• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1973, nr 7-8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1973, nr 7-8"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

CHRZEŚCIJANIE

E W A N G E L I A — Ż Y C I E I M Y Ś L C H R Z E Ś C I J A Ń S K A — J E D N O Ś Ć — P O W T Ó R N E P R 7 Y J Ś R I E R H R Y S T l l S i

NR 7 - 8 1 9 7 3

... MASZ WIEDZIEĆ, JAK NALEŻY POSTĘ­

POWAĆ W DOMU BO­

ŻY M , KTÓRY JEST KOŚCIOŁEM BOGA ŻY ­ WEGO, FILAREM I PODWALINA PRAW­

DY.”

(2)

C H R Z E Ś C I J A N I N Kto przewodzi?

EW ANG ELIA

ŻYCIE I MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ

POW TÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

Rok założenia 1929

Warszawa, Nr 7— 8., lipiec-sierpień 1973 r.

( i

KTO PRZEW ODZI?

POŚW IĘCENIE, OCZEKIW ANIE, D ZIA ŁAN IE

SETN IK Z K A FA R N A U M CENA

W YJŚCIE Z A R K I

POW TÓRNE PRZYJŚCIE P A N A JEZUSA

O KOŚCIELE

CO ZNACZY POZNAĆ CH R YSTUSA?

ROZSTANIE Z KRÓLEM SŁUCHACZE PISZĄ...

NAM ASZCZENIE K R ONIK A

M ie sięczn ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie je d n a k c z a ­ s o p is m a u m o żliw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te ln ik ó w . W szelk ie o f ia ry n a c z a s o ­ p ism o w k r a j u p ro sim y k ie ro w a ć n a k o n to Z je d n o c z o n e g o K o ścio ła E w a n g e ­ lic z n e g o : PK O W a rsz a w a , I O d d ział M ie j­

s k i, N r 1-14-147.252, z a z n a c z a ją c cel w p ła ­ ty n a o d w ro c ie b la n k ie tu . O fia ry w p ła ­ c a n e z a g r a n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a ­ sa O p iek i, n a a d re s P re z y d iu m K ady Z je d n o c z o n e g o K o ścio ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a g ó rn a 10.

W ydaw ca: P rezyd iu m R ady Z jed n o­

czonego K ościoła E w an geliczn ego w PRL. R edaguje K olegium . Józef M rózek (red. nacz.), M ieczysław K w iecień (z-ca red. nacz.), E dw ard Czajko (sekr. red.), Jan T ołw iń sk i.

Adres R edakcji i A d m in istracji:

09-441 W arszaw a 1, u l. Z agórna 10.

T elefon : 29-52-61 (w . 8 lu b 9). M ate­

riałów nad esłan ych n ie zw raca się.

RSW „Prasa”, W arszaw a, Sm olna 10/12. Nakł. 5000 egz. Obj. 3 ark.

Z am . 896. R-89.

O brazek z historii zbaw ienia, z dziejów b ib lijn ych z okresu pro­

rockiej działalności Elizeusza. K ról s y r y js k i prow adził w ojnę z Izraelem . Z dowódcam i sw oich w o jsk ustalił pew nego razu m ie j­

sce zasadzki. A le postanow ienia z te j ta jn e j narady sta ły się, pra­

w ie natych m ia st, znane na dw orze króla izraelskiego. Nic przeto dziw nego, iż z tego pow odu „zatrw ożyło się serce króla s y ry js k ie ­ go”. Rozpoczyna śledztw o, b y w sw oich szeregach odnaleźć zdraj­

cę. K to to donosi? K to tą akcją kieruje? Dochodzenie nie przynosi rezultatu. W sferze naturalnej spraw a pozostaje nie do w yja śn ie­

nia. A le przecież ż y je m y nie tylk o

v j

sferze naturalnej, a w każ­

d y m razie, nie w szy stk ic h ludzi życie do te j tylk o sfe ry jest ograniczone. Istn ieją jeszcze inne w y m ia r y życia. T ak było rów ­ nież w te d y , bo w reszcie „rzekł jed e n ze sług jego: K rólu, panie m ój, p r o r o k , k t ó r y j e s t w I z r a e l u , o z n a j m u j e królow i izra elskiem u słowa, które m ó w isz w ta je m n y m pokoju tw o im ” (2 Król, 6, 12).

Filip udał się na drogę prowadzącą z Jerozo lim y do G azy (Dz. Ap.

8, 26 n.), b y nawiązać ko n ta k t z d w orzaninem królow ej Etiopi, po­

w racającym z p ielg rzym k i relig ijn ej z m iasta świętego. Dzieje A postolskie opisują na m szczegółowo przebieg ro zm o w y ty c h dw u m ężó w , r o z m o w y k t ó r a doprowadziła etiopskiego dostojnika do ż y w e j w ia ry w Jezusa C hrystusa. „A g dy ta k jechali drogą, p rzy ­

b yli nad jakąś w odę. I rzek ł dw orzanin: Oto woda! cóż stoi na przeszkodzie, a bym został och rzczon y? Filip zaś pow iedział m u:

Jeśli w ie rzy sz z całego serca, m ożesz. A odpowiadając, rzekł: W ie ­ rzę, że Jezu s C hrystus je st S y n e m B o ży m ” (tam że, w. 36— 37).

K to u m o żliw ił F ilipow i ten kon ta kt? K to pośredniczył? K to m u zlecił to zadanie? N apróżno szu ka lib yśm y człow ieka. N ie zn a jd zie­

m y. A w ięc? „A a n i o ł P a ń s k i r z e k i do Filipa, m ówiąc:

W stań i idź...” (tam że, w. 26). „I r z e k ł D u c h Filipow i: Po­

d ejdź i przyłącz się do tego w o zu ” (tam że, w. 29).

A postoł P aw eł znalazł się w Filippi. Po raz p ierw szy w Europie.

D zięki te j w izy cie nawróciła się Lidia, nawrócił się stra żn ik w ię ­ zienia, a opętana dziew czyna została cudow nie uzdrowiona. D zieje A postolskie, które pow yższą w iz y tę Apostola N arodów przedsta ­ wiają, m ów ią, że ta dziew czyna, niew olnica, przynosiła w ie lk i z y sk s w y m panom . Stracili źródło dochodów. I dlatego zareagowali tak, ja k zareagowali. „Zaw lekli ich (Pawła i Sylasa) na r y n e k przed u rzęd n ik ó w ” (Dz. Ap. 16. 19). Dochodzenie. K to zaprosił ty c h an­

tiocheńskich prezb iterów do Macedonii? K io ich tu ta j sprowadził?

C złow ieka nie znaleziono. A w ięc ja k doszło do te j w iz y ty ? „I mial Paw eł w nocy w i d z e n i e : Jakiś M acedończyk stał i prosił go, m ów iąc: Przepraw się do M acedonii i pom óż nam ” (Dz. A p. 16, 9).

J e ste śm y chrześcijanam i. Sługam i żyjącego Chrystusa. Nasze życie i chrześcijańskie usługiw anie od byw a się nie ty lk o w sferze n a­

turalnej. Chodzi w ięc o to, b y śm y także b y li gotow i — zbadaw szy oczyw iście dokładnie, że za daną akcją, przedsięw zięciem , a k ty w ­ nością, k o n ta k ta m i napraw dę człow iek nie stoi •— na p yta n ie: K to ty m kieruje?, zadaw ane sobie i in n y m , odpow iedzieć: D uch Ś w ię ty . K ierow nictw o Boże, przew o dnictw o Ducha je s t darem, a jednocześnie zadaniem naszego życia i naszej chrześcijańskiej służby.

E.ICz.

2

(3)

Poświęcenie, oczekiwanie, działanie

T edy rzek ł Jozu e do lu d u : P o św ię ć c ie się; a lb o w iem jutro u czyn i P an m ięd zy w a m i d ziw n e rzeczy. P rzytem rzek! Jozu e do k ap łan ów , m ów iąc:

w eźm ijcie sk rzyn ię przym ierza, a id źcie przed lu d em ; i w z ię li skrzynię przym ierza, i szli przed ludem .

(Jo<z. 3, 5—6)

W ydarzenie, o który m jest m ow a w n a ­ szym tekście, m iało m iejsce na kró tk o przed przekroczeniem Jo rdan u. Słow a w ted y w ypo­

wiedziane przez Jozuego są niezw ykle in te resu ­ jące, poniew aż i m y także m ożem y nauczyć się z nich kilka praw d.

Pierw sza praw da, o której m ów i nasz tekst

— to duchowe przygotowanie. Jozue rzekł: „P o­

święćcie się”. To jest w ażne zalecenie, w ażne napom nienie. Słowo „poświęćcie się” lub

„uświęćcie się” jest w ażnym słowem biblijnym . Ma ono dw a aspekty, k tó re skład ają się n a to duchowe przygotow anie.

Na przykład w zw iązku z tygodniem ew an­

gelizacyjnym , w iele w ysiłków upada, poniew aż część ludu Bożego nie jest należycie przygoto­

w ana duchowo do tej pracy. Lecz jeśli chcem y otrzym ać Boże błogosław ieństw o np. dla ew an­

gelizacji, m usim y się uświęcić. To oznacza od­

dzielenie się od grzechu. Zanim Bóg zacznie działać, m usim y stać się ludźm i skruszonego du ­ cha. Nasze grzechy m uszą być p rzyniesione do św iatła. Np. grzech zawiści, zazdrości lub n ie­

naw iści do braci i sióstr. Są bracia, k tó rzy nie rozm aw iają ze sobą. W iele członków ciała C h ry ­ stusowego choruje. Zanim u jrzy m y Boże błogo­

sław ieństw o, m usim y w yznać nasz grzech.

D rugi aspekt — to poświęcenie do służby.

Jed n ą rzeczą w ym aganą w ty m jest pokora, drugą zaś — naw rócenie się do Boga w całko­

w itym pośw ięceniu się, w gotowości służenia Mu.

