• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 4, nr 4 (116).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 4, nr 4 (116)."

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Klub PO wziął wyrzuconych z rady dzielnicy Niedobczyce w obronę. Przegrał to starcie z koalicją BSR-PiS, ale na następną sesję radni opozycji wniosą projekt uchwały w sprawie odwołania Stanisława Jaszczuka (PiS) z funkcji przewodniczącego rady miasta. Na zdjęciu od lewej: radni PO Piotr Kuczera i Bronisław Drabiniok oraz Grzegorz Pytel (niedoszły przewodniczący rady dzielnicy Niedobczyce, członek PO). CZYTAJ NA STRONIE 3

nowiny.pl Wtorek 27 stycznia 2009 r.

Nr 4 (116) rok IV ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1,50 zł

AKTUALNOŚCI POWIAT

Gminy poza prawem

Gminy powiatu rybnickiego nic nie robią sobie z obowiązują- cego prawa, zamieszczając nielegalne reklamy portali inter- netowych na oficjanych stronach urzedów gmin. Z tą plagą niestety niewiele można zrobić. Strona 11

WYDARZENIA

Nie schodzili z parkietu

Tegoroczna zabawa karnawałowa w Domu Kultury w Nie- wiadomiu udała się wyjątkowo. Pełny parkiet, dobra zabawa i rewelacyjna atmosfera, tak będą wspominać imprezę wszyscy, którzy pojawili się tam w sobotę 24 stycznia. Strona 19

Wszystkim puszczają nerwy

Stowarzyszenie obrońców praw lokatorów zorganizowało w Boguszowicach wiec. Rozlepiano też plakaty. Gdy jeden z nich trafił w ręce Adama Fudalego, ten obiecał złożyć w prokura- turze sprawę o naruszenie dóbr osobistych. Strona 4

Szkoła rządzenia

HISTORIA: TAK BALOWAŁ RYBNIK STR. 8 • GMINY: PIENIĄDZE POPŁYNĄ Z AMERYKI STR. 10 • KULTURA: POJEDYNEK NA SŁOWA STR. 12 PROGRAM

TV

Str. 26 – 29

Strona 17

FERIE 2009

Strony 14, 15, 30

S S uperbabcia uperbabcia FINAŁ

Strona 18

5) Niebezpieczna zabawa

Kacper pobyt na placu zabaw przypłacił zdrowiem.

Nikt nie chce pomóc jego rodzinie.

Karnawałowe 2) szaleństwo

Gdy przychodzi pora karnawałowych zabaw, panie przestają mysleć o kryzysie

Różni

lecz równi

Teatr wzrusza i uwraż- liwia na drugiego człowieka. Ma być działaniem na scenie i to właśnie zobaczyli- śmy w IV edycji Woje- wódzkiego Integracyj- nego Przeglądu Wido- wisk Jasełkowych w Rybniku.

Strona 25

lecz równi

Teatr wzrusza i uwraż-

działaniem na scenie

i to właśnie zobaczyli-

śmy w IV edycji Woje-

wódzkiego Integracyj-

nego Przeglądu Wido-

(2)

2 Z DRUGIEJ STRONY

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

Karnawałowe szaleństwo ma różne oblicza

Zabawmy się

W końcu nadszedł czas kar­

nawału. Wielu poczyniło już przygotowania do szalonej imprezy. W obliczu kar­

nawałowego szaleństwa niekt nie myśli o kryzysie.

Panie, zanimruszą na par­

kiet, najpierw udają się do salonów z sukniami. I to jest dopiero szaleństwo! - Kre-

acje są bardzoróżne. Średni prze­

dział cenowyto od 500 do 1500 złotych. Ruch trochę zmalał w tym roku, alei tak odczuwamy czar karnawału - informuje nas pani Iza z salonu przy rynku.

By kreacja byładoskonała, obo­

wiązkowajest równieżwizytau fryzjera. - Niema jakiegoś kar­

nawałowego szaleństwa. Przy­

chodzido nas mniej klientek, niż w poprzednich latach. Kreacja nazabawę możena przykład kosztować 300 złotych, wraz zkoloryzacjąi upięciem - in­

formuje Monika Noworyta z salonu urody Gabriel.

Monika Noworyta i Anna Łuczak z salonu urody także już zadbały o swoje włosy zm.yslą o nadchodzącej imprezie

GABRltL

Jaka moda?

Trudno się tutaj roze­

znać, kto konkretnie przychodzi z myślą oprzygotowaniu się na karnawałową imprezę. - Nasze klientki biorą teraz zazwyczaj takie modelowanie, że mynie wiemy, czy to akurat na kar­

nawałową zabawę.

Zmieniła się moda, teraz wszyscy chcą wyglądać skrom­

nie, naturalnie. Nie ma jakichś ekstra­

waganckich, wymyślatych rzeczy.

Czasami dopinają jakiś kucyk czy końskiogonek -mówi Anna Łu­ czak, koleżanka Moniki.

Nie musi być drogo To nie koniec wydatków. Wej­

ściówkana najbardziej szalone bale teżswoje kosztuje, a w dobie kryzysu gospodarczego to może mieć duże znaczenie.Jednak oka­

zuje się, że karnawał nie musi być wcale takim wielkim obcią­

żeniem dla domowego budżetu.

- Wybieram sięjutro naimprezę wstylu lat 70-tych, a tonie musi kosztowaćwięcej jak100 złotych.

Jakieś dżinsy, bransoletka,świe­

cący pasek... Zresztą młodzież nie patrzy na kryzys, musi się przecieżzabawić. Apartnera do tańca mam dobrego. Hah, wła­

śnie taki w stylu lat 70-tych - cie­

szy się Joanna Pytlik.

Różniesię bawią

By włączyć się w karnawał, nie trzeba uprawiać szalonych pląsów na parkiecie. - Ja już ra­

czejnie tańczę. Córka idziewięc nazabawę,ja z mężem natomiast wybieramy się na koncertsymfo­

niczny do teatru. J akaś rozrywka musi przecieżbyć - tłumaczy Ur­

szulaPytlik.

(kris) FOTKRYSTIANSZYTENHELM(3)

c y ta t ty g o d n ia To, co się stało w radzie dziel­

nicy Niedobczy- ce, to wielkie zło - podsumował

Władysław Ho- rabik aferę wy­

gaśnięcia man­

datów dwóch członków rady dzielnicy.

SCHRONISKO DLA BEZDOMNYCH ZWIERZĄT W RYBNIKU Około półroczny terier szuka nowego domu. Pies został znaleziony między Rybnikiem a Przegędzą.

Piesek jest ufny i pogodny.

Więcej informacji udziela schronisko.

Rybnik - Wielopole, ul. Majątkowa 42 tel. 032 42 46 299 Schronisko czynne pon-pt: 8.00-14.00, sob-niedz: 8.00-12.00, w święta: 8.00-12.00.

