• Nie Znaleziono Wyników

Cześć Świętych Polskich. R. 4, nr 2=12 (1937)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cześć Świętych Polskich. R. 4, nr 2=12 (1937)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

R o k IV _______ W a r s z a w a , 1937___________ N r. 2 (12)

CZEŚĆ ŚWIĘTYCH POLSKICH

W S E R Z Ę . . . W Ś W I Ę T Y C H O B C O W A N I E . . .

O R G A N P O Ś W IĘ C O N Y S P R A W O M K A N O N I Z A C J I ! C Z C I Ś W I Ą T O B L IW Y C H , B Ł O G O S Ł A W I O N Y C H I Ś W IĘ T Y C H P O L S K IC H

K w a r t a ln ik K w i e c ie ń —C z e r w i e c

Bł A n d r z e j B o b o la

T r e ś ć z e s z y t u : P o lska w o b e c k a n o n iz a c ji b ł. A n d r z e ja B o b o li, s łr. 2 — N ie z w y k łe lo s y R e lik w ii b ł. A n d r z e ja B o b o li, s tr. 3 — W iln o ku c z c i W ie lk ie g o O b y w a t e la i S w iq to b liw e g o M ę ż a , str. 5 — Bł. B o g u m ił a r c y b . G n ie ź n ie ń s k i, s fr 7 — 0 . H o n o r a t K o ź m iń s k i, str. 9 — N a 2 3 6 - q r o c z n ic ę z g o n u S łu g i B o ż e g o P a p c z y ń s k ie g o , s tr. 11 — Z a p rz y c z y n q A n ie li S a la w y s tr. 1 2 — Ś w ię ta P a n i

W a w e ls k a s tr. 1 3 — O d R e d a k c ji s tr. 1 4 .

„ Ś w ię ty m s ta ł s ię

| n a z ie m i, k to u m ia ł p r z y ja ź ń z a w r z e ć z e

| Ś w ię ty m i" .

(2)

Polska wobec kanonizacji Błog.

Andrzeja Boboii

Dni a 19 m a r c a b. r. po ogólnym posiedzeniu św, K o n ­ gregacji św. Obr zę dó w, raczył Ojciec Św. defi ni tywnie orzec, iż bł. A nd r ze j Bobola będzie policzony w poczet Świętych katolickiego Kościoła. T a r ad os na wieść, która przez r adio i dzienniki obiegła już całą Polskę, n a k ł a d a na nasz Nar ód p owa ż ne obowiązki.

Pr z ed e wszystkim musi my o to się postarać, ż eby w dzień uroczystej kanonizacji, której ter min n i eb a we m ogłoszony zostanie, jak największa liczba Pol aków mogła wziąć udz ia ł we wspa ni ał yc h obc hoda ch, jaki ch dn ia tego będzie wi do wn ią bazyli ka św. Piotra w Rzymie. Nasz Męcz enni k musi mieć przy sobie j ak b y or szak swych ro­

daków, który da łb y dowód przed c ałym światem, że umie"

my czcić i kochać nas zyc h bohaterów. Bliższe szczegóły, dotyczące popu la rn y ch pielgrzymek do Rzymu, b ę d ą ogło­

szone w d zie nni kac h, gdy termin kanonizacji zostanie już ustalony.

Powtóre, choć zbier amy już od pewnego czasu f u n d u ­ sze, p ot rzebne do tego, by obchód k an o ni za c yj ny w y p a d ł j a k najświetniej, brakuje jeszcze dziś sum dość znacznych, bo przystrojenie, oświetlenie i t. p. olbrzymiej świątyni św.

Piotra oraz inne związane z kanonizacją wydatki, pociągają za sobą duże koszta. Prosimy więc t ych wszystkich, któ­

rym c h w a ł a naszego Świętego i cześć Polski leżą na sercu, by zechcieli, c hoćby najmniej szym ale ry ch ły m d at ki em d o ­ pomóc do wielkiego dzieła, które i Oj c zyz nę naszą w c e n ­ trum c hrz eś cij ańs twa nowym bl aski em okryje. Ofiary należy kierować n a ręce promotora kanonizacji na Polskę, kt órym jest o. Jan Rostworowski T. J , superior d o m u j ezuitów w Warszawi e, Świ ęt ojańs ka 12 (konto P. K. O. 414.014).

Prosimy ws zys tki e dzienniki katolickie o powt ór zeni e niniejszego wezwania, a wszystkie Związki i S t owa rz ys ze ­ nia pobożne oraz W ie lebne Duc howie ńs two i gorliwe j e d ­ nostki z kół W i er n yc h o po parcie tej s pra wy w n a js z er ­ szych kołach. 170 lat nie mieliśmy kanonizacji Pol aka, niechże ten pierwszy wielki obchód religijny w / m a r t w y c h -

(3)

wstałej Polsce tak wypadni e, by był g o d ny m i naszego wielkiego M ę cz e nn ik a i naszego narodu i tysiącznych łask, które przez ręce Biog. A n d r z e j a na nas spłynęły.

* *

Uwaga: Og ł as za j ąc powyższy k om u n ik a t Katolickiej Age nc ji Prasowej (K.A.P.), z wr a ca m y się do naszych Czy­

telników z gorącą prośbą o żywe zaint eresowanie się poru­

szoną tu sprawą. R E DA K C J A .

Niezwykłe dzieje Relikwii Błog.

Andrzeja Boboli

W o b ec zbliżającej się kanonizacji błogosławionego A n d r z e j a Boboli warto zaznaczyć, iż relikwie tego wielkiego męc z en ni ka maj ą swoją ni ezwykłą zaiste historię.

Po o kr u tn y m za mor dowa ni u bł. A n d r z e j a przez ko- zactwo (16. V. 1657) zwłoki Jego złożono w p odz ie mia ch kościoła oo. Jezuitów w Pińsku. Były to czasy burzliwe.

