• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1973, nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1973, nr 11"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

1 9 7 3

(MESOM

E W A N G E L I A - Ż Y C I E i M Y Ś L C H R ZE Ś C IJ A Ń S KA — JEDNOŚĆ — POWTÓRNE P R Z Y J Ś C IE CH RYSTUSA

„ALBOW IEM Z A ­ P Ł A T Ą ZA GRZECH JEST SM IERC, ŁECZ D A R E M Ł A SK I BO ŻEJ JEST ŻYWOT W IECZNY W CH R YSTUSIE JE ZU SIE, P A N U N A SZ Y M ”

(R zym . 6,23)

(2)

GHRZEŚGIJIIINl C hw ała Boża

EW AN6ELIA

ŻYCIE f MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929

Warszawa, Nr 11., listopad 1973 r.

CHW AŁA BOŻA

POW O ŁA NI DO WIECZNOŚCI PO SZU K IW A N IE CELU ŻYCIA O RZECZACH OSTATECZNYCH K U R SY LETNIE: O STRÓDA I, OSTRÓDA II i LIW A

ZA BU R T Ą

LIST Y DO „G ŁO SU E W A N G ELII”

B IB LIA I TEOLOGIA: DIATH EK E LIST ZZA OCEANU

B R A T A LEK SA N D ER KUC (W SPOM NIENIE)

K RO NIK A

M iesięcznik „C h rześcijan in ” w ysyłany je s t bezp łatn ie; w ydaw anie je d n a k cza­

sopism a um ożliw ia w yłącznie ofiarność C zytelników . W szelkie o fiary n a czaso­

pism o w k ra ju pro sim y k ierow ać n a k onto Z jednoczonego Kościoła E w ange­

licznego: PKO W arszaw a, I Oddział M iej­

ski, N r 1-14-147.252, zaznaczając cel w p ła ­ ty n a odw rocie blan k ietu . O fiary w p ła­

cane za g ran icą należy k ierow ać przez oddziały ' zagraniczne B an k u P o lsk a K a ­ sa Opieki, n a ad res P rezy d iu m Rady Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w W arszaw ie, ul. Z agórna 10.

W ydaw ca: P rezydium R ady Z jed n o­

czonego K ościoła E w an geliczn ego w PRL. R edaguje K olegium . Józef M rózek (red. nacz.), M ieczysław K w iecień (z-ca red. nacz.), Edward Czajko (sekr. red.), Jan T ołw iński.

A dres R edakcji i A d m in istracji:

00-441 W arszaw a 1, u l. Zagórna 10.

T elefon : 29-52-61 (w . 8 lu b 9). M ate­

riałów nad esłan ych n ie zw raca się.

RSW „Prasa”, W arszaw a, Sm olna 10/12. N akł. 5000 egz. Obj. 3 ark.

Zam. 1472. R-89.

Celem stw orzenia w szechśw ia ta i historii je s t objaw ienie ch w ały Boga czyli doksofania. Chwała Boża została objaw iona w s tr u k ­ tu rze i ży c iu św iata, a także w ty m , że d zień po d niu Boże słońce św ieci zarów no dla spraw iedliw ych , ja k i niespraw iedliw ych. Bóg objaw ił S w o ją chw ałę w S w o im po stępow aniu z Izraelem , a ta kże poprzez Szcoje kierow anie narodam i świata. Bóg S a m siebie obda­

rza chwałą, ale ta kże szu ka ch w a ły S w o je j w wolności, pełni, w ie l­

kości i p iękn ie tego św iata; szu ka w błogosław ieństw ie, które z s y ­ ła na S w o je stw orzenie. Bóg je s t p ełen ch w a ły jako Stw órca, ale je s t jeszcze bardziej ch w a lebn y jako Zbaw iciel. J e st On pełen ch w a ły w S w o im gniew ie, ale bardziej chw a lebn y w S w o je j w ie r­

ności i lasce. A za te m p rzyjście C hrystusa na św ia t je s t w y p e łn ie ­ n ie m doksofanii w ty m kwiecie. Z ycie, śm ierć i zm a rtw y c h w sta ­ nie Jezusa C hrystusa je s t o bjaw ieniem ch w a ły Bożej. „W idzieliś­

m y chawłę Jego” — ja k powiada ew angelista Jan (1,14).

Co to w ięc zn a czy być B o ży m stw o rze n ie m ? Z naczy to chwalić, uw ielbiać Boga, u czestniczyć w doksologii. K a żd y a k t tw ó rczy Boga naw o łuje stw orzenie do uw ielb ien ia Boga. Bóg um ieścił czło­

w ie k a pośród stw orzenia po to, b y jako przedstaw iciel stw orzenia chw alił Boga. A le człow iek p o w od o w an y d em o n iczn ym sam ouw iel­

bieniem , zb u n to w a ł się p rzeciw ko sw e m u S tw o rzycielo w i. 1 od tego czasu dzieje św iata są sta ły m k o n flik te m m ię d zy g l o r i a d e i (chwałą Bożą) a g l o r i a m u n d i (chwałą świata). Ten k o n flik t osiągnął sw ój szczy t i sw ó j p u n k t zw r o tn y w ów czas, k ie ­ d y objaw ienie chw ały B ożej znalazło sw oje w yp ełn ien ie. Boża d ok­

sofania w p rzy jśc iu Jezusa C hrystusa powołała do istnienia K o ś­

ciół, k tó r y uniża się przed chwałą Bożego m iłosierdzia objaw ione­

go na k rzy żu . Tak w ięc pierw otne przeznaczenie ludzkości stało się rzeczyw istością w histo ryczn ej fu n k c ji Kościoła, tzn. w służbie Kościoła C hrystusow ego dla chw ały Boga. „G dzież te d y jest chlu­

ba? W y k lu c zo n a !” (R zym . 3,27).

A le objaw ienie chw ały B ożej w p ie r w sz y m p rzyjśc iu C hrystusa je s t doksofanią w św iecie, k tó r y nie m a m iejsca dla doskonałego objaw ienia ch w a ły Boga. U w ielbienie, chwała Boga w Kościele Jezusa C hrystusa je s t doksołogią w świecie, k tó r y szuka w łasnej chw ały. Dlatego zarów no p ierw sze p rzyjście C hrystusa, ja k i K o ś­

ciół w sk a zu ją na in n y św iat. G dy doksofania osiągnie w reszcie n ie­

ograniczone w y m ia ry , w te d y ta kże doksołogią nie będzie miała ża d n ych przeszkód. K ie d y Bóg odsłoni S w o ją tw a rz i u ze w n ę trzn i pełnię S w o je j chw ały nad niebem , ziem ią i p ie k łe m — wów czas nareszcie w szelkie stw orzenie upadnie przed Jego chwałą i będzie w y w y ższa ć Jego im ię. To ostateczne objaw ienie chw a ły B ożej roz­

pocznie się z chw ilą osobistej ingerencji Boga w uporządkow anie historii. W ów czas siły dem oniczne zostaną ostatecznie pokonane, a S a m C h rystus się objaw i i odniesie ostateczny tr y u m f nad n a j­

bardziej ś m ie rte ln y m w rogiem Boga i człow ieka. W szy sc y słud zy Boga, k tó rzy w sp ó łu czestn iczyli w pracy m ającej na celu osta­

te c zn y tr y u m f, odejdą na odpoczynek, a C h rystu s ta kże p rzekaże S w ó j urząd. Bóg będzie w s z y s tk im w e w s z y s tk im . B ędzie to Boża godzina.

(c)

2

(3)

Powołani do wieczności

„O głęb ok ości b ogactw a i m ądrości, i p ozn an ia B oga. Jak że n iezb a d a ­ n e są w y ro k i Jego i n ie w y śled zo n e drogi Jego. B o któż p ozn ał m yśl Pana? A lb o któż b ył doradcą Jego? A lb o któż d al M u coś w p ierw , aby za to otrzym ać odpłatę? A lb o w iem z N iego i pnzez N iego i ku N iem u jest w szy stk o ; Jem u n iech b ęd zie ch w a ła na w iek i.

(R zym . 11, 33-36).

W m odlitw ach ludu Bożego często po w ta­

rza się prośba: „Przyjdź, P an ie J e z u ”. P raw d zi­

wie w ierzący człowiek, dziecko Boże oczekuje n a pow tórne przyjście P a n a Jezu sa i stąd owa prośba, pragnienie w yrażone w m odlitw ach.

W iele m iejsc w Piśm ie Ś w iętym p o tw ier­

dza nam fakt, że przyjście P ań sk ie jest blisko.

N ikt jed n ak nie jest w stanie określić dokład­

nie daty przyjścia Pańskiego. Ale Pism o Św ię­

te w sposób dokładny c h rak tery zu je nam czasy ostateczne, poprzedzające przyjście Pańskie. P o ­ jed n an y z Bogiem przez zasługi Jezusa C h ry stu ­ sa, praw dziw ie w ierzący człow iek jest pew ien, że życie wieczne będzie spędzał w chw ale Bo­

żej.

Po tru d ach ziemskiego życia, po walce i znoju odpoczniem y w K rólestw ie Niebieskim . W ieczny pokój i niekończąca się radość będą naszym udziałem . Pew ność zbaw ienia i p e r­

spektyw a wiecznego przebyw ania w Bożej chwale pow inny nas m obilizować do lepszej i w ydajniejszej służby w W innicy Pańskiej.