Nieco później Jozue pow iedział: Obierzcie dziś, kom u chcecie służyć, czy Bogom ojców waszych tak, jak np. było to w Egipcie; bałw a­

nom, niem oralności itp. Ale jeśli o m nie idzie — powiedział Jozue — „Ja i dom mój będziem y służyli P a n u ” . N a ty m polega w łaśnie tajem nica przygotow ania się do służby. O ddzielenie się od grzechu. Niech Bóg to przełam ie! Załatw m y wszystko z braćm i! I w ted y całkow icie poświęć­

my się Panu.

To przypom ina m i w ielkiego ew angelistę D w ighta M oody’ego. Swego czasu b y ł on na konferencji w Irlandii. Pew ien człow iek m u po­

wiedział: Ś w iat jeszcze zobaczy, co Bóg zdoła uczynić przez jednego człow ieka poświęconego Jem u. Moody odpow iedział: „Z łaski Bożej

chciałbym być ty m człow iekiem ”.

Duchow e przebudzenie m usi się od kogoś zacząć. Jeżeli Bóg przem aw ia do tw ego serca, to uczyń ten rozdział (oddzielenie się) od grze­

chu. Pośw ięć się P anu, i w ted y rozpocznij p rzy ­ gotow anie się do służby! M usisz stać się taki, jak Ap. Paw eł, gdy d o tarł do niego głos Pański, odpow iedział: „Panie, co chcesz, abym uczynił”.

D ruga praw d a — to duchowe oczekiwanie.

Jozue pow iedział: „ J u tro P a n uczyni cuda m ię­

dzy w am i” . W ielu z nas nie oczekuje w ielkich rzeczy od Boga, lu b n aw et nic nie oczekuje.

I rzeczywiście, z tego pow odu nie otrzym ujem y w ielu rzeczy.

Przypom ina mi to K arola Spurgeona, n a ­ zyw anego „K sięciem kaznodziejów ”. W raz ze swoim kolegą uczestniczył w ew angelizacji.

S purgeon przyprow adzał ludzi do C hrystusa.

Jego kolega zw iastow ał tak ie samo Słowo Boże ale rezu ltató w takich sam ych nie było. Potem zapytał S purgeona: Ja k a jest różnica m iędzy nam i? Z w iastuję to samo Słowo, jestem pośw ię­

cony w służbie dla Pana, jak ty ? Spurgeon od­

pow iedział: Czy oczekujesz rezu ltató w gdy gło­

sisz Słowo? Rozmówca sp ochm urniał i odpo­

w iedział: „Nie, nie oczekuję! Jestem pokornym człowiekiem , w ięc nie m ogę oczekiwać takich rezu ltató w ” . S purgeon odpow iedział: Na tym w łaśnie polega tw ój problem . Niczego nie ocze­

kujesz od Boga, i dlatego nie m asz tych rezu l­

tatów .

Ta praw d a dotyczy i nas rów nież. Tyle, na ile w ierzym y Bogu, ty le otrzym ujem y. Jeśli w ierzym y w m ałe błogosław ieństw o, otrzym u ­

jem y m ałe błogosław ieństw o.

Dlaczegóż nie być takim , jak W illiam Ca- rey ? Jego przew odnim hasłem b y ły słowa:

„O czekuję w ielkich rzeczy od Boga. Dośw iad­

czaj Boga w w ielkich rzeczach” . M ieszkał on w m ałym mieście. N ikt w ów czas nie troszczył się 0 pracę m isyjną, gdy żył W illiam Carey. Ko­

ściół baptystyczny, do którego należał, nie za­

interesow ał się w ogóle m isją w Indiach. Ale W illiam C arey w ierzył, że Bóg jest potężniej­

szy, niż jego w łasn y Kościół. P ojechał do Indii, 1 stał się założycielem współczesnej m isji. On oczekiwał Boga — w działaniu!

To samo stało się z gen. Boothem. W jego

czasach n ik t nie troszczył się o klasę pracującą

w Anglii. Kościół służył klasom średnim . A on

poszedł do slum sów, tj. dom ów i osiedli n a j­

(4)

stwo, ludzi żyjących bez C hrystusa, przybiegł do domu, do żony, i pow iedział: „Dolly, zna­

lazłem swoje pow ołanie” . Poszedł do slum sów, biednych przedm ieść, i w te n sposób zaczęła się praca „A rm ii Z baw ienia”. Booth oczekiwał, że Bóg będzie czynił coś z ty m i ludźm i. R ezulta­

tem było to, że tysiące poznało C hrystusa. To był w spaniały Boży człowiek!

Przypom ina m i się rów nież H udson Taylor.

Był w ted y m łodym człowiekiem , m ającym n ie­

w ielkie w ykształcenie, a jed n a k został posłany przez P an a do Chin, jako Jego sługa. Po p rzy ­ byciu do Chin stw ierdził, że tylko w dwóch m iastach nadbrzeżnych pracow ały jakieś m isje.

Lecz w głębi Chin nie było nikogo, kto b y zw ia- stosował Ew angelię. W tedy żyło w C hinach 400 m ilionów ludzi. Każdego m iesiąca u m ierało wówczas ty le ludzi ile obecnie m a np. m iesz­

kańców Poznań. W szyscy szli w ciem ność — bez C hrystusa. Po pew nym czasie T aylor w rócił n a urlop do A nglii; Bóg do niego przem ów ił.

I tym , k tórzy kierow ali p racą m isy jn ą ośw iad­

czył, że wnętrze Chin p o trzebu je ew angelizacji.

Odpowiedziano mu, że nie m ożna tego uczynić, bo nie m a człowieka i nie m a n a to rów nież pieniędzy. Ale ten człowiek b ył odważny, Bóg przem ów ił do niego ta k w yraźnie, że m ógł p ro ­ sto i odważnie powiedzieć: „Będę ew angelizo­

w ał w n ętrze Chin. Jeżeli Ty będziesz chodził ze m ną, uczynię to przez Ciebie!”

Ten człowiek oddał sw oje życie Jezusow i C hrystusow i w pośw ięceniu. U dał się potem do tych 400 m ilionów Chińczyków. Je d en człowiek, pochodzący z górniczego m iasteczka, m ający nie­

w ielkie w ykształcenie, nie m ający żadnej po­

zycji w społeczeństwie, lecz człowiek ten zaw arł um ow ę z Bogiem. B ył przygotow any, oczekiwał, a tak ie nastąpiło w jego życiu duchowe działa­

nie.

To w łaśnie jest trzecią, ważną prawdą. To sam o zdarzyło się z n arodem izraelskim . Oni byli przygotow ani, oczekiwali, że Bóg będzie coś czynił, i w reszcie w ykonali to, co do nich należało. Przeszli przez Jo rd an , w ody się roz­

stąpiły, pokonali i zdobyli Jerycho, a w końcu zajęli całą Ziem ię Obiecaną.

Jeśli jesteśm y przygotow ani duchowo, jeśli duchow o oczekujem y, to w ted y będziem y m ieli duchow e przeżycie tego — w ykonanie.

Cóż jest takiego w ażnego w ty m przeżyciu?

M ieli z sobą A rk ę Bożą. A rka Boża jest św ia­

dectw em Bożej obecności. Z aw ierała ona tablice kam ienne, praw o Boże, k apłań ską laskę A arona, była tam też m anna, tj. pokarm , k tó ry dał Bóg ludow i n a pustyni. Ta A rk a św iadczy o Bożej obecności w śród lu d u w ybranego. A gdy A rka znalazła się na wodzie, rzek a zatrzy m ała się jak b y o jak ąś przeszkodę. G dy A rk ę p rzy n ie­

siono pod Jerycho, nieprzy jaciele Boży zostali pokonani.

To i dzisiaj jest — dla nas w szystkich — w ażna lekcja. Bez Bożej obecności jesteśm y zgubieni. Ale z N im — m ożem y w szystko.

W C hrystusie, k tó ry nas posila.

Gen. Booth, H udson T aylor oraz inni po­

dobni im, byli zwycięzcami, poniew aż Bóg był z nim i. I B iblia św iadczy nam , że Ten, k tó ry jest w nas, jest w iększy niż ten, k tó ry jest na zew nątrz. Jeśli jesteśm y przygotow ani i uśw ię­

ceni; jeśli oczekujem y, w ted y Bóg będzie czyni!

cuda m iędzy nam i. W tedy przeżyjem y realnie te w ielkie rzeczy: Bóg doda do Kościoła Sw oje­

go tych, k tó rzy m ają być zbaw ieni.

Bez ty ch trzech praw d, bez ich realizacji, nasza służba będzie niczym . A więc oddajm y się i pośw ięćm y się P a n u ju ż dzisiaj.

J im M ank

Setnik z Kafamaum

„A gdy dokończył w szy stk ich słó w sw o ich do słu ch a ­ jącego go ludu, w szed ł do K afarnaum . A słu g a p e w ­ nego setnika, bardzo przez niego cen ion y, zach orow ał i b lisk i b y ł śm ierci. A u sły sza w szy o Jezu sie, p osłał do niego starszych żyd ow sk ich , prosząc Go, aby p rzy ­ szed ł i u zd row ił słu g ę jego. A o n i p rzyszed łszy do J e ­ zusa, p rosili Go u siln ie, m ó w ią c: G odzien jest, abyś mu to u czynił. M iłu je b ow iem lu d nasz i sam zb u d o­

w ał nam synagogę. I Jezus p oszed ł z n im i. A gd y już b ył n ied alek o dom u, setn ik p o sła ł przyjaciół i kazał Mu p ow ied zieć: P an ie, n ie trudź się, n ie jestem b ow iem godzien, abyś w szed ł pod dach m ój. D latego i sam ego Siebie n ie u w a ża łem za godnego, b y przyjść do C iebie;

lecz pow ied z słow o, a b ęd zie u zd row ion y słu g a m ój.