Kościół i klasztor piński zniszczyły wojny i pożary. Po l at a ch 45 w tych w a r u n k a c h zatarł a się n a w e t pamięć, gdzie się zna jduj e t r u m n a o. Andr ze ja . Od na le zi ono ją dopiero w 1702 r. i to, j a k świ adczą kr onikar ze To w. Jezu­

sowego, w s ku t e k u k a za ni a się bł. A n d r z e j a przeł ożonemu pi ńskiego kolegium. Wielki męc ze nni k k a z ał odłączyć t rumnę swą od i nnych i w s k a z a ł niszę, w której b ył a ukryta.

T r u m n ę tę umieszczono wówczas na miejscu widocznym.

Ni ejednokrotnie d ok o n y wa n o rewizyj kanoni cz nyc h zwłok o. Andr z ej a. W 1730 r. komisja złożona z k a p ł a n ó w i l e­

ka rz y świeckich stwierdziła, że zwłoki były dobrze z a c h o ­ wane. R a n y były okryte za krz epłą krwią, wcale nie zepsutą.

W r. 1749 Be n ed y kt X I V uznał, iż o. An dr ze j Bobola jest „ p ra wd zi wy m m ęc z enni ki em za wi a rę ” . W r. 1773 na stą pi ła k a s a t a z akonu jezuitów. Kościół ich w Pińsku objął w pos ia da ni e miejscowy bi skup unicki, który opi eko­

w ał się odt ąd t r umn ą Męczennika. W roku 1793 carat rosyjski, tępiąc unię, pr zekazał kościół i klasztor pojezuicki

(4)

mni ch om p r aw os ła wn ym . Czerńcy nie odważyli się wszakże t argnąć na relikwie o. A n d r z e j a Boboli w obawie gni ewu miejscowego ludu, gdyż n awe t pr awos ła wni garnęli się do t ru mn y męc zennika. Wr es zcie generał jezuitów o. T a d e u s z

Brzozowski wyst arał się w P et er sbur gu o pozwolenie n a ? przewiezienie t ru mn y o. A n d r z e j a do Połocka. Dnia 30.1. 1808

roku relikwie spoczęły w kościele z ak o nn y m oo. jezuitów.

W 1820 roku jezuitów wyda lono z granic p a ń s t w a rosyj­

skiego, gdzie ocaleli po ka sac ie zakonu. Kościół i kolegium połockie objęli oo. pijarzy. Po l atach dziesięciu pijarów usunięt o 7, Poł ocka a ich świątynię zami eni ono na cerkiew.

T r u mnę o. A n d r z e j a Boboli zabrali wt edy do siebie oo.

domini kani e. A le po 1864 r. i oni zostali wygnani z P o ­ łocka, kościół zaś ich p r z e k az an o duc howi eńst wu świeckiemu.

W 1849 roku An dr z ej Bobola ukazał się w Wilnie o. Korzeniowski emu, dominikaninowi, z a p o w ia d a ją c w o jn ę ś w ia to w ą i w sk rz e sz e n ie Polski. Dnia 30 p a ździ er ni ka 1853 roku Pius IX zaliczył o. A n d r z e j a w poczet bł ogosł a­

wionych. W 1857 roku bi skup Żyliński d okona ł rewizji kanonicznej relikwii, z a b ra ł dłoń Błogosławionego i w t a ­ j emnic y przed r ządem rosyjskim pr zes łał ją do Rzymu.

N a s t ę p n a zewizja i z mi a n a szat o d by ł a się dn. 22.VII 1906 r.

pr zy czym bi skup Symon, sufragan mohylewski, s twierdził ni es ła bnąc y wśród wi ernyc h kult Błogosławionego.

W r. 1912 p odc zas pożaru kościoła p od omi ni kań sk ie go t r u m n a bł. A n d r z e j a z na jdował a się w wielkim ni ebe zpie ­ czeństwie. Z d o ł a n o ją j edna k ocalić. Po pożarze ks. Ba­

r anows ki w y b u d o w a ł osobną kaplicę przy kościele i tara

złożył t r umnę błog. Męczennika. W e wrześniu 1917 r. pod- i czas rewolucji rosyjskiej ks. a rc yb i sk up R o p p dokona ł

ostatniej rewizji relikwi i u br ał je w nowe szat y k a p ła ń sk i e, W 1919 r. w ła dz e bolszewickie usił ował y p o d d a ć relik wie błog. A n d r z e j a „ ba d an i om ich autentyczności", w celu oczywiście sprofanowania. J ednakż e ś. p. ks. arcyb.

Cieplakowi ud a ło się t emu zapobiec.

Wre sz ci e dn. 23 czerwca 1922 r., gdy zwiększyły się w Sowi et ac h p r z eś l ad ow a ni a religijne, połocki „ispołkom"

nie bez wiedzy wł a dz central nych, d ok o n a ł otwarcia t rumny

(5)

5

Błogosławionego i p ot ra kt owa ł relikwie w sposób barba*

rzyński. Stwierdzono j e dn a k w protokule oględzin, iż zwłoki uniknęły rozkł adu i „u legły m umi fi ka cj i ”.

Relikwie wywiezione zostały do Moskwy i u mies zczone w m u ze u m t. zw. „ W y s t a w y Higienicznej Ludów. K om i ­ sariatu Z dr o w i a “ ( Piet rowka 14), w miejscu ni ed os t ęp ny m dla publiczności. Sowiet om niewątpliwie chodziło o uczy­

nienie z relikwi bł. A n d r z e j a p r ze d mi ot u t ar gów d y p l o m a ­ tycznych z Polską. W jesieni tegoż roku o. E d m u n d W al sc h T. J., kierownik misji papieskiej dla r a t owa n ia gł odujących w Rosji u zys kał możność wywiezienia relikwi Mę cz en ni ka przez O d e s ę dr ogą morską, do Rzymu.

Dni a 1 .XI. 1923 r. relikwie te zostały z ło ż on e w kaplicy ś w. Matyl dy w W a ty k a n i e , a 18 maj a 1924 r. przeniesione uroczyście do kościoła Gesu, T. J. w Rzymie, gd zie i ob ecnie pozostają.