Pod kreską

_ _ rodnik

Redakcja: 47-400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e-mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

p. o. redaktora naczelnego: Katarzyna Gruchot, kgruchot@nowiny.pl

Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (666 023 153), Beata Mońka, bmonka@nowiny.pl (507 083 735), Krystian Szytenhelm, kszytenhelm@nowiny.pl (600 058 849)

Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664)

Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl______________

Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot____________

Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opracowań graficznych reklam zastrzeżone • Mate­

riałów niezamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

Stowarzyszenie

3 Lojalnych

■ Izba Wydawców Prasy

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy TELEFON INTERWENCYJNY

O 600 058 849

REKLAMA

TARTAK & MEBLE

EUROCLAS

PROMOCJA

Więźba dachowa Stal zbrojeniowa

Boazeria, podbitka, podłogi Meble na wymiar

Impregnacja ciśnieniowo-próżniowa Czyżowice, ul. Nowa 28 a, tel/fax. 032 451 33 38 lub 032 451 02 32

ww.euroclas.pl, euroclas@wb.pl

INFORMACJA

Prosimy o kontakt rodziny lub chorych z padaczką, której napady utrzymują się nadal pomimo leczenia. Prowadzimy badania nad nowymi metodami terapii w padaczce opornej na dotychczasowe leki przeciwpadaczkowe. Zapewniamy bezpłatne kontrole lekarzy specjalistów, bezpłatne badania EEG, TK/NMR, badania laborato­

ryjne służące do monitorowania choroby, bezpłatne leki.

Koordynator badań mgr Marta Kawoń, telefon: (032) 201 08 30 w poniedziałki, wtorki, czwartki od godz. 10.00 do 12.00

lub telefon komórkowy: 0515 733 104

(3)

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

AKTUALNOŚCI

3

Afera z dzielnicy przeniosła się do rady miasta

Szkoła

rządzenia

Czesław Dobrowolski i Adam Niespodziany tłumaczyli, że pismo o wygaśnięciu mandatów swoich kolegów było jedynie wykonywaniem statutu.

- Nie bardzo rozumiem całej tej sytuacji. Wysłałem to pismo, bo otrzymałem zarzut, że nie dbam o frekwencje na zebraniach

' rady dzielnicy

- podkreślał Dobrowolski BfnareaiSzłle.wei)

„Donosyna kolegów za ich nieusprawiedliwione nie­

obecności, wzajemne prze­

krzykiwanie się i oskarżanie, dosadne określenia - działa­

czez Niedobczycwciągnęli w swoje personalne spory radnych miasta. PO przygo­

towuje odwołanie Jaszczuka z funkcji przewodniczącego RM.

4 enki w dzienniczku

Czesław Dobrowolski, przewodniczącyradydziel­

nicyNiedobczyce, postano­

wił zmobilizować swoich kolegów do większej aktyw­ ności. Wysłał do rady mia­

sta wniosek o wygaśnięcie

mandatu dwóch członków

radyzpowodu 4 nieuspra­

wiedliwionych nieobecności.

Stanisław Jaszczuk,przewod­

niczący RM, kończyproce­

durę i wygasza mandaty.

Joachim Hermani Mariusz Węglorz, bo to o nich chodzi, zaczynają się tłumaczyć i od­

woływać od tej decyzji. - Jak miałem się usprawiedliwić z nieobecności, skoro o dwóch posiedzeniach nawet nie wiedziałem? - pyta Węglorz.

RadniPlatformy Obywatel­

skiej wzięli wyrzuconych w obronę. - Jaszczuk nadużył swoich kompetencji. Ogłosił

wygaśnięcie mandatów bez zbadania sprawy, na podsta­

wie jednoosobowej decyzji Dobrowolskiego - mówią jednym głosem.

Zasady gry wberka

-Moją decyzjępodjąłem w oparciuo to pismo. Nie ma podstawy, by kwestionować to, co napisał Dobrowolski.

Brak troskio usprawiedliwia­

nie nieobecności to niefra­

sobliwość, o którą powinni mieć panowie pretensje ra­

czej do siebie - tłumaczył się ze swojej decyzjio wy­

gaśnięciu mandatów Jasz- czuk. Piłeczkę odbija też Dobrowolski. - Mogę złożyć oświadczenie, że o tychze­

braniach zawsze wszystkich telefonicznie informowałem.

Zresztą na żadnej radzie nikt nigdy mi czegoś podobne­

go nie zarzucał. Można to sprawdzić w protokołach - dowodzi Dobrowolski.

Proszępani,a Marcin powiedział...

Sprawa wygaśnięcia man­

datów wywołała poruszenie i narodziła nieprzewidzia­

ne konsekwencje. - Rada ogólnie źle funkcjonowała.

Teraz czara naszego nieza­

dowolenia się przebrałai 8

stycznia wybraliśmy nowych przewodniczących rady i za­

rządu. Złożyliśmy całą doku­

mentację wyborczą w radzie miasta - tłumaczy Grzegorz Pytel, członek rady, który kandydowałna stanowisko przewodniczącego. Problem w tym, że „nowe władze Niedobczycnie zostały wy­

brane legalnie. Głosowali bowiem także Herman i Wę- glorz, którychmandaty już wygasły. Sprawą musielisię więczająć radni miejscy, bo w dzielnicy nie może istnieć dwuwładza.

Wywiadówka na Chrobrego

Nie obeszło się bez kon­

trowersji. Wszyscy spotkali się na Chrobrego, podzielili nadwa obozy i zaczęli wy­

mianę zdań. Oskarżano Do­

browolskiego, że arbitralnie i bez porozumieniazradą

„doniósł” o nieobecnościach kolegów z dzielnicy. - Niero­

zumiem, dlaczego Czesław [Dobrowolski-red.] zrobił coś takiego, i to bez konsul­

tacjizradądzielnicy. Nie ma żadnego potwierdzenia, że te osoby, które straciły man­

dat, były o tych zebraniach powiadamiane - dziwił się Henryk Ryszka, radny

BSR. Atmosfera robiła się momentami gorąca. Radni wzajemnie sobie przerywa­

li, podnosili głosy. Pojawiały się różne oskarżenia. Dosta­

ło się także Jaszczukowi, któ­

rego posądzano o łamanie prawa. Spór toczył się na posiedzeniu komisji niemal cztery godziny.

Do kąta!

Następnego dnia na sesji rady miasta konfliktrozgo­

rzał na nowo, bo przygo­

towano projekt uchwały o unieważnieniu zrzucenia Dobrowolskiego ze stano­

wiska. Radni przerzucali się różnymiargumentami. Padły zarzuty, że Blok Samorządo­

wyRybnikstraciłpoczucie samorządności i dopuścił do jednoosobowej decyzji o wy­

rzuceniu dwóch członków rady dzielnicy. Platforma Obywatelska była z kolei po­

sądzana o wprowadzenie do dzielnic polityki i tolerowanie łamania prawa. - Ignorowa­

nie mojej decyzji to stawianie sięponad prawem - interpre­

tował włączenie się Węglorza i Hermanaw wybór nowych władz Niedobczyc Jaszczuk.

Opozycja posądziła go za to o nieznajomość prawa. PO przygotowuje na następną

sesję uchwałę o odwołaniu Jaszczuka ze stanowiska przewodniczącego RM.

Nie przykawie, to może przypiwie?

Koalicja przegłosowała swoją uchwałę o unieważ­

nieniu wyboróww dzielni­

cy. Dobrowolski znów jest przewodniczącym.Węglorz iHerman niewrócili do rady.