Bo i ja jestem człow iek iem , p o d leg ły m w ład zy, m a ją ­ cym pod sobą żołn ierzy; i m ó w ię tem u : Idź, a id zie, a inn em u : P rzyjdź, a przychodzi, a słu d ze m em u:

Czyń to, a czyni. A gd y to Jezu s u sły sza ł, z d z iw ił się t zw róciw szy się do tow arzyszącego m u ludu, rzekł:

P ow iadam w am , n a w et w Izraelu tak w ie lk ie j w iary nie zn alazłem . A - c i, którzy b yli p osłani, po p ow rocie do dom u, za sta li słu g ę zd row ym ”.

Łk. 7,1—10 W E w a n g e lii w /g św . Ł u k a s z a z n a jd u je m y o p is a ­ n y ch w ie le c ie k a w y c h i n ie p o w ta r z a ln y c h sc e n z ży­

c ia P a n a J e z u s a n a ziem i. J e d n y m z ta k ic h op isó w je s t h is to ria o u z d ro w ie n iu słu g i s e tn ik a z K a fa m a u m . W p ra w d z ie E w a n g e lis ta M a te u sz ró w n ie ż z a p is a ł te n f a k t w s w o je j E w a n g e lii, je d n a k ż e E w a n g e lis ta Ł u ­ kasz, z z a w o d u le k a rz , z z a m iło w a n ia p e w n o k r o n i­

k arz, w o p isie te g o z d a rz e n ia p o d a je k ilk a szczegółów , c z y n ią c y c h c a łe to z d a rz e n ie b a r d z ie j in te re s u ją c y m .

N a jc z ę śc ie j, g d y c z y ta m y tę h is to rię i s łu c h a m y n a je j te m a t k a z a n ia w k o śc ie le , u d e rz a n a s n a jw a ż n i e j­

sza p ra w d a , z a w a r ta w c a ły m ty m z d a rz e n iu , m ia n o ­ w ic ie — w ie lk a w ia r a s e tn ik a . T a k w ie lk a , że n a w e t J e z u s z a d z iw ił s ię i p o w ie d z ia ł, że „ n a w e t w I z r a e lu ”, to z n a c z y w n a ro d z ie , k tó r y z n a ł B o g a i J e g o p ra w o ,

4

(5)

„nie zn a la z ł t a k w ie lk ie j w ia r y ” . S e tn ik n ie b y ł p r z e ­ cież Ż ydem , lecz R z y m ia n in e m lu b c z ło w ie k ie m p o c h o ­ dzącym z in n e g o n a r o d u p o g ań sk ieg o , b ę d ą c y m n a słu żb ie w a rm ii rz y m sk ie j.

Z a n im je d n a k i m y p o w ie m y coś n a te m a t te j w ielk iej w ia ry , z a s ta n ó w m y się n a d ty m , s k ą d się w zięła u teg o c z ło w ie k a t a k w ie lk a w ia r a ? P r z y j r z y j­

m y się b liż e j o so b o w o ści te g o cz ło w ie k a .

P ie r w s z ą rzeczą, k tó r ą z n a m y ju ż o ty m cz ło w ie ­ k u , b y ło je g o s ta n o w is k o w p a ń s tw ie rz y m s k im ; b y ł se tn ik ie m , a w ię c s to s u n k o w o w y so k ie j r a n g i o fic e re m w le g io n a c h rz y m s k ic h . W szyscy, k tó r z y u c z y liśm y się h is to rii s ta ro ż y tn e j, w iern y , że p rz e z w ie le w ie k ó w ce­

s a rs tw o rz y m s k ie b y ło p o tę ż n y m p a ń s tw e m , p a n u j ą ­ cym n a d w s z y s tk im i n a r o d a m i m ie s z k a ją c y m i ,nad p ó ł­

n o c n y m i i p o łu d n io w y m i b rz e g a m i M o rz a Ś ró d z ie m n e ­ go. A w ię c n a ró d ż y d o w sk i b y ł ró w n ie ż p o d le g ły w ła ­ dzy c e sa rsk ie j w R zym ie, a n a z ie m i i z r a e l s k i e j' s t a ­ c jo n o w a ły rz y m s k ie o d d z ia ły w o jsk o w e . J e d e n z h i ­ s to ry k ó w rz y m s k ic h p o d a je , że k a n d y d a c i n a s e tn ik ó w p o w in n i b y li b y ć lu d ź m i ro z w a ż n y m i, n ie p o ry w c z y ­ m i, je d n a k ż e z d e c y d o w a n y m i i g o to w y m i d o w y tr w a ­ n ia n a z a g ro ż o n y m p o s te r u n k u d o k o ń c a , to z n aczy n a w e t do u tr a ty życia.

D o teg o r o d z a ju lu d z i n a le ż a ł ró w n ie ż s e tn ik z E w a n g e lii Ł u k a sz a . J e s t te ż rz e c z ą c ie k a w ą , że ile ­ k ro ć c z y ta m y w N o w y m T e s ta m e n c ie o s e tn ik a c h , z a w ­ sze p r z e d s ta w ia n i s ą a n i w k o rz y s tn y m ś w ie tle . A b y li to p rz e c ie ż p o g a n ie i do te g o c zęsto lu d z ie s u r o w i w y ­ k o n u ją c y n ie z b y t d e lik a tn y zaw ó d . N a w e t se tn ik , k tó ­ r y d o w o d ził o d d z ia łe m ż o łn ie rz y k rz y ż u ją c y c h Je z u s a , p ie rw s z y z a c z ą ł b ić się w p ie r s i i z ro z u m ia ł, że te n k tó re g o u k rz y ż o w a n o b y ł c z ło w ie k ie m s p r a w ie d li­

w ym ... O d s tro n y sw o je g o c h a r a k te r u i te n s e tn ik z K a f a r n a u m je s t w ię c c z ło w ie k ie m p o z y ty w n y m .

D ru g ą rz e c z ą , k tó r ą w id z im y u te g o czło w ie k a, b yl szacunek, a n a w et m iło ść do sw o je g o słu g i. R z y m ia n ie p ro w a d z ili .często w o jn y z a b o rc z e i m ie li d u ż o n ie w o l­

n ik ó w z p o d b ity c h n a ro d ó w n ie o p ła c a ło się w ię c n i­

k o m u z o b y w a te li rz y m s k ic h tr z y m a ć p ła tn e g o słu g i, s k o ro ta n io m o ż n a b y ło k u p ić n a ta r g u n ie w o ln ik a . T a k i n ie w o ln ik w e d łu g p r a w a rz y m s k ie g o n ie b y ł c z ło ­ w ie k ie m i m o ż n a b y ło go za b ić , s p rz e d a ć lu b p o p r o ­ s tu w y rz u c ić ja k n ie p o trz e b n ą , z u ż y tą rzecz. N a ogół ż a d e n z p a n ó w rz y m s k ic h n ie p rz e jm o w a ł s ię c h o ro b ą sw eg o n ie w o ln ik a . G d y b y n ie w o ln ik m u u m a r ł, za ta n ie p ie n ią d z e k u p iłb y n a je g o m ie js c e m ło d eg o , z d ro ­ w ego czło w ie k a. T e n s e tn ik m ia ł z u p e łn ie in n y s to s u ­ n e k do sw o je g o słu g i — n ie w o ln ik a . M iło w a ł go i g o ­ tó w b y ł d la n ieg o p ó jść z p e w n o śc ią aż n a k o n ie c ś w ia ­ ta p o le k a rstw o . O n, c zło w ie k n a s ta n o w is k u — R z y ­ m ia n in , tnie w s ty d z i silę m iło w a ć n ie w o ln ik a .

J a k ż e w ie lu d z isia j lu d zi, n a w e t tzw . c h rz e ś c ija n ,

„liz n ą w sz y ” ja k to s ię m ó w i, tro c h ę n a u k i p a tr z y p ó ź­

n ie j z g ó ry n a ty ch , k tó r z y ic h z d a n ie m s to ją n iż e j od n ich . W ięcej, z d a r z a się często ta k , że m ło d zi, w y ­ k s z ta łc e n i i w s p o m a g a n i p rz e z p ro s ty c h ro d z ic ó w lu ­ dzie, w s ty d z ą s ię p rz e d sw o im i w y k s z ta łc o n y m i, k u l ­ tu r a ln y m i, k o le g a m i sw o ich n ie w y k s z ta łc o n y c h r o ­ dziców . J a k ż e często lu d z ie b ę d ą c y n a s ta n o w is k u p a ­ tr z ą z g óry i n ie p o s p o litu ją się z n iż e j s to ją c y m i w h ie r a rc h ii słu ż b o w e j w s p ó łp r a c o w n ik a m i? T e m u czło ­ w iek o w i o b ca b y ła ta k a śle p a p y c h a .

S e tn ik z K a f a r n a u m , m iło w a ł naród żyd ow sk i.

W iadom o ró w n ie ż z h is to rii j a k b a rd z o R z y m ia n ie

n a m i. B y ła d u c h o w a p rz e p a ś ć m ię d z y ty m i d w o m a n a ro d a m i. N a p e w n o n ie b y ło rz e c z ą p o p u la r n ą w ś ró d R z y m ia n , m iło w a n ie n a r o d u ż y d o w sk ie g o i to do t a ­ k ie g o s to p n ia , że b y b u d o w a ć sy n a g o g ę . O n n ie u w ażał je d n a k n a w s z y s tk ie n ie c h ę c i m ię d z y s w o im n a ro d e m , a n a ro d e m ż y d o w sk im . W ty m p o d b ity m n a ro d z ie w i­

d z ia ł lu d z i z n a ją c y c h p ra w d z iw e g o , je d y n e g o B oga.

T eg o B oga, k tó r e m u r ó w n ie ż c h c ia ł służyć.

S e tn ik z K a f a r n a u m b y ł c z ło w ie k ie m p ra w d ziw ie relig ijn y m . R z y m ia n ie b y li, j a k p o w ie d z ie liś m y p o g a ­ n a m i. M ie li w ie le b o żk ó w . W ięc ej, p r z y ję li d o s w o je j re lig ii w ie le b ó s tw z p o d b ity c h n a ro d ó w . J e d n a k ż e R z y ­ m ia n ie o d z n a c z a li się w te j k w e s ti je d n ą z n a m ie n n ą cech ą. N a ogół n ie tr a k to w a li p o w a ż n ie s w o ic h b ó stw . W p ra k ty c e b y li r e lig ijn y m i s c e p ty k a m i i c y n ik a m i.