Miejmy nadzieję, że po uroczystej k anonizacji relikwie bł. A n dr z ej a, ogłoszonego świętym i p at ro ne m Polski, jak s a m on z a po wi ed zi ał o. Korzeniowskiemu, p owr óc ą do Oj cz yzn y i z n aj dą się znowu pod opieką Z a k o n u , który go w y da ł ku większej c hwa le Kościoła i Polski.

Wilno ku czci Wielkiego Obywatela i świątobl. Męża O. Rafała Kalinowskiego

( Ko res pon de nc ja z Wilna)

Podniosłą aka demią uczciło Wil no dni a 21 lutego b. r.,

W sali przy kościele O s t r ob r a ms k i m p a mi ę ć Karmel it y Bo­

sego, O. Raf ała Kalinowskiego, którego życie i działalność, . przypadająca na e po kę pows ta nia styczniowego, dziwnie się złączyły z n a sz ym miastem. Uro dz on y w r. 1835 w Wilnie, dziecinne i młodzieńcze lata s pę dzi ł tutaj, gdzie p obi er ał nauki w Instytucie szlachecki m, poczym w Inst yt u­

c i e agro no mi cz nym w Hor k ac h , a wreszcie w Wyż sz ej szkole inżynierii wojskowej w P et er sbur gu Po skończeniu .tej uczelni, j ako jeden z n ajzdol niej szych w y k ł a d a na niej

„matematykę, pot em b u d uj e forty Kr on st ad tu i kolej żelazną

(6)

w okolicy Kurska. Powst ani e styczniowe zastaje go w Brześciu Litewskim, w stopniu k a p i t a n a inżynierii. N a ­ t y c hm ia s t zgłasza d ymi sj ę z woj ska rosyjskiego, zrzuca m u n d u r sztabowca, przekr eśl a świ etną karierę stojącą przed nim i ws tępuje w szeregi pows ta ńcz e. W s kł ad Rządu n ar od ow eg o w Wil nie wchodzi Ra f ał Kalinowski w czerwcu

1863 roku.

S k a z a n y przez sądy carskie na k a r ę śmierci, n as tę pni e

„ uł as k awi o ny ”, p r ze b yw a 10 lat robót w ka tor dz e sybe ry j­

skiej. Po powrocie do kraju w r. 1874 jest jakiś czas nauczyci el em Księcia A u g u s t a Czartoryskiego, wreszcie ws tępuje w r oku 1877 do Z ak on u O O . Ka rmel it ów bosych i umi er a dni a 15 l is topada 1907 r. w klasztorze w W a d o ­ wi ca ch w opinii świątobliwości. Ciało jego spoc zywa na c m e n t a r z u kl as zt ornym w Czernej pod Kr akowem, W ostatnich c za sa c h rozpoczęto pr oces be atyf ika cyjny tego Sługi Bożego i j est na dzieja wyni esieni a tej pięknej postaci, wyrosłej w epoce n a sz yc h t ragicznych z m a g a ń z najeźdźcą, n a ołtarze.

A k a d e m i a u r zą d zo na ku Jego czci mia ła przy po mn ieć Wilnianom, czym był a postać O. Ra f ał a i m i a ł a zachęcić do w sp ó ł p r a c y na d s pra wą beatyfikacji Sługi Bożego i dz ie cka Wil na. Z a g a i ł ją O. Benedykt, Kar mel it a bosy, O b r a z życia i działalności O. Ra fa ła pr zedstawili pp. Mgr.

H e n r y k Chmi el ewski i prof. Dr. Emil ian Ostachowski, W pr zemówi eni ach swych uwydat nil i dz iał al noś ć O. Rafała, zwłaszcza wśród s kazańców na Syberii i podkreślili te m o­

m e n t y w życiu świątobliwego Karmelity, które dzisiaj, ze wzgl ędu n a n a s z e stosunki w jaki ch żyjemy, wym ag a ją pr zemyślenia.

Prof. O s t a c h o w s k i omówił t e st a me n t O. Rafała, który się streszczał w miłości bliźniego, będącej p o d st a w ow ym n a k a z e m każdej owocnej działalności społecznej, politycznej czy jakiejkolwiek innej a mającej dobro społeczne na eelu.

Gł ębokich referatów wys łuc hał a publ iczność w skupieniu.

Pr ogra m a k a de mi i uzupełni ły pr o du k cj e muzy ka ln e p. Al fredy Bielskiej, pp. Stankiewicza, prof. Leśniewskiego, F adanell i’ego, woka lne pp. Romanows ki ego i Katina, dekla*

(7)

ma cj e p. Medej szówny. Chóry Os t ro br a ms k i i „Lut nia"

p o d b a t u t ą p. prof. Leśniewskiego w yk o na ł y kilka pieśni, m i ę d z y innymi Ka n t a t ę k u c z c i O. R af ał a ukł adu prof.

L e ś n i e w s k i e g o pod b at ut ą Kompozytora.

Wy so ki poziom a rt ys tyczny i n a u k o w y tej a ka demi i z o s ta wi ł n iez at ar te wr aż en ie na uczest nikach. Szkoda, że s al a O s t r o b r a m s k a nie z dołał a pomieścić wszystkich, którzy p ra gn ę li wziąć u dz ia ł w tej uroczystości. (W er).

Bł. Bogumił, arcybiskup gnieźnieński

P r a d a w n o ś ć i n owoczes ność są tymi d w o ma pojęciami, k tó re ściśle się ł ąc z ą z naszymi ziemiami zachodnimi. Dość ws p om ni eć Biskupin i Gdyni ę. P r a d a w n o ś ć i nowoczesność b r a t a ł y się ze sobą w czasie w s p a n i a ł y c h uroczystości 26 kwi etni a 1936 r. w Gnieźnie, u r zą dz ony ch ku czci d w ó c h n a s z y c h Świętych, tego, na którego grobie metropolia gni eź­

n i e ń s k a pows tała, św. Wojci echa i bł. Bogumiła, który był jej j e d yn y m paster zem, u z n a n y m za Błogosławionego przez St olicę Apost olską. Ob ch od zo no , przeni esi one n a nie­

dzielę, święto św. Wojci echa, relikwie bł. Bogumiła wracały do jego k at ed ry .