Je d n ak świadomość tego, że nie m am y trw ałego m iejsca tu, n a ziemi, pow oduje tęs­

knotę w sercach ludzi w iary za niebiańską oj­

czyzną.

M iłosierny Bóg w Jezusie C hrystusie p rzy ­ bliża się do każdego człowieka. On nie chce śm ierci grzesznika. Jezus C hrystus przyszedł ażeby ratow ać i zbawić każdego grzesznika. J e ­ go k rew przelan a na k rzyżu Golgoty m a moc oczyścić każdy Twój grzech. W Jezusie C hrys­

tusie możesz osiągnąć życie wieczne. N ie zwle­

kaj więc, lecz w yznaj P a n u Jezusow i swoje grzechy i p rzy jm ij Go jako swojego osobistego Zbawiciela. On d a ru je ci życie wieczne, s ta ­

niesz się Bożym dziecięciem. P a n Jezu s pow ie­

dział: „Zapraw dę, zapraw dę pow iadam wam , kto słowa Mego słucha i w ierzy Tem u, k tó ry Mnie posłał, m a żyw ot w ieczny i nie stanie przed sądem , lecz przeszedł z śm ierci do żyw o­

ta ” (Jan 5,24).

Przez śm ierć przechodzim y do wiecznego, niekończącego się życia z Bogiem. C zytając Sło­

wo Boże poznajem y zaw arte w nim praw dy, mówiące o w iecznym życiu w chw ale. W ielu otaczających nas ludzi w sw ym postępow aniu odeszło daleko od Boga. W szystko, co Bóg stw orzył, m a swój cel i przeznaczenie. I nie­

jednokrotnie m a w iększą wartość, aniżeli to

człow iek może ocenić. P ra w a Boże, rządzące n a­

tu rą są czasam i ledwo dostrzegalne. N iekończą­

ce się jest ich działanie, a ich znaczenie jest praw ie dla nas zakryte.

M ożem y jedynie pow tórzyć za Apostołem Paw łem : „O głębokości bogactw a i m ądrości, i poznania Boga Jak że niezbadane są w yroki Jego, i nie w yśledzone drogi Jego. Bo któż poz­

nał m yśli P an a ? Albo kto b y ł doradcą Jego?

Albo któż dał M u coś w pierw , aby za to otrzy­

m ać odpłatę? A lbow iem z Niego i k u N iem u jest w szystko. Je m u niech będzie chw ała na w ieki” .

D la w ielu ludzi, uw ażających się za praw dzi­

wie w ierzących, czytanie Biblii stało się bardzo pow ierzchow ne. A jed n ak w Piśm ie Św iętym pokazana jest Boża m ądrość, Bóg objaw ia Swo­

ją wolę, m yśli i plany przez pow ołanych przez Siebie mężów. Duch Boży, k tó ry nam jest da­

ny, czyni Boże Słowo zrozum iałym . Apostoł P a ­ w eł ta k pisze w 1 liście do K o ry n tian (2,12):

„A m yśm y otrzym ali nie d ucha św iata, lecz D ucha, k tó ry jest z Boga, abyśm y wiedzieli,

czym nas Bóg łaskaw ie o b darzył” .

Bogate jest słowo daro w ane nam przez Boga, Ono zaw iera n au kę, historię, praw o, p ro ­ roctwo, przypow ieść, m odlitw ę, świętość, zw y­

cięstwo, pew ność zbaw ienia. Biblia w skazuje na teraźniejsze i przyszłe rzeczy. Każdy, k to z w ia­

r ą czyta i p rzy jm u je Boże Słowo, poznaje bo­

gactw o obietnic i m yśli Bożych. Lecz nasze roz­

poznanie m yśli Bożych jest przysłow iow ą krop ­ lą w m orzu lub ziarnkiem piasku. Pełność Bo­

żego Słowa poznam y dopiero w Niebie.

P ew ien kaznodzieja przytoczył kiedyś w sw ym kazaniu takie św iadectw o: K iedy znajdę się już w Niebie, wówczas do m ężów Biblii zw racał się będę z p ytan iam i. P ro ro k a Izajasza zapytam , czy w iedział o k im pisze w 53 roz­

dziale, kiedy opisyw ał cierpienie m ęża boleści?

Apostoła P aw ła jak i to cierń b y ł w jego ciele?

Mojżesza i Eliasza sp y tam się o czym rozm a­

w iali z P anem Jezusem n a Górze P rzem ienie­

nia. P a n a samego zapytam , o czym pisał na piasku po rozm ow ie z faryzeuszam i i uczonymi w Piśm ie? M am jeszcze w iele innych pytań, lecz wiem, że D uch Boży w prow adzi w głębię Bożych praw d.

G orącym prag nien iem A postoła P aw ła b y ­ ło poznanie i naśladow anie Jezu sa C hrystusa.

I to pragn ienie usunęło w cień w szystkie inne

3

(4)

zagadnienia i problem y jego życia. D roga Je z u ­ sa prow adzi poprzez poznanie Go, naśladow anie i podporządkow anie się Jego woli św iętej. A pos­

toł Paw eł tak pisze w Liście do R zym ian: „A jeśli dziećmi Bożymi jesteśm y, to jesteśm y i dziedzicam i Bożymi, a współdziedzicam i C hrys­

tusa, jeśli tylko razem z Nim cierpim y, abyśm y także razem z Nim uw ielbieni b y li” (8,17).

W d niu pow tórnego przyjścia po Swój Koś­

ciół w ybrany, Pan Jezus objaw i Sw oją chw ałę i moc. I my, lud Jego, p rzem ienieni będziem y i w yjdziem y Mu naprzeciw ko. W spółczesnem u człowiekowi tru d n o jest uw ierzyć, że Jezus, k tó ­ ry u m arł p raw ie d w a tysiące la t tem u, p rz y j­

dzie znowu. Apostoł P io tr p rzypom ina nam o istnieniu ludzi, k tórzy nie ty lk o podw ażają praw dę o pow tórnym p rzy jściu P an a naszego, Jezusa C hrystusa, ale także p raw ie o zm ar­

tw ychw staniu P ań sk im i w iele in nych zagad­

nień zaw artych w Piśm ie Św iętym .

Odejście od Bożych p raw d i ich zniekształ­

canie jest jed n ą z cech ch arak teryzu jący ch

„Czasy ostateczne” . Apostoł Paw eł w 2 Liście do T ym oteusza tak c h a rak tery zu je nam ludzi żyjących w czasach poprzedzających przyjście Pańskie.

P o słu ch a jm y : „A to wiedz, że w dniach ostatecznych n a sta n ą tru d n e czasy: Ludzie bo­

w iem będą sam olubni, chciwi, chełpliw i, pyszni, bluźniercy, rodzicom nieposłuszni, niew dzięcz­

ni, bezbożni. Bez serca, nieprzejednani, prze­

w rotni, niepow ściągliw i, okrutni, niem iłujący tego, co dobre. Z drajcy, zuchwali, nadęci, m iłu ­ jący w ięcej rozkosze niż Boga, k tórzy p rzyb ie­

ra ją pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej m ocy” .

E w angelista Łukasz podobnie porów nuje ludzi współczesnych, do ludzi z okresu Noego, żyjących w okresie poprzedzającym potop. P o­

dobnie tak, ja k wówczas w spółczesny człowiek żyjąc z dnia na dzień, nie troszczy się o życie w wieczności.

Piękno i pełność w yk o n an ia Bożych obiet­

nic w pełni u kazana nam będzie w Niebie.

Służm y Bogu w iernie i z ufnością. Od naszego pojedn ania z Bogiem, od podporządkow ania się woli Bożej, od naszej w iary i głębokiej ufności Bogu uzależnione jest nasze przyszłe i błogo­

sław ione w chw ale Bożej życie.

K azim ierz M uranty

SPOTKANIE Z SALO M O NEM (1)

Poszukiwanie celu życia

„Słow a kaznodziei, syna D aw id ow ego, k róla w J e- ruzalem ie. M arność nad m arnościam i, pow iad a k a zn o ­ dzieja, m arność nad m arn ościam i — w szy stk o m a r­

ność. Cóż przyjdzie c zło w ie k o w i z w szelk ieg o trudu, jak i zadaje sobie pod słoń cem ? P ok olen ia przychodzą i odchodzą, a ziem ia trw a po w szy stk ie czasy. S łoń ce w schodzi i zachodzi, a na m iejsce sw o je śp ieszy się z pow rotem , i znow u tam w sch od zi. K u p o łu d n io w i ciągnąc i ku p ółnocy w racając, k o listą drogą w ie je w iatr i zn ow u w raca na drogę krążenia. W szyst­

k ie rzeki p łyn ą do m orza a m orze w c a le n ie w z b ie ­ ra; do m iejsca, do którego rzek i p łyną, zdążają one bezustannie... N ie nasyci się oko p a trzen iem a n i ucho n ap ełn i słu ch an iem . To, co było, jest tym co będzie, a to, co się stało, jest tym , co zn ow u się sta n ie: w ięc nic zgoła now ego n ie m a pod słońcem . J e śli jest coś, o czym by się rzekło: „Patrz, to coś n o w eg o ” — to już było w czasach, k tóre b yły przed n am i. N ie m a pam ięci do tych, co b yli, ani też po tych , co będą, nie b ędzie pam ięci u tych, co będą p óźn iej”.