K to c z y ta ł k s ią ż k ę H e n ry k a S ie n k ie w ic z a „Q uo V a - d is ” , p a m ię ta z a p e w n e p o s ta ć p a tr y c ju s z a rz y m sk ie g o

— P e tr o n iu s z a i je g o ż a rto b liw e w y p o w ie d z i 0 b ó s tw a c h sw o je j re lig ii.

P o d o b n ie d z ie je się d z is ia j z w ie lo m a t a k z w a n y ­ m i c h rz e ś c ija n in a m i. C h o d z ą d o k o śc io ła , u w a ż a ją się za c h rz e ś c ija n , a le p rz y la d a o k a z ji ż a r tu ją , o p o w ia ­ d a ją k a w a ły o k s ią ż k a c h , o s w o im k o śc ie le , o św ię ­ ta c h , a n a w e t o sa m y m B ogu, w k tó r e g o rz e k o m o w ie ­ rz ą . J e ś li ta k ic h ż a rtó w n ie ro b ią sam i, to c h ę tn ie ic h s ł u c h a ją i ś w ie tn ie się n im i b a w ią .

S e tn ik z całe g o s e r c a s z u k a ł B oga. D la n ie g o re - lig ia n ie b y ła s p r a w ą k o n w e n a n s u , to z n a c z y d o b re g o w y c h o w a n ia . J e g o s e r c e i d u sz a s z u k a ła i czciła B oga.

S zczerze s z u k a ją c B o g a i J e g o ła s k i p ró b o w a ł p rz y p o ­ d o b a ć s ię M u p rz e z z b u d o w a n ie sy n a g o g i d la lu d z i w y z n a ją c y c h te g o B oga. M u s ia ł b y ć c z ło w ie k ie m n a ­

p r a w d ę s z u k a ją c y m B oga, s k o ro b y ł g o tó w p o n ie ś ć ta k d u ż y w y d a te k fin a n s o w y n a z b u d o w a n ie sy n ag o g i. J e s t w ie lu lu d z i d z is ia j, k tó r z y tw ie r d z ą o so b ie że s ą lu d ź ­ m i p o b o ż n y m i, że są c h r z e ś c ija n in a m i, a d la s p ra w y B o żej n ie d a li n a w e t je d n e g o gro sza.

S e tn ik b y ł czło w ie k iem pokornym . J u ż p o w ie d z ie ­ liśm y , że c z ło w ie k te n b y ł n a d ość w y s o k im s ta n o w i­

s k u w p a ń s tw ie w w o js k u . B y ł p rz e d s ta w ic ie le m n a ­ ro d u p a n u ją c e g o w P a le s ty n ie . M ógł p a tr z e ć z g ó ry n a p o d b ity c h Ż y d ó w . M ó g ł s a m p rz e c ie ż p rz y jś ć do J e ­ z u sa i p o p ro s ić G o o u z d ro w ie n ie sw eg o słu g i. J e d ­ n a k ż e , m im o sw e g o s ta n o w is k a i p o c h o d z e n ia n ie u w a ­ ż a ł się z a g o d n eg o p rz y jś ć o so b iście d o Je z u s a . D la te ­ go p ro s ił s ta rs z y c h ż y d o w sk ic h , p r z e d s ta w ic ie li teg o sa m e g o n a ro d u , do k tó r e g o n a le ż a ł J e z u s , a b y w s ta ­ w ili się za n im . J a k b a rd z o b r a k u j e d z is ie jsz e m u czło ­ w ie k o w i sk ro m n o śc i i p o k o ry . D z isia j k a ż d y czło w ie k b a rd z o się ceni. N ik t n ie ch ce b y ć go rszy . K a ż d y chce, a b y je m u p ie rw s z e m u u c h y la n o k a p e lu s z a . N ic w ię c d z iw n eg o , że d o ta k ic h p rz e p e łn io n y c h p y c h ą s e rc lu d z k ic h n ie m o ż e z n a le ź ć d ro g i J e z u s C h ry stu s.

S e tn ik z K a f a r n a u m m ia ł w ie lk ą w ia rę. Czy ta w ie lk a w ia r a b y ła je d n a k ż e czy m ś n a d z w y c z a jn y m , tr u d n o o sią g a ln y m d la p rz e c ię tn e g o c z ło w ie k a ? Czy je g o w ie lk a w ia r a je s t d la n a s d z is ia j n ie d o s tę p n a ? P r z y p a tr z m y s ię w ię c n a czym ta w ie lk a w ia r a p o le ­ g a ła . T e n c z ło w ie k n ie filo z o fo w a ł, n ie b ic z o w a ł się 1 n ie u m a r tw ia ł s ię w in n y sposób. O n b ę d ą c p rz e k o ­ n a n y o m o cy i d o b ro c i P a n a J e z u s a p o p ro s tu w y c ią g n ą ł p ro s ty , d z ie c in n y w n io s e k : je ś li ja , z w y k ły c z ło w ie k m a ją c y o g ra n ic z o n ą w ła d z ę n a d lu d ź m i, m o g ę s p o ­ w o d o w a ć , że in n y c z ło w ie k — słu g a , czy ż o łn ie rz — ro b i to co m u k a ż ę , to ja k d a le k o w ię k s z ą m a w ła d z ę

(6)

te n k tó r y je s t z n ie b a ? O, g d y b y O n ty lk o ch ciał, m y ś la ł se tn ik , u z d ro w iłb y m o je g o słu g ę. N ie m u s ia łb y n a w e t fa ty g o w a ć się p o d ró ż ą d o m o je g o d o m u , J e g o sło w o m a m oc. O n o w y p ę d z a d e m o n y , w s k rz e s z a z m a rtw y c h , u z d ra w ia . J e g o sło w o o d p u sz c z a g rz e c h y i czyni cu d a. P o z a ty m n ie je s te m godzien, a b y Je z u s C h ry s tu s w sz e d ł p od m ó j p o g a ń sk i d a c h — m y ś la ł seto ik .

To b y ła z w y k ła , lo g iczn a, p r o s ta w ia r a , i n ic d z iw ­ nego, że b y ła o n a w c z ło w ie k u w y p o s a ż o n y m ta k im i d o b ry m i c e c h a m i. W ie lu lu d z i w ia r ą n a z y w a p o szcze­

g ó ln e w y z n a n ia ch rześcijiań sk ie, m ó w ią c : w ia r a k a to ­ lick a, p ro te s ta n c k a , p ra w o s ła w n a . J e s t to - o c z y w iś c ie w ie lk i b łą d , w y n ik a ją c y z n ie z n a jo m o ś c i P is m a Ś w ię ­ tego, W iara jest tylk o jed n a — B oża, b ib lijn a . W y z­

n a ń , o rg a n iz a c ji r e lig ijn y c h je s t w ie le , to p r a w d a , a le w ia ra je s t ty lk o je d n a . J e ś li b o w ie m n ie b ę d z ie ona w ed łu g P is m a Ś w ięteg o , n ie b ę d z ie o czy w iście w ia r ą D lateg o m ó w im y , że w ia r a je s t je d n a .

Cóż to je s t w ię c w ia r a , w e d łu g P is m a Ś w ię te g o ? W S ło w ie B ożym , P iś m ie Ś w ię ty m — w ia r a je s t u fn o ścią, ta k p ro s tą , d z ie c in n ą u fn o ś c ią w B oga. P a n Je z u s p o w ie d z ia ł: „ J e ś li nie. s ta n ie c ie się j a k dzieci, n ie w e jd z ie c ie do K ró le s tw a B ożego” . W ia r a b ib lijn a n ie je s t ty lk o p rz e k o n a n ie m ro z u m u , że B óg is tn ie je ,

bo P is m o Ś w ię te m ó w i, że i d ia b e ł w ie rz y , że B óg je s t, a le cóż onu to p o m o ż e ? O n i ta k z o s ta n ie w rz u c o n y w je z io ro o g n iste, j a k m ó w i O b ja w ie n ie S w . Jana.

D ia b e ł w ie rz y , że B óg je s t, a le n ie jest B ogu p o słu sz­

ny, n ie u fa B ogu, j a k m a łe d ziec k o je s t p o słu sz n e i u fa ro d z ic o m . T a k ą B ożą, p ra w d z iw ą w ia r ę d a je Je z u s C h ry s tu s p rz e z D u c h a Ś w ię te g o k a ż d e m u czło w ie k o w i, k tó r y teg o p ra g n ie .

T a k a w ła ś n ie , p ro s ta , b ib lijn a w ia r a , je s t w ie lk ą w ia rą . T o p r a w d a , że n a t a k ą w ia r ę n ie w ie lu z d o b y ­ w a , a le d la te g o n ie w ie lu , że je s t z b y t p r o s ta d la w ię k ­ szości lu d zi. P o w ia d a ją : je s te ś m y p rz e c ie ż d o ro sły m i, m ą d r y m i lu d ź m i, że b y t a k n a iw n ie w ie rz y ć . D lateg o n ie w ie rz ą w ogóle i n ie d o s tę p u ją m o cy B ożej w s w o im ży ciu i ż y c iu sw o ic h n a jb liż s z y c h .

D ro g i P rz y ja c ie lu ! J a k ą m ia łe ś d o ty c h c z a s w ia rę ? J e ś li n ie ta k ą , j a k m ó w i P is m o Ś w ię te , to z n a c z y n ie m ia łe ś ż a d n e j w ia ry . P ra w d z iw ą w ia r ę d a je Je z u s C h ry s tu s p rz e z o d ro d z e n ie tw o je g o s e r c a i n a tu r y . K ie d y p o zw o lisz Je z u s o w i, a b y cię u c z y n ił p o k o rn y m i u f a ją c y m M u d z ie c k ie m , w te d y b ę d z ie sz m ia ł Je g o w ia rę . W ia rę , k tó r a b ę d z ie czy n ić d a lsz e c u d a w tw o im życiu. P ro ś w te j c h w ili P a n a o ta k ą w ia rę .