Wszyscy ubolewali, żetaka sprawa wogóle zaistniała, bo Węglorz i Herman uważani są za aktywnychspołeczni­

ków. Wyrzuconych najbar­

dziej bulwersował sposób, w jaki ich przewodniczący dba ofrekwencję na zebra­

niach, na którychważnajest

W demokratycznych wyborach otrzymałem drugi wynik w dzielnicy.

Przewodniczący nie mógł mnie od tak wyrzucić.

Zastanawiam się teraz nad innymi środkami prawnymi - zdradza Węglorz.

FOTKRYSTIANSZYTENHELM(2)

przecież także przyjazna at­

mosfera. - To tak jakby pić z kolegąkawę, a tenzamiast powiedzieć o czymś wprost, wysyła pocztąodwołanie z rady - dziwi się Węglorz. Je­

den z członków rady miasta, widząc niezdrowąatmosfe­

rę, nakłaniał, by zwaśnione strony dogadałysię między sobą. - Ci ludzie mogą prze­

cieżpracować w radzie dziel­ nicy, nawetjeśli nie są już jej członkami. Może zróbcie sobie jakąś imprezę integra­

cyjną. Najlepiej dogadać się przy piwku - proponował Kazimierz Salamon, radny BSR.

Krystian Szytenhelm

Szpital leje wodę

Pod wojewódzkim szpitalem specjalistycznym w Rybniku wykryto ogromne pokłady wody. Według wstępnych sza­

cunków może jej być nawet 5 milionów ton i już wiadomo, że.... nadaje się do spożycia! Szpital chce zainwestować w wydobycie wody i zaoszczędzić tym samym na rybnickich wodociągach. Przygotowywane są już projekty podłączenia źródła do szpitalnych kurków.

Znów droga, znów konflikt

Rybnik wypadł ze „schetynówki” ze względów formalnych. Miasto ubiegało się w „Narodowym Programie Przebudowy dróg Lokalnych”

o dofinansowanie budowy drogi łączącej węzeł autostrady A1 z ulicą Swierklańską. Przeznaczona do modernizacji droga miała zły numer klasyfikacyjny. To zaniedbanie stało się kolejnym wątkiem sporu Fu- dali-Kopka, którzy zarzucają sobie wzajemnie odpowiedzialność za wypadnięcie ze „schetynówki”.

Dla mniej sprawnych

1 lutego rusza „Biuro informacji i doradztwa zawodowego dla mniej sprawnych”, w którym będzie można między innymi uzyskać informacje o wspieranym zatrudnieniu, uczestnictwie w warsztatach terapii zajęciowej, sprawach związanych z rehabilitacją zawodową. Można tam także uzyskać poradę prawną z zakresu doradztwa personal­

nego. Biuro jest inicjatywą stowarzyszenia na rzecz osób z upośledzeniem umysłowym i będzie czynne od godziny 10.00 do 14.00 w siedzibie rybnickiego koła przy ulicy Orzepowickiej 16.

REKLAMA

Ogólnopolska sieć salonów fryzjerskich poszukuje do nowo otwieranego salonu:

Kierownika, Zastępcę Kierownika, Fryzjerów

Oferujemy:

umowę o pracę na pełen etat, dodatkową premię za osiągane wyniki, cykl szkoleń w kraju i zagranicą CV prosimy przesyłać na adres: joanna.leppert@twojfryzjer.net

M i ę d zy n a ro d o w e P o ś re d n i c t w o F i n a n s o w e | |

ZWROT PODATKU

ANGLIA, HOLANDIA, NIEMCY, AUSTRIA Racibórz, Plac Dworcowy 1/115, tel. 032/ 710 04 00

wypr zedaż !

PEUGEOT 2008

Oszczędź nawet

7000

zł PEUGEOT 207 już od 16 900 zł w kredycie 50/50

Pospiesz się! Co chwila ktoś odjeżdża swoim nowym

www.peugeot.pl Peugeot. Skorzystaj z atrakcyjnej oferty, zanim zniknie.

Liczba samochodów ograniczona. Szczegóły w salonie Peugeot. Peugeot 207 - zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi od 4,4 do 7,2 l/100 km, emisja CO2 wynosi od 117 do 171 g/km. Informacje dotyczące odzysku i recyklingu samochodów wycofanych z eksploatacji dostępne są na stronie internetowej: www.peugeot.pl

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30

(4)

4

Lokatorzy ZGM chcieliby wykupić swoje mieszkania za złotówkę i bez względu na to, ilu chętnych jest do tej transakcji w danym bloku. Władze miasta nie mogą się na to zgodzić.

AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009r.

TEMAT WYKUPU MIESZKAŃ STAŁ SIĘ NAD WYRAZ GORĄCY

■4^

Po wypłynięciu na światło dzienne historii Tadeusza Dybały, któremu w ostatniej chwili odmówiono wykupu mieszkania, stowarzyszenie obrońców praw lokatorów zorganizowało w Boguszo- wicach wiec.

Rozlepiano także plakaty.

Gdy jeden trafił na sesji rady miasta w ręce Adama Fuda- lego, ten obiecał założyć w prokuraturze sprawę o na­

ruszenie dóbr osobistych.

Dybała nie trafił jednak do sądu, ale do szpitala.

Jakna wiecu

Stowarzyszenie obrońców praw lokatorów skrzyknęło w Boguszowicach kolejne spotkanie. - Chcą sprzedać bloki, a ludzi wyrzucić na bruk - krzyczeli jedni. - W całej tej aferze ja nie rozu­

miemprezydenta. Tutaj chce wszystko sprzedawać, tutaj nie zezwala. Napiszę skargę do Lecha Kaczyńskiego - de­

cyduje jedna z uczestniczek.

- Prezydent pani niewysłu­ cha. U nas się Afryka robi - odpowiadał pani jej sąsiad.

Wyremontowałem za swoje

Zainteresowanych wyku­

pem mieszkań komunal­

nych rybniczan poruszyła historia Tadeusza Dybały,

który, po5latach czekania, otrzymał od ZGM-u miesz­

kanie. Zgodnie z umową, nowi najemcy wykonali kapitalny remont. - Miesz­

kanie straszniedługo stało, nie byłotam nic. Gołeścia­

ny, rury do wycięcia.Zaka­

saliśmy rękawy, zrobiliśmy z tego bardzo fajny blok.

Wymieniliśmyszyby, otyn­

kowaliśmy pomieszczenia.

Dałem na to 16tysięcy zło­

tych. ZGM wycenił wszyst­

kona 12 tysięcy złotych, nie policzył też mojej robocizny.

Co najważniejsze: kwoty tej nie potraktowano nawetj ako kaucji! Teraz kompletnienic nie dostaniemy -mówi zała­

many Dybała, który otrzymał ostatniopismo z informacją, że budynekzostanie wyzna­

czony doprzetargu. - A prze­

cież miałemmieć możliwość wykupu mojegomieszkania!

- załamuje ręce poszkodo­

wany.