Na jn owo cz eś ni ej sz a t e ch ni ka u ł a t w i a ł a wielotysięcznym t ł u m o m wzięcie udziału w ur ocz ys tośc iac h religijnych ku czci a r c y bi s k up a gnieźnieńskiego, którego pos ta ć czci godna l ed w o wy ła ni a się z mgły prawieków.

Niewiele o nim wiemy, jak o n iej ed ny m ś wi ęty m ze starożytności lub ze średniowiecza. Jedynie tylko imię jego, godność, j a k ą p ias to wa ł w kościele, oraz świętość, o której ś wi a dc zy od s chyłku ś redni owi ecza p oc h od z ąc a tradycja, liczne cuda, s pe łni one na jego grobie, oraz p r ze de ws zys kim d e k r e t Stolicy Apostolskiej z 27 m aj a 1925 roku, która p ub li cz ny kul t bł. Bogumiła zatwierdziła, są pewni kami . R e s z t a to tylko hipotezy.

Ro czni k ś więtokrzyski dawny, kt óry powstał n a p oc z ąt ­ k u XII wieku, w sp omi na , że w roku 1092 zmar ł arcybiskup

Bogumił. Z d o k u m e n t u wyst awi onego w roku 1232 d o w i a ­

(8)

duj emy się, że ongi arcybi skup Bogumił o b da ro w ał c ys te rs ów do br ami swymi w Dąbrowie. Cystersi powstali i s p ro w a ­ dzeni zostali do Polski w XII wieku. W obe c tego dwóch a rc y­

bi skupów, którzy nosili to samo imię, utożsamiać ze sobą nie można. T a k i e s ta nowis ko zajęła przeważni e n a jn o w s z a n a u k a polska.

Al e prócz tych d w óc h pr ze ka z ów nie ma i nnych ws pó łc ze sn yc h im wz mi ane k źródł owych o a rc ybi skupie Bogumile. Nie powi nno nas to j e d n a k tak ba rd zo dziwić:

Ź r ó d ł a z wczesnego średniowiecza choć tak barwnie i d o ­ k ł a dn i e opisują niektóre fakty, w i nnych w y p a d k a c h są wyj ątkowo skąpe. Życ ie św. Wojci echa zn an e jest na we t w d robnych szczegółach, nie z na my natomiast imienia tego, kto chrzcił Mieszka I i nawet lista a rc y bi s ku pó w gnieź­

n ień sk ic h z czasów na jd aw ni ej sz y ch nie jest ustalona.

Zr esz tą często się zdarza nawet w c zas ach nowożyt ­ nych, n awe t dzisiaj, że współ cześni nie orientują się z u p e ł ­ nie w tym, że dus za zwykłego na poz ór śmiertelnika, albo człowieka wybi tnego uzdolnieniami, zasł ugą lub pi as towa ną godnością p o s i a d a coś więcej niż talent osobisty lub w y so ­ kie stanowisko, bo zawiera w sobie s tar annie przed t łu m em u kr y tą perłę świętości. Może tak było z a rc y b i s k u p e m Bogumiłem. A może zaszło tu jeszcze coś innego. W ś r e d ­ niowieczu z darzało się często, że j e d n a i ta s ama osoba nosiła d wa imiona, j edno ogólnie przyjęte w święcie chrześcij ański m, drugie związane z t ra dyc ja mi r odowymi lub narodowymi. T a k np. św. Wojciech obok swego czeskiego imienia nosi drugie kościelne A d al b er tu s . Kto wie zresztą, czy Bogumił na tle XI lub XII wi eku nie j est raczej przydomkiem, przymiotnikiem, który ze względu na swoje znaczenie t ak cudownie pa suj e do świętego biskupa, niż imieniem we wł aś ci wym tego sfowa znaczeniu. Może więc obydwaj arcybiskupi, których t ak nazywano, o d z n a ­ czali się wspólną świątobliwością żywota. Kto wie, czy o św. Bogumile nie pisali stosunkowo dużo współcześni, ale zwali go drugim jego imieniem.

Z których arcybi skupów Bogumiłów należy ut ożsamić naszego ś wi ętego? T a d e u s z Wojci echowski oraz ks. Li-

(9)

9

kowski sądzą, że żył w XI wieku, ks. k a n o n i k Jan Koryt- kowski, prof. Semkowicz, ks. Stanisł aw Kozierowski t wi er dz ą z g od ni e zresztą z tradycją, że pi as t owa ł godność a r cy bi s ku ­ pią w XII stuleciu. Ks. Kozierowski idąc tu za S e mk o wi ­ c zem, s twi er dz a na za sa dz ie mozolnych, pr zeni kli wych i b a rd z o pr ze k on yw uj ąc y ch studiów, że św. Bogumi łem jest z n a n y ze swej świątobliwości i rozumu żyjący w XII wieku a rc y b i s k u p Piotr, o k t ór ym z takim u z n a n i e m w yr a ż a się bł. W i nc e nt y K a d ł u be k , bi skup krakowski. A r c y b i s k u p Piotr, przyjaciel Ka z imi er z a Spr awi edl iwego, pogodził go z b r a t e m jego Mies zkiem Starym, był o pi ekune m cystersów i ścisłej karności kościelnej od b e n e d y k t y n ó w sią domaga ł.

c d. n. Dr. Z. K.

Wierny sługa Najświętszej Panny Ojciec Honorat Koźmiński

Po ws ta ni e styczni owe przerwało lub raczej zmodyf iko­

wało dział al ność Oj c a H on or a ta . Z tragediami roku 1863, który n a m przyniósł tyle bólu i chwały, ściśle się ł ączy d z i a ­ ł al noś ć Ka puc ynów. Co o d c z u w a ć musi ał Ojciec Ho no ra t, gdy w e z w a n y został, by w ys p o w i a d a ć s k a z a ne g o na śmierć k a p uc y na , boh ate rs kie go Oj c a Konarskiego, k a p e l a n a po­

ws ta ńcz ego o d dz i a ł u ?