(Kazn. Sal. 1,1—11).

M łody c zło w ie k w n a sz y c h cza sa c h sto i p rz e d liczn y m i, s k o m p lik o w a n y m i p ro b le m a m i, k tó r e s ą p o ­ w a ż n ie jsz e n iż w p rzeszło ści. W ie k X X n a z y w a m y w ie k ie m z m e c h a n iz o w a n y m , e r ą a to m o w ą , w ie k ie m k o sm iczn y m , k tó r y p rz y s p o rz y ł m ło d e m u u m y s ło w i w ie le tru d n o śc i, p rz e z k tó r e w ż a d e n sp o só b sam n ie zd o ła p rz e b rn ą ć .

Co d z ie ń je s te ś m y ś w ia d k a m i w ie lk ic h w y d a rz e ń , k tó r e d z ie ją się w b ły s k a w ic z n y m te m p ie . W o jn y , k a ­ ta k liz m y , e p id e m ie w s tr z ą s a ją c a ły m ś w ia te m d r ż ą ­ cy m w p o sa d a c h . D w ie trz e c ie m ie sz k a ń c ó w ś w ia ta o d c z u w a b r a k p o d s ta w o w y c h śro d k ó w d o życia. J e s z ­ cze b a rd z ie j g ro ź n a je s t s y tu a c ja m ło d z ie ż y n a Z a c h o ­ dzie, g d z ie p a n u je k o s z m a r z a ż y w a n ia n a rk o ty k ó w , w y w o łu ją c y c h h a lu c y n a c je , c z y n ią c y c h c z ło w ie k a z u ­ p e łn ie n ie z d o ln y m d o p ra c y i d o życia.

T a k ie i p o d o b n e p ro b le m y s t a ją p rz e d m ło d y m c z ło ­ w ie k ie m i w p r a w i a ją go w w ie lk ie z a k ło p o ta n ie .

P o n a d to jesz c z e je d e n b a rd z o fu n d a m e n ta ln y p r o ­ b le m n u r t u j e w sp ó łc z e s n e g o cz ło w ie k a , a m ia n o w ic ie : jaka je s t przyczyna i c e l istn ie n ia czło w ie k a ? P o co is tn ie ję ? — z a d a je so b ie p y ta n ie d z is ie jsz y człow iek.

J a k i je s t se n s ż y c ia ? O to d y le m a t w sp ó łc z e sn e g o czło­

w ie k a . T y c h p y ta ń n ie m o żem y p rze o c z y ć czy z ig n o ro ­ w ać. O n e b o w ie m n u r to w a ły ró w n ie ż lu d z i ż y ją c y c h n a p rz e s trz e n i h is to rii. S ta w ia ją o n e c z ło w ie k a p rz e d z a g a d k ą życia.

Is tn ie je je d n a k K się g a n a p is a n a ty s ią c ł a t p rz e d n a ­ ro d z e n ie m się C h ry s tu s a , k tó r a w z d u m ie w a ją c y sp o ­ sób z a jm u je się p ro b le m e m c elu istn ien ia człow ieka.

J e j a u to r e m b y ł S a lo m o n , k r ó l iz ra e ls k i, z n a n y w ó w ­ c z e sn y m św ie c ie ja k o w ie lk i czło w ie k . I o n z m a g a ł się z ty m s a m y m p ro b le m e m , a r e z u l ta t teg o z m a g a n ia z o sta ł z a p is a n y n a k a r t a c h K się g i K a z n o d z ie i S a lo ­ m o n a .

Z a s ta n ó w m y się w ię c n a d te k s te m P is m a Ś w ięteg o , k tó r y p rz y to c z y liśm y n a w stę p ie . P o s ta w io n e w n im

4

(5)

zo stało W ażne p y ta n ie . J a k i je s t sen s ż y c ia ? S a lo m o n z a c z y n a tu od sw o je j o so b iste j sy tu a c ji, ja k o c z ło w ie k a z a d a ją c e g o so b ie p o d s ta w o w e p y ta n ie : j a k i je s t sen s ży cia lu d z k ie g o n a zie m i?

Ż ycie w y d a je się b y ć ty lk o n ie k o ń c z ą c y m się i b e z ­ sen so w n y m , p o w ta rz a ją c y m się c y k lem , p o d o b n ie do cy k lu , m a ją c e g o m ie js c e w p rz y ro d z ie .

J e d n o p o k o le n ie n a s tę p u je po d ru g im , p o d o b n ie ja k n a s tę p u je zach ó d po w sc h o d z ie sło ń ca, j a k w ia tr k rą ż y po w y ty c z o n y c h p rz e z B o g a s z la k a c h , j a k rz e k i p ły n ą do m o rz a , a m o rz e n ie w y le w a .

Co z tego, że w ia tr w ie je ? Co z tego, że rz e k i p ły n ą , a le k u ja k ie m u c e lo w i? Co z tego, że ży ję, sk o ­ ro życie, je s t p ró ż n e , m o n o to n n e i b o le s n e — s n u je ro z w a ż a n ia w sp ó łc z e sn y czło w ie k . N ie m o że b o w ie m zn ale źć z a d o w a la ją c e j o d p o w ie d z i n a z a g a d k ę życia.

B ra k ta k ie j o d p o w ied zi m ęcz y c z ło w ie k a i s p ra w ia , że c a łe jeg o życie je s t ja k b y u s ta w ic z n y m o d c z u w a ­ n ie m m dłości.

M ój d ro g i P rz y ja c ie lu ! P is m o Ś w ię te m ó w i, że b r a k c e lu w ży ciu o d c z u w a ty lk o c z ło w ie k z n a jd u j ą ­ cy się d a le k o od B oga, b ę d ą c y w s ta n ie re b e lii, b u n tu p rz e c iw k o S tw ó rcy , i w ła ś n ie d la te g o c z ło w ie k u tr a c ił se n s i cel sw eg o is tn ie n ia . R o z w a ż a n ia te s n u ł S a lo ­ m o n w o k re s ie d e p re s ji i u p a d k u w g rz e c h , w czasie g d y u tr a c ił sp o łeczn o ść z B ogiem , a ż y ł d la sieb ie, s z u ­ k a ją c c e lu ży cia z a p o m o cą ro z u m u , ro z ry w e k , p r o g r a ­ m ó w k u ltu r a ln y c h i w ie lu in n y c h rzeczy . P o te m po w ie lu la ta c h b ezo w o cn y ch p o s z u k iw a ń szczęścia n a ­ p is a ł k sięg ę, k tó r a n a z aw sze s ta ła się z n a k ie m o s trz e ­ g aw czy m , sw ego ro d z a ju , „ m e m e n to ” d la k a ż d e g o czło ­ w iek a, k tó r y z m ie rz a ją c w ty m k ie r u n k u , n ie w ą tp li­

w ie z m a r n u je całe s w o je życie, i w k o ń c u sa m o tn ie ro z c z a ro w a n y i ro zg o ry czo n y , s tw ie rd z i, ż e tego', cze­

go *szukał — n ie zn a la z ł.

J a k w ie lu ta k ic h ro z c z a ro w a n y c h i ro z g o ry c z o n y c h lu d z i c o d z ie n n ie sp o ty k a m y . S ło w o B oże w K sięd ze Iz a ja s z a m ó w i: „M łodzi się m ę c z ą i n u ż ą , s ła b n ą i c h w ie ją się m ło d z ie ń c y : lecz ci, co z a u fa li P a n u , od­

z y s k u ją siły, o tr z y m u ją sk rz y d ła ja k o o rły , b ie g n ą bez zm ęc zen ia, bez z n u ż e n ia id ą ” .

W ięc p ó k i n ie je s t za późno, p ó k i słyszysz Boży głos, p rz y jd ź do P a n a Je z u s a , k tó r y p o w ie d z ia ł:

„P ó jd źcie do M n ie w szyscy, k tó r z y je s te ś c ie s p r a c o ­ w a n i i o b ciąż en i, a J a w a m s p r a w ię o d p o c z n ie n ie ” .

Z o sta w sw o je p e sy m isty c z n e m y śli, p rz y jd ź do N iego. J u ż ty s ią c e m ło d y c h łu d z i p rz y s z ło ze S w o im i p ro b le m a m i d o P a n a J e z u s a C h ry s tu s a , w y z n a ło M u s w o ją b ie d ę i g rzech y , a O n p rz e b a c z y ł, p o silił, u w o l­

n ił od n a ło g ó w p ija ń s tw a , p a le n ia , n a rk o m a n ii i i n ­ n y c h z n ie w a la ją c y c h rzeczy i u c z y n ił ic h lu d ź m i szczę­

śliw y m i, m a ją c y m i w s p a n ia ły cel w życiu, z n a ją c y m i sen s is tn ie n ia , ra c ję b y tu .

Z aczn ij czy ta ć B ib lię! E w a n g e lia w e d łu g św . J a n a p rz y ta c z a w ie le ro z m ó w P a n a J e z u s a z lu d ź m i ro z c z a ­ ro w a n y m i k ło p o ta m i życia. I k a ż d y z n ic h o d sz e d ł do d o m u z ro z w ią z a n y m p ro b le m e m życia. T o sam o sp o tk a i C ieb ie! A w ię c s ta ń p o s tro n ie P a n a J e z u s a C h ry stu sa , a O n ci d o p o m o że d o jś ć do w ła śc iw e g o ro z w ią z a n ia z a g a d k i życia. U czy ń to jesz c z e dziś!