Odmowa w ostatniej chwili

W 2005 roku prezydent zawiadomił Dybałę, że ten może wykupić swoje miesz­

kanie. Pół roku temu po­

wstał protokół z rokowań w tej sprawie. 12 grudnia idzie kolejne pismo, tym razem z informacją, że wykup miesz­

kania jest już niemożliwy w

związku z nową uchwałą.

„Rada miasta postanowiła przeznaczyćdo sprzedaży w drodze przetargu całą nieru­

chomość - informowała Jo­

anna Kryszczyszyn, zastępca prezydenta. Dybała nie kryje zdenerwowania. - W listopa­ dzie byłem załatwić ostatnią sprawę, czyli zadłużenie ­ siadki. W aktach, jakie są w urzędzie miasta, zapisano, że możemy te mieszkania wykupić dokońca stycznia.

Tak też chcieliśmy zrobić.

Teraz jednak kazali mi ode­

brać wpłaconą zaliczkę - tłu­

maczy.

Rada działa zgodnie z uchwałą

Według nowej uchwały Dybała nie ma możliwości wykupu swojego mieszka­

nia, bo dotyczy go jeden z dodanych teraz zapisów.

„Sprzedaż lokali mieszkal­

nych nie będzie prowadzona w budynkach o liczbie lokali mniejszej niż 5- czytamy w uchwale. - Popełniliśmy w poprzedniej uchwale błąd, który musieliśmy teraz na­

prawić. W naszychzasobach mieszkaniowych znajdują się także budynki typu wil­

la. Trudno je przecież sprze­

dawać za 7 tysięcy złotych - tłumaczy kontrowersyjny zapis uchwały prezydent.

Obowiązuje jednak zasada:

prawo nie działa wstecz. Dy­

bała niejest jedynym wnio­

skodawcą, który ubiegał się o wykup mieszkania na sta­

rych zasadach i nie zdążył wpłacić pieniędzy przed po­

wstaniem nowej uchwały.

- Mamy 190 takich niezreali­

zowanych wniosków. Raczej trzeba je będzie uwzględnić.

Jednak przypadek pana Dy­

bałytrzeba rozpatrywać in­

dywidualnie. Trudno sobie wyobrazić, że taki budynek, o tak atrakcyjnej lokalizacji, miasto sprzedaje napreferen­

cyjnych warunkach - pod­

kreśla Fudali.

Sprawa w prokuraturze

Na ostatniej sesji rady mia­

sta pojawili się członkowie stowarzyszenia obrońców praw lokatorów. Wręczyli prezydentowi ulotkę, która dotyczy nowej uchwały o programie gospodarowania zasobem mieszkaniowym miasta. „Najemco i lokatorze, czy wiesz, że miasto planuje sprzedać twój dom-miesz- kanie w drodze przetargu (nieograniczonego) w latach 2009-2013? - czytamy w ulotce. Zarzuty kierowane są do prezydenta i radnych.

Fudali, po przeczytaniu ulotki, zareagował bardzo emocjonalnie. - Postaram

Powiedziałem kiedyś Fudalemu, że on chyba czytał Robin Hooda od tyłu - wyjaśnia swoje relacje z prezydentem Tadeusz Dybała, przeciwko któremu prezydent obiecał złożyć sprawę o naruszenie dóbr osobistych

FOT.KRYSTIANSZYTENHELM(2)

się jeszcze w tym tygodniu wnieść do prokuratury spra­

wę o naruszenie moich dóbr osobistych - obiecywał na posiedzeniu radyprezydent.

Zaapelował też do zgroma­

dzonych radnych, aby do niego dołączyli. Podczas przerwy w obradach Fuda­

li spotkał się przypadkowo

na korytarzu z Tadeuszem Dybałą. - To pan mi wręczył tę ulotkę. To będzie koniec z Dybałą w Rybniku! - mówił podniesionym głosem roz- emocjonowany prezydent.

Dybałajeszczetego samego dnia znalazł się w szpitalu z podejrzeniem zawału serca.

Krystian Szytenhelm

REKLAMA

Najnowsze informacje z okolic Rybnika, Wodzisławia, Raciborza i nie tylko w Tygodniku Regionalnym na antenie Telewizji Katowice,

w każdą sobotę o godz. 16.50.

TY

GODNI k TR

REGIONALNY

KATOWICE TYGODNIK REGIONALNY W SOBOTĘ O GODZ. 16.50

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

GORĄCY TEMAT

Mamo, ja tylko jeszcze raz zjadę i idziemy – zawołał mały Kacper na placu zabaw. Gdy Gabriela Sieradzka usły- szała płacz, było już za późno. Ktoś wypchnął jej synka ze zjeżdżal- ni „Słonik”. Kacper jest dzisiaj niepełno- sprawny. Różnie bywa ze wsparciem dla tej rodziny, która tak wiele już przeszła.

Środek lata, dzieci bawią się wesoło na osiedlowym placu zabaw. Nikt nie spo- dziewa się, że za chwilę dojdzie do tragicznego wy- padku. – Jakiś chłopczyk zrzucił Kacpra ze zjeżdżalni, którą nazywają słonik. Wraz z opiekunem oddalili się z anielskim spokojem. Byłam spanikowana, nie wiedzia- łam co zrobić. Wtedy poja- wiła się grupa chłopaków.

Byli tacy, no... z wygolonymi głowami. Jeden zaoferował transport do szpitala, drugi wezwał pogotowie, trzeci załatwił od sąsiadów jakieś ręczniki do tamowania krwi – wspomina chwile grozy Gabriela Sieradzka.

Smutne konsekwencje Kacper dostał się do szpi- tala z otwartym złamaniem ręki i uszkodzoną tętnicą.

Matka nie mogła zostawić swojego dziecka bez opieki.

– Przy tej sprawie straciłam pracę. Kacper spędził w szpi- talu dwa tygodnie. Niezbęd- ne były dwie operacje. Miał przez to wszystko maksy- malnie skrzywioną psychi- kę. Kładł się na przykład na chodniku, kopał i krzyczał!

Zaczął się też jąkać. Nie da się opisać, co żeśmy wszyscy z rodziną przeszli. Kacper potrzebuje pomocy psycho- logicznej. Bardzo się od tego

wypadku zmienił – opowiada ze smutkiem pani Gabriela.

Nie będzie odszkodowania

Gdy Kacper przebywał w szpitalu, poszłam do Ryb- nickiej Spółdzielni Miesz- kaniowej, by sprawdzili ten plac zabaw. „Pani, wszystko jest w porządku”, mówili.

Poszłam więc do nadzoru budowlanego. Stwierdzili, że zjeżdżalnia jest dobra.

Przez moją interwencję za- brali jednak stamtąd inny przyrząd, który nie dość że był zgnity i zwichrowany, to jeszcze miał w środku gniaz- do szerszeni. Wnioskowałam do RSM o pomoc materialną dla mojego synka. Nie do- stałam żadnej odpowiedzi.

Wniosek o odszkodowanie też został odrzucony – żali się Sieradzka. – W RSM nie

funkcjonuje żaden fundusz o charakterze pomocowym.

Ponadto pani Sieradzka nie jest członkiem spółdzielni.

