R U SZ Y Ń S K I.
674 W SZECHŚW IAT.
Prof, d[ S t a n i s ł a w K r u s z y ń s k i,
W S P O M N IE N IE P O Ś M IE R T N E .
U narodów , m ających w łasny by t p o lity czny i, co za tem idzie, rozliczne zak ład y i instytucyje, poświęcone w yłącznie celom nauki, w ytw orzył się oddaw na m nogi za
stęp ludzi, pracujących naukow o ku ogól- . nem u i w łasnego k ra ju pożytkow i. U tych szczęśliwych narodów u b y tek jed n o stk i, j e żeli ta jed n o stk a pracam i swojem i nie w y
rosła ponad zw ykłą m iarę i nie zasłynęła w nauce w ielkiem i odkryciam i, p rzem ija częstokroć praw ie niepostrzeżenie, w każ
dym zaś razie nie pozostaw ia za sobą g łęb szego śladu i budzi żal ty lk o w szczupłem k ó łk u k rew nych, p rzyjaciół i znajom ych.
U nas inaczój. U nas, gdzie zastęp ludzi p racujących naukow o je s t ta k nieliczny, że nietylko przodow ników , ale n aw et prostych szeregow ców można bez pom ocy alm ana
chów zliczyć i wym ienić z nazw iska, zgon każdój jed n o stk i, choćby zakres jó j d ziała
nia był niew ielki a zasługi skrom ne, byw a stra tą n ad e r dotkliw ą, bo zazwyczaj pozo
staw ia lukę, którój niekiedy i lata całe w y
pełnić nie mogą. O ileż boleśniejszą musi być strata, ja k ą ponosi nau k a i społeczeń
stwo, jeżeli śm ierć zabierze z pośród nas osobistość w ybitniejszą, obdarzoną wyższe- mi zdolnościami i p ra cu jącą na polach za
niedbanych, leżących p ra w ie wieczystym odłogiem.
T ak ą stratę poniosła niezaw odnie nau k a przez przedw czesny zgon ś. p. d ra S ta n i
sław a K ruszyńskiego, profesora zoologii i hodow li w krajow ej średniej szkole ro l
niczej w C zernichow ie. U m arł w sile wie
ku, bo w 36 ro k u życia, w chwili, kiedy po długich tru d a c h i zaw odach dobił się w re
szcie stanow iska b ardziej niezależnego, na którem m ógł urzeczyw istnić to, co było m a
rzeniem jeg o la t m łodszych, w chw ili w re
szcie, kiedy um ysł jeg o do jrzały , a w sparty sum ienną pracą badaw czą i doświadczeniem , zaczął w ydaw ać pierw sze doniosłe d la k ra j u owoce.
Ś. p. K ru szyń ski uro d ził się w r. 1851 n a U k ra in ie , ja k o syn zam ożnych niegdyś, ale wówczas ju ż podupadłych rodziców. P o czątkow e n auki p ob ierał w domu, n astę
pn ie kształcił się w gim nazyjum w K ijo wie, skąd, po przesiedleniu się ojca do G a
licyi, dostał się do K rakow a. U kończyw szy gim nazyjum w K rakow ie, w stąpił, ulegając życzeniu rodziny, n a wydział praw ny, ale w krótce go porzucił, bo nauka praw a nie o d p ow iadała jego skłonnościom i nie zaspa
k a ja ła jego p rag n ień um ysłow ych. P rz e niósłszy się na w ydział filozoficzny, słuchał w ykładów n a u k przyrodniczych, w szcze
gólności zaś oddaw ał się z zam iłowaniem naukom bijologicznym : botanice i zoologii, pod k ierun kiem prof. C zerw iakow skiego i Nowickiego. W owym czasie, było to w r. 1873, w k ilk a la t zaledw ie po pam ię- tnem n ad an iu swobód i p raw G alicyi, u n i
w ersytet krakow ski nie był jeszcze tak w y
posażony i nie posiadał takich zbiorów i śro d ków naukow ych i ta k urządzonych labora- toryjów , jak iem i dzisiaj się cieszy. M ło
dzież, kształcąca się na przyrodników , nie m ogła w tedy podążać dość szybko za nowo- czesnemi prądam i i kierunkam i nauki, nie m ogła też obeznać się praktycznie z nowo- czesnemi m etodam i badań, a tem samem, je żeli ju ż nie w yrobić się, tó przynajm niej usposobić na sam odzielnych badaczy. W ta kim stanie rzeczy m iody człow iek, k ształ
cący się na przy ro dnika, po przysw ojeniu sobie tego, co daw ały w ykłady profesora, albo u w ażał swoję wiedzę za skończoną i d ob ijał się z nią o stanow isko i chleb co
dzienny, albo też w yjeżdżał za granicę i tam do pełn iał b raki swojego w ykształcenia. S. p.