H enryk T urkanik

O rzeczach ostatecznych

T em atem tego opracow ania jest kw estia ostatecznej in terw en cji Boga w dzieje św iata, interw encji, k tó ra obecny św iat doprow adzi do końca, a ustanow i w pełni now y porządek za­

początkow any w chw ili pierw szego przy jścia Jezu sa C hrystusa. Ten rozdział teologii nazyw a się eschatologią czyli nau k ą o rzeczach ostatecz­

nych.

O STA TEC ZN A M A N IFE ST A C JA K RÓLEW SKICH RZĄDÓ W BOG A

Nasze rozw ażania rozpoczniem y od zw ró­

cenia uw agi n a Boże plan y odnośnie do dziejów św iata, oraz na sosób, w jak i te p lan y zostaną ostatecznie zrealizow ane.

Starotestamentowe oczekiwanie (Mich. 4,1-7) P rorocy izraelscy głęboko przeżyw ali sy­

tu ację zła i niespraw iedliw ości, k tó rą widzieli wszędzie. W idzieli oni, że n aw et naród izrael­

ski jest grzesznikiem i dlatego w szelkie klęski, nieszczęścia, któ re na niego spadały, tłum aczyli jako znak Bożego sądu nad ludem . Byli głęboko w strząśnięci z pow odu cierpienia ludzi niew in­

n ych i powodzenia, d o statk u — niespraw ied li­

wych. Tęsknili przeto za pokojem i bezpieczeń­

stw em na ziemi. W tych swoich problem ach i p y tan iach podtrzy m y w ała ich jed yn ie ich w ia­

ra w Jahw e, Pana, jako Boga historii, Boga dziejów. W ierzyli, że pew nego dnia Bóg Sam będzie interw en iow ał w dzieje św iata, by u sta ­ nowić sw oje królew skie rząd y w śród ludzi, by ustanow ić p raw d ę i spraw iedliw ość w śród ludzi Oczekiw ali dnia, kiedy Jeru zalem będzie ośrod­

kiem pokojowego św iata, w k tó ry m potom ek D aw ida będzie panow ał n ad narodam i przy n o­

sząc zbaw ienie dla w szystkich ludzi. K rótko mówiąc, prorocy w ierzyli, że Bóg Sam będzie interw eniow ał w dniach ostatecznych dla u sta­

now ienia Swoich rządów w śród ludzi (Izaj.

9,17; 11,1-9).

Św it nowej ery (Łk. 1,68-79).

G dy nadeszło w ypełnienie czasu Bóg zesłał Syna Swego, Jezu sa C hrystusa, M esjasza, celem zain augurow ania Bożego królew skiego panow a­

nia w śród ludzi. Jezus głosił, że przybliżyło się K rólestw o Boże, a dowodów, że Bóg in te rw e ­ n iu je w życie św iata nie brakow ało: przyjściu Jezusa tow arzyszyły znaki i cuda, k tóre zm u­

szały ludzi do w yznania: „Bóg naw iedził lud sw ój” (Łk 7,16). A po śm ierci Jezu sa i zm ar­

tw ychw staniu, D uch Ś w ięty został zlany na Kościół (por. Joel 2,28-32). Jezus naw oływ ał lu ­ dzi, by weszli do tego K rólestw a, a po Jego śm ierci Jego uczniow ie zw iastow ali tę sam ą Ew angelię zbaw ienia przez w iarę w Niego.

I faktycznie now a e ra nadeszła; dla w szyst­

kich, k tórzy m ają oczy, by widzieć, Bóg p rzy ­

szedł w mocy. Nie wszyscy jed n ak uw ierzyli

(6)

dobrej ■ wieści, i zew nętrznie św iat nie w ydaje się w yglądać zupełnie inaczej. T ak więc nasz obecny św iat, w iek obecny jest swego rodzaju okresem przejściow ym . S ta ra e ra została osą­

dzona i skazana n a zginienie, a now a e ra już dla nas nadeszła. Chrześcijanie, choć ży ją jesz­

cze w starej erze, są już członkam i now ej ery.

W Swoim m iłosierdziu Bóg — nim sprow adzi starą erę do ostatecznego końca — przew idział ten „in terw ał” po to, by wszyscy ludzie m ogli słyszeć Ew angelię i m ieli możność stać się u - czestnikam i nowej ery.

W ażną spraw ą jest to, że koniec starej ery już się rozpoczął. O bietnice Boże zaczęły się w y ­ pełniać w Jezusie C hrystusie, i moc now ej ery w idzim y już w działaniu. Pierw sze przyjście Jezusa jest więc dowodem, że pew nego dnia Bóg doprow adzi sta rą erę do całkow itego koń­

ca i Sam rozpocznie panow anie n ad ludźm i no­

wej ery. C hrześcijanie przeto czekają n a dopeł­

nienie wielkiego czynu Boga rozpoczętego w chwili pierwszego przyjścia Jezu sa C hrystusa.

Pełne nadejście nowej ery (2 Pt 3,1-14)

Bóg rozpoczął Sw oje rządy! Takie jest zn a­

czenie, sens pierwszego p rzyjścia Jezu sa C h ry s­

tusa. Ale nie w idzim y jeszcze, b y w szystko b y ­ ło Mu poddane. Ś w iat obecny nie je s t jeszcze tym m iejscem, za k tó ry m tęsk n ili sta ro te sta- m entow i prorocy. Bóg nie jest jeszcze otw arcie i w pełni uznanym Królem , a zło i niesp raw ied­

liwość n adal panu ją. Je d n ak N ow y T estam ent obiecuje, że Bóg, k tó ry rozpoczął panow anie w Jezusie C hrystusie, pew nego dnia obejm ie rzą ­ dy nad w szystkim i ludźm i. Obecny w iek zły przem inie, a Bóg powoła do istn ien ia now e nie­

bo i now ą ziemię, w któ ry ch spraw iedliw ość m ieszka. W dniu tym Bóg będzie sądził w szyst­

kich ludzi w edług uczynków ich, a ci, co poddali się Jego panow aniu, stan ą się obyw atelam i No­

wego Jeruzalem , m iasta Bożego, i będą p an o ­ wać z Nim na wieki. Tego w szystkiego dokona Bóg w chwili pow tórnego przyjścia Swego Sy­

na. Jezu sa C hrystusa, Zbaw iciela i Sędziego Wszystkich ludzi.

T eraz m usim y spojrzeć bardziej dokładnie na to w ydarzenie.

POW TÓRNE PRZYJŚCIE P A N A JE ZU SA C H R YSTUSA

Przyjście Jezusa Chrystusa (Tyt. 2,11-14) P raw d ę o pow tórnym p rzyjściu Jezusa C hrystusa w y raźn ie podaje przekaz Nowego Testam entu. Szczegóły odnoszące się do tego przyjścia są jednak bardzo niejasn e i dlatego nie sposób na ich tem at dogm atyzować. Pow o­

dem tego jest fakt, że tak niesłychanie w ielkie w ydarzenie jak koniec ludzkich dziejów może być jedynie przedstaw ione w sym bolach, po­

dobnie, jak n a tu rę Sam ego Boga m ożem y opi­

sać jedynie za pośrednictw em symbolów. Choć m ożem y na podstaw ie tych sym bolów ustalić pew ne p raw d y odnoszące się do pow tórnego przyjścia Jezusa, to jednak byłoby rzeczą niez­

b y t m ąd rą tłum aczyć je w szystkie dosłownie, literaln ie lub w czytyw ać w nie nasze w łasne m yśli, poglądy. N ieprzestrzeganie tej zasady doprow adziło do p ow stania w ielu bezpodstaw ­ nych spekulacji na tem a t pow tórnego przyjścia Jezu sa C hrystusa. N ajbezpieczniej przeto będzie pozostać jedy nie p rzy zaakcentow aniu praw d y o fakcie pow tórnego przyjścia Jezusa C hrystusa.

Jezus Sam w yraźnie m ów ił o Sw oim pow ­ tó rn y m p rzy jściu (Mt 25, 31 nn.; M k 8,38; 13,26;

14,62; Łk 17,22-37). W skazyw ał n a to, że to przyjście poprzedzą różne w ydarzenia: pow sta­

nie fałszyw ych zbawicieli, prześladow anie ludu Bożego oraz w zrost ludzkiej niepraw ości (Mk 13,1-25; por. 2 Tes. 2,3-12; 2 Tym . 3,12 n.), ale także stw ierdził, że n ik t nie może znać daty Jego p rzyjścia (Łk 17,20 n.; Dz. Ap. 1,7) i że tylko Ojciec w ie dokładnie kiedy to n astąp i (Mk 13,32).

Apostołow ie także w ierzyli w pow tórne przyjście Jezusa C hry stusa i naw oływ ali nowo naw róconych do prow adzenia św iętego życia jako przygotow ania n a ten dzień (Dz. Ap. 3,19- 21; Fil. 3,20 n.; 4,5; Kol. 3,4 n.; 1 Tes. 1,9 n.;

2 Tym . 4,1 n.; H ebr. 9,28; 1 P t 1,7; 1 J a n 2,28;

Obj. 1,7). T roską ich nie było to, by ludzie sie­

dzieli z założonym i rękam i i czekali na ten dzień, lecz b y w iedli życie sług oczekujących przybycia swego pan a (por. Łk 12,35—48).