Jan T o łw iń sk i

„Cena”

Pism o Św ięte udziela odpowiedzi n a w szy­

stkie zasadnicze p y tan ia dotyczące naszej w ia ­ ry, przedstaw ia dzieje Bożej p racy nad rodza­

jem ludzkim , objaw ia Boży p lan zbaw ienia i uchyla rąb k a tajem nicy dotyczącej spraw p rzy ­ szłych.

U dziela ono rów nież rad i w skazów ek w najrozm aitszych spraw ach życia codziennego, m oralnego i etycznego, czy zasad postępow ania i współżycia m iędzy ludźm i, w skazuje ja k w y ­ chow yw ać dzieci, jak prow adzić życie rodzinne, jak postępow ać wobec władz. Nie m a na ziemi żadnej innej rów nie w szechstronnej, m ądrej i dobrej książki.

Ale najw ażniejszym celem, dla którego Biblia została n apisana jest to, abyśm y u w ie­

rzyli, że Jezus jest Chrystusem , Synem Bożym i Zbawicielem , i abyśm y w ierząc m ieli żyw ot wieczny w Nim.

W Biblii zn ajdujem y rów nież bardzo tru d ­ ne, a jednocześnie niesłychanie w ażne pytania, na które jak gdyby n ik t z ludzi nie może odpo­

wiedzieć. Jedno z tak ich p y ta ń sam P a n Jezus zadał, a czytam y je w Ew ang. wg. M arka w r. 8 w w. 36 i 37: „A lbow iem cóż pomoże czło­

wiekowi, choćby św iat pozyskał, a n a duszy swojej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zam ian za duszę sw oją?”

To p ytan ie Jezu sa nasuw a nam myśl, jak w ielką cenę p rzedstaw ia każdy człowiek. Ta cena, ta w artość, jest ta k w ielka, że w prost trudno sobie to wyobrazić.

N iew ielu z nas może o sobie powiedzieć:

„jestem człow iekiem m aję tn y m ” . T ak jest, że większość ludzi na ty m św iecie — nie należy do bogatych. Ale gdybyśm y sobie w yobrazili,

że m ożem y dow olnie dysponow ać w szystkim i bogactw am i m iejscow ości w k tó rej m ieszkam y, lub n aw et w ięcej — całego naszego k ra ju — z pew nością m oglibyśm y o sobie powiedzieć, że jesteśm y bogaci. Lecz w porów n aniu z w a r­

tością jednej tylko duszy — to w szystko było­

by niczym . G dybyśm y m ogli zebrać razem bo­

gactw a całego św iata, rów nież byłoby to mało.

Poniew aż w oczach Bożych, w edług Jego w ia­

ry, cena życia wiecznego każdego człowieka je s t w iększa niż w artość całego w szechśw iata.

Człowiek jest szczególnym stw orzeniem . Bóg tw orząc go i obdarzając życiem, uczynił to w dobrym celu. Tym celem jest to, abyśm y byli do Niego podobni. Dlatego, ja k m ów i P is­

mo Św ięte, zostaliśm y stw orzeni na obraz i po­

dobieństw o Boże.

Bóg jest miłością, a każda m iłość po trze­

b uje obiektu swojej miłości. O biektem Bożej m iłości je s t człowiek, w szyscy ludzie, każdy z nas z osobna. Podstaw ow ą cechą każdej m iłoś­

ci jest p ragn ienie najw yższego dobra dla sw o­

jego obiektu. Dlatego Bóg chce najw yższego dobra dla każdego człowieka, dla każdej du­

szy. Tym dobrem jest Boże pragnienie, Boża wola, abyśm y spędzali wieczność razem z Nim.

Lecz w ty m m iejscu na przeszkodzie staje grzech, oddzielający człow ieka od Boga, jak przepaść nie do pokonania. Bóg jest Św ięty i czysty. Nie może m ieć nic w spólnego z grze­

chem. N ienaw idzi grzechu, ale m iłuje ludzi.

W Słowie Bożym czytam y, że wszyscy lu ­ dzie zgrzeszyli, bez w y jątk u . Mówi o tym 3 r.

listu do Rzym ian.

A w edług p raw a Bożego „zapłatą za grzech je s t śm ierć” . Śm ierć wieczna, w ieczne zginie- nie, w ieczna ciemność, w ieczna noc, w ieczna udręka. O drobinę tego m ożem y poznać w h is­

to rii — o bogaczu i Łazarzu — opowiedzianej

(7)

przez P an a Jezusa w 16 r. Ew. Łukasza. Czasa­

mi rów nież zdarza się, że już tu na ziem i w ielu ludziom dane jest bardzo cierpieć.

Są cierpienia i bóle, o k tó ry ch m ówi się, że są piekłem . Lecz to w szystko jest niczym w po­

rów naniu z w iecznym zginieniem i odrzuceniem od Boga.

Bardzo często ze zb y tn ią łatw ością w ypo­

w iadam y słowo „wieczność” . Ale jako ludzie, nierozłącznie zw iązani z przestrzen ią i czasem-, w yobrazić sobie wieczności nie jesteśm y w sta ­ nie. Życie nasze na ziemi trw a kilkadziesiąt lat, co jest niczym w p orów naniu z tysiącam i lat w historii ludzkości. H istoria ludzkości n a zie­

mi jest znikom ą cząstką czasu trw a n ia naszego system u planetarnego, określonego z w ielkim przybliżeniem — przez naukow ców — n a m i­

liardy lat. Być może histo ria naszego u k ład u słonecznego jest znikom ą cząstką trw an ia całego wszechśw iata. A przecież wobec wieczności — nic to nie znaczy. G dybyśm y sobie w yobrazili, że jako ludzie będziem y żyć w iele m iliardów la t — to byłby to zaledw ie początek wieczności.

Tylko Bóg w ie czym jest wieczność i dlatego On nie chce, aby żaden człow iek zginął n a w ie­

ki. W swojej m iłości chce, abyśm y wieczność spędzali z Nim. Mówi n am o ty m n ajw y raźn iej cen traln y w erset Pism a Św iętego. W Ew. J a ­ na w 3 r. w. 16 czytam y, że „Bóg ta k um iłow ał świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w eń w ierzy, nie zginął, ale m iał ży­

w ot w ieczny” .

W łaśnie dlatego, aby zrealizow ać cel, dla którego zostaliśm y stw orzeni i aby zniszczyć rozdzielającą nas przeszkodę, Bóg m usiał ofia­

row ać Swojego Syna. A by w te n sposób w y b a­

wić nas z m ocy grzechu i darow ać nam wiecz­

ne zbawienie. Tak w ielką cenę, ta k w ielką w artość m a każdy człowiek w oczach Bożych, że dał On to, co m iał najcenniejszego, swojego um iłowanego, jedynego Syna.

G dyby była jakakolw iek in na droga do w ybaw ienia nas, od wiecznego zginienia, Jezus C hrystus nie m usiałby cierpieć. Ale w łaśnie dlatego C hrystus m usiał dobrow olnie i św iado­

m ie ofiarow ać siebie, bo nie było żadnej innej drogi w y kupienia nas od śm ierci, od w iecznej śmierci.

D robną cząstkę tej tajem n icy m ożem y poz­

nać czytając o tym , jak P an Jezus w ogro­

dzie G etsem ane staczał straszliw ą w alkę za nas i w ołał do Swojego Ojca w boleści i trw o ­ dze: „Ojcze, jeśli można, niech m nie te n kielich m inie” . Oto, jak w ielką cenę m usiał zapłacić Bóg za nas. Nie było innej drogi. T ak w ielki okup złożył za każdego człowieka. W obec tej ceny — nic, co człowiek m a lub może sobie w yobrazić nie jest n aw et w części rów nie w a r­

tościowe.

Dlatego więc P an Jezus zadał to p y tan ie z 8 r. Ew. M arka: „Co da człowiek w zam ian za duszę sw oją?” N ikt oprócz Niego nie może w w ystarczający sposób odpowiedzieć n a to p y ­ tanie.

Żadne ludzkie staran ia, w ysiłki, chęci, po­

święcenia, dobre uczynki ani bogactw a całego

w szechśw iata — nie m ają w ystarczającej w a r­

tości w oczach Bożych, i nie m ogą w ykupić n i­

kogo od w iecznej zguby. Je d y n ą ceną zadość­

uczynią jącą, u zn an ą przez Boga Ojca, jedynym w y starczającym okupem jest Ś w ięta doskonała o fiara Jezu sa C hrystusa.

I to je s t najrado śniejsza wiadom ość dla w szystkich ludzi, w każdym czasie; za m nie i za ciebie, za każdego z nas już została zapłaco­

na cena i okup ju ż został złożony.

Ju ż nie m usim y m artw ić się, czym m ogli­

byśm y zapłacić za sw oje życie w ieczne — bo zapłata została ju ż uczyniona. Bóg ogłosił swój w y rok w spraw ie w artości m ojej i tw ojej du ­ szy.

Skorzystać z tego okupu może każdy, kto z w iarą p rzyjm ie n a w łasność te n Boży d a r — Jezu sa C h ry stu sa tak, ja k czytaliśm y o ty m w Ew. J a n a w r. 3 w w. 16.

Bóg obdarzył nas w olną w olą i praw em w yboru. Od nas, od naszej decyzji zależy czy p rzyjm iem y te n dar, czy też go odrzucim y.

Bóg w ykonał w szystko ze Swej strony. Teraz czeka n a tw o ją decyzję. Przez Sw oje Słowo prosi, zachęca, zaprasza i nam aw ia do p rzy ję ­ cia w ia rą d a ru zbaw ienia. Bóg m ów i słowa wciąż ak tu a ln e: „O tom położył przed oczy tw o­

je dziś — żyw ot, i dobre, także śm ierć i zło.

