• Nie Znaleziono Wyników

Wśród Niemców byli też przeciwnicy Hitlera - Ryta Załuska-Kosior - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wśród Niemców byli też przeciwnicy Hitlera - Ryta Załuska-Kosior - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

RYTA ZAŁUSKA-KOSIOR

ur. 1928; Rokitno

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, okupacja niemiecka, życie codzienne, żołnierze niemieccy

„Wśród Niemców byli też przeciwnicy Hitlera”

Wśród Niemców też byli przeciwnicy Hitlera. Byli. Ale jak został wcielony do wojska, to on musiał też mieć swoją buzię na kłódkę zamkniętą, bo też mógł oberwać od swoich. Bo w Łucku mieszkali nasi przyjaciele. To nie była nasza rodzina, tylko dziadkowie i rodzice się przyjaźnili, to ja miałam takie przyłatane ciocie. I kiedyś do nas przyszedł, zapukał, na górze jeszcze tam mieszkaliśmy, Niemiec, oficer. Moja mama się wystraszyła, byłyśmy we dwie tylko w domu. Otworzyła drzwi, a on po niemiecku mówi: „Luck, Luck, Łuck”. To jak Łuck, to mama już uprzytomniła sobie, że to pewnie od tych znajomych naszych, od tych przyjaciół. Ale nie możemy się dogadać. A pod nami, na pierwszym piętrze mieszkała rodzina Śmietanów. Ta pani Śmietanowa nie wiem co ona robiła, gdzie ona pracowała, w każdym razie do nich przychodzili Niemcy, odwiedzali ich Niemcy. Mama poprosiła, żebym ja zbiegła po nią, żeby ona przyszła. Ja poszłam i przyprowadziłam ją, a ona niemiecki znała. Ona się rozmówiła z tym oficerem. Dopiero się wyjaśniła sprawa. On właśnie powiedział, że zna córki tych naszych przyjaciół, szczególnie tą najmłodszą, bo ona gdzieś tam w biurze pracowała. I ponieważ oni nie mieli też od nas wiadomości, w ten sposób przez niego przekazują wiadomości, że są zdrowi, że wszystko w porządku jest u nich. No a on chciał się upewnić, czy rzeczywiście pod dobry adres trafił. Ale, opowiadała później właśnie ta ciotka z Łucka, że to był kulturalny Niemiec, z Hamburga, że on był przeciwnikiem Hitlera. Inteligentny gość. On jechał wtedy na urlop do domu i ona go poprosiła, żeby on wstąpił, żeby przyniósł list do nas. I myśmy się dopiero po tej przerwie właśnie dowiedzieli, że u nich wszystko w porządku i tak dalej. Jak on później jeszcze drugi raz był, to już moja mama się nie bała. Ale jak ładnie z nim rozmawiała. Jak pyta się czy jedzie do domu, a on mówi właśnie, że urlop, po niemiecku. A mama się jego pyta czym on jedzie. Nie wie jak po niemiecku pociąg. Ona mówi: „Bahnhof?” [niem. dworzec kolejowy, przyp. red.]. „A, nein, nein, maszyna”. Śmiał się. Później właśnie ta ciotka mówiła, mojej mamie opowiadała, że to był taki bardzo porządny człowiek. Został wcielony do wojska, a on miał żonę,

(2)

dzieci, i musiał.

Data i miejsce nagrania 2012-12-06, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętam jeszcze jak przed wojną, nie wiem czy to urlop taki był czy coś takiego, że przyjechał starszy brat tego Mirka i Mirek też jakoś był już tam w tych kadetach, obaj w

To przed sklepem na rogu Świętoduskiej, tam był taki duży sklep, duża wystawa, chyba materiały tam sprzedawali, to zapamiętałam tylko, że żołnierz sowiecki stał z karabinem,

Bo wtedy, nie pamiętam co to było takiego, że tyle ludzi się zebrało i każdy chciał zobaczyć to krematorium.. I ja z koleżanką byłam, ale to się rozproszyło wszystko, bo

Ale zapamiętałam taki fragment, nie wiem co to było, tam musiał być jakiś pawilon, w miejscu gdzie w tej chwili stoi pomnik Piłsudskiego, gdzie ta płyta

Pamiętam, że często żeśmy śpiewali „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas”, albo się śpiewało też takie legionowe piosenki, ja też na piosenkach takich

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne, współczesność Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, praca ojca, Urząd

A na Bernardyńskiej tutaj gdzie jest ten dom księżowski, gdzie księża emeryci mieszkają, to kino Gwiazda było.. Najczęściej chodziłam do

Okazało się, że w sąsiednie podwórko, numer 45, u nas było 47, że tam bomba spadła, to drzwi się pootwierały, okna się pootwierały, to pan Bujalski chodził i deską zabijał