Ostateczna manifestacja zła (2 Tes. 2,3-12) Now y T estam en t m ów i nam , że pow tórne przyjście Jezu sa C h ry stu sa zostanie poprzedzo­

ne przez o statn i w ysiłek, próbę zła m ającą na celu obalenie Boga. P rzed końcem dziejów św ia­

ta szatan podejm ie decydującą próbę obalenia C hrystusa. P aw eł w ym ienia pew ną postać zw a­

n ą A ntychry stem , podczas gdy J a n podkreśla że w ielu a n ty ch ry stó w już działa w świecie (1 J a n 2,18). W ostatniej księdze P ism a Ś w ięte­

go m am y opis b itw y m iędzy Bogiem i szatanem (Obj. 19,11-21; 20,7-10). D okładne znaczenie ty ch pro ro ctw nie jest dla nas znane.

Problem milenium (Obj. 20,1-6)

M am y w N ow ym Testam encie jeden ustęp, k tó ry m ówi o pano w aniu C h ry stu sa i Jego św iętych w ciągu tysiąca lat. N a ten tem a t ist­

n ieje w iele in te rp re ta c ji w śród teologów. Trzy głów ne teorie są w tej dziedzinie rep rezen tow a­

ne: prem ileniałizm , postm ilenializm i am ilenia- lizm. W edług pierw szego poglądu po po w tór­

nym p rzyjściu Jezu sa C h ry stu sa n astąp i Jego królow anie w espół ze św iętym i (do tej liczby w ejdą także chrześcijanie zm arli, którzy zm arw ychw staną) przez tysiąc lat, po czym n a ­ stąpi ogólne zm artw y ch w stanie pozostałych um arłych, dzień sądu i życie nieba. W edług d ru ­ giego poglądu pow tórne przyjście C hry stu sa n a­

stąpi jako zakończenie okresu try u m fu E w an­

gelii i ten okres try u m fa ln y jest ow ym m ile­

nium . W edług trzeciego poglądu opis z O bja­

w ienia 20 jest całkow icie sym boliczny i żad ne­

go literalnego tysiącletniego królestw a nie n a­

leży oczekiwać. Nie m a zgody w śród chrzęści-

(7)

jan, k tóry z tych trzech poglądów oddaje n a j­

pełniejszą spraw iedliw ość nauce Nowego Tes­

tam entu.

Zjednoczony Kościół Ew angeliczny jest zw olennikiem prem ilenializm u, tzn. w ierzy w T ysiącletnie K rólestw o Jezusa C hry stu sa na ziemi.

Jezus jako Sędzia i Zbawiciel (1 Jan 2,28-3,3) Pow tórne przyjście Jezusa jest Jego p rzy jś­

ciem jako Sędziego w szystkich ludzi. Nowy T estam ent m ówi czasami o Bogu, czasam i o C hrystusie jako Sędzi (Rzym. 14,10 nn.; Fil.

2,10 n.), poniew aż Bóg oddał w szelki sąd C hrystusow i (Jan 5,22; Dz. Ap. 17,30 n.). W dniu tym C hrystus będzie sądził każdego czło­

w ieka w edług uczynków jego i słów (Rzym.

2,5-11; 2 Kor. 5,10; M t 12,36 n.). To oczywiś­

cie nie zaprzecza zasadzie uspraw iedliw ien ia z w iary, gdyż dowodem w ia ry są dobre uczynki i tylko ci, k tórzy uw ierzyli, zaufali C h rystuso­

wi m ogą w ykonyw ać uczynki przyjem n e Bogu.

Sąd spotka także chrześcijan; o trzym ają n agro­

dę lub poniosą stra tę w edle tego jak używ ali sw ych talentów (Mt 25,14— 30; 1 Kor. 3,12-15).

P ow tórne przyjście C h rystusa oznacza także to, że ukaże się On jako Zbaw iciel Swego ludu.

W dniu tym zostaną w ierzący p rzem ienieni i staną się podobni do Niego. Lud Boży nie b ę­

dzie już dłużej atakow any przez pokusy, a zos­

tanie doskonale uśw ięcony (Fil. 3,21; 1 Tes.

3,13; 1 J a n 3,2). Chrześcijanie zajm ą swoje m iejsce przy stole C hrystusa i będą panow ać z Nim na w ieki (Mt 8,11; Łk 22,30; Obj. 22,5).

ZM ARTW YCHW STANIE U M ARŁYCH

Z pow tórnym przyjściem C hry stu sa jest ściś­

le zw iązane zm artw ychw stanie um arłych.

Stan przejściow y (Fil. 1,21-26)

S praw a stan u um arły ch przed zm artw y ch­

w staniem jest otoczona tajem nicą. Jeśli przy p o­

wieść o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19 nn.) należy potraktow ać jako m ów iącą o stanie pośred­

nim u m arłych (co nie jest pewne), to m am y podstaw ę wnioskować, że pew nego rod zaju se­

p aracja już istnieje m iędzy w ierzącym i a n ie­

w ierzącym i um arłym i, w ierzący p rzeb y w ają w pokoju, a niew ierzący zn ajd u ją się w stanie m ę­

ki. Ale może być rzeczą niepraw idłow ą in te r­

pretow ać tę przypow ieść literalnie.

Jeśli chodzi o w ierzących, to P aw eł w y raź­

nie mówi o nich, że p rzeb y w ają u P a n a (Fil.

1,23; por. 1 Tes. 4,14). P o k u tu jący ło tr poszedł do ra ju z Jezusem (Łk 23,43), a Szczepan w i­

dział Jezusa, k tó ry w stał, b y p rzy jąć swego ucz­

nia (Dz. Ap. 7,55-59). W szystko to zda się suge­

rować, że śm ierć przenosi chrześcijanina b ez­

pośrednio w atm osferę obecności C hrystusa.

Poza to dalej iść nie możemy. A gdy chodzi o stan przejściow y niespraw iedliw ych, to Nowy Testament milczy na ten temat.

Z m artw ychw stan ie i przem iana (1 Kor. 15,35- 57)

W chw ili pow tórnego przyjścia C hrystusa dw a w ażne w ydarzenia będą m iały m iejsce. Po pierw sze, um arli, k tórzy są w Chrystusie, zm artw y ch w stan ą i dołączą do tryum falnego m arszu Jezu sa C h rystu sa (1 Tes. 4,14-17). Po drugie, chrześcijanie, k tó rzy będą jeszcze w tym życiu w czasie Jego przyjścia, zostaną p o r­

w ani n a spotkanie P a n a na pow ietrze. Wszyscy m ający udział w w yd arzen iu p orw an ia zostaną mocą Bożą przem ienieni i o trzy m ają nowe cia­

ło. Poniew aż ciało i k rew nie m ogą odziedzi­

czyć wiecznego K rólestw a Bożego i n ieśm iertel­

ności, przeto chrześcijanie otrzy m ają now e „du ­ chow e” ciało (1 Kor. 15,44). T ak ja k ziarno obu­

m iera i d aje życie roślinie, tak nasze ciało u stą ­ pi m iejsca now em u i doskonałem u ciału ducho­

w em u w łaściw em u dla życia w niebie. Będzie to ciało podobne do ciała Jezu sa po zm artw ych­

w stan iu (Mk 9,2 n.; Łk 24,39). Zycie w niebie będzie k o n ty n u acją n a skalę chw alebną nasze­

go życia w C hrystusie tu ta j n a ziemi.

Przeznaczenie niewierzących (2 Tes. 1,5-10) Ci, k tó rzy nie są członkam i lu d u C hrystuso­

wego nie będą uczestniczyć w przem ianie, k tó ­ ra ch a ra k te ry z u je zm artw ych w stan ie chrześci­

jan. N iem niej, ukażą się oni przed obliczem Boga i C hrystusa w d niu sądu (Mt 25,41 nn.;

J a n 5,28 n.; Dz. Ap. 24,15; Obj. 20,11-15). W y­

rok, k tó ry spotkał ich ju ż w ty m życiu tam zo­

stanie upraw om ocniony, raty fik o w an y (Jan 3,18 n.). Z ostaną oni skazani n a odłączenie od oblicza Bożego n a w ieki.

N ależy tu ta j p a rę słów pow iedzieć na te­

m at tych, k tórzy nigdy nie słyszeli Ew angelii zbaw ienia. N ow y T estam en t wiele nie sp ekulu­

je n a ten tem at, lecz raczej poleca Kościołowi Bożem u głosić E w angelię w szystkim ludziom, by oni także m ogli cieszyć się zbaw ieniem za­

rów no tu ta j, jak i w wieczności. Przypuszcza się, że poganie będ ą sądzeni w edle tego św iatła, jakie posiadali. M am y podstaw y, b y sądzić, że ludzie, któ ry ch sposób życia w skazuje n a to, że p rzy jęliby C hry stu sa gdyby słyszeli o Nim, b ę ­ dą napew no zbaw ieni w dniu ostatecznym po­

niew aż ofiara C h rystusa odnosi się także do nich (Rzym. 2,12-16; por. M t 25,31 nn.). To, cze­

go m ożem y być absolutnie pew ni, to w ielkie m iłosierdzie i absolutna spraw iedliw ość Boga, k tó ry chce aby w szyscy ludzie byli zbaw ieni i przyszli do poznania p raw d y (1 Tym . 2,4).