A l e nie wy s ta rc z ył a ta ofiara publicznie^ powi eszona n a j e d n y m z p laców wa rs za wski ch. Oj cowi e K a pu c yn i zostali nagle w nocy wywiezieni z W a r s z a w y do Za kr o cz y mi a, Z g r o m a d z e n i e Sióstr Felicjanek przez rząd moski ews ki roz­

wiązane. Os zc zędz ono tylko Siostry, które poświęciły się k ont empla cj i i z tego z a p e w ne powodu u w a ż a n e był y przez Ro sj an za mniej szkodliwe. Zn al az ł y one pr zyt uł ek w Ł o ­ wiczu, a później w Przasnyszu, gdzie do dzisiejszego dni a istnieją j ako osobne z gr oma dze ni e z a k on n e Sióstr Ka pu c yn e k.

Z d a w a ł o się, że wszystko co u k o c h a ł Ojciec H o n o r a t i czemu służył pójdzie na z ag ła d ę. Al e j e d n a k inaczej się stało dzięki zrządzeniu Boga, niepospolitej energii młodego zako nn ik a, jego braci i ws pół pr ac owni ków. Roz pr os zone

(10)

Siostry Felicjanki zre or ga ni zowa ły się na nowo pod z abore m austr yjackim. Ojcowi e Kapucyni w Za k r o cz y m i u a potem w Now ym Mieście, gdzie ich pr zewieziono w roku 1892 p racowal i w dalszym ciągu na c h wa ł ę Bożą i choć p i er w o t ­ nie s kazani byli na wymarcie, nie wolno im było bowiem p r z y jm o wa ć nowicjuszy, chociaż p oka źni e zmni ejszyła się ich liczba, doczekali się Polski niepodległej i odr od ze ni a swej prowincji zakonnej.

Ojciec H o n o r a t j a k dawniej w W a r s z a w i e tak i teraz n i e zm o rd ow an i e p r a c o w a ł w konfesjonale. Na pr zód w Z a ­ kroczymiu, a pot em w Nowym Mieście ga rnę ły się do niego t łu my p r zy j ez dn yc h penitentów. P r a g n ął zresztą na nowo podj ąć dwie inne przez powstanie p r ze r wa n e p r a c e : u r a b i a ­ nie zakonnic i or gani zowa ni e religijnych t owarzyst w ludzi świeckich

A wi ara katol icka w Polsce w tym czasie srogich d o ­ z n a w a ł a p r ze śl adowa ń. W Siedleckim i na Lubel szczyźni e l ał a się krew unitów. Pod c ałym z abore m rosyjskim życie z a k o nn e dla wielu dusz było poprostu uniemożliwione, z a ­ k ł a d a n i e t owarzys tw religijnych bardzo utrudnione.

A j e dn a k trzeba zrozumieć, że życie z ako nn e jest czymś popr ost u n i e o dł ą cz n ym od katolicyzmu. Ojciec Meschler, z n a n y teolog jezuicki, twierdzi, że s a m Chrystus Pa n jest twórcą jego ogólnych za sa d, które w najrozmai tszy sposób wcielone został y w poszczególnych zakonach.

Z a k o n o m z a wdz ię cz am y pogł ębi enie życia religijnego we wszystkich ki er unka ch. W s z a k one wyda ły św. A u g u ­ styna, św. Bernarda, św. T o m a s z a z A k w in u, św. B ona ­ w ent ur ę i św. Ter es ę, a j ak b a rd z o z ubo ż ał o by p i śmi enni ­ ctwo katolickie, g d y b y zostało poz ba wi one dzieł t ych wiel­

kich ludzi. Moralny i intelekt ualny d or ob ek zakonów s t a ­ nowi żelazny k a p i t a ł Kościoła, z którego czer pa ć mogą ws zys tki e wieki i wszystkie kraje, n a we t te, w których w danej chwili z j aki egokolwiek^ powodu życie| z ako nn e wygas ło lub s ła bym tli się pł omi eni em. Al e to nie w y s t a r ­ czy, bo w każdej chwili i w k a ż d y m kraju pot rz eb na jest społe cz eńs twu gorliwa modli twa zanoszona do Boga, która tyle wyj ed nuj e łask i jest z a do ść uc zyni en iem za grzechy;

(11)

p e ł n a p o świ ęce ń p r a c a z a konni ków i zakonnic, woń ich cnót, k tó ra wyd o st a je się za m ur y kl asztorne i tyle d zia ła dr ogą pr zy kł ad u. Ileż jest pr ac taki ch, które właściwie s p eł ni a ć może tylko z akonnik, tylko człowiek, który im się p o ś wi ę c a z miłości dla Boga, a j ednocześni e m a byt swój z a pe wn io ny , bo wy m a g a j ą one wielkiego wysiłku, wielkiej ni er az przenikliwości i inteligencji, a wz a m i a n nie dają ani korzyści mat eri alnych, ani należytego n a w e t s z a cu nk u w s połeczeństwie.

Z r e sz t ą zrozumieć trzeba, że życie z a k o nn e jest dla n iek t ór y ch j ed no s te k popr ost u koni ec znoś ci ą psychiczną.

N a świecie albo czują się źle i są nieszczęślwe, albo w p a ­ d a j ą w d z iw a c t w a lub n a w e t wykolejają się z wielką dla siebie i dla swych bliskich szkodą.

T o też wielką krzywdę, na którą tak b a rd z o żali się- a r c a b i s k u p Feliński, wyrządzili n am Moskale, ut rudni aj ąc l ub raczej uniemożliwiając b yt i pr acę klasztorom. c.d.n.

Dr. Z ofia A niela Karłowska.

Na 236-tą rocznicę zgonu Sługi Bożego — - Papczyńskiego.