Przetoż obierz żywot, abyś żył” (5 Mojż. 30,15 i 19).

Nie odkładajm y naszej odpowiedzi na Boże w ezw anie n a jutro. Dziś, teraz zaw ołajm y do Niego.

W.L.

K ażdy może przyczynić się przez m odlitw ę i ofiarę do rozw oju ew angelizacji prow adzonej za pośrednictw em relig ijn y ch audycji rad io ­ w ych pn.

„GŁOS EWANGELII Z WARSZAWY”

Skr. poczt. 484, 00-950 Warszawa

„A w ład ny jest Bóg udzielić w am obficie w szelkiej łaski, abyście m ając zawsze w szyst­

kiego pod dostatkiem , m ogli hojnie łożyć na w szelką dobrą sp raw ę” (2 Kor. 9,8).

A udycji radiow ych „GŁOS EW ANGELII Z W ARSZAW Y” słuchajcie:

o godz. 17,15 n a fali 31 m o godz. 20,45 na fali 41 m

codziennie z w y jątkiem p iątku

oraz w każdy w to rek o godz. 6,15 na fali 25 m.

(8)

Wyjście z arki

„Bóg p rzem ów ił do N oego w te sło w a : „W yjdź z arki w raz z żoną, synam i i z żonam i tw y ch syn ów . W yprow adź też z sobą w sz y stk ie isto ty żyw e:

z ptactw a, b yd ła i z w szelk ieg o płazu, p ełzającego po ziem i, n iech a j rozejdą się po ziem i, n iech będą p ło d n e i n iech się rozm n ażają”.

N oe w y szed ł w ię c w raz z syn am i, żoną i żon am i sw y ch sy n ó w z arki.

W yszły też z arki w sz y stk ie zw ierzęta, różne g atu n k i p łazów , w szy stk o co porusza się n a ziem i”.

(1 M ojż. 8, 15—22)

Z niew oli w raca do dom u b y ­ ły żołnierz. P rzed przekrocze­

niem granicy w ysyła do dom u telegram : „W racam do dom u następującym pociągiem ...” W dom u zapanow ała radość. Żona podzieliła się tą rad osną w ieścią z sąsiadkam i i przyjaciółm i.

Przygotow ano odśw iętnie m ie­

szkanie, a żona z kw iatam i w y ­ jechała na spotkanie męża.

i nasz w yżej przeczytany tekst m ówi o w ielkiej radości.

C zytając w iersze 15—'17, w p ro ­ w adzeni zostajem y jak b y po­

now nie w historię stw orzenia.

Bóg pow iedział do Noego, aby w szystko co wyszło z korania rozm nażało się i napełniało zie­

mię. Ludzie i zw ierzęta m ają się znowu rozm nażać n a ziemi.

Podczas całego okresu p rze­

b yw ania Noego w arce Bóg m il­

czał. Nie czytam y nic o rozm o­

w ach Noego z Bogiem w tym okresie. Był okres w życiu m ęża Bożego, A braham a, że Bóg m il­

czał i A braham nie m iał kon­

ta k tu z Bogiem. Im dłużej to trw ało ty m ciężej było żyć A b­

raham ow i. A ja k jest w tw oim życiu drogi C zytelniku? Być może, że był taki czas w tw oim życiu, że chodziłeś reg u larn ie na nabożeństwa, m odliłeś się, czy­

tałeś Biblię, ale ten okres już m inął i teraz tak się nie dzieje.

W tedy, kiedy m odliłeś się i czytałeś Pism o Św ięte odczuw a­

łeś bliskość Bożą. A głoszone słowa w nabożeństw ie tra fia ły do tw ego serca jak b y Bóg m ówił do ciebie. W tedy odczuwałeś w ew nętrzny pokój i Boże błogo­

sław ieństw o było z tobą. A te ­ raz nie m asz czasu, stałeś się obojętny, jesteś zmęczony. K a- zane Słowo nie jest już dla cie­

bie tak interesujące i nie tra fia do twego serca. K to jest tem u w inien? Czy kaznodzieja? Może częściowo i tak. Ale przeszkoda leży gdzie indziej. W inien jesteś

ty bezpośrednio. Tw oje życie nie jest uporządkow ane z Bo­

giem. Nie czytasz już Biblii tak ja k daw niej. Nie m odlisz się i nie dziękujesz Bogu za w szystko

co bierzesz z Jego rąk.

Po jed n y m z nabożeństw pod­

szedł do m nie pew ien człowiek i pow iedział: dziękuję Bogu za słowa, k tó re Bóg w ypow iedział przez b rata, bow iem one pocie­

szyły i pokrzepiły w iarę m oją.

Łaska Boża jest niezm ienna.

Boże Słowo m a tak ą sam ą moc ja k daw niej. On w ysłuchuje m odlitw tych, k tórzy przed Nim o tw ierają sw oje serca. P o tra k tu j to zagadnienie pow ażnie i upo­

rządk u j przed Bogiem sw oje ży­

cie. Nie w olno ci n adal pozosta­

w ać obojętnym n a Boże Słowo.

Czas łaski jeszcze trw a, niebo o tw arte jest dla każdego pojed­

nanego z Bogiem grzesznika.

Pow inieneś się modlić, a w ted y Bóg oddali od ciebie w szystkie przeszkody, uczyni tw oje życie nowym , a św iadectw o tw oje p rzyniesie owoc. Bóg przez Sło­

wo Sw oje chce z tob ą rozm a­

wiać. On chce, ażebyś m iał z N im społeczność. Bóg uczynił z Noem now y początek. U rato w a­

ni z ark i ludzie byli grzesznika­

mi, lecz znajdow ali się pod ła­

ską Bożą, ale dziedzictw o grze­

chu nie było od nich odjęte. Noe stał się praojcem now ej ludzko­

ści, ale d rugim A dam em staje się Jezus. Z Jezu sem każdy m o­

że rozpocząć now e życie i n a ­ rodzić się na nowo nie z ciała, lecz z D ucha. W E w angelii św.

J a n a czytam y: (1, 12— 13) „K tó- rzykolw iek zaś Go przyjęli, tym dał praw o stać się dziećm i Bo­

żymi, ty m k tórzy w ierzą w im ię Jego, k tórzy narodzili się nie z krw i, ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga” .

Drogi C zytelniku! I ty możesz narodzić się n a npwo jeśli p rz y j­

m iesz Jezu sa C hrystu sa jako swojego Zbawiciela, rozpocz­

niesz z N im now e życie i pozo­

staniesz z N im na zawsze.

Przeżyciom Noego zw iązanym z potopem nadszedł koniec. Bóg w yprow adził go z arki. P rzysz­

łość Noego nie b y ła zw iązana z arką, lecz z now ym m iejscem na ziemi. Noe został u rato w an y , by służyć Bogu od początku w no­

wo k ształtu jący m się świecie.

Noe m iał w szelką podstaw ę ku tem u, ażeby okazać sw ą radość i w ielbić Boga podobnie, ja k to po nim uczynił k ró l D aw id:

„Błogosław, duszo m oja, P anu, i nie zapom nij w szystkich dobro­

dziejstw Je g o ”, ta k śpiew ać jak czynił to p ieśn iarz i kom pozytor J a n M entzer: „G dybym języków m iał tysiące i u s t tysiącem śpie­

wać mógł, to w szystkie ogniem p ałające głosiłyby, ja k dobry Bóg, w zaw ody niosąc pienia chw ał za to, co w łasce w ielkiej d ał”.

Człowiek niepo jedn any z Bo­

giem nie dojdzie do tak iej rad o ­ ści. W łasne drogi przynoszą w ie­

le tro sk i rozczarow ań. Noe był człow iekiem posłusznym Bogu i w szystko co zw iązane było z jego działalnością uzależniał od w oli Bożej. Posłuszeństw o Bogu, to niezm iernie w ażna rzecz w życiu każdego człowieka. Uza­

leżnienie od Boga i posłuszeń­

stw o Je m u p rzynosi błogosła­

w ieństw o.

I m oim życzeniem jest, ażebyś ty pojedn ał się z Bogiem i cał­

kow icie podporządkow ał Jego woli. A rk a służyła N oem u jako ochrona w niebezpieczeństw ie.

Podobnie ja k Noego, zachow a P a n w szystkie sw oje dzieci od niebezpieczeństw a wiecznego potępienia. Pociechą naszą jest to, że n ik t nas z Bożej ręk i nie w yrw ie. W księdze Obj. św. Ja n a P a n m ów i: „Poniew aż zachow a­

łeś nakaz m ój, by p rzy m nie w ytrw ać, przeto i J a zachow am cię w godzinie próby, jaka p rzyjdzie n a cały św iat, b y do­

św iadczyć m ieszkańców ziem i”.

P o tem otw orzył Bóg drzw i — jak i w sp an iały widok. Za zgodą Noego w szystkie zw ierzęta w y ­ chodzą z arki, a potem w ycho­

dzi Noe z rodziną. Jego oczy u tkw io ne są w niebo. Noe i jego rodzina podobni są do ludzi idących p ełnem u w ybaw ieniu i w olności naprzeciw ko. W P sal­

m ie 126, 1— 3 czytam y: „Gdy

P a n w yw iódł uprow adzonych z

(9)

Syjonu, byliśm y jak w e śnie.

W tedy usta nasze b yły pełne śmiechu, a język nasz radości.

W tedy m ówiono w śród n a ro ­ dów: „Pan dokonał z nim i w iel­

kich rzeczy, w ielkich rzeczy do­

konał P an z nam i, przeto b y li­

śmy w eseli” .

I co mówi nam owych ośmiu uratow anych z arki. Oni w ska­

zują nam na słowa Pana, k tó ry powiedział: „W ąska jest droga i ciasna bram a prow adząca do ży­

cia wiecznego i tylko niew ielu jest tych, k tó rzy po niej id ą” .

Czy należysz do nich? Ty m u ­ sisz już tu na ziemi o tym zde­

cydować. Ty m usisz p rzy jąć J e ­ zusa C hrystusa jako' sw ojego osobistego Zbaw iciela i z Nim rozpocząć now e życie. Bez rado­

ści w ybaw ienia na ziem i nie ma radości w niebie.