ŻYCIE W NIEBIE

Podobnie ja k wszystko, o czym m ówiliśm y w tym artyk ule, życie przyszłe może być przed ­ staw ione jed yn ie w sym bolach. Je d n ak dw ie uw agi w zw iązku z tym należy uczynić.

(d o k o ń c z e n ie a r t y k u łu n a s ir , 17)

(8)

KURSY LETNIE 1973

Ostróda I, Ostróda II i Liwa

O S T R Ó D A I. W m iejsco w o ści O stró w — p o ło żo n ej n a d p ię k n y m je z io re m , i o d le g ły m około 3 k m od O stró d y — w d n ia c h 1—22 V II b r. tr w a ł, k o le jn y ju ż k u r s b ib lij- n o -u m u z y k a ln ia ją c y d la m ło d szej m ło d zieży (13— 16). M ło d zież s p ę ­ d z a ła sw ó j czas ra d o ś n ie i p o ż y ­ te c z n ie ; o rg a n iz a c y jn ie g ro m a d k a c a ła p o d z ie lo n a b y ła n a d w ie g r u ­ py „ G e d e o n ó w ” i „ S a m s o n ó w ” . p rz e w a g i p u n k to w e j d la sieb ie, p ro - p rz e w a g i p u n k to w i d la sieb ie, p r o ­ w a d z ą c s w o is tą ry w a liz a c ję . Do oceny p u n k to w e j z a lic z a n o : s p ra w ę p o rz ą d k u (czystość o so b ista , w p o ­ m ieszczen iach sy p ia ln y c h , w ja d a l ­ ni, n a te r e n ie k u rs u ), d y ż u ry , g ry i z a ję c ia n a w o ln y m p o w ie trz u : p u n k to w a n o ta k ż e z a c h o w a n ie się, p rz y g o to w a n ie się do w y k ła d ó w , u - w agę, p iln o ść , in ic ja ty w y i p o m y sły dzieci. Z espół k ie ro w n ic z y p rz e ż y ­ w a ł k ażd e g o d n ia m o m e n ty p r a w ­ d ziw ej ra d o ś c i, g d y d zieci „ n a w y ś ­ cig i” z g łaszały sw ó j u d z ia ł — n a d zień n a s tę p n y — do d y ż u ru . D y ­ ż u ry p rz y n o s iły g ru p ie k ilk a p u n k ­ tó w a w y n ik i o g ła sz a n e — o p r z e ­ w a d z e k tó r e jś z g ru p — k ażd e g o d n ia w ieczo rem , p rz y jm o w a n e b y ły z w ie lk im e n tu z ja z m e m p rz e z z w y ­ cięsk i zespół.

N a n a b o ż e ń s tw a c h p o ra n n y c h dziec i c z y ta ły in d y w id u a ln e o k r e ś ­ lo n e fr a g m e n ty P is m a Ś w ię te g o i m o d liły się w k ilk u o so b o w y c h g r u ­ p ach . N a b o ż e ń stw o k o ń czo n o w s p ó l­

n ą m o d litw ą i p ie ś n ią . P o p o siłk a c h p o ra n n y c h o d b y w a ły się : z re g u ły d w a w y k ła d y b ib lijn e , p o d czas k tó ­ ry c h o m a w io n o d z ia ła ln o ś ć Jo zu eg o (s. A. L e w c z u k ) , A p. P a w ła (br.

R. T o m a s z e w s k i ) o ra z b ib lij­

n ą n a u k ę o s tw o r z e n iu ś w ia ta i cz ło w ie k a (br. M. K w i e c i e ń ) . P rz e d p o łu d n ie m — w p rz y p a d k u go rszej p o g o d y — dziec i m ia ły go­

d z in ę z a ję ć u m u z y k a ln ia ją c y c h : s.

H a lin a K u d z i n p r o w a d z iła zes- sp ó ł in s tr u m e n ta ln y (sk rzy p ce, g i­

ta r y ) i śp ie w g ru p o w y , śp ie w a m c h ó ro w y m z a jm o w a ła się s. D. R y - ż y k ; s. A. L e w c z u k p ro w a d z i­

ła n a u k ę k r ó tk ic h r e f e r a tó w c h rz e ­ śc ija ń s k ic h . W c zasie p o b y tu n a k u rs ie dziec i n a u c z y ły się k ilk a - d z ie się c iu ty c h ży w y ch , ra d o s n y c h i p ro s ty c h p ie ś n i. Ś p ie w a ły j e c h ę t­

n ie i p rz y k a ż d e j sp o so b n o ści. D zie­

ci m ia ły ta k ż e k il k a szczegół nvch o k a z ji do u słu g i śp ie w e m . I ta k , 8 V II w sz y stk ie dzieci z k u rs u O stró d a I p rz y je c h a ły g re m ia ln ie z w iz y tą do Z b o ru o lsz ty ń sk ie g o , w k tó r y m o d b y w a ła się e w a n g e liz a c ja

i c h rz e st. W u słu d z e e w a n g e liz a c y j­

n e j b r a l i u d z ia ł b r a c ia M ack iew icz

— k ie r o w n ik b a p ty s ty c z n e g o D om u O p iek i w N a re w c e k. H a jn ó w k i w w o j. b ia ło s to c k im i b r. M ieczy sła w K w ie c ie ń z W a rs z a w y . C h rz c ił w z b o ro w y m b a p ty s te r iu m b r. P. B ro ­ n o w ic k i — p rz e ło ż o n y m ie js c o w e ­ go Z b o ru . P o z a ty m d z ie c i słu ży ły śp ie w e m (in d y w id u a ln ie i chórem ) p o d czas n a b o ż e ń s tw a w D om u S ta rc ó w „ B e ta n ia ” w O stró d z ie (15 V II b r.), w cza sie n a b o ż e ń s tw e w a n g e liz a c y jn y c h , o d b y w a ją c y c h się k aż d e g o d n ia , n a te r e n ie k u r s u i d w u k r o tn ie — p rz y o g n is k u n a d je z io re m . W sposób szczeg ó ln y u tr w a lił się w p a m ię c i w sz y stk ic h

„ w ie c z ó r ta le n tó w ”, p o d czas k tó r e ­ go d z ie c i w y k o n y w a ły in te re s u ją c y p ro g r a m sło w n o -m u z y c z n y , in d y w i­

d u a ln ie i zespołow o. Z a d e m o n s tro ­ w a ły ró w n ie ż s w o je u m ie ję tn o śc i p la s ty c z n e w y k o n u ją c ćw ic z e n ie do te k s tu G e n e sis 2,1— 25; w y b ó r i o c e n a n a jle p ie j w y k o n a n y c h p ra c

— w iz ja O g ro d u E d e n - n ie b y ły rz e c z ą ła tw ą . G ru p a n a jm ło d s z y c h r y w a liz o w a ła z p o w o d z e n ie m z n a j ­ s ta rs z y m i !

O rg a n iz o w a n o d ziec io m ta k ż e

„ g o d z in y p y ta ń ”, p ro w o k u ją c w te n sp o só b d o sw o b o d n y c h w y p o w ie ­ dzi s a m e dzieci.

K a ż d o ra z o w o k to ś z ze sp o łu k ie ­ ro w n ic z e g o u d z ie la ł o d p o w ie d z i n a p y ta n ia d o ty c z ą c e w y k ła d ó w b ib l ij­

n y c h lu b in n y c h s ta w ia n y c h p rz e z dzieci.

S ło n e c z n a p o g o d a i p ię k n a oko­

lic a s tw a r z a ły m o ż liw o śc i o rg a n iz o ­ w a n ia in te re s u ją c y c h g ie r i s p a c e ­ ró w , ja k np. c a ło d z ie n n a w y p r a w a do la s u n a jag o d y , lu b w y c ie c z k a s ta tk ie m po k a n a ła c h i z e sp o le j e ­ z io r p o łą c z o n y c h z jez.. D rw ę c k im . W w y c ie c z c e te j w z ię li u d z ia ł r ó w ­ n ie ż b r a t. A d e la i P a w e ł B a j k o - w i e, k tó r z y o d w ie d z ili n a k ró tk o k u r s o stró d zk i.

O p ró c z w y m ie n io n y c h ju ż z a ję ć b ib lijn y c h , u m u z y k a ln ie n ia i w o l-

T eren k u rsów — w id o k z p rzeciw ­ leg łej stron y jeziora

8

(9)

U czestn icy kursu „Ostróda I ”

nego czasu, k ażd eg o d n ia w ieczo ­ re m o d b y w a ły się n a b o ż e ń s tw a e w a n g e liz a c y jn e , p o d czas k tó ry c h g łosili S łow o B oże b ra c ia p ro w a ­ d zący w y k ła d y j a k i goszczący p rz e ja z d e m n a k u rs ie . N a n a b o ż e ń ­ s tw a c h ty c h p o n a d 30 dziec i p rz e ­ żyło o ż y w ie n ie a sp o śró d n ic h k il­

k a n a ś c ie złożyło św ia d e c tw a w ia ry w P a n a J e z u s a C h ry stu sa , W k o ń ­ cow ej części ikursu o d b y ło się k ilk a s p o tk a ń z u d z ia łe m d zieci, k tó r e po d czas k u rs u coś p rz e ż y ły ; z a c h ę ­ cono je do m o d litw y , c z y ta n ia E w a n g e lii i ro z m a w ia n ia o sw o ic h p rz e ż y c ia c h z ro d z ic a m i, ro d z e ń ­ stw e m i p rz y ja c ió łm i.