1701 roku zmarł wielki Sługa Boży, założyciel zgroma­

d z en ia mar ianów, ks. St a ni sł aw P a p c z y ń s k i r o de m z P o d e ­ grodzi a p od Sączem.

P a n Bóg wsł awi ł c ud a mi swego Sł ugę za życia i po śmierci, a sejm w r. 1764 powziął uchwa łę, by „wnieść i ns ta nc ję do Stolicy Apos tols ki ej" o jego beatyfikację.

Rozbi ory Oj c zy zn y naszej p r ze rwa ły proces beatyf ikacyjny.

D o k u m e n t y w y d a n e pr zyznają j e d n a k ks. P a p c z y ń s k i e m u tyti^ł „Czcigodnego Sługi Bożego" (Ve ne ra bi li s Servus Dei)

Ob ow ią z ki em n a sz ym jest podj ąć p r ze r w a n y proces be a ty f ik a cy jn y , modlić się o c ud a za p r zy c z y n ą ks. P a p ­ czyńskiego, s k ł a d a ć ofiary na f undusz beatyfikacyjny.

W i a r y g o d n e s p ra w o zd a n i a z d o z n a n y c h ł as k należy n a d s y ł a ć pod a d r e s e m : Pr owi ncjał księży marianów, W a r s z a w a 21, ul. K a m e d u ł ó w 81.

Ofiary na f undusz be aty f ik a cy jn y na le ży n a d s y ł a ć pod ty m s a m y m adres em, w zg l ęd ni e na konto P.K..O. Nr. 28,350.

(W er.)

(12)

Przez dziesięć lat n ac ie rpi ał am się wiele po pr ze by ty m tyfusie ws ku te k ból ów żołądka. Nie mo gł am wcale przyj­

mo wa ć płynów, bo ile razy sobie na to pozwoliłam, za k a ż ­ dy m razem d o z n a w a ł a m dotkliwych cierpień. Le ka rz e nic mi pomóc nie mogli. Ile razy się ich radziłam, zawsze ot rz ym ywa ła m tę sa mą prawie odpowiedź, że to są n a s t ę p ­ stwa tyfusu i że b ę d ę musi ała m ęc zyć się tak aż do ś mierci

Będąc raz w kościele O O R ed e mp to r ys tó w dowi edz ia ­ łam się z ka zani a, jak wielkie łaski w yp r as za j ą sobie po­

bożni za pr zy cz yną n i ed a wn o zmarłej w Kr akowi e w opinii świętości Anieli Salawy. P o j ec ha ł am więc co prędzej do Kr a ko wa i ki edy modliłam się na Jej grobie, przyszło mi n a myśl, a b y zerwać listek z rosnącego t am kwi atu i spo­

żyć. Ucz yn ił am to n a t yc h mi a s t i powr ócił am zdrowa do W a r s z a w y . Było to we wrześniu 1936 r.

O d tej pory minęło już pół roku, a ja czuję się dobr ze i mogę pr zyj mowa ć pokarmy i pł yny tak, jak przed tyfusem.

Z a tę ł as kę s k ł a d a m dzięki P a n u Bogu i świątobliwej Anieli.

W a r s z a w a 7 lutego 1937 r. Wiktoria Golębicz.

Z a zgo dn oś ć z p r a w d ą : (—) O. A. Piotrowski C. Ss. R.

Miniaturowa M ariologia.

Ks. Henryk W eryński „N iezgłębiona p rz e p a ść " , — Wil no 1937, stron 31 z ilustracjami.

„Głos K arm elu " (kwiecień 1937) tak pisze o tej ksią­

żeczce: „Wszystko, co o Maryi m ożn a powi edzieć wielkiego, wzniosłego, p or ywającego — to zamkną ł autor w tej b r o ­ szurce. Jest to wołanie dziecka, głoszenie wielkiej Maryi przez jej gorącego czciciela i wyst arczy przeczytać pierwsze strony, by się o tym p r z e k o n a ć ” ...

U W A G A : książeczkę powyższą otrzyma każdy, kto prześle ofiarę na kościół M. B. Zwyci ęs ki ej w Wilnie pod a d r e s e m : OO . Re de mp tor yś ci — Wilno, Za rze cz e 24 m. I.

Konto P . K . O. 700.078.

(13)

13

r

Święta Pani Wawelska.

Już przeszło pi ęćset lat minęło od śmierci świątobliwej królowej Polski — Jadwigi. Pięć dł ugic h wieków, które j e d n a k nie zdołał y zatrzeć w pami ęci wi ek op o mn y ch Jej c z y n ó w! Niewiele jest n a ro dó w na kuli ziemskiej, które mogł yby poszczycić się tak wielką i świętą królową!

Bóg d a rz y ł Ją szczególną miłością, c hc ia ł więc, by krzyż Jego s tał się u dz ia ł em Jej na tej ziemi. Z pokorą pr zyj ęła go i niosła posłusznie, nie pr zest aj ąc ani n a chwilę rozsł oneczni ać życia swych b l iź ni ch- podda nych . D o k o n y ­ w a ł a c udów miłosierdzia ! S t ał a się m a t ką sierot, o pi ekunką b i e d ny c h i pokr zywdz ony ch, wzorem p oś wi ęceni a d la s p r a ­ w y Bożej i narodowej.

Bóg zarządał, by osobiste szczęście u sunę ła ze s wego życia.

Nie dł ugo się w ah a ła . P os zł a w życie pos łus zna Jego w e ­ zwaniu. 1 d a ł a Mu tysiące dusz pogrążonych w ci emn o­

ś ciach pogaństwa. Of iar ą z wł as nego szczęścia zdruzgot ał a posągi pogańs kich bożków, a n a d o d d a n ą ba łw oc h wa ls t wu Li twą z a t k n ę ł a godło Chr ys tus owe — Krzyż. Polsce zaś da ła potęgę, moc i s z a c u n e k !