Plac zabaw podlegał przeglą- dowi dokonywanemu przez nadzór budowlany pod ką- tem bezpieczeństwa dla ko- rzystających z niego dzieci i spełnia wszelkie niezbędne wymogi – zapewnia Marek Gruszczyk z RSM.

Szpital odmawia Także w sprawach rehabili- tacji sprawy nie układają się najlepiej. – Wiem, że oddział w Ustroniu przyjąłby moje dziecko, ale po prostu nie stać mnie na to, by tak dale- ko jeździć. Ja sama nie mogę podjąć pracy, muszę się opie- kować Kacprem. A dziecko co najmniej do jesieni po- trzebuje ostrej rehabilitacji.

Próbowałam więc w naszym

szpitalu. Tutaj jest jednak tyl- ko oddział dla dorosłych.

Pani ordynator najpierw po- wiedziała, że mam przyjść po nowym roku. Teraz mi odmówiła... że niby fundusz zdrowia by ją ukarał! Pytam więc, dlaczego pewną dziew- czynkę przyjęto, a wiem o tym na pewno, natomiast mojego Kacpra nie? – skarży się Sieradzka i wyjaśnia, że jej dziecko chodzi już gdzie indziej na rehabilitację. Wie- rzy jednak, że oddział doktor Wiśniowskiej jest najlepszy.

– Wiem, że ta pani pomogła- by mojemu dziecku. Mój mąż był na tym oddziale i dzięki temu zaczął znów jeździć na rowerze, pływać...

Rehabilitacja nie dla dziecka

Ordynator wyjaśnia spra- wę. – To jest oddział dla To straszne: moje dziecko cierpi!

Niebezpieczna zabawa

dorosłych, zresztą bardzo oblegany. W tej chwili, żeby się do nas dostać, przewlekle chorzy muszą czekać 5 lat. W kolejce jest 2 tysiące ludzi!

Łóżka, rowerki, wirówki...

nic nie jest przystosowane dla dziecka. Natomiast pani Sieradzka powołuje się na przypadek 9–letniej dziew- czynki, której uratowano w naszym szpitalu życie. Przy- jęłam ją na oddział dzienny.

Przywozili ją rano rodzice.

Dziewczynka przechodziła sama przez zajęcia, a potem ją odbierano. W ten sam spo- sób można by zrobić i w tym przypadku, ale o pozostaniu na oddziale nie ma mowy.

Najpierw jednak pani Sie- radzka musi się do nas zgłosić ze skierowaniem – podkreśla Bernadeta Wiśniowska, or- dynator oddziału rehabilita- cyjnego.

Wielu życzliwych Pani Gabriela dziękuję

„TR” za interwencję: chce zgłosić Kacpra na rehabi- litację. Nadal też domagać się będzie odszkodowania.

– Żądałam od spółdzielni 15 tysięcy złotych. Rzecznik ubezpieczonych powiedział, że to śmiesznie niska kwo- ta – informuje Sieradzka i dodaje od razu, że pomimo tych wszystkich przeszkód, zaznała także wiele życzli- wości. I nie chodzi jedynie o chłopców, którzy pomogli okaleczonemu dziecku w chwili, gdy jego matka była spanikowana. – Widzę wokół bardzo wielu dobrych ludzi.

Na przykład dzieci w przed- szkolu tak pięknie Kacpra zaakceptowały... – zaczyna wymieniać z uśmiechem pani Gabriela.

Uwaga na place zabaw!

Od tego wypadku w rodzi- nie Sieradzkich nic nie jest już takie, jak dawniej. Pani Gabriela apeluje, by zająć się sprawą niebezpiecz- nych placów zabaw. – Ko- cham wszystkie dzieci, one wszystkie są nasze. Już nig- dy w życiu nie pójdę z Kac- prem na żaden plac zabaw, ale zależy mi teraz przede wszystkim na tym, by ktoś podszedł do tego problemu poważnie. Za chwilę skoń- czy się zima... Ten plac za- baw na Smolnej jest bardzo niebezpieczny. Gęsiej skórki dostaję, jak widzę, że dzie- ci się tam bawią. Jeśli tam znów dojdzie do jakiegoś wypadku, będę żądała dla RSM-u dożywocia! W ogóle takie miejsca na Nowinach są beznadziejne. Albo ten plac naprzeciw Technikum Górniczego – wymienia nie- bezpieczne dla dzieci miej- sca mama Kacpra, Gabriela Sieradzka.

Krystian Szytenhelm Gabriela Sieradzka dostaje gęsiej skórki gdy widzi, jak dzieci bawią się w tym niebezpiecznym miejscu. – Już nigdy w życiu nie pójdę z

Kacprem na żaden plac zabaw – obiecuje.

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM

NOWOŚĆ!

W tym miejscu reklama

z 40% RABATEM

Tu może być Twoja firma

Oferta ważna tylko do końca lutego 2009 r.

ZAPYTAJ O SZCZEGÓŁY: tel. 032 421 05 10 w. 38, 39, ltomaszewska@nowiny.pl, wostojski@nowiny.pl

PROMOCJA

(6)

6 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

ZADZWOŃ: tel. (032) 421 05 10 w. 39, 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl

Zapewniamy najlepszą oglądalność w regionie: 200 tys. wizyt / miesiąc, 6660 wizyt dziennie

BANERY, PREZENTACJE, BAZA FIRM – JUŻ OD 70 ZŁ/TYDZIEŃ

Skuteczna reklama w Internecie NA PORTALU

PROMOCJA

Kilka dni temu zamknięto kładkę między Boguszowica- mi Starymi a Osiedlem, która znajduje się tuż przy targowi- sku. Mieszkańcy obu dzielnic są zaskoczeni. Muszą teraz albo nadrabiać spory kawa- łek drogi, albo narażać się na niebezpieczeństwo.

Przejścia nie ma Ta kładka powstała wraz z osiedlem Północ. Przecho- dzi tędy bardzo wiele osób, może nawet tysiące. Dla nie- których to najkrótsza droga, by dostać się do pracy. Wielu

korzysta także z pobliskiego targowiska. – 16 stycznia prezydent podjął decyzję o zamknięciu kładki ze wzglę- dów bezpieczeństwa – in- formuje Waldemar Brzózka, który wraz z Janem Murą z sąsiedniej dzielnicy starają się o rozwiązanie tego pro- blemu. – Przechodzę tutaj co najmniej dwa razy dziennie.

Z powodu tej kładki słyszy się na targu wiele żalu. Po prostu narzekają i tyle. Oby ją jak najszybciej otwarli – życzy sobie Czesława Brań- ska.

Niebezpieczne przeprawy

Na targowisku nic się od czasu zamknięcia kładki nie zmieniło. Gorzej z bezpie- czeństwem. – Ludzie znaj- dują sobie inne drogi. Wielu przechodzi w miejscach niedozwolonych: albo po dziurawej kładce, albo po to- rach, które biegną pod nią. To jest niebezpieczne – ostrze- ga Brzózka i przypomina, że codziennie przechodzą tędy między innymi dzieci do pobliskiego gimnazjum numer 7.

Kładka już od dłuższego czasu nie wygląda na nową.