K. nie mógł obrać tój ostatniej drogi, bo nie m iał środków na w yjazd za granicę, zm u
szony więc pozostać w k ra ju zw rócił się z konieczności do studyjów n ad h isto ry ją i filozofiją n auk przyrodniczych. R ezulta
tem tych studyjów' była rospraw a inau gu
ra cy jn a o Ję d rz e ju Śniadeckim i jego po
g ląd ach n a rozwój św iata zwierzęcego, na podstaw ie którój uzyskał stopień doktora filozofii „cum la u d e ”. O puściw szy u niw er
sy tet w r. 1876, spostrzegł się dopiero, że obrany k ieru n ek n au k i zdobyta wiedza nie dają mu jeszcze nic, bo naw et nie uw alnia
j ą go od troski o chleb powszedni na przy-
N r 43. W SZECHŚW IAT. 675 szłość. M ógł w praw dzie starać się o posa
dę nauczyciela w gim nazyjum , ale w idział jasno, że jak o przy ro d n ik , p rzy panującej przew adze k ie ru n k u filologicznego w nauce gim nazyjalnćj, będzie m usiał przez długie lata wysługiw ać się ja k o suplent i uczyć nietylko tego, do czego się sam sposobił, ale i w szystkich tych innych nauk, do których chwilowo zab raknie w ykładających. W te dy to pow stała w nim myśl spożytkow ania nabytej ju ż wiedzy tam, gdzie ona znajduje bespośrednie i ważne dla k ra ju zastosow a
nie, to je s t w gospodarstw ie wiejskiem . W urzeczyw istnieniu tej myśli w stąpił jak o zw yczajny słuchacz do wyższej szkoły ro l
niczej w D ub lanach,a ukończyw szy ją , uzy
skał od w ydziału krajow ego stypendyjum , z pomocą którego w yjechał w r. 1878 do L ipska i tutaj przez dw a lata pracow ał w laboratoryjach zootom icznych profesorów L eu ck arta i Ziirna, oraz w chemicznein la- boratoryjum prof. K nopa. W tym czasie ogłosił rospraw ę p. t. „Z ur anatom ischen K enntniss d er E u te rs bei d er S tu te ”, wyko
naną w pracow ni prof. Ziirna, w którćj p ro stuje niektóre szczegóły, odnoszące się do budow y anatom icznej tego organu, oraz zw raca uw agę na stałą obecność w w ym ie
niu klaczy dw u gruczołów gronkow atych znacznej wielkości, położonych obok k a n a łów m lecznych, w yjaśniając zarazem ich znaczenie fizyjologiczne.
P o pow rocie do k ra ju pow ołany został na docenta do w ykładów zoologii system a
tycznej w D ublanach, po otw arciu zaś asy
sten tu ry przy katedrze-zoologii objął także czynności asystenta w tam tejszój pracow ni zootomicznćj. U rządzenie i zaopatrzenie tój pracow ni (którćj opis później zamieścił w I tomie W szechśw iata str. 250) w p re p a
raty oraz m ateryjały, potrzebne do ćwiczeń z uczniam i, nie pozostaw iało mu w iele cza
su na własne prace i badania, pisał jed n ak w tym czasie wiele, zasilając spraw ozdania- | mi z ruchu naukow ego oraz oryginalnem i rospraw am i pisma przyrodnicze i rolnicze,
jZ większych prac d rukow ał wtedy w K os
mosie: „Najnowsze badania św iata p ierw o tniaków P ro to zo a“ , (tom V II, zesz. I I I i IV ) oraz p rzek ład d ra O. Schm idta: „O zwie
rz ętach ”, w ydany nakładem księgarni Ł u kaszewicza we Lw ow ie. Naj więcej czasu
poświęcał wszakże studyjom nad hodow lą zw ierząt, w szczególności zaś poznaniu róż
nych ras bydła rogatego pot! względem ich pochodzenia, przymiotów, użyteczności i w a
runków , wśród których się tw orzyły i u trz y mywały, ku czemu znajdow ał zachętę i ży
czliwą pomoc w pierw szorzędnym znawcy bydła rogatego, profesorze Pańkow skim z D ublan. To też, kiedy w roku 1882 za inicyjatyw ą kom itetu galic. tow arzystw a gospodarskiego we Lwowie rozw inięto sy
stem atyczną działalność w celu podniesie
nia hodowli bydła w k raju , przez utw orze
nie obór zarodow ych i subw encyjonow a- nych stacyj rospłodników , ś. p. K ruszyński pow ołany został przez tenże kom itet na in spektora hodowli bydła w G alicyi. Częste wszakże i dalekie podróże, ja k ie z obowiąz
ku inspektora odbywać m usiał w n iep rzy jaznych porach roku, wśród słot jesiennych i wiosennych lub zamieci śnieżnych, oddzia-
j
ływ ały zbyt szkodliw ie na w ątłe jeg o zdro -
j