K u rs O s tr ó d a I lic z y ł p rz e c ię t­

n ie 60 osób. Z esp ó ł g o sp o d arczy ■ — w s k ła d z ie : b r. P. B r o n o w i c k i ( in te n d e n tu ra ), s. A d e la K o z i u - r o w a i s. T o ł w i ń s k a — m ia ł w ięc do w y k o n a n ia n ie m a ło p r a ­ cy. T ro s k a o o p ie k ę n a d s ta n e m z d ro w ia i czy sto ścią dzieci sp o czy ­ w a ła n a s io s tr a c h : B o g u sła w ie T e r - p e 1 u k i Z o fii W i e r s z y ł o w - s k i e j ; b r. R. T o m a sz e w sk i czu w ał n a d b e z p ie c z e ń stw e m dziec i p o d ­ czas k ą p ie li w jezio rze. P ie c z ę n a d cało ścią k u r s u s p r a w o w a ła s. A lin a L e w c z u k .

P o za w y p o c z y n k ie m , p o z n a w a ­ n ie m p ra w d b ib lijn y c h i n a u k ą n o ­ w y c h p ie ś n i c h rz e ś c ija ń sk ic h , sp o ra lic z b a dziec i p o s ta w iła p ie rw s z e k ro k i n a d ro d z e w ia ry — z a J e z u ­ sem . N ie c h a j w ię c im w s z y s tk im — i ty m d zieciom , k tó r e p rz e ż y ły oży ­ w ie n ie i n a w ró c iły się, ja k i p o zo ­ sta ły m — to w a rz y s z y w d alsz y m cią g u m o d litw a p rz y c z y n n a w s z y s t­

k ic h św ia d o m y c h w y z n a w c ó w P a ­ n a : ro d zicó w i w y c h o w a w c ó w , b r a ­ ci i sió str z b lis k a i z d a le k a .

P ie rw s z y z teg o ro c z n y c h k u rs ó w o stró d z k ic h n ie p rz e b ie g a ł w iz o la ­ c ji o d m ie jsc o w e g o ś ro d o w is k a : n a p o p o łu d n ie „g o d zin y p y ta ń ”, n a w ieczo ry ś p ie w u i n a b o ż e ń s tw a e w a n g e liz a c y jn e p rz y c h o d z iła , n ie ­ k ied y , p o k a ź n a g r u p a m iejscow ej, m łodzieży. W e w s p o m n ie n ia c h u c z e stn ik ó w u tr w a lił się szczeg ó ln ie

W spólne zdjęcie, m łod zieży „Ostró­

da II” i „L iw a” w raz z gośćm i

je d e n z w ieczo ró w , p o d czas k tó r e ­ go do szło d o b a rd z o sz e ro k ie j k o n ­ f r o n ta c ji p o g lą d ó w n a te m a t w ia ry , K o śc io ła i e w a n g e lii. D zieci b ę d ą c e n a k u r s ie c h ę tn ie z a b ie ra ły głos, i o d p o w ia d a ły n a p y ta n ia z a d a w a n e p rz e z g ru p ę m ło d y c h m ie sz k a ń c ó w O s tro w a i okolicy. N a si goście c h ę tn ie p rz y łą c z y li się d o śp ie w u k ró tk ic h , p ro s ty c h r e f r e n ó w — p r o ­ w a d z o n y c h p rz e z C i o c i ę . A l ę .

O d w ie c z n a E w a n g e lia z a w ie ra S ło w a, k tó r e p o w ie d z ia ł P a n Je z u s C h ry s tu s „D o p u śćcie d z ia tk o m p r z y ­ ch o d zić d o M n ie i n ie z a b ra n ia jc ie im , a lb o w ie m ta k ic h je s t K ró le ­ stw o B o że” (M k 10,14).

O S T R Ó D A II. W d n ia c h 23 V I I I -8 V II b r., n a ty m s a m y m te r e n ie , o d ­ b y w a ł się k u r s b ib lijn o -u m u z y k a l- n ia ją c y d la s ta rs z e j m ło d z ie ż y z n a ­ szych Z b o ró w (w ielt od 16 la t). W ty m k u rs ie b ra ło u d z ia ł śre d n io p o ­ n a d 80 osób, a w n ie k tó r e so b o ty i n ie d z ie le O stró d a I I lic z y ła n a w e t p o n a d 100 u c z e stn ik ó w . W s k ła d z e ­

sp o łu o d p o w ie d z ia ln e g o z a r e a liz a ­ c ję p ro g r a m u — p o z a b r . K . J a - k o n i u k i e m (k ie ro w n ik ) — w c h o d z ił b r. J. M r ó z e k, w ic e ­ p re z e s R a d y K o ścio ła, k tó r y p r o ­ w a d z ił w y k ła d y n a te m a t b ib lijn e j d ro g i z b a w ie n ia , ta k ż e b r a c ia J.

T o ł w i ń s k i i M. K w i e c i e ń o ra z W. L i s i e s k i — z są sie d n ie g o k u r s u L iw a , p rz e n ie sio n e g o do O stró d y — o ra z sio s try z a jm u ją c e się s p r a w a m i u m u z y k a ln ie n ia : a w ię c p rz e d e w sz y s tk im : s. A lin a L e w c z u k , i s. D. K y ż y k (1 ty d z ie ń ). W sw o ic h w y k ła d a c h b r.

T o łw iń sk i z a jm o w a ł p ro b le m a m i m ło d zieży c h rz e ś c ija ń s k ie j (m .in .:

m o d a s p o rt, n a rz e c z e ń s tw o , m a ł­

żeń stw o , s to s u n e k d o sta rsz y c h , do p rz e ja w ó w w sp ó łc z e s n e j k u ltu r y m a s o w e j i t p .) ; b r. M . K w ie c ie ń p r o ­ w a d z ił w y k ła d lis tu do G a la tó w . P o d c z a s n a b o ż e ń s tw e w a n g e liz a ­ c y jn y c h — d la k u r s a n tó w z o b y d w u g ru p O s tr ó d a II i L iw a — p o za w y m ie n io n y m i ju ż b r a ć m i słu ż y ł

9

(10)

S ło w em B ożym ta k ż e b r. W. L i­

siecki, z zesp o łu k ie ro w n ic z e g o L iw y .

A d m in is tra c ja i in te n d e n tu r a n a ­ le ż a ły do s. M. J a k o n i u k i br.

P. B r o n o w i c k i e g o a sio stry A. K o z i u r o w a i W. T o ł w i ń ­ s k a — ja k n a k u rs ie O stró d a I — tro szczy ły się o to, żeb y n ik t n ie b y ł g łodny. Z e s tro n y L iw y do z e s­

p o łu g o sp o d arczeg o d o sz ła s. W.

K u 1 d o w a.

M ło d zież m ia ła o k a z ję — p o za w y k ła d a m i, d y s k u s ja m i i z a ję c ia m i o rg a n iz o w a n y m i — do w y p o c z y n k u w c h rz e ś c ija ń s k ie j a tm o sfe rz e , k o ­ rz y s ta ła ró w n ie ż z w o d y i sło ń ca o ra z w y c ie c z e k i z a ję ć n a w o ln y m p o w ie trz u . Z o rg a n iz o w a n o m .in . c a ło d n io w ą w y c ie c z k ę do sły n n e g o o śro d k a s p o rtó w w o d n y c h — P iła w - k i — położonego n a d jez. D rw ę c ­ kim .

N a n a b o ż e ń s tw a w ie c z o ro w e o ra z n a s p o tk a n ia d y s k u s y jn e i g o d zin y ś w ia d e c tw c h ę tn ie p r z y ­ ch o d ziły g ru p y w czaso w iczó w , k tó rz y sp ę d z a li u rlo p w o ś ro d k u k a m p in g o w y m — p o ło żo n y m n a d jezio rem .

D o b ra a tm o s fe r a p a n o w a ła szcze­

g ó ln ie p o d czas n a b o ż e ń stw e w a n ­ g e liz a c y jn y c h , k tó r e o d b y w a ły się w d u ż y m n a m io c ie lu b w „ k a p lic y k u rs o w e j” — w s p e c ja ln ie p rz y g o ­ to w a n e j n a te n cel, o g ro m n e j s to ­ dole. P o n a d 10 osób p rz e ż y ło d u ­ ch o w e o ż y w ie n ie p o d czas n a b o ­ ż e ń s tw e w a n g e liz a c y jn y c h a częśc z n ic h zło ży ła św ia d e c tw o o p r z e ­ życiu o d p u sz c z e n ia g rz e c h ó w p rz e z w ia rę w P a n a J e z u s a C h ry su s a . Z w łaszcza o s ta tn i ty d z ie ń k u r s u o b ­ f ito w a ł w teg o ro d z a ju w y d a rz e n ia . P o d czas k ilk u n a b o ż e ń s tw e w a n g e ­ liz a c y jn y c h n a m o d litw ę p rz y - c z y n n ą z b ie ra ły się g ru p y m o d li­

te w n e — p o z a o b rę b e m „ k a p lic y k u rs o w e j” — i ic h u c z e stn ic y m o ­ d lili się w in te n c ji słu c h a c z y S ło ­ w a, z w ia s tu ją c y c h i S ło w a, k tó r e b y ło z w ia sto w a n e . K ilk a osób p r z e ­ ż y w a ło sw o je d u c h o w e n a ro d z e n ie w cięż k ich z m a g a n ia c h i w alce.