– Półtora roku temu napisali- śmy do prezydenta pismo w sprawie wyremontowania tej kładki. Władze jednak zrobić tego nie mogą, bo teren nie należy do miasta. Poszło więc pismo do Powiatowego, a na- stępnie do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budow- lanego, by ten zbadał sprawę.

Był tutaj dwa razy i stwierdził, że sama kładka i schody są dobre, trzeba jednak wymie- nić podpory całej konstrukcji – relacjonuje Brzózka.

Kto właścicielem?

O kładkę dbały do tej pory Rybnickie Służby Komunal- ne. Budowla nie jest jednak miejska, nie mogą jej więc wyremontować. Zaczęto się więc interesować sprawa- mi własnościowymi. Stąd pisma do wojewódzkiego inspektora nadzoru budow- lanego, który zaczął zbierać dokumentację, a więc szukać właściciela. Sprawa mogłaby być prosta: właścicielem tere- nu pod kładką jest kopalnia.

Ta jednak nie kwapi się do remontu. – W czasach trans-

formacji zakład, który się tu- taj znajdował, został w części przejęty przez kopalnię. Ta wykupiła od syndyka masy upadłościowej teren wąwo- zu wraz z torami, jednak w dokumentacji nie znajduje się nasza kładka – tłumaczy niejasności Brzózka.

28 stycznia odbędzie się kolejna wizja lokalna z udzia- łem prezydenta, wojewódz- kiego inspektora nadzoru budowlanego oraz władz kopalni, po której zapaść po- winny konkretne decyzje.

(kris) Niektórzy mieszkańcy Boguszowic narażają się na niebezpieczeństwo i przechodzą przez

uszkodzoną kładkę Waldemar Brzózka (Boguszowice Osiedle) stara się rozwiązać problem niebezpiecznej kładki

Mieszkańcy sąsiadujących dzielnic chcą odbudowania wspólnej kładki

Boguszowice chcą się znów połączyć

POD OKIEM WUJKA – Łukasz Grycicha z Rybnika prezentuje swoje zdjęcia na wystawie w Marklowicach

Kopalnia Marcel, Elektrownia Rybnik, koksownia w Radlinie – to jest taka dżungla kominów – uśmiecha się Łukasz Grycicha pokazując swoje zdjęcia. W Gminnej Bibliotece Publicznej w Marklowicach otwarta została wystawa jego fotografii zaty- tułowana „Kominy pod śląskim niebem”.

– Chciałem pokazać zakłady przemysłowe nie jako miejsca destrukcji i degradacji, ale jako tętniące życiem i na swój sposób piękne – wyjaśnia autor wystawy w Marklowicach. Na fotografiach

przedstawił kopalnie, elektrow- nie, huty i koksownie. Surowe zarysy zakładów przemysłowych połączył z łagodną przyrodą. Osią- gnął efekt inspirującego kontra- stu. – Robiłem zdjęcia o świcie, o zmierzchu, we mgle – mówi o swojej pracy pasjonat z Rybnika.

Jest to już trzecia jego wystawa tematyczna. Pierwszą, zatytuło- wał „Symbole Rybnika”, a drugą – „Strumienie inspiracji”. Wszyst- kie również były prezentowane w bibliotece w Marklowicach.

Łukasz Grycicha ma 26 lat.

Mieszka w Rybniku. Z zawodu jest

operatorem maszyn, spawaczem.

Pracuje w Tenneco na Paruszow- cu. Jego prace były wielokrotnie nagradzane. Jest dwukrotnym lau- reatem trzeciego miejsca w ogól- nopolskim konkursie na fotografię budowli. Zdobył także pierwsze miejsce w radlińskim konkursie

„Tradycja a współczesność”. W III Międzynarodowym Salonie „Mar- twa natura w fotografii”jegoprace zdobyły drugie miejsce.

Ekspozycja w marklowickiej bi- bliotece składa się z 37 zdjęć. Moż- na ją oglądać do końca lutego.

Iza Salamon Łukasz Grycicha z Rybnika ze swoim wujkiem, utytułowanym Marianem Miełkiem z

Marklowic w marklowickiej bibliotece

FOT. IZA SALAMON FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM (2)

(7)

7

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

U SĄSIADA

Płać bo kiedyś

umrzesz

Proboszcz z Rydułtów uważa, że każdy powinien zapłacić już teraz 1200 zł za miejsce na cmentarzu. Grozi sądem ostatecznym.

„Jeden nie da, stu innych da, a Pan Bóg i tak wszystko wyrów- na” – pisze w obszer- nym liście do wierych proboszcz z Orłowca.

Duchowny z Syryni z kolei podczas odwie- dzin duszpasterskich wręcza parafianom dwanaście kopert – by nikt nie miał proble- mów z comiesięczną wpłatą. Arcybiskup Damian Zimoń uważa takie praktyki za niedo- puszczalne i upomina obu kapłanów.

Ksiądz Stanisław Juraszek, proboszcz Parafii pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Orłowcu w Rydułtowach twierdzi, że czas płacić wię- cej za miejsca pogrzebowe.

Grozi Sądem Ostatecznym.

Jaka ofiara, taka wiara

Oburzenie parafianwywo- łał list, który wystosował do nich proboszcz z okazji ko- lędy. Pismo krótkie nie jest.

Myliłby się ten, kto myśli, iż zostało poświęcone treściom religijnym. Proboszcz, jak sam pisze we wstępie, poru- sza w nim dwie najważniej- sze jak się wydaje dla życia parafii kwestie. Pierwsza dotyczy konsekracji kościo- ła, druga rozbudowy cmen-

Ksiądz doktor ARKADIUSZ WUWER z Kurii Metropolitalnej w Katowicach

Wizyta duszpasterska czyli kolęda powinna być przeżywana jako okazja do wspólnego rozważenia Słowa Bożego i modli- twy, do podjęcia tematów wiary i życia chrześcijańskiego oraz problemów, którymi żyją parafianie. W żadnym wypadku nie należy łączyć kolędy z tematyką finansową, szczególnie jeśli jest ona przedstawiona w taki sposób, jak to zrobiono w zasy- gnalizowanych przypadkach. Między innymi właśnie dlatego, by uniknąć podobnych przypadków, a w celu zachowania duszpasterskiego charakteru kolędy, w Diecezji Opolskiej i Gliwickiej zrezygnowano w ogóle z przyjmowania ofiar pod- czas odwiedzin duszpasterskich. Z pewnością można i należy informować wiernych o podejmowanych inicjatywach, czy też o trudnościach parafii, a nawet prosić o zadeklarowanie pomocy. Jednak zarówno treść, jak i forma, w jakiej zostało to zrobione w zasygnalizowanych przypadkach, z pewnością nie jest właściwa.

W związku z tym do obu proboszczów zostanie wysłany specjalny list podpisany przez Metropolitę Górnośląskiego, Księdza Arcybiskupa Damiana Zimonia. W praktyce kościelnej jest to poważna forma upomnienia.

KOPERTA NA KAŻDY MIESIĄC

Sprawa z rydułtowskiej parafii na Orłowcu nie jest odosob- niona. Przy okazji wizyt duchownych z okazji tegorocznej kolę- dy o pieniądze na rzecz parafii poprosił w nietypowy sposób proboszcz z Syryni. Wierni otrzymywali 12 kopert, na każdy miesiąc jedną, w której znajdowała się karteczka do wypisa- nia imienia, nazwiska, a także wysokości deklarowanej kwoty.