T a święta P an i W a w e l s k a u m ia ł a poł ączyć miłość Boga z pa tr jotyz me m. Dl atego też s tał a się j ed ną n a j w i ę k ­ szą z b o h a t e r e k w dziejach Kościoła i Ojc zyzn y naszej i u w a ż a n a jest pows z ec h ni e za świętą. W i e m y dobrze, że cześć ot aczająca królową Jadwigę, nie jest b e zpodst awną . Ileż to osób wyprosił o sobie za Jej pr zyc z yną c u d o w n e wp r os t ł a s k i !

A j e d n a k do tej pory nie jest k a n o n i z o w a n a ! Dl acze­

go? Pr zycz yn tego na le ży s zukać w naszej opieszałości i niedbalstwie. Cóż bowi em c zynimy dla rozszerzenia czci świątobliwej królowej Ja dwi gi ? Dz iwną j akąś obojętność o ka zu je my, gdy chodzi o rozszerzenie Jej kultu. A przecież n i k t n a m nie może zarzucić b r aku czci d l a n a szyc h b o h a t e ­ r ów narodowych. Ows ze m, wznosi my im pomniki, b u d u j e ­ m y muzea, imi onami ich i na zwi ska mi n a z y w a m y place i ulice, a by tylko jak najdalej r ozchodził a się s ł aw a ich czynów.

(14)

więc należy pr zypi sa ć to całkowite z apomni eni e o Kurzej St opce, gdzie pę dził a swój żywot i w yd a ł a ostatnie t chni e­

nie świątobliwa Pani W a w e l s k a ? Czyżby nie można było urządzić tu m u ze u m poświęconego czci tej świętej monar- chini! Nal eżał oby wówczas zebrać wszystkie pa mi ątki po­

zostałe po Niej i o ile możności komnaty, które za jmo wa ła d opr owa dz ić do stanu, w jakim zna jdował y się za Jej życia, a komnatę, w której umar ła, zamienić na kaplicę.

W a w e l wt edy stał by się ośrodkiem, z którego promie­

n i owa ła by c h wa ł a świątobliwej Pani i ob e jm owa ł ab y coraz szersze kręgi, okrywając j ednocześnie c hwa łą Polskę. Im większą zaś czcią ot aczać b ędz ie my świętą królowę naszą, tera więcej łask wyprosi naszemu narodowi u Boga ta, która krzyż i Oj cz yznę u ko c h a ła nadews zyst ko. Z ofia Pawłowska.

Od Redakcji.

R e da k cj a na sza przygotowuje nowe dzieło zbiorow e p. t. „ ś w ię c i Polscy*4, dzieło, które obejmie życiorysy wszystkich n as zy ch Świątobliwych, Błogosławionych i Świę­

tych. Każdej diecezji poświęcimy os obny tom.

Tom pierwszy, poświęcony diecezji tarnowskiej, poło­

żonej n a d Dunajcem, nosić będzie tytuł „Święci Pol scy z na d Dunaj ca". Figurować w ni m b ędą następuj ące p o s ta ­ c ie: św. St anis ław Szczepanowski, bł. Felicyta z Bochni, Piotr Kmita, Se b as ti a n i Stanisł aw Lubomir scy z Wiśnicza, oraz wnuczka Stanisława, Krystyna Lubomirska, bł. Szymon z Lipnicy i Mari a T e r e s a Ledóchowska, św. Urban, pustel ­ ni k z Iwkowej, K at a r z y n a Melsztyńska, T e r e s a M ar choc ka z Zakl iczyna i Maria Cieślanka, św. Jędrzej Ż ó r aw ek i św.

Be nedykt , pustelnicy z Tropią, św. Just, pustel nik z Tęgo- borzy, O. Pa pczyński z Podegrodzia, bł. Ki nga i bł. Kon­

stancja, klaryska, ks. Blaszyński z Chochołowa, Izabella Morszt ynówna z Chorzelowa, ks. arcybi skup Wa łęga, ks.

K a sp e r M a r u r , ks. Józef Chrząszcz, Karolina Kózkówna.

W kreśleniu życiorysów t rzymać się bę d zi emy nie chronologicznego porządku, ale turystycznego szlaku, t. j.

(15)

15

miejscowości, ws ła wi onych po chodz eni em lub działalnością Świętych albo też cieszących się Ich relikwiami. A wi ęc:

ze Szczepanowa, gdzie urodził się św. Stanisław, p od ą ży my przez Bochnię, Wiśnicz, Lipnicę Murowaną, Iwkowę i Mel- sztyn do Za k l ic z y n a na d Dun aj cem, a n as tę pn ie b rzegi em D u n a j c a przez Tropie, Tęgobor zę, Podegrodzie, St ary Sącz i Pieniny, aż do Chochołowa, gdzie żył i dział ał mąż wielkiej świątobliwości ks. Blaszyński. W ra c a j ą c ws t ąp im y do T u ­ chowa, gdzie przy kościele Najśw. P a n n y Marii i klasztorze O O . R ed e m p to r y s t ó w s poczywają szczątki wielkiego i świę­

tego męża, ks. a r c y bi s k u pa Wałęgi. Na st ępni e odwi edz imy Chorzelów, gdzie uj rzała światło dzienne świ ąt obl iwa Izabella Morsztynówna. P o w ra c aj ac z a tr zy ma my się w Ta rnowi e, a b y o dwi edzić groby z na ny ch z życia świątobliwego ks.

p r ał a t a K a sp r a M a zu r a i ks. pr ał at a Józefa Chrząszcza, wreszcie z boc zymy do Z a b a w y na grób męczenniczki z c za ­ sów wojny światowej, dziewicy Karoliny Kózkównej.

Na st ęp ne tomy b ę d ą poświęcone diecezjom sąsiednim i dalszym, aż do ostatniej w Polsce, aż z a mk n ą w sobie życiorysy wszystkich n a s zy c h ś w i ę t y c h i Błogosławionych.

Będzie to pr ac a zbiorowa, u ka zuj ąc a się zeszytami w n as zym piśmie.