C h w a ła n ie c h b ę d z ie B ogu, z a k a ż ­ dego, k to p rz y s z e d ł d o P a n a J e z u ­ s a C h ry s tu s a w u fn e j m o d litw ie w ia ry , i u s ły sz a ł J e g o G ło s: „ Z a ­

p ra w d ę , p o w ia d a m w a m . k to s łu c h a sło w a M ego i w ie rz y te m u (Bogu), k tó r y M n ie p o sła ł, m a ż y w o t w ie c z ­ n y i n ie s ta n ie p rz e d s ą d e m , lecz p rz e s z e d ł z śm ie rc i do ż y w o ta ” ( J a n 5,24).

W p a m ię c i w s z y s tk ic h u tr w a lił się sz c z e g ó ln ie w ie c z ó r k o ń co w y , sp ę d z o n y n a ś p ie w a n iu p ie śn i, ś w ia ­ d e c tw a c h i m o d litw ie . W iec zó r p e ­ łe n ś w i a t ł a !

L I W A . N a te r e n k u rs ó w O stróda I i I I p rz e n ie s io n y z o sta ł — po u z g o d n ie n iu — k u r s b ib lijn y , k tó ry m ia ł o d b y ć s ię w L iw ie — m ie js c o ­ w o ści o d leg łej o d O s tró d y o k o ło 20 k m . K u rs te n b y ł m n ie j lic z n y (po­

n a d 20 osób) i ce le m je g o b y ło p o ­ g łę b ie n ia z a in te re s o w a ń S ło w em B o ży m w ś ró d u c z e stn ik ó w . W y k ła ­ d y b ib lijn e — j a k w s p o m n ie liś m y

— o d b y w a ły się w s p ó ln ie z g ru p ą O stró d a II, a p o n a d to w g ru p ie liw s k ie j p ie lę g n o w a n o w s p ó ln e czy­

ta n ie B ib lii (list do T y m o te u sz a 1 i 2, d o T y tu sa , d o F ile m o n a , lis t J a k u b a , lis ty J a n a i J u d y ) , d z ie lo ­ no s ię św ia d e c tw a m i, p ro w a d z o ­ n o w s p ó ln e m o d litw y i ro zm o w y .

W o s ta tn im ty g o d n iu w sp ó ln e g o p o b y tu , g r u p a k u r s o w a n o sz ą c a n a z w ę „ L iw a " o d w ie d z iła m ie js c o ­ w o ść L iw ę k. O stró d y , g d zie p ie r ­ w o tn ie m ia ł b y ć b iw a k ; śp ie w a n o ta m c h rz e ś c ija ń s k ie p ie ś n i, s k ł a d a ­ n o ś w ia d e c tw a , i — n a le ż y p o d ­ k re ś lić — w iz y ta t a z o s ta ła z ży cz­

liw o ś c ią p r z y ję ta p rz e z m ie js c o w e śro d o w isk o . U c z e stn ik o m k u rs u szczeg ó ln ie u tr w a liło się s p o tk a n ie z p e w n ą k o b ie tą , m ie s z k a ją c ą n a sta łe w L iw ie , k tó r a w o s ta tn im czasie s t r a c ił a — w tra g ic z n y m w y ­ p a d k u — je d y n e g o sy n a . W iz y ta c h rz e ś c ija ń s k ie j m ło d zieży , je j śp ie w , m o d litw a i ś w ia d e c tw o (ja k i ro z m o w a n a oso b n o ści o d b y ta z n ią p rz e z je d n e g o z b ra c i), b y ły p o ­ cie c h ą d la ro z p a c z a ją c e j M a tk i.

N ie c h a j i n a m , b r a c ia i sio stry , n ie b ę d z ie o b o ję tn y lo s te j sa m o tn e j k o b ie ty !

U c z e stn ic y k u r s u L iw a m ie sz k a li

— ja k w s p o m in e liś m y — po s ą ­ s ie d z k u z g r u p ą O stró d a II, lecz m ie s z k a li p o d n a m io ta m i. O d p o w ie ­ d z ia ln i za re a liz a c ję p ro g r a m u k u r ­ so w eg o b y li b r a c i a : J. T o ł w i ń ­

s k i , M. K w i e c i e ń i W. L i ­ s i e s k i .

P o d c z a s tr w a n i a o b y d w u — k o o ­ p e ru ją c y c h ze so b ą — k u rs ó w , g o ś­

ciliśm y n a w sp ó ln y m g o s p o d a rstw ie lic z n y c h i m iły c h gości, k tó rz y p rz y b y li z a ró w n o z k r a j u j a k i z z a g ra n ic y . I ta k , k u rs y O stró d a II i L iw a w iz y to w a ł m .in . b r a t S t a ­ n is ła w K r a k i e w i c z — p re z e s R a d y K o ścio ła, b r a c ia k a z n o d z ie je z ró ż n y c h Z b o ró w , a ta k ż e n asi w sp ó łw y z n a w c y — p rz y b y w a ją c i n ­ d y w id u a ln ie i g ru p o w o — z o ś ro d ­ k ó w w A u s tr a lii, B e lg ii i F ra n c ji o ra z H o la n d ii, j a k n p . b r. L e o n B ro ­ d a, b ra t. R . i A. K o p ro w ie z d z ie ć ­ m i, b r a t. J . i L. M u r a n to w ie o ra z w sp ó łw y z n a w c y z k r a jó w z a c h o d ­ n ich . M ło d zież o b y d w u k u r s ó w b r a ła u d z ia ł — w k a ż d ą n ie d z ie lę — w n a b o ż e ń s tw a c h p o ra n n y c h w s p ó ln ie z b ra ć m i i s io s tr a m i z D o m u S t a r ­ ców „ B e ta n ia ” w O stró d zie, s łu ż y ła śp ie w e m i św ia d e c tw a m i. T e m a ty , k tó r y m i z a jm o w a n o się n a k u rs ie w L iw ie , i p rz e z k o o p e ra c ję w O s tr ó d zie II, s ą n a jle p ie j o d z w ie r­

c ie d lo n e p rz e z S ło w a P is m a Ś w ię ­ te g o : „... je ś liśc ie w z b u d z e n i z C h ry s tu s e m , te g o co w g ó rz e s z u ­ k a jc ie , g d zie sied zi C h ry s tu s po p ra w ic y B o ż e j; ...U m a rliśc ie b o ­ w iem , a życie w a sz e je s t u k r y te w ra z z C h ry s tu s e m ; ...U m a rtw ia jc ie te d y to, co je s t z ie m sk ie g o w c z ło n ­ k a c h w a sz y c h ...” (K ol 3,1 n n.).

T a k ż e n o w e p ie ś n i ś p ie w a n e w O str ó d zie I I i L iw ie : n p . „O d c h w a ły , do c h w a ły P a n z m ie n ia m n ie...”, „ J a w iem , że ż y je m ój P a n Z m a rtc h w y w s ta ły ...”, „T y lk o im ię Je z u s...” i w ie le in n y c h , tw o ­ rz y ły te n szczeg ó ln y n a s tr ó j i w z b o ­ g a c a ły sp o łe c z n e ży cie o z u p e łn ie n o w e w a rto ś c i, s p r a w ia ją c , że w s p ó ln y p o b y t w c h rz e ś c ija ń s k ie j a tm o s fe rz e s t a ł się d la w ie lu p r z e ­ życiem.

O trz y m a n e b ło g o s ła w ie ń s tw o B o ­ że — n a w s z y s tk ic h k u rs a c h te g o ­ ro c z n y c h -— n ie c h a j p o b u d z i n a s do w ię k sz e j w d z ię c z n o śc i B o g u za w s z y s tk ie J e g o d a ry , i n ie c h a j n a m d a m oc do tr w a n ia w N im , i do w y ra ź n ie js z e g o ś w ia d e c t w a !

M. K w .

Uprzejmie przypominamy naszym Czytelnikom o wpłacaniu ofiar na miesięcznik „Chrześcijanin"

lo

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto, człowiek jest bytem grzesznym i niedoskonałym , nie będącym w stanie zrozum ieć świętego i spraw iedliw ego Boga.. Znaczy więc, że istn ieją cztery

W teologii Jego panow anie nad stw orzeniem jest zazwyczaj przedstaw iane za pom ocą trzech przym iotników , k tóre określają Jego relacje w zględem stw orzenia..

A gdy miłość straci możliwość istnienia, Boża świętość nie może uzewnętrznić się inaczej jak tylko w gniewie i sądzie. Reakcją Bożej świętości na

Dlatego Bóg chce najw yższego dobra dla każdego człowieka, dla każdej

życiela i Obrońcy, tego „innego Pocieszyciela”, którego nadejście zapow iedział C hrystus Pan. Ludzie ci, będący bez w y ją tk u Żydami,- pochłonięci byli

Trudno rozstrzygnąć czy tak otw arcie postaw ione propozycje le ­ gata były dla króla K azim ierza zaskoczeniem, czy też b rał je w rachubę już godząc się

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy

Theorem 4.6. By Lemma 4.2, we can assume that n is square-free. We will first prove the result for the case where n has 4 or more distinct prime factors... Let p, q be the two