M ożnaby m niem ać, że nie b y ­ łoby błędem gdyby Noe po w yjściu z ark i rozpoczął bud o ­ w ę domu, ale on n a jp ie rw b u ­ duje Bogu ołtarz. N ajp ierw od­

daje chw ałę Bogu i tak ie postę­

pow anie jest praw idłow e. Źle jest, jeśli człowiek uw aża się za wierzącego, a Bogu chw ały nie oddaje. W ielu ta k zw anych w ie­

rzących m yśli przede w szystkim 0 sobie, o zabezpieczeniu sobie 1 swoim najbliższym dostatecz­

nego b y tu m aterialnego. P an jedn ak m ów i: „m yślcie n ajp ierw 0 K rólestw ie Bożym i jego sp ra ­ wiedliwości, a reszta będzie wam p rzy d an a” . P a n m ówi d a­

lej: „co pomoże człowiekowi, gdyby cały św iat pozyskał, a poniósł stra tę n a duszy” .

Noe w ybudow ał Bogu ołtarz, by złożyć Bogu ofiarę dzięk­

czynną. O łtarz sym bolizow ał za­

kończenie stary ch dośw iadczeń 1 trudó w i otw ierał now y począ­

tek na ziemi. Składając Bogu ofiarę Noe jak b y obwieścił: ,,aż dotąd prow adził m nie Bóg” . Noe b y ł człow iekiem w edług Bożego serca i dlatego nie rozpoczynał żadnej działalności bez m odlit­

wy. I to jest dobry p rzykład dla każdego z nas.

O dkryw ca A fry ki Środkowej, Anglik L m n g sto n e , został pew ­ nego dnia znaleziony m artw y, lecz znaleziono go w pozycji k lę­

czącej, z rękom a złożonym i do m odlitw y. - I to jest w spaniały przykład. Za cudow ne u rato w a ­ nie Noe w m odlitw ie dziękuje

Bogu. Takie postępow anie jest dobrym przyk ładem dla nas. I m y m am y dziękow ać Bogu za w szystko, co bierzem y z Jego rąk. Czy postępujesz tak drogi C zytelniku? Bóg d aje ci co­

dzienny chleb. On daje ci zdro­

w ie — to są d a ry Jego miłości.

Ucz się za w szystko Bogu dzię­

kować. Być może, że jesteś obarczony w ielom a obow iązka­

m i i nie m asz czasu zastanaw iać się nad swoim losem i m yśleć 0 Bogu, ale w iedz o tym , że to jest błąd i grzech. Bóg upom ni się kiedyś u ciebie o należną M u chwałę. Ze Starego T esta­

m en tu w iem y, że niegdyś Izrae­

lici szem rali n a p u sty n i p rze ­ ciwko Bogu. A przecież Bóg w y ­ zwolił ich z niew oli egipskiej, przeprow adził przez M orze Czerwone, a na p u sty n i k a rm ił m an ną i m ięsem . Z am iast wdzięczności — szem rali p rze ­ ciwko Bogu.

Noe k ieru je sw oje pierw sze kroki do ołtarza. N ajp ierw m od­

litw a i w dzięczność Bogu, a po­

tem dom, obowiązki i praca. I w naszym życiu w szystko m usi rozpoczynać się od m odlitw y.

W tedy błogosław ieństw o Boże będzie z nam i. B ós u rato w a ł Noego od śm ierci, a Noe podpo­

rządkow ał m u całe sw oje życie.

1 tw o je życie należy do Boga.

ale czyś Dojednał sie z Nim i nodporządkow ałeś sie B osu?

Czyś do dyspozycji Bożej oddał swój czas, środki m aterialn e?

Takie postępow anie prow adzi do uśw ieconego życia podobającego

się Bogu.

O fiara Noego złożona na ołta­

rzu w skazyw ała n a v/dzięczność i pojednanie się z Bogiem.

W S tary m Testam encie skła­

dano n a ofiarę n iew inne zw ie­

rzę, każda ofiara przypom inała, że człowiek m usi się pojednać z Bogiem, a jednocześnie była ofiarą zastępczą w skazującą na doskonałą ofiarę, k tó rą m iał złożyć za grzechy całej ludzkości Jezu s C hrystus, Syn Boży, nie­

w in n y B aranek. Noe nie uw ażał się za człow ieka doskonałego, lecz w ierzył, że ra tu n e k swój za­

w dzięcza Bożej łasce i m iłosier­

dziu. O fiara, k tó rą Noe złożył z n iew inny ch zw ierząt k ieru je nasze spojrzenie n a krzyż Gol­

goty, na niew innie przelan ą k rew Jezu sa C hrystusa, która m a moc oczyścić każdego grzesz­

nika i uczynić go dziecięciem Bożym.

O fiara złożona przez Noego okazała się m iłą Bogu. Podobnie jak kiedyś M aria przez pom aza­

nie Jezu sa drogim i w onnym olejkiem rozradow ała Jego ser­

ce, ta k Noe przez złożenie ofia­

ry, sp raw ił Bogu przyjem ność.

Noe złożył Bogu ofiarę ze zwie­

rząt, k tó re znał dobrze z arki i któ re były do n ie g o . przyw iąza­

ne. Złożenie ich na ołtarzu było w ielkim pośw ięceniem ze strony Noego, ale to pośw ięcenie zna­

lazło uznanie w oczach Bożych.

Podobnie jest i z nam i jeśli ofiaru jem y Bogu to, co jest nam m iłe i przedstaw ia dla nas szcze­

gólną w artość. Z n ajd u je to uznanie u Boga. Bóg przyjął ofiarę Noego, błogosław ił m u i zaw arł z nim przym ierze. A po­

tw ierd zen iem tego stał się łuk, k tó ry ukazał się n a obłokach, jako znak Bożej łaski, w ierności i chw ały. W ielki jest nasz Pan, a panow anie Jego nie m a końca.

Pozostańm y M u w ierni do koń­

ca naszych dni.

K azim ierz M uranty

Uprzejmie przypominamy naszym Czytelnikom o wpłacaniu ofiar na miesięcznik „Chrześcijanin”. Ofiary prosimy kierować na kon­

to Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego: PKO Warszawa, I

Oddział Miejski, Nr 1-14-147.252.

(10)

Powtórne przyjście Pana Jezusa

T e m a te m n a s z y m je s t p o w tó rn e p rz y jś c ie P a n a J e z u s a . W B ib lii z n a jd u je s ię o w ie le w ię c e j w z m ia ­ n e k o p o w tó rn y m p rz y jś c iu P a n a Je z u s a , w ię c e j m ie j­

sca te m u z a g a d n ie n iu je s t p o św ię c o n e , a n iż e li p ie r w ­ szem u p rz y jś c iu P a n a Je z u s a . N a k a ż d y c h 25 w ie rs z y N ow ego T e s ta m e n tu , je d e n "wiersz m ó w i o p o w tó rn y m p rz y jś c iu P a n a J e z u s a . W N o w y m T e s ta m e n c ie z n a j­

d u je m y w ię c 318 w z m ia n e k o p o w tó rn y m iprzyjściu P a n a J e z u s a . A g d y p iln ie c z y ta m y naiszą B ib lię dziś, to ta k ja k b y ś m y c z y ta li g azetę, k tó r a d o s ta n ie s ię do n aszy ch r ą k n a s tę p n e g o d n ia . A lb o w ie m w te d y , je ś li c z y ta m y B ib lię i c z y ta m y g a z e tę , w id z im y , j a k S ło w a Boże w y p e łn ia ją się d o sło w n ie n a n a sz y c h oczach.

G d y Je z u s C h ry s tu s z a p a n u je , w ó w c z a s d o p ie ro b ę d z ie p o k ó j n a ziem i, p o k ó j lu d z io m d o b re j w o li. D zi­

s ia j n a św ie c ie n ie w id z im y w ie le p o k o ju . C zy n ie ta k ? A le n a d c h o d z i ta k i m o m e n t, k ie d y b ę d z ie p o k ó j n a z iem i, p o k ó j lu d z io m d o b re j w o li. A to b ę d z ie w te d y , g d y P a n J e z u s C h ry s tu s b ę d z ie p a n o w a ł n a d w sz y stk im i k r a j a m i ś w ia ta . I d la te j p rz y c z y n y , m y c h rz e ś c ija n ie , m o d lim y się w te n s p o s ó b : „Przyjdź K rólestw o T w oje, bądź w o la T w oja, jako w nieb ie, tak i na ziem i”.

A le c h c ia łb y m waim p rz e d e w s z y s tk im o p o w ied zie ć ooś n a t e m a t tego, w ja k i s p o s ó b P a n J e z u s C h ry s tu s p rz y jd z ie i c h c ia łb y m w a m d a ć b ib l ij n ą p o d sta w ę , d la k tó r e j w ie rz y m y w p o w tó rn e p rz y jś c ie P a n a J e ­ z u sa C hrystuisa. M y w sz y sc y w ie m y o ty m , że J e g o p rz y jś c ie je s t b a rd z o b lisk ie . A le te r a z p o w s ta je p y ­ ta n ie , ja k b ę d z ie s ię to o d b y w a ło , w ja k i sp o só b p rz y jd z ie n a s z P a n Je z u s C h ry stu s. P r z e d e w sz y stk im , p rz y jśc ie P a ń s k ie b ę d z ie m ia ło n a c e lu z a b r a n ie z te j z ie m i W szystkich w ie rz ą c y c h n a s p o tk a n ie P a n a i n a p o łą c z e n ie s ię z N im n a p o w ie trz u w n ieb ie. B ib lia u czy n a s n a s tę p n ie , że po z a b ra n iu K o śc io ła z tej z iem i, n a s ta n ie tu ta j o k re s u c is k u , k tó r y b ę d z ie b a rd z o ciężki, ja k ie g o n ie b y ło p r z e d te m a n i p o te m n a z iem i.