Jak dawniejsi rycerze zaznajamiali swą młodzież ze s ztuką rycerską, budz ąc w niej przez o p ow i a da n ia o s ł a w ­ nych m ęż ac h z apał i o d wa g ę do wielkich i boh a te r sk ic h czynów, tak opowi a da ni ami o świętych Pol a ka ch i Pol ka ch, 0 cnotach bohater skich, jakimi zajaśnieli na tym łez pa dole 1 przez co okryli sławą nieśmiertelną n a ziemi i w niebie nie tylko swe imię i gni azdo swoje rodzinne, ale całą Polskę, budzić bę d zi emy w d u s z a c h szla chet nyc h d u c h a religijnego oraz z apał do wzni osłych i świętych czynów, zwł asz cz a do walki z w a d a m i c h a r ak te r u i do ćwiczenia się w cnotach, osobliwie zaś w miłości Boga i bliźniego.

Przyjaciół naszych, którym jest drogą idea, jakiej słu­

ż y m y prosi my o dalsze poparcie moral ne i materialne, a b y ś m y z pomocą Bożą rozpoczęte dzieło wspól nymi siłami pomyślnie doprowadzili do końca. P r o si m y zwł asz cz a o z do­

b ywa ni e n a m coraz to nowych pr enumerat orów.

(16)

Z listu do R edakcji.

Z C H I N .

O b r a z św. Kazi mi er za pójdzie do nowej kapli cy w Ju-czi, na którą wyda li śmy 2.000 zł. O b y d w i e gminy ch rześcij ański e r okują ł ad ne na dzieje rozwoju. Chrześci jan doś ć dużo. O b y ci Święci pol sc y wyprosili j aknajwięcej ł a s k dla b i e d n y c h Chińczyków. Co do k o sz tó w: o t r z y ma ­ liśmy od Czcicieli Św. Polskich z W a r s z a w y 12111 doi.

chińskich. Niestety cokolwiek brakowało. O b r a z y kosztują raz em 14080 doi. chiński ch. G d y b y ł a sk a wi dobr odzi eje uzupełnili n am jeszcze resztę 40 zł. obr azy b y ł y b y całkowicie polskiej fundacji. Of iar y wszelkie najł atwiej pr zesł ać na P.K.O. nr. 413.01 5 ks. Józef Gawronows ki, K r a kó w — z d o ­ p i sk ie m dl a „ W e n c h o w " , d os ta ni emy na p ewno i szybko.

A s. P a w e ł Kurtyka

m i s j o n a r z .

Na fundusz prasowy:

10

D z i e ń 23

3 4 8 16

1 2 10 15

E. J. E. k s i ą d z b i s k u p J a n L o r e k — 5 zł. K s i ą d z Dr. p r a ł a t Fa j ę c k i zł. P. J a d w i g a P r z e l a k i e w i c z o w a — 1 zł. P. J. H a n k i e w i c z — 1 zł.

Kalendarzyk

K w i e c i e ń

Św. Wo j c i e c h a , b i s k u p a i m ę c z e n n i k a .

M a j

N. Ma r i i P., K r ó l o w e j K o r o n y P o l s k i e j . Św, F l o r i a n a , m ę c z e n n i k a .

Św. S t a n i s ł a w a , b i s k u p a i m ę c z e n n i k a . Bł. A n d r z e j a B o b o l i , m ę c z e n n i k a .

C z e r w i e c

Bł. J a k u b a S t r z e m i ę , b i s k u p a i w y z n a w c y . Bł. S a d o k a , m ę c z e n n i k a z t o w a r z y s z a m i , Bł. B o g u m i ł a , b i s k u p a i w y z n a w c y . BK J o l a n t y , w d o w y .

R e d a k c j a i A d m i n i s t r a c j a : W a r s z a w a , ul. Wil cza Nr. 25- Konto P . K . O 12.504.

Przedpłata roczna z przesyłką 1 z ł .

C e n a pojedynczego numeru 2 0 g r o s z y

P R E N U M E R A T Ę P R Z Y J M U J Ą :

R e d a k c j a „ C z e ś ć Ś w i ę t y c h P o l s k i c h ” , ul. Wi l c z a Nr . 25, o r a z „ K r o n i k a R o d z i n n a " , ul. P o d w a l e Nr. 4.

R e d a k t o r k a : S t e f a n j a Ot t owa W y d a w c z y n i : M. Chl ewi ńs ka D R U K O W A N O ZA Z E Z W O L E N I E M WŁA D ZY D U C H O W N E J .

Z a kł. D ru k. ,,Z r»icz“ P ru szkó w , K a n t o r W a r s z . S ie n n a 3, t e l . 2 4 1 -9 9 -

Cytaty

Powiązane dokumenty

B rat Albert modli się często przed nią.. Oczyma artysty widzi

go zgadzania się z wolą Najwyższego, z pomocą którego ciężar życia staje się lekkim , a cierpienie zm ienia się w radość.. Piotrze Sem enence. Nie ma

W ojciecha po jego śm ierci łączył się ściśle z czcią, jak ą w ierny lud chrześcijański otaczał niebios Królowę.. A przecież właśnie Święci przywracali

nych. Dla kilku spraw iedliw ych Bóg był gotów zlitować się n ad Sodomą i Gomorą. Niechaj zawsze i silnie płoną te ogniska miłości Bożej i

Zresztą, na taki stan rzeczy, jaki jest obecnie, co do obchodu uroczystości św. Stanisława, głównego i pierwszego patrona Polski, zdaje się, żaden gorliwy

Do tego kościołka ciągną rzesze wiernych tak z Krakowa, jak też i okolicy, by pomodlić się u grobu Wielebnej M atki Teresy Marchockiej, za przyczyną której, jak

dzający w formalny sposób dwa takie cuda, totóre się zdarzyły w 1419 r., zachował się dotychczas.. Jeden z tych aułów , opisanych szczegółowo we wspomnianym

Chociaż nie jest jeszcze ogłoszony śwłętym, to wiemy i wierzymy, że jest także w niebie i gdyby nie upadek Polski, bylibyśmy się starali o jego