To wywołało oburzenie ludzi. – Bez parafian niczego nie da się zrobić. To mają być dobrowolne datki. Nikogo nie będę z ambony wyczytywał jeśli nie da pieniędzy – tłumaczy ks. pro- boszcz.

tarza parafialnego. Pewnie nic by w tym nie było bul- wersującego, gdyby nie for- ma listu. Ksiądz proboszcz uzależnia poświęcenie świątyni od wykonania ko- niecznych remontów, m.in.

budowy wieży z dzwonami, zakrystii, ufundowania wi- traży. Wymagania są spore, bo „(...) kościół musi mieć godny wystrój”, czytamy w liście. Proboszcz rozumie oczywiście ogrom tych prac.

„To zadania na wiele lat i py- tanie o wiarę parafian” – pi- sze kapłan.

Zresztą jak twierdzą nasi czytelnicy, którzy należą do parafii na Orłowcu, mierze- nie wiary kwestiami mate- rialnymi najlepiej określa ulubione powiedzenie pro- boszcza: „Jaka ofiara, taka wiara”, które często powta- rza także z ambony.

Na komunalnym nie wypada

Obszerne fragmenty listu ksiądz Stanisław Juraszek poświęca rozbudowie cmen- tarza parafialnego.Abyudało się to zrobić, trzeba dokupić ziemię od prywatnego wła- ściciela. Pochówek bowiem na cmentarzu komunalnym to nie to samo. „ Być może wielu już zatraciło różnicę między cmentarzem para- fialnym a komunalnym, bo ziemia ta sama, a jednak wyznaniowy cmentarz jest poświęcony. (...) To jest bar- dzo istotne”, pisze Stanisław

Juraszek. Wykup gruntu na powiększenie cmentarza to spory wydatek. Proboszcz oszacował go nawet na 500 tys. zł. Cena jest wysoka, więc oczywiście powinni się na to zrzucić parafianie.

Argumentem staje się cytat

z Biblii poświęcony Sądo- wi Ostatecznemu. „...Idźcie precz ode mnie, przeklęci w ogień wieczny, przygoto- wany diabłu i jego aniołom.

I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25, 31–46).

Proboszcz cytuje i interpre- tuje. „To oczywiste, że marzy- my, żeby się znaleźć wśród tych sprawiedliwych i być postawionych po prawicy, ale do tego czasu sobie poleżymy i to długo poleżymy w ziemi – twierdzi ks. Juraszek Cztery lata temu zbiórka spełzła na niczym. Jak ma się to udać tym razem, skoro we- dług ksiądza tylko 25% para- fianprzychodzinaniedzielną mszę świętą? Proboszcz ma pomysł by problem finanso- wy rozwiązać.

Prawo zwyczajowe Zdaniem kapłana każdy powinien płacić znacznie więcej za miejsce na cmen- tarzu i wykupić je już w tym roku. Twierdzi, że czas skończyć z wpłatami 300 zł za miejsce pogrzebowe. Jego zdaniem prawie 6 tys. zł, po- bierane przez rodzinę zmar- łego z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, nie powinno być wydatkowe na dodat- kowy „obrządek” pogrzebo- wy, na „trumnę z okienkiem, poduszeczką i kołderką”, ale właśnie na miejsce po- chówku. Uważa, że kwota ta zgodnie z prawem zwy- czajowym ustanowionym dwa wieki temu powinna wynosić 10% kwoty wypła- canej przez ZUS. Dzisiaj jest to 600 zł. „Zawsze kopiemy grób głębinowy, więc wy- chodzi za dwa miejsca 1200 zł” – tłumaczy ksiądz Jura- szek. Na zniżki mogą liczyć

wdowy i wdowcy. Proboszcz zapewnia jednocześnie, że pochówku nikomu nie od- mówi. „Jeden nie da, stu innych da, a Pan Bóg i tak wszystko wyrówna” – czy- tamy w liście.

Mierzy swoją miarą?

Kwota 1200 zł widnieje na deklaracji dołączonej do listu.

Trzeba na niej wypisać m.in.

swoje imię i nazwisko. Ksiądz dokonał „dogłębnej analizy”

i wysnół wniosek, że 1200 zł to wcale nie taki duży wyda- tek. „Dzisiaj wszystko kosz- tuje, zaś 1200 zł płacimy za 4 duże i 6 małych tankowań do pełna. Suma ta to ½ tele- wizora plazmy, a większych

¼. To wymiana opon z wy- mianą oleju, a samochodów mamy zdecydowanie więcej niż 1200 w parafii.(...)Można by tak wyliczać, ale tu chodzi o wiarę” – pisze duchowny.

Kłamstwo

Przez kilka dni zabiegali- śmy o spotkanie z księdzem Stanisławem Juraszkiem.

Chcieliśmy porozmawiać o formie listu. Niestety, ka- płan unikał nas jak ognia.

Za każdym razem gospody- ni wymyślała niestworzone rzeczy, by udowodnić nam, że ksiądz jest zapracownym człowiekiem i albo go nie ma, albo nie widziała się z nim kil- ka dni, albo właśnie wyszedł.

Okazało się, że to nieprawda.

Ksiądz był na miejscu.

Justyna Pasierb

Ksiądz Stanisław Juraszek, proboszcz Parafii pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na Orłowcu w Rydułtowach

FOT. JANUSZ BALLARIN

(8)

8 HISTORIA

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 27 stycznia 2009 r.

Poloneza czas zacząć Bal u Myśliwców

Kontynuujemy z naszym przedwojennym, sylwestrowym cicerone przechadzkę po zimowym Rybniku. W świetle latarń wirują płatki śniegu.

Tak balował Rybnik - cz. ii

Pan O. podchodząc do lokalu Stokłosów widzi, że niektórzy jużwietrzą sięna balkonie. Płyną ożywione rozmowy, czasem tryśnie kaskadą czyjś śmiech, a para oddechów miesza się z mgiełkami tytoniowego dymu. W środku pary tańczą w najlepsze.

O Panu, któremu nikt nie podskoczy

W zdumienie wprawia pana O. jedna para.Facet z panią, której stopy sięgają mu do kolan. No jasne, to pan Grabowski trzyma w ramionach pannę Sz., o któ­ rej można rzec teraz, iż tań­

czy tak, że nie dotyka stopą parkietu. Co się dziwić przy człowieku, który ma prawie 2.20m. wzrostu. PannaSz.

czuje się tak radośnie i bez­

piecznie. Temu facetowi nie tylko w Rybniku czy na Ślą­

sku nikt nie podskoczy. Pan O. zamawia przybarze kieli­

szeczek „Podbipięty”. Grają charlestona. Pojakimśczasie wychodzi mijając po drodze aktualniekrólującą missRyb­

nika pannę Elę D. Nieśpiesz- nie opuszcza lokal. W uszach ma jeszcze ostatnie dźwięki foxtrota. Idzie Zamkową na rynek. Przy fontannie na­

przeciw Boehma kilkoro ludzi. Kawałek dalej wpo­

wiewającym białym szaliku, znany z melancholijnych nastrojów pan P. zmienia re­

pertuar. Urywa nagle „...już nigdy” i przechodzi do „mi­

łości, co wybaczawszystko”.