C zas te n n a z w a n y je s t w S ło w ie B o ży m c z a s e m k o ń ­ ca. J e s t on z n a n y ja k o o k re s w ie lk ie g o u c is k u . T o je s t te n czas, g d y Bóg w y le je n a tę z ie m ię w s z y s tk ie te sąd y , o k tó ry c h c z y ta m y w K się d z e O b ja w ie n ia św . J a n a . A p o z a k o ń c z e n iu teg o o k re s u u c isk u , P a n J e ­ z u s C h ry stu s j u ż p rz y jd z ie b e z p o śre d n io n a tę ziem ię, a b y o d tą d k ró lo w a ć p r z e z ty s ią c lat. I w te d y n a s ta n ie

Jeg o k ró le s tw o ty s ią c le c ia .

C h c ia łe m sz czeg ó ln ie p o w ie d z ie ć w a m coś n a t e ­ m a t p o rw a n ia , p o c h w y c e n ia K o śc io ła B ożego n a p o ­ w ie tr z e do P a n a n aszeg o , J e z u s a C h ry s tu s a . P ro sz ę o tw o rz y ć E w a n g e lię J a n a , ro z d z ia ł 14. W ro z d z ia le 14 E w a n g e lii św . J a n a , w w ie rs z u 1 c z y ta m y t a k i e s ło w a :

„N iechaj się n ie trw o ży serce w asze, w ie r z y c ie w Boga i w e m n ie w ierzy cie”, alb o „ w ie rz c ie ” . W ie lu lu d z i je s t w ielce z a sm u c o n y c h w (sercach s w o ic h w d o b ie o b e c ­ n e j. S ą p e łn i z a m ie sz a n ia w e w n ę trz n e g o , p e łn i s t r a ­ ch u , a le n ie t a k p rz e d s ta w ia się s y tu a c ja czło w ie k a, k tó r y w ie rz y w P ana J e z u s a C h ry s tu s a . P a n Je z u s w y ra ź n ie p o w ie d z ia ł: „ N ie c h a j się n ie tr w o ż y s e rc e w a sz e ” . P o w ie d z ia ł b o w ie m : „ w ie rz c ie w B oga, a je ś li w ie rz y c ie w B oga, to w ie rz y c ie ró w n ie ż i w e im nie” . A w d ru g im i w tr z e c im w ie rs z u teg o ro z d z ia łu c z y ta ­ m y ta k ie s ło w a : „W dom u O jca m ego w ie le jest m iesz­

kania, a je ś li n ie, w żd y bym ci w am p o w ied zia ł, idę abym w a m zgotow ał m iejsce, a gdy od ejd ę i zgotuję w a m m iejsce, p rzyjd ę za się i w ezm ę w a s do sieb ie, ż e ­ b y ście gd ziem ja je s t i w y b y li”. W te j c h w ili c z y ta m y 0 ty m , co p o w ie d z ia ł J e z u s C h ry s tu s do u c z n ió w s w o ­ ic h o n ie b ie . P a n J e z u s m ó w ił do u c z n ió w : „W d o m u O jc a m eg o w ie le je s t m ie s z k a n ia , w ie le je s t m ie js c a , w ie le je s t p o m ie sz c z e n ia ” . I p o w ie d z ia ł, g d y b y t a k n ie było, n a p e w n o b y m w a m o ty m p o w ie d z ia ł. A p ó źn iej m ó w i: „ J a id ę, a b y w a m p rz y g o to w a ć m ie jsc e , to z n a ­ czy d la w a s, k tó rz y ś c ie s ię u ro d z ili p o r a z d ru g i, d la w as, k tó rz y ś c ie z o s ta li z b a w ie n i, d la w a s, k tó rz y ś c ie z o sta li o d k u p ie n i k r w ią B a r a n k a B ożego” . P a n n asz n ie p rz y g o to w u je w n ie b ie m ie js c a d la n ie w ie rz ą c y c h , a le w y łą c z n ie d la w ie rz ą c y c h w N iego. W e d łu g P is m a S w . w sz y sc y ci, k tó r z y u ro d z ili s ię n a n o w o , c h rz e ś c i­

ja n ie , s ta n o w ią łą c z n ie O b lu b ie n ic ę n aszeg o P a n a J e ­ z u s a C hrystuisa. P a n J e z u s C h ry s tu s je s t n a m p rz e d ­ s ta w io n y w ś w ie tle S ło w a B ożego ja k o O b lu b ie n ie c . A tu ta j czy ta m y , ja k P a n J e z u s m ó w i o so b ie : „ja, w a s z O b lu b ie n ie c , id ę d o n ie b a , a b y d la w a s, k tó ­ rz y ś c ie m o ją O b lu b ie n ic ą .przygotow ać m ie js c e ” . J a w ie rz ę w to, że ta m to m ie js c e n ie b ia ń s k ie je s t ju ż p r a w ie g o to w e. A p e w n e g o d n ia n a s z P a n p rz y jd z ie z n o w u , a b y n a s z a b r a ć d o sie b ie . M oże n a s z P a n p rz y jś ć ta k ż e i d z is ia j jeszcze. A g d y b y n a s z P a n p rz y s z e d ł d z is ia j, c z y w y je s te ś c ie ma Jego' p r z y j­

ście g o to w i? O n p rz y c h o d z i w y łą c z n ie ipo w ie rz ą c y c h . P o m y ś lc ie ty lk o n a d ty m , k im je s t ta O soba, k tó r a p rz y g o to w u je m ie js c e w n ie b ie . J e s t n ią P a n Je z u s C h ry stu s, S y n B oży. T en , k tó r y w ła s n ą r ę k ą u c z y n ił s ło ń c e i k się ż y c i g w ia z d y . O n b y ł n ie ja k o ty m a r c h i ­ te k te m , k tó r y n a k r e ś lił p la n całe g o k o sm o su . A b ę d ą c t u t a j n a z ie m i b y ł z n a n y ja k o Je z u s , s y n J ó z e fa , sy n c ieśli. A le te r a z P a n n a s z m ó w i: „ ja id ę do n ie b a , a b y ta m p rz y g o to w a ć , a b y t a m z b u d o w a ć , a b y być c ie ślą , k tó r y z b u d u je do m w a s z i m ie js c e d la wais w n ie b ie ” . T e n cieśla, k tó r y w y c io s a ł k a ż d y szczegół k o s ­ m o su r ę k ą s w o ją , te n c ie ś la , k tó r y p rz y s z e d ł w p o ­ k o rz e ja k o sy n Jó z e fa -c ie ś li, te n s a m je s t cieślą, k tó r y p rz y g o to w u je do m w s p a n ia ły d la n a s w ie rz ą c y c h w n ieb ie.

A te r a z p rz y jrz y jc ie się trz e c ie m u w ie rs z o w i te g o 14-go ro z d z ia łu E w . J a n a . T e w ie rs z e p o w in n y by ć w B ib lii w a s z e j p o d k re ś lo n e . „A id ę , a b y m w a m z g o ­ to w a ł m ie jsc e , a g d y o d e jd ę i z g o tu ję w a m m iejsce, p r z y jd ę z a się i w e z m ę w a s d o sie b ie , ż e b y śc ie g d ziem 1 j a je s t i w y b y li” .

A te r a z o tw o rz y m y n a s tę p n ą k s ię g ę B ib lii, D zieje A p o sto lsk ie 1 : 1'0— 11: „A gdy za n im do n ieb a idącym p iln ie patrzyli, oto d w a j m ężo w ie sta n ęli przy nich w b ia ły m odzieniu i rzek li: M ężow ie g a lilejscy , przecz stoicie, patrząc w n ieb o? T en Jezus, który w górę w z ię ty je s t od w a s do n ieba, tak p rzyjdzie, ja k o ście go w id z ie li id ą ceg o d o n ieb a ”. Z w ró ć c ie u w a g ę n a to, że t u t a j je s t m o w a o ty m , że to te n s a m J e z u s , k tó r y o d sz e d ł do n ie b a p rz y jd z ie z p o w ro te m , a b y n a s w z ią ć do S ieb ie. O n n ie p o śle a n io ła , a b y n a s z a b r a ć do S ie b ie do n ie b a , a le O n S a m p rz y jd z ie p o n as. A te r a z o tw ó rz m y tę m a łą k się g ę , L is t do T y tu sa , k tó r y z n a j ­ d u je się p rz y k o ń c u n a s z e j B ib lii. P rz e c z y ta jm y U l-ty w ie rs z 2 -go rozdz. lis tu d o T y tu s a : „A lb ow iem okazała

10

Cytaty

Powiązane dokumenty

13.. Jesteś za to odpow iedzialny.. Ale ty lk o pośw ięcenie czyni ciebie efektyw nym. Nie będziesz sądzony ani nagrodzony za ilość ow o­. ców, ale za sw oje

On zgodził się aby nasze Winy obciążyły jego świętego i niew innego Syna.. Skoro Jezus za nas um arł, jesteśm y ułaskaw ieni i w olni od

Przy zam aw ianiu naszej najnowszej publikacji prosimy uprzejm ie zam aw iać cale komplety (pojedynczych egzemplarzy sprzedawać n ie będziemy), w przeciwnym bowiem

Pośw ięcenie dom u Bożego za czasów Z arobabela odbyw ało się rów nież w radosnej atm osferze (Ezdr.. B udow anie św iątyni rozpoczęto na skutek

Chrzest Duchem Św iętym jest działaniem Ducha Św iętego odrębnym od Jego działania odrodzeńczego... Może być

dować niepożądaną ciążę.. Nie tylko obie stro n y cierpią z pow odu przedm ałżeńskiego stosunku, cierpią także ich rodziny. Jakże tragiczna jest sytu acja

Skromność w asza niech będzie znana w szystkim ludziom ; Pan jest blisko.. M iędzy człow iekiem i Bogiem jest nieprzyjaźń, jest

głaby służyć rów nież Św iatow ej R adzie Kościołów, k tó ra jeszcze dotąd nie posiada do sw ojej dy­. spozycji rad ia i nie korzysta