Wewszystkichoknach świa­

tła. Widaćludzkie sylwetki.

Kakofonia dźwięków, bo okna są często nieco uchylo­

ne, a w każdym mieszkaniu innamuzyka. Raz Kiepura, a zachwilę Ordonka, razMan- kiewiczówna, a za chwilkę

Wagner! PanO. dociera - kła­

niającsię uprzejmie i odpo­

wiadając na pozdrowienia - do„Świerklańca”. No, no, tu też nietuzinkowi goście:

redaktor T., sędzia S., księga­

rzeB. i B., mecenas B.Czy tu wszyscy są na B? - zastana­

wia się pan O. W tym lokalu zastaje go północ. Strzelają korki szampanów, orkiestra tusz, z pobliskiego kościoła przebijają się dźwięki dzwo­

nów. Jedni drugim ślą życze­

nia. Niektórzy padająsobiew ramiona. Całusy, cmoknięcia, okrzyki, wiwaty.

Karnawał w nadleśnictwie

Z rynku dobiega hukpe­

tard. Ponoć porucznik T.

przyniósł nawet rakietni­

cę. Pan O. idzie sprawdzić.

Wychodzi przez zaplecze.

Z magazynu chłopcy wno­

szą dokuchniskrzynie. Na jednej napis: Kantorowicz - Najwytworniejsze likiery i wódki. Na innej: Jerzy Jen- nkner - Fabryka likierów, gorzelnia koniaku i śliwo­

wicy. Jeszcze na innej: Fa­

brykalikierów - Zamkowe Zakłady Przemysłowe SA w Cieszynie. Pan O. dostrzega

Antrakt między tańcami

Wspólne zdjęcie!

na p

skrzynkę z charakterystycz­

nymnapisemznanej gdań­

skiej firmy, mającej oddział w Katowicach. Wyciaga z niej butelkę, przywołuje kelne­

ra, który przyszedł ponaglić

chłopców. Wyciąga portfel polecając: „A tego Schmal- lenberga poślij proszę do stolika pani W.” Wychodząc mija pana Z. zamiłowanego jak inż. M. myśliwego. Ten

zapraszago na karnawałowy bal nadleśnictwa. Te bale w

„Świerklańcu” mają już swą renomę. Clou programu jest na nich konkurs gry na ro­

gach. Na rynku najgłośniejsi są rybniccyakademicy.Jasny gwint - myślipan O. - „świa- towcy” z Krakowa, Poznania i Lwowa. Aleich bale naBiałej to faktycznie jedne z najlep­

szych. No, jeszcze te organi­

zowane przez PCK. Teraz najgłośniej u aptekarzostwa B., ale i w neorenesansowej kamienicy pana S. teżdajądo wiwatu. Podobnieu państwa N. Na rynkupojawia się sam dr. B. zmałżonką,prowadząc pięknego rosyjskiego charta.

Zdrugiej strony podchodzi znana bardzo w Rybniku postać - pan S. Prowadzi oba swe pieski czyli dwa...

bernardynki. Małżonka do­

stała migreny, więc została w domu. Podobno na Racibor­

skiej ktoś wyrzuciłgramofon Telefunkena przez okno, bo panna Ź. nie chciała z nim zatańczyć.

Stockprzez cały rok Pan O. wraca Sobieskiego do „Świerklańca”, bo komuś obiecał. Bezdomni wracają

„Wandziu, czy to nie Janek Kiepura?”

Reja do „Heliosa”, bo wła­

ścicielka nawet w Sylwe­

stra puszcza filmy, więc jak nie skorzystać z darmowej rozrywki i noclegu za 50 groszy! Jeden z nich śpiewa;

„Achjak przyjemnie kołysać się wśród fal...” Cóż pan O.

zastaje w „Świerklańcu”?

Aktualnie tańczony jestdo­

piero zdobywajacy parkiety lambeth walk (dopiero za dwa lata opanuje świat), ale już za chwilę rozbrzmiewa­

ją dźwięki najbardziej ar­

gentyńskiego tańca. Pośród dwóch par wprost iskrzy na­

miętnością. Tymczasem pan U. drzemiewtulony w pokaź­

ny biust pani małżonki, która lustrując tańczących wolno sączy z kieliszka „Manda- rin Ginger” i od niechcenia odpowiada siedzącej obok pani M., która popija owoco­

wą nalewkę o nazwie „mo­

rela”. Pan O. prosi kelnera o

„stocka”. Znajomy częstuje go „Gabinetowym”. Kelner w mig wraca i naśladując reklamówkę mówi: Cały rok - tylko stock! I dodaje już od siebie: Potem szok! Po chwi­

li pan O. i jego znajomy, gdy grają shimmy z rozbawie­

niemobserwują profesoraM.

tańczącego z liliputką. Ktoś woła: Gdziemoje Cinzano?

Ktoś inny: jarzębiak cieszyń­ ski i starowinproszę! Czas upływa. Nadchodzi poranek nowego 1935 roku. Byle do wiosny. No, alejeszczeprzed­

tem co najmniej kilka karna­

wałowychimprez. Dancingi, five o'clocki, kuligi. Dla wie­

lu to wesoły czas. Dla niektó­

rych - Ogórków, Myśliwców, Stokłosów - bardzo udany.

Miasto kocha muzykę, więc to najważniejszy element tego okresu. Płyną dźwięki muzyki zwanej klasyczną, operowej,operetkowej,hity z popularnych polskich fil­

mów.

Michał Palica

Zdjęcia z archiwum autora

Cytaty

Powiązane dokumenty

Proces resocjalizacji okazał się jednak nieskuteczny, bo już miesiąc później, kolejny raz zaatakował stojącego na przystanku autobuso­..

Zwłaszcza, że w Unii Ra- cibórz czułem się naprawdę dobrze, a w Rybniku oczeki- wania i ambicje są bardzo duże i niekoniecznie będzie je można spełnić.. – W

Ta akcja to kupno kebaba w budce, która jest oddalona o 150 metrów od tego parkingu” - skarży się czytelnik w liście do redak­.. cji i załącza zdjęcie jako

niejsze będzie teraz to, aby te ścieki popłynęły, a więc trzeba nakłonić mieszkań- ców, by chcieli się podłączać – apeluje Bartela i przyłącza się do

Teraz okazało się, że formalnie komisja miała w ogóle nie istnieć już od zeszłego roku.. Przypomnijmy, Prokura- tura Rejonowa w Jaworznie oraz Wydział do Walki z

Dzimierz próbował w końcówce nadrobić wynik, jednak kontaktowego gola ekipie LKS Domierz udało się zdobyć dopiero 89 min i na bramkę na miarę remisu nie było

- Apeluję do mieszkańców tych dzielnic by już teraz zainteresowali się tą

Na awersie Rybników znajdzie się nominał, czyli 4, następnie nazwa, a także gałązka orzecha wodnego, który znajduje się również w herbie naszego miasta.. W projekcie rewersu